Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-03-2021, 22:44   #191
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
- Umiem go wyłączać – warknęła Cath do ochroniarzy – I choć tego nie lubi, jestem skłonna to zrobić, z szacunku dla gospodyni i innych gości.

Postukała w szybkę. Urządzenie uruchomiło się po tym, jak rozpoznało jej twarz. – Musimy się rozstać, skarbie – powiedziała. – Będziesz cały czas przy mnie. Wiem, ze nie lubisz, jak to robię, ale czasami jest tak, że nie mamy wyboru. – zniżyła głos do szeptu, żeby inni jej nie słyszeli – Ja też tego nie lubię. Hejgugl, wyłącz się.

----

Widok był oszałamiający, zapierał dech w piersiach. Catherine chciała podejść do tafli, dotknąć jej lekko dłonią, a potem po prostu stać, śledząc wzrokiem miasto rozciągnięte u jej stóp. Oczywiście wiedziała, że miasto nie jest rozciągnięte u jej stóp (żałowała tego) , ale zwrot pasował. Ceniła piękno. A Londyn , oglądany z tej perspektywy, był po prostu oszałamiający. Cudowny. Pragnęła go. Czy można pożądać miasta? Mie zastanawiała się, ale właśnie to czuła. Chciała go, tak jak chciała sukien czy biżuterii.

Tymczasem zaś prowadziła nudny small talk z Scarlett. Z jednej strony miło było by wybadać, co tamta wie o niej (spotkanie uchyliło nieco bramę do wspomnień) a jednocześnie z drugiej strony – Londyn przyciągał ją, z magiczną siłą. Pragnęła tylko przejść dookoła pomieszczenia, wzdłuż szklanej tafli, pieszcząc wzrokiem miasto.

- Oczywiście marzymy o audiencji jako grupa – rzuciła z roztargnieniem. – I nie martw się, kochanie, nie chowam już urazy. Mam szczerą nadzieję, że wrócimy do naszej pięknej przyjaźni. – zdecydowała się na atak wyprzedzający. – A teraz wybacz, masz swoje obowiązki, ja swoje.

Odeszła, aby popatrzeć na Miasto.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 26-03-2021, 14:11   #192
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację

Krew się lała. Impreza trwała w najlepsze. Tony przemieszczał się z miejsca na miejsce. Łapał się na tym, że sprawdza drogi wyjścia i rozkłady pomieszczeń. Nawyki z dawnych lat. Brujah niejasno kojarzył sobie, że swego czasu partycypował w logistycznym przygotowaniu takich “imprez”. Szybko zlokalizował “zaplecze”, na które były odprowadzane lub wynoszone pozbawione krwi ofiary. Przez lekko uchylone drzwi dojrzał nie tylko ochroniarzy, ale też co najmniej dwójkę medyków którzy zajmowali się spijanymi.

Navaho podziwiał widok z okna. Wokół działo się wiele. Nie był na to gotów i potrzebował czasu. W jego wypadku nie było to nic dziwnego. Co innego w przypadku Catheriny, która stanęła w milczeniu obok niego. Wracało do niej imię Astrid, które wypowiadała Scarlet. Dlaczego Scarlet akurat ją wymieniła? Czy była na balu? Nie… to nie miało znaczenia. Miasto należało do niej. Leżało u jej stóp. A przynajmniej mogło. Czuła, że było to w mocy Mitry. Wystarczy jedynie, że wraz z resztą doprowadzi do jego powrotu.

Spoon schodził po schodach z “biura szeryfa” gdy zauważył przemawiającego Malkavianina. Zamrugał bez zrozumienia. Qwerty najwyraźniej już kończył. Wiele osób na niego patrzyło. Prawie wszyscy komentowali. W głowie Brujach niczym echo krążyło słowo “dyskrecja”. A potem ściszony głos Markusa z jego “ciiiii”. Tymczasem to co obserwował zdało się zaprzeczeniem dyskrecji.

Tymczasem Qwerty mówił. I mówił. I mówił. Wzmianki o łowcach wywołały szepty. Wszystko działo się z efektem kuli śnieżnej. Nagle okazało się, że każdy znał kogoś, kto słyszał, że po kogoś przyszli łowcy. Dlaczego nikt mu nie wyłączył mikrofonu? Dlaczego nikt nie przerwał tego szaleństwa?

