Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-12-2020, 21:58   #71
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Prosektorium przy ul Radiowej; noc 26/27 czerwca 1996 około 00:30

Metalowe wyposażenie przyjemnie korespondowało z chłodem i spokojem pomieszczenia. Scena była taka, że można by w niej trwać ulegając ułudzie odcięcia od świata. Wbrew swemu ekstrawertyzmowi Kordian wielce cenił sobie samotne noce w pracowni nawiązując dialog z wyczuloną zatrzymaną w czasie wrażliwością. Podobnie i wówczas nie było mu śpieszno by wracać do zgiełku nocnego życia.

Jedno tylko psuło ową zimnazową chwilę. Craver był w śledztwie o krok przed nim. Toreadore wyrzucał sobie, że spuścił go z oka, tak jakby Phillip mógł w tym czasie posiąść jakąś nową tajemną wiedzę i moce. Bleinert ściągnął brwi, przywodząc na myśl obraz zbiegłych z łagrów Sybiraków.

- Czyli można przyjąć, że za każdym razem narzędzie było inne, choć podobne, co za tym idzie morderców też mogło być kilku. Jak myślicie, czy cięcia były wykonywane z ta samą, czy inną siłą, czy z równą pasją, lub pietyzmem? - znów się nachylił - Jeśli było to kilka osób, to czy wykonywali wspólny plan, czy kogoś innego nie wiedząc o sobie? - zastanawiał się przyjmując wersję. - Wiemy, że za każdym razem ofiara była ogłuszana, lub inaczej obezwładniana, jak w ostatnim przypadku Macieja, on został zakołkowany, żeby mieć pewność. Zabójca wiedział z kim się mierzy. Musimy się czym prędzej dowiedzieć, czy było więcej podobnych zbrodni. Czy mamy odliczankę, czy jak mówiłem ciąg. 21, 8, 5.

Odetchnął, tak bardziej we własnym ego.

- Nie żeby mnie to zajmowało. Każdy z nas ma tu swoje interesy, ale sprawa jest gardłowa.

- Między Dwadzieścia jeden, a osiem jest trzynaście różnicy, to tyle ile wynosi suma osiem i pięć, różnica między osiem, a pięć będzie trzy. Następnie tylko dwa i jeden wpisują się w ciąg. Tylko co to znaczy? Jeszcze trzy naznaczenia? Nie mamy motywu. Co łączy zabitych, tylko liczby? Skupcie się! Zabójstwa dzieli dość duży rozrzut czasowy, pierwsze i drugie dzieli, poprawcie mnie jeśli się mylę 23 noce, drugie i trzecie 26, lub 27. Kiepsko mi idzie na małych liczbach. Kiedy zatem możemy spodziewać się następnego, za kolejny miesiąc księżyca, czy proszę wybaczyć Alicjo, czyjejś misiączki. Byle nie wilczej - dodał już cicho.

Uparcie na powrót wpatrzył się w rany na ciele pijaczki, korelując z widzianymi wcześniej na ciele kanity, choć wiedział, że wiele rąk dotykało, że wstrząśnie, wszedł w to, szukając okruchów przeszłości, z obrzydzeniem dotknął ran na ciele i zanurzył.

Uparcie jeszcze raz diagnoza pod pytania w tekście, później nadwrażliwość trzecia.

- Z tych zabójstw powinny być jakieś odciski palców. Trzeba by się do tego dobrać. - To może dorzucić MG od Kordiana w swoim poście

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 24-02-2021 o 19:37.
Nanatar jest offline  
Stary 01-01-2021, 16:40   #72
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Prosektorium, noc 26/27 lipca 1996

Kainitka wsłuchiwała się w wywody Kordiana nie przerywając mu ani słowem, w pamięci odnotowując fakt, że koniec końców Torreador raczył podzielić się ze światem przemyśleniami, które sprawiały wrażenie pożytecznych. Tak, Alicja gotowa była podzielić część przemyśleń swego towarzysza, chociaż daleko jej jeszcze było do ułożenia tej makabrycznej układanki. Ktokolwiek dopuszczał się tych zbrodni, zabijał bez skrupułów i trzodę i Spokrewnionych. Musiał dysponować nadzwyczajną wiedzą na temat wampirów – o czym świadczył kołek obezwładniający Gangrela – oraz co najmniej szczątkową w kwestii okultyzmu. Dobór ofiar sprawiał wrażenie chaotyczne, chociaż mógł się w nim kryć schemat środowiskowy bądź osobisty; niezrozumiały tak długo jak tożsamość zabójcy pozostawała anonimowa.

