Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-11-2018, 16:49   #781
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
- Ktoś powiedział kiedyś, że naszym życiem kierują przekonania, które nawet nie są nasze. Uczymy się ich w dzieciństwie, uczymy się co nas zabije, a co nie i potem tyko staramy się przeżyć. Raczej, „jesteśmy uczeni”, nie „uczymy się”. To naprawdę straszne. Nasze życie nie jest nasze w takim stopniu jak się nam wydaje.
- Można to zmienić?
- Sam mechanizm nie, można zmienić przekonania. Pytanie tylko, czy chcesz zmieniać przekonania. Czy chcesz zbyć „różowowłosym” w tłumie brunetów, czy chcesz bekać przy stole albo żyć bez kłamstw, kradzieży, alkoholu. Nie ma znaczenia czy postrzegasz coś jako dobre, czy złe, liczy się tylko to, jak cała reszta to postrzega, ponieważ z tego będą konsekwencje, a tylko konsekwencje się liczą. Wyróżnić można się teoretycznie dobrze lub źle, ale tak naprawdę to nie ma znaczenia, znaczenie ma samo wyróżnianie się. Istoty, które cie wychowywały i przystosowywały do życia, robiły to tak jak potrafiły, według swoich wzorców i przekonań. Tylko widzisz, świat zmienia się na tyle szybko, że ty nie będziesz żył i funkcjonał w świecie, ani otoczeniu, w jakim oni żyli. To, co oni robili, nie będzie działać dla ciebie.
- Można się od tego uwolnić?
- Oczywiście, że nie. Zawsze każda istota funkcjonuje na podstawie jakichś przekonań. Jak nie będziesz miał tych, będziesz miał inne. Pytanie tylko jakie chcesz mieć i czy chcesz je zmieniać. Ale programowanie mózgu odbywa się w dzieciństwie, kiedy mózg uczy się, co robić, aby przetrwać. Co jeść, czego nie jeść, co parzy co nie, co jest śmiertelnym zagrożeniem, co nie. Jeśli bekasz przy stole i ojciec ci za to przywali, twój mózg uczy się, że bekanie przy stole to zagrożenie zdrowia i życia. Wiec 15 lat później kiedy ktoś beknie przy stole, będziesz wściekły i oburzony. Oczywiście, możesz zdobyć przekonanie, że twój ojciec to palant, a wtedy nie będziesz chciał go słuchać, ani naśladować i będziesz bekał. Ale twój mózg będzie wtedy podświadomie myślał, że lubisz stwarzać sytuacje zagrażające twojemu zdrowiu i życiu, co prędzej czy później sprawi, że do tego przywyknie. Czy to źle? Nie wiem. Mówią, na złość babci odmrozi sobie uszy i nie założy czapki. Nie chodzi oczywiście o uszy, tylko o nauczenie mózgu, by walczył z przekonaniami. Stąd ta satysfakcja z nienoszenia czapki i zrobienia komuś na złość. Tylko, że mózg wtedy myśli „kurde, cieszę się zagrażając swojemu zdrowiu, czy to jest normalne?!”. Nie macie pojęcia, jak bardzo mózg może się rozregulować od walki z samym sobą i przekonaniami. Bo potem, mózg uczy się walczyć z przekonaniami, ale jak wybrać, z którymi? I wtedy wszystko zaczyna się sypać a mózg postrzega każdą walkę z przekonaniami za „nienormalność”, przez co, paradoksalnie, uznaje samego siebie za nienormalnego dlatego, iż przeciwstawia się wpojonym, czyimś, przekonaniom. Niestety, często potem jest tak rozwalony, że po negowaniu przekonania o konieczności noszenia czapki zimą, zaczyna negować konieczność sprzątania pokoju, noszenia czystych gaci, uczciwej pracy, szanowania życia i innych. Bo jak wybrać? Po latach trudno powiedzieć, czy zakaz zabijania jest ważniejszy niż zakaz noszenia brudnych gaci? Konsekwencje będą inne. I nie chodzi o samą reakcję otoczenia na twoje bekanie, tylko na reakcję twojego mózgu na twoje bekanie, tak? Walka z własnymi przekonaniami i z samym sobą jest nie do wygrania.
- Jak się tego pozbyć?
- Nie da się tego pozbyć. Świat jest miejscem gdzie spotykają się istoty o różnych przekonaniach. Istoty pewne, że inne istoty robią coś, co zagraża ich zdrowiu, życiu i tożsamości, co budzi odruch walki o życie. Te przekonania są przekazywane z pokolenia na pokolenie, tego nie da się zatrzymać.
- Wielu rzeczy nauczyliśmy się sami.
- Tak? Tak twierdzisz dlatego, że nie pamiętasz czasów, gdy żywiłeś się mlekiem matki, ani czasów, gdy stawiałeś pierwsze kroki. Nie masz pojęcia, co wtedy zobaczyłeś, usłyszałeś, czym się poparzyłeś.
- Nauczyłem się jeździć konno. To nie moja własna, świadoma nauka?
- Widocznie nikt nigdy nie zanegował przekonania, że jazda na koniu jest fajna, przyjemna i przydatna. Nie koniecznie ktoś musiał cię przekonania nauczyć. Wystarczy czasem, że nikt go nie zanegował. A czasem wystarczy, że ktoś, kogo uważasz za przegrywa, powie jaka to jazda konna jest bez sensu. Będziesz trenował 5 razy pilniej, mając przekonanie, że fajfus nie ma racji i na dodatek mając przekonanie, że będzie super, kiedy udowodnisz jemu i innym, jakim jesteś dobrym jeźdźcem.
- Dokonujemy przecież wiele świadomych decyzji.
- Na podstawie przekonań. Czy dokonałbyś decyzji aby wziąć narzeczoną do knajpy gdzie bekają, podczas gdy masz przekonanie, że bekanie jest obrzydliwe? A jeśli narzeczona ma przekonanie że bekanie jest ok, czy mimo to nie będziesz czuł się nieswojo, zabierając ją do knajpy gdzie bekają, żeby sprawić jej przyjemność? Czy nie będziesz czuł, gdzieś w środku, że coś jest nie tak, robisz coś wbrew sobie, że ci z tym „źle”? Że do siebie „nie pasujecie”? Że lepiej poszukać innej narzeczonej, gdyż ona jest dziwna? Bo nie chce ci się „poświęcać” dla niej przez całe życie?...
- Wielce urażony, że rasistą nazwany a zobacz na to. Widzi wilka a traktuje gorzej. Nie wierzę... Chyba nie dasz mu traktować się ja psa?
Z dyskusji wyrwał ją głos Diritha. Właściwie no racja, racja, racja! Nie żeby jakiś tam ork ją szczególnie obchodził w tej chwili, kiedy najważniejszy był Hell Light i próba odzyskania go. Ale właściwie taki ork, co stanął im na drodze, to nie było takie coś co łatwo pominąć czy ominąć. Właściwie to czym się przejmować…!? Dirith się tym zajmie. Dirith zawsze zajmuje się takimi co stają na drodze. Tak już ma, tak to działa. Po co się przejmować. Siebie nie przeskoczysz. A już w ogóle takiego orka nie przeskoczysz. Łatwiej chyba przeskoczyć siebie niż orka. Słowa Diritha zdziwiły ją trochę, wyrwały z zadumy i zaniepokoiły. Dlaczego on gada zamiast załatwić tę sprawę co stoi na drodze, dlaczego, dlaczego, whyyyyy!? Ze zdziwieniem i zdegustowaniem nauczycielki zmęczonej całodziennym szkoleniem stada bachorów spojrzała spode łba na orka. Planowała swojej Bestii pozwolić z nim pogadać czy pozwolić go ugryźć o ile to w ogóle pozwolenie. Po co się w to mieszać? I to jeszcze teraz, kiedy Hell Light… Spojrzała na orka. Skąd, jak, kiedy, dlaczego. Skąd tu ork. W takich domach to chyba krasnoludki, chochliki, duchy czy coś, wampierze, strzygi czy coś, ale ork? No no ktoś ma fantazję, no no no,,, W ogóle jak się tu zmieścił i jak wlazł po tych rozsypujących się schodach, a już jak się obrócił to pozostawało zagadką. Tak samo jak… hmmm... ten zagadkowy… Zapach… Zagadkowy, powiedzmy… Chyba mało osób powiedziało o zapachu orka ‘zagadkowy’… Ale ten zapach… jakiś taki znajomy….? I ten… Ten młot…? Ten łuk…!? Ork łucznik, no no no, ktoś ma fantazję… z balistą powinien chodzić… ten łuk w sumie też niezłe maleństwo…. Zaraz….