“Frank” dojrzał ciemnoskórą kobietę, która ich witała. Stała wpatrzona na Qwertego. Do Spoona podszedł Yusuf. Nie odezwał się słowem, ale cała jego postawa wskazywała, że nie takiego obrotu spraw się spodziewał.

Qwerty natomiast opowiadał. Wprawdzie w XXI wieku mało kogo ruszała historia o Kainie i Ablu, ale część, zwłaszcza starszych wampirów interesowało to wystąpienie. Po chwili nawet na piętrze, w strefie VIP zaczęły się pojawiać kolejne zaciekawione osoby. Po chwili w muzyka ucichła. Ucichły nawet szepty. Już nawet Tony, Utamkeeus i Catherine zorientowali się, że coś jest nie tak. Nie wypadało przemawiać tak długo i nie wysnuć żadnej pochwały w stronę Królowej. Co więcej Krwawe Łowy na Arwyn były tajemnicą powszechnie znaną. Choć Qwerty nie miał tego świadomości, to deptał autorytet Królowej. Gospodarza balu. Na oczach primogenów, szeryfów, harpii…

Z tego nie mogło wyjść nic dobrego.

Aż w końcu zamilkł. Cisza była wręcz ogłuszająca.
I wtedy mężczyzna w okularach i ciemnym garniturze z wymyślnymi czerwonymi wzorami zaczął klaskać. Powoli i głośno.

Po sekundzie dołączyła do niego kobieta ze strefy VIP we włosach upiętych w kok i makijażu godnym wiek XVII. A zaraz po tym fala oklasków rozniosła się po całym pomieszczeniu. Trudno było znaleźć kogoś, kto nie oklaskiwał występu Uiopa. Spora część twarzy była zwrócona na córkę samej Królowej, która oklaskiwała Qwertego z podwyższenia, aż w końcu ruszyła w jego stronę. Gdy chwyciła jego dłoń z uśmiechem na twarzy wiele oklasków stało się jeszcze głośniejsze.

Tymczasem Scarlet trzymając dłoń Qwertego uśmiechała się serdecznie. Pociągnęła go lekko zmuszając do schylenia się. Mimo wysokich obcasów nadal jej brakowało wzrostu do przemawiającego. Gdy pochylił się w jej stronę ona szepnęła mu do ucha.
- Już czas. Chodź ze mną.

Tłum rozstępował się przed Qwertym niczym Morze Czerwone przed Mojżeszem. Podobnie rozstąpili się ochroniarze przy schodach. Heroldzi szybko zorientowali się, że to właśnie ten moment i bardzo szybko dogonili Qwertego. Akurat, żeby obejrzeć jak wchodzi do strefy VIP i Scarlet przedstawiała go kolejnym ważnym wampirom. Jednak Scarlet ciągnęła go ze sobą. Wszak nie wypadało, żeby czekał na spotkanie z Królową.

Sama Anna była wewnątrz niewidocznej z dołu sekcji dla wybranych. Teraz z nimi rozmawiała uśmiechając się. Jeżeli była tu cały czas, to z całą pewnością słyszała całe wystąpienie Qwertego.

Heroldzi stanęli przed jej obliczem.

Była to kobieta w kwiecie wieku. Zadbana i elegancka. W jej spojrzeniu było coś takiego, że można było się zatracić….


***


Siedziaieli blisko siebie w karocy. Ramię przy ramieniu. Catherina elegancka, w długiej sukni i spięta ciasno gorsetem. Qwerty w wamsie zdobionym koronką. Spoon w szerokich spodniach z mankietami przepasany szarfą. Yusuf miał na sobie czerwony szeroki kaftan sułtański. Utamkeeus miał czarny wams, który jak u wszystkich był zdobiony koronkowymi dodatkami wokół szyi oraz przy rękawach.

Był z nimi jeszcze jeden mężczyzna. Szczupły brunet z krótkim zarostem wpatrywał się w okno. Heroldzi dotarli przed sporej wielkości pałac. Wysiedli.

