Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-01-2019, 17:42   #211
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Rozpalenie ogniska szło tak sobie, ale to głównie przez kiepskiej jakości krzesiwo jakie zabrali hobgoblinom. Mimo to po kilku próbach kora brzozowa zajęła się ogniem, a od niej stopniowo suche igliwie i patyczki. Jace dmuchał i chuchał dopóki ogniem nie zajęły się grubsze gałązki. Uśmiechnął się widząc płomyki najpierw sporadycznie wyglądające spod kupki gałęzi, by chwilę później raźno pomknąć w górę z radosnym skrzypnięciem. Przypominało mu to czasy dziecięce, gdy beztrosko jeszcze biegał z innymi nad wodę i rozpalali ogniska paląc na nich wszystko co znaleźli w okolicy. Miał może 7, może 8 lat, na pewno sprzed feralnej burzy....
- Bardzo dobry cydr. Wbrew Sulimowi jedynym jego problemem jest niewielka ilość. - usłyszał za sobą. Usiadł na kocu spoglądając w stronę Kharricka.

- Tym więcej zostanie dla Ciebie. - uśmiechnął się smutno - Dziękuję, ale nie piję. - dodał niemal przepraszająco. Alkohol bardzo źle mieszał się z jego zdolnościami. Kiedyś próbował, ale skończyło się to atakiem psychozy.

Wyciągnął z plecaka bukłak z wodą.
- Mogę się z Tobą napić wody, jeśli nie masz nic przeciwko. - wzniósł lekko trzymane naczynie w kierunku łotrzyka. Nie dokończył zdania, gdy do ogniska podeszła Laura. Już z daleka widać było, że coś ją gryzie i nie omieszka podzielić się ze wszystkimi swoimi spostrzeżeniami:
- Jace, jeszcze raz spróbujesz rzucić na mojego brata, albo kogokolwiek z nas, czar, tak jak to zrobiłeś po walce a będziesz tego żałował. Obiecuję. -
Spojrzał jej w oczy zmęczonym spojrzeniem. Naprawdę miał już dość.
- Nawet nie przyszło ci do głowy, że mogę mieć przydatne czary? - W jego głosie nie było tej zadziornej iskry. Było słychać znużenie i.... zawód?
Machnął ręką sięgając po drewno.

- Zostałem werbalnie zaatakowany i się broniłem. Zresztą to bez znaczenia. - dodał. - Nie będę więcej rzucać czarów, masz moje słowo... -
~ ... o ile to jest cokolwiek warte ~
zakpił w myślach. Ostatnio zdecydowanie zbyt łatwo łamał stawiane sobie słowa i granice.
Dorzucił do ognia aż skry poleciały wysoko nad jego głową. Usiadł ponownie nie mając ochoty kontynuować rozmowy.


Tak, całość powoli wracała do normy. Widać każdy potrzebował chwili by wrócić do swojego starego "ja", obojętnie czy będzie to mrukliwe "ja" Jace'a, wtrącające się "ja" Laury, czy ciekawskie i pojednawcze "ja" Kharricka. Po chwili wrócił Mikel, którego nieobecności Jace nie zauważył wcześniej. Mimowolnie spojrzał na wyrzeźbioną, atletyczną sylwetkę wojownika, zastanawiając się, czy zamieniając mózg na mięśnie nie jest jednak w życiu łatwiej? Na pewno wszystko wydaje się prostsze.



Za proponowany alkohol ponownie podziękował wskazując na bukłak z wodą. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie będzie to źle odebrane, ale nie miał sił ani ochoty się tłumaczyć.


 

Ostatnio edytowane przez psionik : 09-01-2019 o 17:45.
psionik jest offline  
Stary 09-01-2019, 19:04   #212
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Złodziej przytaknął dosiadając się obok młodzieńca. Przez chwilę prowadził luźną konwersację absolutnie o niczym. Jako że paplanie szło mu łatwo czasami dominował rozmówcę zmuszając go do słuchania. Mimo to pozwalał odpowiedzieć psionikowi od czasu do czasu zerkając w stronę lasu. Jak wrócił Mikel Kharrick zatrzymał butelkę w połowie do ust. Jego spojrzenie przeleciało po obnażonym torsie chłopaka nie zatrzymując się nigdzie dokładnie.

~ Nie. Chyba nie?

W końcu nie wytrzymał i skończył rozmowę nim skończył mu się cydr. Zaczął chodzić po obozie jak poirytowany kot. Niby robił obchód, ale ostatecznie widać było, że coś go niezmiernie pochłania. Spoglądał co jakiś czas w kierunku, w którym poszedł Sulim. W pewnym momencie zatrzymał się i wycyganił na nowo od Laury jej węgielek, a od Jace’a jeden z notatników. Przysiadł w końcu pod drzewem i zaczął skrobać tym razem nie pozwalając, aby zaglądano mu przez ramię. Złodziej miał plan, ale potrzebował się jeszcze do niego przygotować. Tworzył.

