Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Postapokalipsa Świat umarł. Pogodzisz się z tym? Położysz się i umrzesz przygnieciony megatonami, które spustoszyły Twój świat, zabiły rodzinę, przyjaciół, a nawet ukochanego psa? Czy weźmiesz spluwę i strzelisz sobie w łeb bo nie dostrzegasz nadziei? A może będziesz walczyć? Wstaniesz i spojrzysz na wschodzące słońce po to, by stwierdzić, że póki życie - póty nadzieja. I będziesz walczył. O przyszłość. O jutro. O nadzieję... Wybór należy do Ciebie.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-12-2019, 19:00   #71
 
Surelion's Avatar
 
Reputacja: 1 Surelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputację
Rezydencja rodu w Terres Putain, Tulon

Abdel odświeżył odświeżył się nieco przygotowawszy do wieczerzy jak należy. Kiedy wszedł do środka rozejrzał się po zgromadzonych. Większość stała, jedynie skarbnik Dumas zmęczony podróżą przysiadł na zdobionym krześle i ciekawie rozglądał się po zestawionych na stole przysmakach. Brakowało Leona.

- Ekhm... skoro nie jesteśmy komplecie, poczekamy na brakującego gościa w moim domu, gdyż tak nakazuje etykieta. Kuzyn Leon jest bowiem gościem i nie zasiądziemy do stołu bez niego. - Powiedział z wyraźnym napięciem w głosie mijając skarbnika. Ten skrzywił się niezręcznie ale szybko powstał.

Abdel stanął na szczycie stołu, gdzie jak uznał miało być jego miejsce należne panu tego domu. Nie czekali niemal wcale, nagle w drzwiach pojawiła się bowiem Leon, jak na zawołanie. Wszedł ale nagle został nieco zbity z tropu dziwną ciszą zapadłą nagle wśród gości.

- Zapraszam kuzynie, jeszcze chwilę i zaczął bym się niepokoić. - powiedział lekko kąśliwie Abdel. - Szanowni Państwo, cieszę się że mogę was gościć w swoim domu. Mam nadzieję, że będzie to pamiętny wieczór, pewien kamień milowy relacjach pomiędzy nami. Jako, że wszyscy jesteśmy w misji dyplomatycznej w której fundamentem jest prowadzenie negocjacji przy stole, mniemam że zachowamy dzisiaj choć podstawy etykiety z której słynie ród Franka. To bardzo istotne, bowiem tam gdzie zmierzamy kilka gestów może zdecydować o szczęśliwym lub nie finale wyprawy. Musimy się zatem wszyscy przyłożyć by drobne potknięcie nie stało się naszym wielkim dramatem, nieprawdaż? - Powiedział z uśmiechem. Nie wiele jednak było w nim za grosz szczerości. Następnie zasiadł do stołu, bowiem jak nakazywał obyczaj to pan domu siadał pierwszy a dopiero po nim goście. Rozpostarł chustę na nogi i spojrzał na stół na którym rozstawiono pachnące różnorakie potrawy.



Potem krótkim gestem przywołał do swego boku rządcę i ciepłym głosem zapytał.

- Rozumiem, że to Pan odpowiada za całość dzisiejszego wieczoru? Muszę panu pogratulować zatem. Dla pana jak rozumiem to wykwintna wieczerza? Dla mnie natomiast dramat i upokorzenie. - Abdel zabębnił palcami w stół i odwrócił wzrok od rządcy patrząc gdzieś w dal... - Kto wpadł na tak "genialny" pomysł by podawać wszystko na raz? Gratuluję głupoty temu kto pomyślał, że można to wszystko na raz spróbować tak by nie stygło.

Zrobił pauzę i spojrzał na zgromadzonych nie zatrzymując wzroku na nikim konkretnym.

- Szanowni państwo, wybaczcie mnie jako panu tego domu i temu poczciwcowi. Broni go jedynie to, że nakrycie jest rozmieszczone jak najbardziej właściwie. Mimo to zaczniemy w kolejności jak należy. A pan z łaski swojej niech się dosiądzie do nas. Tak, nalegam. Nie mam nic przeciwko spożywaniu posiłku z kimś niższego stanu, skoro i tak wieczerza podana jest na poziomie wiejskiej biesiady. Niechże pan spocznie, może się czegoś od nas nauczy. - Zakończył z jadowitym uśmiechem i w duchu poprzysiągł, że z całą przyjemnością dla siebie zrobi z tego człowieka głównego kozła ofiarnego całego dzisiejszego wieczora.