Cały budynek był ciemny, jakby nikogo w nim nie było, jednak szerokie drzwi na końcu schodów były otwarte. Długowłosy ruszył pewnym krokiem, a Heroldzi wraz z nim. Jedynie Tony odwrócił się, żeby zobaczyć jak woźnica oporządza konia i klasyczną dwuosobową karetę.

Wewnątrz budynku ktoś pofatygował się, żeby ustawić i zapalić dwa rzędy świec. Tak oświetlona droga lekkim łukiem prowadziła na schody na piętro. Niczym rozpędzony wózek jak po szynach podążali dalej, aż do sali balowej.

Sala balowa była oświetlona jak w czasie normalnego balu. Światło odbijało się w kryształowych żyrandolach. A na środku sali balowej klęczałą kobieta.

Słysząc kroki heroldów wstała i odwróciła się do nich.

Anna Bowsley. Elegancka kobieta w średnim wieku. O pięknych błękitnych oczach.

Dygnęła dworsko.

- Wybaczcie problemy z organizacją naszego spotkania. Niestety stanełam przed problemem jakiego nie mogę sama rozwiązać. Jak się okazało poza klanem Ventrue jeszcze trzy inne klany zaproponowały mi dołączenie do swych szeregów. Tedy pozwólcie, że przedstawię pozostałych zebranych.

Z cienia wyszedł dobrze zbudowany mężczyzna, w trójkątnym kapeluszu. Miał ciemny zarost i zdobioną przepaskę na oku. U pasa zwisał mu szeroki kordelas.

- Kapitan Jonas Cardoza, handlarz i korsarz korony.

Kolejna, z innego rogu podchodziłą do nich kobieta ubrana w męskie ubrania. Ubrania mieszczanina, nie szlachcica.

- Lady Nafesa al-Niazi, wieloletnia cicha fundatorka londyńskiej bibliotek.

Ostatnia wyszła kobieta ubrana w szeroką suknię, z wysoko upiętymi włosami, która część twarzy zasłaniała wachlarzem.

- Lady Elizabeth Morhampton, mecenaska sztuki. Śmiem twierdzić, że państwo się już znają. Ponieważ jako śmiertelnik nie czuję się we władzy aby rozstrzygać nad tym problemem, upraszam więc, żebyście we własnym towarzystwie ustalili kto dokona mej przemiany.

Wtedy poczuli to niemal jednocześnie. Bolesna świadomość. Mitra zlecił im tę misję. Mitra chciał mieć ją dla siebie. A na nich spoczywał obowiązek przemienienia jej.

- Ja poczekam.

Anna Bowsley pomaszerowała z wysoko uniesionym czołem w jeden z rogów wielkiej sali balowej.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 27-03-2021, 10:56   #193
Rot
 
Rot's Avatar
 
Reputacja: 1 Rot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputację
Spoon zatrzymał się gapiąc na przemawiającego Malkaviana. Chyba był w jakimś rodzaju szoku. Odnotował że sędzia zauważył go i stanął przy nim i nawet pamiętał że miał z nim przegadać to co usłyszał od szeryfa, ale teraz... teraz kompletnie nie miał do tego głowy

Nie rozumiał co tu zaszło. Kurwa zostawił ich samych tylko na jebaną chwilę! Ale... Zaraz gdy Querty skończył pojawiły się brawa co już kompletnie zdezorientowało kata Mitry i cóż wyglądało na to że ich spotkanie się właśnie zaczęło.

Spoon chcąc nie chcąc ruszył za Malkavianem żeby się nie spóźnić i pocieszał się że chociaż po takim występie Qwertego on sam pozostanie niewidoczny i generalnie zapomniany.

Wkroczył do sali balowej zobaczył Anne i... wkrótce znalazł się w zupełni innym miejscu i chyba czasie.

****

Wyjrzał przez okno. Chyba dalej był w Londynie.

Omiótł wzrokiem resztę i zatrzymał się na wyeksponowanych kształtach lady Catheriny. W tej kreacji wyglądała jeszcze piękniej niż w tym w czym pokazała się na balu.

Właśnie balu, powinien być na balu ale był tu!

To… To było dziwne. Spojrzał ponownie na resztę. Czy oni byli prawdziwi, a może to tylko wspomnienie? Zatrzymał wzrok na mężczyźnie którego nie znał. Starał się przypomnieć sobie jego imię. On… On mógł być ważny.