W rzeczy samej, im dłużej Alicja nad tym myślała,tym bardziej utwardzała się w przekonaniu, że zabójcą kierował motyw osobisty czy być może postępująca erozja empatii albo psychoza; tak czy owak, Ventrue nie sądziła, aby ciąg morderstw był osią jakiegoś wyrachowanego spisku wymierzonego w lokalne „elity” Spokrewnionych.

Świadoma klanowego talentu swego gadatliwego towarzysza, w chłodnym milczeniu śledziła jego poczynania, kiedy całym swym jestestwem gotowił się do czytania z zimnego ludzkiego ciała.
 
Ketharian jest offline  
Stary 02-01-2021, 19:29   #73
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Prosektorium przy ul Radiowej; noc 26/27 czerwca 1996 około 00:30

- Ja tam to bym wolał się nie spodziewać kolejnego, obawiam się, że jak książe dowie się o kolejnych zwłokach to nas karze wypatroszyć i to kilka razy co by mieć satysfakcję. - Tremere spojrzał z zaciekawieniem na to co robi Toreador stukając przy tym palcami po ukrytym notesie. - No ale… za kilka dni jest jakiś wielki zlot Żydów jak już ma być coś ważnego w okolicy to mogłoby być to. Ale równie dobrze może być to coś innego bo naprawdę nie widzę tu nic co by wskazywało jakoś szczególnie na Żydów. - Craver wzruszył ramionami i usiadł na biurku czekając aż Kordian skończy swoje.

- Jeszcze mamy dziś chwilę, ja bym wypytał o tego szczura, kolekcjonera zwłok. Może się okaże że ma ciekawe okazy i znajdziemy tam kolejnych pociętych i to nas nieco naprowadzi. Może jakaś opcja z przykazaniami? Wiecie.. Ten dekalog. Nie zabijaj by pasowało do wampira. Nie nadużywaj to by była ta dziewczyna, a tamten Zenon.. Nie cudzołóż, bo pewnie rozwodu kościelnego to on nie miał. Niestety cyferki tutaj nie pasują. Ale jakiś fanatyk religijny by pasował do takich ran.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 25-02-2021 o 20:04.
Aiko jest offline  
Stary 11-01-2021, 10:25   #74
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Przed Prosektorium przy ul Radiowej; noc 26/27 czerwca 1996 około 01:00

Czas płynął i kainici przejrzeli teczki i w końcu uznali, że czas już wychodzić z prosektorium, mając w pamięci słowa policjanta, który zniknął, a po powrocie nie chciał już ich tu widzieć. Odeszli kawałek i stanęli przed szpitalem w tę upiornie duszną, czerwcową noc. Kordian odszedł na bok i zadzwonił na warszawski numer.

-Kosma? dobry wieczór, mam coś dla ciebie. - oznajmił. Odpowiedziało mu, dokładnie tak jak się spodziewał opryskliwe burknięcie, pretensjonalne upomnienie, że jest środek nocy zaprawione stekiem przekleństw. Toreador niezrażony kontynuował:

- Tak wiem Rysiek. Słuchaj, sprawdź dla mnie jedną rzecz przyjacielu. Rusz prosze swoje ubeckie lub partyjne kontakty i dowiedz się dla mnie czego o specyficznych morderstwach... - Bleinert wyjaśnił o co chodziło.

- Kurwa Bleinert za kogo ty mnie masz? Nie jestem twoim pachołkiem! Jest kurwa środek nocy, spierdalaj! - Rysiek odpowiedział, właściwie wykrzyczał wulgarnie, ale wampir nie przejął się tym wcale. Znał Kosmę na tyle długo, iż wiedział, że wulgarność i chamstwo są integralną częścią starego aparatczyka. A duszna atmosfera czerwcowej nocy powodowała, że nerwowość udzielała się chyba wszystkim. Spokojnie dodał tylko:

- W zamian zadbam o to abyś nieskrępowanie mógł nadal korzystać z dobrodziejstw trybu życia jaki prowadzisz.

- Kurwa dobra, zajmę się tym ale kurwa z rana, rozumiesz?! Cześć!

Kosma rzucił słuchawką, a Toreador wrócił do swoich dyskutujących właśnie o tym co robić. Kordiana ciągnęło aby pogadać z Apaczem, co Phillip skwitował prychnięciem, kurtuazyjnym życzeniem szczęścia, po czym wyjaśnił przebieg niedawnego spotkania z Brujahem w Miejskim Parku.
Tremere też zresztą nie próżnował i zdążył już ogarnąć kilka spraw telefonicznie:

- Mam nieco wieści. - Phillip schował telefon w wewnętrznej kieszeni płaszcza, wcześniej jeszcze nagrywając wiadomość dla Ernesta. Przedstawił się i dał znać jaką sprawą się zajmuje. Pozostało mieć nadzieję, że Nosferatu się szybko odezwie.

