Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-11-2017, 17:00   #121
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Optymizm Mealara nieco wzrósł - negocjacje trwały, a nawet wszystko wskazywało na to, że rozmowa kieruje się w dobrym kierunku - jak najdalej od walki.
I nagle wszystko się popsuło.
O dziwo, powodem nie był zapalczywy podwładny, któremu zapewne nie spodobało się, że lord (czy kim tam był elfiokrwisty przywódca) rozmawia z jakąś dziewuchą, zamiast siłą wydusić z niej zeznania, a potem oddać pozostałym do zabawy, zanim poderżną jej gardło.

Niebezpieczeństwo, przynajmniej zdaniem Firy, nadeszło od morza.
Zdaniem Firy, bo Maelar nic nie wyczuwał, chociaż na czułość zmysłów zwykle nie narzekał. Jednak reakcja lwiołaczki była na tle gwałtowna, że Mealar bez problemów uwierzył w kobiecą intuicję, tym bardziej, że i Roisin miała podobne odczucia, którymi podzieliła się ze swymi rozmówcami.
Spodziewał się co prawda, że dziewczyna ruszy wraz z lordem, by jak najszybciej znaleźć się jak najdalej od nadciągającego nie wiadomo jakiego niebezpieczeństwa, lecz uznał, że chęć ostrzeżenia pozostałych uczestników wyprawy jest całkiem miła.

- Świątynia Tahary - powiedział, będąc już w połowie drogi do tylnego wyjścia. Pamiętał obietnicę elfa, a pół klepsydry to pół klepsydry, bez względu na okoliczności. - Zabierzemy zwierzęta - dodał.

Równocześnie postanowił, że jeśli którykolwiek zwierz będzie się poruszać wolniej od niego, lub stawi opór, to bez mrugnięcia okiem zostawi go na pastwę losu, czy co tam nadchodziło od morza.
 
Kerm jest offline  
Stary 07-11-2017, 22:12   #122
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację

Postawiono na świątynię i to w jej kierunku się udano. Maelar zebrał wyraźnie zaniepokojone zwierzęta, które nader chętnie udały się wraz z nim, Roisin, lwicą i wilkołaczką w swej nie do końca ludzkiej postaci. Fira wciąż miała problemy z ukryciem swej wilczej natury, chociaż w pośpiechu i ze zbliżającym się, nieznanym zagrożeniem, owe detale stawały się nieistotne.

Lord, z którym negocjowała złodziejka, także podjął odpowiednie środki, albo jej uwierzywszy, albo też samemu wyczuwszy zagrożenie. Tajemnicą pozostawało dlaczego to, mając rychłe wierzchowce do dyspozycji, nie odgalopował ze swoimi ludźmi w siną dal tylko pozostał w wiosce. Być może jednak okazja nadarzyć się miała by go o to zapytać, gdy wszyscy znaleźli się na ziemiach świątynnych. Sam przybytek znajdujący się pod opieką wyznawców Tahary nie był szczególnie okazałą budowlą. Prosta, niczym nie zdobiona sień prowadziła do głównej nawy w której, gdzie na planie okręgu, ustawiono stołki. W samym środku znajdował się kamienny ołtarz przykryty czarną szatą. Po drugiej stronie wejścia widać było parę drzwi, z których jedne z pewnością prowadziły do miejsca, w którym kapłani przygotowywali się do posługi. Drugie musiały prowadzić do kwater kapłańskich, które sądząc z widoku jaki świątynia prezentowała sobą z zewnątrz, nie były szczególnie obszerne.
Roisin z pewnym zadowoleniem mogła stwierdzić, że z sieni prowadzi także skryte za zasłoną przejście na schody, które wiodły w górę, na wieżę, która górowała nie tylko nad przybytkiem ale i wioską i z której bez wątpienia widać było znacznie dalej niż z drzewa, z którego wcześniej miała okazję skorzystać.

Tych, którzy opiekę nad świętym miejscem powinni stanowić, nigdzie nie było. Wnętrze pogrążone było w ciszy i półmroku. Wąskie okna wpuszczały niewiele światła, zaś świece dawno już zdążyły się wypalić. Zapewne gdzieś znajdowały się ich zapas, jednak póki co wystarczyć musiał blask samego słońca.

