Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-08-2017, 22:10   #31
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację

Jedyną reakcją Fyodora na niezmienny ciepły uśmiech Franciski była dezaprobata.
- Tak wiele pięknych słów, tak niewiele treści. Ale chociaż ta treść jest rozsądna. Ja zrobię co mogę aby dostać się audiencję u biskupa i wyjaśnić jak najwięcej a na jutrzejszym spotkaniu dokładnie z wami omówię wszelkie wnioski i informacje. Poza tym przejdę się po mieście by poznać je lepiej, co jest znacznie konkretniejszym działaniem niż brzmi. Oraz, w pierwszej kolejności, jeśli Anna zechce i czuje, że jej towarzysz może być w niebezpieczeństwie zaraz skrzyknę kilku najmenych karków i udam się z nią na odsiecz.

 
Arvelus jest offline  
Stary 19-08-2017, 15:39   #32
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Gdy Fyiodor zaczął mówić wzrok Francisci spoczął na nim. Po pierwszym zdaniu oczy przez mgnienie powieki wyrażały zaskoczenie, a potem pewne zdenerwowanie. Tak by mogło się przynajmniej wydawać. Zaraz jednak na twarzy ponownie zagościł uprzejmy uśmiech, który wyraźnie rozszerzył się wyrażając uznanie, gdy brat mówił o działaniu "konkretniejszym niż brzmi".
Przez cały jednak czas oczy kobiety były przygaszone, jakby zajęta była ona poza słuchaniem, również intensywnym myśleniem. Brat Fyiodor, tego Francisca była prawie pewna, nie umiał czytać w myślach, podobnie jak żadna z osób w tym pomieszczeniu. Pan rozdzielał wśród swoich wyznawców rożne dary, a i zły nie próżnował, wiec czasem nawet w myśleniu należało zachować ostrożność. Tak czy inaczej, musiał chyba wiedzieć, ze swoją wypowiedzią kobietę obraził, przynajmniej jak na standardy weneckich, czy florenckich mieszczan.

Gdy brat kończył mówić kobieta sprawiała wrażenie jakby pół w myślach pół szeptem odmawiała krótką modlitwę, która brzmiała rytmem podobnie do Pater noster. Gdy skończyła podniosła pytający wzrok na pozostałe dwie kobiety.
 
__________________
by dru'

Ostatnio edytowane przez druidh : 19-08-2017 o 22:16.
druidh jest offline  
Stary 19-08-2017, 16:16   #33
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
- Ufam swoim przeczuciom i obawiam się o zdrowie mego towarzysza. Za każdą pomoc będę bardziej niż wdzięczna. - Anna uśmiechnęła się słabo do swych towarzyszy. - Jednak konklawe to konklawe. Nie wyjdziemy stad póki nie zapadnie jednogłośna decyzja.

Zamyśliła się ściskając w dłoni krzyżyk.
- Według mnie z uwagi na wizję moją i naszej towarzyszki. - Wskazała głową na Michal. Mówiła ciepłym, przyjemnym głosem. - Należy sprawdzić czy w Płocku nie dzieje się nic złego. Uważam że powinniśmy dać sobie czas do jutrzejszej jutrzni. Część z nas może popytać, część prosić Boga o łaskę daru widzenia. Jutro po jutrzni odbędzie się kolejne konklawe, na którym ustalimy czy udamy się w miejsce wybrane przez brata Fyodora i kto dokładnie się tam uda, albo czy podejmiemy kolejne kroki w Płocku. Jeśli się zgadzacie, możemy zamknąć obrady, jeśli nie proszę wszystkich o jasną wypowiedź.