- Zaczniemy jak należy, czyli od aperitifu. Ale skoro nie ma nic do spożycia w tym temacie na stole zadowolimy się lampką wina. - powiedział czekając aż mu poleją. Spróbował i skinął głową z aprobatą na znak by nalewano dalej. - Następnie winna być zupa, ale skoro nie raczono jej nawet nam przygotować podążymy od razu do owoców morza, ryby a następnie do pieczystego. Uzupełnieniem tej wiejskiej biesiady będzie naturalnie deser. Mam nadzieję, że jakiś mamy. - powiedział z naciskiem patrząc na rządce. - I zakończymy wieczerzę jak nakazuje obyczaj, czyli filiżanką aromatycznej herbaty przy wtórze uprzejmych konwersacji.

- Oczywiście, nieodzownym elementem aperitifu są tak zwane błahe rozmowy. Jeśli państwo pozwolą, będę się jedynie przysłuchiwał by upewnić się, że wszyscy zasługujemy na udział w misji dyplomatycznej. Dla Ventricule jest ona przecież oczkiem w głowie i nie może być mowy o potknięciach. - powiedział uśmiechając się jak rekin wyczuwający krew ofiary. Wychwycił także wzrokiem nerwowe spojrzenia gości na rzędy równo ułożonych noży i widelców, z których każdy przecież służył do czegoś zupełnie innego. Niepokój ów wprawił dziedzica we wprost przedni nastrój. Wyszczerzył więc zęby w sztucznym uśmiech czekając na jakiekolwiek potknięcia gości.



Radziłbym się nie spieszyć tak z postami i z ich następstwami. A nie tam przybyli, zjedli, pojechali... Nie ma tak łatwo

Proszę MG o test Conduct (etykiety) dla każdego. Dziedzic ma wykupione full kropek możliwych w tym rzucie. Abdel musi wiedzieć kogo spokojenie może zabrać na elegancką kolację ze sobą będąc ambasadorem a kogo nie... Kto zda test będzie miał fory u dziedzica przyzwyczajonego do norm etykiety.
Kto zawali test... coż, będą uszczypliwości w następnym poście. /EVILS/

 
__________________
"Gdy chcesz opisać prawdę, elegancję pozostaw krawcom. " A. Einstein
Surelion jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-12-2019, 19:57   #72
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Rezydencja rodu w Terres Putain, Tulon

Chociaż dziedzic spoglądał na gości z wielką życzliwością i słał im serdeczne uśmiechy, przez dłuższą chwilę przy stole panowała sugerująca pewne skrępowanie cisza. Pierre Jambon - osobisty kucharz dziedzica - wyraźnie nie potrafił się otrząsnąć z wstrząsu wywołanego brutalną krytyką ze strony gospodarza, ale pomimo śnieżnej bladości oblicza ruszył z miejsca nalewając gościom do kieliszków białego wina.

Jedno z krzeseł zazgrzytało cicho. Kapitan Perrault odłożył swój kieliszek na blat stołu, wstał i skłonił się uprzejmie Abdelowi.

- Skoro nasz zacny gospodarz oddał swe pierwszeństwo toastu, chętnie przejmę ten miły obowiązek - powiedział oficer - Proponuję zatem, abyśmy wznieśli toast za osobę dziedzica rodu, jego czcigodnego ojca oraz piękną siostrę. To prawdziwy zaszczyt, że mogliśmy dołączyć do grona wyróżnionych udziałem w ekspedycji Sanglierów. Niechaj będzie błogosławiona krew naszych suzerenów.



Myślę, że pisanie kolejnych scenek fabularnych będzie dla wielu z nas (również dla mnie) nie lada wyzwaniem. Przerażający wstęp do uroczystej kolacji, która zapewne przez wiele tygodni będzie się śniła graczom po nocach - testy etykiety!

Poziom testu 2 (challenging) dla wszystkich poza Nathanem, bo to obyta z etykietą śmietanka Montpellier. Barthez niestety PT 4 (difficult), bo brakuje mu doświadczenia na tym specyficznym polu walki.

Angeline Léa - CHA 3 + Conduct 1. Wyniki 3, 5, 5, 1 (dziedziczka poprawnie zachowa się przy stole)

Abdel - CHA 4 + Conduct 2. Wyniki 4, 6, 5, 4, 2, 3 (może spokojnie dokuczać innym).

Leon Thibaut - CHA 1 + Conduct... 0 (całe to sawłre-wiwre kompletnie biednego Leona przytłacza). Wynik 6 (to znaczy, że Leon niczego nie potłucze i nie wypije wody z miseczki do mycia palców, ale sztućce to już na pewno pomyli!).

Nathan Barthez - CH 2 + Conduct 1. Wyniki 6, 3, 3 (również nic nie potłucze, ale będzie jadł nie zwracając wcale uwagi na subtelności zasad posługiwania się sztućcami czy pierwszeństwa w konsumpcji konkretnych potraw).

Kapitan Perrault - CH 3 + Conduct 2. Wyniki 6, 5, 1, 3, 4 (poprawne zachowanie).

Guido Dumas - CH 2 + Conduct 2. Wyniki 2, 6, 2, 4 (poprawne zachowanie).