- Kojarzycie że jest trzech nosferatu w domenie? Orbisz - primogen, Madeja i Ernesta. Z tym ostatnim podobno da się zdzwonić, więc już zostawiłem mu wiadomość, może pomoże nam w sprawie. No i dowiedziałem się, że poza nim jest podobno jakiś Myszy, ale nie wiadomo czy w ogóle istnieje, czy to tylko plotka Nosferatu.

Po tych słowach zerknął na swój telefon, czekając na wiadomość. Alicja westchnęła teatralnie na dźwięk słów Tremere, głęboko zdegustowana propozycją kontaktów z klanem Nosferatu, ale jednocześnie świadoma tego, że być może to właśnie oni byli jedyną furtką ratunku w coraz bardziej grzęznącym w marazmie śledztwie. Jej osobista niechęć do Nosferatu nie mogła grać w tym przypadku decydującej roli, chociaż spotkanie z którymkolwiek ze Szczurów nie mogło przynieść Arystokratce choćby cienia przyjemności.

- To dobre posunięcie - skomplementowała poczynania Philipa uznając, że nadszedł odpowiedni moment, by okazać nieco aprobaty dla działań swoich towarzyszy - Niemniej pozwólcie, że jeśli dojdzie to spotkania, ja przejmę kontrolę nad konwersacją. Dobór pytań może okazać się kluczowy dla powodzenia tej nieszczęsnej misji.

Tremere skwitował to stwierdzenie jedynie ruchem ramion. Koteria wahała się między udaniem do Elizjum a rozdzieleniem sił i szukaniem tropów indywidualnie. Bleinert, właściwie sam nie wiedząc czemu zaczął się nagle podejrzliwie rozglądać wokół, pozostawiając rozmawiających Alicję i Phillipa. Wyostrzony Nadwrażliwością wzrok przeniknął obłoki mgły i ku swojemu zdumieniu Toreador dostrzegł coś czego nikt miał nie zauważyć. Z kostnicy, kilkadziesiąt metrów dalej, wyszła wysoka, szczupła postać i po chwili zniknęła za rogiem budynku. Zasadniczo nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że Toreador zorientował się, że mężczyzna z pewnością chciał być niewidzialny dla ludzkiego oka.

Jawna maskarada, paradoks, takie dziwa logiczne szczególnie zajmowały Bleinerta, co więcej towarzysząca zdarzeniu tajemnica uwiodła go jak chińska prostytutka marynarza po długim rejsie. Nieco jak zahipnotyzowany, nie odzywając się słowem do towarzyszy, jakby nagle zupełnie zapomniał o etykiecie, manierach i zwykłej trzeźwości umysłu (co musiało zwrócić ich uwagę), szybkim krokiem skierował się do miejsca gdzie zniknął tajemniczy mistrz kamuflażu. Czuł euforię na okoliczność własnego odkrycia i bez mała zatracał się w odkrywaniu zasłony cienia. Bystre zmysły rejestrowały zasięg kamer szpitala i mogących się pojawić przechodniów. Będąc niemal na rogu dokonał transformacji bezcennej vitae w wyjątkową swobodę ruchów. Tylko jeszcze sekunda nasłuchiwania i wyszedł.

Phillip obserwował jak Kordian wychodzi uznając, że ten może jednak zdecydował się na pójście do parku i uznając, że sam nie będzie powtarzał tej trasy, zerknął ponownie na telefon.

- A ten gdzie znowu? - sarknęła cicho Alicja - Coś z nim nie tak. Philip, zaczekaj tutaj na nas.

Wyczuwając w zachowaniu gadatliwego i niezwykle przywiązanego do swojej własnej wersji etykiety Torreadora coś niecodziennego, wampirzyca ruszyła bezgłośnie jego śladem próbując wychwycić wzrokiem i słuchem źródła dziwacznych poczynań Bleinerta, gotowego w normalnych okolicznościach spijać każde słowo płynące z ust blond piękności i rzadko przejawiającego ochotę do ignorowania jej uwag.