ZARAZ ZARAZ ZARAZ….!!!

Czy to jest...!?
- Nie wiem jak Ty Barbak, ale my szukamy w tym miejscu zadania...

BARBAK...!?
Ba...!?
To znaczy...
Że Stado...
Że...!?
- Barbak...!? – szepnęła z niedowierzaniem. – To naprawdę ty!?!?
https://www.youtube.com/watch?v=rp03AorAWLY
Rzuciła się na powitanie jak szczeniak.
- Ty żyjesz!? Co ty tu robisz!? Jak gdzie dlaczego!? SKĄD!? Ale wróciłeś!? Zostajesz!? Ale ale ale!?!?!
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 02-12-2018, 22:37   #782
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
No i akcja poszła sprawnie. Drewno poszło w drzazgi, taktyczne wejście zostało zrealizowane błyskawicznie zaskakując sterty starych kości, odrapane ściany oraz generalnie dziwnie wyglądający pokój. O kurzu nie wspominając. Tak. Kurz zdecydowanie był zaskoczony i przerażony potencjalną śmiercią, jednakże ani Dirith ani Barbak nie byli sprzątaczami. Co prawda Dirith trudnił się sprzątaniem ludzi tudzież innych celów za pieniądze, aczkolwiek w tej chwili wydawało się, że od dawien dawna przeszedł na emeryturę. Wszystko dlatego, że od jakiegoś czasu zawodu nie wykonywał. Nie wspominając o ostatnich wydarzeniach, które zdawały się trwać latami z uwagi na ich natłok i brak czasu na głębsze zastanowienie się nad tym co się wokół na dobre dzieje. Drow jednak nie narzekał ze względu na okazyjne trupy jakie tu i ówdzie zostawiał po sobie. Jednakże kurzu sprzątać nie zamierzał.

Co innego jeśli chodzi o potencjalnego wykonawcę kroków jakie dało się dosłyszeć z wyższego piętra.
- Kurz i kości nie uciekną, wiesz gdzie są schody? - spytał pół szeptem zamyślonego orka.
Następnie niezależnie od odpowiedzi zaczął się kierować we wskazaną stronę jeśli nadeszła odpowiedź lub gdzie myślał, że są schody jeśli odpowiedzi było brak. Tak czy inaczej próbował zrobić to cicho. Mimo, że mistrzem skradania się nie był, to był drowem i to nie głupim. Może tak samo jak Barbak wiedział jak i mógł sobie spokojnie poradzić bez elementu zaskoczenia. Jednakże był drowem. Mimo iż Riktel stawał na głowie aby jego chimery nie były skradającymi się tchórzami, to Dirith mimo wszystko instynktownie doceniał element zaskoczenia jaki można było uzyskać odkładając szarżę na odpowiedni czas.

