Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-09-2014, 07:33   #11
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Dotarli do wioski.
Tu zaś gwar dzieci i odgłosy normalnej codzienności. Tuż za rogiem ryczy krowa właśnie dojona. Gdzieś w oddali słychać równomierne uderzenia młota kowalskiego. Dookoła tego wszystkiego roztacza się mieszanina zapachów różnych potraw przygotowywanych przez gospodynie. No i dzieci. Całymi gromadkami biegające dzieci. Hałaśliwe jak zawsze i o nie spożytej energii.
Przez głowę Draugdina przebiegła myśl, że w wiosce życie toczy się normalnie i beztrosko. Tak jakby w ogóle nie mieli problemów z nękającymi ich koboldami.

Gdyby jednak nie mieli to przecież by ich tu nie było.

Dotarli do kameralnej karczmy i po tradycyjnych powitaniach rozgościli się w oczekiwaniu na włodarza wioski. Draugdin usiadł przy jednym ze stołów pamiętając jednak, żeby ścianę mieć za plecami i dobry widok na jedyne drzwi wejściowe.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 23-09-2014, 08:46   #12
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Athlen głośno się zaśmiał, kiedy chłopczyk szybko od niego uciekł. Dzieci są takie głupie…

Spojrzał na Filiego, który bawił się w magiczne sztuczki z jakąś dziewczynką, Rayra miał nadzieję, że krasnolud szybko skończy się popisywać i będą mogli ruszyć w poszukiwaniu jakiegoś miejsca do odpoczynku.

Gdy w końcu dotarli do karczmy, Athlen poczuł się jak w domu. Zapach pieczonego mięsa był niesamowity, Rayra od razu wyobraził sobie kufel piwa, które wypiłby od razu, delektując się każdym łyczkiem. Od progu od razu zauważył dziewkę służebną, przyjrzał jej się dokładnie od stóp po czubek głowy. Niestety nie była to kobieta w jego stylu. A szkoda…

- Witajcie pokój Moradina tej karczmie – na te słowa Athlen wywrócił oczami, był osobą raczej mało bogobojną, starał się nie powierzać swojego losu żadnym siłom nadprzyrodzonym. Jakby nie można się było po prostu normalnie przywitać.

- Słoneczko w międzyczasie podaj nam dzban porządnie schłodzonego piwa - uśmiechnął się do kelnerki Fili. – I jeszcze jeżeli można, jakiś dobry kawał mięsiwa – Athlen też delikatnie uśmiechnął się w stronę dziewczyny i usiadł przy jeden z ław.
 
Morfik jest offline  
Stary 23-09-2014, 22:42   #13
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Ogłoszenie? – rudowłosa zrobiła wielkie oczy - Aaa! W sprawie tych małych, wrednych, śmierdzących potworków? W samą porę panowie, w samą porę! – Służka nachyliła się konfidencjonalnie, wystawiając gorset swojej sukni na ciężki test wytrzymałości. - Szczerze powiedziawszy nie spodziewałam się, że ktokolwiek się tu zjawi. Wiecie, nasza wieś to dziura zabita dechami. Prawie nic się tu nie dzieje, może poza świętami. To znaczy do czasu, aż z Lasu zaczęły wyłazić te poczwary. Tak przy okazji... – teraz zeszła do szeptu i zasłoniła usta z jednej strony -Hogan z hojności nie słynie. – cmoknęła z niesmakiem i wyprostowała się. - Miło zobaczyć jakieś nowe twarze. W Przesiece wszyscy znamy się od podszewki. Jestem Sara i jak się domyślacie pracuję tutaj...

...usta kobiety zdawały się nie zamykać. Jakakolwiek magia z nich płynęła, musiała mieć niewyczerpywalne źródło...

