Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-07-2016, 23:26   #11
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację

Sektor ładowni, w którym zarządzona została zbiórka przed misją, był przyjemnie przestronnym miejscem. Posiadał nawet kilka iluminatorów. A może to były tylko hologramy podobne do tych jakie miał Yrthun w swojej kajucie? Z tej odległości ciężko było to stwierdzić.
Agent Rady Cytadeli dotarł tu w milczącym towarzystwie majora Tellisa, na którego natrafił gdy wyszedł na korytarz poziomu pierwszego. Głównodowodzący statkiem akurat wychodził z mostka, mocno pochłonięty lekturą danych które wyświetlały się na jego tablecie.
A skoro mowa o informacjach.

Tuż przed wyjściem z kajuty dostał informację na omniklucz, która mogła, ale nie musiała być ważna. Otóż na pokładzie Koryfeusza przewożone były kontenery na firmę Netlith. Raz dostali grzywnę za posiadanie nielegalnego oprogramowania do mechów wydobywczych. Niby nic, ale to była przesłanka, że mogli być zamieszani w pozyskiwanie surowców “nietypowych”, jak to ładnie zwykli nazywać prawnicy na rozprawach sądowych w sprawie wydobywania surowców na planetach objętych ochroną rozwijającego się ekosystemu.

W ładowni na dwóch najważniejszych turian na pokładzie Tarquina, czekali już gotowi do akcji żołnierze Czarnej Straży, a wśród nich jedyna kobieta, poznana już Yrthunowi Zayn. Oceniając miejsce które zajmowała w szyku, musiała być dowódcą oddziału składającego się z jeszcze szóstki mężczyzn. Gdy teraz Yrthun im się przyjrzał to większość turian, których tu widział było nagimi twarzami. Trzeba było przyznać, że pośród młodych było to coraz bardziej częste. Obecnie już tylko najstarsi spośród turian uważali, że jest to niezgodne z tradycją, a nieposiadający tatuaży na twarzy są niegodni zaufania.

Yrthun zauważył, że kilku spośród obecnych na odprawie przyglądało mu się. Jeden gość z korpusu inżynieryjnego patrzył na niego w zdumieniu.
- Ty, to ten gość w koszuli co kręcił się na drugim poziomie - szepnął do kolegi obok, ale obgadywany miał dość dobry słuch. - Miałeś rację, że to nie ten nowy z logistyki
Jego rozmówca tylko pomachał dłonią do niego w geście że jest mu winien kredyty za wygrany zakład.
Major Tellis spojrzał po wszystkich zebranych i zaczął od mowy wstępnej, powtarzając po raz kolejny to co już wszyscy z pewnością wiedzieli. Ale takie były procedury, a one dla turian były święte jak sobotni wypad na zakupy w Londynie.
- Zaczniemy od podejścia statkiem na maskowaniu, jak najbliżej przejętego przez wrogie jednostki Koryfeusza. Zakłócimy działanie tarcz co umożliwi przeniesienie Widma na pokład. Grupa Alfa - Zayn na te słowa ożywiła się. - Ruszy transporterem i będzie czekać na sygnał ode mnie, gdy Widmo da sygnał, że wrota hangaru są otwarte.
W tym momencie na omniklucz Yrthuna przyszła informacja o kodach jakimi mieli się wszyscy posługiwać w trakcie zadania. Sprawdził je, zapamiętał. Dostrzegł na sobie czyjeś spojrzenie. Uniósł wzrok i dostrzegł jak Zayn odwraca głowę, niby mówiąc coś do jednego ze swoich podwładnych.

- Wszyscy na swoje stanowiska, za chwilę wychodzimy z nadświetlnej - tymi słowami major zakończył odprawę i spojrzał na agenta. - Proszę udać się na poziom trzeci, laboratorium 4, doktor Margaret Albright pana wprowadzi we wszystko.
I na tym zainteresowanie Tellisa jego osobą się skończyło. Odszedł od niego i przerzucając dane z tabletu na hologram, zaczął omawiać strategię z Zayn. Kobieta natomiast kątem oka jeszcze ostatni raz spojrzała za Yrthunem i wróciła do przyglądania się planom statku, na który mieli robić desant.
Albo major bardzo miał gdzieś co zrobi agent Rady, albo był na tyle inteligentny, że doskonale zdawał sobie sprawę, że przecież tacy jak on działają według własnych schematów i nie potrzebują komentarzy takiego trepa jak on.
Nie pozostawało nic innego jak udać się we wskazane przez niego miejsce.

.. :: :: :: :: ..

Razem z nim do windy udała się jeszcze dwójka z korpusy inżynieryjnego. Wysiedli na poziomie trzecim, ale skierowali się w lewo. Yrthuna natomiast tablica wywieszona naprzeciw drzwi windy kierowała w prawo. Korytarz tego poziomu był najmniej okazały. Wyłącznie biel i chromowana szarość. Zupełnie jakby grupka turian z wymiany między uczelnianej próbowała też bawić się w architektów. Neonowa zieleń wyświetlająca numer czwarty wskazała mu odpowiednie miejsce.
Przykładając dłoń do panelu drzwi zdziwił się bo po raz pierwszy na tym statku otrzymał żądanie o identyfikację jego statusu.
Wyraził zgodę i natychmiast po wygłoszeniu przez syntetyczny głos jego imienia i nazwiska oraz statusu, drzwi rozsunęły się przed nim.


Jego oczom ukazało się pomieszczenie o nie za dużych gabarytach. Przy konsoli sterującej, czymkolwiek co można było tu sterować, siedziała ta sama kobieta która na niego nie tak dawno wpadła. Spojrzała na niego, ale po jej minie mógł uznać, że nie poznała go. Wstała od komputera i podeszła do niego wyciągając rękę. W laboratorium było jeszcze dwóch mężczyzn i kobieta. Oczywiście blondynka była jedynym człowiekiem w pomieszczeniu.
- Witam, doktor Mary Albright - przedstawiła mu się. Nic a nic nie poznała go. Ludzie zwykli mieć z tym problem. Z drugiej jednak strony po tym jak przywdział pancerz, mało przypominał tamtego luzackiego gościa w koszuli w palmowe listki.
Blondynka natomiast ciągnęła dalej.
- Proszę tu podpisać zgodę. Projekt wciąż nie wyszedł z fazy testów, więc prawo wymaga każdorazowego zapoznania użytkownika z ryzykiem korzystania, choć ono już praktycznie zostało wyeliminowane - o ile na koniec pozwoliła sobie na odrobinę żartobliwy ton to wyglądała na spiętą obecnością Yrthuna.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 20-07-2016, 19:32   #12
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Widząc panią doktor Yrthun nie mógł się już powstrzymać i uśmiechnął się.
Ludzie czy Turianie znający go lepiej wiedzieli, że podchodzi do życia z dużym dystansem. Osobiśnie zupełnie nie przejmował się konwenansami, były dla niego zupełnie zbędne. Z drugiej strony został wychowany na uprzejmego turianina i kiedy było trzeba przestrzeganie ich przychodziło mu zupełnie naturalnie.
To zresztą odnosiło się do wszelkich zasad. Jeśli już się ich trzymał, to tylko dlatego, żeby nie robić problemów innym w jego otoczeniu. Wyjątek stanowiła oczywiście akcja. Procedury jakie tam stosowano były wypracowane na podstawie doświadczenia tysięcy poprzedników. Trzymanie się ich pozwalało zachować życie swoje i ewentualnych towarzyszy z oddziału. Dlatego póki można było, Yrthun nie wychodził przed szereg. Sytuacja zmieniała się wtedy, kiedy trzeba było improwizować bo wydarzenia osiagnęły poziom ponad jakiekolwiek procedury. Wtedy pokazywał na co go stać.
I wyjaśnialo się, dlaczego został Widmem.
Do ładowni wszedł w pełni skupiony na analizowaniu napływających informacji. Był trochę zły, że tak późno niektóre dane zostają zaktualizowane. Nie mógł teraz z tym nic zrobić, pozostało mu zrobić szybką analizę i odświeżyć swoje plany o kolejną niewiadomą, jaką było to oprogromowanie dla mechów wydobywczych.
Widok Zayn sprawił, że miał ochotę dać jej jakiś nieformalny sygnał. Mrugnięcie okiem, kiwnięcie głową… Wiedział jednak, że to mogło wpłynąć negatywnie zarówno na koncentrację jej jak i reszty grupy Alfa. Powstrzymał się, chociaż mogło mu to dać jakiś wstęp na później.
Na komentarz inżynierów równie nie zwrócił uwagi, chociaż wewnętrzenie parsknął. Też nie pozwolił sobie jednak na machnięcie w ich kierunku, Tellis na pewno by ich nieźle opierdolił. Po akcji z nimi zagada i wymienią się żartami o logistykach.

Pozostało mu wyprostawać się i z kamienną twarzą wysłuchiwać przemowy majora.