Kiedy znalazł schody zaczął się kierować stronę części budynku do jakiej kierowały się schody. Oba sztylety w dłoniach był przygotowany do walki. Dodatkowo bestia na dachu również się nie obijała, szczególnie po rozkazie utrzymania uwagi na wykonawcy kroków jeśli było to możliwe. Co prawda nie miała za bardzo jak przekazać Dirithowi informacji gdzie znajduje się jego cel ale mogła okazać się pomocna jakby przyszło co do czego. Niestety według tego co mówiła Kiti byli bardziej na misji rozjemczej i negocjacyjnej, więc musiał to mieć na uwadze jeśli doszłoby do starcia zadając mało śmiertelne rany lub próbować uderzać rękojeścią w tył głowy aby przeciwnika ogłuszyć i sprowadzić na ziemię zamiast zabić.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 09-12-2018, 19:02   #783
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
- Barbak? – Wilczyca przemówiła ludzkim głosem. - To naprawdę Ty?
Ork w swoim życiu spotkał wiele istot, które nie były ludźmi, a władały ludzką mową i były wręcz uosobieniem człowieczeństwa, nie mało było też ludzi, którzy ludźmi byli tylko z nazwy. Gadająca wilczyca, jednak stanęła na jego drodze jedynie raz w życiu.
- A kogo się spodziewałaś? Uśmiechnął się szczerze. - Okrętu?
Gdy Kiti rzuciła się do niego piszcząc, szczekając i kręcąc ogonem, nie mógł się powstrzymać, by posłać złośliwe spojrzenie w kierunku drowa… zaczynał go sobie przypominać. Dirith… tak… kawał z niego był ziółka.
- Ty żyjesz?
- Jak widzisz.
- Co Ty tu robisz?
- Miałem nadzieję na kawę…
- Jak, gdzie, dlaczego?
- Ale co?
- Skąd?
- Zasadniczo to z Męczyworów. Wiesz, to taka niewielka wioska…
- Ale wróciłeś?
- A kiedykolwiek odszedłem?
- Zostajesz?
- Do wtorku. Taka imprezka!
- Ale, ale, ale….

***
Akcja z wyważeniem spróchniałych drzwi poszła sprawnie. Obyło się bez zwalnianych zapadek, charakterystycznego „sztyr”, po którym zazwyczaj następowało „Ała!”, albo „O rzesz w mordę”, „Ja p….”. Lata spędzone w towarzystwie krasnoludów sprawiły, że wymieniana w tym miejscu litania mogła by być bardzo długa…
Wpadli do środka. Drow sprawnie zabezpieczył teren omiatając wszystko swym nieprzeniknionym wzrokiem. Brakowało tylko „Clear!”, no ale cóż… Jednym słowem akcja została przeprowadzona wzorcowo… To co jednak zobaczyli dalekie było od wzorców.
Na podłodze było pełno kości, a ich rozmiary i kształty wyraźnie świadczyły o tym, że mogły to być kości dzieci… fakt (który dopiero teraz dotarł do orka), że drzwi były zamknięte od zewnątrz czyniły z pomieszczenia do którego wpadli celę…
Rozszedł się dźwięk ciszy….
https://www.youtube.com/watch?v=u9Dg-g7t2l4
Barbak nie zwracał przez chwilę uwagi na swego hebanowego przyjaciela (tfu!). Gdy ten rozglądał się wokoło, zielonoskóry ukląkł na prawe kolano by zmówić krótką modlitwę za dusze istot, które w tym pokoju dokonały swego żywota.
- Kurz i kości nie uciekną, wiesz gdzie są schody?
-…. a Światłość Wiekuista niechaj im świeci. Niech odpoczywają w pokoju.