Ruchy Kordiana nagle stały się szybsze. Tak szybkie, że mogłyby zacząć wymykać się ludzkiemu postrzeganiu. Toreador nie działał bynajmniej pochopnie. Noc była ciemna i mglista, a w pobliżu nie widział żadnych ludzi, ani też nie uważał aby ktokolwiek mógł obserwować pogrążoną w mroku i gęstych oparach mgły ulice. Dla niego był to ledwie wzmocniony dawką życiodajnej vitae spacer, w oczach Alicji i Phillipa, Toreador niemal rozmazał się w oczach błyskawicznie przemieszczając się na najbliższy róg ulicy.
Przywitał go tam snop włączanych świateł auta. Kilkanaście metrów dalej ruszał właśnie powoli w jego stronę samochód. Bleinert bezbłędnie rozpoznał kwadratowe światła Poloneza i sterczący z dachu, podświetlany znak TAXI.
Post pisany wspólnie z graczami

 

Ostatnio edytowane przez 8art : 24-02-2021 o 09:01.
8art jest offline  
Stary 20-01-2021, 21:08   #75
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Post wspólnie tworzony

Przed Prosektorium przy ul Radiowej; noc 26/27 lipca 1996 około 01:00

Nie światła spodziewał się czujny śledczy, a cienia, świecenia, jawnego właśnie przez swą pomroczność. Zdeterminowane ukryciem, na tyle by skraść jego uwagę. A wydarzył się nieoczekiwany dla wampira suspens, reflektorem w twarz. Przypomniał sobie pijackie imprezy Kosmy ze starym i opowieści o świeceniu w twarz. Poczuł policzek. Oszust okazał się sprytniejszy niż mógł Kordian przypuszczać. Odrzuciło mu na moment twarz w bok, uskrzydlony jeszcze vitae usunął się z drogi pojazdu, już odgrywając przed kierowcą spektakl, kiedy, kątem oka dostrzegł nadchodzącą Arystokratkę w dwójnasób roztoczył czar, delikatnie machając na taxi, zaraz w amorach wskazując na Alicję. Szepnął jej do ucha - Widziałem niewidzialnego, myślę, że to Ernest. Czarój ze mną.

Nie odmówisz bez słowa młodej parze! - poczuć miał kierowca, kiedy zobaczył tą duszną czerwcową nocą ową piękną parę. Beztroskę, zagubioną i radosną. Nie mógł minąć obojętnie, choćby, by życzyć miłego wieczoru, albo nie spytać, czy zadzwonić po kumpla, jeśli załadowany, Błyszczeli, kipieli miłością, coś skrywali.

Zgodnie z życzeniem Toreadora, auto nie przemknęło ignorując zakochaną parkę. Może był to fluid miłosnej aury, jaka biła od Alicji i Kordiana, może taksówkarz zwietrzył dobry interes w gorącą noc, a może tak właśnie tak, a nie inaczej było zapisane w niezbadanych ścieżkach losu. Taxi zatrzymała się obok pary. W fotelu kierowcy siedział około czterdziestoletni mężczyzna. Brunet z wąsem i brzuszkiem i zapalonym papierosem na pożółkłych od tytoniu wargach. Taksówkarz uśmiechnął się cwaniacko do kobiety i mężczyzny, nie siląc się nawet o wyjęcie z ust papierosa:

- Dobry wieczór gołąbeczkom. Może gdzieś podwieźć? - zapytał z franta.

- A jakże, mości cietrzewiu - uśmiechnęła się promiennie Alicja, w duchu zgrzytając kłami na dźwięk plebejskich manier kierowcy - Już myślałam, że nie znajdziemy tu żadnej taksówki. Kochanie, zechcesz łaskawie otworzyć mi drzwi?

- W rzeczy samej. A one niepotrzebnie zamknięte. - Otworzył drzwi - Cóż za upojna noc, już myślałem żeśmy tu utknęli, zjawiasz się pan jak z nieba - widząc między uwielbieniem ziarno zwątpienia, pokazał portfel, a znów pożądanie, wyjął banknot, schował portfel.

- A pan wolny? Nie trzasnęły drzwi przed chwilą? - wręczył banknot, zatrzymał z niesmakiem dłoń na dłoni taksiarza. Kierowca uśmiechnął się cofając dłoń obronnym gestem przed banknotem i jowialnym tonem oświadczył:

- O nie gołąbeczki. Ja jestem porządna firma. Rozliczymy się po kursie. U mnie w taksówce są już zachodnie standardy, a nie komuna. A drzwi owszem trzasnęły, bo byłem się… znaczy za potrzebą na stronie.

