30-01-2017, 20:21 | #11 |
Reputacja: 1 | Trójka gospodarzy uważnie całemu procesowi gruba wampirzyca niezbyt dobrze radziła sobie z ukrywaniem emocji była wyraźnie podminowana zdawało się, że wszyscy po za Michałem ją irytowali szamana zdawała się darzyć niechętnym szacunkiem zwłaszcza po wypowiedzi na temat płótna życia. Pan Andrzej zdawał się mieć twarz tęskniącą za rozumem przeczyły temu jednak bystre oczy może to była po prostu maska skrywająca emocje? Starsza Pani stosowała chyba podobne metody chowając się za fasadą dobrotliwie uśmiechniętej staruszki. - Nieufność nie jest niczym złym zapewnia nam przetrwanie Marku oczywiście, że możesz zrobić sobie grilla tylko błagam nie kupuj tych śmieci z biedry czy tych innych durnych sklepów moje chłopaki pomogą ci zbudować porządne kamienne palenisko, w którym będziesz mógł rozpalać pachnącym drewnem. Starczy nam że twój sąsiad durny Sebastian pali brykietem z odrzutów a dodatkowo podlewa wszystko cuchnącą na wiele kilometrów chemiczną podpałką - Powiedział przy czym, skrzywił się i ciężko westchnął. - Gdybyśmy chcieli złożyć was w ofierze znaleźlibyśmy wygodniejszy sposób bardziej chodzi o coś takiego jak przy Wyroczni Delfickiej tamtym duchom chodziło o kult i ofiary my tu jednak mamy coś cenniejszego i trudniejszego w wykonaniu niż zwykłe przepowiadanie przyszłości - Przy ostatnim zdaniu uśmiechnął się do Róży nie był to jednak uśmiech prześmiewczy kojarzył się raczej z pijanym wujkiem, który opowiedział na rodzinnym spędzie jakiś kiepski dowcip, który wydaje mu się szczególnie zabawny. - Widzę, że mamy prawdziwego rolnika pośród nas powiedz gdybyś potrzebował pomocy w ogródku - Starsza pani skomentowała wygląd ostrza Graby - Przygotowałam mały poczęstunek, przy którym moglibyśmy uczcić nowych członków naszej społeczności, ale widzę, że młodzi są zainteresowani innymi członkami - Dodała z filuternym błyskiem w oku. - Noo, jużżż DAWAJ Venturasowy wymoczku nie mamy całej nocy! - Ryknęła otyła dziwaczka na bladego faceta ubranego jak biznesmen japiszon podskoczył zaskoczony tym atakiem - Jaa... Nie jestem tym zainteresowany... Chciałem spokojnego miejsca na wypoczynek nie zamierzam zapisywać się do jakiś kultów! Czy ja wyglądam wam na członka wiedźmiego kręgu ? - Spytał oburzony. Śmietnikowy Szaman warknął na niego urażony - Dotrzymuje słowa wymoczku zachowasz swoje nieżycie, ale masz jeszcze dziś się stąd wynieść! WYNOCHA! NATYCHMIAST! - Ryknął wilkołak a na jego twarz wypłynęła prawdziwa furia. - Niee! To szpieg Warszawskiego Invictusa musimy go zabić! Ostrzegałam trzeba go od razu załatwić! - Warknęła grubaska wystraszony nie na żarty Stanisław zaczął kierować się do wyjścia. - Nie Krwawa Wróblico prawa gościnności to świętość on ich nie złamał i nam też nie wolno! Przekaż swoim władcom, że jesteśmy silni i gotowi do rozmów, lecz jeżeli spróbują nam cokolwiek zabrać siłą pożałują tego! Twoja Działka przepada be zwrotu kosztów - Śmietnikowy Szaman zdawał się odzyskiwać nieco samokontroli. - Masz więcej szczęścia niż rozumu podrzędny szpiegu! Twój podkarmiony Vitae Rottweiler zostaje moją własnością do końca tej nocy ty i twoi słudzy macie zniknąć z naszego terenu - Powiedziała a jej oczy zabłysnęły złowrogą czerwienią nagle do ogródka zaczęły ściągać wielkie kocury świecąc ślepiami w ciemności a na dachu i drzewach pojawiły się nienaturalnie tłuste wróble które o tej porze powinny już dawno spać - Jeżeli będziesz się guzdrał moje pieszczoszki i ptaszęta dadzą mi znać - Ostrzegła złowrogo. Poniatowskiemu nie trzeba było dwa razy powtarzać stracił resztki odwagi i wybiegł jakimś cudem powstrzymując się od krzyku. - No i radosną atmosfera poszła w pizdu czy wy zawsze musicie się zachowywać jak para kiepskich aktorów która braki w talencie nadrabia przesadą ?! - Jęknęła staruszka