-...czyli tylko pieczeń i piwo? Dorzucę wam po kawałku placka z kruszonką, bo wczoraj napiekłam, a nikt jeść go nie chce. Całkiem niezły, nawet bez zakalca! – najwyraźniej zdała sobie sprawę, że od pięciu minut mówi tylko ona, gdyż po raz pierwszy zamilkła. - Dobra, do roboty dziewczyno! – rzuciła pod nosem i powędrowała na przeciwległy koniec sali. Zniknęła za drzwiami, prowadzącymi do kuchni. Po chwili wróciła z tacą, na której spoczywał dzban i pięć kubków.
- Idę po Hogana, na jedzenie będziecie musieli jeszcze chwilę poczekać. Mięso jeszcze w brytwance – zatrzepotała rzęsami, przelotnie zerknęła na Athlena, po czym znowu zniknęła.

- Tsss, panowie – usłyszeliście za swoimi plecami. Gruby jegomość ze złamaną ręką skinął na was: - Śmiało! Mam dla was coś niezłego. Ostatnio głównie siedzę i pierdzę w stołek, a dopóki łapa mi się nie zrośnie – pomachał usztywnioną kończyną - roboty żadnej mieć nie będę. Jako, że drugą mam zdrową, a i łeb na karku, wpadłem na pomysł na interes. Wiecie, zaraz zwalą się nam na głowy wszyscy ci k o b o l d n i c y, a czego będą potrzebować, he? Map! No to nabazgrałem cosik na ten kształt i może by was to zainteresowało. Dużo nie bierę, za srebnika jest wasza! – wygrzebał jakieś zawiniątko z tylnej kieszeni spodni.

Drzwi otworzyły się i usłyszeliście kroki. Do waszego stolika szedł mężczyzna w średnim wieku.
- Dokończymy później – mruknął kartograf-amator, schował co miał do schowania i odwrócił się do was plecami.

Starszy Hogan miał na sobie białą koszulę z niezłego materiału przepasaną pasem i brązowe portki. Na wierzchu nosił kamizelę z wielkimi, metalowymi guzikami. Był to człek lichej postury – niższy o głowę od Draudgina i większości z was. Jego skóra ciasno opinała kości; do krzepkiego wyglądu brakowało mu wiele ciała. Włosy miał rzednące, acz sięgające ramion; uczesane z przedziałkiem po środku. Wiele zmarszczek żłobiło jego czoło, jednak orzechowe oczy sporo odmładzały całą twarz.
- Witajcie, jestem Hogan, starszy Przesieki i właściciel tej gospody.
Dosiadł się do ławy: - Rozumiem, że przybywacie w sprawie ogłoszenia, które posłaliśmy parę dni temu do miasta?
Przytaknęliście.
- Pijcie śmiało, jadło zaraz będzie. Miodowe piwo, według receptury mojego pradziadka. Lepszego nie znajdziecie na całej Północy.
Nie trzeba wam było dodatkowej zachęty. Kubki zostały uzupełnione, a gardła i języki zwilżone. Złocisty trunek pozytywnie was zaskoczył, chociaż ewidentnie brakowało mu mocy.
- Pieniądze jakie są, takie są. Moim zdaniem, aż za duże. Gdybym miał dwadzieścia lat mniej pewnie sam skrzyknąłbym paru chłopaków i poszlibyśmy w Las. Niestety oko nie te, ręka niepewna, a co gorsza wróg dziwaczny.
Nastawiliście ucha, wydawało się, że Hogan lubi przechodzić prędko do konkretów.
- Jak pisałem – dziesięć sztuk złota, płatne od ogona. Pozbądźcie się gadów na stałe, a dorzucę więcej. Ile konkretnie? Tyle, ile zostanie mi po opłaceniu tych wszystkich martwych koboldów.

