Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-02-2017, 22:10   #41
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
- Wyruszyć póki pogoda sprzyja - odpowiedział mu wilkołak, przyglądając się jednym okiem Duszy, która w najlepsze bawiła się w tworzenie figur ze śniegu. Poranek był przyjemny, słoneczny i nawet ciepły. Co prawda nie na tyle by paradować w lekkich strojach, jak to dziewczynka czyniła, ale jej temperatura wszak nie przeszkadzała.
- Nie przed śniadaniem jednak - dorzucił Ulris, wskazując ponownie na drzwi, przez które dopiero co elf wyszedł. Moonria także musiała jego słowa usłyszeć, bowiem już w chwilę później znalazła się przy nich, spoglądając na wilkołaka wyczekująco, na co ten odpowiedział wesołym potaknięciem głowy. - Tak, coś słodkiego też będzie - zapewnił Duszę, wchodząc za gośćmi do chaty.

I nie kłamał, bowiem już kilka minut później na stole pojawiły się słodkie racuszki, polane syropem klonowym i słodką śmietanką. Dla podniebień gustujących także w innych smakach, znalazły się jajka, boczek i świeżo podsmażone grzybki. Do tego było lekkie wino lub piwo, co kto wolał. Znalazł się też dzban naparu ziołowego, który tego ranka szczególnie upatrzył sobie Ulris.

Po śniadaniu wilkołak zebrał swoje rzeczy, które przygotowane czekały przy drzwiach i poczekawszy aż goście wyjdą, zabezpieczył drzwi. Uczynił to za pomocą magicznej kołatki, która miała za zadanie nie wpuszczać nikogo do środka. Co jednak dziać się miało z tymi, którzy próbowali obejść owe zabezpieczenie? Sądząc po wykrzywionej w bólu twarzy, która zdobiła kołatkę, nie mogło to być nic przyjemnego.

Ulris zaprowadził gości na tyły chaty, gdzie znajdowała się dobudowana szopa, a w niej sanie, które to wilkołak zaraz wyciągnął na zewnątrz.


- Królewska karoca to nie jest, ale wyłożyłem je skórami więc nie powinno wam być szczególnie niewygodnie - poinformował, wrzucając do środka swój tobołek i stając przy dyszlu, do którego przymocowane były skórzane szelki, sprawiające wrażenia wyjątkowo wytrzymałych. Najwyraźniej Ulris sam miał zamiar pełnić rolę zwierzęcia zaprzęgowego, co było nie lada zaskoczeniem. Wilki były wszak dumnymi istotami, gotowe za byle obelgę lub naruszenie ich godności osobistej rozszarpać delikwenta na drobne kawałki. Najwyraźniej ten stanowił wyjątek albo też dług, który miał był większej wagi niż się elfowi zdawało.
- Do kolejnego, większego miasta powinniśmy dotrzeć w dwa dni o ile nic nas spowalniać nie będzie. W Nirem powinno być spokojnie, chociaż jak chcecie to mogę to miasto ominąć i wysadzić was dopiero w Turis, które znajduje się niecały dzień drogi od stolicy. Tam nie powinniście mieć problemu ze znalezieniem transportu. - Skończywszy mówić spojrzał na elfa, wyraźnie oczekując od niego decyzji co do trasy.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 28-02-2017, 22:51   #42
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Słodycze to to, co małe moonrie lubią najbardziej. Wiedział to nie tylko Ellisar, ale, najwyraźniej, i Ulris, bowiem nie tylko w obietnicach, ale i na stole pojawiło się coś słodkiego, na dodatek w ilościach, jakie zadowoliłyby każdego łasucha. Nawet Ellisar, który przedkładał konkrety nad słodkości, poczęstował się racuszkami i musiał przyznać, że Ulris miał w rękach talent do kucharzenia. Zrobiłby furorę w każdej gospodzie w każdym mieście... no chyba że trzymał gdzieś w piwnicy kucharkę. O to jednak go Ellisar (prawdę mówiąc) nie podejrzewał.

Pomógł wilkołakowi w spakowaniu prowiantu na podróż, po czym wraz z Duszą wyszedł na zewnątrz.
Transport.
Ellisar miał wrażenie, że nikomu nie powinien opowiadać o tym, w jaki sposób podróżował po opuszczeniu chaty. Wywołałoby to z pewnością wiele uwag i niezbyt pochlebnych komentarzy pod adresem wilkołaka, który zszedł na psy, tudzież oburzenie paru wilkołaków, które albo zarzuciłyby śpiewakowi kłam, albo uznałyby, że Ulris zhańbił cały wilkołaczy ród. Ewentualnie zrobiłyby i jedno, i drugie.