załamując ręce nad zachowaniem dwójki towarzyszy - Kończ rzesz to przedstawienie zanim narobisz nam jeszcze więcej wstydu wilku Mistrz ceremonii zrobił kwaśną minę i skinął głową - Przymierze wypełnione, ceremonia skończona witajcie w naszym stadzie zaczerpnijcie naszej MOCY - Z ostatnim słowem ostrze zmieniło się na powrót w dym i powróciło do dziury w ziemi w tym samym momencie poczuliście jakby nastąpiła zmiana ciśnienia w powietrzu tak jakby odetkało wam uszy podczas wycieczki górskiej a z oczu spadły wam łuski nagle poczuliście, że Zielona Arkadia skrywa w sobie niezmierzone pokłady energii a wokół was kłębią się zaciekawione duchy natury. Przepełniała was moc wszyscy poczuliście się niesamowicie wzmocnieni i silniejsi niż wcześniej. - Czy mogę was zainteresować poczęstunkiem i chwilą rozmowy? Z chęcią odpowiemy na wszelkie pytania na imię mi Maria Krzyżanowska, ale wszyscy mówią mi Babcia Kwiatek - Przedstawiła się starsza kobieta następnie odrzuciła magię, pod którą skrywała swe prawdziwe oblicze dotąd uporządkowane włosy stały się zwariowanym kołtunem zielonych listów i gałązek kciuki zazieleniły się jej niczym młoda trawa a ona sama zdała się wam bardziej żywotna oraz wyprostowana. - Sama upiekłam ciasto marchewkowe magiczny bimber Śmietnikowego Szamana zwali z nóg nawet najpotężniejszych mocarzy, jeżeli potrzeba coś lżejszego proponuje moje uzdrawiająco odświeżające nalewki - Zachwalała z uśmiechem zapraszając do drugiego pokoju gdzie na rozkładanym stoliku czekały wcześniej przygotowane talerzyki, szklanki i butelki. |
31-01-2017, 19:36 | #12 |
Reputacja: 1 |
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
01-02-2017, 21:12 | #13 |
Reputacja: 1 | Reakcja dziewczyny na wywód Igora tyczący się kwiatów i płótna życia była przyrównywana do zachowania żółwia, który właśnie został pacnięty w łepetynę. Różnica tkwiła w tym, ze Róża nie miała niestety na stanie przytulnej, oferującej schronienie skorupy, toteż jej głowa tylko nieznacznie zapadła się między ramionami. Zafascynowanie opuściło jej spojrzenie i zostało naprędce zastąpione łagodnym, zdystansowanym wzrokiem studenta medycyny, zwykle zarezerwowanym dla pacjentów w pokojach o miękkich ścianach. Dobrze wiedziała, że osoby pałające się wpływaniem na świat siłą własnej woli mogą posiadać nietypowe przekonania, być odrobinę… obsesyjnie ukierunkowane, wytrącone ze zwykłego, szarego obiegu. Jej koledzy po fachu optymistycznie przypisywali te cechy niepodatności na Kłamstwo tego świata. Zwykle przystawała na takie tłumaczenia, ale przypadek Igora kazał jej się na nowo zastanowić. Mężczyzna nie grał pod publiczkę. On wierzył w każde wypowiadane słowo, podporządkowywał wszystkie elementy wiedzionego życia obranej przez siebie ideologii. Ba, dziewczyna nie zdziwiłaby się ani trochę, gdyby wyszło na jaw, że Igor załatwia swe potrzeby w lesie i żywi się surowym mięsem, bo to pozwala mu na ustanowienie lepszej więzi z Matką Naturą. - Tak. Uhm. Masz oczywiście rację, nigdy nie myślałam o tym w ten spo-… Szczęśliwie dla niej, uwagę „malarza na płótnie życia” odciągnęła interwencja ze strony dwóch innych mężczyzn – Marka Krzyżanowskiego i Franciszka Graby. Była im obu niezwykle wdzięczna i mentalnie zobowiązała się zafundować tanią butelkę czegoś mocniejszego. Co prawda pierwszy wyglądał trochę jak kowal z jakiegoś filmu fantasy i odgrażał się rękoczynami w przypadku zdrobnienia jego imienia, ale przynajmniej mogła przypisać jego przywary dobrze znanej domenie patologii społecznej, z której sama przecież pochodziła. Drugi posiadał wizerunek niewinnego chłopca z naprzeciwka. Słodki, niewinny, zawsze gotowy pomóc w potrzebie. Innymi słowy ktoś, kogo dobrze jest mieć zawsze pod ręką, zakładając, że jeszcze nie wypatrzył go menadżer jakiegoś zagranicznego boy bandu. Rozważała