W międzyczasie Sara obrócił dwa razy, przynosząc pięć talerzy, pajdę chleba, brytwankę z smakowicie pachnącą pieczenią i wielką deskę do krojenia.
- Wiem, że tylko jeden z was prosił o jedzenie, ale pomyślałam, że i reszta głodna. No więc, kto chce?
Kiedy służka uporała się z krojeniem plastrów pieczeni, wróciła do kuchni, pozwalając Hoganowi kontynuować.
- Wy jedzcie, ja będę mówił dalej. Od czego by tu zacząć... chyba najlepiej od koboldów. Sama Matka wie, że gdyby miesiąc temu ktoś zapytał mnie o koboldy w Przesiece, popukałbym się w czoło i machnął ręką. Nigdy nie mieliśmy z nimi problemów, ba, nigdy nie mieliśmy ż a d n y c h koboldów. Zdarzały się złowieszcze dziki, wilki, leśne skrzaty, czy inne dziwa, ale poza jaszczurkami gadów tutaj nie widziano. Jak mówiłem, wszystko zaczęło się jakiś miesiąc temu. Przyszedł do mnie Dan Czapnik – nasz najlepszy myśliwy i opowiedział, że widział w lesie małe, szczekające potworki. Dan... jakby to... no lubi sobie powymyślać różne rzeczy, więc początkowo odesłałem go wszystkich biesów. Przyszedł jednak ponownie, tym razem z innymi myśliwymi, którzy poświadczyli. Chociaż koboldy harcowały w Lesie, trzymały się z dala od Przesieki. Do czasu...

Hogan westchnął, po czym powiódł po was wzrokiem:

- Jakiś dekadzień temu, o zmierzchu, zjawiły się na naszym pastwisku. Noc była ciepła, to i bydło spało na dworze. Bestie chmarą rzuciły się na cielaki... los chciał, że na m o j e cielaki. Janus jakoś dostrzegł je w mroku i podniósł alarm. Zbiegło się z pół wsi, lecz zanim to nastąpiło, potwory spętały dwie krowy i wyniosły je w las. Wtedy też uzgodniliśmy, że trzeba zacząć działać.
Starszy wydął wargi i rozłożył ręce: - Z grubsza to tyle. Wiem jednak, że są we wsi ludzie, którzy wiedzą więcej. Przede wszystkim powinniście pogadać z Danem Czapnikiem, który mieszka na skraju wsi, przy ścieżce do wyrębiska. Na pewno chciałaby się z wami zobaczyć Wielebna Ora, która właściwie wymyśliła tę całą hecę z tępicielami koboldów. To nasza kapłanka; mieszka w świątyni Matki. Powinna opowiedzieć wam o takim jednym, co raz już poszedł w Las i już nie wrócił. Wypadałoby się rozmówić z Janusem. Znajdziecie go przy pastwisku, na tym jego słupie. A, i byłbym zapomniał: pogadajcie z Arnelem, zwanym też Czernozębym, naszym kowalem. Kiedy koboldy dały dyla z m o i m i cielakami, coś zgubiły. Jakiś dziwaczny sztylet, czy coś takiego. Może pozwoli wam go zbadać? Uprzedzam, straszny z niego cap i chlejus.

Starszy wstał od stołu i rzekł: - Możecie wynająć pokoje i stołować się u mnie. Mam tylko dwie izby, więc jakoś będziecie musieli się pomieścić. Zauważyłem też, że zostawiliście w stajence kuca. Co prawda nie mamy tu stajennego, ale cały czas kręci się tutaj chłopak Sary. Za miedziaka mógłby dojrzeć co i jak. Rozmówcie się między sobą, zastanówcie i dokończcie piwo. Ja idę na stronę, a gdybyście mieli jakieś pytania będę pykał fajkę przy stawie za gospodą. Do zobaczenia
 
ObywatelGranit jest offline  
Stary 24-09-2014, 09:54   #14
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Draugdin w sumie nie był głodny,ale postanowił nie robić przykrości tak starającej się zadbać o wszystkich dziewce. Ujął go za serce dziewczęcy entuzjazm z jakim obsługiwała gości dbając czy wszyscy są zadowoleni i czy otrzymali zamówione potrawy.
Strawa była smaczna. Typowo wiejski posiłek, może nie wybitny pod względem smaku, ale za to pożywny i porcja na talerzu okazała. Za to piwo miodowe było miód w gębie. Nawet poprosił o jeszcze kufel czy dwa wiedząc, że głowę ma odpowiednio mocną na taka ilość trunku. Pamiętał też, że wiejskie trunki potrafią być znacznie mocniejsze niż na to wygląda.