Francisca zamyśliła się na chwilę i kiwnęła głową w stronę siostry Anny.
- Niech będzie, jak siostra proponuje.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 19-08-2017 o 17:05.
Aiko jest offline  
Stary 19-08-2017, 20:01   #34
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Walter kiwnął przytakująco głową.
- Prawdą jest, że siostry od świętego Jana są sercem inkwizycji. A kto sercem się kieruje, ten nie może się mylić. Macie moje poparcie dla tej decyzji.
Sięgnął po oderwany kawałek chleba, wsunął go do ust i zaczął żuć powoli. Gdy zaś milczenie się przedłużało rzekł, po głosnym przełknięciu kęsa:
- Zaiste to w płockim lesie dzieją się złe rzeczy. Jeno jam jest rycerzem, nie myśliwym. Kilka tygodni próbowałem wytropić bestię lecz się nie udało. Teraz, w deszczu, trop zmyty. To ogar piekielny jest kluczem, bo to on najpewniej stoi na straży emanacji złego. Padać może jeszcze z tydzień, a w tym czasie możemy przydać się gdzie indziej. Ale tak, spotkajmy się jutro. Odmówimy wspólną modlitwę w kaplicy i z Pańskim błogosławieństwem postanowimy co dalej.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 21-08-2017, 00:50   #35
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację

Spotkanie dobiegało do końca. Decyzje zostały podjęte i każdy miał co robić.

- Konklawe uznaję za zamknięte - padły słowa. Inkwizytorzy powstali i zbierali się do wyjścia. Fyodor zamknął w tym momencie oczy i zmówił krótką modlitwę o siłę i o mądrość, a gdy otworzył oczy… na ułamek sekundy rozszerzył źrenice. Cokolwiek spowodowało jego poruszenie zaraz opanował.

Potem ruszył za Anną. Towarzysz potrzebował pomocy.

 
Arvelus jest offline  
Stary 21-08-2017, 06:39   #36
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Nie porzucajcie więc ufności waszej, która ma wielką zapłatę. Albowiem wytrwałości wam potrzeba, abyście, gdy wypełnicie wolę Bożą, dostąpili tego, co obiecał. Bo jeszcze tylko mała chwila, a przyjdzie Ten, który ma przyjść, i nie będzie zwlekał;
List do Hebrajczyków 10, 35-37


Walter

Zebranie pod kluczem skończyło się. Waltera Weismutha ogarnął smutek. Czekał kilka tygodni na obiecaną pomoc. Na młodą krew, która pomoże mu walczyć ze złem. Zamiast tego trzy kobiety i starzec chcą czekać. Z małego pomieszczenia kuśtykał ociężale. Francisca, ta która miała najwięcej do powiedzenia na koniec zapytała jeszcze o habit. Odesłał ją do Dominikanek. Zaiste przyda jej się nieco pokory. Rycerz zabrał ze sobą również listy. Wszystko wskazywało na to, że w kapitularzu nie jest tak bezpiecznie jak się tego spodziewał.

Franciska

Znalazła cztery zakonnice w oratorium. Nie chcąc przerywać im modlitwy przyklękła z tyłu i wyjęła swój różaniec. Minęło kilkadziesiąt minut zanim skończyły wszystkie piętnaście tajemnic. Kobieta była wdzięczna za dar modlitwy, jednak po wszystkim okazało się, że zakonnice nie mają żadnego zapasowego habitu. W zasadzie opuszczała opactwo godzinę później niż pozostali kierując się na okoliczny rynek. Padający od rana deszcz przegonił już sprzedawców, którzy zajmowali prowizorycznie rozstawione stragany. W końcu schroniła się przed deszczem w domu krawca. Ów trzydziestokilkuletni jegomość nie spodziewał się tak znamienitego gościa.

Michal

Dziewczyna nie próżnowała. Deszcz działał na jej korzyść. Na ulicach praktycznie nie było ludzi. Nikt nie widział jak opuszczała bramy klasztoru. Jej towarzysze znajdowali się bliżej centrum miasta. Tabory były rozstawione za jedną z najbardziej znanych tawern. Wozy były już okryte materiałowymi plandekami, których skórzane podbicie zapewniało osłonę przed deszczem. Miała dużo szczęścia. W jednym z wozów zastała Simonice i Tibor. Ten drugi zajmował się ostrzeniem swojego noża. Noża, który był większy od wielu zachodnioeuropejskich mieczy. Teraz Cyganka musiała tylko z nimi “porozmawiać” żeby wyłożyć w czym problem.

Siostra Anna i brat Fyodor.