- Jeśli starczy nam zapasów - odparł na milczące pytanie Ulrisa - to im dalej dotrzemy, tym lepiej. Mam niejasne wrażenie, że w Nirem nie musi być aż tak spokojnie, przynajmniej nie dla nas.
- Jeżeli ktoś wziął nas na cel - spojrzał na Duszę - to Nirem będzie oczywistym miejscem, gdzie warto będzie na nas czekać.

Włożył do sań bagaż swój i Duszy, nie zapominając oczywiście o giternie.

- Wsiadamy - powiedział do moonrii - i możemy ruszać. Jeśli nam się uda - spojrzał na wilkołaka - będziemy ci wdzięczni do końca życia.
 
Kerm jest offline  
Stary 22-03-2017, 12:21   #43
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Wilkołak pokiwał głową na słowa elfa, zatwierdzając tym samym ów wstępny plan. Wstępny, bowiem wszystko i tak zależało od tego, co na nich czekało po drodze, a jak było wiadome każdemu podróżnikowi, który stąpał po ziemiach Zaris, los płatać figle lubił i nieraz nawet krótka wycieczka mogła zakończyć się wyprawą na miarę krainy. Jak miała zakończyć się ta, którą właśnie rozpoczynał elf w towarzystwie moonrii i wilkołaka? Tylko czas mógł pokazać, bowiem nie mieli pod ręką wieszczki, która by dla nich kurtynę za którą kryła się przyszłość, uchyliła.

Po chwili sanie drgnęły, a następnie ruszyły raźno do przodu napędzane przez silne mięśnie potężnego wilka. Jego łapy pewnie znajdowały oparcie na ośnieżonym gruncie, narzucając dość dobre tempo. Wkrótce zostawili za sobą chatę Ulrisa, a po jakimś czasie także las w którym się znajdowała. Poranek wciąż był przyjemnie bezchmurny i rześki. Śnieg skrzył się w promieniach słońca, rozsiewając wokoło tęczowe rozbłyski. Zachęcał do zabawy, śmiechu i cieszenia się przyjemną przejażdżką, co tez pasażerowie sań uczynili.

Ulrisowi udało się uniknąć spotkania z żywymi istotami aż do wieczora, kiedy to w oddali minął ich samotny jeździec. Noc spędzili w saniach, które okazały się nad wyraz wygodne także w roli łóżek, a właściwie jednego, szerokiego łoża. Lekki przymrozek nie stanowił problemu ani dla Duszy ani dla wilkołaka. Elf z kolei miał do dyspozycji liczne skóry, którymi wyłożona była podłoga, a które doskonale nadawały się do chronienia przed zimnem.



Kolejny dzień powitał ich wspaniałym słońcem, które jednak niewiele ciepła dawało. Śnieg, który dnia poprzedniego był ledwie lekkim puchem, teraz stworzył zbitą warstwę, która była na tyle mocna by utrzymać ciężar Duszy. Jak nic było to świadectwo nocnych przymrozków, które ścięły krainę zamieniając ją w jedno, wielkie, śnieżne królestwo. Widok bez dwóch zdań cieszył serce śnieżnego elfa, a piękno dzikiej przyrody przemawiało do jego bardziej duszy. I nie tylko do niego, bowiem moonria zdawała się tryskać energią nawet bardziej niż dzień wcześniej. Widać nie była z tych, co to o poranku prędzej zabiją niż rzucą dobrym słowem.

Jednym z powodów mogła być ciemna plama na niebie, która z każdą chwilą robiła się większa, by w końcu wylądować obok sani. Mizo sprawiał wrażenie osoby, która opuściło szczęście gdy próbował przedostać się przez labirynt różanych krzewów. Jego ubiór był w strzępach, włosy nadpalone, a prawe skrzydło nosiło ślady bliskiego spotkania z czymś ostrym. Żył jednak i nawet był w stanie utrzymać ciężar Duszy, która z radością rzuciła się w jego ramiona. Radości jednak nie wykazywał Ulris, szczerząc wilcze kły i sprawiając wrażenie gotowego w każdej chwili do ataku. Reakcja moonrii tylko nieznacznie ów atak zdawała się powstrzymywać.
- Znacie się? - padło ledwie zrozumiałe pytanie, które aż ociekało niechęcią, granicząca z nienawiścią.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 26-03-2017, 20:09   #44
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Dalej dalej pędzą sanie.
Pędzą, pędzą w dal.

