|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
01-07-2019, 10:43 | #271 |
Reputacja: 1 | Wszystkie bariery padły. Raf wpłynął dalej. Nacisk shokanki zelżał i w końcu zniknął. Musiała odpuścić. Teraz już nic nie usprawiedliwiało by tak bliskiego kontaktu. Raf czuł się dziwnie w umyśle dziewczyny. Niby wszystko na miejscu, ale miał wrażenia “echa”. Każde wspomnienie było zwielokrotnione. A każda z kopii odrobinę inne. Dopiero po chwili zrozumiał. Był w umyśle kogoś kto od urodzenia dzielił myśli, przynajmniej w niewielkim stopniu, z innymi. Sięgnął najdalej jak potrafił i zdziwił się. Nie musiał zbyt daleko sięgać. Tak jakby nie miała zbyt wielu wspomnień. I nie trafił na dzieciństwo. ...Jakieś wilgotne miejsce, ale widne. Z kokonów oblepione czymś wilgotnym i ściekającym wynurzały się siostry Kendry. Nagie, zdezorientowane. Padały na chłodną kamienną podłogę próbując ogarnąć świat… … szły grupą, już ubrane i uzbrojone, mijały inne kobiety. W końcu trafiły do sali pilnowanej przez dziesiątkę bliźniaczek. Za oknami widać było nocne światła miasta. Na tle okna ktoś stał. Podeszły bliżej. Kobieta odwróciła się do nich. - Królowo, jesteśmy gotowe ci służyć - przyklękły przed nią pochylając głowy... Gdyby był z nim John, to zakląłby widząc twarz królowej. Topaz. Ja i jej strażniczkę spotkali na wyspie Shang Tsunga. Ale nie było go tutaj. Za to raf wstrzymał oddech, poznawał to co widział za oknem. Kasyna w Makau. A widok z takiego kąta mogły zapewnić tylko okoliczne wieżowce. Dane wywiadowcze od Jaxa z pewnością pomogą zlokalizować, który to z nich konkretnie. Ale to nie wszystko, Raf szukał dalej. … - Musicie pozyskać przychylność Przedwiecznej - mówiła królowa Topaz - Jej umiejętności kontroli nad niższymi gatunkami pomogą nam w podboju tego wymiaru. Porażka nie wchodzi w grę. Jeśli odmówi współpracy przywieźcie ją tutaj. Nawet była uczennica Shang Tsunga musi ugiąć się przed wolą królowej Kreeyan... Raf poczuł nacisk na umysł. Czytanej dziewczynie groziła zapaść. Jeszcze parę chwil i zgaśnie, a wraz z nią część umysłu rafa jeśli w porę się nie wycofa. Runął w tył, czuł jak shokanka ciągnie go, pomagając. Zamrugał. Znów był w realnym świecie, ciężko oddychał. Shokanaka spojrzała na niego i rzekła: - Wyrazy uznania - i dodała - Czas na was. Odejdźcie. One nikomu nie zagrożą. Na te słowa dwóch strażników dobyło noży i ruszyło zakończyć żywot Kendry i jej sióstr. |
04-07-2019, 13:10 | #272 |
Reputacja: 1 | Rafał zawahał się. Przecież te kobiety pomogły im wydostać się z klatek. Gdyby nie one, John, byłby już może bezmyślnym zombie, a on sam...diabli wiedzą. Chciał ruszyć się, coś powiedzieć, zadeklarować. Ledwo zdążył się poruszyć, żelazna dłoń Doe zacisnęła się na jego nadgarstku. Krzeszewski spojrzał. Agent pokręcił głową. Jego spojrzenie mówiło wyraźnie - "Nie mieszaj się w to". Dziennikarz zaklął w myślach. Wystarczyło spojrzeć na Sonyę i Jaxa by wiedzieć, że oni również podzielają zdanie Johna. Zaciskając zęby Krzeszewski odwrócił się plecami od kobiet niemal brutalnie wyłączając swa telepatię i empatię. Nie chciał nic wiedzieć, nic czuć. Rozluźniając zaciśnięte szczęki dziennikarz zreferował dane, które wydobyli z umysłu celu. Tak właśnie. Celu. Powiedział wszystko. - No, majorze, co dalej? Rzeź niewiniątek? - uśmiechnął się z wysiłkiem - Od dzisiaj mówcie mi, Herod. |
05-07-2019, 10:47 | #273 |
Reputacja: 1 | - To naprawdę nie jest czas na dylematy moralne. - John stanął obok Rafa. Mówił cicho i spokojnie z pewnością kropli drążącej skałę. |
09-07-2019, 11:40 | #274 |