Czując na sobie spojrzenie Zayn pozwolił sobie na lekkie ustępstwo i opuścił lekko żuwaczki w geście oznaczającym pewność siebie. Z tym samym wyrazem twarzy opuścił ładownię udając się w kierunku labolatorium. Miał dziwne przeczucia odnośnie doktor Margaret Albright. Jego krótkie rozmyślania przerwała prośba o podanie uprawnień. Przez moment zamarł zaskoczony. Wyrobiony automat sprawił, że przełączył odpowiednie ustawienia na omni kluczu i wszedł do środka. Ta prosta kontrola mu wbrew pozorom bardzo dużo wyjaśniła. Choć wkrótce i tak miał się dowiedzieć wszystkiego.
Podniósł wzrok i napotkał przedstawiajacą się mu ludzką kobietę. Jego przypuszczenia sprawdziły się.Sytuacja była tym bardziej ciekawa, że doktor go nie rozpoznała. W sumie się jej nie dziwił. Jednak jej postawa była już ponad to co jego profesjonalizm mógł znieść.
Dlatego się uśmiechnął, czym mógł pewnie zadziwić panią Albright.
Sięgnął by podpisać odpowiednie dokumenty i skomentował to krótko.
- Pozostaje mi mieć nadzieję, że nie ma pani siniaków po naszym spotkaniu z wcześniej - uśmiech nie znikał z jego twarzy.
Mary podsunęła bliżej niego tablet i gdy ten złożył na nim cyfrowy podpis i to bez czytania tego co było tam napisane, zabrała by sprawdzić czy wszystko się zgadza. Pani doktor uniosła brew zaskoczona słowami turianina. Oczywiście jego wypowiedz wzbudziła nie małe, acz wciąż w miarę dyskretne zainteresowanie pozostałych badaczy przebywających w sali. Jeden z nich uśmiechnął się dwuznacznie.
- Obawiam się, że nie wiem o czym pan mówi... - stwierdziła niepewnie Mary, a uśmiech Yrthuna zdawał się ją wprowadzać w jeszcze większe zakłopotanie.
- Wpadłem na panią wychodząc z windy - odparł, a żuwaczki mu zadrgały symulując zawód, że o nim tak szybko zapomniała. Zrozumieć to mogli jedynie pozostali turianie.
- Ale to był - kobieta intensywnie zaczęła mu się przyglądać. Jej mina wskazywała, że go poznała. Spaliła rumieńcem i odwróciła wzrok. - Och, przepraszam, że wzięłam pana za kogoś z logistyki...
- Zdarza się - wzruszył ramionami, ten gest był uniwersalny. - Proszę się nie przejmować. Przejdziemy może do tego projektu, co to jeszcze nie wyszło z fazy testów? I czy przypadkiem nie mam okazji być pierwszym żywym pacjentem - przekrzywił głowę. Był w świetnym humorze i postanowił z niego skorzystać.
- Oj nie - wtrąciła się turianka i machnęła beztrosko ręką. - Jak już doktor mówiła, jest w końcowej fazie testów. A to oznacza w żargonie naukowców w przypadku tego urządzenia - poklepała czule cylindryczną obudowę - że w ciągu ostatnich kilkunastu użyć nie wystąpiły znaczące trudności.
- Typowe jest wystąpienie choroby lokomocyjnej - dodał w tonie wyjaśnienia ten którego rozbawił wcześniej żart Yrthuna.
- Tak, tak - odchrząknęła Mary. Opanowała niezręczność i wróciła do przeglądania danych na tablecie. - Plan jest taka że koledzy dwa laboratoria stąd zagłuszą działanie tarcz statku a my wtedy będziemy mogli pana przerzucić gdzieś na pokład Koryfeusza.
- Czyli - skierował swój wzrok na maszynę - ten teleporter, poprawcie mnie jeśli źle to nazwałem, może być zablokowany przez aktywne tarcze statku? - w trakcie tej wypowiedzi uświadomił sobie, że do tej pory nikt nie nazwał tej nowinki technicznej po imieniu. Jakby cała załoga łącznie z Tellisem bała się to wypowiedzieć. Z drugiej strony stopień utajnienia, który wymagał by potwierdzać swoją tożsamość nawet Widma mógł sprawiać, że rzeczywiście użycie wiele wyjaśniającej nazwy w zwykłej rozmowie było swoistym tabu.
- Urządzenie po prostu nie może przenieść materii poza granice jaka stanowi barierą energii - pośpieszyła z wyjaśnieniem turianka.
- Czasem się udaje... - znów wtrącił się mężczyzna.
- Rem, proszę cię, nie poruszamy tego teraz - Mary zgromiła turianina wzrokiem.
Ten w odpowiedzi tylko przewrócił oczami i prychnął.
- Więc tak, bariery zdejmie korpus inżynierii, a my wyślemy pana do ładowni - pociągnęła temat dr Albright.
Słuchając ich rozmowy przyłożył rękę pod brodę, zastanawiając się.
- W porządku - pokiwał głową na podsumowanie dr Mary. - Jakie inne ograniczenia niesie ze sobą transfer? Odległość? Masa? Skład chemiczny? I jak rozwiązaliście sprawę lokalizacji finalnego transferu? - postanowił dopytać jeszcze.
Pytania były szalenie istotne, gdyż ten teleport otwierał przed nimi olbrzymie możliwości. Przez głowę Yrthuna galopowało teraz setki myśli. Musiał wyizolować te kilka, gdyż najzwyczajniej w świecie nie było czasu by uzyskać odpowiedzi na jego wszystkie pytania. Za chwilę zaczynali.
- W sumie to miał je pan tu podane - Mary pomachała tabletem na którym złożył swój podpis. - I co więcej potwierdził pan zaznajomienie się z nimi - i choć powiedziała to poważnym tonem to zaraz machnęła na to ręką. - Jeszcze się nie zdarzyło żeby ktoś to przeczytał.
- Wygrałam zakład - odezwała się turianka a reszta spojrzała po niej z niezadowoleniem.​
- Myślałem, że chociaż Widma czytają co podpisują - jęknął Rem.
Mary pokręciła głową na zachowanie swoich kolegów.
- Tak, są ograniczenia, ale nie ma czasu wymieniać ich teraz - "skoro i tak już pan papiery podpisał" zdawała się mówić jej mina. - W trakcie transferu należy się nie ruszać, nawet wskazane jest wstrzymanie oddechu...
- Sam transfer też nie jest przyjemny - wyrwała się turianka.
- Tak, niestety Quilla ma rację. To coś na wzór choroby lokomocyjnej ...
Rem chyba chciał coś sprostować w tych słowach, ale turianka szturchnęła go w bok.
- Co do tego jak określamy miejsce - dr Albright kontynuowała niezrażona ich zachowaniem - w które zostanie pan przeniesiony to nie będę tu zanudzać wzorami matematycznymi. Proszę się nie obawiać, ręczę swoim doktoratem za to że nic się panu nie stanie - dodała na koniec pewna siebie.
Sądząc po tym jak Rem oceniał przeżycia w trakcie transferu, to wychodzi na plus to, że ledwo co zdażyłem coś przegryść. Jeśli zacznę zwracać posiłek to nie będzie tego dużo…
- Pani pewność siebie znacznie poprawiła mi humor - odpowiedział. - Pozostaje mi wymusić na pani obietnicę, że po zakończonej misji spotka się pani ze mną, żebym mógł się zagłębić… - żuwaczki mu zadrgały, ale ton jego głosu pozostał oficjalny - w tajemnice tego wspaniałego sprzętu, który dostarczyła pani na ten statek.

Mary spłonęła rumieńcem, ale turianin zdążył skończyć swoją wypowiedź nim ta mogła wciąć z oburzeniem mu się w słowo. Dlatego też tylko westchnęła i spojrzała w kierunku swoich kolegów.
- Nie stójcie tak, samo się nie przygotuje - ponagliła ich co każdy przyjął bez szemrania. - Mam nadzieję, że ma pan wszystko co potrzebne bo już nie ma czasu się wracać - powiedziała i podeszła do konsoli. Dr Albright zaczęła wpatrywać się w ekran z pełnym skupieniem.

- Inżynierzy zgłaszają gotowość - odezwał się Rem, ale tym razem miał już bardzo poważny głos.
Quilla w tym czasie podeszła do Yrthuna i wskazała mu ręką w kierunku teleportu.
- Może pan już wejść do komory. Damy znać kiedy trzeba wstrzymać oddech - wyszczerzyła się w uroczym uśmiechu. Oczywiście tylko turianin mógł go uznać za taki.

- Jestem gotowy - spojrzał na turiankę i utrzymał kontakt wzrokowy dłużej niż to było konieczne. Jego żuwaczki ani drgnęły, ale usta miał lekko rozchylone. Co z tego wszystkiego wyczytała inżynier zależało tylko od niej samej.
Jednak to była ostatnia z przyjemności na jakie sobie pozwolił. Przymknął oczy i skupił się. Nadchodził czas bycia poważnym. Położył rękę na przyczepionym do pasa Dominatorze. Zaczął planować swoje następne działania na kilka, a nawet kilkanaście chwil do przodu.
Nie wiadomo jaka dokładnie sytuacja będzie w ładowni, ale musiał być gotowy na każdą ewentualność. Choć pierwszym na co się zdecyduje będzie chwilowe znalezienie schronienia od oczu i wszelkich kamer.
Po ocenie swojej sytuacji ruszy dalej. Ktoś musi uratować ten dzień, prawda?
 
Turin Turambar jest offline  
Stary 27-07-2016, 21:39   #13
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Nowe technologie.