Nieszczęsny rządca - CH 1 + Conduct 2. Wyniki 4, 4, 2 (poprawne zachowanie).


 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-12-2019, 20:59   #73
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Rezydencja rodu w Terres Putain, Tulon

Barthez wzniósł toast kapitana.

Dla Alepjczyka tajniki etykiety kończyły się na tym żeby nie głośno nie bekać i nie jeść rękoma. Nie było problemem grzecznie się uśmiechać czy konwersować, te umiejętności opanował już dawno, jednak odróżnienie widelców było daleko poza zasięgiem sztuki Bartheza. Zresztą nie jechał do Bergamo żeby zabawiać Sanguine'ów bezcelowymi rozmówkami. On miał być po to, żeby mogli bezpiecznie gawędzić przy stole.

Nie chciał jednak wyjść na kompletnego gbura, toteż z przyklejonym uśmiechem i kieliszkiem wina zapytał grzecznie sąsiada przy stole:

- Pozwolę sobie spytać jak minęła podróż. Doszły mnie słuchy, że nie obyło się bez przygód...
 
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-12-2019, 21:26   #74
 
Surelion's Avatar
 
Reputacja: 1 Surelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputację
Rezydencja rodu w Terres Putain, Tulon

Dziedzic wychylił toast, choć kapitan go uprzedził miał bowiem już przygotowaną jadowitą kwintensencje tego spotkania.

Abdel spokojnie patrzył na poczynania biesiadników. Ciche stukanie sztucami o talerzyki co poniektórych przyprawiało go o zgrzytanie zębami ale postanowił puścić to mimo uszu. Na szczęście nie dopatrzył się braków u swej siostry, której nie mógł przecież zwrócić uwagi publicznie. Za to, jego kuzyn Leon... och ten to miał po prostu talent do gaf i wpadek. Postnaowił więc zacząć od niego.

- Mój drogi Leonie, powiem delikatnie tak jak do kuzyna i gościa. W normalnych warunkach zapewne uszło by to co wyczyniasz płazem ale bacząc na wagę dalszej eskapady proszę nie bierz tego za obrazę tylko jak rodzinne pouczenie. Pierwszy kieliszek jest zawsze do wody, drugi do wina czerwonego a trzeci do białego, które zwyczajowo podaje się do ryby. Ale tego nie mamy, ponieważ hehe... ktoś nie pomyślał, że takie wino można by zechcieć do wieczerzy. - Abdel wbił jadowite spojrzenie w rządce, któremu kęs owoców morza zawisł na widelcu w połowie drogi, przez dłuższa chwilę.

Abdel odwrócił wzrok w stronę córki, która po owocach zaczęła podawać rybę do brakującego białego wina. Obciął ją wzrokiem i już wiedział z kim chciałby spędzić końcówkę dzisiejszej nocy.

- Ryba jest podawana zawsze z lewej strony. - Rzucił do niej sucho.

Powiódł wzrokiem po pozostałych. Było lepiej niż się spodziewał. Aż jego wzrok dojechał do Bartheza. Przez chwilę zmuszał się by patrzeć na to co wyczynia tamten. Po czym między kęsami ryby nie patrząc j uz na niego zaczął perorować.

- od razu widać, że szef ochrony to profesjonalista. Spośród wszystkich noży wziął ten który jest najostrzejszy. Szkoda tylko, że jest on do mięsa nie do ryb. - Pochłonął kolejny kawałek i ciągnął. - Oczywiście ze względu na funkcję jest to w pełni wybaczalne. Jednak jestem pewien, że gdyby chciał mógłby zjeść posiłek wyłącznie przy użyciu dwóch noży.

Zduszony chichot kapitan Perrault skrył niemal od razu pod jedwabną chustą. Twarz Abdela pozostawała zaś bez oznak gniewu.
 
__________________
"Gdy chcesz opisać prawdę, elegancję pozostaw krawcom. " A. Einstein
Surelion jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-12-2019, 21:32   #75
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Rezydencja rodu w Terres Putain, Tulon

Zawieszając nad talerzem sztućce, kapitan Sangów przeniósł spojrzenie na oblicze Alpejczyka. Przyglądający mu się Barthez odnotował w pamięci lekko poszarpane krawędzie blizny, która przecinała lewy policzek oficera przydając mężczyźnie pewnego szorstkiego uroku. Nathan domyślił się, że ranę zadało kiepsko obrobione ostrze, najpewniej wyklepane z kawałka żelastwa gdzieś na północnych mokradłach delty.

W zasadzie Perrault nie mógł się uskarżać na względny uszczerbek na urodzie: Barthez słyszał wiele strasznych opowieści o żołnierzach, którzy zranieni ostrzami smarowanymi śluzem Wynaturzonych umierali w przeciągu kilku godzin z powodu gorączki krwiotocznej.