Przysłuchiwał się gadaninie Hogana, porwadząc własne przemyślenia. Dwie krowy porwane? Albo są strasznie wygłodniałem albo z niemałym stadkiem przyjdzie się im tutaj zmierzyć. Przez głowę przebiegła mu również myśl, że w sumie to dobrze, bo przecież płaca im od ogona. Uśmiechnął się pod nosem do własnych myśli.

Z tego co pamiętał to koboldy były to średniej wielkości jaszczuropodobne wredne istoty z piekła rodem. Wredne i złośliwe. Tym jedna za co Draugdin nie cierpiał koboldów były ich zbyt częste skłonności do zachowań sadystycznych. Było to między innym jednym z głównych powodów, że bez wahania podjął się tego zadania.

Ostatnia informacja o zgubionym przez stwory przedmiocie go zaintrygowała tym bardziej, że zgubionym przedmiotem była broń. Koboldy może i były wredne i uciążliwe, ale z tego co słyszał bardzo pilnują posiadanego ekwipunku. Sprawa zaczynała się robić interesująca.

Wiedząc, że nie wybrali nawet formalnego przywódcy swojej małej wyprawy odezwał się pierwszy.

- Żeby było łatwiej i szybciej i żebyśmy nie łazili po wiosce jak stado baranów proponuję się podzielić obowiązkami. Ja na ochotnika pójdę rozmówić się z tym kowalem. Może się jakoś z nim dogadam.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 24-09-2014, 20:21   #15
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
Weszli do środka i na przywitanie zostali zalani potokiem mowy bez ładu i składu. Ów potok wydobywał się z ust Sary, która z tego co dało się szybko spostrzec lubiła mówić. Początkowo mówiła w miarę składnie i na temat, lecz szybko zeszła z tematu. Przez dłuższą chwilę zdążyła obgadać kilka swoich sąsiadek, by wreszcie spostrzec, że nikt jej nie słucha. Na całe szczęście dla ich uszu i czasu szybko się ulotniła za drzwiami, które prowadziły do kuchni. Mając wreszcie wolne przejście ruszyli do najbliższej ławy.

Rardas zajął miejsce najbliżej ściany, gdyż pozwalało mu to lepiej zakamuflować swój ogon, którego ukrycie nastręczało sporych problemów zwłaszcza przy siedzeniu. Wreszcie jednak ukrył go częściowo pod stołem, a częściowo zawinął za sobą. Płaszcz dopełniał dzieła i mógł być spokojny. Gdy skończył mościć sobie miejsce przy stole zagadnął do nich mężczyzna z którego ręką było coś nie tak. Zaczął mówić o swych perypetiach, by wreszcie ogłosić, że jest domorosłym kartografem i, że za srebrnika jest gotowy im sprzedać mapę własnej roboty. Rardas stwierdził szybko, że jest to raczej chęć zarobku na ludzkiej naiwności, niż szczera pomoc, dlatego też odejście tego od stołu skwitował ukrytą ulgą.

Wreszcie spotkali tego, za którego sprawą przybyli do Przesieki. Starszy Hogan opowiedział im zwięźle co się wydarzyło oraz polecił by odwiedzić kilka osób, które dostarczą im innych informacji. Dodać jeszcze trzeba, że w czasie, gdy wysłuchiwali tego co Starszy miał im do powiedzenia służka zadbała o ich brzuchy. Mięso było dobre i zjadliwe. Miód słaby, lecz przynajmniej można było się napić i nie lękać o to, że szybko dłoń nie będzie w pełni swych sił. Rardas skrupulatnie pochłonął swoją porcję. Był przyzwyczajony do tego, że jedzenia nie miał pod dostatkiem, a wtedy każdy kęs się liczył. Mimo tego, że od czasu przygody z karawaną nie cierpiał głodu, to i tak nie zatracił nawyków, które przez wiele lat zapewniały mu przetrwanie.