Pułapka utworzona przez Żniwiarzy była genialna w swej prostocie: inteligentne istoty utworzą napęd nad świetlny, ale nadal będą ograniczone przez jego szybkość. Pozostawiając sieć Przekaźników Masy pozwalającej na błyskawiczną podróż przez całą galaktykę nie wymagającą dodatkowych nakładów energii, do tego prowadzi do imponującej Cytadeli, Żniwiarze mieli pewność, że będzie ona sercem galaktycznej cywilizacji. Ponadto Suweren wyjawił komandor Shepard, że sieć Przekaźników Masy sprowadza istoty myślące na z góry ustaloną ścieżkę rozwoju, zwłaszcza broni i pancerza, które są oparte na pierwiastku zero. Zabieg ten redukował możliwość odkrycia przez rasy rozwijające się alternatywnych ścieżek rozwoju, które mogłyby doprowadzić do odkrycia bardziej zaawansowanej technologii.
Suweren powiedział: „Korzystając z Przekaźników Masy wasza cywilizacja rozwija się tak jak tego chcemy”.
Cykle wzrastały tak jak Żniwiarze tego chcieli, skupione na odkrywaniu starożytnej technologii, nie interesując się tworzeniem czegoś nowego, a gdy następowały Żniwa było już za późno na ratowanie się.

[media]https://drayfish.files.wordpress.com/2014/02/crucible-blueprint.png[/media]
Projekt Tygiel był dziełem stworzonym przez naukowców wielu Cykli. W obecnych czasach historycy starają się pisać doktoraty na temat tego ile ich tak naprawdę było. Szczęściem ostatniego było to, że udało się do dopracować, pozyskać materiały do budowy i doprowadzić do uruchomienia.
Niektórzy twierdzili, że był to przełom, w końcu zaczęto szukać nowych technologii. Jednak Projekt Tygiel tak naprawdę nadal w znacznej części był pracą odtwórczą. Dopiero w pierwszy roku po zwycięstwie nad Żniwiarzami, gdy już przywrócono sprawność przekaźnikom masy w głównych układach, zaczęła się era nastawiona na rozwój. Nowa Rada Cytadeli wydzieliła solidne fundusze na rozwój nowych technologii. Wielu sceptyków tego tworu twierdziło, że jest to niczym wyważanie otwartych drzwi, skoro zagrożenia ze strony Żniwiarzy już nie ma.
Ale właśnie dzięki tym dofinansowanom rosnącym w miarę czasu i podnoszenia się gospodarek po wojnie, szanse zaczęli mieć ci, którzy myśleli niestandardowo.
Ludzie przodowali w tym zakresie.

Statek kosmiczny Tarquin, nazwany imieniem turianina, który poświęcił się dla dobra krogan, był naszpikowany nowościami, z których większość nawet nie wyszła z fazy testów. Gdyby nie ten fundusz doktor Margaret Albright nigdy nie pozyskała by dofinansowania potrzebnego jej do opracowania dzieła jej życia. Projekt X był jej dumą i chwałą, dla której nie wahała się nawet, gdy Rada zadecydowała o umieszczeniu jej dzieła na turiańskim statku. Zgodziła się z miejsca, choć miała nie małe obawy czy współpraca z obcymi się uda.

Ale skąd decyzja o tym by to właśnie statek turiańskiej floty został tak bardzo wyróżniony?
Otóż turiańskie wojsko ma na skalę galaktyki najmniejszą korupcję, szczególnie Czarna Straż jej bardzo poważana za honorowe zachowanie i zdolność utrzymywania tajemnic. Nawet Widma nie mają takiego zaufania w oczach Rady Cytadeli co właśnie turiańska Czarna Straż.

.. :: :: :: :: ..

Mary siedziała przed konsolą zapamiętale stukając po panelu palcami. Yrthun mógł mieć tylko nadzieję, że urządzenie jest na tyle bezpieczne na ile przedstawiała je takim pani doktor. Na zajmującym część ściany wyświetlaczu pojawiła się sylwetka statku transportowego jakim był Koryfeusz.
- Jak wyjdziemy z nadświetlnej i zrobimy szybki skan Koryfeusza - powiedziała blondynka nie odrywając spojrzenie od swoich dwóch ekranów.
- Żeby sprawdzić jak mają kontenery ustawione - wyjaśniła Yrthunowi stojąca najbliżej niego Quilla. - Bo głupio będzie jak cie przeniesiemy do wnętrza jednego z nich - dodała. Była młoda, może nawet za młoda jak na stanowisko i do tego nie przejmowała się drobnostkami takimi jak zwracanie się do Widma z należytym szacunkiem.
- No, to by było ciekawe - przytaknął jej Rem uśmiechając się szeroko. Agent Rady mógł miec teraz wrażenie, że naukowiec zaczął się zastanawiać czy Widmo poradziłoby sobie z taką "niedogodnością".

Quilla zbliżyła się do urządzenia, na którym widniał wygrawerowany napis "Projekt X" i odpinając taśmę ostrzegawczą uprzejmie udzieliła wskazówek Yrthunowi jak ma się zachowywać stojąc w kręgu.
- Proszę stać w bezruchu, gdy damy znać nie oddychać. Zaleca się zamknąć oczy, bo zmniejsza to mdłości, co niestety nie uchroni przed widzeniem nagłych rozbłysków. To po prostu kwestia energii i układu nerwowego - turianka na powrót zapięła taśmę ostrzegawczą zamykając w ten sposób w jej kręgu Yrthuna. Odsunęła się na co najmniej dwa metry i spojrzała na Mary.
- No to czekamy na sygnał z "dwójki" - skomentowała to dr Albright mając zapewne na myśli laboratorium numer dwa gdzie urzędowała część ludzi korpusu inżynieryjnego. Yrthun zwrócił uwagę, że w jej tonie głosu wyczuwalna była nuta ekscytacji. I był pewien, że reszta turian tego nie wyłapała.

Sekundy zdawały się wlec w nieskończoność, naukowcy w laboratorium numer 4 stali oczekując w napięciu sygnału.
Statek wyszedł z nadprzestrzeni o czym poinformował ich komunikat niosący się z głośników. Zrobiło się nerwowo, a atmosfera była tak gęsta, że można było ciąć nożem.
- Skanuje! - zakomunikował Rem i Yrthun odruchowo spojrzał na hologram z sylwetką transportowca. Dane o rozlokowaniu ładunków zobrazowały się pod postacią podłużnych sześcianów.
- Mam - odezwał się wciąż nieznany z imienia trzeci turiański naukowiec i na planie został zaznaczony punkt do którego zaplanował przerzucenie Widma.
- Tarcze leżą - powiedziała z wesołością Mary. - Zaczynamy!
Yrthun poczuł się w powinności by się wyprostować.
- Nie oddychaj - mruknęła do niego Quilla puszczając mu oczko. - Gotowe! - oznajmiła już z pełną powagą patrząc na szefową projektu.
- Gotowe! - odezwał się Rem
- Gotowe! - zawturował mu bezimienny.
- Już! - po słowach dr Albright w pomieszczeniu oświetlenie przygasło i zapaliły się pomarańczowe światło ostrzegawcze.
Urządzenie zaczęło buczeć jakby było jednym wielkim elektromagnesem. Zwątpienie wkradło się na krótką chwilę w serce turiańskiego agenta. Zginąć w trakcie misji, od strzału nieprzyjaciela było czymś, ale zostać rozerwanym na strzępy przez nieudany eksperyment...
Błękitne światło otoczyło Yrthuna, otaczające go powietrze pachniało jak wiatr po silnej burzy. Wstrzymał oddech.

.. :: :: :: :: ..

(...)
X Project; even the name sounds mysterious.
I wonder what it will mean?
I guess we'll soon know.

Finally the time has come to launch our secret X Project.

But it's only 90% ready, General.

Well, in other words it's almost completed.
(…)


.. :: :: :: :: ..

[media]http://2new3.fjcdn.com/reaction_gifs/Fractalicious+_1573a9656bca6c0.gif [/media]

Zamknął oczy, które piekły go od nagłych błysków światła. Ale to w niczym nie pomogło, bo wciąż je widział.

Chciał odetchnąć, ale nie był w stanie.

Ogarnęło go irracjonalne uczucie spadania.

Miał wrażenie jakby powoli tracił świadomość.

I to przeraźliwe zimno przeszywające go do samej duszy...

.. :: :: :: :: ..

Dwóch batarian pojawiło się na mostku cywilnego statku Koryfeusz. Jeden z nich trzymał tablet, na którym wyświetlone były nazwiska załogi.
- Brakuje czterech, szefie - niechętnie przyznał. Ten do którego odnosili się jako swojego szefa zgrzytnął zębami aż Alice skuliła się pod ścianą jeszcze bardziej.
- Jakich? - warknął.
- Nawigator, pilot, technik i ochroniarz - odparł.
- Możecie odhaczyć nawigatora i pilota - zabrzęczał przez omniklucz jakiś głos.
- Dobrze. Znaleźć mi tych dwóch pozostałych - rozkazał.

.. :: :: :: :: ..

[media]http://pre09.deviantart.net/6501/th/pre/f/2009/187/e/a/sci_fi_hallway_by_beere.jpg [/media]

Yrthun poczuł jak coś uderza go w bok. W głowie mu huczało i łupało go niemiłosiernie w skroniach. “Choroba lokomocyjna” nawet w drobnym ułamku nie odzwierciedlało tego co czuł teraz turianin. Miał wrażenie jakby wypluł wszystkie swoje wnętrzności, a gdy te już wyleżały się na podłodze odpowiednio długo to postanowiły wrócić tą samą drogą do środka.
Ledwo, naprawdę ledwo udało mu się nie porzygać z ostatniego posiłku. Wzrok zaczął mu się wyostrzać, ale nadal widział tamte rozbłyski. Zaczerpnął powietrza pełną piersią. Było ono zatęchłe i kwaśne. Rozkasłał się. Znów poczuł mdłości. I znów ledwo się powstrzymał od wymiotów.

