|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
04-01-2015, 12:25 | #21 |
Administrator Reputacja: 1 | Zaspy były malownicze i Lander nie miał wątpliwości, że dzieci miałyby wiele frajdy, bawiąc się wśród tych śnieżnych górek w wojnę na śnieżki bądź w chowanego. Gdyby, oczywiście, któreś z rodziców byłoby na tyle nierozsądne, by pozwalać się bawić w tak niebezpiecznych czasach i miejscu. Bo że szlak nie należał do miejsc niebezpiecznych, o tym przekonali się bardzo szybko. A drużynie nie pomogły nawet refleks i spostrzegawczość Adrisa, który najszybciej zauważył zaczajone w śniegu gobliny. Lander tarczą odbił nadlatujący oszczep, który pozostawił krechę na drewnie, a potem wbił się śnieg, ubity butami licznych podróżników. Niechciany prezent. Co zrobić z czymś takim? Najlepiej oddać ofiarodawcy. I tak też zrobił Lander. Chwycił oszczep i rzucił w goblina. Rzut był celny. Przeszyty oszczepem stwór osunął się na śnieg, który w tym momencie przestał być biały. __________________________ Atak oszczepem: k20+2=19-2(przyrost zasięgu)=17 Obrażenia: k6=3 |
04-01-2015, 13:40 | #22 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Paskarskie ceny za pokój nie poprawiły Alukardowi nastroju. Położył się zaraz spać okrywając się dodatkowo świeżo kupionym płaszczem. Powoli schodzili się pozostali "najmici". Noc minęła szybko, nawet za szybko. Wstał ociągając się nieco. Zdjął koszulę i z nagim torsem wyszedł na zewnątrz nieco się orzeźwić i dokonać porannej toalety. Podszedł do najbliższej zaspy, nabrał w ręce śniegu i parskając zaczął wcierać go w skórę. To poprawiało krążenie i hartowało. Było też świetnym sposobem na umycie się w tej nieprzyjaznej krainie. Po chwili był już z powrotem w noclegowni. Ubrał się, zarzucił na ramiona płaszcz, spakował swoje rzeczy. - Idę do karczmy zjeść śniadanie. Będę na was czekał przy moście. Im szybciej wyruszymy tym lepiej. Po zjedzeniu miski kaszy był już całkiem gotowy do działania. Gdy wszyscy zebrali się w umówionym miejscu wreszcie wyruszyli. Typowo zimowy krajobraz średnio podobał się barbarzyńcy, ale jeśli Tempus wymagał by tu był było to poza dyskusją. Obecność tropiciela w oddziale bywa przydatna o czym szybko się przekonał. Adris bezbłędnie wypatrzył zagrożenie i ostrzegł wszystkich. Alukard błyskawicznie dobył swego topora i przyjął pozycję obronną. Niestety zamiast frontalnego ataku tchórzliwe gobliny zarzuciły ich oszczepami. Z irytacją zobaczył jak jeden z nich rozdziera mu nogawkę i rani w udo. Zaklął na czym świat stoi, ale zaraz się opanował. Goblin był zbyt marnym przeciwnikiem żeby przez niego się wściekać i wpadać w szał. Po prostu je pozabijam- pomyślał w duchu. Dziko krzycząc i ściskając w dłoniach topór zaszarżował na największego goblina. Wpadł z impetem w przeciwnika i potężnie ciął od góry. Cios okazał się celny i rozszczepił goblina niemal na dwoje. Barbarzyńca odwrócił się od ciała martwego przeciwnika i rozejrzał się za kolejnymi celami. Tych na szczęście nie brakowało. |
05-01-2015, 15:17 | #23 |
Reputacja: 1 | Ricry zastanawiał się, czy w tej zapomnianej przez bogów (w których i tak nie wierzył) krainie nastaje choćby jeden dzień, w którym nie było nawet uncji śniegu. Sam puch wydawał się drowowi wspaniały. Biały, przyjemnie zimy i delikatny. Ale bolały od niego oczy i to bardzo. Gdyby nie szerokie rondo kapelusza, które stanowiło jako taką ochronę przed oślepiającym światłem. Jednak w czasie brnięcia przez zaspy podróżnicy natrafili na coś, co stanowiło większe zagrożenie, niż promienie jutrzenki. Gobliny! Cud, że Adris był z nimi, bo gdyby to Ricry miał wypatrywać zagrożenia, to musiałoby ono podejść tuż pod czubki jego palców, by w ogóle zwrócił na nie uwagę. Dzięki ostrzeżeniu elfa byli przygotowani i salwa oszczepów nie wyrządziła im większej szkody. Zarówno Lander, jak i Alukard odpowiedzieli na atak goblinów, powalając dwóch przeciwników. Emocje drowa zdawały się sięgać zenitu. Pierwszy raz weźmie udział w prawdziwej walce! Zmarzniętymi palcami wyciągnął kuszę i strzelił w pierwszego lepszego goblina. Ricry strzela z kuszy do golbina 2 vs KP 15: 5 (pudło) I nie trafił... No dobra, może nikt nie zauważy? Może coś zaimprowizuje? - To był strzał ostrzegawczy, paskudy! - krzyknął. - Następnym razem któreś z was pożegna się z życiem!