W końcu wysiedli i Spoon zobaczył drogę ze świec. Bardzo, bardzo teatralny gest pomyślał i zatrzymał się dopiero jak zobaczył klęczącą kobietę. Była piękna i… Tak! Do cholery to była Anna!

Zaraz potem na scenę wkroczyły kolejne osoby tego dramatu wyłaniające się z cienia. Spoon skinął głową korsarzowi. Wyglądał jakoś znajomo.

Po czym znowu utkwił wzrok w księżnej słuchając jej słów i skoro… Skoro Mitra wydał rozkaz nie było z czym dyskutować.

Śledził odchodzącą Anne spojrzeniem potem zwrócił się do zebranych.

-Nie widzę ofiary. Jak mamy to zrobić to Bloody Hell! Zróbmy to dobrze! Nie chcę żeby się niepotrzebnie męczyła. Jak nikogo nie macie to zaraz kogoś złapie i tu przyprowadzę.
 

Ostatnio edytowane przez Rot : 27-03-2021 o 12:58.
Rot jest offline  
Stary 27-03-2021, 11:58   #194
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Spoon stał w środku, przed pozostałymi. Dokładnie tam, gdzie sekundę temu stał długowłosy brunet.

W sali balowej rozległ się chichot lady Morhampton. Nafesa zaś rzekła:
- Zdaje się, że klanu Ventrue nie obdarowano zbyt lotnym umysłem. Tedy baczaj abym ci wyjaśniła. Nasza gospodyni - od tego momentu zaczęła mówić powoli al-Niazi - uznała, że jest na tyle wartościowym kąskiem, że wampirze klany powinny walczyć o to, by dołączyła do któregoś z nich. I zdaje się, że my tu zebrani reprezentujemy cztery najbardziej wpływowe.

Tłumacząc to położyła dłoń na ramieniu Spoona, a jego trafił szlag.

- Jeśli tak - rzekł korsarz kładąc dłoń na rękojeści broni - to załatwmy to szybko.

Al-Niazi cofnęła dłoń z ramienia długowłosego bruneta.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 27-03-2021, 13:55   #195
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Yusuf słuchał Krwi. Słuchał jej, aż nagle... zamilkła. Nie dosłownie naturalnie, wampirza krew zawsze roztaczała w okół siebie pewną siłę, aurę i wolę. I teraz Vitae wszystkich wampirów z jakiegoś powodu ogniskowało się w jednym punkcie. Jednym znajomym, szalonym, nieokiełznanym, nietuzinkowym punkcie. Gdy inny słuchali przemowy Sir Qwertego, Yusuf słuchał jego Krwi i podążył za nią. Nie zauważył nawet kiedy, ale stanął obok Spoona.

Krew Malkavian była inna. W jakiś niewyjaśniony sposób rezonowała sama z sobą. Oczywiście, Sędzia wiedział że przez Krew jednego członka jakiegoś Klanu można dotrzeć do innego. Oczywiście wiedział że większość wampirzych mocy jest dziedziczna, ale dla Malkavian było to coś ponad. A teraz słyszał jak Vitae wszystkich na sali, w tym jego własna rezonuje z tym co tańczyło w Krwi drugiego Herolda. Nie była to Hematurgia w klasycznym znaczeniu tego słowa, ale była piękna.

Gdy wampiry zaczęły klaskać Yusuf przepchnął się do podwyższenia i podążył wraz z resztą Heroldów za Scarlet. Stanął przed Anną i natychmiast zatracił się w jej oczach. W wrotach jej duszy... I kluczu do jego własnej.

***

Anna była piękna, niewinna i nieskalana. Sędzia czuł że Vitae wykrzywi ją, tak jak wykrzywiała wszystko inne, ale Mitra podjął decyzję, a Yusuf chciał ją zrealizować. Do tej pory pasywnie obserwował przebieg spotkania, ale poczuł że musi się wtrącić.