- Przydarzyła się nam faktycznie po drodze pewna przygoda - przyznał Sang - W dolnej delcie, przy jednej z mniejszych wysp. Natrafiliśmy na brzegu na grupkę zachowujących się nienaturalnie mężczyzn, obserwujących łódź. Podzielam opinię jej miłości pani Angeline, że to były drony Wynaturzonych, chociaż nie mam pojęcia jak zdołały dotrzeć tak blisko morza. I pragnę wyrazić swe uznanie dla celnego oka jej miłości.

- Zostaliście zmuszeni do użycia broni, wasza miłość? - spytał nieco spiętym tonem Barthez - Byliście zagrożeni?

- W przypadku sług feromanserów każdy bliski kontakt jest śmiertelnym zagrożeniem - odparła dziedziczka - Używałam broni, by ostatecznie utwierdzić się w podejrzeniach, które podziela kapitan Perrault. Mimo śmierci jednego z tamtych pozostali nie uciekli, przyjęli postawę pasywną. Ewidentny dowód erozji instynktu samozachowawczego. Tak postępują wyłącznie drony.

- Ich obecność tak daleko na południu to bardzo niepokojący znak - powtórzył kapitan Sangów - Myślę, że nie od rzeczy byłoby przekazanie ostrzeżenia tulońskim łącznikom Rezysty. Niech zadbają o bezpieczeństwo na tutejszych wodach.

Milczący dotąd Guido Dumas wyraźnie się ożywił.

- Pan Barthez jest w mej opinii wysokiej klasy specjalistą - oznajmił nerwowym tonem, co chwila drapiąc się jednym palcem po nasadzie nosa - Zapewnił mnie, że zadbał o wszystko, również o moją osobistą ochronę przez wzgląd na przewożone fundusze.

- Wybrałem do tej roli człowieka, któremu zawierzyłbym życie - potwierdził Alpejczyk - Góral z Kantonu Berna, twardy jak granit i lojalny jak mało kto. Nie odstąpi jego miłości pana Dumasa nawet na krok.

- Doceniam pańskie starania, Barthez - oznajmił rozparty w krześle Abdel - Niemniej chętnie dowiem się czegoś więcej na temat wyzwań, które niebawem przed nami staną. Panie Barthez, zechce pan nam opowiedzieć o harmonogramie wyprawy.
 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-12-2019, 21:34   #76
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Rezydencja rodu w Terres Putain, Tulon

- Cóż, to wyprawa podwyższonego ryzyka ze względu na status waszej miłości, przez co ciężko będzie pozostać na trasie niezauważonym. Szlak z Tulonu do Wrót Berneńskich jest mocno uczęszczany, płynie tamtędy droga tranzytowa przez Helwetię do Borki i Pollenu. Karawany ciągną bez przerwy w obie strony. Nie ma szans na zachowanie statusu incognito.

Nathan odłożył widelczyk do ciasta na talerzyk i splótł obie dłonie palcami spoglądając prosto w oczy Abdela.

- Zresztą niebezpieczeństwo nie musi nadejść od strony dzikich górali czy rozbójników. Nawet załamanie pogody w górach może być groźne. Jak już wspomniałem, na szlakach będzie dużo podróżnych. Z jednej strony, to dobrze, ale z drugiej może powodować opóźnienia na punktach celnych. Jestem jednak dobrej myśli. Pora roku nam sprzyja. Mamy miejscowych woźniców, opłaciłem w Ducalu kogoś, kto teoretycznie mógłby zagrozić ekspedycji. Standardowe kroki przy tego typu wyprawach.

- Termin przybycia do Bergamo? - zapytał słuchający uważnie dziedzic.

- Zakładam tydzień na podróż. Największe ryzyko opóźnień wystąpi na odcinku Morvant-Genua. Wcześniej i później nie powinniśmy mieć żadnych kłopotów. Pogranicznicy w Morvancie dokładnie skanują wszystkie karawany, a potem szlak jest zatłoczony w kierunku Wrót Berneńskich, nie tylko od strony Tulonu, ale i Genui. Tak więc moglibyśmy wjechać do Bergamo około dwudziestego czerwca, pod tym oczywiście warunkiem, że nie będziemy zwlekali z opuszczeniem Tulonu.
 