- Zatem to są twoi towarzysze? - zapytał uprzejmie nieznajomy, przystając pod jednym z okien i wyglądając na zewnątrz. Jego ludzie ustawili się między nim, a drużyną i wyraźnie gotowi byli ruszyć do ataku na znak od swego pana. Znak ów jednak nie nadchodził, podobnie jak zagrożenie, które zmusiło wszystkich do znalezienia schronienia. Czyżby instynkty zawiodły ich tym razem, omamione jakimiś czarami? W końcu cały ten lord, baron czy kim on tam był, nadal nie wykazywał żadnego niepokoju. Na dokładkę znaleźli się w jednym pomieszczeniu z jego ludźmi i to wcale nie mając przewagi zbrojnej, nawet gdy wzięło się pod uwagę mordercze skłonności Silli czy ewentualną pomoc ze strony Firy, która aktualnie zajmowała się uspokajaniem osiołka, jako że ten uparcie nie miał zamiaru zostawać na zewnątrz.. Nat zapadł się bowiem niczym kamień w wodę.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 12-11-2017, 17:56   #123
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Gdy pierwsze uczucie zagrożenia minęło, albo raczej Roisin trochę się przyzwyczaiła do tego stanu pierwszoplanową rolę zaczęła odgrywać ciekawość. Dziewczyny nie opuszczało przekonanie, że ryzyko z każdej strony jest duże. Zarówno w odniesieniu do ekipy świeżo poznanego lorda, jak i w przypadku tego drugiego znacznie bardziej niepokojącego oraz nieznanego obiektu. Jednak tym co mogło powstrzymywać tego być-może-szlachcica był wspólny wróg zbliżający się od strony morza. Niezwykła układanka do rozwikłania.

Najprostszym rozwiązaniem, które niestety wymagało pewnej pilności było udanie się na świątynną wieżę. Tyle, że to jeszcze bardziej zmieniło by równowagę w sali. Jednak stać i czekać też się Roisin nie widziało. Wpadła więc na rozwiązanie, które może nie było zbyt bezpieczne, ale utrzymywało kruchą nierównowagę.

- Szlachetny Panie – uśmiechnęła się uprzejmie tytułując go może nieco na wyrost – to właśnie moi towarzysze. - Ostatecznie jego zachowanie było właściwe i nie widziała powodu, aby go drażnić. To że miał narwanych ludzi, cóż... tępota nigdy jej jakoś szczególnie nie dziwiła. Ostatecznie nie wiedzieli na kogo się porywają, równie dobrze mogli stać naprzeciw grupy potężnych magów, którzy zmieniliby ich w proch jednym zaklęciem.
- Elf oraz dwie kapłanki – powiedziała mu już coś co wiedział. Nie uznała za stosowne ujawniać czegokolwiek w tej sytuacji. Sami mogli powiedzieć za siebie kolejne szczegóły. - Panie, chętnie spełnię swoją obietnicę, jednak w obecnej sytuacji zagrożenia, chciałabym skorzystać z możliwości jaką daje świątynna wieża i rozejrzeć się po okolicy. Może dowiemy się czegoś więcej na temat tego co wywołało taki niepokój. Którychś z twoich ludzi, może mógłby mi towarzyszyć – zawsze to lepiej odciągnąć jednego od grupy, a uznała że jej szanse w potyczce jeden na jeden będą większe, niż pozostałych w starciu z grupą szlachcica, gdy jej zabraknie.
- Nie macie może też przy sobie lunety? Nasza niestety uległa zniszczeniu.
Jeżeli grupa nie zaoponuje planowała udać się na wieżę, aby stamtąd w miarę ostrożnie poobserwować okolicę. Potem chciała wrócić do przerwanej rozmowy ze szlachcicem, o ile sytuacja do tego czasu się nie zmieni. Być może uda się wymienić posiadaną wiedzę o małej demonicznce w zamian za coś użytecznego. Swoją drogą, ciekawe co się z nią teraz dzieje. Prawdopodobnie dotarła do wioski, a co zrobiła dalej?
 