- Czy naprawdę każde spotkanie więcej niż dwóch Kainitów musi wiązać się z rozlewem krwi? Czy nie możemy porzucić głupich uprzedzeń naszych przodków na rzecz większego dobra? Ludzkość się rozwija. Rozwija w zastraszającym tempie. Możemy spędzić kolejne tysiąc lat wydzierając sobie ochłapy, kiedy oni staną się siłą nie do powstrzymania. Możemy albo patrzeć na to z boku, albo wziąć w tym czynny udział. - Yusuf zamilkł na moment, po czym obrócił się do kobiety która dopiero co ich opuściła - Lady Bowsley. Nie jest pani przedmiotem. Oczywiście możemy dojść do konsensusu bez pani udziału, ale będzie to tak jakby chłop próbował dobrać suknię dla dystyngowanej damy. Każdy... Klan ma swoje mocne i słabe strony. Mogę pani o nich opowiedzieć, nie zatajając żadnych informacji i wtedy podejmie pani decyzję sama, albo zawęzi wybór o klany które panią interesują. Albo możemy to zrobić za panią. Ale proszę pamiętać, jest to decyzja na całą wieczność, a Pani ma unikalną szansę zadecydowania o sobie na pierwszym jej kroku. Szansę której większość z nas nie miało.

Yusuf skończył swoją przemowę i spojrzał po pozostałych Heroldach. Heroldach których tak naprawdę tu nie było. W każdym razie nie fizycznie. Tak jak i jego.

~Musimy wypracować wspólne stanowisko. Wspólną metodę ataku. ~ przemówił w myślach, czując że pozostali Heroldzi go usłyszą.
 

Ostatnio edytowane przez Zaalaos : 27-03-2021 o 13:59.
Zaalaos jest offline  
Stary 28-03-2021, 13:56   #196
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Siedzieli w powozie . Obręcz gorsetu znów ściskała jej żebra, tak mocno, że z trudem łapałaby oddech, gdyby potrzebowała oddychać. Oczywiście, miało to swoje dobre strony – kochanek znów mógłby objąć jej kibić dłońmi, a piersi kusząco (bardziej niż zwykle kusząco) wychylały się z dekoltu sukni. Tym niemniej zatęskniła do bielizny z jej nowych czasów. Rzuciła okiem na współtowarzyszy – druga połowa XVII wieku, oszacowała bez chwili namysłu.

----

Catherine podeszła do Anny i skłoniła się jej, bez służalczości ani wywyższania się– przywitała się tak, jakby były równe sobie.
- Catherine Montague. Wiem, że w tych – w Twoich - czasach kobiety nie są postrzegane jako osoby, które mogą o sobie decydować. Dużo czasu zajęło mi zrozumienie, że to czego chcą mężczyźni wcale nie musi być dla nas najlepsze. Choć oni przekonują, ze jest. I często nawet w to wierzymy. Ba, nawet to co proponują nam kobiety, też nie musi być dla nas najlepsze.
- I dlatego rozumiem, że jesteś teraz w trudnej sytuacji. Ten cały wybór przytłacza cię, chcesz, żeby inni zdecydowali. Sądzisz, że tak będzie lepiej. Że inni wiedza najlepiej. Ale to nieprawda, Anno. Tylko ty wiesz, co jest dla ciebie dobre.
Dotknęła lekko ramienia kobiety. Uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Gdybyś zapytała mnie o zdanie powiedziałabym ci, że klan Venture to optymalny wybór. Moim zdaniem, już jesteś Ventrure - dumna, pewna siebie i piękna. Stworzona do tego aby być pożądaną i rządzić. Ale nie będę cię nakłaniać. Proszę tylko o jedno – daj sobie szansę na dokonanie świadomego wyboru. To wybór na całą wieczność. Nie wycofuj się, wysłuchaj Yusufa. Zdecyduj.

Cofnęła się o pół kroku, cały czas nie spuszczając jednak spojrzenia z twarzy kobiety.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 29-03-2021, 07:39   #197
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Anna stała z dłońmi splecionymi przed sobą. Słuchała z uwagą Yufusa i Catherine. Jej pierś wypinała się dumnie ponad gorsetem.
- Dobrze więc. Ja podejmę decyzję. Jednak rozumiecie wszyscy pragnę wybrać klan, który góruje nad pozostałymi.

