|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
11-04-2018, 00:40 | #71 |
Reputacja: 1 | - Zajęcy, tato - poprawiła ojczyma, śmiejąc się przy tym - Ja też tęskniłam do waszej dwójki, niech się tylko pojawi, to wyściskam go za was obu, bo przez twoją raną za bardzo nie mogę... |
15-04-2018, 18:32 | #72 |
Opiekun działu Warhammer Reputacja: 1 | Otwin przekazał chłopakowi miedziaka, po czym zasugerował mu skinieniem głowy że powinien już iść. - Nie narzekam. Gospodarz to dobry człowiek, wygody wszelakie mam a i strawa syta. Co do pieczeni, to wierzę Ci na słowo, chętnie bym spróbował, lecz chyba jeszcze nie wszystko stracone nie? Nie żebym żałował, dobrze wiesz że karczma raczej nie dla mnie, no chyba że wpuszczą mnie tam z koniem, ale to już by chyba karczma nie była, tylko stajnia - zażartował. - Chłopi też lubią plotkować, także wiem o ataku na karczmę i o zadaniu. Dlatego też posłałem młodego z wiadomością. ***
__________________ ORDNUNG MUSS SEIN Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103) |
19-04-2018, 16:49 | #73 |
Reputacja: 1 | Strażnicy byli dość dobrze uzbrojeni w halabardy i dodatkowe jednoręczne miecze przy pasie. Pełne uzbrojenie w płytowe zbroje, a na głowach hełmy. Wyglądali na osiłków, którzy powinni być w stanie się obronić. Jeden z nich wystąpił bliżej Oswalda i przyjrzał się papierowi. - No tak, to prawda Fritz von Schrank poszukuje ochotników. Oczywiście przepraszam, żem was zatrzymał, ale dbamy o bezpieczeństwo. Panicz Fritz ostatnio bardzo się obawia i prosił o nadzwyczajną ostrożność. - po usłyszeniu słów Randulfa dodał - ależ oczywiście aktualne, przepraszam raz jeszcze. Chodźcie za mną. Bohaterowie ruszyli za strażnikiem. Przeszli przez ogród, gdzie rosły kolorowe kwiaty po prawej stronie od ścieżki ułożonej kamieniami było małe oczko wodne. Strażnik otworzył drzwi i pozwolił wejść grupie po czym je za nimi zamknął i prowadził dalej do głównego salonu, gdzie na ścianach wisiały różne trofea takie jak głowy dzików czy też jedna z dorodnego jelenia a długim porożem. Przy stole siedział sam Fritza. - Przyprowadziałem tutaj ochotników zadania które kazałeś wywiesić. - powiedział strażnik Fritz wyglądał na lekko zaskoczonego, ale też ucieszonego. - Świetnie, świetnie. Tak więc podejmiecie się go tak? Tak? Już mówię w czym jest rzecz. Fritz von Schrank to około pięćdziesięciu letni łysiejący snob. Jego sposób wypowiadania się miał wiele do życzenia. - Nagroda, a tak daję każdemu po 8 złotych koron. Tak o ile wykonacie zadanie, płacić za nic nie będę. A i zadanie, zadaniem jest wybicie, tak dobrze słyszeliście musicie ich zabić to pewnie ta sama banda co napadła w nocy na karczmę. To co zgadzacie się? Osiem złotych koron to ładna suma, a bandyci z pewnością się tutaj gdzieś ukrywają i będą chcieli znowu zaatakować. Klara w tym czasie została do próbowania tego co znajowało się na stole. Olaf zaczął opowiadać jak to gotował dzisiejsze jajka, że dodał do nich troskzę soli aby to miały więcej smaku. Samo poprawienie go przez Klarę spowodowało tą samą reakcję jaka miała boheta uśmiech, był to ten sam życzliwy śmiech jakie pamietała gdy była przy nim. - Tego też już mi brakowało. Tutaj nikt nie patrzy w jaki sposób powiem zajęcy, aby tylko dobrze pachniało i smakowało. Nie abym narzekał, bo to ino robić lubię i cieszę się, że im smakuje, ale dziecko w domu to.. - jednak nie zdążył dokończyć, bo do karczmy wpadł jeden z mieszkańców - Widział kto medyka? Karczmarz pokręcił przecząco głową, ale gdy chłopina zobaczył dobrze mu znaną Klarę prędko podbiegł do niej i zaczął: - Jak dobrze, że jesteś mój ojciec jest chory. Ma gorączkę, nie może wstać z łoża. Nie je nic, jak je to rzyga. Proszę pomóż. - mówił cały roztrzęsiony Klara kojarzyła chłopa, był to Artur, który to mieszkał tuż za drugą karczmą. Jego ojciec Eryk był zdrowym człekiem, powiedzieć by można końskiego zdrowia. Nida mu nic nie dolegało. Klara pamiętała, że Artur mieszkał z żoną Eleonorą, dwoma córkami Ursulą i Laurą no i ojcem Erykiem. Ostatnim razem gdy byli u niej ze sprawą było to w sprawie potomstwa, bo oboje chcieli mieć syna. |