__________________
by dru'

Ostatnio edytowane przez druidh : 12-11-2017 o 22:02.
druidh jest offline  
Stary 13-11-2017, 09:10   #124
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Do świątyni dotarli cało i zdrowo, jeśli nie liczyć Nata, który gdzieś się zawieruszył.
Maelar nie miał pojęcia, czy drwal zabłądził gdzieś po drodze, zapragnął działać na własną rękę, czy tez może postanowił, że będzie stanowić 'żelazną rezerwę' i ratować pozostałych, gdyby ci wpadli w tarapaty, czy też w ogóle nie słyszał ostrzeżenia i nie wiedział, że należy uciekać jak najdalej od morza.
Bez względu na motywy - nie było go, co jeszcze bardziej zmieniło układ sił na niekorzyść tych dobrych. A jeśli do tego dołożyć fakt, iż w zamkniętych pomieszczeniach przewaga łuku nad mieczem zostawała znacznie zredukowana...
Lepiej by było, gdyby tymczasowy rozejm nie został zerwany.

- Maelar ze Śnieżnej Twierdzy, miło mi - powiedział, skinąwszy równocześnie głową. Dobre wychowanie dawało o sobie znać. Wypadało się przedstawić. - Fira, Silli - dokończył prezentację.
A w ogóle to nawet nie mijał się zbytnio z prawdą. Oczywiście, że było mu miło. I wśród elfów zdarzały się czarne owce, ale lepszy elf czy półelf, niż horda wściekłych demonów.

- Proponowałbym zamknąć drzwi i dokładnie obserwować okolicę - powiedział. - Panie - spojrzał na zwierzołaczki - również wyczuły zbliżające się niebezpieczeństwo. Mam nadzieję, że to nie jest to coś, co pozabijało mieszkańców wioski.
 
Kerm jest offline  
Stary 20-11-2017, 19:02   #125
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację


“Lord” wysłuchał obojga ze spokojem i uprzejmym uśmiechem na ustach, którego szlachetnie urodzeni najprawdopodobniej uczyli się od kołyski, albo i wcześniej, jeszcze w łonie matki będąc. Na prośbę Roisin skinął głową, po czym wskazał dłonią na stojącego przy jego boku starszego mężczyznę.
- Bestard pójdzie z tobą - poinformował obojgu. - Ma on przy sobie lunetę więc będzie jej mógł użyczyć.
Wskazany zdecydowanie na szczęśliwego nie wyglądał. Zmierzył dziewczynę niechętnym spojrzeniem, po czym westchnął.

- Jenis, Miris - przedstawił kolejno pozostałą dwójkę, idąc za Mealerem, który uczynił to samo w imieniu ich grupy. - Ja zaś jestem Lemiranis - zakończył prezentację na sobie, nie dodając jednak ani tytułu, o ile go posiadał, ani też nie wyjaśniając tego kim był czy też co robił w spalonej wiosce.
- Nie sądzę by zagrożenie, o którym wspominacie było tym samym, które spowodowało tragedię jaka miała tu miejsce - kontynuował, odprowadzając wzrokiem odchodzących Bestarda i Roisin. - Osoby za nią odpowiedzialne zostały już ukarane, a przynajmniej ukarane w stopniu który był akurat dostępny - wyjaśnił, unosząc przy tym nieco wyżej kąciki swych ust, co jednak wcale nie sprawiło przyjemnego wrażenia, który wszak uśmiech na twarzy rozmówcy powinien wywoływać.

Po tych słowach wydał krótki rozkaz ochroniarzom by spełnili polecenie elfa, który też wykonali i to bardziej nawet chętnie niż poprzednio, jakby nieobecność Bestarda miała na nich jakiś zbawienny wpływ. Względnie jakby jego dotychczasowa obecność zapewniała im jakąś formę zabezpieczenia przed pracodawcą, która pozwalała na jawniejsze wyrażanie emocji. Jakby nie było, to co się liczyło to efekt, a tym było szybkie i sprawne zabarykadowanie nie tylko głównych drzwi broniących dostępu do wnętrza świątyni ale i tych pobocznych. Nie trzeba było nawet o nich wspominać.
Fira w międzyczasie zajęła się uzupełnieniem świec, dzięki czemu główne pomieszczenie przeznaczone do modłów, wypełniło się ich przyjemnym, delikatnym blaskiem który przepędził te cienie, z którymi nie było w stanie poradzić sobie słońce. Jej osoba wzbudzała pewne zainteresowanie w Lemiranisie, który wodził za kapłanką oczami, jednak nie na tyle nachalnie by wymagało to interwencji. Także i Silli budziła jego zainteresowanie, jednak jak najbardziej zrozumiałe. Nie co dzień spotykało się bowiem na swej drodze kotołaczkę należącą do tego rzadkiego rodzaju. Na osiołka podążającego za wilkołaczką tylko uniósł brew.