Barbak powstał z kolan do pewnego stopnia zadowolony z siebie. To, że od pewnego czasu dość znacznie zmieniły się priorytety w jego życiu, to że przestał fanatycznie wierzyć w pewne sprawy i postanowił mieć własne zdanie na pewne sprawy… wszystko to nie oznaczało, że nie starał się być „dobrym” orkiem. Co to oznaczało? Ni mniej ni więcej, że kierował się swoim własnym zbiorem zasad, w którym umownie zapisał zachowania, które chciał i których nie chciał kopiować. W jego mniemaniu wszystko co wiązało się z uśmiercaniem dzieci należało tępić przy użyciu młota i topora.
- Gdzieś tam… Odpowiedział w końcu, czując jak zaczyna buzować w nim złość.
Gdy potępieńcze wycie dotarło do jego uszu ponownie wiedział doskonale co należy zrobić.
Sięgnął do kołczana ze strzałami dobył zeń dwie strzały zakończone niebieskimi lotkami. W miejscu gdzie strzały miały zazwyczaj ostre zakończenie, te posiadały niewielkie szklane ampułki z wodą poświęconą przez kapłanów Paladine’a. Barbak strzaskał jedną na ostrzu topora, drugą na powierzchni młota.
Potem, najpierw powili, jak żółw ociężale ruszył w kierunku z którego dobiegało zawodzenie. Z każdym kolejnym krokiem nabierał prędkości z zamiarem siania spustoszenia i chaosu wśród istot z niego zrodzonych. Czasem najlepiej ogień było wypalać większym ogniem…
https://www.youtube.com/watch?v=iywaBOMvYLI
…. A ognia mu nie brakowało….
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline  
Stary 13-12-2018, 18:08   #784
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
„Najstarszym i najsilniejszym uczuciem znanym ludzkości jest strach, a najstarszym i najsilniejszym rodzajem strachu jest strach przed nieznanym” - Howard Phillips Lovecraft
https://www.deviantart.com/patimakow...room-365292196
To miejsce i ten budynek są co najmniej podejrzane. Ktoś sobie tu urządził kostnicę. Być może byliście pierwszymi gośćmi w tym budynku od lat, skoro nikt nie zaglądał za zabarykadowane drzwi najwyraźniej od dekad. Jednak, jak to mówią, w kupie siła. W końcu was jest trójka plus Bestie. Ile może być duchów takim nawiedzonym domu? O ile w ogóle jest nawiedzony. Może na poddaszu zalęgły się zwyczajnie menele. Jest w końcu standardem w niektórych okolicach, że w zabytkach wpisanych do ewidencji zabytków lęgnie się tzw. Zbychuspodbiedry. Jak chcesz chodnik wyremontować przy takim zabytku to potrzebujesz 30 zaświadczeń i zgody prezydenta Zimbabwe, ale Zbychu ma wstęp wolny i gnieździ się wraz ze swoją świtą po kątach, znosząc i dekorując zabytek wszelkiego rodzaju szkłem, metalem i foliówkami. Może to właśnie Zbyszek stuka, puka i drepcze na piętrze. A Może By Tak sprawdzić?... Postanawiacie sprawdzić. Ryzykowne posunięcie, bowiem Zbyszek zawsze może wziąć któregoś z was za Pana Kierownika i nim się obejrzycie, zarząda waszych Dusz i drobnych. Ale w końcu Tacy Jak Wy nie lękają się byle czego. W sumie czego się lękacie? Czego można się lękać? Czego warto się lękać? Gdzie są granice?
Rozpoczynacie zwiad budynku, zwarci i gotowi. Kroki ustają. Czyli przestało łazić. Albo łazi na palcach. Albo w puchatych kapciuszkach. Powoli i cicho [ekhym…. Ork? W sensie ORK?] wspinacie się po schodach na piętro. Nic. Nikogo. Nic nie tupie. Napotykacie na pierwszy pokój po prawej, nie ma drzwi, łatwo zajrzeć do środka.
https://www.deviantart.com/no-trespa...eart-380432510
Aha...
Coś skrzypnęło. Chyba w pokoju obok, w pokoju z uchylonymi drzwiami. Skradacie się. Cisza. Uchylacie drzwi szerzej.
https://www.deviantart.com/novtilus/...game-325240926
Nikogo. W pokoju ogólny bałagan. Jest tu trochę ciekawych rzeczy, które można by złupić. Ciekawe, dlaczego nikt ich dotąd nie złupił. Może nikogo tu od lat nie było. W całym pokoju waszą uwagę przykuwają trzy przedmioty.
https://www.deviantart.com/deviantik...-Book-43690070
Stara, gruba książka, w skórzanej oprawie, otwarta, leżąca na biurku pod warstwą kurzu.
https://www.deviantart.com/niemy/art/Old-4-52369797
Duży kufer stojący w kącie. Zamknięty na zamek.
https://www.deviantart.com/davina666...rror-728202261
Oraz lusterko leżące na podłodze. Aha, jest jeszcze napis wydrapany pojedynczymi kreskami na podłodze. „Wszyscy jesteśmy przeklęci już teraz”. SKRZYP! Drzwi szafy. Drzwi szafy się poruszyły. Nieznacznie się rozchylając. Aha…
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 15-12-2018, 23:39   #785
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
No cóż, ork dość entuzjastycznie podszedł, a w zasadzie pobiegł, do sprawy znalezienia sprawcy zasłyszanych kroków. Element zaskoczenia praktycznie z głowy, więc można nie pozostało nic innego do zrobienia jak udać się za nim. Mimo wszystko w miarę cicho, żeby utrudnić przeciwnikowi precyzyjne zlokalizowanie własnej osoby oraz ocenę ilości istot, które postanowiły nieznany element wytropić. Co prawda sprawca kroków pewnie słyszał głosy więc wiedział, że osobników jest trzech, jednak mimo wszystko Dirith nie zamierzał ułatwiać mu ucieczki. W końcu mogli się rozdzielić czego przeciwnik mógł nie wiedzieć co zmuszało go do gdybania oraz zagłębienia się w przemyślenia na temat zaistniałej sytuacji i możliwości działania. Czyli musiał zmarnować czas na zastanawianie się.
Poruszanie się na piętrze wyszło już trochę mniej pośpiesznie i za razem nieco ciszej. Drow uśmiechnął się tylko po wejściu na schody jednocześnie powstrzymując się od bezpodstawnych żartów pod adresem Barbaka pod tytułem: "starość nie radość, szczególnie z zadyszką po pokonaniu kilku schodków". Zachował się natomiast bardziej profesjonalnie i cicho ruszył przodem wytężając legendarny drowi słuch, który był jego rasowym atutem. Dodatkowo omiatał otoczenie infrawizją, aby spróbować dostrzec jakieś pozostawione ślady mogące nie być widoczne dla większości śmiertelników. Albo przynajmniej wilków i orków.
W pierwszym napotkanym pokoju nie było za wiele ciekawego. Za to prawie elfickie uszy, bo nawet jeśli drowy były podgatunkiem elfów to Dirith się za jednego nie uważał, dosłyszały coś bardziej ciekawego z drugiego pokoju. Nie pozostało więc nic innego jak zmiana otoczenia i przeszukanie pokoju obok. Tam już było trochę więcej rzeczy pokrytych kurzem, które zdawały się być ciekawe. Jednakże drow przywiązywał w tym momencie większą uwagę do potencjalnych miejsc gdzie ktoś mógł się ukryć.
Nie trwało to jednak długo zanim ktoś lub coś siedzące w szafie dało o sobie znać. Przyszedł więc czas na odkrycie kto jest tchórzem. Dirith zaczął więc podchodzić do szafy. Tym razem nie starał się ukryć swoich kroków spokojnie stawiając swoje stopy na podłoży aby dźwięk jego kroków zapowiadał nieuniknione odkrycie. Istota w szafie musiała wiedzieć, że skrzypnięcie ją zdradziło. Albo nawet widzieć reakcję przeszukujących pokój. Nie było więc sensu aby bawić się w skradanie za to był sens bawić sie w zastraszanie. Dlatego podchodząc do szafy drow dobył sztyletu a drugą ręką wydobył Tysiąc Ostrzy z za jego pleców, tak aby przeciwnik z szafy nie widział jak formuje się ostrze niemal identyczne jak katana tylko nie zakrzywione a proste. Jednocześnie szafa oraz otoczenie zostało obejrzane w infrawizji oraz szczególna uwaga została poświęcona potencjalnemu oddechowi przeciwnika. Dzięki temu drow mógł stwierdzić, czy istota się go boi lub też jest spokojna, mająca sytuację pod kontrolą z uwagi na posiadany pewny plan działania. Oczywiście jeśli mógł owy oddech usłyszeć.
Kiedy był w odpowiedniej odległości aby dotknąć czubkiem miecza rantu drzwi do szafy zatrzymał się oraz szturchnął mieczem drzwi aby je otworzyć. Był samemu przygotowany do obrony w szczególności sztyletem. Jednakże dobrze wiedział, że w razie czego Barbak powinien wiedzieć co robić. Albo przynajmniej wiedział, że ork ma wystarczająco doświadczenia i przede wszystkim rozumu aby go ubezpieczać. Nie żeby Dirith tak od razu i do końca ufał, nawet biorąc pod uwagę przeszłość między tymi osobnikami. Zawsze w końcu ork mógł postanowić nie zrobić nic i dobrze się bawić obserwując co wyprawia mroczny elf. Wszystko było możliwe. Nawet to, że drzwi do szafy się zatrzasną. W takim wypadki trzeba było po prostu wbić końcówkę miecza między drzwi i użyć go jak dźwigni. Przy wbijaniu Diritha starał się mimo wszystko być ostrożny. W końcu to zadanie było bardziej Kiti, a z tego co wiedział miało bardziej polegać na nudnych rzeczach w stylu negocjacji braku zabijania więc nie zamierzał przyszpilić rezydenta kryjówki do ściany. Głównie dlatego, że potem musiałby pewnie wysłuchiwać narzekania na to co zrobił a z dwojga złego bardziej wolał nudę niż wysłuchiwanie narzekania.
- No prosze.. co my tu mamy? - stwierdził dość znudzonym i nie ciepłym tonem jednocześnie odwracając głowę lekko w stronę Kiti jednak nadal utrzymując wzrok na szafie. - To z kim i jak mamy negocjować, czy o co tam chodziło w tym twoim zadaniu? - rzucił przez ramię już bardziej obojętnym tonem do wilczycy.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 17-12-2018, 18:33   #786
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Czuła się dziwnie, dziwnie, dziwnie. Jakby zbudziła się nagle. We śnie. Macie to czasem? Budzicie się we śnie i potem znowu się budzicie i nie wiecie gdzie jesteście i co jest co? Zastanawiacie się czy to już sen czy jeżuj nie sen? Albo jak macie wrażenie jakby wszystko o wiedzieliście co znaliście okazało się zupełnie nie takie jak miało być? Pojawienie się Barbaka było szokiem. Zresztą wiele rzeczy było szokiem.. Czy… czy to w ogóle jest Barbak…!? Piąty wymiar był dość szalony. Teoretycznie każdy demon mógłby przyjąć postać Barbaka i powiedzieć że jest Barbakiem, co nie, nie, nie!? Najpierw ten drow, co został gdzieś tam w trawie i pewnie nadal na nich czeka z lotnią, a teraz Barbak. Coś jest na rzeczy! Wiedz że coś się dzieje!!! Mroczne siły zsyłają im na drogę pokusy i inne różne wodzenia na pokuszenie! Bo co, tak nagle, Barbak wrócił? Tak po prostu pojawił się akurat tu!? To jest podstęp sił nieczystych jak nic! Tylko patrzeć a Dirith będzie miał topór w plecach! Czyli praktycznie będzie przepołowiony bo taki topór w plecach się nie zmieści, plecy za małe. To się nie dzieje naprawdę. To nie jest możliwe. Złe siły chcą ich wykończyć! Barbak modlił się nad kośćmi. Kiti aż zjeżyła sierść na grzbiecie z wrażenia. On się modli. Modli się. Modlitwa. To dziwne. Bardzo dziwne. Chyba gdyby był coś nie tego podejrzany demon to by się nie modlił co nie?.... Dziwne wrażenie takie modlenie się. Kiedyś przecież też lubiła się modlić. Lubiła….!? Przecież nadal lubi. Przecież jest klerykiem do cholery! Przecież nadal lubi. Przecież jest klerykiem. Już nawet może leczyć! A nie trawa czy coś. Patrzyła na kości i na Barbaka. Nie mogła. Nie wiedziała dlaczego, czuła się dziwnie, nie mogła, nie mogła, nie mogła.