Ellisar czerpał z tej jazdy wiele przyjemności.
Jako bard widział dodatkowe, głęboko ukryte piękno otaczającego ich świata i w myślach układał strofy przyszłej ballady o szaleńczej jeździe przez mroźną, zasypaną śniegiem krainę. Bliższe szczegóły, jak na przykład rasę znajdującej się w zaprzęgu istoty, można było pominąć milczeniem, ale skrzypienie śniegu czy szum wiatru bez problemów można było zakląć w nuty. Można było bez problemów sypnąć przyszłemu słuchaczowi śniegiem w twarz, dmuchnąć prosto w nos zimnym powiewem wiatru czy błysnąć w oczy odbitym od śniegu promieniem słońca, a na koniec wywrócić sanie i wpakować całe towarzystwo w wielką zaspę.
Żadna wywrotka oczywiście się nie przydarzyło, ale od czegóż licentia poetica?
Nie dość, że było pięknie, to jeszcze szybko i bez kłopotów przemierzali milę za milą i coraz bardziej zbliżali się do celu.

Dodatkowy powód do radości pojawił się następnego ranka. Mizo co prawda nie był cały i zdrowy, a raczej nieco sponiewierany, ale żył, a to znaczyło, że może i anielica uszła z życiem z kłopotów, jakie na Lisan ściągnęli wysłannicy Vole Kes.
Niestety, wnet okazało się, że (jak głosi znane powiedzenie) nie należy chwalić dnia przed zachodem słońca. Zanim Ellisar zdążył spytać o losy Innae, zaczęły się kłopoty.
Gdy wilkołak wywarczał pełne niechęci (do demona) i pretensji (pod adresem elfa) "To wy się znacie?!", Ellisar uświadomił sobie, że podczas opowieści ani razu nie padło imię "Mizo", ani razu nie określona została rasa osób, które towarzyszyły Duszy i Ellisarowi.
Na szczęście, ku zaskoczeniu elfa, Mizo nie odpowiedział podobnie agresywną postawą, a jedynie mocniej przytulił Duszę.

- Znasz Mizo? - Ellisar zwrócił się do Ulrisa. - To jakiś problem?

Nie była to odpowiedź na pytanie wilkołaka, więc Ellisar kontynuował.

- Razem próbujemy powstrzymać kłopoty, jakie Vole Kes przyszykowało dla Nemerii. Mizo to... towarzysz Duszy. Są ze sobą związani od dawna.

Trzeba by być ślepym i głuchym by nie dostrzec, że problem jest, i to nawet poważny, ale Ellisar miał nadzieję, że jakoś da się go rozwiązać bez użycia siły.
No bo po czyjej stronie powinien wtedy stanąć? Nie był pewien, czy jakiekolwiek tony zdołałyby powstrzymać rozszalałego wilkołaka lub wpadającego w furię demona. Przynajmniej nie od razu.
 
Kerm jest offline  
Stary 02-05-2017, 20:00   #45
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację

- Nie lubię demonów - warknął wilkołak, któremu powstrzymanie dzikiej natury, która aż rwała się do tego żeby rozszarpać Mizo, przychodziło z nie lada trudem. Sztuka ta udawała mu się jednak, co już samo w sobie zasługiwało na słowa podziwu. Te oczywiście z ust demona nie padły…
- Jakim cudem związaliście się z tym… osobnikiem - skrzywił się przy ostatnim słowie, wyraźnie nie je chcąc wypowiedzieć, a inne, zdecydowanie obraźliwe.
- Ulris nam pomógł, więc przestań się złościć - skrytykowała demona Dusza, odsuwając się i wbijając paluszek w jego pierś, do którego to czynu musiała stanąć na palcach. - Gdy uciekaliśmy z miasta. Przygarnął nas, nakarmił, a teraz pomaga dotrzeć do stolicy. Mizo podziękuje, ale już!
Nakaz ów był bardzo stanowczy i poparty gniewnym machaniem puchatego ogona, którego końcówka unosiła w górę delikatne krysztąłki lodu, jakie pokrywały zmarznięta warstwę śniegu. Demon skrzywił się nieprzyjemnie, po czym z wyraźnym trudem skinął głową wilkołakowi, na co ten odpowiedział podobnym, wyjątkowo oszczędnym i niekoniecznie przyjaznym gestem.
- Wspaniale! - Moonria klasnęła w dłonie, najwyraźniej zadowolona z chwilowego zawieszenia broni, po czym ponownie spoważniała. - Mizo potrzebuje kapłana - oświadczyła, odwracając się i spoglądając na Ulrisa.
- Z godzinę drogi stąd jest stary cmentarz i niewielka wioska - odpowiedział wilkołak, łagodząc warczenie przez co dało się go nawet całkiem dobrze zrozumieć. - Mają tam świątynię poświęconą Taharze. Zawiozę was, ale dalej nie mogę jechać - spojrzenie skierowane na Mizo, jasno dawało do zrozumienia dlaczego to wilkołak nagle zmienił swe zdanie odnośnie pomocy bohaterom w dotarciu do stolicy.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 09-05-2017, 18:00   #46
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Ellisar odetchnął ze starannie ukrywaną ulgą. Wbrew jego obawom obaj panowie schłodzili nieco płynącą w ich żyłach gorącą krew i okiełznali żądzę wyprawienia 'tego drugiego' do Ogrodów Tahary. Najwyraźniej chęć przypodobania się Duszy okazała się silniejsza niż rasowa niechęć. A Ellisara ominęła (z góry skazana na niepowodzenie) próba rozdzielenia zwaśnionych (i bardzo wojowniczych) stron.
Najchętniej kopnąłby jednego jednego i drugiego oponenta w okolice ogona, co (czego miał świadomość) skończyłoby się bardzo źle dla kopiącego. Mizo i Ulris nie wyglądali na skłonnych do spokojnego znoszenia tego typu zachowań.

- Ulrisie, wraz z Duszą wdzięczni ci jesteśmy za pomoc, jaką nam okazujesz - zwrócił się do wilkołaka. - Czy masz coś przeciwko temu, gdybyśmy przy jakiejś okazji poinformowali odpowiednio wysoko znajdujące się osoby o twym wkładzie w powodzenie naszej misji?
- Wolałbym nie - odwarknął wilkołak, chociaż już nie tak agresywnie jak wcześniej. - Nie szukam poklasku. Obietnica to obietnica.
Elf skinął głową.
- Wiem, że nie chodzi o poklask - odparł. - Nikt w takim razie się nie dowie o tym, że nam pomogłeś.
Skoro Ulris się ukrywał, to nic dziwnego, że wolał pozostać anonimowym dobroczyńcą. Z drugiej strony... odpowiednia protekcja może zdołałaby odsunąć kłopoty znad jego głowy.

- Jak wyglądały sprawy w Lisan? - Ellisar spojrzał na demona. - W jaki sposób się wydostałeś? I wiesz może, co się dzieje z Innae?
- Miasto doszczętnie spłonęło - odparł demon, nadal dla pewności śledząc wilkołaka wzrokiem. - Mi udało się wymknąć w ostatniej chwili, jednak nie wiem co z Innae, nie miałem z nią kontaktu od momentu w którym wszystko się zaczęło.
- Czy macie może jakieś miejsce, ustalone wcześniej, gdzie możecie się spotkać w razie rozdzielenia się?
- Jeżeli przeżyła to nas znajdzie - padła krótka odpowiedź, która raczej nie zachęcała do prób wyciągania tajemnic tej małej grupki. Sam Mizo także nie wyglądał jakby był w stanie dużo dłużej stać i rozmawiać. Wyraźnie chwiał się na nogach i, o dziwo, zdawało się że gdyby nie obecność przytulającej się do niego dziewczynki, która stanowiła podporę dla demona, ten zapewne już by się osunął na zmarznięty śnieg.
To może my pojedziemy, a ty sobie daj sam radę, pomyślał Ellisar, któremu zachowanie Mizo nie podobało się w najmniejszym nawet stopniu. Mieli, niby, tworzyć współpracującą ze sobą grupę, a, jak na razie, raczej na to nie wyglądało.
- W takim razie chodźmy do tej wioski - zaproponował. - Im szybciej się tam znajdziemy, tym lepiej.
Oczywiście wypadało zaproponować demonowi pomoc. Oczywiście wypadało poprosić wilkołaka o udzielenie pomocy. I, oczywiście, Ellisar postanowił pozostawić to w dłoniach Duszy, która - takie miał przynajmniej wrażenie - była w stanie okręcić sobie obu panów wokół palca.
 