__________________ Ash nazg durbatuluk, Ash nazg gimbatul, Ash nazg thrakatuluk, Agh burzum-ishi krimpatul! Ostatnio edytowane przez Barthirin : 06-01-2015 o 16:56. |
06-01-2015, 16:27 | #24 |
Reputacja: 1 | Orlammowi całkiem podobał się pobyt w tej wiosce. Co prawda śmierdziało i dla laika Easthaven było miejscem, w którym nic się nie działo, ale... ale! Bystry umysł Orla wyłapywał i kodował całą masę danych. Obrządki, ubrania, relacje międzyludzkie i sposoby komunikacji; traktowanie zwierząt i stopień zorganizowania oraz pracowitości... To wszystko było ciekawe i absorbujące tak, że młody Gnom z trudem zmusił się do poświecenia godziny na rzucenie zaklęć przez laików określane jako ich przygotowanie. Z trudem, bowiem miał rozpaczliwie niemożliwe do odparcia przekonanie, że jego percepcja nie uchwyci całego mnóstwa drobnych rzeczy dziejących się wokół. *** Gdy zostali zaatakowani w pierwszym szoku nie potrafił nic zrobić. Zalała go fala myśli, a gdy jego umysł otrzeźwiał i jakby zmroził tę falę, na lodowym lustrze zamigotały iskry rozważań o naturze Goblinów. Jako światły Gnom nie zamierzał nikogo oceniać po kolorze skóry i opowieściach krążących o jego rasie. Przecież nie każdy zielony musi być złośliwym idiotą, a dowód tej tezy miał w postaci Drowa i Elerisa, którzy przecież nie przystawali do dominującego dyskursu. Niestety nawet mimo należenia do chyba najbardziej racjonalnej i unaukowionej rasy Faerunu na widok zasadzki budziła się w nim złość. Chcąc nie chcąc podświadomie zaczął wyrzucać z siebie myśli o tym, że Gobliny są skrzywioną parodią szlachetnej acz niedocenianej rasy, której dumnym przedstawicielem był Uvarkk. Złośliwe, prymitywne choć żyjące w ziemi i niskiego wzrostu Gobliny potrafiące tylko niszczyć żyjąc w strukturach zaledwie plemiennych. Mały Czarodziej już byłby wpadł w furię, ale przypomniała mu się jego zasada aby nie zabijać, jeżeli nie musi. Póki co jednak nawet nie mógł dosięgnąć swoich wrogów więc pobiegł do przodu ufając, że towarzysze popędzą za nim... i go wyprzedzą dzięki długim nogom.Ostatnio edytowane przez Aramin : 08-01-2015 o 14:30. |
09-01-2015, 18:10 | #25 |
Reputacja: 1 | Dzień 2., poranek - Easthaven Zasadzka goblinów najwyraźniej nie przebiegała tak, jak sobie zaplanowali. Co jednak przebiega? Zieloni spodziewali się nieuzbrojonych kupców, a trafili na mniej lub bardziej doświadczonych poszukiwaczy przygód. Wszystko zaczęło się dziać bardzo szybko, szumiąca w głowach awanturników adrenalina zdawała się spowalniać czas, wyostrzając zmysły i refleks. Pierwsza krew należała do Landera. Wysoki wyznawca Tempusa złapał wbity w ziemię oszczep i cisnął w jednego z goblinów. Ostrze włóczni wbiło się głęboko w brzuch zielonoskórego miażdżąc kości miednicy i posyłając go na ziemię. Mimo poważnych ran, oprawca ostatnimi siłami zdołał wyszarpnąć drzewiec, rozlewając pełno juchy na śnieg. Trzęsąc się i w szoku gobin złapał oręż i cisnął w kierunku Landera, ulubieniec bogów nie brał tego rzutu na poważnie widząc, w jakim stanie znajduje się jego niedoszła ofiara. Na swoje nieszczęście pomylił się. Będąc na skraju świadomości i walcząc o przetrwanie, potworek wykonał prawdopodobnie rzut swojego życia. Włócznia przeleciała bezbłędnie