Ważną wskazówką było to, że koboldy zaatakowały krowy. Czyżby były głodne i postanowiły zapolować na łatwą zwierzynę? Było to możliwe, choć raczej gdyby tak było to nie skończyło by się na tylko jednym ataku, biorąc pod uwagę również to, że łup nie był zbyt obfity. Intrygujące było również to, że zgubiony przez nie sztylet był niezwyczajny. Mogło to oznaczać, że nie działają same, a z czyjegoś nakazu, lub z czyimś wsparciem. To coś, lub ktoś jeszcze się nie ujawniło, a to z kolei nie było zbyt dobrą wieścią. Oczywiście były to jak na razie tylko przypuszczenia, które to krążyły w umyśle Rardasa, który to postanowił zachować je dla siebie, zwłaszcza, że ich prawdopodobieństwo było wątpliwe.

Po tym jak Starszy Przesieki ich opuścił to właśnie Draugdin rozpoczął rozmowę.
-Moim zdaniem to właśnie Fili powinien zamienić słówko, czy dwa z tym kowalem. Znają się w końcu na tym samym fachu.- wyraził swe zdanie Rardas, po czym oparł się plecami o ścianę i powiódł oczyma po pozostałych oraz po gospodzie. -Co sądzicie o tej "mapie"? Dla mnie to raczej zwykłe oszustwo.- poruszył przy okazji sprawę domorosłego kartografa. Swoje pytanie jednak zadał na tyle cicho, że było słyszalne tylko dla ich grupy.
 
Zormar jest offline  
Stary 25-09-2014, 09:28   #16
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Dziewoja usługująca była rozgadana, a był to komplement przy Filim.
Aby spowolnić chociażby potok słów służki krasnolud z kilku łodyżek trawy wyczarował trzy orchidee, kwiaty z którymi miał okazję zetknąć się podczas swoich podroży.

- Piękne kwiaty dla równie pięknej kobiety. - to mówiąc z ukłonem wręczył je zdumionej dziewczynie.
- Niestety są magiczne, więc krótko cieszyć będą oko swoim wyglądem.

Po tych słowach znają się się piwem, w przychudy ochładzając dodatkowo dzbanek. Na stół wysypał z woreczka kulki i zaczął je lewitować dla zabawy, wszak nie można marnować trwającego czaru. To też robił w czasie gdy Straszy Hogan streszczał wydarzenia.
Gdy miał już odejść zatrzymał go jednak.

- Hola. Starszy Hoganie. Opuszczacie nas już nie dając nawet okazji na zwyczajowe chwalenie się osiągnięciami, straszenie i negocjacje umowy. Widocznie cenicie sobie spokój i porządek. Zatem Przejdę od razu do sedna sprawy. Widzicie wśród naszej grupy dwóch kapłanów szanownych religii. Ja jestem również oratorem, przechowuje wiedzę i legendy, oraz je tworzę. Ludzie powiedzieli by, że jestem bardem. Znacie zatem pewnie powieści o zemście bardów. Więc jeśli planujecie jakieś oszustwo, chociażby typu „to nie są ogony koboldów, za truchła węży nie płacę”, to wiedzcie, iż ma pieśń Waszą wieś zniszczy.

Po tych słowach roześmiał się.