Kerm jest offline  
Stary 24-05-2017, 21:44   #47
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Zatem postanowiono. Wilkołak, wciąż na szczęśliwego nie wyglądający, ponownie przybrał formę bestii i wślizgnął się w szelki uprzęży, pociągnięciem ozdobionej w kły szczęki, zaciskając luźne pasy. Z jego pyska raz po raz wydobywało się gniewne warczenie, zapewne zawierające coraz to nowsze inwektywy kierowane pod adresem Mizo. Demon, o dziwo, powstrzymał się od odpowiadania na nie, zapewne zbyt wykończony odniesionymi ranami i lotem, by tracić też siły na bezsensowną wymianę wysoce ubliżających określeń z istotą, która mogła go zapewne rozerwać na strzępy. Tym bardziej, że nie znajdował się w najlepszym stanie. Zamiast więc podjąć wyzwanie, ułożył się w saniach, a następnie został troskliwie opatulony skórami, przez Duszę, której rola małej pielęgniareczki, najwyraźniej przypadła do gustu. Miała także, co widać było na pierwszy rzut oka, sporą wprawę w zajmowaniu się rannym towarzyszem, co świadczyć mogło o tym, że Mizo niejeden już raz lądował pokiereszowany i potrzebujący opieki. Parka ta wyraźnie wiele miała za sobą i zapewne niektóre z opowieści o ich przygodach mogłyby stanowić nie lada temat dla wspaniałych ballad, gdyby nie to, że żadne z nich dzielić się opowieściami najwyraźniej nie zamierzało. Jakaś to strata była dla potomnych i bardziej sztuki… Elf jednak nic zrobić w tej chwili w tym temacie nie mógł, zasiadł więc na swoim miejscu i pozwolił się powieść ku wiosce, o której wspomniał Ulris.


Droga minęła im w ciszy. Ranny towarzysz moonri zasnął w chwilę po tym jak ruszyli, dając kolejny dowód na to, że było z nim źle. Dusza sprawiała wrażenie przygnębionej i dopiero łagodne, pokrzepiające dźwięki giterny, obudzonej do życia przez zręczne palce Ellisara, zdołały rozwiać chmury, które się nad głową dziewczynki zebrały.
Słońce wznosiło się na nieboskłonie, pokonując swą codzienną drogę wiecznego tułacza. Jego promienie dawały niewiele ciepła, ledwie muskając odsłonięte fragmenty ciała, podobną, delikatną pieszczotą, jak ta którą obdarzały pokrytą śniegiem ziemię. Każdy oddech, który opuszczał usta zimowych podróżników, tworzył przed ich twarzami biały obłok pary. Nieco więcej wydzielało ciało wilkołaka, na którego spadła cała ciężka praca, ale który nie sprawiał wrażenia niezadowolonego z tego podziału obowiązków. Wręcz przeciwnie. Gniewne warczenie umilkło, łapy lekko i z widoczną radością muskały zamarzniętą powierzchnię śniegu i o ile elfa wzrok nie mylił, mógłby przysiąc że widział zwisający wesoło ozór.


Do wioski dotarli mniej więcej w czasie, o którym wspomniał Ulris. Było to niewielkie skupisko chat, otoczonych płotami, ze stajniami stojącymi wolno lub dostawionymi do chat. Były i stodoły, chociaż nie przy każdym domu się znajdujące. Widać nie każdy mógł sobie pozwolić na takowych budowę albo też wieśniacy wyznawali zasadę dzielonej własności, dzięki czemu więcej miejsca zostawało na poletka, sady i ogrody, których nie brakowało.
Jako że pora była już bliższa południu niż porankowi, nie brakowało także samych wieśniaków, zajętych codziennymi obowiązkami. Tych ostatnich było sporo, biorąc pod uwagę, że i tu dotarła owa niszczycielska burza, chociaż ze znacznie mniejszą mocą. Na powitanie gości wybiegły wpierw psy, które jednak szybko czmychnęły wyczuwszy woń wilkołaka, a następnie dzieci, które nieco odważniejsze były i zdecydowanie słabszy węch posiadały. Nawet jednak one nie wykazywały chęci by podejść bliżej i nawet widok uśmiechającej się Duszy, nie był w stanie zmienić tego stanu rzeczy. Wina jednak nie zdawałą się leżeć w Ulrisie, a w Mizo. W końcu każdy wiedział, że demony to podejrzana rasa i nigdy nic dobrego z zadawania się z nimi nie wychodziło.
Ulris przemknął przez wioskę tylko nieznacznie zwalniając. Widać chciał się swego balastu pozbyć jak najszybciej, albo też wiedział że na przyjazne powitanie nie mieli co liczyć. Możliwe także że miał i inne powody. Jakie by nie były, sprawiły że już po chwili sanie zatrzymały się przed świątynią, za którą rozpościerał się pokryty małymi kopczykami śniegu, teren. Teren ów najprawdopodobniej był właśnie owym wspomnianym cmentarzem, zaś świątynia bez wątpienia należała do kultu Tahary, na co dobitnie wskazywała klepsydra zawieszona nad drzwiami, które do wnętrza przybytku prowadziły.