Kordian zdołała dostrzec jedynie mglisty jasnoniebieskawy błysk aury. Nic więcej, być może nie skupił się wystarczająco,a może rozproszył go zalew innych percepcyjnych bodźców. Fałszywie odetchnął, zgwałcił wzrokiem wnętrze pojazdu, jak przed chwilą ostatnią pamięć kierowcy. - Pan poczeka, szukamy jeszcze przyjaciela, przed chwilą tędy przechodził.

- Oczywiście. - kierowca odwrócił się, ale co jakiś czas Alicja dostrzegała jego wzrok obserwujacy ich w środkowym lusterku. Taksówkarz chyba dostrzegł rozglądającego się czujnie wokół Kordiana, bo rzucił nagle niespodziewanie do wiercącego się na tylnej kanapie Toreadora: - Pan niech tak nie szuka Madeja. Bo tak to najwyżej szyja zacznie boleć od rozglądania. Ale mogę was do niego zabrać.

Toreadore ściągnął twarz, w mgnieniu zmieniając maskę. Wbił wzrok w oczy w lusterku. Na prawdę kompletnie zabraniał, ale nie pozwalał po sobie nic poznać.

- Świetna myśl - podchwycił - tylko jeszcze na kogoś czekamy jak mówiłem.

Gdzie ten Craver? Dobrze że pan spytał , bo byśmy tak kwitli do rana i nie wiadomo jakby się to skończyło.

Wychylił się - Craver! Rusz tu dupę!

Phillip, który niedawno co opuścił prosektorium, zerkając na telefon i myśląc czy by samemu nie udać się do Elizjum, westchnął ciężko widząc Kordiana. Podszedł do taksówki i bez słowa wsiadł do środka.

Podróż nie trwała długo, niewiele dłużej niż minutę, a taksówkarz z jowialnego cwaniaka zmienił się w milczącego nudziarza. Auto tylko minęło szpital i wjechało w ulicę Bodzentyńską. Zatrzymali się w pobliżu Placu Partyznatów. Kierowca, przetarł pot z czoła, wysiadł i gestem pokazał aby weszli za nim w bramę. Sapiąc odciągnął, ciężką, żeliwną studzienkę kanalizacyjną. Koteria chyba nie mogła się spodziewać niczego innego. Gdzież indziej mogli urzędować szlachetni przedstawiciele klanu Nosferatu? Kanały były przypisaną im przez Księcia domeną i Nieuchronnie nadszedł czas aby nieco pobrudzić ręce i odwiedzić szczura w jego naturalnym środowisku. Ze środka uderzyła fala smrodu kanałów, tym trudniejsza do wytrzymania ze względu na upał. Niezrażony taksówkarz poinstruował:

-Idźcie z prądem ścieku. Dwieście kroków stąd, przy rozwidleniu będzie na was ktoś czekał. - mężczyzna obcenił z góry na dół Alicję, zatrzymując wzrok na dłużej na jej szpilkach, zaciągnął się nieodłacznym szlugiem, po czym dodał już swoim normalnym jowialnym tonem z uśmiechem: - Panience to współczuje. Te buciki będą po tym do niczego…

Na kainitów czekała otwarta czeluść, przejście do innego, nieznanego im świata. Taksówkarz, nie wiadomo czy w porywie współczucia, czy może chcąc być pomocnym postawił obok włazu plastikową latarkę na płaską baterię. Sprawdził ją uprzednio i przynajmniej można było sądzić, że nie zawiedzie ich w egipskich ciemnościach kanałów.

-No to to by było na tyle z mojej strony. Dobranoc. Kurs był gratis od firmy. - mężczyzna wrócił do auta, zostawiając wampiry same przed studzienką.
 

Ostatnio edytowane przez Ketharian : 22-01-2021 o 21:41.
Ketharian jest offline  
Stary 22-01-2021, 11:19   #76
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Gdzieś w kanałach; noc 26/27 czerwca 1996 około 01:00