Dirith poleciał szukać schodów bo u góry na Pietrze coś tupało po podłodze. Kiti poszła za nim. Nie chciała siedzieć z tymi kośćmi, nie podobały się jej te kości i cały ten pokój. Weszli na górę. Nikt ich nie przywitał, na szczęście, na szczęście, na szczęście. Co tu właściwie tupie, skoro nikogo tu od lat nie było?

Kiti próbowała węszyć i złapać zapach żeby sprawdzić co to jest i czy to żywa istota. Jej Bestia pomagała węszyć. Kiti zwróciła również szczególną uwagę na kurz na podłodze i jakiekolwiek ślady czy widać żeby ktoś szedł tędy i po schodach. Albo w ogóle czy są w całej widocznej okolicy ślady ślady na kurzu. Jeśli coś szło na górę to musiało zostawić ślady. Chyba ze weszło innymi schodami.
Nie znalazła żadnych śladów. Nie znalazła żadnych śladów nawet przed pokojem z uchylonymi drzwiami, a kurzu i syfu na podłodze było tyle, że chyba tylko elf Almanakh i to przy wielkim szczęściu dałby radę fuksie.Coś było na rzeczy!

Nie chciała się teraz odzywać bo mogłoby ich usłyszeć, cokolwiek to było. O ile jeszcze nie usłyszało jak Barbak się ‘skradał’ i nie poczuło jak schody i cale piętro uginały się od tego skradania.