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-12-2019, 21:39   #77
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Rezydencja rodu w Terres Putain, Tulon

Rodzinno-przyjacielska kolacja przedłużała się, czas mijał, wieczór pogłębiał się, Abdel prowadził musztrę savoir-vivre podawania i spożywania kolacji, Leon zaś kompletnie tracił apetyt. Z ulgą przyjął fakt braku aperitif i zupy, bo kto na litość zjadłby to wszystko, jeszcze po tym kilkugodzinnym kołysaniu. Dalsze zjadliwe uwagi były już dla młodego szlachcica snobistyczną krotochwilą dziedzica. Nie darzył sympatią spoconego rządcy, ale nie widział nic złego w podaniu potraw na raz, każdy mógł wszak wybrać coś dla siebie, miast obżerać się wszystkim po kolei. Z uśmiechem skonstatował, że Loretta mogłaby wziąć stronę Abdela, żona zawsze przywiązywała dużą wagę do etykiety i wypominała wynalazcy brak obycia. Lecz kiedy miałby się Leon Thibaut uczyć tych że wyszukanych zachowań, połowę życia spędziwszy poza Montpellier.
Zdążył delikatnie dobrać się do ryby, z ociąganiem wybrawszy widelec na wzór kuzynki, ale zdaje się pomyliwszy kieliszki, które dla niego niewiele naprawdę różniły się. Nie uszło to uwagi Abdela, który zganił braki w wykształceniu Leona. Na przyganę kuzyna uprzejmie skinął głową, wydął usta w dziubek i podziękował.

- Je te remercie de m'avoir aide, z pewnością zapamiętam tą ważną lekcję.

Oglądał teraz wszystkie szklane naczynia nie mogąc dojść porządku, skoro pierwszy kieliszek do wody, drugi do czerwonego vina, a trzeci do białego, to dlaczego czerwone mięso było po rybie. Postanowił zadowolić się białym zważywszy na upał, na wszelki wypadek nie zamierzał kosztować pieczystego, niespecjalnie przepadając za czerwonym mięsem.

Zachodził w głowę czy następnym wyzwaniem będzie strzelanie do celu, zaproponowane przez kuzynkę, czy forsowny marsz w wykonaniu Nathana. Tak czy inaczej, w tym tempie mogą wyruszyć nawet za tydzień, a wizja dzisiejszych odwiedzin targowiska oddalała się jak dawno wybrzmiały dźwięk grzmotu.

Zaproponowane przez kuzyna "błahe tematy" zamieniły się w tematy dość poważne, zbyt poważne w uznaniu wynalazcy, ale nie przerywał Leon domysłów i spekulacji oficera Sangów i kuzynki. Nawet jeśli Abdel miał rację, chcąc uzmysłowić śmietance wyprawy ich dworską nieporadność, to w ocenie Leona zabrał się za to w niewłaściwy sposób i nieco spóźniony.

Znudzony oczekiwaniem końca farsy, której był światkiem, wyostrzył zmysły bo zdawało się, że wreszcie ktoś mówił coś istotnego. Koordynator Barthez krótko i rzeczowo objaśniał harmonogram podróży. Oczy wynalazcy zalśniły, gdy usłyszał o burzach na szlaku. Wiedział już że musi pozbyć się nadmiaru bagażu w Tulonie, ale cieszył niezmiernie z możliwości przeprowadzenia doświadczeń z puiorunnikiem. Leon nadstawił ciekawie ucho zapamiętując słowa Nathana.
 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-12-2019, 21:41   #78
 
Kargan's Avatar
 
Reputacja: 1 Kargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputację
Rezydencja rodu w Terres Putain, Tulon, gdzieś między rybą a deserem

Angeline z kamienną miną wysłuchiwała przydługawych tyrad swego brata na temat nieznajomości etykiety poszczególnych uczestników kolacji. Odebrawszy staranne wychowanie a przy tym będąc kobietą potrafiła zachować się przy stole nie tylko zgodnie z wymogami savoir-vivre'u, ale dodatkowo nad wyraz wdzięcznie. Oczywiście potrafiła również śpiewać sprośne piosenki w towarzystwie Sangów waląc kuflem w dębową ławę. Obie formy miały swój czas, swoje miejsce i konkretne zastosowanie.

Udało się jej kilka razy pochwycić spojrzenie siedzącego naprzeciw kapitana Perraulta, którego zdawał się zachwycać widok dziedziczki skubiącej niewiekie kąski ryby w sposób przepełniony zmysłowością i erotyzmem. Doskonale wymierzone ruchy, drobne gesty i płynność z jaką Angeline operowała zastawą sprawiała wrażenie niemal nierzeczywiste. Posiliwszy się nieco Angeline odłożyła sztućce w sposób sugerujący, że nie będzie kontynuować posiłku co jednak nie zrobiło większego wrażenia na obsługującej ich dziewoi. Za to sama dziewoja zrobiła najwyraźniej wrażenie na bracie, który mówiąc sporo o dobrym wychowaniu obmacywał jednocześnie wzrokiem nieszczęsną młódkę niby handlarz krowę na sobotnim targu. Słuchając jednym uchem opowieści Bartheza o nadchodzącej wyprawie sięgnęła po kieliszek białego wina i pochyliwszy się delikatnie w stronę kapitana zapytała cichym głosem

- Kim właściwie są ci sekciarze, o których wspominałeś dziś w porcie kapitanie ? Zdaję się, że nic o nich nie słyszałam ? Czy to jakaś grupa religijna ?