obok szarżującego Alukarda, ominęła tarczę Landera i wbiła się w bark, rozrywając mięśnie i tętnice. Kapłan zrobił krok w tył żeby zachować równowagę, ale prawie krzyknął z bólu. Na jego szczęście z ich dwojga, jemu udało się ustać. Goblin padł na ziemię bez ruchu. W międzyczasie szarżujący barbarzyńca nie miał problemów z zostawianiem wrogów na skraju śmierci. Potężne machnięcie topora przepołowiło goblina na dwie części, zaś stojący obok niego pobratymcy cofnęli się w przerażeniu. W ślad Alukarda poszedł mroczny elf waląc z kuszy, niestety w powietrze. Również Adris wybrał prowadzenie ostrzału zamiast angażować się w bezpośrednie starcie, czym prędzej sięgnął po łuk, wycelował i niestety chybił, nieomal trafiając biegnącego w stronę adwersarza gnoma. W najcięższej sytuacji znajdował się Eleris, który wyrwał tkwiące w ciele ostrze włóczni. Zachwiał się na nogach, gdy jego własna krew zabarwiła mu ubranie na czerwono. Czując jak siła z niego ucieka wraz z każdym utraconym litrem krwi, usiadł na ziemi opierając się ręką na tyle, by zachować równowagę. Ostatkami świadomości wycelował z kuszy i uwolnił bełt, który ułamek sekundy później wbił się w gardło jednego z goblinów, powalając go na ziemię. Bard również stracił przytomność. Dwójka zielonoskórych stojących najbliżej jatki, jaką fundował Alukard niemal zsikała się w spodnie widząc, jak łatwo barbarzyńca przeorał im towarzysza na dwoje. Po chwili wstępnego zwątpienia przystąpiła jednak do ataku uznając, że ucieczka i tak niewiele im da. Wspólnymi siłami zieloni zaatakowali niewielkimi morgenszternami, zaś otwarta po szarży pozycja barbarzyńcy uniemożliwiała mu należytą obronę. Jakkolwiek ciągle było to za mało by Alukarda powalić, uderzenia drewnianych pałek uszczupliły nieco jego pewności siebie. Pozostała dwójka zielonoskórych wolała nie zaczynać z topornikiem i czym prędzej przystąpiła do ataku tyłów wroga. Oboje zaszarżowali w kierunku Adrisa mijając Orlamma o krok i widocznie nie zawracając sobie głowy biegającym po polu bitwy gnomem. Być może dobrze zrobili, gdyż próbujący zdzielić ich kosturem po łbie czarodziej strasznie spudłował, waląc namiętnie w zaspę śniegu. Adris nie spodziewał się takiej koncentracji na swojej osobie, tak więc zanim uskoczył zdołał odczuć drewnianą pałkę na swoim udzie czując, jak chyba traci czucie w lewej nodze. Rzutem na taśmę rzucił się w tył unikając drugiego uderzenia. Goblin 1 (-2/6 pw): KP 15 (dotyk 12, nieprzygotowany 14), MRO Wytrw +3, Ref +1, Wola -1; Goblin 2 (4/4 pw): KP 15 (dotyk 12, nieprzygotowany 14), MRO Wytrw +3, Ref +1, Wola -1; Goblin 3 (5/5 pw): KP 15 (dotyk 12, nieprzygotowany 14), MRO Wytrw +3, Ref +1, Wola -1; Goblin 4 (3/3 pw): KP 15 (dotyk 12, nieprzygotowany 14), MRO Wytrw +3, Ref +1, Wola -1; Goblin 5 (3/3 pw): KP 15 (dotyk 12, nieprzygotowany 14), MRO Wytrw +3, Ref +1, Wola -1; Goblin 6 (-1/3 pw): KP 15 (dotyk 12, nieprzygotowany 14), MRO Wytrw +3, Ref +1, Wola -1; Goblin 7 (-1/3 pw): KP 15 (dotyk 12, nieprzygotowany 14), MRO Wytrw +3, Ref +1, Wola -1;
__________________ - Alas, that won't be POSSIBLE. My father is DEAD. - Oh... Sorry about that... - I killed HIM :3! |
09-01-2015, 19:33 | #26 |