W pokoju jeszcze nic nie wyskoczyło na nich. Zauważyła za to podejrzane lusterko. Długo się zastanawiała.
Wyjęła powoli ten amulet, co go nosiła od pewnego czasu. Ten co go wzięła z lasu obok dziwnych motyli. Nie wiedziała co to właściwie robi ale nie zaszkodziło sprawdzić. Wolała dotknąć tego lusterka czymś a nie gołą łapą. Powoli trąciła lusterko amuletem/ Nic. Pomachała amuletem po pokoju i nad lusterkiem. Nic. Kazała swojej Bestii zajrzeć do lusterka. Nic, po prostu odbicie, jak w normalnym lusterku. Kazała swojej Bestii wziąć lusterko. Nadal nic.
- To z kim i jak mamy negocjować, czy o co tam chodziło w tym twoim zadaniu?
- Te chimery mówiły, że chodzi o gnębiące je elfy... ale nie wiem gdzie my teraz jesteśmy i dlaczego tu jesteśmy! Może chodźmy stąd, do lasu, poszukać tych elfów?... Nie wiem co to za miejsce i te kości w tamtym pokoju mi się nie podobały zdecydowanie...
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 21-12-2018, 22:09   #787
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
Stół nie był ani wyszukany, ani piękny, ani nawet ładny. W zasadzie to można było o nim powiedzieć "stół" z braku lepszego określenia. Były to w zasadzie dwie zbite kobyłki, na których położono kilka zbitych ze sobą desek. Co można było zatem powiedzieć o tym stole? Był stabilny, ale nade wszystko czysty. Nie było to oczywiste wobec faktu, że gospodarzem przybytku był ork. Znaczna część populacji, ludzi i nie ludzi postrzegała zieloną rasę jako zbieraninę istot prymitywnych, żyjących na granicy istot rozumnych i zwierząt... cóż.... znaczna część wyżej wymienionego społeczeństwa się myliła... w większej części. Czemu?

Orki owszem bywały czasem nieokrzesane, owszem ponosił je szał bitewny, owszem przy jedzeniu wydawały całą gamę odgłosów, które innym mogły się wydawać obleśne czy nie na miejscu... ale czy różniły się tym tak bardzo od krasnoludów dla przykładu? Czy niektórych ludzi?


Na wspomnianym przed chwilą stole stała drewniana zastawa. Głębokie talerze, czy może raczej miski, obok łyżki i drewniane kubki, gdzieś nieopodal deska z pokrojonym, pachnącym chlebem i gliniana flaszka zawierająca coś czym zapewne można było popić posiłek.

Wszędzie wokoło roznosił się zapach pieczystego. Nie sposób było skupić się na czymś innym. Szczególnie komuś takiemu jak Laron, kto w podróży spędził kilka ostatnich dni, kto marzył o tym aby porządnie się najeść, wyspać... krótko mówiąc odpocząć.


- Nogę?

- Co nogę?

- Czy mam Ci nałożyć nogę?

- Całą?

- A co pół?

- No wiesz... nie każdy ma taki spust jak Ty.

- Chcesz mi powiedzieć że jestem gruby? Nie dość, że wpuszczam Cię do domu, karmię... nie dość że nie rozwaliłem Ci głowy na dzień dobry, to śmiesz mi jeszcze mówić, ze jestem gruby.

- Nie to miałem na myśli...

- Znaczy się że co?

- Znaczy się...

- Że głupi jestem i nie rozumiem?
Ton głosu orka zaczynał pomału, ale jednostajnie obniżać swoją temperaturę.

Laron przewrócił oczyma wzywając pod nosem na pomoc wszystkie bóstwa siły sprawcze, bogów, boginie i wszystkich świętych razem wziętych...

- Poproszę.

- Co poproszę?

- No nogę.

- No to proszę.


Noga dzika wylądowała w misce drowa. Nie był to jakiś przesadnie wielki dzik... ale miska do olbrzymich też nie należała. Logicznym zatem było, że mięsiwo (przygotowane w sposób wyborny) znalazło się tak w naczyniu... jak i wszędzie dookoła.

- Bardzo Ci dziękuję. Stwierdził Laron omiatając porcję, którą spokojnie mógłby żywić się przez tydzień. Oraz swoje ubranie, które cudem jakimś nie było jeszcze upaprane sosem i tłuszczem.

- Czym chata bogata! Odrzekł był gospodarz umieszczając w swojej misce podobną porcję. - Czego się napijesz?

- hmm....

- Mogę Ci zaproponować pigwówkę albo pigwówkę.

- To pigwówkę poproszę.

- Doskonały wybór.


Zielona, wielka jak bochen chleba łapa powędrowała w kierunku jednej z szafek. Naczynie jakie pojawiło się zaledwie chwilę potem niczym nie zwiastowało tego, co miało zadziać się za chwilę. Ork jednym płynnym ruchem odkorkował flaszeczkę i polał. Specyficzny aromat pigwy i miodu uderzył w nozdrza, gdy Laron podniósł kubek.

- To za co? Zapytał.

- Za ciszę i spokój

- Za ciszę i spokój!
Odparł, po czym podniósł do ust naczynie i delikatnie pociągnął.

Nie zakrztusił się, ale niewiele brakowało. Początkowo słodki smak, gęstej jak olej nalewki po chwili uderzał mocą znajdującego się w niej spirytusu, rozchodził się ciepłem po całym ciele i sprawiał, że miało się nieodpartą potrzebę popić... lub zakąsić przynajmniej. Elf sięgnął więc do mięsiwa, uniósł do ust i odgryzł kawalątek wdzięczny za soczystość potrawy, za to że zawarte weń zioła szybko rozpędzały ostry smak błądzący jeszcze po ustach.

Barbak w tym czasie wychylił całe naczynie. Jednym płynnym ruchem. Grdyka zaledwie dwa razy uniosła się i opadła świadcząc o tym, że zielony nie wlewał w siebie alkoholu, a jednak przełykał. Następnie kubek stuknął o blat głucho, ork obrócił swą twarz w kierunku ognia wesoło trzaskającego w kominku i beknął przeciągle.

Opar spirytusu może nie wybuch spektakularnie, ale uległ zapłonowi i z sykiem dopalił się w zastraszająco szybkim tempie.

- Eh... dobre.... Mlasnął.

- Równie dobrze mógłbyś tego używać do czyszczenia broni.