Angeline z uśmiechem wpatrywała się w oczy lekko zarumienionego kapitana kontastując z zadowoleniem iż przystojnych mężczyzn na tej wyprawnie nie brakuje.


Ahhh... a kawa będzie?

 
Kargan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-12-2019, 21:42   #79
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Rezydencja rodu w Terres Putain, Tulon

- Migrujące ptaki - kapitan Perrault powtórzył określenie użyte podczas spaceru - Tak zwykli sami siebie nazywać. Wasza miłość zapewne słyszała o nich jako apokaliptykach. Przeważająca większość praworządnych Franków uważa, że to jedynie złodzieje i paserzy, ale prawda jest dużo bardziej złożona. W ostatnich latach miałem zaszczyt służyć z pewnym oficerem odpowiedzialnym za zbieranie informacji na ich temat i chociaż człowiek ów nie wprowadził mnie w żadne zastrzeżone wątki, podzielił się mnóstwem wiedzy ogólnej.

Wzmianka kapitana o informacjach z siatki wywiadu Sanglierów spowodowała, że tym razem wszyscy siedzący przy stole goście nadstawili bacznie uszu. Wyraźnie ukontentowany taką atencją oficer kontynuował swą opowieść gestykulując mimowolnie dzierżonym niczym miecz widelczykiem.

- Prawda jest taka, że oni są wszędzie, chociaż szczęśliwie Montpellier starają się omijać z lęku przed naszymi stróżami prawa. Tworzą kryminalne siatki rozprowadzające kradzione towary i nielegalne używki, w tym niestety również tak rygorystycznie zakazany płon, kontrolują prostytucję i przemyt. Istnieją uzasadnione podejrzenia, że czerpią też zyski z pokątnej sprzedaży białych niewolników na plantacje w Północnej Afryce.

Guido Dumas prychnął na dźwięk tego zarzutu z oburzeniem, bo też Sanglierom z trudem mieściło się w głowie, że biali Europejczycy muszą się mozolić w upiornym skwarze na plantacjach bawełny neolibijskich możnowładców. Co więcej, strzępy wiedzy o pradawych czasach sprzed Dnia Sądu Ostatecznego sugerowały, że niegdyś miała miejsce zupełnie inna sytuacja, odwrócona i znacznie przyjemniejsza w wyobrażeniu dla szlachty z Montpellier.

- Użył pan określenia sekciarze, kapitanie, dlatego pomyślałam, że to jakaś specyficzna grupa religijna - wtrąciła Angeline Lea - Tymczasem sugeruje pan, że to zwyczajni przestępcy.

- Nazwałem ich sekciarzami, ponieważ tworzą hermetyczne grupy o własnych obyczajach i tradycjach, posiadające sekretne języki i kanały komunikacji - odpowiedział Perrault - Wiem, że próbowaliśmy wielokrotnie infiltrować ich struktury, ale oni są praktycznie nie do przeniknięcia. Członków grup indoktrynują od małego dziecka, nie tylko własne dzieci, ale też podobno te specjalnie w tym celu porywane. Plotki twierdzą, że mają jakiś horrendalnie wypaczony pogląd na wychowanie potomstwa, że zmuszają małe dzieci do żebractwa, do produkcji narkotyków i sprzedawania ciał w domach uciech, by w ten chory sposób kształtować ich hart ducha, bezwzględność i całkowicie przeżarty cynizmem charakter. Kiedy dorastają, są tak związane z resztą koterii, że prędzej odbiorą sobie życie niż przejdą na naszą stronę.

- To straszne - odezwał się ponownie poczciwy skarbnik ekspedycji, pobladły niczym ściana - I nikt nie może tego powstrzymać?

- Szanse powodzenia równe planowi zamurowania delty Rhone - Perault wzruszył bezradnie ramionami - Jak już wspomniałem, oni są wszędzie. Bezwzględni i okrutni hedoniści lojalni wyłącznie względem siebie samych. Nie da się ich wykorzenić, bo popyt na ich usługi jest zbyt wielki. Kto ma pieniądze, a potrzebuje płonu, dziwek, niewolników czy broni, kupuje towary i usługi apokaliptyków. Są tu w Tulonie nielegalne areny, na których dziesięcioletnie dzieci walczą z psami, wiedzieli państwo o tym? Oficjalnie władze to potępiają, ale ten proceder wciąż kwitnie. W Bayonne sekciarze zbudowali własną osadę w miejscu, gdzie w bagnie tkwi porzucony przez Neolibijczyków czołgacz i zarządzają nią nie uznając naszej ani tulońskiej jurysdykcji. Co więcej, są tam tolerowani przez czerwonokrzyżowców, chociaż akurat Szpitalnicy z pewnością posiadają środki, by się ich z Bayonne definitywnie pozbyć.