przez chwilę lepsze poznanie Franki, łącznie z potencjalnym owinięciem go sobie wokół palca, ale jego manieryzmy sugerowały skromnie, że chłopaczyna gra dla drużyny w tęczowych koszulkach. Marek i Franciszek z miejsca nie przypadli sobie do gustu, co było do przewidzenia. Pierwszy chciał pokazać wszystkim zebranym jakim to jest kozakiem. Zaznaczyć terytorium poprzez zastraszanie oraz przedrzeźnianie, może zrobić sobie matę do butów z jakiegoś pechowca, który się napatoczy. Kiedy tak się już stało, drugi z mężczyzn, rozważnie, dał wbić sobie kilka pomniejszych szpil, obracając wszystko w żart. Według Róży, nie wynikało to z jego strachu przed kowalem, a z wyuczonej pragmatyczności. Takiej, która zastępuje uśmiech rozharataniem gardła rozmówcy, gdy nadejdzie odpowiedni czas. Wcześniejszy wizerunek chłopca z naprzeciwka zyskał więc w jej umyśle drugie dno. Zamierzała stąpać ostrożnie. *** Kiedy wokół wybuchła zakrapiana kiczem farsa, z centralną postacią w formie niejakiego Poniatowskiego, Róża przymknęła powieki i cicho jęknęła. Czuła się jakby ktoś obwiązał jej kończyny i cisnął na samo dno Morza Bzdur Wierutnych. Z kamieniem u szyi – tak dla pewności. Izbę wypełniły pijackie krzyki, warkoty, groźby, banda działkowych dachowców i frakcyjne przepychanki krwiopijców. Tylko te ostatnie powitała jako coś użytecznego, obiecując sobie sporządzenie z nich notatek po powrocie do domu. Ventrue został przegoniony w siną dal, mistrz uroczystości dokończył rytuał, a świeżo zwerbowana krew otrzymała zastrzyk mocy. Wszystko zgodnie z umową. Jak na razie. Pani Maria, jako ostatnia niewiadoma spośród podstarzałej trójcy, zrezygnowała ze nadnaturalnej anonimowości i odkryła swoją liściastą tożsamość. Róża, która jeszcze kilka godzin temu sprawdzała swoje artystyczne referencje przed zabraniem się za szkic Matki Natury, roześmiała się na ten widok z dziecięcą szczerością. Radośnie i bez uszczypliwości. Gdyby wiedziała wcześniej, użyłaby Babci Kwiatek jako głównej inspiracji. Po przejściu do sąsiedniego pokoju chciała zapytać starowinkę o kilka rzeczy, ale Igor był szybszy, wobec czego czarnowłosa skorzystała z oferty gospodyni i nałożyła sobie na talerz kawałek ciasta marchewkowego. Mimochodem obdarzyła też spojrzeniem butelkę reklamowanego samogonu, ale szybko się opamiętała. Zależało jej przecież na kontroli, a pierwszym krokiem była kontrola nad sobą. Z plastikowym widelcem wbitym w opieczony kawałek marchwi na kształt rytualnej ofiary zwróciła się do reszty zebranych, idąc za przykładem kolegi czaroklety. - Skoro tak bardzo zależy nam na tutaj dramatyzmie… ekhem. Moja „natura” zakłada zgłębianie sekretów tego, co odeszło w niepamięć szarego człowieka. Pałam się nekromancją, rozmawiając z tymi, którzy przeminęli, ale nadal są na wyciągnięcie dłoni wprawionej w mistycznej sztuce. Mojej dłoni! Dzięki swemu zestrojeniu z wszechobecną entropią tego świata dostrzegam upiory oraz strzygi. Potrafię nagiąć je do przebudzonej woli lub obrócić w nicość samym skinieniem! Zatrwożeni ludzie szeptają, że... Monologowi wyciętemu z pierwszego spotkania zajęć teatralnych towarzyszyła obfita gestykulacja i szwankująca izdebna żarówka. Róża żałowała tylko, że nie była w stanie wywołać za oknem burzy z piorunami, aby uzyskać pełniejszy efekt. Dlatego, kiedy światło przestało migać, dodała normalnym głosem: -...mam też całkiem niezłą kreskę. Wpadnijcie w wolnym czasie, to walnę wam portret. Zakończyła przydługą autoreklamę z szyderczym uśmiechem i skosztowała wypieku. Ostatnio edytowane przez Highlander : 02-02-2017 o 10:24. |
04-02-2017, 06:39 | #14 |
tajniacki blep Reputacja: 1 |
__________________ "Sacre bleu, what is this? How on earth, could I miss Such a sweet, little succulent crab" |
04-02-2017, 12:45 | #15 |