- Podróżujesz w ciekawym towarzystwie, Maelarze - podjął przerwaną na chwilę rozmowę. - Z przyjemnością ugoszczę was w swej siedzibie o ile wyrazicie chęć zawitania do Voleos.
Była to jak nic, hojna oferta i jak nic korzystna dla podróżujących z minimalnymi zapasami bohaterów, jednak czy wiązała się ona także z zapewnieniem bezpieczeństwa? I na ile zaufać można było owemu mężczyźnie, który co prawda sprawiał przyjazne wrażenie, co jednak nie znaczyło wcale, że jest ono prawdziwe.

Roisin

Schodów prowadzących na górę nie było wiele bo i wieża nie należała do najwyższych. Tkwiące w uchwytach pochodnie, równo rozmieszczonych na ścianach, dawały dość światła by się nie zabić. Dodatkowym oświetleniem były promienie słońca wpadające przez wąziutkie otwory, które chyba tylko i wyłącznie do tego się nadawały by owe promienie wpuszczać.

Towarzyszący jej mężczyzna nie ułatwiał drogi. Jego postawa była wyraźnie niechętna, przez co atmosfera ciążyła niczym plecak wypełniony głazami. W końcu jednak dotarli na szczyt, zabezpieczony drzwiami przed ewentualnymi intruzami, chociaż już na pierwszy rzut oka widać było, że byle chłystek byłby w stanie je wyważyć. Widać nie tyle miały chronić wejścia przed mieszkańcami, co powstrzymywać kapryśną pogodę przed wdzieraniem się do wnętrza wieży. Na szczęście nie trzeba było niszczyć mienia świątynnego bowiem drzwi były otwarte i wystarczyło je pchnąć by stanęły otworem. Za nimi była otoczona barierką przestrzeń nad którą, utrzymując się na pięciu filarach, królował dach wieży. Pod jego stropem znajdowała się konstrukcja, której najważniejszym elementem był klepsydryczny dzwon utworzony z połączenia dwóch stożkowych lejów wykonanych z materiału, który przypominał szkło. Każdy zawierał w sobie zawieszoną na srebrnym łańcuchu kulę.

Widok roztaczający się wokoło był urzekający. W oddali widać było zasnute chmurami szczyty Naszyjnika, nieco bliżej ostre wierzchołki drzew lasu, który rozlewał się u stóp pasma górskiego, niczym soczyście zielona rzeka, po to tylko by wpaść w błękit morza, który wyznaczał jej drugi brzeg. Roisin mogła dostrzec słaby zarys złocistej plaży, a także szczyty świątyń pobliskiego miasta oraz jego mury. Te ostatnie zdawały się potężne i silnie strzeżone, co potwierdziła obserwacja przez lunetę, którą podał jej niechętny towarzysz. O ileż więcej mogła dzięki niej dostrzec… Przyrząd ów był wykonany przez zdolnego rzemieślnika i przy produkcji użyto wysokiej jakości materiałów, dzięki czemu obraz był ostry, pozbawiony zakłamań. To jednak co przez owe dzieło kunsztu rąk ludzkich, lub niekoniecznie ludzkich, sprawiło że radość z możliwości posługiwania się owym przyrządem prysła, jakby jej tam nigdy nie było.

Otóż w stronę wioski zbliżała się grupa demonów i już na pierwszy rzut oka widać było, że nie są oni nastawieni pokojowo w stosunku do nikogo, czy to swoich czy obcych. Na jej czele szedł wysoki, białowłosy demon.