- … Tarquin do Widma, czy mnie słyszysz?! - dopiero teraz Yrthun zdał sobie sprawę, że leży na boku, a żądanie kontaktu trwało już jakiś czas. Rozpoznał głos majora Tellisa. Był on co najmniej zaniepokojony.
Turianina nie odstępowało wrażenie bycia na ostrym kacu po parodniowej zakrapianej rynkolem imprezie, takiej co można było doświadczyć wyłącznie na Tuchance. Znów się rozkasłał przyozdabiając podłogę drobnymi błękitnymi kropkami swojej krwi. To raczej nie oznaczało niczego dobrego. Prawdę mówiąc czuł się nie mało osłabiony.
Rozejrzał się po pomieszczeniu. Miejsce wyglądało jak korytarz techniczny. Ciemny, ponury, bardzo zapuszczony i niknął w ciemności uszkodzonego oświetlenia.
W pewnej chwili pojawiło się uczucie bycia obserwowanym. Yrthun odwrócił się wiec i…

… Za nim siedział skulony salarianin. Ręce miał uniesione w górę w geście poddania. Wpatrywał się w turianina wybałuszonymi w przerażeniu oczami.

[media]http://orig13.deviantart.net/ff63/f/2011/250/e/6/psw___anoleis_by_moonecho-d497ehg.jpg [/media]
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 04-08-2016, 23:47   #14
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Pozytywne było to, że inżynierowie współpracujący z dr Albright potrafili sobie żartować w sytuacji, która mogła być stresującą dla kogoś innego. Dzięki temu nie popełnią żadnego błędu z powodu zdenerwowania. Z drugiej strony mogło to świadczyć również o tym, jak bardzo sobie to lekceważą. Wolał myśleć, że to raczej ten pierwszy powód.
Z chęcią wykonywał wszystko polecenia jakie wydawała mu obsługa teleportera, czy też jak to go nazwali, Projektu X. Choć major Tellis na pewno by w to nie uwierzył, to przechodzenie wszystkich procedur sprawiało Yrthunowi swego rodzaju przyjemność.
Odkąd pamiętał, zawsze lubił nowości i ochoczo się poddawał wszelkim testom czy badaniom. Nie potrafił i nawet nie próbował wytłumaczyć tego dreszczyku emocji, który go wtedy ogarniał. Nawet jeśli niektóre bywały bolesne. Każdy miał jakiś fetysz, ten Yrthuna był raczej niegroźny… Choć krew na podłodze korytarza wydawała się sugerować coś innego.
Nie spodziewał się, że aż tak bardzo dotkliwie przeżyje tą teleportację.
Nie było w tym nic przyjemnego. Trudno było to do czegokolwiek porównać. Przez chwilę nawet przez głowę przeleciałą mu niema prośba, by ktoś go dobił skracając męki.
Próbował wstać choć nie pamiętał kiedy upadł. Nagle się spocił, choć w pamięci miał raczej to zimno. Nie mogąc skoncentrować myśli mógł tylko polegać na wytrenowanych instynktach.
Błyskawicznym ruchem sięgnął po broń i gwałtownie wycelował ją w kierunku skąd zdawało się czuć czyjąś obecność. Ledwo powstrzymał się przed nacisnięciem spustu i najpierw zmusił się do przekręcenia głowy. Przestraszony Salarianin nie był kimś, kto wygladał na członka batariańskiego oddziału, ale ostrożności nigdy za wiele.
- Odbiór, słyszę was - odparł wreszcie uporczywemu majorowi.
Otarł ręką twarz i powoli podniósł się.

Salarianin jęknął kuląc się w sobie niczym zbite zwierze.
- Nie, nie, nie, ja nie! - rękami zasłonił głowę przed spodziewanym strzałem.
- Doskonale - głos majora wyraźał ulgę. Nic dziwnego skoro syn generała okazał się być żywy, a nie rozerwany na drobne atomy. - Jak wygląda pana sytuacja? - zapytał.

- Zdolność operacyjna na…
- zawahał się na chwilę. - osiemdziesiąt procent i rośnie. - odetchnął. Żołądek nadal wydawał się być przepuszczony przez maszynkę do mielenia, ale umysł wracał do pełnej sprawności po chwilowym otumanieniu. - Brak kontaktu z przeciwnikiem, napotkano cywila na miejscu zrzutu. - nie wyglądało na to, że ten salarianin mógł mu zaszkodzić. A nawet jeśli to była genialna podpucha to najlepszym było udawać, że się dało nabrać. I tak będzie go miał na oku.
Standardowy tryb działania.
- Biorę się do pracy, kontakt tylko w sprawach najwyższej wagi - przekazał dalej i poczekał jeszcze chwilę na otwartym łączu, czy Tellis będzie miał coś do powiedzenia.

- Przyjąłem, bez odbioru - odparł mu major.
- Nie zabijaj mnie! - jęknął żałośnie salarianin.

Popatrzył chwilę na cywila.
- No dobra, przekonałeś mnie. - rzucił pseudopoważnym tonem po czym opuścił rękę i przypiął Dominatora z powrotem do pasa. Pomimo całego swojego profesjonalizmu, nie mógł powstrzymać się przed takimi drobnymi żartami.
Rozejrzał się uważniej po korytarzu.
- Jesteś z załogi Koryfeusza - raczej stwierdził niż zapytał. - Co to za korytarz? - nie był do końca pewien, czy teleport udał się w stuprocentach. Niby ostrzegali o chorobie lokomocyjnej, ale z swojej skromnej wiedzy medycznej wywnioskował tyle, że raczej nie konczy się ona krwotokiem. Mógł wylądować niekoniecznie w ładowni.

Salarianin powoli opuścił ręce. Przyglądał się uważnie Yrthunowi, aż jego spojrzenie zastygło na insygniach Widma, które miał widoczne na piersi.
- Pomoc przyszła! - ucieszył się nagle. - Jestem technikiem, uciekłem kiedy batarianie napadli. Schowałem siętu. Korytarz techniczny. Ale musieli być na pokładzie już wcześniej, bo szybko przejęli mostek. Jestem sam, nie wiem co na mostku się dzieje - zaraz jednak zmrużył podejrzliwie oczy. - Widmo wysłali więc jest gorzej niż myślałem... Uratujesz? - był to istny potok słów wystrzelony z zawrotną prędkością. Salarianin zdecydowanie chciał jak najszybciej wprowadzić wybawiciela w sytuację na Koryfeuszu. - Ale jak? Byłem sam, a zaraz się pojawiłeś… - na koniec zdał sobie sprawę z tego, że turianin pojawił się z nikąd.

- Mamy swoje sposoby… - mruknął tonem kończącym temat. - Który korytarz techniczny? Dokąd on prowadzi? Daleko do ładowni? - dopytał, gdyż nadal nie otrzymał interesujących go informacji. W końcu jednak włączył omniklucz i wyświetlił niedużą projekcję transportowca. - Wskaż gdzie jesteśmy.

Technik transportowca wpatrywał się intensywnie w projekcję. Niepewnie wzruszył ramonami.
- Bo ja uciekałem... Byłem gdzieś tu - wskazał palcem wsuwając go w samą projekcję i zaburzając jej obrazowanie. - Jak usłyszałem strzały i krzyki... A potem uciekłem do tych korytarzy technicznych... - turianin widział jak na dłoni, że salarianin uważał że zawiódł Widmo - I tak uciekałem i uciekałem... I padłem na ciebie, i się przewróciliśmy, i wiem tylko, że jesteśmy na 2 poziomie... - zawstydzony swoim tchórzostwem opuścił bezsilnie głowę.

- Dobrze zrobiłeś - stwierdził kładąc mu rękę na ramieniu. - Dzięki temu będziesz mógł uratować resztę załogi.
Nie miał czasu na sesję terapeutyczną. Jego pozycja była bardzo dobra. Ten korytarz prowadził przez całą ładownię aż do segmentu silników. Korzystając z niego uniknie przedzierania się przez te tysiące kontenerów, które co prawda tworzyły swoisty labirynt, ale to działało w dwie strony. Im dłużej pozostanie niewykryty tym lepiej.
- Jak działają wyjścia z tego korytarza technicznego do ładowni? Można je otworzyć od wewnątrz? - dopytał dalej.

- Naprawdę? - technik spojrzał na niego zaskoczony, gdy ten wspomniał o pomocy pozostałym na pokładzie. - Ja się tu zajmuję suwnicami... Tak, tak można otworzyć od zewnątrz i wewnątrz, ale tylko technicy ładowni mają dostęp. Przynajmniej tak było... Jeszcze ich tu nie spotkałem, ale pewnie już niedługo... - zadrżał przestraszony.

- Czyli ty masz do nich dostęp?
- drążył temat.

Pokiwał głową twierdząco.
- Jestem technikiem ładowni, mam kartę - wyciągnął z kieszeni biały prostokątny plastik.

- Świetnie - odebrał ją od niego, nim Salarianin zdążył się zorientować. Przez chwilę przyglądał się jej. ”Jeśli mu ją teraz zabiorę, a coś pójdzie nie tak…” Szybko zmienił zdanie i oddał ją oszołomionemu technikowi. - Pójdziesz ze mną i wypuścisz mnie jak najbliżej części mechanicznej. Następnie pobiegniesz tym korytarzem i skierujesz się w okolice hangaru. Zrobię zamieszanie i jeśli będą tam jacykolwiek strażnicy to reszta powinna ich ściągnąć. Wtedy otworzysz śluzę i wpuścić na pokład grupę uderzeniową Czarnej Straży. Razem z nimi odbijemy ten statek. Zrozumiałeś? Powtórz! - rozkazał tonem nie znoszącym sprzeciwu.