19-04-2018, 17:09 | #74 |
Administrator Reputacja: 1 | Panicz Fritz? Tak mówili służacy o ukochanym syn ukochanego pana, a nie strażnicy o swoim panu. Randulfowi przynajmniej zdało się to dziwne. Podobnie jak i to, że Fritz von Schrank tak bardzo się czegoś boi, że nie dopuszcza przed swe oblicze zwykłych śmiertelników. Aż dziw, że wpuszczono ich bez odpowiednich referencji. A sam Fritz nijak nie wyglądał na panicza. Oferta, jaką przedstawił im wójt, była, delikatnie mówiąc, śmieszna i niepoważna. - Raptem trzy korony, i to niecałe, za głowę? - upewnił się. - To trochę mało. |
20-04-2018, 21:58 | #75 |
Reputacja: 1 | Oswald słuchał Fritza i ciekawie rozglądał się po pokoju, przyglądając się trofeom zawieszonym na ścianach.
__________________ Our sugar is Yours, friend. Ostatnio edytowane przez Cattus : 20-04-2018 o 22:26. |
20-04-2018, 22:24 | #76 |
Administrator Reputacja: 1 | Randulf uniósł wzrok ku niebu, a dokładniej - ku sufitowi, który był znacznie bliżej. Oswald był chyba jeszcze zaspany, a powinien podczas negocjacji dokładnie słuchać, co się mówi, by nie wpakować się w jakieś tarapaty. - Oswaldzie, powiedziałem nie "na głowę', a "za głowę" - stwierdził. - Za głowę bandyty, których jest co najmniej dziesięciu. Tak powiedział karczmarz. A skoro mamy dostać po osiem koron na osobę, to nawet trzy korony za głowę bandyty nie wychodzą. Dlatego mówię, że to mało. Tym bardziej w obliczu argumentów, jakie przedstawiłeś - dodał. Ostatnio edytowane przez Kerm : 20-04-2018 o 22:34. |
20-04-2018, 22:33 | #77 |
Reputacja: 1 | - Musiałem się przesłyszeć. Oswald szybko pokręcił głową, zerkając na towarzysza. - Fakt. Trzeba przyjąć, że może być ich nawet z dziesięciu, jak wspomniał nasz świadek. Miejmy nadzieje ze nie więcej, bo zrobi się z tego naprawdę trudna sprawa.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |
24-04-2018, 14:54 | #78 |
Reputacja: 1 | Klara nie miała zamiaru odmawiać pomocy, absolutnie, ale wolałaby przedtem skończyć śniadanie. Ciężko było powiedzieć, czy Artur panikował, czy też jego ojca znienacka dopadło paskudne choróbsko i trzeba było reagować natychmiast. Westchnęła wiedząc, że nie ma teraz sensu dyskutować z panikarzem. Odstawiła posiłek, woląc nie jeść więcej przed wizytą po usłyszeniu, jakie symptomy trapią chorego. |
24-04-2018, 19:29 | #79 |
Opiekun działu Warhammer Reputacja: 1 | Otwin powoli posuwał się naprzód, zaraz za prowadzącym ich strażnikiem. Po drodze przyglądał się wszystkiemu wokół. Bohater starał się nie zostawać w tyle, lecz w pewnym momencie wycofał się lekko, aby nie było widać jak powstrzymuje śmiech. - A to co ... księżniczka? - zakpił w myślach. Na szczęście udało mu się ogarnąć i przystąpił do dyskusji. - A mnie zastanawia jedno. Skoro macie pod komendą ludzi, i to nie świeżaków, to dlaczego ich nie wyślecie? Opłaca się wam obcym nie małe pieniądze płacić? Dwoje widzieliśmy, a pewnie więcej ich masz, a nas tylko trójka. No chyba że masz ich tylko dwoje i nierozważnie zostawiłeś ich przy bramie podczas gdy bardzo łatwo można się do ciebie podkraść od tyłu? - Ale oczywiście, zadanie przyjmujemy, 15 na głowę, ale trupy sprzątacie sami, chyba że mamy ich w lesie zostawić, chociaż wiadomo, lepiej nie. Otwin starał sie zachowywać jednocześnie profesjonalnie ale i dość gburowato, aby pokazać że mieczem robić umie i do dla niego nie pierwszyzna.