Słuchacze pokiwali głowami przypominając sobie historię znaną powszechnie w Montpellier. Czarni kolonizatorzy przywieźli z Afryki ogromne pancerne wozy na gąsienicach, prawdziwe ruchome twierdze, które zdolne były przełamać każdą obronną pozycję Europejczyków, ale które z powodu swej niewiarygodnej masy stawały się zupełnie bezużyteczne na podmokłych obszarach delty Rhone. Taki właśnie pojazd utknął wiele lat temu na dobre w Bayonne, porzucony przez właścicieli, a następnie zagospodarowany przez Franków.

- Nie wolno nam popełnić błędu i lekceważyć tych ludzi - ciągnął dalej kapitan Sangów - Ich matecznik na Trupie jest doskonałym przykładem tego jak potrafią się zorganizować mając odpowiednie środki. Podejrzewam, że Trypolis nigdy nie zdoła ich wykorzenić z tej przeklętej wyspy. Zbyt silnie się tam ufortyfikowali.

- Słyszałem o kilku próbach lądowania na Trupie - wtrącił Nathan Barthez - Każda skończyła się porażką. Apokaliptycy mają tam baterie dział z prawdziwego zdarzenia, jakoby zdjęte z wraków okrętów Dawnych Ludzi. Gdzie je znaleźli i jak uruchomili, nie mam pojęcia, ale podobno neolibijska flota już się do Trupa nie zbliża. Teraz Trypolis tylko nęka tych na wyspie wysyłając tam pod osłoną nocy harapów, którzy okryli się hańbą, na stricte samobójcze misje. Transport w jedną stronę, jak słyszałem. Żaden z tych czarnych już stamtąd nie wraca.

- Prawdziwie barbarzyńska taktyka - skomentował Perrault - I jeśli to prawda, to takie rajdy przypominają kąsanie byka przez gzy, nic więcej.

- Maluje pan zatrważający obraz, kapitanie - oznajmił skarbnik - Czy nie powinniśmy się zatem obawiać prawdziwego ataku na naszą szkatułę w podróży przez Purgare? Każdy wszak wie, że dominium cywilizowanych ludzi kończy się na wschód od Tulonu.

Perrault nie odpowiedział na skierowane do siebie pytanie, przeniósł w zamian spojrzenie na Bartheza oddając Alpejczykowi głos.

- Okopcony Szlak jest bardzo dobrze strzeżony - zapewnił Dumasa Helweta - Patrolują go nie tylko żołnierze Rezysty i Szpitalnicy, ale również harapowie z Tulonu. Wszyscy bardzo poważnie traktują ryzyko pojawienia się na wybrzeżu grasantów z Trupa, wasza miłość. Na tym odcinku winniśmy się lękać złodziei wtopionych pomiędzy podróżnych, naciągaczy i szpiegów górskich klanów. Oraz ryzyka pojawienia się zbłąkanego roju czy złej aury. Po przejściu przez Morvant sytuacja się nie pogorszy, ponieważ Alpejczycy pilnują całego szlaku do Wrót Berneńskich. Tam zagrażać nam będzie ponownie kapryśna aura i okazyjnie skalne lawiny. Dopiero przed Genuą trzeba się będzie mieć na baczności pod każdym względem. Północne Purgare to ziemie rozdarte waśniami klanowymi, wiele tamtejszych rodów uzurpuje sobie przeróżne prawa lenne. Korzystają na tym kryminaliści, również wspomniani przez kapitana sekciarze. Na szczęście trakt do Genui przemierzają licznie Neolibijczycy, a w ich towarzystwie trudno o złą przygodę.

- A samo Bergamo? - dociekał Guido Dumas, siedzący z krześle z zapomnianym kieliszkiem wina w dłoni - Zna pan to miasto, panie Barthez? Na ile jest ono bezpieczne? Wieści głoszą, że Lombardi to wpływowa rodzina i trzyma pod bronią liczne zastępy, czy to jednak prawda?

- Nigdy nie miałem okazji, aby je poznać, wasza miłość - przyznał Nathan - Wiele natomiast słyszałem, i o Białym Wilku i o samym Bergamo. To prawda, że Vespaccio Lombardi trzyma cały region żelazną ręką. Słynie ze swej przebiegłości i wielkich ambicji. I znana jest też jego wielka niechęć do kultu Złamanego Krzyża, chociaż nie znam jej przyczyny.

- Czyżby Lombardi przyjęli prawa Świątyni Pasterza? - zapytała słuchająca uważnie wywodu Angeline Lea - Wyznają jehammedyzm?