Smród. Trudny do opisania, gorący i nieznośny, wżerający się w nozdrza, tak gęsty, że niemal namacalny. Tak przywitała domena Nosferatu schodzacych w mroczną czeluść kanałów kaintów. Ruszyli powoli obrzeżem kanału, tak aby nie wdeptywać w płynący środkiem ściek. Wszyscy bez wyjątku wiedzieli, że po wyjściu z tego piekła długo bedą zmywać z siebie okrutne uczucie wstętnego odoru. Alicja szybko zrouzmiała przytyk taksówkarza. Od pewnego czasu bała się spojrzeć w dół na stopy, już po kilkunatu krokach coś lepkiego przelewało się poiędzy palcami i Ventrue wolała nie mieć pewności co to mogło być. Poruszali się powoli i ostrożnie tak jakby w ciasnym ceglanym korytarzu czaić się miały niewysłowione niebezpieczństwa. Tak jak przekazał im kierowca, ktoś na nich czekał. Najpierw dostrzegli migotliwy ognik w oddali. Z bliższa ognik okazał się żarem papierosa w ustach potwornej, trupiej głowy, pokrytej jedynie kępkami włosów i wrzodami. Nosferatu skrzywił się w parodii uśmiechu, odsłaniając pożółkłe kły i obnażone dziąsła na pomarszczonej twarzy pozbawionej warg. wiedzieli dobrze kto to był, ale szczur i tak pomachał na powitanie i przedstawił się zadowolony:

- Ernest, klanu widać jakiego, do usług panie i panowie. Witajcie w naszych skromnych progach. Chodźcie za mną, będziemy u Madeja za minutę dziesięć. Nie ma się czego bać, odrobina nieczystości jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Jeszcze troche i się przyzwyczaicie do smrodu i będziecie się czuli jak u babci w domu. Bo chyba mieliście kiedyś babcie?

Trudno było powiedzieć ile czasu kluczyli mrocznymi korytarzami, a Ernest nie bardzo dawał wejśc sobie w słowo, opisując ich podróż z zacięciem certyfikowanego przewodnika wycieczek:

- O a tam w głębi tamtego korytarza macie wspaniały przykład, jak wy to nazywacie po angielsku FatBerga. Czego tam nie ma, ho ho! Jak sama nazwa wskazuje głównie tłuszcz, ale jest mnóstwo rozmaitych dodatków, jakie trafiają z domowych kanalizacji, oszczędze wam detali, ale możecie sobie to wszystko pięknie wyobrazić. Czego to ludzie nie potrafią spuścić w kiblach...

Wampiry szybko straciły orientację w labiryncie korytarzy, klucząc w plątaninie jednakowych cegalnych tuneli, a Nosferatu sobie chyba tylko znanym sposobem potrafił się zoorientować w tym rozgardiaszu. W jednym Enrest miał rację. Smród jakby zelżał po jakimś czasie, jakby kainici przywykli do niego. Dopiero po jakimś czasie zmienił tematykę z kwiecistych opisów na coś bliższego kainitom:

- No to ładnie was wszystkich Anglików Karski wyłapał do jednego wora, prawda? Te zabójstwa... Teraz ma koterie i może mieć was łatwo na oku. Śledztwo przekazane trzem gościnnie przebywającym wampirom... przypadek? Tak się zastanawiam od dłuższego czasu czemu zawdzięczamy taką inwazję Brytyjczyków na Kielce. Bo jeszcze panią Alicję to rozumiem, że są tu może powiedzmy jakieś koligacje, ale panów Phillipa i Kordiana to nie mogę rozgryźć za Chiny Ludowe.
 

Ostatnio edytowane przez 8art : 24-02-2021 o 09:01.
8art jest offline  
Stary 22-01-2021, 21:29   #77
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Gdzieś w kanałach; noc 26/27 czerwca 1996 około 01:00

- To co? Panie przodem? - Tremere zerknął na stojącą obok Alicję. Nim jednak cokolwiek odpowiedziała podszedł do studzienki i zaczął schodzić. Wątpił by ich towarzyszka Ventrue miała zapędy do pozostania badaczem kanałów. Nie żeby sam je miał. Choć doceniał tą bezpieczną kryjówkę, szczególnie przed promieniami słonecznymi, do sam wolał się do nich nie zapuszczać tak długo jak nie było to konieczne. Niestety chyba właśnie takie się stało.

Przez dłuższą chwilę szedł w milczeniu słuchając wywodów Ernesta. Nie przepadał za szczurami… głównie dlatego, że potrafiły być cholernie cwane i nikt do końca nie wiedział co tam się działo w ich podziemiach.