Jego postawa świadczyła o tym że czuje się na tych ziemiach niczym we własnym podwórku, w którym robić może co chce i jak chce się zachowywać. Podobne wrażenie robili pozostali, łącznie w liczbie tuzina silnych mężczyzn i trójki bynajmniej nie wyglądających na słabe i bezbronne, kobiet. Nie byli oni jednak jedynymi gośćmi, którzy do wioski od strony morza się zbliżali. Między nimi szło osiemnaście skutych istot. Kajdany pętały nie tylko ich ręce ale i nogi, łącząc się łańcuchem z obrożą widniejącą na szyi każdego z nich. Roisin nie trzeba było wiele by w jednym z pojmanych rozpoznać znajomą, jednoskrzydłą postać i nie tylko jego, bowiem przynajmniej trzech elfów wchodzących w skład karawany, także z załogi “Gołębicy” pochodziło.

- Handlarze niewolników - z pewnym niesmakiem skomentował Bestard, odbierając jej wcześniej lunetę i sam sprawdzając co też zainteresowało dziewczynę. - Pewnie na targ do Twierdzy Nester - dorzucił, oddając złodziejce lunetę i dalej wypatrując owego zagrożenia, które niby miało nad nimi wisieć. Najwyraźniej karawana niewolników nie podchodziła pod tą definicję.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 23-11-2017, 22:01   #126
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
W dziwnej kompanii podróżował, to fakt.
Jednej zwierzołaczki nie można było spotkać ot tak, a co dopiero dwóch na raz, w tym jednej, co się w lwa zamieniać mogła. O tym, że wcześniej kompania była jeszcze dziwniejsza, wolał nie wspominać. Podobnie jak i o tym, że nie wszyscy członkowie obecnej kompanii raczyli się ujawnić.

- Zrządzenie bogów. - Tymi dwoma słowami skomentował stwierdzenie Lemiranisa. - Czy może raczej wyrok - dodał. - Jeśli natomiast chodzi o twą propozycję wspólnej podróży... Jeżeli moje współtowarzyszki nie wyrażą sprzeciwu, to chętnie skorzystamy.

Przez moment przyglądał się dziewczynom, usiłując się dowiedzieć, jak one zapatrują się na propozycję 'lorda'. Fira spojrzała na niego nerwowo, a Silli wyszczerzyła kły, co mogło oznaczać zarówno uśmiech jak i "zaraz cię zjem".
Po chwili przeniósł wzrok na Lemiramisa.

- Chyba jednak będziemy musieli to przedyskutować w swoim gronie. - Cóż innego miał rzec, widząc miny dziewczyn. Poza tym była jeszcze Roisin, która z pewnością nie omieszka wyrazić swego zdania. No i mieli jeszcze na głowach, no, może nie do końca na głowach, owo 'coś', co nadciągało od morza i czego obawiały się wszystkie panie. - A kto był sprawcą tego, co się stało w wiosce? - zmienił temat. - Jeśli, oczywiście, to nie jakiś sekret...
 
Kerm jest offline  
Stary 26-11-2017, 16:23   #127
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Ryzykowny pomysł wejścia na wierzę w celu rozglądnięcia się po okolicy okazał się ostatecznie dobry. Mężczyzna nie był może najlepszym towarzystwem na popołudniową herbatkę, ale nie wyglądał też na kogoś kto miałby wbić jej nóż w plecy... przynajmniej nie zrobił tego w drodze na górę. Napięcie zdążyło na chwilę opaść, nie na długo jednak.

Ros chyba od urodzenia uwielbiała przebywać na wszelkiego rodzaju wieżach i innych wysoko położonych miejscach, z których można było zobaczyć coś dalej. W Vilsen to było morze dachów i od czasu do czasu morze samo w sobie. Tutaj okolica prezentowała się znacznie lepiej i prawie można było zapomnieć, że w krainie tej królują przemoc i śmierć. Ironia losu.