Reputacja: 1 | - Ten, Magus udał ci się najlepiej z nowego narybku żeby wszyscy śmiertelni tak dobrze rozumieli prawa natury - Stwierdziła wampirzyca z zadowoleniem, po czym, odkorkowała wysoką butelkę wypełnioną gęstą ciemno czerwoną cieczą, z której pociągnęła solidny łyk - Zwierzęca krew chcę ktoś? Wzięłam więcej, bo myślałam, że będzie trzeba się dzielić z paniczkiem, ale skoro uciekł to pije z gwintu, ale że jako ożywiony trup nie produkuje śliny to możecie spokojnie pić w końcu jesteśmy jedno stado to się podzielę - Wyciągnęła w kierunku gości napoczętą butelkę i zakręciła zawartością na zachętę. Pan Andrzej usiadł na rozkładanym aluminiowym krześle, z jakich ludzie zwykle korzystają podczas wypraw na ryby - Podoba mi się twój sposób myślenia Michale właśnie z tego powodu pozwoliłem sobie zaprosić tego szpicla daliśmy minimalny pokaz siły z Wróblicą, ale tyle to pewnie ich wywiadowcy już od dawna o nas wiedzieli - Powiedział nalewając sobie pół musztardówki pachnącego ostrą wonią mocnego alkoholu przezroczystego płynu. - Dobrze, że jesteście ostrożni mój bimberek to coś więcej niż cukier i skrobia! Potrzeba czegoś mocniejszego żeby sponiewierać wilka, więc zacząłem destylować wrogie duchy, które włażą na nasz teren i nie chcą przestrzegać umowy za zasłoną w miejscu tego domu stoi mój warsztat a w nim duch Wielkiego Destylatora, którego karmię duchami, które schwytam na łowach a on przerabia je na magiczny spiryt - Rzekł a na twarz wypełzł mu szeroki uśmiech upił łyk ze szklanki - Konkretne wyroby mają różne efekty uboczne w zależności od przerobionego ducha niektóre dodają sił, inne leczą rany... Mam kilka przepisów sprzedaje je w kilku miejscach a zarobioną kasę inwestuje w działki żeby emeryci mogli mieć mniejsze opłaty. Niektóre pijaczki które piją mój nektar bogów doznają opętania i zyskują własne moce choć zwykle szybko im przechodzi ale udało mi się zyskać w ten sposób cztery sługi które zostały dotknięte mocą Luny są tu na działeczkach i z chęcią pomogą w zamian za parę złotych albo jakąś butelczynę Tomek prosił żeby cię pozdrowić Różo dzięki za słoiczki na przetwory nawet nie wiesz jak trudno zdobyć tak porządnie słoiki aż dziwne że babcia ci pozwoliła wyrzucić takie skarby - Powiedział do Róży wypił kolejny łyk tym razem trafiło go i musiał zagryźć ciastem. - Przestał byś farmazonić nikt się nie pytał o tą twoją destylarnie tylko o źródło mocy widzisz kochanieńki tak naprawdę to nie wiemy! Po prostu któregoś dnia odkryliśmy to źródełko z nagła wytrysnęło niesamowitą mocą i zaczęło do siebie przyciągać istoty nadnaturalne na szczęście udało nam się przekonać tutejsze Duchy Natury żeby pomogły nam zamaskować źródło zanim naprawdę grube ryby zwęszyły, co i jak. Tak naprawdę nie wiemy skąd ta moc się właściwie wzięła było parę osób co chciało się dowiedzieć ale po tym jak straciliśmy najpierw wilkołaczycę a potem maga bo poszli głębiej za Zasłonę żeby poznać sekret i nigdy nie wrócili nawet jako duchy to jakoś zabiło naszą ciekawość - Wtrąciła Babcia Kwiatek podczas opowiadania o zaginionych towarzyszach zaczęła nieświadomie skręcać jedno z zielonych pęd swych włosów w lok który wyrwała a potem ze zdziwieniem spojrzała na zieloną kulkę trzymaną w ręku. A na co spoglądać darowanemu koniowi w zęby?! - Warknęła Krwawa Wróblica - Ważne, że umowa działa tylko teraz mamy problem, bo stara gwardia powymierała a miasto chcę się kurwa urbanizować! Nie mamy takich wpływów jak kiedyś stąd dopuszczamy was do sekretów! Ty Szamanie zanim pójdziesz zaginąć tak jak poprzedni Magus, co był zbyt ciekawski dla własnego dobra to może najpierw pogadaj dla nas z duchami, co? Bo już nam grożą tym, że zerwą nasz układ przez tych wszystkich śmieciarzy próbujemy ich utemperować, ale ta dwójka nie ma już takich wpływów jak za komuny i wcześniej, bo “Dobra Zmiana” zabrała nam wtyki a nie pozwalają mi stosować moich ulubionych metod! - Tylko byś ciągle zabijała skarbie a to rodzi pytania i zwraca na nas uwagę władz. Szczególnie, że i tak się na nas patrzą, bo chcą tu budować drogę, wieżowiec albo osiedle podmiejskich domków jednorodzinnych i tylko szukają wymówki żeby nas wykopać, tak jakbyśmy mało mieli problemów ze strażą miejską i policją, która sprzeciwia się wolnej myśli biznesowej i odrzucaniu tej durnej akcyzy!