- A no… chyba nas wkopano. - Odezwał się w końcu i wzruszył ramionami. Trzymał ręce w kieszeni, w sumie głównie po to by iść z płaszczem nieco uniesionym i na tyle na ile się dało by nie maczać go w tym wszystkim co tu pływało. - Ja to w sumie przyjechałem z prywatnymi sprawami. Więc obawiam się, że nic tak interesującego jak zapewne u tej dwójki. - Skinął na pozostałych członków swojej koterii. - A który z was jest tutaj kolekcjonerem zwłok? - Spytał bezpośrednio spoglądając z zaciekawieniem na prowadzącego ich Nosferatu.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 25-02-2021 o 20:05.
Aiko jest offline  
Stary 25-01-2021, 15:12   #78
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Kanały, noc 26/27 lipca 1996

Gdyby Alicja Sowińska wciąż była ciepłokrwistym człowiekiem, najpewniej z wrzaskiem ohydy uciekłaby w górę najbliższej studzienki kanalizacyjnej i najpewniej uczucie potwornego wstrętu dałoby jej dość siły, by pomimo wątłej postury wypchnęła z asfaltu ciężką metalową pokrywę odpływu.

Alicja Ventrue miała w sobie dość opanowania, aby te typowo ludzkie uczucia trzymać na uwięzi, ale Kaine jeden wiedział jak wielki musiała w to wkładać wysiłek. Wpojone przez Stworzyciela poczucie etykiety nie pozwalało jej na okazanie złości, chociaż towarzystwo Nosferatu-przewodnika prowokowało ją nieustannie do wyrażenia jakiegoś złośliwego komentarza.

Powtarzała sobie w duchu, że będąc na terytorium Szczurów musiała stosować się do decorum Ventrue, aby nie przynieść hańby własnemu klanowi. Nie mogła zapominać, że wciąż należała do kręgu Eiren i że to właśnie nieoczekiwany udział w zawiązanej z przypadku koterii mógł mieć zauważalny wpływ na jej status wśród Błękitnokrwistych. Jeśli istniała jakakowiek realna szansa, by po powrocie do Londynu rozwiązana zagadka morderstw wyniosła kainitkę na questora, żądna tego zaszczytu Alicja gotowa była nawet na taplanie się w cuchnących niemiłosiernie ekskrementach wypełniających kanały Nosferatu.

- Każde z nas miało swoje własne powody, aby się tutaj znaleźć – odpowiedziała uprzejmym, niemalże przyjaznym w brzmieniu tonem – Ale niewątpliwie to prawdziwe błogosławieństwo dla tej nieszczęsnej i trapionej zbrodnią społeczności, że się tutaj znaleźliśmy w odpowiednim momencie. Śledztwo posuwa się do przodu i sądzę, że z niewielką pomocą naszych zacnych kuzynów dopasujemy wszystkie elementy tej makabrycznej układanki.
 
Ketharian jest offline  
Stary 28-01-2021, 23:20   #79
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Kanały, noc 26/27 czerwca 1996


Odór według słów przewodnika ohydny, takim się okazał, chwilę wytrzymały nawoskowane glany, ale wilgoć wolno snuła się między sznurówkami, zaglądała paskudą pod język buta. Nie mógł Toreadore znaleźć nawet pocieszenia w udręce Alicji, a w przestrachu odkrył, że nieco jej współczuł. Prędko wygnał podobne próżności, mimo, a może właśnie przez wzgląd na wyjątkową atencję jaka darzył Arystokratkę, jej upokorzenie, choć wolałby oglądać inne, mile łechtało wyobraźnie w przeciwieństwie do labiryntu pośród ścieku.

Przezornie uśpił nadwrażliwe zmysły, by wyjątkowy aromat apartamentów Nosferatu, nie oszołomił go nad to. Odwróciwszy uwagę od golgoty Sovińskiej, obdarzył ją dla odmiany przewodnika, próbując dojść, czy tego Kanitę widział przed prosektorium, czy tylko szczurza koteria mami go iluzjami.

Z niezadowoleniem uznał, że postać wampira Nosferatu, szczególnie w naturalnym otoczeniu, budziła w nim pasję tworzenia, nie kalka w kalkę z oryginałem, Kordian już w wyobraźni rzeźbił pokracznego i groźnego syna Hadesa i czarownicy.

Scenę zburzyły bezczelne pytania, stwierdzenia, pomówienia, zachęcanie do mówienia. Bleinertwi nie spodobało się, że koterianie tak spolegliwie odpowiadali, zaraz jednak zreflektował się. Ani etykieta, co oczywiste, ani sytuacja, przecież zagubieni w labiryncie miejskiego szlamu, a przyszli sami, dobrowolnie, jak dzieci w bajce za cukierkiem, nie pozostawiały miejsca na milczenie.

Kordian zagryzł zęby w złości, bo wciąż był na przekór. Zdołał się opanować i przekuł na głupotę.