- Teraz zaś porcja pytań. Jesteście pewni że były to koboldy? Małe chodzące na dwóch łapach gady sięgające człowiekowi do pasa? Wasz opis bowiem jest sprzeczny. Koboldy nie są w stanie unieść krowy, ważącej około dziesięciu a czasem nawet więcej cetnarów, nawet w grupie. Jeśli jednak mówiąc krowa, mieliście na myśli kradzież dwóch cielaków to grupa łowiecka liczyła trzydzieści - czterdzieści koboldów. Już jako młodzieniec walczyłem z koboldami. W otwartej przestrzeni to żaden wróg. Jednakże jeśli siedzą w jaskini, a będziemy mieli do czynienie z całym plemieniem, biorąc pod uwagę wielkość grupy łupieżczej, to sprawa jest trudna a zapłata ledwie wystarczająca. Plemię zwykle liczy kilkaset osobników, muszę się zatem upewnić Starszy. Macie cztery tysiące a może i więcej sztuk złota aby nam zapłacić, lub coś równie wartościowego a lżejszego na ten przykład klejnoty? Nie cztery, nie czterdzieści, nie czterysta ale cztery tysiące sztuk złota. Skrzynia, bo musiała by to być skrzynia, wypełniona taką ilością złota waży w przybliżeniu tyle co krowa, jedenaście cetnarów. Co w przypadku gdy jednak pomyliliście się i mamy do czynienia ze śmierdzącymi troglodytami, gady prawie siedem stóp wysokości - śmierdzą okrutnie, z którymi rozprawa już znacznie trudniejsza, lub jaszczuroludźmi z którymi można się od biedy dogadać. Moja propozycja jeśli to będą jaszczuroludzie to za mediacje pomiędzy Wami a plemieniem weźmiemy dwa tysiące sztuk złota lub równowartość w klejnotach, za walkę pięćdziesiąt sztuk złota od ogona. Jeśli zaś troglodyci to również pięćdziesiąt sztuk złota za ogon. Z troglodytami i koboldami nie warto się dogadywać. Jeśli zaś w grę wchodzi magia, a wasze „koboldy” będą całkiem innymi stworzeniami okrytymi iluzją cena za „załatwienie” problemu wyniesie sześć tysięcy sztuk złota a dowodem będzie ustanie problemów i ich brak przez dwa tygodnie. Może jednak pogodzicie się ze stałymi startymi. W końcu cielak to koszt dwóch - trzech sztuk złota za cielę, a nasza pomoc może kosztować nawet tysiące sztuk złota. Czekamy na odpowiedzi.

Po tych słowach Fili w przeświadczeniu dobrze spełnionego obowiązku pociągnął długi łyk doskonale schłodzonego piwa , które smakowało dla wszystkich co je pili jak najlepsze krasnoludzie ale.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 29-09-2014 o 08:25.
Cedryk jest offline  
Stary 25-09-2014, 10:14   #17
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
Nim Starszy udał się na stronę udzielił odpowiedzi Filiemu:
- Mamy złoto i jeżeli przyniesiecie nam ogony, zapłacimy. Gdzie mielibyśmy się schować z waszą zapłatą? Poza tym gdybym was oszukał, spotkałaby mnie znacznie gorsza kara - gniew Ory. O szczegóły musicie zapytać Janusa, wszak tylko on dobrze widział uchodzące bestyje. Co do tego, że akurat k o b o l d y, grasują w Lesie, to mamy pewność. Chyba, że po świecie pełzają inne jaszczurko-podobne stwory, sięgające człowiekowi mniej więcej do pasa i szczekające niczym psy. Cielaki były młode - ledwo co się ocieliły, a co do liczby wiem tylko tyle, że była ich cała hałastra.
Na wzmiankę o czterech tysiącach sztuk złota Starszy spąsowiał:
- To o t a k i c h pieniądzach mówimy...? - przysiadł jeszcze raz na ławie.
- Nie mamy i mieć nie będziemy - krasnolud najwyraźniej podłamał starszego. - Cztery tysiące?! - pokręcił głową. - Czyli, że to p l e m i ę może liczyć sobie więcej niż cała Przesieka?
Westchnął ciężko i dźwignął się ponownie.
- Teraz to tym bardziej muszę iść za potrzebą. Wiecie gdzie mnie szukać panowie - rzucił na odchodne i nie oglądając się za siebie wyszedł.
 
ObywatelGranit jest offline  
Stary 25-09-2014, 10:47   #18
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Fili, nie da się ukryć, posiadał rzadki talent do odstraszania ewentualnych pracodawców.
Z drugiej strony - miał trochę racji. Niektóre rzeczy lepiej ustalić odpowiednio wcześnie. Tylko skąd niby wioska, nawet tak zasobna i dobrze utrzymana, miałaby mieć tyle złota.
Nie da się ukryć, że ten, co wywiesił ogłoszenie, nie do końca oszacował skalę problemu.