- Używam...

- A jeśli wlał byś to w naczynie, rzucił i podpalił...

- ... to żaden mag do ciskania kul ognia nie jest mi potrzebny.
Zielony uśmiechnął się brzydko. - To co na druga nogę?

- Daj spokój.

- Przepraszam co? Ze mną się nie napijesz?

- A porozmawiamy potem konkretnie?

- A nie rozmawiamy?

- Wiesz o co mi chodzi.

- Pij nie marudź.

- Zdrówko.


Druga kolejka weszła już łatwiej. Opar spirytusu spalił się podobnie.


***


Skradanie się nigdy nie leżało w naturze Barbaka. Bo i po co? Ani to obyczajne, ani grzeczne. Przeciwnik zasadniczo powinien wiedzieć z której strony dostanie w łeb. Czy daje mu to czas na przygotowanie się? Pewnie tak, ale co z tego? Zawsze dobieraj tak przeciwników, żeby im dać w łeb, a nie żeby oni dali tobie. Co robić z tymi, którzy mogli by przyłożyć i nie daj boże wygrać? Takich należy załatwić sposobem!


Pomieszczenie do którego trafili pozornie tylko różniło się od tych w których byli wcześniej. Owszem jakieś meble, owszem jakiś ład... w gruncie jednak ten sam smród i bałagan.

Znaleźli jakieś lusterko w którym zajęła się wilczyca (wiadomo kobieta zawsze w pierwszej kolejności zwróci uwagę na lusterko), Dirith natomiast wyprzedził Barbaka w drodze do szafy w której najprawdopodobniej ktoś był... wyprzedzając odsłonił plecy... to mógłby być błąd... Gdyby Barbak takiego błędu szukał.

Zielony zamłynkował młotem i ustawił się w gotowości. Czekał na to co miało wypaść z szafy. Gdyby była taka konieczność gotów był cisnąć "Zabójcą Sierot" obok głowy drowa, tak aby zdemolować szafę... i to co się w niej znajdował. Tylko i wyłączeni jednak gdyby okazało się, że coś co z niej wypadnie miało złe zamiary. W przeciwnym zamierzał czekać na rozwój wypadków.

- Kici, kici... taś, taś.... Stwierdził na głos wielce zadowolony z siebie.
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline  
Stary 03-01-2019, 13:25   #788
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Dirith;
Podchody do szafy można było uznać za udane – nic z niej nie wyskoczyło. Również potraktowanie szafy ostrzem nie przyniosło żadnych niespodziewanych rezultatów. Szafa była pusta. Nie ma expa za przedziurawienie kilku nadgryzionych zębem czasu łachmanów.

Kiti;
Grzebanie przy lusterku również nie przyniosło spektakularnych efektów. Nic nie wybuchło, nic się nie pojawiło, nic nie ukradło twojej duszy ani żadnej z Dusz [da bum tssss].

Barbak;
Dirith zdobył właśnie nową specjalizację „fashion police”, a Kiti, jak to baba, zobaczyła lustro i nic innego już jej nie interesuje. Postanowiłeś skorzystać ze starożytnej wiedzy swojego ludu i technik polowań, wypowiadając niezawodną w takich sytuacjach inkantację:
- Kici, kici... taś, taś....
No i tym razem był efekt. A nawet kilka efektów.

Dirith, Kiti, Barbak;
Szmery, tym razem za waszymi plecami, od strony drzwi. W drzwiach lśniły dwa małe ślepka.
https://www.deviantart.com/scebiqu/a...-rat-253391163
No, nie takie małe znowu. I nie tylko dwa. Przerośnięte szczury ciekawsko zaglądały zza drzwi, poruszając przy tym komicznie wąsami. W sumie pięć szczurków. No w sumie sześć.
https://www.deviantart.com/genzoman/...-Rat-267921703
- ATAK-ATAK!!! – nakazał ten największy. – ZABIĆ-ZABIĆ, teraz!!!
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 07-01-2019, 20:00   #789
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Podchody do szafy okazały się udane i sprawnie udało się zaskoczyć... powietrze. Bo jak się okazało po otwarciu szafy nic innego poza starymi szmatami tam nie było. Dla pewności jednak Dirith pomachał w niej mieczem, w razie jakby coś z czarem niewidzialności myślało, że trafiło na amatorów. Nie ominął również powietrza tuż przed sklepieniem oraz nie zapomniał o losowym dźgnięciu w szmaty aby pokryć wszystkie możliwości. Co sobie o tym Barbak pomyślał? To wie zapewne tylko on, ale dużo czasu do namysłu nad tym nie miał z uwagi na odgłosy pojawiające się od strony drzwi.
Drow przewrócił oczami jakby przewidywał, że ponownie zaraz pójdą w pogoń za nie spowodowanymi niczym szmerami jednakże, jak się okazało, w przejściu i drzwiach pojawiły się jakieś szczurołaki.
- Czy to nie są przypadkiem wspomniane przez ciebie chimer... - rzucił przez ramię do Kiti przypadkiem nie zacząć ubijać chimer jakim mieli poniekąd pomóc. Chociaż z drugiej strony to także była jakaś pomoc bo chimery po ubiciu, takim na śmierć, nie musiały by się już przejmować żadnymi elfami.
- ATAK-ATAK!!! – nakazał ten największy. – ZABIĆ-ZABIĆ, teraz!!!