Przespacerowała kilka kroków jakby musiała sobie to wszystko przemyśleć. Po chwili znów zaczęła mówić.

- Skoro więc nie umiecie wskazać między sobą najlepszego, tedy uczyńmy turniej. Mam całą noc dla siebie. Mamy tu bibliotekę. Mamy też oręż. Mym życzeniem jest, aby spokrewnieni stanęli w szranki. Zachwyćcie mnie. Stańcie do walki. Zaprezentujcie jakąś sztukę, która mnie zachwyci. A na koniec w bibliotece sięgnę po kilka woluminów, będę je otwierać na losowych stronach i zadawać pytania. W każdej z konkurencji przyznajemy punkty. Od trzech do zera. Ten klan, który zdobędzie najwięcej punktów ukaże się w mych oczach jako najpotężniejszy. Lordzie Valerius, czy chciałby pan coś dodać?

Anna rzekła w stronę wysokiego bruneta w długich włosach.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 29-03-2021, 14:06   #198
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
- Wyśmienity pomysł Lady Anne, ale te testy... Są testami śmiertelników. Proponuję dołączyć jeszcze jedną dyscyplinę. Siłę krwi. - przemówił Yusuf ustami Valeriusa - Dopiero wtedy będzie miała pani pełen ogląd na sytuację. - to powiedziawszy skłonił się krótko wszystkim zgromadzonym. - Walczmy więc. Do pierwszego trafienia?
 
Zaalaos jest offline  
Stary 29-03-2021, 22:12   #199
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
„Mym życzeniem jest, aby Spokrewnieni stanęli w szranki…”

Mym życzeniem jest.
Zachwyćcie mnie.
Zaprezentujcie sztukę, która mnie zachwyci.
Zdobywajcie dla mnie punkty.

Chcę prezentów na mój bal.

Qwerty dosłownie zadrżał. Anna Bowsley reprezentowała wszystko, co było najgorsze w wysokich klanach. Uiop nie mógł znieść tej roszczeniowości. Ta dziewczyna stała przed nimi i pytała, który klan najwięcej osiągnął. Bo chciałaby skorzystać z tego całego dziedzictwa, na które nie zapracowała. Qwerty nie mógł tego znieść. Należał do klanu Malkavian, który był uważany za zbiór bezużytecznych szaleńców. Który przeżył i dotrwał do dzisiaj, ale w sumie to nie wiadomo dlaczego. Uiop spędził całe życie, aby dowieść swojej wartości. Aby spróbować przekonać innych, że Malkavianie byli również czymś wspaniałym. Byli najlepszym klanem. Byli prorokami, wizjonerami. Nie zbiorem zgubionych, zbłąkanych, chorych psychicznie owiec… Qwerty walczył dla swojego klanu.

Natomiast Anna pytała o to, który był najlepszy i bezmyślnie do tego pragnęła dołączyć.
To była taka bogata osoba, która wchodziła do sklepu i wybierała wystrój wnętrz pod kątem tego, co było najdroższe. Nie myślała o tym, które ozdoby będą do siebie pasować. Chciała tego, co najdroższe i najcenniejsze.
Tym samym tak cholernie zaniżyła swoją własną wartość.

„Kimżeś jest?”, zapytał Qwerty.
Te dwa słowa zabrzmiały jak gong w jego umyśle.
„Kimżeś jest, aby stawiać warunki?”

Problem polegał na tym, że Anna zawaliła test Uiopa, aby zostać nieśmiertelną.
Nie powinna nią zostać.
Nie potrafił ją więc przekonywać do tego, aby znalazła się w jego klanie.

W sumie Malkavianie mogliby jej pomóc. To był klan, który poszerzał perspektywę. Każdy jego członek był połamanym lustrem. Jednak z jego odłamków dałoby się stworzyć coś pięknego. I Uiop w coś takiego pragnął przekształcić siebie. Ewentualnie poradziłby Annie klan Nosferatu. To byłoby sprawiedliwe, gdyby jej wewnętrzna osobowość zaczęła odpowiadać pozorom fizycznym. Teraz była zbyt piękna. Jej oczy zbyt hipnotyzowały. Miała zbyt dużą pewność siebie. Qwerty znał takie kobiety. Charakterne, pełne ognia, którym cię zwabiały. A potem w nim spalały niczym ćmę.