- Czarna straż? - zrobił wielkie oczy, co u salarianina tylko spotęgowało wrażenie, że ich głowa składa się głównie z oczu. - Ale to gdzie oni są? - był zaskoczony słowami Widma. - Ale jak, że ja... Śluzę? Ale to... to, trzeba wyjść stąd żeby otworzyć - z każdą chwilą wdzierała się co raz większa panika na oblicze salarianina.

- Poradzisz sobie -
skinął mu głową. - Twoja załoga na ciebie liczy. A teraz w drogę. - odwrócił się w kierunku, w którym korytarz prowadził do maszynowni.
Miał zamiar wyjść jak najbliżej części silnikowej statku i tam rozstać się z technikiem. Póki była możliwość planował działać po cichu. Spotkanie tego salarianina było mu bardzo na rękę i dzięki temu otwierały się nowe możliwości, z których zamierzał skorzystać.
 
Turin Turambar jest offline  
Stary 08-08-2016, 22:24   #15
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Major Tellis przetarł twarz dłonią i przejechał nią aż po końce swojego grzebienia. Wyprostował się czując ulgę. Przez tą krótką chwilę, gdy nie mogli się połączyć z Widmem, czuł jak jego kariera dynda się na cieniutkim włosku gotowa w każdej sekundzie pogrążyć się w nicości. Na szczęście maszynka doktor Albright nie przemieliła jego kłopotliwego gościa. Westchnął bezgłośnie wpatrując się w hologram wyświetlony na mostku.
Oddział szturmowy zapakowany do transportera oczekiwał gotowy do akcji w hangarze i lada chwila wylecą. Teraz pozostawało czekać, aż Agent Rady odwali swoją robotę i Czarna Straż wkroczy do akcji. Major swoim ludziom ufał bezgranicznie, szczególnie gdy oddział był pod dowództwem Zayn, która nigdy niczego nie spieprzyła.
Ale po prawdzie co było do zwalenia przy tak pospolitej akcji jak przejęcie porwanego statku?
Za to do Widma Tellis podchodził z dystansem. Niby potrafili odczyniać cuda w pojedynkę, ale nie mógł oprzeć się wrażeniu, że akurat ten typ wcale nie dostał swojego stanowiska za zdolności. Niewiele wiedział o synu generała. Tylko tyle ile zawarte było w aktach jakie pozostały po nim w Czarnej Straży. Dla Tellisa, jak i z resztą dla większości turian, biotycy byli od zawsze traktowani z dystansem. Trochę jak zgniłe jajko.

Normalną praktyką było, że gdy wojskowi przełożeni podejrzewali swojego podwładnego o posiadanie biotycznych mocy to kierowali takiego do specjalnej jednostki. “Kabała” miała szkolić turianskich biotyków by swoje zdolności mogli wykorzystywać w boju, dla dobra Palavenu. To jak wychodziło to w praktyce wiedział każdy i złą sławę podsycały niepochlebne plotki. Członkowie Kabały byli zawsze traktowani z podejrzliwością, a i nie jeden dezerter im się trafił. Wiele incydentów musiano zamieść pod dywan. Czarna Straż trochę w tym temacie wiedziała, bo jak coś szło nie tak to właśnie na nich spadał smutny obowiązek sprzątnięcia problemu.
Tellis słyszał, że po wojnie podobno coś się z tym temacie poprawiło. Ale wiedział też, że Yrthuna ominęła przyjemność odwiedzenia Kabały w jego toku szkolenia.
W aktach widniało "prywatne nauczanie". Major zakładał, że zapewne gdzieś na Thessi musial je pobierać.
Źle to świadczyło nie tylko o generale, który nie ufał turiańskiemu systemowi, ale i o Kabale, której nie ufał na tyle by oddać swojego syna. Niestety major, jakby nie starał się szukać to poza krótkim epizodem tego Widma w jego jednostce, nie był w stanie niczego się dowiedzieć. Niestety to już było ściśle tajne, zakodowane w archiwach Cytadeli, niedostępne dla majora z Czarnej Straży.

.. :: :: :: :: ..

- Widzicie, i jest w jednym kawałku - odezwała się Mary z promiennym uśmiechem przerywając długą ciszę jaka nastała po komunikacie jaki otrzymali od Widma. - A wy tak się trzęśliście.

Turianie obecni w laboratorium spojrzeli po sobie, po czym skierowali wzrok na blondynkę. Każde z nich puściło w niepamięć uwagi majora co zrobi z doktor jeśli Agent Rady się nie odezwie. Najważniejszy był sukces, z resztą kolejny z rzędu, jaki odnieśli jako zespół.

.. :: :: :: :: ..

O ile w laboratorium nr 4 zapanowała luźna atmosfera to w miejscu odpowiedzialnym za neutralizację tarcz Koryfeusza technicy uwijali się jak w ukropie. Systemy przegrzały się po tym jak nowy system odprowadzania ciepła zdecydował zawieźć.
Wentylatory były ostatnim ratunkiem.
Jeden z turian w kitlu laboranta, ocierając twarz rękawem z potu monitorował stan w jakim znajdował się
- Mówiłem, kurwa, mówiłem, żeby nie instalować tego salariańskiego szajsu - Setim Dusks klął na głos na tych, którzy uznali nowy system chłodzenia za świetną optymalizację układu.
Kilku z winnych spoglądało na niego tylko spode łba, ale nie bronili się.

.. :: :: :: :: ..

Dwa niezależne zespoły naukowców, laboratoriów 4 i 2 w tym samym momencie zauważyło tą samą prawidłowość w odczytach jakie mieli ze skanowania statku kosmicznego, na który przeniesiony został Yrthun. W tym samym momencie dwóch techników połączyło się z mostkiem...

.. :: :: :: :: ..

- Dusks, Sterr przestańcie się przekrzykiwać! - warknął major ze złością za którą krył się niepokój. Oddział Czarnej Straży już wyruszył i ostatnie czego potrzebował to mówiących na raz Quilli i Setima.
- Włączyli silniki! - przebił się głos turianki z laboratorium nr 4.
- Ich całkiem popierdoliło, bez tarcz... - ciągnął swoje turianin z laboratorium nr 2.
- Oni mogą chcieć skoczyć! - dał się słyszeć wystraszony głos Mary.
Tellis przez sekundę pomyślał tylko tyle, że akurat teraz Wszechświat zdecydował się być przeciw niemu.

.. :: :: :: :: ..

Chwilę wcześniej...

- Statek? - batarianin zgrzytnął zębami i zmrużył gniewnie wszystkie cztery oczy.
- Statek! Szefie taki… Taki pancerny, pomarańczowy, chłopaki go dopatrzyli przez iluminatory!
- Pilot zmywamy się, ale już! - warknął dowódca.
Człowiek, który po śmierci pierwszego pilota zajął jego stanowisko spojrzał na martwe ciało swojego turiańskiego poprzednika. Przełknął ślinę i posłusznie zaczął wprowadzać komendę do systemu sterowania statkiem. Niestety dla swego życia dostrzegł problem.
- Taaarcza.... Jessst… Niessprawna…. - jęknął.
Batarianin wstał i idąć w kierunku pilota pochwycił Alice za twarz. Przystawił jej ciężki pistolet M-6 Kat do skroni i przywlókł ją do pilota.
- Skacz teraz - wycedził przez zęby kładąc palec na spuście.
- Zrestartuj system! - krzyknął jeden ze związanych członków personelu mostka siedzący w kącie.
Batarianie wycelowali w niego swoje gnaty. Technik od razu skulił się w sobie.
Pilot za to pokiwał głową i zaczął działać.

.. :: :: :: :: ..

- Załoga na mnie liczy. Wypuszczę najbliżej maszynowni. Muszę dać radę. Pobiegnę tym korytarzem. Poradzę sobie. Otworzę śluzę i wpuszczę więcej turian - Yrthuna już zaczynała irytować ta mantra którą w kółko i non stop powtarzał sobie towarzyszący mu salarianin. Można byłoby pomyśleć że gdyby potraktował go swoją biotyką to nikt nawet nie wiedziałby, że to on pozbawił życia tego upierdliwego technika.

Ale nie tak go rodzice uczyli. I czasem kłóciło się to z prawami jakie nadawało mu status Widma.

Agent Rady nieco nakłamał majorowi. Tak o około 30%. Bo krótko mówiąc czuł się źle i choć szedł prosto to trzymał się za lewy bok. Przy każdym głębszym oddechu czuł ból między żebrami tej części klatki piersiowej.
- Jesteśmy już blisko - odezwał się salarianin przerywając swój wierszyk. - Tu zaraz będzie maszynownia.
I jak na potwierdzenie jego słów na ścianie pojawił się wymalowany technicznym drukiem napis wskazujący im kierunek.

- Podnieśli tarcze! Ale nie są w pełni sprawne, nie mogą po impulsie! - ryknął głos Albright przez omniklucz Yrthuna. Obaj wzdrygnęli się na tą nagłą wiadomość.