Reputacja: 1 | Stara shokana była szczuplejsza, wszyscy oni byli szczuplejsi niż widziany na wyspie Shang Tsunga Goro, ale jak się przekonał John, nie byli przez to mniej groźni. Mniejszą siłę, ale i tak większą niż ludzie, rekompensowali szybkością i zwinnością. - Wcześniej przybyły incognito - odparła stara - i wykorzystały was jako dywersję. Teraz wiemy, że one tam są. Ważne jest też, to że wy wiecie gdzie mają bazę. Liczę, że dacie im zajęcie. - Rozłożyła ręce - Po za tym jesteśmy kwita, wy zabiliście moje sługi. Moje sługi zniszczyły waszą latającą rzecz. Mogę was wesprzeć poradą. Idźcie na wschód. Tam jest cywilizacja. Porada zgadzała się z tym co John i Raf widzieli lecąc na spadochronach. - Odejdźcie, nikt nie będzie was niepokoił. - Nie podoba mi się wasza obecność na ziemi - powiedział Jax - Rayden się o tym dowie. - Rayden już wie. Pozwolił nam tu zamieszkać o ile nie będziemy się mieszać w sprawy ziemi i pilnować tutejszego portalu do Zaświatu. - Idziemy - zarządził Jax. Odwrócił się bez pożegnania i ruszył do wyjścia. Sonya chwile postała po czym skinęła Rafowi i Johnowi by też szli. Nikt ich nie niepokoił, gdy szli schodami. Nie wiedzieli, że tymczasem dwóch strażników na bezgłośna komendę starej shokanki schowało noże. Na górze trwała krzątanina. Zbierano martwych , opatrywano rannych. Nikt nie przeszkadzał grupie ziemian w opuszczeniu tego przybytku sześciorękich shokanów na obczyźnie. - Macie alternatywny transport? - spytał John. - Tak - odparła Sonya - wystarczy go wezwać przez radio… to z helikoptera. Jakoś nie mieliśmy czasu go zabrać wysiadając. - Kawałek stąd jest obozowisko tego przewodnika co przyprowadził Kendrę - powiedział Raf - nawet jeśli już poszedł to idąc jego śladami dotrzemy do rzeki. - Racja, do tego spowalnia go stewardesa - wtrącił John - może uda się go dogonić zanim odpłynie. Gdy dotarli do obozowiska zorientowali się, że ktoś je niedawno opuścił. Do tego coś tu przygotowywał. - To chyba jakaś trucizna - powiedziała Kim wąchając kociołek. - To chyba Fowler - rzekła Raf. Jax stanął po środku obozowiska i obrócił się wokoło. - Jesteśmy w środku dżungli, a to już któryś z kolei wasz znajomek. Nie próżnowaliście. Co to za jeden? - Czy to wszyscy wasi znajo... - zapytała drwiąco Sonya, ale widząc miny Rafa i Johna przerwała w pół zdania. - Nie pieprzcie, że jest tu jeszcze ktoś. “Jak w filmie” pomyślał Fowler przedzierając się przez dżunglę. “Laska skręca nogę w najmniej odpowiednim momencie”. Obejrzał się za siebie, przewodnich czerwony z wysiłku taszczył ją na plecach. Nagle Fowler wyczuł, że nie są sami. - Odpoczynek - wysapał przewodnich opuszczając na ziemię dziewczynę. |
11-07-2019, 10:36 | #275 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Opuszczając obóz Fowler znalazł trop. Zapewne przewodnik i ta kobieta z samolotu. Można to było wykorzystać do znalezienia najszybszego wyjścia z tej przeklętej dżungli. Co prawda miał do tej dwójki kilka godzin straty, a przynajmniej tak mu się wydawało, bo nie miał pojęcia jak długo siedział zamknięty w klatce shokanów. Jednak jeśli tylko nie zgubi tropu powinien móc się stąd wydostać, nawet jeśli nie dogoni ludzi. |
18-07-2019, 12:00 | #276 |
Reputacja: 1 | - My też się cieszymy - Far uśmiechnął się blado. Podczas spaceru przez dżunglę zdążył już wyśpiewać majorowi i kapitan o żółtym ninja i pechowym wytatuowanym brodaczu. Wiele nie trzeba było mówić. Brodacz wpadł na ninję. Tyle na jego temat. Zakończywszy relację Rafał pogrążył się w ponurym milczeniu. Szczerze obiecywał sobie, że gdy wróci do cywilizacji (oczywiście polskiej cywilizacji bo tutejsza jakaś taka...), a jeszcze lepiej, gdy wróci do Anki, pogada z nią szczerze. Już dawno wypraktykował, że spowiedź z psychologiem to lepiej niż z księdzem. Oczywiście niektórzy księża mieli kwalifikacje psychoanalityków, ale rozmowa z bratnią duszą to coś wyjątkowego. Otrząsnąwszy się z ponurego nastroju, Krzeszewski, podszedł do przewodnika. - Chyba już ledwo dychasz - rzekł płynnie po chińsku - Pomogę ci. Żadnych protestów, proszę! Poniosę panią, a ty skup się na znalezieniu drogi. No! |