Ta para niemal wybiegła z siedziby Dominikanów. Anna podciągając habit biegła na ślepo. Fyodor zaś rozglądał się za kimś, kto mógłby posłużyć im za ochronę. Niestety prawie na próżno. Po kilkudziesięciu minutach znalazł dwóch braci Stacha i Wicię. Obydwaj byli raczej wychudzeni, ale dość wysocy. W myśl przysłowia, że na bezrybiu i rak ryba Fyodor wręczył im po kilka monet. Znacznie mniej niż miał na ten cel przeznaczony, ale i towar za który płacił nie wydawał się być wysokiej jakości. Zwłaszcza, że Stach miał ze sobą jedynie drewnianą pałkę, a Wicia w razie potrzeby miał się wykazać biegłością w pięściach. Fyodor szczerze w to wątpiąc ruszył nad rzekę wraz z siostrą Anną.

Długo wędrowali wzdłuż brzegu, aż w końcu znaleźli miejsce gdzie widać było krwawe błoto oraz czyjeś ślady. Anna natychmiast podbiegła się im przyjrzeć, zaś Czerwony Brat modlił się do Boga o dar wiedzy.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 21-08-2017, 11:36   #37
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Gdy odnaleźli krwawy ślad Anna poczuła jakby jej serce pękło. Czyżby się spóźnili? Czyżby wolą Pana było, że straciła swego towarzysza. Unosząc lekko habit podbiegła. Rozejrzała się wokół szukając jakiegokolwiek znaku, gdzie mógł się podziać jej towarzysz. Czy to w ogóle była jego krew? Przyglądała się okolicznym drzewom czy głazom, o które mógłby się oprzeć. Ślady były nieokreślone. Tylko ta plama krwi, wszystko w błocie. Anna miała wręcz wrażenie, że było tam kilkanaście osób, rozeszły się w różnych kierunkach...

Lekko podłamana pochyliła się nad krwawą plamą. Była relatywnie mała. Krew była tętnicza, wskazuje na krwotok z nosa. Rozmiar plamy wskazywał na to, że był raczej nie groźny dla życia. Rozbryzg, a raczej rozpłynięcie wskazuje, że powstał po upadku, lub zaczął się drobnym sączeniem z nosa tuż przed upadkiem. Wskazuje to na powstanie na skutek wysiłku, a nie rany odniesionej w walce. Krew nie zaschła przez deszcz, jednak nie ciągnie się za długim śladem odciąganego ciała. Co znaczy, że krwotok zniknął zanim zabrano rannego. Kolor wskazywał na krew tętniczą, co mogło potwierdzić tezę o krwotoku z nosa wywołanym zmęczeniem.

Podniosła wzrok na brata Fyodora ze słabym uśmiechem.
- Ktokolwiek tu był chyba go zabrano, ale raczej nie stało mu się nic poważnego.

Wydobyła z kieszonki, ukrytej w rękawie habitu jeden z kwiatków, który otrzymała tego rana. Zerknęła jeszcze raz na swych towarzyszy. Miała nadzieję, ze inkwizytor zrozumie iż będzie prosiła o wizję. Chyba miał do czynienia z siostrami z zakonu.

Złożyła dłonie, trzymając między nimi kwiatuszek. Krew mogła należeć do Gerge, ale równie dobrze mogła należeć do kogoś innego. Kwiatek... mężczyzna wydawał się szczęśliwy gdy jej go dawał.
- Actiones nostras, quaesumus Domine, aspirando praeveni et adiuvando prosequere: ut cuncta nosta oratio et operatio a te semper incipiat et per ta coepta finiatur. - Szeptała cicho z zamkniętymi oczami. Czując jaj jej zmysły tracą kontakt z rzeczywistym światem. - Per Christum Dominum nostrum. Amen.

Cytat:
Wizja

Zobaczyła jak Gerge zbiera kwiatki na łące, jest uśmiechnięty, choć jest jeszcze przed świtem. Zobaczyła siebie jego oczami. Wydawała się sobie ładniejsza niż zazwyczaj. Nawet jej własne oczy wydawały się śmiać, i nie ma w nich śladu koszmaru, który zbudził ją tego dnia.

Widziała, że też zachował kwiat podobny do tego który ma ze sobą. Wąchał go po tym jak się rozstali. Potem przychodzi nad rzekę. Modli się.

Wtedy zobaczyła jak słup światła oświetlił jego sylwetkę. Został dotknięty Boskim palcem. Pan zesłał mu wizję, a ciało Gergego wizji nie wytrzymało.