- Śmietnikowy Szaman zabrzmiał niczym klasyczny zwolennik Korwina. -Tak, tak a gliny uruchomiły komórkę do ponownego rozpatrywania spraw zamkniętych i mogliby wygrzebać te nasze trupy z szaf. Oczywiście metaforyczne nie jestem na tyle głupia żeby zostawiać zwłoki czy inne ślady - Spojrzała się z byka po wszystkich obecnych żeby upewnić się, że nikt nie wątpi w jej słowa - I tak uważam, że powinniśmy tą komunistyczną kanalie Witowskiego zajebać albo pobić do krwi! Zamęczył moją koteczkę tą pułapką i rzuca zgniłymi śliwkami w sikorki oraz wróbelki! - Ja tam uważam, że trzeba go przeciągnąć na naszą stronę, jego znajomości wśród glin by się przydały tylko nie wiem jak ma silną wolę i abstynent w dodatku - Rzuciła Babcia -Albo musimy, chociaż upozorować wiarygodny wypadek - Dodał wilkołak mieliście wrażenie, że ta dyskusja była już wielokrotnie prowadzona z podobnym rezultatem. Prezentacja Róży została przyjęta przez Babcie Kwiatek gromkimi brawami, do których dołączyli wilk i wampirzyca - Tylko uważaj złociutka, bo wszelkie przyzwane tu duchy zyskują na mocy jak któreś wymknie się z pod kontroli to nie wstydź się wołać o pomoc przerobi się je na gorzałkę, ale aktoreczka z ciebie przednia po portret się pewnie zgłoszę - Rzuciła starsza Pani puszczając do dziewczyny oko, po czym, niczym iluzjonista włożyła dłoń głębiej w skołtunioną roślinność na swojej głowie, aby wyciągnąć z niej jasno różową różę - Różowa róża to kwiat słodkich myśli. Jest symbolem wdzięczności, szlachetności, uznania i podziwu. Jaśniejsze odcienie różu podkreślają delikatność i urok obdarowywanej kobiety, ciemniejszy róż wyraża serdeczne podziękowania. Tłumacząc z mowy kwiatów: Jesteś cudowna, Dziękuję! - Wyrecytowała radośnie podając rysowniczce kwiatek z korzonkiem tak jakby został właśnie wyrwany z grządki kobieta wyraźnie nabrała energii po tej drobnej sztuczce zdawała się jakoś omedienna niż jeszcze przed chwilą. - Cieszę się skarbie, że ci smakuję! Z radością wymienię się z tobą przepisami na nalewki! Gdyby ktoś z was potrzebował pomocy z grządkami albo projektem ogrodu od razu mówcie, bo darmowa praca przy roślinach to właśnie źródło mojego Blasku, z którego potem korzystam żeby zaklinać moje roślinki oraz inne produkty, które sprzedaje na ryneczku albo daje moim sługom, których niestety coraz mniej mi zostało moja magia nie odgoni śmierci ani nie zatrzyma czasu, więc większość z nich albo zmarła albo została zmuszona do odejścia na emeryturę i nie jest już tak przydatna jak dawniej - Dodała ze smutkiem. - Odbiegliśmy trochę od tematu, ale przynajmniej wiecie, co tu robimy trochę lepiej prawda? Domyślam się, że Graba pomoże mi w polowaniu, ale jeżeli ktoś jeszcze będzie chętny wziąć udział to gorąco zapraszam w końcu jesteśmy stadem. Czasami zdarza się że wyjątkowo słaby pijaczek trafia na wyjątkowo silnego ducha wtedy zmieniają się we wcielonego potwora którego trze wykończyć ale to tylko zwiększa zabawę bo ciekawsze łowy z taką zdobyczą - Powiedział z niepokojącym błyskiem w oku. - Podsumowując: Musimy zacząć od sprzątania na własnym podwórku żeby Duchy nie zerwały z nami umowy, potem odnowić i umocnić wpływy w świecie śmiertelnych żeby nie odebrali nam naszego terytorium. Przydałoby się zwiększyć też wpływy do kasy żebyśmy nie stracili naszych emerytów, bo ich głosy mają znaczenie a Duchy lubią jak jest ich