- Tu was zostawię - poinformował Ulris, zrzucając uprząż i przybierając ludzką postać. Jeden rzut oka w stronę częściowo zasłoniętej przez drzewa wioski wystarczył, by zdać sobie sprawę iż była to odpowiednia chwila bowiem pierwsi, co odważniejsi mieszkańcy, właśnie zmierzali w stronę świątyni, zapewne z dobrze brzmiącymi pretekstami by się przy niej znaleźć. Wyłoniła się także kapłanka, a przynajmniej kobieta, która stanęła w otworzonych drzwiach.


- Czym mogę wam służyć? - zapytała, chłodnym wzrokiem oceniając zebraną przed przybytkiem gromadę.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 29-05-2017, 13:04   #48
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
W końcu zapadła cisza, na szczęście nie była to chwila spokoju przed kolejną awanturą. Mizo zemdlał, a Ulris... cóż... wobec braku oponenta został jedynym na placu boju. Zwycięzcą - nie da się ukryć. Nic dziwnego, że czuł satysfakcję, wyraźnie okazywaną. Nic dziwnego, że nie przeszkadzało mu to, że musiał wieźć nieprzytomnego demona. Wprost przeciwnie - triumf był podwójny. I Ellisar nawet mu się nie dziwił - uczucie było całkiem zrozumiałe. Od pewnych emocji nikt nie był wolny - nawet bogowie. Zapewne, bo z tymi ostatnimi wolał nie mieć nic do czynienia. Zbyt wiele się nasłuchał opowieści o tym, jacy nieprzyjemni potrafią być bogowie, nawet przedstawicielki Trójcy, jeśli z błahych powodów zawraca się im głowę.
Z drugiej strony - trudno się im dziwić. W końcu nie po to jest się bogiem, by bez przerwy reagować na prośby byle śmiertelnika.

Odsuwając na bok religijne dywagacje Ellisar odwrócił wzrok od przesuwającego się szybko krajobrazu i spojrzał na Duszę i niemal odruchowo sięgnął po giternę. Tylko ślepiec by nie dostrzegł zatroskania, malującego się na twarzy moonrii i tylko głupiec nie spróbowałby tego zatroskania rozproszyć.

Dźwięki giterny umilkły gdy sanie dotarły do wioski.
Teraz lepiej było rozglądać się na wszystkie strony i bacznie obserwować reakcję mieszkańców - nigdy nie było wiadomo, jak daleko dotarła antyelfowa zaraza, jak 'tubylcy' zareagują na pojawienie się takiej mieszanki rasowej.
I, na szczęście, skończyło się jedynie na zainteresowaniu, okazanym nie tylko przez spojrzenia, ale i przez wydłużajacą się procesję, która zwolna formowała się za jadącymi szybko saniami. Najwyraźniej przybysze musieli stanowić niezłą atrakcję w sennym życiu wioski, w której, jak się mogło zdawać, życie ożywało i zamierało zgodnie ze zmianą pór roku...