Lecz nim zrobili krok w tył czy przód coś szarpnęło statkiem. Turianinem i salarianinem rzuciło o ścianę. Yrthun ubrany w pancerz odruchowo osłonił głowę ramieniem i gdy bezwładność spotkała go z metalem ściany nie odczuł tego zbyt mocno. Co innego jego towarzysz, który osunął się nieprzytomny na podłogę.

Przez Koryfeusza przeszedł sygnał ostrzegawczy oznajmiający o przejściu w tryb awaryjny systemów, a oświetlenie w korytarzu technicznym zmieniło się na czerwone.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 14-08-2016, 00:19   #16
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Pancerz rzeczywiście zaamortyzował uderzenie z powodu bezwładności przy skoku do nadświetlnej. Yrhtun posiadający prawidłowe odruchy napiął przy tej okazji wszystkie mięśnie.
Ból jaki odczuł w boku klatki piersiowej sprawił, że pociemniało mu w oczach. Zacisnął zęby tak mocno, że zazgrzytały o siebie.
Coś z żebrami, jak nic przemknęło mu przez myśl. Początkowo rzeczywiście to zignorował, teraz ból narastał. Żeby być na chodzie musiał ograniczyć się do płytkich oddechów. Co sprawiało, że jego wydolność znacząco spadała. Miał ochotę się pomasować po żebrze, ale w tym momencie pancerz to utrudniał. Westchnął z tego powodu, ale zaraz się skrzywił z bólu. Odruchy były silniejsze od potrzeb. Chciał się roześmiać z sytuacji w jakiej się znalazł, ale tym razem zdołał się opanować.
Pozwolił sobie jedynie na ciche przekleństwo w turiańskim.
Spojrzał na leżącego Salarianina. Nie odebrał mu wcześniej tej karty, ponieważ chciał mu dać szansę na przeżycie, gdyby trzeba było nagle ewakuować okręt. Teraz dużego wyjścia nie było. Yrthun miał odbić okręt i zamierzał to zrobić tak by cywile ponieśli jak najmniejsze koszty.
Zabrał kartę od technika i włożył do schowka na udzie.
- No dobra. Mam do załatwienia spory oddział uzbrojonych po zęby batarian, nie mogę liczyć na wsparcie Czarnej Straży czy kogokolwiek z Tarquina, mam prawdopodobnie pękniete żebro bądź dwa, muszę uważać przy każdym poruszeniu się… Cóż, Kentin i tak uzna, że włączyłem ustawnienia na łatwym… - uśmiechnął się pod nosem. Zerknął na migające gwiazdy za iluminatorem.
- Przynajmniej grafika jest na uber - dobry humor go nie opuszczał.
”Kurde, ale kto montuje iluminatory w korytarzu technicznym, przecież to… słabość konstrukcyjna” - dodał w głowie charakterystycznym syntetycznym głosem. To była jego ulubiona z wielu opowieści jakie im opowiadała mama.

Humor się go trzymał, ale nie pozbawiał profesjonalizmu. Podszedł do ostatniego z wyjść w tym korytarzu. Uważnie przyjrzał się terminalowi. Byłoby dobrze się dowiedzieć, co jest po drugiej stronie.
Przejechał kartą po czytniku i drzwi maszynowni rozsunęły się. Wszedł do środka i ruszył szerokim na prawie cztery metry chodnikiem.

Wydawało się, że nie było tam ani jednej żywej duszy. Przez całą przestrzeń maszynowni niósł się szum poruszających się mechanizmów. Rozpraszał, ale sprawiał, że na pewno nikt nie usłyszy jego kroków. Yrthun szedł i gdy skręcił wraz z chodnikiem w prawo dostrzegł wtedy na podłodze wyraźnie widoczne ślady krwi. Sądząc po kolorze, nie były one ani asari ani turiańskie.

Zacisnął i rozluźnił pięści. Nie było na co czekać. Wyciągnął dominatora i ruszył wzdłuż śladów juchy. Przy okazji starał się rozeznać maszynach w około. Miał zamiar w miarę możliwości poszukać czegoś, co mogłoby czasowo wyłączyć zasilanie na mostku i okolicach. Ograniczenie widoczności na pewno będzie działało na jego korzyść.

Krew doprowadziła go do ciała turiańskiego inżyniera, który w dłoni wciąż kurczowo trzymał jakieś narzędzie z ostrym zakonczeniem, na którym widoczna była czerwona krew. Turianin został rozstrzelany, a ślady wskazywały na co najmniej dwóch napastników, z których najwidocznej jeden był ranny. Posoka jeszcze nie zakrzepła więc musiała to być świeża sprawa. Wtedy kątem oka zauważył ruch na drugim końcu chodnika, tam gdzie znów skręcał on pod kątem 90 stopni.

Miękkim ruchem przywarł do ściany i tym samym płynnym ruchem podniósł trzymaną w wyprostowanej ręce broń. Nadal miał ją ustawioną na ogłuszanie. Jego celem było złapania najpierw języka, zanim rozpocznie się rzeź. Mogło się okazać, że znajdzie się inna solucja niż wycięcie piratów w pień. Yrhtunowi daleko było do pacyfisty, ale nie czerpał przyjemności z zabijania. Nie dlatego, że żal mu było przestępców czy terrorystów. Po prostu uważał, że śmierć jest zbyt prostą karą. Był wielkim zwolennikiem karnych kolonii, gdzie trzeba było ciężko pracować w skrajnych warunkach. W ten sposób przestępca spłacał choć część długu wobec galaktycznego społeczeństwa. Co więcej, praca była istotnym elementem resocjalizacji i choć rzadko, to zdarzały się jednostki, które rzeczywiście wracały na dobrą drogę.
Dlatego, choć rzadko się to udawało, to to Widmo do samego końca liczyło na bezkrwawe rozwiązanie sytuacji.
Przesuwał się krok za krokiem w kierunku skrętu chodnika. Będąc już na jego skraju, skupił się i nagle wyszedł zza rogu gotów rzucić podniesienie na kogokolwiek w zasięgu wzroku.
I w tym momencie usłyszał wystrzał. I poczuł ruch przy policzku. Kula minęła go o milimetry. Miał przed sobą batarianina który przymierzał się do oddania kolejnego strzału... W niego!
Choć nie powinien to dał się rozproszyć. Odruchowo nacisnął spust, a następnie machnął wolną ręką wypuszczając przed siebie silną falę uderzeniową.

Strzał z broni przebił tarcze i trafił oponenta. To wystarczyło by zneutralizować go. Gdyby ten był sam. Za nim stało jeszcze dwóch. W ostatniej chwili Widmo zauważył, że ten stojący na końcu ma krwisty wykwit na boku, najpewniej po ciosie zadanym przez martwego technika.
[media]http://2new2.fjcdn.com/funny_gifs/Massive+particle+sim+magical+blast_4f6734_5949326. gif[/media]
Wyrobione przez lata odruchy zadziałały bezbłędnie. Moc biotyczna, którą uwolnił Yrthun wręcz zmiotła wszystkich batarian. Wszyscy trzej przelecieli kilka metrów w powietrzu i zostali z brutalną siłą rzuceni za barierkę chodnika, spadając dwa piętra niżej… Hałas maszynerii przytłumił ich krzyki.

Westchnął głęboko i natychmiast się skrzywił. Adrenalina buzowała mu w żyłach, ale nie była w stanie zamaskować bólu z klatki piersiowej. Pękniete żebra nie pozwalały o sobie zapomnieć. Rozejrzał się jeszcze dookoła uważnie i gdy mógł stwierdzić, że oprócz tej trójki nikogo tu nie było, podszedł do barierki by sprawdzić w jakim stanie są ci batarianie.

Dostrzegł tylko dwóch z nich. Każdy leżał w nienaturalnej pozie, jeden z nich trząsł się w konwulsjach pośmiertnych. Wychylił się bardziej i dostrzegł, że ten trzeci wkręcił się między tryby jakiejś maszynerii. Kentin pewnie by widział do czego służył mechanizm, który teraz miażdżył ciało pirata.
Lecz wychylanie się przez barierkę nie było teraz wygodne dla Yrthuna. Ból w klatce piersiowej nasilił się przez co musiał się wyprostować. Odwrócił się i dostrzegł jakiś panel sterowania oddalony od niego o kilka kroków.
Nie było na co czekać. Ponownie wychylił się przez barierkę i wyciągnął dłoń w kierunku leżących batarian. Jeden z jeszcze dychał, co było Widmu bardzo na rękę. Użył na nim podniesienia i ów zaczął się unosić. Kilka chwil później Yrthun przeciągnął pirata przez barierkę i rzucił obok terminala. Batarianin miał co najmniej przetrącony kręgosłup. Pozbawiony przytomności nadal dychał, choć pewnie krwotok wewnętrzny wkrótce go wykończy. Do tego czasu jednak był przydatny.
Turianin wyciągnął ku niemu dłoń i użył biotycznego spustoszenia. Sam podszedł do terminalu i uruchomił go. Sięgnął po kartę technika, mogła okazać się przydatna.
Zamierzał wyciągnąć jak najwięcej informacji się tylko da. Jeśli będzie taka opcja, to wyłączy wszelkie systemy, które nie zaszkodzą cywilom, a jemu pomogą wybić resztę pirackiej ekipy.
Po tym jak otworzyli do niego ogień, wszelkie humanitarne odruchy w nim zniknęły. Teraz pozostał tylko jeden cel:
Wykonać zadanie.
 