dużo, bo i ciężko byłoby samemu uprawiać tą całą ziemię... Jeszcze jakieś pytania? Coś pominąłem ? - Dopił bimber odstawił szklankę z głośnym stukiem następnie spojrzał się uważnie na pytających. - Aha, bo bym zapomniał mam u siebie w chacie duchy stróżujące to fajnie że chcecie się popisywać zaklęciami i nie będę miał pretensji bo to nie był atak ale jak macie jakiś pytania to warto po prostu spytać zamiast bawić się w podchody wiecie ja szczery chłop jestem ale przez te lata musiałem się zabezpieczyć bo nie wszyscy goście w tych skromnych progach byli tacy uczciwi jak wy albo tak tchórzliwi jak tamten - Dodał po czym, posłał wam prawdziwie wilczy uśmiech. |
05-02-2017, 14:21 | #16 |
Reputacja: 1 | Żywy trup z butelką czerwieni za pazuchą, włochaty obszczymur w stroju wieczorowym znalezionym w kontenerze nieopodal oraz babuleńka, której kwiaty we włosach potargał fiat. Jeżeli nie wdawać się w szczegóły, panujący w budynku mikroklimat niczym nie odbiegał od standardów kraju nad Wisłą. Nawet poziom hipokryzji był w normie. Bo jak inaczej określić zapędy wampirzycy mające na celu wypatroszenie kłopotliwego działkowicza zlewające się z jej zamiłowaniem do wszelkiego zwierzęcego stworzenia? Nie żeby w Róży obudziło to jakieś moralne obruszenie. Po prostu nie lubiła chodzących sprzeczności. No, chyba, że w jakiś sposób mogła je wykorzystać do własnych celów. Idąc tym tokiem rozumowania, Krwawa Wróblica stanowiła potencjalny zasób, ale nad dokładnym sposobem jego eksploatacji dziewczyna musiała pogdybać nieco dłużej, preferowanie w domowym zaciszu. Śmietnikowy Szaman wyjawił grupie nowoprzyjętych trzy mityczne wyzwania, z którymi mieli się wkrótce zmierzyć. Pozostawało mieć nadzieję, że rezultaty grupy nie będą tak tragiczne, jak te greckich herosów. W sprawie załagodzenia utarczek ze spirytystycznym cholerstwem Róża pomóc mogła niewiele więcej niż przeciętny Kowalski, ale dwie pozostałe kwestie zamierzała rychło dołączyć do swojego portfolio kryzysów zażegnanych. Pomysł Polowania na Czerwonego Witosa powitała jako możliwość przetestowania w praktyce kilku arcyciekawych imago, które od jakiegoś czasu wałęsały jej się w terenach potylicy. Właściwie to potencjalnych metod zażegnania tej kwestii miała tak wiele, że ciężko było jej się zdecydować na jedną. Czuła się jak małe dziecko w sklepie z cukierkami. Wpierw musiała jednak wypytać przewodniego sierściucha o kilka szczegółów. Zabieranie się za nieprzychylnego komunistę bez znajomości najistotniejszych danych mogło mieć rezultaty podobne do ostatniej kampanii prezydenckiej Bronisława Komorowskiego – tylko, że Róża nie będzie miała okazji zabrać pamiątek w postaci wszystkich pałacowych mebli. Pozostali członkowie nowo uformowanej brygady do spraw ogrodowych także powinni wiedzieć, co jej chodziło po głowie. Przynajmniej w tym przypadku. Przyjmując więc najbardziej formalne nastawienie, jakie mogła wykrzesać, podjęła: - Jeśli to możliwe, chciałabym dowiedzieć się czegoś więcej na temat nawyków pana Witowskiego zanim pobrudzę sobie nim ręce. Poznać jego codzienną rutynę, nastawienie do życia, lokalizacje mieszkania i działki, zamiłowanie do używek i tym podobne – skończyła wyliczać na palcach, prezentując postawę natrętnej bibliotekarki wymieniającej zaległości. Śmietnikowy Szaman, odpowiedział własną, nie mniej profesjonalną wyliczanką: - Numer działki ma 14, jest zaraz przy bramie. Cholerny były esbek umie obsługiwać broń, ma pozwolenie i często ją przy sobie nosi. Pojeb kosmiczny chętnie majstruje przy pułapkach, a jego płot na działce jest pod prądem. Lubi znęcać się nad zwierzętami… – gromki wydźwięk tego ostatniego wyznania miał dla Róży charakter osadu, skazującego obgadywanego na wieczne potępienie. Do tego ekskomunikacja i podobne przyśpiewki. Znowu to samo. Usta zwężyły się