W normalnych warunkach Ellisar skierowałby się do karczmy, lub do najzamożniej wyglądającej chaty, teraz jednak nie były ważne jego preferencje, a zdrowie demona. I bynajmniej nie wchodziły tu w grę sympatie.
- Dziękuję ci, Ulrisie. - Wyciągnął rękę do wilkołaka. - Jesteśmy ci bardzo wdzięczni. Nawet on będzie wdzięczny - skinął głową w stronę Mizo, którego postój nie wyrwał z niespokojnego snu - gdy otworzy oczęta.
- Szczerze w to wątpię - odparł wilkołak, ściskając podaną dłoń.
Czasami zdarzają się cuda, pomyślał Ellisar, w duchu jednak przyznając Ulrisowie rację.
- Uciekliśmy z Lisan - odpowiedział na pytanie kapłanki. - Miasto spłonęło, a nasz towarzysz potrzebuje pomocy.
Nie wierzył w plotki głoszące, iż kapłani Tahary rozliczani byli z ilości 'klientów', których wysłali do Ogrodów swej patronki i był pewien, że w świątyni znajdą lepszą pomoc, niż pod jakąś wiejską strzechą.
Kapłanka przeniosła spojrzenie na wciąż nieprzytomnego demona i przyglądała się mu dłużej, nic nie mówiąc. W końcu jednak powróciła wzrokiem do elfa.
- Zapraszam zatem - wskazała na wnętrze świątyni, gestem dłoni przywołując najbliższych wieśniaków. - Pomóżcie go wnieść, proszę - zwróciła się do nich, dodając do swych słów pełne niezadowolenia skrzywienie ust, gdyż mężczyźni wcale na chętnych do pomocy nie wyglądali, a wręcz przeciwnie, sprawiali wrażenie jak najbardziej chętnych by demona dobić.
- Sam się tym zajmę - wtrącił się Ulris, podchodząc do sań i od razu przechodząc od słów do czynów. Także Dusza starała się pomagać, głaszcząc zwisające ramię demona i trzymając jego rękę. Na wieśniaków uwagi nie zwracała, ta bowiem w całości skupiona była na rannym towarzyszu.
Ellisar zabrał z sań wszystkie bagaże, po czym ruszył za kapłanką.
 
Kerm jest offline  
Stary 30-05-2017, 19:25   #49
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Kobieta poprowadziła ich stopniowo rozszerzającym się korytarzem ku sercu świątyni, owalnemu pomieszczeniu na którego środku stał kamienny ołtarz, na który padał snop światła. W miejscu tym panował chłód i cisza, burzona jedynie odgłosem ich kroków na lśniącej, czarnej posadzce. Czarne były także ściany, wznoszące się wysoko i łączące łukami u szczytu. Nie było tu żadnego okna, witrażu czy luftu, nie było zatem widać skąd owe światło pochodzi. Ot, zaczynało się w powietrzu, mniej więcej w połowie wysokości sali i kończyło na białej płycie ołtarza. Było delikatne, nieco migotliwe, jakby kryło w sobie drobinki złota i srebra.
Kapłanka jednak nie poprowadziła ich w tamtą stronę zatem elf nie miał szansy na dokładniejsze przyjrzenie się zjawisku. Zamiast do ołtarza, poprowadziła ich korytarzem odbijającym w lewo, jednym z trzech takich, które odchodziły od sali. Ten, którym ruszyli, gdy tylko sala została za ich plecami, rozjaśniony został promieniami słonecznymi wnikającymi do środka dzięki arkadom, które wychodziły na wąski pas ogrodu, otaczający centralną część budynku świątyni. Nie było tu widać śniegu, a wręcz przeciwnie, trawa przyciągała wzrok swym soczystym kolorem, ten jednak szybko zbaczał ku wspaniałym kwiatom, które ów ogród wypełniały. Było tu ciepło i przyjemnie, jak latem o poranku. Powietrze wypełniała słodka woń, która wnikała do nozdrzy i sprawiała że miało się wrażenie przebywania gdzieś indziej, w miejscu w którym panuje spokój, które jest bezpieczne i przyjazne. Sielskie wręcz.

Celem wędrówki okazały się czwarte z kolei drzwi, które kobieta otworzyła, a następnie wycofała się wpuszczając wilkołaka niosącego demona i nieodstępującą ich na krok moonrię, przodem. Pokój był dość obszerny, rozjaśniony padającym przez okno, zimowym słońcem. Na parapecie piętrzył się śnieg, częściowo zasłaniając widok, przez co jedynie korony drzew burzyły idealny błękit nieba. W samym pokoju znajdowało się szerokie łóżko z baldachimem, będące głównym elementem wyposażenia. Pod oknem stał sekretarzyk na którym schludnie ułożono karty pergaminu, słoiczek atramentu i pióra. Po drugiej stronie, na prawo od drzwi, stała podwójna szafa. Mebel ów był prosty, solidnie wykonany, ozdobiony jedynie delikatnym wzorem roślinnym, wyrzeźbionym na rogach. Był tam także i kominek, zdobiący ścianę naprzeciw łoża. Przy nim stał niski, owalny stolik i dwa fotele. Uzupełnieniem wystroju była skóra białego niedźwiedzia leżąca dokładnie pomiędzy łożem, a kominkiem, oraz dwa dywaniki, które ułożono po bokach tegoż łoża. Podłoga wykonana została z ciemnego drewna, zaś ściany były tu nagimi kamieniami. O dziwo, całość wcale nie sprawiała zimnego czy biednego wrażenia. Z powodzeniem pokój ów mógłby się znaleźć w większości zamków możnowładców Nemeryjskich, nie przynosząc gospodarzom ujmy.