Tyle że Uiop nie miał szesnastu lat. Był dużo starszy. I nie mógł nabrać się na urok Anny. Bowsley zasługiwała na zlikwidowanie. To, że musiał obserwować początek tworzenia jej imperium…
…to było taką cholerną torturą.

Nic nie mówił i był z boku. Spoglądał nieprzychylnie w kierunku Anny.

„Jeśli jestem świadkiem Twojego początku”, pomyślał. „To mogę być również świadkiem twojego końca.”
 

Ostatnio edytowane przez Ombrose : 29-03-2021 o 22:15.
Ombrose jest offline  
Stary 30-03-2021, 01:55   #200
 
Klejnot Nilu's Avatar
 
Reputacja: 1 Klejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputację
- Majestatyczne, czyż nie? - zapytał Lady Mantague, która dołączyła do niego by podziwiać widok za oknem. Był kompletnie ślepy, na rozbieżność w ich zachwytach: Pumę fascynował widok na rozświetlone tysiącami świateł miasto, Navaho z kolei nie mógł oderwać wzroku od dziesiątek gwiazd na nocnym niebie. Byli jednocześnie tak blisko, a jednak tak daleko.

Występ Uiopa zrujnował cały magiczny moment. Dokładnie takiej sytuacji, sytuacji w której wszystkie oczy i uwaga kierują się na Pawia i jego towarzyszy, chciał uniknąć nie przychodząc na bal.

- Na duchy przodków, czy on oszalał? - skomentował cicho Navaho, tym razem nie dostrzegając ironii w swoich słowach.

***

Minęła dłuższa chwila, zanim Utamukeeus i reszta Heroldów zdali sobie sprawę, że to czego doświadczają nie może być realne, że biorą udział w jakiejś... wizji? Mistyfikację zdradziły między innymi ubrania, które "miał" na sobie: nie było mowy, żeby Navaho kiedykolwiek tak się stroił, nosił tak niewygodne i tak niepraktyczne odzienie, jednak w tej sytuacji zdawało się to mu w ogóle nie przeszkadzać, wydawało się jak najbardziej naturalne. Indianin po wyjściu z karety instynktownie chciał przez chwilę popodziwiać i poklepać po grzbiecie konie, ale jakaś wyższa siła sprawcza, wola Wodza Słońce Mitry podpowiadała, że są ważniejsze rzeczy do zrobienia w tej chwili.

Sama wizja... Była uczuciem niezwykłym. To tak, jakby stać w rozkroku pomiędzy światem śmiertelnym, a światem duchów przodków. Abstrakcyjne, metaficzne pytania same nasuwały się do głowy: czy dusza po śmierci właśnie tak postrzega świat, bez barier czasowych, bez sztywnych ram przeszłości, przyszłości i teraźniejszości. Czy wszystkie dusze mogą wywierać wpływ na świat materialny, czy tylko te wybrane, te najsilniejsze?

Podczas całej sytuacji z Anną pozwolił, tak jak zazwyczaj, przemawiać innym Heroldom, lepiej zaznajomionym z subtelną sztuką perswazji. I tak jak zazwyczaj ich wzajemne opinie, postrzeganie świata i sposób działania bardzo różniły się od siebie, tak w tym przypadku w pełni popierał wypowiedziane słowa i argumentację. Przyszła Księżna była w wyjątkowej sytuacji swobodnego wyboru wampirzego klanu i zabieranie jej tej wolności byłoby... złe? Ciężko mówić o "dobrze" czy "złu", gdy za chwilę ma dojść do czyjegoś Spokrewnienia.

- "Każdą konkurencję, którą zaproponowała Anna wykonać lepiej niż ja może ktoś inny z nas. Jeśli udałoby się wam, Gładko-Uści, wynegocjować jeszcze pokaz umiejętności strzeleckich w ramach pokazu siły, to żaden z rywali nie wygląda w moich oczach na wyzwanie" - podzielił się z resztą Heroldów, starając się w ramach zasad przyjętych w tej wizji by tylko ich dosięgły te słowa.
 
__________________
The cycle of life and death continues.
We will live, they will die.
Klejnot Nilu jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:03.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172