jej w cienką linię, bo musiała powstrzymać się przed parsknięciem śmiechu po usłyszeniu znajomej melodii, którą pierwsza zaśpiewała niedawno Krwawa Wróblica. Szaman uniósł podejrzliwie brew widząc ledwie trzymane w ryzach rozbawienie młodej dziewczyny, ale ta, zamiast się zawstydzić, po prostu zachęciła go do dalszych wyjaśnień gestem dłoni. – Kiep jeden chciałby wszystkim rządzić, żeby wszyscy się jego bali! Ma mieszkanie w Starej Miłosnej, które uparcie nazwa domkiem jednorodzinnym na Osiedlu 50-lecia PRLu – wilkołak zdjął kapelusz i podrapał się w siwiejącą czuprynę czarnych długich włosów - Abstynent. Nie wiem, co ten skurwysyn robi na tym brydżu, na którego ciągle chadza, skoro nie pali i nie pije, a chodzi i żyje. No i bardzo łatwo go wkurwić, potrafi chować urazę latami. – Szaman zakończył wyczerpującą relację z przekąsem, ukazując wyższość płynącą z prawdziwej, należycie alkoholizowanej polskości. Prawdę o niej głosili nawet najsławniejsi bardowie rodowych realiów. W końcu kto wódki nie pije, ten jest wywrotowcem! Tak! Świadomie uszczuplającym zasoby państwa bezideowcem! - Mhm. Hmm. Aha – wymruczała w odpowiedzi Róża, skrupulatnie zapisując dane w podręcznym kajecie - widzi mi się, że pan Witowski podświadomie przeczuwa, z kim przyszło mu dzielić ogródki. Instynkt prymitywa? Chyba tak się to zwało. Wolałabym nałożyć mu rozumu do głowy nie używając łopaty, ale dostosuję się do reszty naszego uroczego stadka – podsumowała swoje stanowisko zamykając notatnik. Ostatnio edytowane przez Highlander : 05-02-2017 o 15:55. |
05-02-2017, 17:29 | #17 |
Reputacja: 1 | Igor nalewał sobie do szklanki nalewki w ciszy spostrzegając wszystkimi zmysłami otoczenie. Był ukontentowany, a kiedy szklanka była do połowy pełna oparł się bokiem o framugę drzwi. Wziął delikatny łyk nalewki i leniwy uśmiech kota zawitał na jego twarzy. Zadania były ciekawe, ale wiedział, że mogą być trudniejsze w realizacji niż się wydaje. Duchy mógł wziąć na siebie. Z pieniędzmi mógł pomóc, ale niewiele, bo sam niewiele miał... no, chyba, że by na nowo podjął się pracy... może jako instruktor? To nie była głupia myśl, choć bardziej zależało mu na książce. Kontakty w świecie Śpiących również były ciekawe, ale najbardziej zainteresował go ubek.
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 05-02-2017 o 18:06. |
05-02-2017, 20:56 | #18 |
Reputacja: 1 | Na słowa Róży o jej zawodzie podrapał się po głowie co nadało mu wygląd orangutana. Chyba nie chciał mieć własnego portretu, może najwyżej w tej drugiej postaci. Potem usłyszał słiwa wróblicy i uśmiechnął się bardzo złowieszczo. - Ma pani w sobie wiele miłosierdzia pani wróblico. Dla mnie człowiek, który zabiłby moje ukochane zwierze zasługiwałby na znacznie więcej niż zwykła czysta śmierć. Na początek może go odurzymy i wynajmiemy prostytutkę transwestytę, zrobimy mu mnóstwo zdjęć i roześlemy do znajomych, potem użyjemy pani Róży nekromancji. Ktoś kto nie pije na pewno ma sporo do ukrycia. Proszę mi nalać jednak tego bimbu – poprosił, gdy zakapował co powiedział – Jak Się poszuka w papierach to na pewno odnajdzie się coś, co pozwoli go przycisnąć. Może znajdzie się jakieś jego ofiary. Prócz tego zwykłe codzienne uprzykrzanie żynia. Gówno na progu, głuche telefony w środku nocy, może zgłoszenie o molestowanie. Gdy go zmiękczymy, wtedy zaczniemy mu pokazywać nasze prawdziwe oblicze i zmusimy, aby oddał komuś z nas działkę … – oblizał wargi. -[i] Ja mogę grządki skopać i Barbeque zrobię panie Igorze. Mój dziadek był kamieniarzem i choć był zdraniem, to w genach mam fach []
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo. Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda... Cisza nastanie. Awatar Rilija |
06-02-2017, 15:58 | #19 |
tajniacki blep Reputacja: 1 |