Dość szybko udało jej się wypatrzeć coś co wyglądało groźnie. Karawana niewolników, najwyraźniej. Oglądnęła jej przywódcę, przeliczyła strażników, było oczywiste, że spotkanie z nimi skończyłoby się raczej powiększeniem liczby więźniów, niż czymkolwiek innym. Ros jednak wcale nie była pewna, czy właśnie to wzbudziło w niej tak wielki niepokój. Przebiegła lunetą po twarzach wszystkich obecnych w grupie, bardziej odruchowo, niż szukając kogoś konkretnego... ale... Chwilę później pomyślała, że mogła tego nie robić. Był tam On. Lord, anioł i dowódca na statku we własnej osobie. 'Co on tam robił?!' krzyczał jakiś głos w jej rozszalałych momentalnie myślach. Trochę utraciła panowanie nad ciałem i oderwała lunetę od oka, żeby móc chociaż na chwilę się skupić. Bestard wziął przedmiot z ręki i oglądnął miejsce nieco zainteresowany. Ros spojrzała na niego nieobecnym wzrokiem, ale powiedział coś, co ponownie wróciło jej świadomość:

- Skoro karawana niewolników nie jest jakimś wyjątkowym zagrożeniem, to co tam się jeszcze czai? - usłyszała własny głos.

Gdy Bestard skończył, ponownie zaczęła obserwować linię morza, a potem każdy możliwy kierunek, próbując zająć się czymś i licząc, że może w końcu uspokoi się na tyle, aby w miarę normalnie wrócić na dół. Mężczyzna raczej nie powinien się dowiedzieć, co tak ją wyprowadziło z równowagi. 'Kto był w stanie zdobyć tak świetnie zorganizowany statek?' Dla nich ta banda zbójców wyglądała groźnie, ale w jaki sposób mogliby oni zdobyć kogokolwiek z 'Gwiazdy?'. Musiał być ktoś jeszcze, siła której nie widzieli, ktoś kto pokonał elfy, albo... Statek którym dowodził Galadrion to była łajba zdobyta po demonach. Tak czy inaczej ciężko było ustalić co się dokładnie mogło stać. Wreszcie odzyskała nad sobą kontrolę.

- Wracamy? - zapytała mężczyznę. Prawie zapomniała, że to ktoś, kogo ataku jeszcze chwilę temu się obawiała. Wróciła jej czujność, ale była pewna, że czynienie sobie wrogów z tej grupy to ostatnia rzecz, której mogli chcieć.

Schodziła na dół, z zamiarem omówienia na osobności wszystkich spostrzeżeń z Maelarem. To co widzieli wspólnie, mogła omawiać otwarcie, ale to kogo rozpoznała wśród jeńców musiało na razie pozostać tajemnicą ich grupy... ostatecznie, pomyślała, jeśli zdołaliby pomóc aniołowi i jego towarzyszom, zdobyli by całkiem mocnego sojusznika.
 
__________________
by dru'

Ostatnio edytowane przez druidh : 26-11-2017 o 17:25.
druidh jest offline  
Stary 28-11-2017, 16:26   #128
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację


Roisin


- A skąd ja to mam niby wiedzieć? - prychnął w odpowiedzi Bestard, po czym skinieniem głowy potwierdził, że skoro nic więcej do roboty na wieży nie było to i wracać mogli. Przepuścił ją także przodem, widać nie chcąc jej mieć za plecami.

Maelar


- Zaproszenie pozostaje otwarte - Lemiramis rozłożył ręce w geście mającym zapewnić rozmówcę do przyjaznych zamiarach, a także tym że nalegać, a tym bardziej zmuszać nie ma zamiaru. - Niestety, sprawca póki co pozostaje nieznany - odpowiedział na pytanie, nie zmieniając wyrazu swej twarzy. Odpowiedź ta nie spodobała się najwyraźniej Silli, bowiem z gardła lwicy wydobył się długi, ostrzegawczy pomruk.
- Chociaż mam swoje podejrzenia - dodał mężczyzna, uśmiechając się samymi tylko kącikami ust, przenosząc przy tym spojrzenie na druidkę. - Czekam obecnie na swoich ludzi, a że czekanie mnie nudziło stąd też ta wizyta - wyjaśnił.