Zobaczyła jak osuwa się w błoto z zakrwawioną twarzą.

Chwilę potem pojawiła się postać. Nie mogła dojrzeć jej twarzy ponieważ chroniła głowę przed deszczem grubym kapturem i długim płaszczem. Widziała jak bierze inkwizytora pod pachy i odciąga go.

Ujrzała ich znowu razem. Jest cały i zdrowy. Tulili się. A Gerge był już bezpieczny. To chyba szpital. Mężczyzna był półnagi, ale widziała go już takiego gdy leczyła jego rany. Ich usta zbliżają się do siebie. Stykają. Serce zaczyna bić szybciej.
Wizja się urywała, a Anna padła na kolana szybko łapiąc powietrze. Czuła się jakby nagle wynurzyła się z rzeki. Do tego cały świat nabrał nagle przykrej szarej barwy. Wojacy Fyodora stali się brzydsi, jakby byli samymi sługami diabła. Obok kwiatka w jej dłoni pojawił się krzyżyk. Cicho szeptała już uspokajającą ją zawsze modlitwę.
- AVE Maria, gratia plena... - Szeptała cicho starając się opanować. Czuła, że świat nabrał gorszych barw. Czyżby to było przez wizję? Ale toż wizja była przyjemna, dziwnie ciepła. Powstrzymała się by nie dotknąć swych ust. To nie był braterski pocałunek... czy zgrzeszyła? Jednak to była wizja, wizja dana jej od Pana. Czy wizja może być grzeszna? Czy wizje mogą być złe? To ten swiat wokół jest skalany grzechem. Anna jednak wiedziała jak może mu pomóc. Uśmiechnęła się delikatnie czując ulgę. - et in hora mortis nostrae. Amen.

Podniosła wzrok na brata Fyodora.
- Miałam wizję, bracie. Mego towarzysza zabrał zakapturzony człowiek. Odniosłam wrażenie, że zabrano go do szpitala. - Po krótce spróbowała opisać braty wizję sali, którą ujrzała. - Gerge także otrzymał tu objawienie, może... może trochę pomoże nam to wyjaśnić, to co dzieje się w Płocku.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 21-08-2017 o 15:32.
Aiko jest offline  
Stary 23-08-2017, 09:49   #38
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację

Fyodor podczas drogi z trudem utrzymywal tempo opierając się ciężko na lasce, ale nie spowalniał, a jeśli czuł jakiś ból to go nie okazywał.

Zbrojne ramiona które znalazł okazały się zdecydowanie mniej zbrojne niż planował. Widać będzie musiał poszukać i znaleźć sobie kogoś na stałe. Na pewno się znajdzie, tylko więcej czasu na to trzeba będzie poświęcić. To później… teraz odnaleźli krew. Kiwnął głową gdy siostra pogrążyła się w modlitwie i sam począł się rozglądać szukając czy na pewno jest bezpiecznie. Ostrożności nigdy za wiele i tym razem się to potwierdziło.

Usta zacisnął w cienką linię i zmrużył oczy podchodząc do tafli wody jedynie udając ciężkie wspieranie się na lasce, a w rzeczywistości gotów do ewentualnej obrony.

Deszcz padał wzburzając powierzchnię płynącej rzeki, woda wlewała się do oczu i szum utrudniał usłyszenie. Ale... był pewien...

- Coś tu jest... spogląda spod fal... - powiedział przeczesując wzrokiem toń, stojąc w niej po kostki, pozornie bezbronny i ociężały, ale gotowy w każdej chwili odskoczyć a nawet zaatakować.

Pomodlił się do Boga o łaskę chcąc by ukazał mu co czai się w rzece, ale nie dało to nic.
Wcale się nie zdziwił. Pierwszy raz korzystał z tego daru nie widząc bezpośrednio swego celu.