- To prawda. - zaczął niby nieśmiało - Mam swą tajemnice i niełatwo mi o tym mówić tu. - zrobił teatralną pauzę - Przyjechałem tu za Alicją. Śledziłem ją. Pragnąłem, by zgodziła się mi pozować. Ale teraz, sytuacja jest zgoła inna, mamy na głowie śledztwo, szczęściem ku końcowi. Więc może... - zamyślił się na chwilę - Tak teraz myślę, kiedy w Elizjum podeszłaś Phillipem, Phillip ma zapewne szczególne cele by tu być - zawracając myśli i zwracając się bezpośrednio do Ernesta - jednako, miałem wrażenie, że nieco przerwaliśmy. A Chiny zawsze Ludowe i nie przejesz, tyle luda. A i jeszcze coś. - ściszył głos do szeptu - Czy to prawda, że w Chęcinach siedzą magowie? Mają tam podobno Szukalskiego jeszcze nie skatalogowanego, rarytas.

Bleinert stał w szerokim rozkroku, w skurzanym płaszczu z krótką laseczką, w świetle słabej latarki wypisz wymaluj cień komendanta SS.

- A może i tu znajdziemy jakąś ciekawą kolekcję, godną nieśmiałego naśladownictwa - uchylił wymownie czapki z daszkiem z zadrukiem white sox, takim samym jak na przemakających skarpetkach, za które mógł w tej zatęchłej dziurze kupić dziwkę, wypić i pójść spać. Próżniactwo kusiło, ale Kordian wiedział, że jeśli ulegnie mu raz będzie to jak narkotyk.

Nie mógł zatrzymać się już po wieczność, po wieczność, musiał pobudzać wyobraźnie, stymulować zmysły, poszukiwać niebezpieczeństwa. Żyć na brzegu brzytwy, lub nie żyć.
 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 24-02-2021 o 19:37.
Nanatar jest offline  
Stary 01-02-2021, 10:44   #80
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Gdzieś w kanałach; noc 26/27 czerwca 1996 około 01:45

- Szukalski? Ten od kryształów? Może i coś mi się obiło o uszy kiedyś... - Nosferatu skrzywił usta w grymasie, którą można było odczytać jak wyraz niewiedzy, albo przynjamniej stuprocentowej pewności: - No i rzeczywiście kręcą się tam magowie. Śliska sprawa z tymi goścmi.

Szczur nie drążył dalej tematu, zamyślając się i prowadząc koterie w czeluście kanałów. Nie waidomo o czym myślał, może o tym, że naiwnie sądził, że uda mu się wyciągnąć sekrety w kanałach? Może o Szukalskim? Wreszcie po jakimś czasie zatrzymał się przed ciężkimi, zardzewiałymi drzwiami, opartymi o ceglany mur i zagradzającymi przejście, wyglądającymi jak żywcem zdjęte z przeciwatomowego schronu. Kainici odetchnęli jakby z ulgą, ale po chwili uświadomili sobie, że są dopiero w połowie drogi, wszak czekała ich równie okropna droga powrotna. Ernest podniósł leżącą na ziemi cegłówkę i rypnął nią w metal kilkukrtonie. Gruba stal nie oddała uderzenia niczym dzwon, ale jakby hałas nie był wystarczający nosferatu wrzasnął jeszcze tak, że od odbijającego się echem krzyku kainitom zadzwoniło w uszach:

- Wyłaź koleżko! Masz gości! - potem dodał już spokojnie: - Dobra, czekamy. Ja to pierdolę, na tereny Madeja nie wchodzę bez zaproszenia. Z góry was uprzedzam, że typek wam tego trupa za darmochę nie pokaże.

Właściwie nim skończył mówić, duża ludzka dłoń wynurzyła się z ciemności łapiąc stal i potężne tarasujące drogę wrota drgnęły po czym z upiornym piskiem przesunęły się nieco na bok, robiąc wystarczającą szparę, aby można się było przez nią przedostać. Z mroku wynurzyła się niemal dwa metry nad ziemią straszna głowa. Przyobrana była w makabryczną, pokrytą brunatną warstwą skrzepłej krwi maskę ze skóry. Ze skóry z ludzkiej twarzy! Przylegającej do skóry właściciela tak, oczodoły pasowały do oczu a usta do ust. Naskórek nieszczęśnika z którego stworzono maskę, przylegał do skóry noszącego makabryczny fetysz, pozwalając wszystkim oglądać resztki mięśni i naczyń krwionośnych. Wszyscy odruchowo cofnęli się o krok, gdy głowa wycharczała groźnie:

- Czego tu?!
 

Ostatnio edytowane przez 8art : 24-02-2021 o 09:01.
8art jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172