08-08-2019, 14:09 | #277 |
Reputacja: 1 | - Przeżyliście. To dobrze. Ostatnio edytowane przez psionik : 08-08-2019 o 20:22. |
18-08-2019, 22:49 | #278 |
Reputacja: 1 | Wylewność powitania na lata wpisała się w historię tego regionu. Kimberly, ta prawdziwa, była w szoku widząc siebie. Jax zarządził przerwę. - Czas na wyjaśnienia - powiedział. Raf przepchnął się przed Johna i Fowlera rwących się do relacjonowania i rzekł: - To jest Kimberly - wskazał Kimberly, tą prawdziwą. - Była stewardessą w samolocie, który nam pożyczyłeś. Ona…- wskazał na Kimberly, tą zdecydowanie nieprawdziwą. - To ja byłam stewardessą w tym samolocie - przerwała mu nieprawdziwa. - Ją schowałam w szafce. Gdyby nie ja już byście nie żyli. Wasza grupa została oddana pod jurysdykcję doktor Rubinstein. Na razie nieoficjalnie, ale jak wrócimy, może pan to potwierdzić majorze. - I co jeszcze? - warknęła Sonya. - Spokojnie pani porucznik. Doktor Rubenstein i jej zespół nie tylko wierzy w waszą wersję. On wie, że jest prawdziwa. Czy ja wierze, pytać chyba nie musicie. - No właśnie, dlaczego nie mielibyśmy ukręcić ci łba od razu. - odparł spokojnie Jax. - Bo jesteśmy po tej samej stronie - spokojnie odrzekła “Kimberly” - Shao Khan zniszczył nasz świat i zniewolił niedobitki, które pozostały w Zaświecie. Ale pewna grupa uciekła tutaj na ziemię. Nie planowała podboju, tylko przetrwania. Żyjemy pomiędzy wami. Staramy się pomagać, gdy zachodzi potrzeba. - To dlaczego nie walczyliście w turnieju? - Wtedy Shao Khan dowiedziałby się o nas. Zresztą Rayden jasno się wyraził. mamy się nie wpieprzać, to pozwoli nam tu żyć. Ale obecna sprawa to większe zagrożenie niż turniej. Musieliśmy działać. Najpierw otrzymałam rozkaz chronić was przed Luk Kuei i pozwolić dotrzeć do Kreeyanek. - Dlaczego po prostu nie powiedzieliście o tym? - A uwierzylibyście? Jednoznaczna cisza wystarczyła za odpowiedź. - Na razie kupuje tą historyjkę, ale jak wrócimy do cywilizacji sprawdzę to swoimi źródłami - powiedział Jax. |
19-08-2019, 11:10 | #279 |
Reputacja: 1 | Pasiasty szerszeń, z żądłem na minimum centymetr, przysiadł na czaszce Rafa. Dziennikarz machnął ręką i owad odleciał bzycząc gniewnie. Pod leśnym dachem dżungli po raz kolejny zapluskał deszcz. Złapane przez ulewę ptaki schroniły się pod gałęziami, pokrzykując melancholijnie. W lesie deszczowym, jak nazwa wskazuje, deszcze padały niemal jednocześnie po sobie. Czysty zapach deszczu i zgnilizny. Rafał uwolnił na chwilę jedną rękę by naciągnąć kaptur. - Ta shokanka mówiła, żeby iść na wschód, do cywilizacji. Czemu nie mielibyśmy tego zrobić? A jeśli chodzi o te informacje, które wydobyliśmy z umysłu panny Lary, może pan major wie o tym coś więcej? Rozpoznałem Makao, dość charakterystyczna zabudowa, ale to z fotografii i filmów, nigdy tam nie byłem. - Innymi słowy, dokąd się wybieramy? Ostatnio edytowane przez Jaśmin : 19-08-2019 o 12:03. |
19-08-2019, 17:28 | #280 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Fowler stał nieruchomo z tyłu, tak by mieć na oku wszystkich obecnych. Nie mówił nic, na razie tylko obserwował. Łowił każdą usłyszaną informację i zapamiętywał, by potem zdecydować które mogą okazać się przydatne. Wychwycił imię "dr Rubenstein" i ukrył gdzieś w pamięci, nie wiedząc nawet do kogo należy. Wzmianka kobiety o mieszkańcach innego królestwa, którzy teraz mieszkają na Ziemi była bardzo interesująca, ale nie śmiał nawet zgadywać co to za rasa. Umiejętność upodabniania się do innych osób była jednak ważną wskazówką. |