Ulris nie pytając o zgodę złożył Mizo na czarnej narzucie, którą przykryte było łoże, po czym odstąpił robiąc miejsce dla Duszy, która bez ceregieli wspięła się i usadowiła obok towarzysza. Oczy wilkołaka i moonrii zwróciły się w stronę kapłanki, która zamknęła drzwi za wchodzącym elfem i dopiero wtedy podeszła do rannego.
- Zwą mnie Niresin - przedstawiła się. - Dotarły do mnie informacje o kłopotach w Lisan - dodała, kładąc dłoń na czole demona. - Niewielu przetrwało zamieszki i pożar. Kwiaty ich dusz zakwitły dziś w Ogrodzie, wypełniając go swym pięknem. Cieszę się jednak, że waszemu towarzyszowi i wam udało się przeżyć. Nie wydaje się być poważnie ranny, a jedynie wykończony. Nic czego troskliwa opieka, dzień czy dwa odpoczynku i nieco leczącej magii nie dałoby naprawić - poinformowała, uśmiechając się łagodnie do dziewczynki i odstępując od łoża. - Każę przygotować dla was ciepły posiłek i pokoje.
- Dla mnie nie trze - wtrącił się Ulris. - Zaraz ruszam w drogę powrotną.
- Rozumiem - kapłanka skinęła głową po czym przeniosła pytające spojrzenie na elfa.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 02-06-2017, 15:31   #50
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Panująca w świątyni atmosfera tchnęła spokojem i Ellisar najchętniej skorzystałby z zaproszenie i został tu nawet tydzień. Niestety, nie mógł.

- Dzień, dwa... - bezwiednie powtórzył za kapłanką. - Nie mam tyle czasu... Musimy - spojrzał na Duszę - jak najszybciej dotrzeć do stolicy.
- Ellisar. Dusza. Ulris. - po kolei przedstawił swych towarzyszy. - A to jest Mizo. - Skinął głową w stronę śpiącego demona.

Przez moment zastanawiał się, ile ze swej wiedzy powinien przekazać kapłance i doszedł do wniosku, że nie powinien zbytnio się wdawać w szczegóły.

- Jeszcze na Białym Szlaku, w 'Kuflu', dopadły nas kłopoty płynące z Vole Kes - rozpoczął wyjaśnienia. - Prawdopodobnie zagrożona jest władza Elisei jak i los całego królestwa. Gdy ruszyliśmy w stronę stolicy, zaatakowano nas w Lisan. Spotkaliśmy się z nadzwyczaj silnym złem. Cały tłum zwrócił się przeciwko naszej dwójce - spojrzał na Duszę - i z trudem uciekliśmy, tylko dzięki temu, że jedna z kapłanek wskazała nam drogę ucieczki.

Nie chciał się chwalić próbą powstrzymania wspomnianego tłumu przez zlinczowaniem głównej kapłanki.

- Gdy byliśmy już za miastem pomógł nam Ulris. - Po krótkiej chwili przerwy Ellisar mówił dalej. - Gdyby nie on, pewnie tkwilibyśmy gdzieś w środku lasu, może w postaci śnieżnych bałwanków.

- Jak widzisz, nie mam czasu na wylegiwanie się - dodał. - Muszę jak najszybciej ruszyć w drogę i chociaż z chęcią skorzystałbym z gościny, muszę odmówić. Byłbym wdzięczny za coś do zjedzenia i jakieś zapasy na drogę, a potem muszę ruszać. Może gdzieś na trakcie zdobędę wierzchowca.
- Dusza i Mizo mogą ruszyć za mną, gdy Mizo nabierze sił - zakończył.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 02-06-2017 o 15:36.
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:50.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172