Turin Turambar jest offline  
Stary 20-08-2016, 12:32   #17
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Wkurzony turianin to niebezpieczny turianin. Jeszcze gorzej, gdy jest to jeszcze Widmo i biotyk w jednym. Wyszkolenie, które wyszlifowały do perfekcji jego instynktowne nawyki sprawiło, że wyszedł z tego rozdania bez szwanku. Co więcej złość sprawiła, że nie miał oporów by zaoszczędzić mediżel i podleczyć się w sposób wielce niekonwencjonalny.
Przeciwnik, choć nieprzytomny to wciąż żywy był bardzo przydatny dla tego celu.

Biotyczne spustoszenie było jedną z najbardziej parszywych zdolności biotycznych. O ile choćby taka eksplozja biotyczna była widowiskowa i potrafiąca rozchlapać szczątki celu wszędzie w koło to spustoszenie było upiorne, podstępne i przerażające.
Yrthun musiał tylko skupić się na uwolnieniu tej mocy, później już działała do końca bez udziału jego świadomości, aż cel na który została użyta nie… zakończy swojego żywota.

Agent Rady czuł jak wchodzą w niego nowe siły. Można było dostrzec ledwo widoczne, przypominające fale na tafli wody smugi zmierzające od batarianina do Yrthuna. Turianin podszedł do terminala i stuknął w ekran. Ten nie zadziałał, przynajmniej nie od razu i dopiero po przyłożeniu karty technika do panelu sprawiło, że wyświetliły się cyferki.
Niestety niewiele mu to mówiło, więc włączył swój omniklucz za pomocą, którego zagłębił się w systemy.
W tym czasie “magia” biotyki działała swoje sztuczki. Oddech batarianina robił się co raz bardziej ciężki, chrapliwy. W końcu zaczął się dławić, walcząc o każde jedno westchnięcie, zupełnie jakby jego własna klatka piersiowa zamierzała go zadusić. Można było się do tego zjawiska przyzwyczaić. Szczególnie gdy stało się na drugim końcu, ku któremu zbiegały się linie życia, jak to zwykła nazywać osoba, która nauczyła Yrthuna wszystkiego co wiedział o biotyce. Dzięki podejściu jakie wtedy mu przeforsowała, teraz nie czuł się już odmieńcem, potworem.
Turianin odetchnął głęboko. Trochę go jeszcze bolało, ale nie było porównania z tym co czuł wcześniej. Odcharknął i splunął na chodnik. Jeszcze trochę krwi było w ślinie, ale powoli przestawał już czuć jej posmak w ustach, który tylko się nasilał od czasu przeniesienia na Koryfeusza.

Omniklucz dał sygnał że udało mu się sparować z terminalem przed, którym stał. Yrthun rozejrzał się po bokach. Nie było ani żywej duszy. Zabrał się więc za przeszukiwanie informacji.

A te były co najmniej niepokojące.


Stan statku można było w prostych słowach określić jako tęczowy. Dużo czerwieni, żółci, pomarańczu, a jak na gust Yrthuna zdecydowanie za mało zieleni.
Rozległe uszkodzenia poszycia w wyniku wejścia w nadświetlną przy wadliwych tarczach.
Tak, ostrzeżenie o stanie tarcz uparcie podkreślało swój status migającym na bijący po oczach czerwienią napis “stan krytyczny”. Geniusza inżynierii nie trzeba było, żeby stwierdzić, że to nie dobra informacja i wiele kłamstwa by nie było w stwierdzeniu, że w każdej chwili mogą się z nimi pożegnać.
Silniki ustawione były na pełną moc i wyglądały zielono, lecz stan chłodzenia tracił na wydajności, więc nie należało się przyzwyczajać, że status napędu długo pozostanie w kojącej barwie.
Zasilanie było… Jakimś cudem jeszcze było.
System podtrzymywania życia działał w kratkę: w jednych sektorach go nie było, w innych tyle co nic, a w paru wydajność była ponad skalę. Coś musiało pójść ze sterowaniem. Bardzo niedobrze.

Niestety nie był w stanie przejąć kontroli nad sterowaniem statkiem z tego miejsca. Zgrał za to mapę statku, nadpisując ją na to co dostał jeszcze na Tarquinie.

Zapewne niedługo ktoś się dopatrzy braku trzech batarian i kwestią czasu było kiedy zabiją na alarm i urządzą sobie polowanie na nieproszonego gościa.

Trzeba było ruszać dalej.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 20-08-2016, 22:36   #18
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
- Pff… - prychął widząc informacje o stanie tarcz i uszkodzeniu systemu chłodzenia.
”Cóż, teraz do całej otoczki dochodzi typowa gra na czas. O ile tarcze mogą strzelić w każdej chwili, to równie dobrze mogą wytrzymać do końca lotu. Czysta loteria.” Nie przejmował się tym za bardzo, bo i tak nie miał na to wpływu. “Natomiast awaria systemu chłodzenia była typowym zegarem odliczającym czas wstecz.”Nie był w stanie określić ile minut mu zostało do zrealizowania misji. Był pewien tylko jednego. ”Mało.”
Szybko wrócił do systemów podtrzymywania życia. Spojrzał na plan statku i podjął decyzję. Wklepał polecenie dla systemu byi wyłączył się na wszystkich poziomach oprócz poziomu drugiego. W ten sposób zmusi większość batarian do przejścia na tamten poziom a może nawet do wyjścia z nadprzestrzeni, jeśli nie będą mieli nikogo, kto da radę przetrwać w tym czasie na mostku. Już miał wcisnąć “wyślij”, gdy się zawahał.
Tam nadal mogą być cywile. Piraci nie będą ich ratować za wszelką cenę.
Szybko zmienił treść rozkazu. Podtrzymywanie życia miało być również na mostku.
”Cóż, inaczej byłoby za łatwo. Kentin nigdy by mi tego nie zapomniał.” Pomyślał o tym jako wytłumaczeniu, choć prawda była zgoła inna. Zależało mu na życiu cywili.
Wysłał polecenie i odłączył się od terminalu. Wyjął kartę i skierował się do jednej z wind. Okazała się być na tym poziomie, co odpowiedziało mu na pytanie, skąd się wzięła tutaj ta trójka batarian. Bez zastanowienia otworzył ją i zablokowal jedną z luźnych skrzyń z zapasowymi kablami, kładąc ją na wejściu.
Następnie wyciągnął broń i udał się do następnej z wind.


Przez hałas tego miejsca nie musiał przejmować się by cicho przemykać się chodnikiem. Szedł więc pewnie i w miarę szybko pokonując kolejne metry. Trzymając pistolet gotowy do oddania strzału dostrzegł dwóch batarian: jeden stał do niego tyłem. a drugi właśnie kierował na niego swoje spojrzenie.

Nacisnął spust celując do tego, który mógł go zobaczyć. Bolt trafił go w pierś i zaczął się osuwać na ziemię. Tymczasem Yrthun przesunął cel na drugiego z piratów i ponownie wystrzelił trafiając go w plecy.
Chwilę później stał na dwoma ogłuszonymi piratami. Ich karabiny po prostu skopnął na niższe poziomy. Przeszukał ich jeszcze, ale nie znalazł drugorzędnego uzbrojenia. Chwycił jednego za nogę i przeciągnął go do windy. Szczęście mu sprzyjało - ta także była na tym poziomie. Sugerowało to tyle, że ta dwójka sprawdzała co się stało z poprzednią trojką.
Bezceromonialne przesunąl nieprzytonego batarianina i nim samym zablokował kolejną windę. Planował, że takie zablokowanie obu wind może przykuć uwagę reszty piratów do tej właśnie ścieżki.
On sam skierował się z powrotem do przejścia technicznego. Zamierzał udać się po standardowych schodach na najwyższy z poziomów statku. Stamtąd będzie już blisko na mostek.
 

Ostatnio edytowane przez Turin Turambar : 20-08-2016 o 22:38.
Turin Turambar jest offline  
Stary 28-08-2016, 20:27   #19
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Szefie, podtrzymywanie jebło!
- Co?! Dawać mi tu jakiegoś technika! Gadaj gdzie!
- No, działało chujowo, a teraz nie ma go. W części ładunkowej jeszcze chłopaki jakoś dają radę, bo to duża przestrzeń, ale zaraz zacznie brakować powietrza...
Batarianin będący przywódcą piratów zgrzytnął zębami.
- Ten jest technikiem - wskazał inny czterooki na siwego człowieka.
- Wstawaj! - warknął do niego herszt, a jego podwładny walnął ludzkiego mężczyznę kolbą pistoletu w plecy by ten przyśpieszył swoje ruchy.
- Ale ja nic stąd nie zrobię... To... To trzeba z maszynowni - odparł siwy i zaraz skulił się spodziewając uderzenia.
- Ty i ty - wskazał swoich ludzi batarianin i gestem ręki kazał im zaciągnąć technika do windy.

Podwładni zrobili to co im kazał, jeden trzymał technika za fraki, drugi szedł przodem. Wyszli z pomieszczenia mostka i skierowali się do drzwi windy znajdującej się na końcu korytarza.
Stając przed nią jeden uderzył w panel i czekali.
- Co do ... Winda się zacięła - stwierdził pirat, gdy kolejne uderzenia w panel przywołania dźwigu nie dawały żądanego efektu.

.. :: :: :: :: ..