Roisin pojawiła się w chwilę później, wraz ze swoim niechętnym towarzyszem, który zaraz też, uprzedzając w tym dziewczynę, zdał relację.
- Od morza zbliża się karawana niewolników - zdał raport Lemiramisowi. - Niezbyt liczna i o ile mnie oko nie myliło to na jej czele szedł Vars. Pewnie zmierzają do Nester.
- Rozumiem - szlachcic skinął głową. - Coś poza tym?
- Nic co by miało tłumaczyć to wszystko - Bestard ruchem dłoni ogarnął zebranych w świątyni. - Chociaż łup ciekawy. Szczególnie ten jednoskrzydły anioł…
- Ach… Rozumiem - Lemiramis skinął głową dowódcy swej straży, po czym westchnął. - Cóż, o ile nie wyczuwacie dalszego niebezpieczeństwa to wybaczyć mi będziecie musieli bowiem tak się składa że karawana ta znajduje się w kręgu mego zainteresowania.
- Nadal jest wyraźne - zaprzeczyła Fira, głaszcząc osiołka po karku.

To samo potwierdzało wrażenie, które nie opuszczało Roisin. Włoski na karku nadal stały niczym kopie rycerskie w trakcie prezentacji przed turniejem. Czym jednak miałoby być, skoro nic podejrzanego z wieży nie dojrzała, tego nie wiedziała. Pozostawały domysły i niepokój. I rozmowa, którą trzeba było odbyć z resztą grupy.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”

Ostatnio edytowane przez Grave Witch : 28-11-2017 o 16:35.
Grave Witch jest offline  
Stary 07-12-2017, 22:19   #129
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Roisin po zejściu z wieży dość szybko znalazła się w pobliżu elfa. Przytaknęła wypowiedzi Bestarda i dorzuciła kilka słów o widokach i topografii okolicy. Przechodząc do szczegółów od niechcenia zniżyła głos i prawie szeptem wyjaśniła, co to za jednoskrzydły anioł trafił w ręce handlarzy.
- Lemiramis zaprosił nas wszystkich do siebie, do Voleos - powiedział Maelar. - A co proponujesz w związku z Galadrionem? Namawiamy lorda, by kupił dla nas anioła i elfy, czy próbujemy nocą ich uwolnić?
Ros wzruszyła ramionami.
- Opcja pierwsza i tak nie gwarantuje nam, że ktokolwiek uzna nasze prawa do ich posiadania. Opcja druga może nas zmienić w towar. W jaki sposób anioł wpadł w łapy tych bandytów nie mam pojęcia… on po naszej stronie, to byłaby jednak spora pomoc - Ros w zasadzie sama nie mogła zdecydować, czego chce, ale na pewno nie pogardziłaby obecnością Galadriona.
- Możliwe, że Gwiazda została zdobyta, a załoga wpadła w ręce tych piratów czy handlarzy niewolników, to obojętne zresztą. I nie chodzi mi o akt własności, ale gdybyśmy ich wykupili, to może potem by nam pomogli, a im nas by było więcej, uzbrojonych, to trudniej by było, jak to powiadasz, zamienić nas w towar. Poza tym... wcześniej oni pomogli nam, teraz my powinniśmy im pomóc. Problem tylko w tym, w jaki sposób. Porozmawiasz z Lemiramisem? Może kupiłby tamtych, za nasze pieniądze?
Roisin spojrzała na Maelara pełna wątpliwości. Nie miała ochoty rozstawać się ze swoimi pieniędzmi, ale zostawić anioła samemu sobie nie chciała chyba bardziej. Z wielu względów. Tyle, że kupić go i towarzyszy mogło okazać się skomplikowaną sprawą. Kto jednak nie próbuje, na pewno nie odniesie sukcesu.