W tym czasie Anna zapytała Fyodora czy idzie
- Tak... - odpowiedział powoli, choć miał ochotę zostać i gapić się w rzekę choćby całą noc, ale wiedział, że to niewiele da.
 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 23-08-2017 o 22:12.
Arvelus jest offline  
Stary 25-08-2017, 02:41   #39
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Wchodząc na spotkanie Inkwizycji Francisca nie wiedziała dokładnie czego się spodziewać. Miała świadomość istniejących zagrożeń, ale natura problemu wydawała się posiadać drugie lub trzecie dno. Z resztą, dla Oculi Dei, każde zdarzenie miało taki charakter. „Każda odpowiedź rodzi nowe pytania, a zły nigdy nie śpi.” mawiał jej nauczyciel i kobieta do tego przywykła, jeśli nie z przekonania, to z obowiązku.
Tymczasem sytuacja zdawała się toczyć w zupełnie innym kierunku. Nie dość, że nic się nie chciało wyjaśnić, to liczba pytań, wątpliwości i niewiadomych stawiała Franciscę w sytuacji w której nigdy nie nazwała by siebie okiem boga. Na razie była okiem ślepego starca. Z przytępionymi zmysłami. Związanego. W ciemnym pomieszczeniu... i przykrytego kocem. Tak się przynajmniej czuła.

Należało rozpocząć pracę od podstaw i bez zwłoki - tak wydawało jej się już przed spotkaniem, ale brat Walter mieszając w wysublimowany sposób pośpiech z rozczarowaniem zasiał w niej wątpliwości co do całej sprawy. Francisca nie znała jednak zagrożenia... cóż więc mogła uczynić w pośpiechu? Biegać za wilkołakami po lesie? Gdyby w tym leżał problem Święta Inkwizycja wysłała by tutaj tego zelotę Aiulfa, który wyrżnąłby cały okoliczny las tym swoim toporem, tylko po to aby znaleźć ułomek diabelskiego pazura. Nie. Dzieła dobra muszą wypływać z wiedzy i zadaniem Francisci było tą wiedzę zdobyć.

Napięcie, które pojawiło się pod koniec spotkania, skłoniło wenecjankę do przekonania, że dzisiejszy wieczór może być świadkiem nader ciekawego wydarzenia jakim będzie spotkanie brata Fyiodora z biskupem. Uznała, że pójście w ślady zakonnika, może być dobrym krokiem naprzód, zaryzykowała więc próbę zdobycia na szybko odpowiedniego przebrania. Brat Fyiodor z pewnością nie byłby zadowolony z podążającej za nim niedawno poznanej towarzyszki. Szlachetny Walter nie zrozumiał chyba jednak zbyt dobrze sformułowanej naprędce prośby o habit, lub inny damski ubiór. Jego wzrok przez chwilę sugerował, że Franciszka podejrzewa go o potajemne wycieczki w damskich strojach. Na szczęście uprzejmy uśmiech i zagubiony wzrok, przekonały go, że pytanie odnosiło się do całego świętego przybytku, a nie zawartości jego kufra. W uprzejmości swojej podzielił się informacją o odwiedzających opactwo codziennie siostrach. Sprawa przestała być jednak pilna. Brat Fyiodor zamiast do biskupa, ruszył z pomocą szlachetnej siostrze Annie.

Francisca udała się za sugestią mnicha do kaplicy, gdzie ku swojemu zadowoleniu spotkała wspomniane siostry. Zaczynały właśnie różaniec, który dla praktycznej i energicznej włoszki był modlitwą trudną do opanowania, czuła jednak, że ta chwila skupienia jest cenną łaską bożej opatrzności, której nie należało bezwiednie odtrącać. Przyłączyła się do modlitwy i szybko jej zmęczone ciało i umysł zostały pochłonięte przez monotonnie odmawiane słowa. Szeptając Francisca pochylała swoją głowę przed bożym miłosierdziem i prosiła o siłę i rozwagę w nadchodzących działaniach.
Podnosiła się z kolan, ku swemu zdumieniu, odświeżona i w znacznie lepszym nastroju. Podziękowała siostrom za wspólną modlitwę i subtelnie rozwijając wątek przestawiła się jako prosta służebnica Boża. Jednocześnie wypytała siostry, gdzie przebywają, jak się czują w mieście oraz czy nie zrobiłyby łaski Francisce zaproszeniem do siebie na krótką modlitwę i pokrzepiającą jej serce rozmowę z tak oddanymi osobami, które swoje życie w pełni poświęciły Panu. Ramberti nie kryła, że jest z Włoch, po długiej podróży, która była wyzwaniem zarówno dla ciała jak i ducha kobiety. Zanotowawszy odpowiedź i szczegóły, podziękowała, życzyła opieki bożej i ruszyła w dalszą drogę.