Administrator Reputacja: 1 | Jak pech, to pech. Nie dość, że gobliny złapały ich w pułapkę, to jeszcze straty po obu stronach były mniej więcej równe, co przy zdecydowanej przewadze liczebnej przeciwników nie było najlepszym omenem. A równe złe było to, że on sam nie mógł w tym momencie wspomóc nikogo, bo sam był w potrzebie, bowiem żeby móc zadbać o innych, musiał najpierw zadbać o samego siebie. - Aidake mind, Tempus! Ravi kerge haavu* - pomodlił się do Tempusa, równocześnie osłaniając się tarczą. Od razu poczuł się lepiej gdy zobaczył, jak rany zaczynają się zasklepiać. ____________________ * leczenie lekkich ran k8+1=8 Ostatnio edytowane przez Kerm : 09-01-2015 o 19:36. |
09-01-2015, 20:09 | #27 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Ciosy goblinów ku zdziwieniu Alukarda okazały się celne. Czuł uchodzącą krew i ostatkiem sił powstrzymywał się przed wpadnięciem w szał. Znał swój organizm i wiedział czym to może skutkować. Co prawda jego ataki byłyby silniejsze, ale jednocześnie bardziej by się odkrył a to ostatnia rzecz jaka mu była potrzebna. Dwa gobliny ze swoimi śmiesznymi morgensternami próbowała go zabić. Najwyższa pora pozbyć się jednego z nich. - Tempusie dopomóż! - krzyknął wyprowadzając swój atak. Niestety cios chybił celu. barbarzyńcy pozostało czekać na wyrok bogów. Przy odrobinie szczęścia gobliny również nie trafią. |
12-01-2015, 12:17 | #28 |
Reputacja: 1 | Ciekawe, czy mój ojciec był lepszym kusznikiem ode mnie..., pomyślał Ricry, zakładając bełt na łoże kuszy. Eleris padł nieprzytomny, dwójka goblinów atakowała Adrisa, a drow chwilę temu chybił celu. To moja wina! Jak umrą to przeze mnie! Ricry strzela z kuszy do golbina KP 13: 3 (pudło) Czy to przez słońce, czy może przez skostniałe z zimna palce? Ricry znowu chybił. Pierwsza prawdziwa walka w życiu nie szła mu najlepiej. Wyciągnąć miecz i atakować wręcz? Z punktu odrzucił ten pomysł. Lepiej trzymać się na dystans. A jeszcze lepiej byłoby w końcu cokolwiek trafić!
__________________ Ash nazg durbatuluk, Ash nazg gimbatul, Ash nazg thrakatuluk, Agh burzum-ishi krimpatul! |
13-01-2015, 22:40 | #29 |
Reputacja: 1 | Orlamm był zaskoczony biegiem spraw. Choć w zasadzie wpadli w zasadzkę to mimo wszystko szanse na taki rozwój wypadków szacowałby na wielce marginalne. Niestety empiria pokazała, że nie można niedoceniań małych zielonych ludków na rzecz zwalistych Tempusytów, czy Drowów z krwawym wzrokiem. Łaska Bogini Szczęścia, czy Boga wojny (w życiu zwykle ciężko okreslić jakie bóstwa interweniują w życie w danym aspekcie dlatego Gnom wolał skupiać się na rozwoju swojej wiedzy, umiejętności i zasobów magicznych) przechylać zaczęła się w kierunku agresorów spoza Easthaven. Należało wyrównać szanse by następnie zmiażdżyć oszołomionego przeciwnika. Dlatego czarodziej wziął odpowiedni komponent, wykonał kilka gestów i cisnął snopem kolorów w dwóch oponentów, których miał w zasięgu bez szkody dla sojuszników. Tym razem zachował dziwnie stoicki spokój działając trochę jak konstrukt choć ręka nieco mu zadrżała. Malutkie serce łopotało wściekle chcąc wyrwać się z piersi, a oczy w skupieniu wypatrywały rezultatów czaru. |
14-01-2015, 05:07 | #30 |
Reputacja: 1 |
_________________________________ Ostatnio edytowane przez Aro : 15-01-2015 o 02:21. |