- Panie – zwróciła się do Lemiramisa i trochę się zająknęła, bo nagle w jej głowie pojawiły się równocześnie trzy myśli. - Czeka nas długa podróż i sądząc po wypadkach w okolicy bardzo niebezpieczna. Ta karawana niewolników, a w zasadzie jej towar mógłby i nam się przydać. Jesteście obeznani z tutejszymi warunkami i okazaliście nam dużo łaski. Zgodzilibyście się towarzyszyć w rozmowach z handlarzami – skinęła głową uprzejmie i zamilkła w oczekiwaniu na odpowiedź. Jednocześnie przeszukała plecak i wyciągnęła z niego obraz znaleziony w jednej chat.
- Po co ktoś zostawia przykutych ludzi na brzegu morza? Może to właśnie coś co wyszło z morza budzi nasz niepokój? Poczucie niebezpieczeństwa jest zbyt silne, by można je zignorować.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 11-12-2017, 22:19   #130
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Szlachcic począł się uśmiechać nieco szerzej, już po pierwszych słowach Roisin. Nie dało się jednak ukryć, że czeka tylko aż dziewczyna skończy mówić by zadać pytania, które bez wątpienia miał już na końcu języka i tylko dobre wychowanie nie pozwalało mu przerwać potok słów spływający z jej ust. W miarę jednak jak mówiła, uśmiech ten gasł. Czyżby Lemiramis nie popierał niewolnictwa i handlu żywym towarem? A może owe zmiany na jego obliczu spowodowała prośba złodziejki? Czyżby uznał ją za zbyt impertynencką?

Jakby nie było, gdy tylko Roisin wyjęła obraz demoniej rodziny, nastrój w świątyni uległ natychmiastowej zmianie. Jeżeli jeszcze uderzenie serca wcześniej na twarzy szlachcica malowały się pozostałości uśmiechu, tak teraz zniknął on całkiem. I nie tylko on tak zareagował bowiem dowódca jego straży także wykazał się nagłą i niespodziewaną reakcją, obnażając swój oręż. Na ów ruch salę wypełnił głuchy pomruk lwicy, której najwyraźniej ów ruch się nie spodobał. Fira wraz z osiołkiem także zareagowali nerwowo, cofając się o krok.

- Skąd masz ten portret i skąd wiesz o… - Lemiramis urwał w połowie swej wypowiedzi, wyraźnie mając problemy z zachowaniem spokoju, co wcale nie poprawiało sytuacji ani nie zmniejszało napięcia, które niemal kroić można było ostrzem sztyletu.
- Teraz rozumiem owe uczucie zagrożenia - kontynuował szlachcic, odzyskawszy panowanie nad sobą, chociaż głos jego pozbawiony był wcześniejszej przychylności i niemal ranił tchnącym z niego zimnem. Czy pomylę się przyjmując iż twe pytanie o przykuwanie wiąże się z osobą tej młodej demonicy? - zapytał, postępując krok w stronę złodziejki. Przed kolejnym powstrzymał go kobiecy głos.

- Wasz wróg znajduje się poza murami mej świątyni - usłyszeli i jednocześnie poczuli chłód, a woń świeżo wykopanego grobu wdarł się w ich nozdrza. - Pomimo tego, że z otwartymi dłońmi przyjmę was do swych Ogrodów, to jednak czy moglibyście skupić się na celu swego przybycia w to miejsce miast próbować pomniejszyć i tak nieliczne szeregi? - Pytanie miało w sobie wesołe nuty, a na twarzy Firy zagościł lekki uśmiech. Nie byłą to jednak już jej twarz. Oczy wilkołaczki stanowiły bowiem dwie bezdenne otchłanie, a skóra przybrała siny kolor trupa. Aura, która otaczała dziewczynę także uległa zmianie, nie pozwalając na zbyt długie spoglądanie na jej osobę. Nie dało się ukryć iż nie mają już dłużej do czynienia z istotą śmiertelną…

- Pani - Lemiramis szybko odzyskał rezon i skłonił się nisko przed boginią. - Skoro nawiedziłaś nas wiesz z pewnością, że istota którą ów obraz przedstawia stanowi zagrożenie dla wszystkiego co żywe i martwe. Wybacz mi me zachowanie, wiedz jednak że jedynie pozyskanie informacji, a nie krzywda będących pod twą opieką, były mym celem.
- Oni zaś z chęcią owych informacji ci udzielą, Lordzie namiestniku i z chęcią usłyszą odpowiedzi na swe pytania - odparła gospodyni świątyni, w której się znajdowali, spoglądając na Mealera i Roisin, a także na Silli, która opuściła łeb ku posadzce i tkwiła w tej pozie nie wydając z siebie nawet najmniejszego mruknięcia.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:59.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172