Deszcz nie przestawał padać, co nieco popsuło podniosły nastrój wenecjanki. W Italii lało, i owszem, ale tamtejszy deszcz potrafił być przyjemny, ten zaś mieszał letni zaduch ze smrodem miasta i błotem ulic tworząc aromat niesprzątanej wiejskiej stajni, w której rozpanoszyła się epidemia brucelozy. W pewnej chwili jednak jej myśli przeszyły ukryte gdzieś głęboko wspomnienia wiejskich pejzaży i kobieta ruszyła przed siebie szybciej, jakby gnana jakąś niewidzialną siłą.

* * *

Kupców było mało, prawdopodobnie ze względu na deszcz, ale po niedługim czasie udało jej się zlokalizować coś, co wyglądało jak warsztat krawiecki. Weszła do środka, ciesząc się, że przynajmniej przez chwilę nie będzie kapać jej na głowę. W izbie zaś powitał ją mężczyzna w sile wieku i już pierwsze wrażenie nie pozostawiało u inkwizytorki wątpliwości, że będzie to spotkanie pełne napięcia, ale niezwykle owocne. Tak przynajmniej zamierzała to rozegrać.

Przywitał ją Przemysław z Płocka, najlepszy w mieście krawiec... ba, najlepszy na całym Mazowszu, a i w innych dzielnicach nikt nie może się z nim równać. Ubiera się u niego sam książę Siemowit, z żoną swoją Perejesławą, a także wielu możnych panów i mieszczan. Tyle w każdym razie zdążył powiedzieć zanim zorientował się, że w języku polskim ze szlachetną damą zbyt łatwo się nie rozmówi. Ze swobodą rzymskiego senatora przeszedł na, jakże bliski jego sercu język świętego ojczulula, który pomaga w Rzymie dla wszystkich kaczolików. Uszczęśliwiona dama uniosła ręce w geście radości. Uszczęśliwiony Przemysław wlepił swe oczy w przyzwoitej jakości suknię, prosto ze stolicy światowego handlu. Nie zatrzymywał jednak tam wzroku na dłużej niż to było konieczne. Oczy jego podążyły dalej rozważając jakież to zamówienia i ich konsekwencje napotkają go w dzisiejsze popołudnie.