- Pewnie to przez ten skok na niepełnych tarczach - zasugerował łysy człowiek, siedzący pod ścianą razem z innymi zakładnikami.
Jeden z batarian wrócił zdać raport szefowi i teraz stał poza jego zasięgiem by nie oberwać w łeb.
- Teraz systemy pewnie są przeciążone... - dodał drugi, turianin.
- A przez fluktuację energi - dodała Alice z przerażeniem wymalowanym na twarzy. - W ładowni są ładunki wrażliwe na utratę podtrzymania!
- Pewnie zasilanie w windach szlag trafił - zasugerowała turianka.

Rozległ się strzał i wszyscy debatujący skulili się w sobie.

- Zamknąć mordy, kurwa! - warknął na nich batarianin po tym jak strzelił z ciężkiego pistoletu w zakładników, o włos mijając pociskiem głowę tego, który odezwał się jako pierwszy.
- Idźcie w takim razie schodami do kurwy nędzy! I wywołać mi tych półmózgów, którzy mieli przeszukać maszynownię.

.. :: :: :: :: ..

Ten kto projektował korytarz z drabiną będącą zapasem na wypadek awarii windy zdecydowanie nie robił tego przejścia dla kogoś w zbroi. Gdyby Yrthun był kroganinem to mógłby zapomnieć o przeciskaniu się przez to miejsce. Było tu gorąco, drabinka wąska, a przystanki w postaci platform rozmieszczone były tylko co kilkadziesiąt metrów, co musiało zgrywać się z poziomami. Ciężko było sobie wyobrazić, że w tym miejscu mógłby przebywać jakiś technik z własnej woli. Prędzej za karę był wysyłany tędy by co najwyżej jeden poziom przeszedł się w górę czy dół. Można było nabawić się klaustrofobii tu.

Agent Cytadeli jednak nie mógł narzekać. Było tu przytłumione oświetlenie i głównie polegał na wspomaganiu wzroku jakie dawał mu hełm jego zbroi, ale przy ciemnym ubarwieniu nie był widoczny, gdyby nagle ktoś zajrzał tu z jakiegoś durnego powodu.
Dotacie na najwyższy poziom nie zajęło mu wiele czasu. Jeszcze nigdy nie musiał się tyle wdrapywać ale nie czuł nawet zadyszki. Wszystko zdawało się mówić, że za pomocą batarianina zaleczył to co uszkodził sobie podczas transportu na Koryfeusza. Podciągnął się na ostatnim szczebelku i znalazł się na platformie. Nareszcie miał wolne ręce i mógł sięgnąć znów po swoją broń.

Stanął naprzeciw drzwi prowadzących z korytarza technicznego. Lecz nim mógł sięgnąć ku nim, usłyszał za nimi hałas: szuranie, lament i niewyraźne słowa rzucane gniewnym tonem.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 12-09-2016, 22:15   #20
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Wciągnął głęboko filtrowane przez maskę powietrze. Zawsze miało to dziwny, słodki smak. Większość żołnierzy narzekała na tą oczywistą chemię, ale jemu to zawsze się podobało. O gustach się nie dyskutuje, jak to kiedyś podsumował go Kentin.
Nie licząc niespodziewanego skoku w nadprzestrzeń, to na razie jest nieźle, przeszło mu przez myśl. Tym bardziej musiał się skoncentrować. Rozluźnienie bywało częstą przyczyną niepowodzeń w teoretycznie opanowanych sytuacjach.
Zastygł w bezruchu, gdy usłyszał głosy.
Heh, oszczędzają mi fatygi, sami się do mnie garną. Dobrze wychowani piraci…

Nie było się nad czym zastanawiać. Stanął tak, by otwierające się drzwi przesłoniły go. Dawało mu to szansę ukrycia swojej obecności przez sekundę dłużej. Wszystko wskazywało na to, że po drugiej stronie oprócz kilku piratów jest również ktoś z obsługi statku. Fala uderzeniowa mogłaby się źle dla niego skończyć.
Uniósł broń na wysokość głowy z palcem na spuście. Ogłuszy każdego kto wejdzie jako pierwszy.
Odgłosy zbliżały się, aż w końcu drzwi, z metalicznym skrzypnięcie, otworzyły się na oścież. Turianin odruchowo cofnął się by nimi nie oberwać i zaraz zobaczył łysą głowę jakiegoś człowieka.
- Ruszaj się kurwa! - warknął batarianin, którego jeszcze nie wiedział, bo stał po przeciwnej stronie skrzydła drzwiowego co Yrthun.
Nie czekał ani sekundy dłużej. Kopnął drzwi, które uderzyły z siłą w pirata stojącego za nimi. Turianin przesunął się potrącając barkiem człowieka, by mieć czyste pole widzenia na sytuację przy i za drzwiami, a jednocześnie usuwał cywila z potencjalnej lini ognia. W przeciwieństwie do znacznej części swoich kolegów po fachu zawsze starał się ograniczać postronne ofiary.
Tymczasem okazało się, że przeciwnikiem była ponownie dwójka batarian. Jeden teraz na wpół leżał po grzmotnięciu, jakie mu zafundowało Widmo, a drugi z rozszerzonymi oboma parami oczu próbował ogarnąć co się właśnie stało. Yrthun nie miał zamiaru dawać mu więcej czasu. Nacisnął spust trafiając go między oczy. Następnie przyłożył lufę do karku pierwszego z batarian i również go ogłuszył. Szybko wyjrzał na korytarz w poszukiwaniu następnych celów, ale było czysto.
Odwrócił się do leżącego na platformie technika.
- Jestem Widmem. Zachowaj spokój.
Ten dopiero słysząc jego głos zaczął powoli odwracać się w jego kierunku. Spojrzał na niego niepewnie, ale ledwo widoczne w tym świetle insygnia widmowskie tylko potwierdziły słowa turianina, co wywołało westchnienie ulgi u człowieka. Pokiwał zaraz głową.
- Ich szef jest na mostku. Mają tam też zakładników, kilku batarian ich pilnuje - zaczął mówić chcąc jak najwięcej informacji przekazać swojemu wybawcy.
- Kilku to znaczy ilu? W jakim stanie jest statek? - dopytał.
Mężczyzna pokręcił głową.
- Nie jest dobrze, systemy zaczynają padać, podtrzymanie życia działa tylko na kilku poziomach - wyznał. - Na mostku jest ich dziesięciu, plus ich szef. Zakładników trzymają na lewo od wejścia, przy ścianie na końcu pomieszczenia. Wszyscy są związani i siedzą na podłodze.
- Ok. Zwiąż tą dwójkę - szturchnął nogą jednego z ogłuszonych - weź ich broń i pilnuj tego przejścia.
Odwrócił się i ruszył w kierunku wejścia na mostek. Informacje od człowieka były nad wyraz przydatne.
- Ale czym? - jęknął technik starając się mówić cicho. - Ja nigdy w życiu nawet pistoletu nie trzymałem! - panika zaczynała pojawiać się na jego twarzy.
- Zawsze musi być pierwszy raz - wskazał na leżącą na podłodze broń batarian. - Znasz ten statek, poszukaj kabla czy czegoś w tym stylu, a najlepiej to jakąś opaskę zaciskową. One zazwyczaj są w stanie wytrzymać wybuch nuklearny, więc tutaj w zupełności wystarczą.
- A czy... - jeszcze większa niepewność pojawiła się w głosie mężczyzny. - Nie mógłbyś ich po prostu zastrzelić? - nuta prośby pojawiła się w tym pytaniu.
- Nie - odparł od razu. - I nie mam czasu się tłumaczyć dlaczego. Bierz się do roboty. - ponowił kroki w kierunku mostka.
- Użyję trytytek... - mruknął wyraźnie niepocieszony odpowiedzią Widma. Ale przynajmniej pochylił się nad nieprzytomnymi batarianinami i wziął się za to co kazał mu zrobić turianin.

Korytarz którym szedł Yrthun był opustoszały. Do tego stopnia, że mógł usłyszeć jak w pomieszczeniu do którego zmierzał szef piratów opieprzał swoich podwłanych. Widmo doskonale wiedział jaki układ miał mostek, więc był w stanie z opisu jaki dał mu technik określić gdzie znajdowali się zakładnicy. Ponad to miał jeszcze element zaskoczenia. Wszystko wskazywało na to, że wciąż nikt nie spodziewał się, że to on przyczynił się do pewnych niedogodności jakie napotkały batarian do tej pory.
Nie zatrzymywał się. Poprawił chwyt na Dominatorze i przełączył go w tryb letalny. Skończył się dzień dziecka. Dziesięciu przeciwników w jednym miejscu mogło stanowić już wyzwanie, którego nie można było zlekceważyć.
Wchodząc do pomieszczenia miał zebraną w lewej ręce energię biotyczną i wyzwolił ją w formie fali uderzeniowej. Miał zamiar zmieść za jednym razem wszystkich piratów pilnujących zakładników. Mógł przypuszczać, że będą w lini, sądząc po budowie mostka. Jednocześnie zacznie strzelać do znajdujących się najbliżej batarian. Gdy tylko będzie gotów rzuci na znajdujących dalej spustoszenie. Powino mu to pozwolić na utrzymanie formy przez całe starcie, podczas którego będzie wystawiony na ostrzał. Praktycznie nie było tam naturalnych osłon. Będą się strzelać praktycznie jak za czasów wojny secesyjnej na Palavenie, dobre tysiąc lat wcześniej. Musiał działać szybko, jego tarcze miały ograniczoną moc.
A mama zawsze powtarzała, żeby się nauczyć bariery…
 
__________________
Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way.
Turin Turambar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:57.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172