- Nie sądzę - pokręcił głową Helweta - Raczej wybrali jedną ze stron niedawnej wojny jako silnego partnera. Anabaptystom ten wybór musiał się bardzo nie spodobać. Proszę pamiętać, że Nizina Adriatycka przez wiele lat spływała ludzką krwią. To była wyjątkowo okrutna i brutalna wojna, obie strony nie okazywały sobie miłosierdzia. Anabaptyści z Lucatore muszą się teraz czuć wzięci w kleszcze, skoro od południowego wschodu mają bałkańskich jehammedan w stanie niepewnego zawieszenia broni, a za plecami przyjazne Pasterzom Bergamo. Tak czy owak, na ziemiach pod władzą Lombardich nic nam nie powinno zagrozić. Wizyta czcigodnego dziedzica Sanguine została zaanonsowana przez pocztę dyplomatyczną, więc Bergamo niecierpliwie wyczekuje przybycia tak dostojnych gości.

- A co z rojami Wynaturzonych, panie Barthez? - skarbnik Abdela wciąż pozostawał nerwowy, w przeciwieństwie do nieco uspokojonych pozostałych słuchaczy - Przecież Purgaryjczycy mają kłopoty z własnymi potworami.

- Północ kraju pozostaje względnie bezpieczna - odpowiedział Alpejczyk - Co innego na południu, poniżej Rzymu. Lecz my się tam nie wybieramy, podążymy w przeciwnym kierunku. Obszary zasiedlone przez anabaptystów bądź z nimi sąsiadujące są wyjątkowo czyste pod względem skażenia grzybnią sepsis, ponieważ Kult Rybaka zwalcza z niebywałą zaciekłością każdy przejaw aktywności Wynaturzonych.


Garść dodatkowych informacji o celu podróży. Jeśli zapokoiłem na tę chwilę Waszą ciekawość, możecie przejąć inicjatywę i opisać swe plany na wieczór (bądź przejść od razu do ich realizacji; wiem, że 8ART i Suriel mają jakąś niespodziankę). Jeśli macie jeszcze dodatkowe pytania, piszcie niezwłocznie.
 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-12-2019, 21:46   #80
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Rezydencja rodu w Terres Putain, Tulon

Podobnie jak reszta grupy, wynalazca z uwagą słuchał opowieści kapitana Perraulta, mimo że wiele podobnych historii słyszał spędziwszy młodość wśród poszukiwaczy. Zapatrzywszy się na duży zegar z wahadłem przypomniał sobie, podobny piękny sprzęt, który jego nauczyciel sprzedawał kiedyś tajemniczemu człowiekowi. Powiedziano mu później że to apokaliptyk i że jego pieniądze śmierdzą śmiercią, a Leon pomyślał że to człowiek taki sam jak on. Pragnący zbytków, chcący się pokazać, pochwalić, mierzyć czas patrząc na piękna i użyteczną rzecz. Z tego co wiedział niektórzy ze zbieraczy handlowali z apokaliptykami, dostarczając oczywiście w tajemnicy, artefakty i części zamienne do maszyn czy broni. Słysząc uwagę o samotnych rajdach zhańbionych Harapów nie mógł odmówić sobie komentarza.

- Powiada Pan jak kąsanie bawołu przez gza. I trafna to uwaga, ale proszę pamiętać, że bawół może od takiego ugryzienia zemrzeć. Chcę przez to powiedzieć, że nie wielkość czy liczebność decyduje o zwycięstwie, lecz taktyka i cierpliwość. Apokaliptycy są ludźmi takimi samymi jak my, mają więc swoje słabości i namiętności, a te gubią ludzi równie często jak wynoszą ich na ołtarze. Samotne ataki Harapów są w rzeczy samej bezmyślne i daremne, ale usypiają czujność mieszkańców Trumny, kierując oczy strażników na zewnątrz nie do środka.
Spytałem kiedyś pewnego pszczelarza jakim sposobem udaje mu się hodować owady i wykorzystywać ich pracę, że jego barcie są zawsze pełne miodu. Odpowiedział mi: Myśl jak pszczoła. Jeśli chcemy przechytrzyć apokaliptyków, musimy zastosować ich metody. Stworzyć podwójnych agentów. Wychować dzieci, które będą myślały iż są apokaliptykami, wejdą do ich społeczności jak tykająca bomba, jak trojański koń. Musimy stworzyć własnych apokaliptyków i odpowiednio - tu szukał chwilę słowa - zakomponować ich sposób myślenia. - spodziewając się gromów na swoją głowę, odczekał chwilę i kontynuował - to wcale nie muszą być ludzie. Poszukiwacze artefaktów handlują z tymi ludźmi, trojanem może być wadliwy sprzęt, lub odpowiednio zatrute pożywienie, virus, który uaktywni się po kilku latach chorobą i epidemią. Oburzacie się mili Państwo na te metody. A chcemy wygrać tę rywalizację? Czy pozostać rycerzami bez skazy, na klęczkach?

- Proszę wybaczyć ten wtręt, ciekawi jesteśmy co jeszcze może nas czekać w podróży. - Leon skierował wzrok na okno, którego przestrzeń wypełniał atramentowy aksamit nocy.
 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:40.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172