Przemysław mówił, mówił dużo i z polotem. O swoich wyprawach do południowych krajun, gdzie słońce świeci cały krokongły krok, a krzaki dostarają w jego płomieniach niczym lasy gęsnie (tyle udało się Francisce zrozumieć). Podkreślił też konieczność zdjęcia miary. Zanim nawet... zanim Francisca powie co dokładnie ją tutaj sprowadza. Zdjęcie było ważne. Zdjęcie najlepiej natychmiast i wszystkiego, a miara też miała swoje znaczenie. Francisca spąsowiała niczym nastoletnia panna na wydaniu i niemal rzuciła się do drzwi z niepewności i napięcia. Przemysław zadrżał w obawie przed utratą klientki i możliwością zdjęcia miary, a jego wypowiedzi nabrały charakteru dialogu oraz pewnej konkretyzacji.
Pani sztatetna niech nie wychodzi, niech powie dlaczego interesuje ją? Panią szlachetną interesowała przyzwoita, ale nie strojna suknia mieszczańska zgodna z tutejszą modą... o taka jak tutaj... która bynajmniej nie wymagała zdejmowania... miary. Tego, Francisca mogła przysiąc Przemysław zrozumieć nie był w stanie. To jednak nie był koniec zamówień i włoszka miała wrażenie krawiec zaczął pojmować, że na wizycie tej będzie w stanie również coś zarobić. Kobieta błysnęła uroczym uśmiechem obiecującym, że negocjacje dopiero zostały otwarte i wspomniała coś o swoim mężu, który został kiedyś oszukany przez jednego z kontrahentów i o wielkim pożarze, który w związku z tym miał miejsce. Miara więc oczywiście, ale najpierw cena, cena uczciwa, a potem jeszcze reszta zamówień. Otrzeźwiony, ale pełen nadziei Przemysław przedstawił swoją propozycję kosztów, które dla Francisci wydały się niezbyt wygórowane i zamienił się w słuch co do dalszych zamówień wymagających miary. Wspomniała więc o swojej służącej, którą mieć może, która również sukni potrzebuje, ale już prostej i niewyróżniającej się, a także o dalekim kuzynie swojego męża, który do Płocka przybyć może, a który żakiem jest i takiego też stroju potrzebuje. Miary na te stroje, zdjęte być mogą, a jakże, z samej Francisci, jako że włoscy mężczyźni nie są zbudowani niczym wspaniale wyglądający Przemysław, ale z postury przypominają raczej kobiety. Ważne jest jednak, aby krawiec zapisał zamówienie przed zdjęciem miary. Wysłuchawszy ceny, którą to uiścić miał szanowny małżonek przy odbiorze za dni trzy Francisca domówiła dwa płaszcze, z czego jeden chciała zabrać natychmiast ze sobą, jeśli krawiec pozwoli. Krawiec był gotów zgodzić się na wszystko przed zdjęciem miary, ale przyzwoitego płaszcza na stanie nie miał. Znalazł się natomiast płaszcz jakości pośledniej, który Francisca zabrać może bez dodatkowych opłat, jak tylko miara zdjęta będzie.
Dobiwszy interesu, kupiec pomógł omdlewającej niemal z nieśmiałości kobiecie zdjąć suknię, a następnie w sposób niezwykle profesjonalny i dokładny obmierzyć całą Franciscę od stóp do głów. Zrobić to musiał kilkukrotnie, bo kobieta mdlała z napięcia, kupiec się mylił, a jednocześnie, gdy już raz coś zmierzył wolał mieć pewność, że wymiar w międzyczasie się nie zmienił. Gdy już krawiec namierzył wszystko dokładnie, a Francisca upewniła się kątem oka, że wymiary nie są z przypadku suknia wróciła na swoją właścicielkę, krawiec wrócił do zmysłów, a inkwizytorka wróciła na ulicę. Wychodząc uśmiechnęła się jeszcze do szanownego krawca, dziękując za jego wysiłki i zachęcając go do wytężonej pracy. Jeśli będzie zadowolona, oczywiście zamówi coś jeszcze, a to... a to może wymagać ponownie zdjęcia miary. Wszak ludzie, a kobiety dojrzałe w szczególności rosną z miesiąca na miesiąc w sposób znaczący.

* * *

Chwilę później kobieta, zadowolona już drugi raz tego dnia, ruszyła w stronę biskupiej plebanii. Czas rozłożyć kolejne figury pomyślała owijając się płaszczem i stawiając kolejne kroki w błocie. Idąc odmówiła Pater noster za zdrowie krawca, co rusz tracąc koncentrację. Gdyby Przemysław wiedział... gdyby wiedział... niech go Bóg ma w swojej opiece.
 
__________________
by dru'

Ostatnio edytowane przez druidh : 25-08-2017 o 02:55.
druidh jest offline  
Stary 26-08-2017, 12:50   #40
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć.
1 List św. Piotra 5,8


Anna & Fyodor

Gdy dotarli do szpitala było już po zmroku. Budynek określany przez miejscowych jako szpital nie przypominał tego, co ze szpitalem kojarzyła sobie Anna. Był dużo niższy, bez piętra. Część była ułożona z kamieni i wymurowana, jednak większość była pozbijaną z desek konstrukcją. Wewnątrz były cztery ciasne izby. Ich ochrona została na zewnątrz, wyciągając wcześniej dłonie po stosowne monety. Na miejscu był felczer i cyrulik, oraz cztery dominikanki. Siostry pełniły posługę przy chorych. Anna biegała od izby do izby aż w ostatnim pomieszczeniu ujrzała Gergego. Właśnie ubierał swoją ćwiekowaną kurtę i zaciągnął kaptur.

Gdy tylko ujrzał siostrę Annę jego twarz rozpromieniła się. Nie przejmując się, że strój dziewczyny aż ociekał przycisnął ją do siebie.
- Jak dobrze widzieć cię w zdrowiu - powiedział po łacinie.

Tymczasem czekający przed izbą Fiodor usłyszał jak jakaś kobieta zanosi się płaczem i wylewa swe żale na cyrulika.
- To moje dziecko! Wiem jak wygląda kiedy jest zdrowe!
- Kobieto, milczże! Małemu nic nie jest. Może coś zjadł. A jak zjadł, to wysra. Wtedy mu przejdzie.
- Ale on jest taki nie swój… od rana nic nie mówi.