- Chyba go przestraszyłeś - mruknął Taar do Fili'ego, gdy za Starszym zamknęły się drzwi. - Dopiję piwo, a potem porozmawiam z wielebną Orą. Może od niej dowiem się czegoś ciekawego. A później zamienię kilka słów z tym Danem Czapnikiem, od którego zaczęła się cała historia.
 
Kerm jest offline  
Stary 25-09-2014, 10:49   #19
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
- Nie straszyłem Tarr. Uświadomiłem tylko faktyczne zagrożenie. Jak widzę chłopi jak zwykle z jednej strony powiększają zagrożenie z drugiej strony je bagatelizują. Pewnie liczyć nie umieją zbyt dobrze i szybko. Ja tam lubię, jak się umawiam, otrzymywać zapłatę za swoją pracę. Skoro już idziesz do kapłanki wywiedz się na ile faktycznie możemy liczyć. Szacuję, iż około sto ogonów uda nam się zdobyć reszta pewnie ucieknie.

Przypił piwem Fili

- Tak, plemię może liczyć nawet czterysta - pięćset osobników. Osobiście jednak bym się tym nie martwił już teraz za bardzo. Coś musiało spowodować, że się tu pojawiły koboldy. Podejrzewam, iż mają w pobliżu jakieś jaskinie i na pewno są one połączone z podmrokiem. Myślę, iż jednak mamy do czynienia z mniejszym plemieniem, które musiało uciekać przed silniejszym zagrożeniem bliżej powierzchni. Cielaka unieść mogło około dziesięciu koboldów więc przy dwóch mamy już dwadzieścia osobników i dziesięć, dwadzieścia na ochronę czyli jak mówiłem między trzydziestoma a czterdziestoma osobnikami. Myślę, iż plemię, skoro zabrali tylko dwa cielaki będzie liczyło około stu osobników może trochę więcej. Co jednak dalej daje około tysiąc sztuk złota. - przemówił do towarzyszy.
- Będziemy walczyli w wąskich korytarzach na ich terenie, a lubią zastawiać pułapki o zasadzkach nie wspominając. Trzeba się wywiedzieć na ile mamy ryzykować, a tego dowiemy się tylko przepytując resztę świadków.

Wstał zbierając kulki ze stołu i wrzucając do sakiewki.

- Rardas ma rację. Na broni znam się najlepiej z grupy. Więc udam się do kowala.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 25-09-2014 o 11:04.
Cedryk jest offline  
Stary 26-09-2014, 15:11   #20
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
To co rzekł Fili było niepokojące. Całe plemię? To to nic, ale WYBIĆ całe plemię to nie były już raczej przelewki o jakich myśleli gdy znaleźli ogłoszenie. Trzeba było całą tą sprawę przemyśleć od nowa. Ciekawym było, czy Przesieka ma w ogóle tyle pieniędzy by im ewentualnie zapłacić, gdyż to raczej będzie wtedy z tysiączek, albo i dwa, a to już kwoty bardzo znaczne. Dla Przesieki możliwe, że nawet nie do pomyślenia. Starszy chyba właśnie został też o tym uświadomiony.

-Ryzykować na próżno nie ma co. Tylko osoby niespełna rozumu ryzykowałyby dla samej tylko chwały. To ja postaram się znaleźć tego Janusa.- odrzekł również wstając z miejsca. Kubek był pusty, a talerz świecił pustką. Wstał ostrożnie by nie ukazywać swego biesiego pochodzenia. Nogi wypadałoby trochę rozprostować, gdyż zbyt długie siedzenie nie robi dobrze mięśniom. Oczekiwał też na słowa innych. Nie ważne, czy to sprzeciwu, czy zgody. Po prostu oczekiwał, czy ktoś coś powie.
 
Zormar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:32.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172