__________________ ORDNUNG MUSS SEIN Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103) |
24-04-2018, 21:32 | #80 |
Reputacja: 1 | Fritz spojrzał na Randulfa i dało się zauważyć delikatny uśmiech, tak więc nie był zaskoczony negocjacją. Do tego padły kolejne słowa ze strony Oswalda, które to jednak spowodowały, że twarz gospodarza lekko zbladła. - Dobra, niech będzie zapłacą i po te 15 koron abyście tylko dopadli tych śmieci. Tu wcale nie chodzi już o reputację, a o życie. Karczma nie była pierwszym miejscem, gdzie się udali. Nie powiedziałem wam wszystkiego. Wiem kim te dranie są. Kiedyś wynająłem ochronę i kiedy podróżowałem po Górach Szarych, bo właśnie z takich wypraw mam trofea. Gdy te mendy, ochroniarze mam na myśli zaczęli na postojach chlać i walić w bęben a przy tym nie wykonywali moich rozkazów i do tego pyskowali, co miałem zrobić? Potajemnie, przy końcu trasy, uciekłem nie płacąc im. Wcześniej już wygrażali mi się, że jeśli spróbuję ich oszukać to - zatrzymał się na chwilkę jak, jego twarz zaczerwieniła się znacząca, i dopiero, jak gdyby po zdobyciu odwagi kontynuował - że poobcinają mi oba jaja i zrobią z nich ping-pongi. Nie przestraszyłem się, bo brzmi to bardziej na pogróżki, ale teraz sam nie wiem co o tym myśleć. Wiecie co to jest? Idioci się na słuchali o grze z odległego Kitaju, co to się niby odbija po stole wysuszonego jądra za pomocą drewnianej deseczki. Tutaj w Imperium chyba nikt czegoś tak makabrycznego nie słyszał, ale oni debile niejedną historię już pewno słyszeli. W tedy brzmiało to dla mnie jak żart, pogróżka, nie przejąłem się tym. Nie przejmowałem się długo, ale tydzień temu wpadł do mnie przez okno kamień. Do niego przywiązany był list. Dranie mi szybę rozbili, ale nie to najgorsze było, a to co tam było napisane. Rozzłościłem się to list spaliłem, nie pokażę go wam, ale było tam, że te durnie chcą pograć w tego jak tam ping-ponga. Chciałbym abyście nikomu o tym nie mówili, bo jak tak jak mówisz, nie chciałbym, aby to się gdzie rozniosło. No i chciałbym abyście za te 15 kr znaleźli i ubili tych cholernych amatorów ping-ponga. - widać było, że przez gospodarza przemawiały mieszane emocje Słowa Otwina dostały także swój odzew: - Mam dwóch tutaj przy bramie najemników, co to podróżują z handlarzami, ale teraz potrzebowałem straży. Od około tygodnia ich zatrudniłem, bo przestraszyłem się, że grasują tutaj te pijaki. Zakopać ich czy spalić, wszystko mi jedno, aby dranie nie chodzili tutaj po ziemi. Klara pośpiesznie ruszyła za Arturem. - Idź moje dziecko, zrobię coś specjalnego jak wrócisz. Nie było jej dane dokończyć, czy nawet dobrze zacząć posiłku. Wszędzie były osoby potrzebujący jej pomocy. Gdy kobieta doszła do chałupy, zawile się nie zmieniło od ostatniego czasu, gdy tutaj bywała. Artur prędko otworzył drzwi i zaprowadził kobietę do pokoju, w którym leżał ojciec. Klara musiał być mocno zaskoczona takim stanem jak do tej pory jednego z najzdrowszych ludzi wsi. Był rozpalony, jego oczy były pożółkłe, a w pokoju dało się czuć pewnego rodzaju zapach zgnilizny. Klara nie podchodziła jeszcze zbyt blisko, ale już teraz wiedziała, że owy zapach dochodzi właśnie od pacjenta leżącego na łóżku. - Leży tutaj od samego rana. Wczoraj wszystko było dobrze, to zaczęło się rano, może ino w nocy, ale żeśmy spali to nikt nic nie widział, a teraz nawet nie da się z nim zamienić słowa. Majaczył czasem, proszę pomóż. |