Targany ciekawością Czerwony Brat, a może chcąc pozostawić siostrę Annę z bliskim sercu przyjacielem, zerknął do izby.

Świeca oświetlała oblicze mężczyzny niewiele młodszego od samego inkwizytora. Choć gdy się nad tym zastanowił, to cyrulika czas nie oszczędzał. Zapadnięte policzki i skóra obciągnięta niczym worek na łysej głowie sprawiały wrażenie, że człek ten nie ma przed sobą już długiego życia. Na przeciw niego zaś siedziała kobieta. Piękna kobieta. W szkarłatnej zdobionej sukni. Nie był pewien, lecz mógł to być aksamit. Choć wszechobecne błoto i kapiąca woda skutecznie utrudniały mu rozpoznanie. Na kolanach trzymała chłopca. Na oko może trzyletniego. Blond włosy i rysy twarzy nie pozostawiały złudzeń. Był to syn owej kobiety. Dziecko siedziało i wpatrywało się w jeden punkt. Wiedziony instynktem inkwizytor spojrzał tam właśnie. Jednak nic tam nie było. Ot dwie deski na ścianie łączyły się ze sobą.

Franciska

Budynki parafii jak większość dóbr kościelnych uderzały przepychem. W samym domu były prawdziwe szyby. Gdy przemoknięta do suchej nitki Franciska zastukała ciężką kołatką do drzwi przez moment myślała, że nikogo nie zastała. W końcu jednak drzwi uchyliły się. Stał w nich niski mężczyzna trzymający w lewej ręce kandelabr z trzema zapalonymi świecami. W tym sztucznym świetle ocenił Franciskę, której eleganckie szaty wystawały spod zmokniętego płaszcza. Nie zastanawiając się długo zaprosił kobietę do środka. Chodź sień należała do najzimniejszych pomieszczeń w domu, to Franciska i tak poczuła ulgę i dziwne ciepło, które rozpłynęło się po jej ciele.
- Cóż panienkę sprowadza o tak późnej porze, w skromne progi sług Bożych? - rzekł powoli, po polsku. Inkwizytorka od razu wychwyciła dwie rzeczy. Głos tego człowieka był tak zgrzytliwie nieprzyjemy, że wzbudzał niechęć od pierwszego słowa. Poza tym, wykazał się niezwykłym taktem i manierami, jakich nie spotkała jeszcze na wschód od Odry. Widocznie przykładał się do etykiety chcąc w ten sposób uczynić sobie lżejszym krzyż jakim obdarzył go Pan. Krzyż Głosu przywodzącego na myśl tarcie metalem o metal.

Michal

Dlaczego to nigdy nie może być proste? Myślała usilnie. Było zimno. Zdawało się, że już nie pamięta jak to jest mieć na sobie cokolwiek suchego. Rozmowa nie poszła tak jak się spodziewała. Choć gdy teraz oceniła swoją sytuację, to doszła do wniosku, że to eufemizm. Udami mocno ściskała grzbiet konia. Dłonie miała wczepione w jego grzywę. On zaś trzymał lejce. Jego ramiona po obu stronach ograniczały jej ruchy. Jechali już prawie godzinę. Nie widziała dokąd. Przez worek po cebuli, którego w myślach nie potrafiła określić inaczej jak chędożony. Za to robiła to we wszystkich znanych językach. Nie wiedziała kompletnie nic. W uszach słyszała jedynie plaskanie kopyt o błoto na trakcie… a może już nie na trakcie? Jedyny zapach jaki czuła, to śmierdząca woń cebuli. Przytłaczająca coraz mniej z każdą chwilą, bo worek przemakał i przyklejał się do jej twarzy. I wtedy usłyszała to. Wycie, takie jakiego nie wydaje żadne zwierze. Zmroziło jej krew w żyłach. Koń się zachwiał, ale jeździec musiał mieć sporo doświadczenia, bo opanował strach zwierzęcia.
Michal wiedziała, że są gdzieś w lesie, w którym grasuje piekielny ogar Weismutha.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:59.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172