No i wszystko było jasne. Teraz pozostało nic innego jak zdać się na sprawdzone tysiące razy metody działania. Sytuacja była jeszcze o tyle prosta, że przeciwnicy stali po drugiej stronie drzwi. Dostali rozkaz do ataku, więc zaraz jak debile będą przez te drzwi przechodzić pozwalając mrocznemu elfowi i orkowi wykorzystać przejście na swoją korzyść podczas obrony. Dirith widział to dobrze, więc zielonoskóry kolega musiał widzieć to tym bardziej. Czyli teoretycznie tych dwóch profesjonalistów powinno sobie poradzić bez najmniejszego problemu, ot standardowy mord kilku istot.
Był jednak jeden problem. Dirith. A mianowicie to, że podczas tego zadania niby miał nie mordować, więc generalnie miało być nudne. W tej chwili jednak pojawiły się cele z poza zadania, co dawało szansę rozerwania nie się tylko kogoś jednocześnie zabawiając się przed nudnymi negocjacjami. No i do tego drow był ciekawy jednej rzeczy. Mianowicie jak szczyry zareagują na pojawienie się kota, tudzież w tym przypadku kotołaka. Dlatego potencjalny plan bezproblemowej obrony wziął w łeb kiedy likantrop zaczął gwałtownie przemieniać się w bestialską postać tygrysołaka. Kości trzeszczały będąc łamane dostosowując się do wymaganej postaci. Mięśnie rosły tak jak futro wchłaniające zbroję i naprędce schowany sztylet. Z zębami podobnie tylko te przyjmowały postać tygrysich kłów a paznokcie wyrosły na ostre jak brzytwa pazury.
Po zakończonej przemianie przyszedł czas na działanie. Działaniem tym było ruszenie na wroga wraz ze złowrogim ryknięciem nie zapowiadającym nic dobrego. Można było tutaj wstawić jeszcze jakiś tekst w stylu: "Czas przestać się panoszyć macie w domu nowego kota". Jednakże Dirith takiego typu marnotrawstwo energii uważał za kompletnie zbędne i zabierające cenny czas oraz siły jakie można było poświęcić na chociażby najprostszy na świecie atak. Dlatego tygrysołak skoczył bezceremonialnie do drzwi gdzie zamierzał wyskoczyć tuż pod futrynę jednocześnie próbując się od niej odbić w kierunku dowodzącego szczura. A Barbak spokojnie sobie z utrzymaniem drzwi powinien poradzić. Nie wspominając, że miał wsparcie dwóch healerów z czego jeden dysponował dość konkretną tarczą.
W szaleńczym przeskoku nad pomniejszymi przeciwnikami była dość konkretna metoda gdyż rozproszony dowódca nie mógł efektywnie kierować swoim oddziałem. Albo przynajmniej takie było zamierzenie jakie kierowało ten atak. Jednocześnie tworzył się dość poważny problem, gdyż w podczas szaleńczego ataku Dirith odsłaniał się pomniejszym szczurołakom na atak. Jednakże i na to był sposób. W zależności od tego ile pięter dzieliło go od dachu nakazał swojej bestii przebić ogonem dach po czym machać nim szaleńczo za jego plecami mając utrzymać jego plecy w miarę czyste. A jeśli któryś ze szczurołaków podszedłby po wywijający ogon? No cóż, to już był tylko jego bolesny problem. W przypadku jakby między Dirithem a jego bestią znajdowało się kilka pięter to też dużego problemu tutaj raczej by nie było biorąc pod uwagę jak spróchniała była ta posiadłość. Po prostu w takim przypadku została by trochę przemeblowana przez Xenomorphusa mającego zająć pozycję piętro wyżej od drowa.
Sam atak na dowódcę do skomplikowanych nie należał. Zamarkowanie cięcia mieczem z Tysiąca Ostrzy, którego nie wchłoną ani nie zmienił podczas przemiany, aby zmusić przeciwnika do obrony jego bronią po czym rzucenie się albo na jego ręce żeby go rozbroić albo na jego gardło aby unieszkodliwić go kompletnie. Tak czy siak obrażenia zostałyby zadane.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 10-01-2019, 18:49   #790
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Całe to miejsce było bardzo dziwne i podejrzane. Cały ten powrót Barbaka był bardzo dziwny i podejrzany. To lusterko było dziwne i podejrzane. Dirith zrobił zwiad szafy i na szczęście nic z niej nie wyskoczyło. Wyskoczyło jednak z innej strony i pojawiło się an korytarzu. Nie była to rzecz przyjemna. Kiti nie cierpiała szczurów, nie cierpiała, nie nie nie!!! Trudno jej określić co takiego jest w szczurach ale nie mogła znaleźć w nich zbyt wielu pozytywnych rzeczy. Ten łysy ogon nie za bardzo. Te wąsy i uszy też niezbyt. Biega takie we wszystkie strony i piszczy niewiadomo czy się rzuci czy o co chodzi. Mowa o zwykłych małych szczurach, takich tych z kanałów i ulic. No może nie małych, ale w sensie mniejszych od psa czy wilka. A to co wylazło na korytarzu nie było mniejsze od wilka i z tego też powodu było nawet gorsze i bardziej, proporcjonalnie nie za bardzo. Nie miała szczurofobii czy jak się to nazywa ale nie za bardzo jej to spotkanie na korytarzu podeszło. Mając arachnofobię nie marzy się o spotkaniu pająka większego od siebie na korytarzu. Ona też nie marzyła o stadku szczurów i to jeszcze jeden z nich przygotował się na wyjście i miał broń. A to cwany!!! Co za czasy!!! Kiedyś się zakładało łapkę, kawałek sera i po problemie, a teraz!? Wparuje ci taki do chaty z kumplami i bronią w łapie!!! Tym razem Dirith i Barbak musieli pełnić rolę eksterminatorów i przeprowadzić deratyzację mniej konwencjonalnymi metodami. Szczury od razu dały znać o swoich zamiarach i nie było na co czekać.
Kiti wysłała swoją Bestię do ataku, a sama z racji niechęci do szczurów została z tyłu, pełniąc raczej rolę suport healer. Wkurzona całym tym miejscem i tymi szczurami, złapała co było pod ręką ze szmat albo ciuchów w szafie, z zamiarem ciśnięcia nią w któregoś ze szczurów. Plan był taki żeby walnąć go tym w głowę i plan zakładał to ma być odwrócenie uwagi, zarzucenia płachty na oczy, dezorientacja i w ogóle deratyzacja taka sytuacja.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:28.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172