__________________ "Sacre bleu, what is this? How on earth, could I miss Such a sweet, little succulent crab" |
06-02-2017, 18:07 | #20 |
Reputacja: 1 | Ci, którzy zdecydowali się skosztować nalewki poczuli przyjemny ziołowy smak dało się wyczuć majeranek, miętę i szałwie, które maskowały posmak alkoholu rozgrzewała jednak gardło oraz żołądek. Choć napitek rozluźniał jak na nalewkę przystało mieliście wrażenie, że wasze umysły stają się jaśniejsze a ciała mają więcej energii może to ten magiczny efekt, o którym wspominała babcia? Kwietna Staruszka pokiwała głową słysząc słowa wypowiedziane przez Grabę - WRESZCIE KTOŚ, KTO MÓWI Z SENSEM! Wy to tylko byście chcieli zabijać i zastraszać a tu trzeba D-Y-P-L-O-M-A-C-J-I! - Wyskandowała starsza Pani następnie zakręciła się w piruecie jakby była członkinią sekcji cheerleaderskiej uniwersytetu trzeciego wieku. - Z dyplomacją tak jak z mordowaniem nie wolno przesadzić pamiętasz, że kiedyś ci tak dobrze poszło z dyplomacją, że musiałaś kandydować do sejmu z listy ZChNu? - Wilkołak uśmiechną się szeroko - Tak i byłam dość inteligentna żeby się z tego wykręcić i przegrać z twarzą nie to, co ty z Polską Partią Przyjaciół Piwa - Odgryzła się Kwiatek i pokazała sierściuchowi język jakby miała pięć lat. - No, co? To był świetny dowcip! Trochę pieniędzy się zarobiło i znajomości zrobiło szkoda tylko, że się wszystko rozpłynęło jak sen złoty albo wypłata od pierwszego do pierwszego - Zaśmiał się chrapliwie - Ale kończmy z tymi wspominkami, bo nam tu młodzież pośnie ja tam uważam, że Witkowskiego trzeba by było jakoś przekabacić na naszą stronę oczywiście bez zdradzania sekretu albo porządnie nastraszyć żeby już problemu nie sprawiał, ale zupełnie nie mam pomysłu jak to zrobić. Trza by jakoś ładnie upozorować wszystko tak jak Igor tu już koncypuje - Rozważał głośno Alfa. - Eee, tam przesadzacie zabić kurwę! Zajebać do krwi! Chociażem na tyle litościwa żem bym go szybko załatwiła, bo ja niestem kocie albo lwiątko uczone polowania cobym miała się żarciem bawić, ale ty róbta, co ci się tam żywnie podoba kowalu - Rzekła wampirzyca do Marka. - Jak widzicie tu mamy zdania podzielone nie będziemy wam narzucać jednego podejścia, bo jestem ciekaw jak sobie poradzicie w razie, co jesteśmy chętni do pomocy jak już obierzecie jakąś drogę. Pamiętajcie tylko że każda decyzja ma jakąś konsekwencje tegożem się nauczył z własnych błędów - Powiedział Pan Andrzej. - Z wielką chęcią wszystkim pomogę w prowadzeniu ogródków, mogę wam dać szczepki i podzielić się z wami swoją wiedzą na temat ogrodnictwa. Wszyscy na tym skorzystamy, bo Duchy bardzo lubią, gdy wszystko jest zadbane a ja czerpie z takiej posługi Blask. Niestety śmiertelni emeryci nie mają już za bardzo siły a młodzi wolą słuchać tej nowobogackiej zdziry "Maj w ogrodzie"! Czy te głupie naiwniaki nie widzą, że to jedna wielka reklama nikomu niepotrzebnych środków?! Założę się, że Maja czyta z kartki i sama nie ma ogrodu! Zresztą na początku to jeszcze pokazywali jakieś normalne działeczki i rzucili jakimś fajnym pomysłem a teraz to tylko balkony w wieżowcach kwiecą - Perorowała kwietna kobieta. - Ja mogę was uczyć przetrwania w dziczy - Wtrąciła Wróblica ponurym tonem. - Ja to tak jak mówiłem podnajmuje moich chłopaków do pomocy mam też trochę znajomości w lokalnej polityce i półświatku po za tym chętnie przekaże wam tajniki robienia magicznego bimbru i zaproszam na cotygodniowe polowania. Co do twojego pytania Franciszku nie mamy wyroczni kiedyś było tu spore stado Wilkołacze ale się wykruszyli część zmarła w walce inni się przeprowadzili z tych lub innych powodów paru nawet zdechło po prostu ze starości co się rzadko naszym zdarza - Powiedział po czym, wybuchł gromkim śmiechem gdy już mu przeszło nalał sobie kolejną szklankę bimbru - Za poległych- Zawołał i spełnił toast jednym chlustem. |