“Pozytywna”

“Dowcipna”

“Pomocna”

Wylistował i zamyślił się.

“Nieprzewidywalna” - dodał. Skreślił, napisał jeszcze raz i dopisał “ale można na niej polegać”. Zaraz potem na kartce pojawiło się wiele synonimów do tych słów. Kilka wyimaginowanych sytuacji i możliwości zachowania się wobec tych sytuacji.

~~Hohoho... co robisz?~~

~ Jakbyś nie wiedział. Tworzę siebie. ~ odpowiedział. ~ Powinnam być wyższa, aby mód bez podejrzeń dołożyć opanowana. ~

~~Przecież możesz.~~

~ Dopisać tak, ale wyższa nie będę. Nawet ja mam pewne ograniczenia. Plus zamierzam pokazać im się w pełni sobą. Aby nie mogli mieć już więcej podejrzeń. ~

Kharrick przeczytał jeszcze raz co napisał upewniając się, że nikt go nie zaszedł i nie podgląda. Po trzecim przeczytaniu wyrwał kartki z notatnika, pomiął je i wrzucił do ognia. Po chwili wahania upewnił się, że są dobrze wciśnięte pomiędzy płonące gałęzie. Uśmiechnął się do siebie. Oddał węgielek i notatnik i usiadł pod drzewem rozluźniony. Zamknął oczy.


Szelest dobiegający z dalszej odległości rozbudził usypiającego złodzieja. Otrząsnął się i dostrzegł niską postać przemieszczającą się w lesie. Zaraz obok niej szedł niedźwiedź.

- Sulim! - zawołał wielce uradowany mimo, że powinni zachować względną ciszę. Skoro wrócił druid znaczyło, że byli już wszyscy. Och i w tym momencie trema uderzyła. Ręce zrobiły się zimne i spocone, w żołądku powstał ucisk. W gardle jakoś nagle zaschło i nic tylko poratować się trzeba było alkoholem. Butelka cydru się jeszcze znalazła i wystarczył dobry haust, aby przyjemne ciepło rozlało się po wnętrznościach. “Babski” cydr był na tyle lekkim i słodkim trunkiem, że łatwo było się zapomnieć, ile się wypiło. Lub jak wiele na raz. Lepperov zaś nie uważał, aby należał do tych co studnie by wypili bez żadnej różnicy w zachowaniu. Ba, samo wiaderko mogło stanowić problem. Jedna butelka... na tak długo? Nieee. Było OK. Wszystko było OK.

Całkowicie nie było, bo miał przed sobą smętne twarze oraz krzywe i zmęczone spojrzenia. Zatarł ręce gotów do działania.

- Kochani! Potrzebuje waszej uwagi! - nieświadomie złodziej już zaczął korzystać z przygotowanej rozpiski.

- Chciałbym na coś zwrócić uwagę. Albo nie... hm, język mi się plącze. No nie mniej! Widzę wasze zatroskane miny i nie mogę tego tak zostawić. Wiele się ostatnio zadziało i tak uznałem, że może ciut podniosę... hm nie... Uznałem, że może jeden z nich mogę rozwiązać. Jeden z możliwych problemów. Padło wczoraj na mnie podejrzenie. I nie, nie, wcale się za nie nie gniewam. To jest wytłumaczalne. Tylko, że sprawa jest dla mnie dość osobista - krótkie spojrzenie na zdezorientowanego Mikela zmusiło wytłumaczenia. Wskazał na ich drużynowych czarujących. - Widzisz, jak oni wykrywają magię to się świecę. Wracając, uznałem, że nie ma co dłużej na ten temat milczeć, skoro wszyscy, którzy mogli się tego dowiedzieć już wiedzą.

Wyszczerzył się zawadiacko puszczając zaraz całusa do Laury, która wyglądała już na nieco poirytowaną jego bezsensowną paplaniną.

- Mam jednak nadzieję, że moglibyśmy przy okazji zrobić drobną wymianę? Hm? Bo w zasadzie razem podróżujemy i razem zabijamy te cholerne hobosy i w zasadzie mało o sobie wiemy? Znaczy ja na pewno wiem tyle co mi się udało poukładać z tych kilku dni. Chciałbym jednak wiedzieć więcej. Aby było łatwiej współpracować Hmm? - Słuchacze dostali dosłownie tylko kilka uderzeń serca na przemyślenie sprawy. Mężczyzna nagle zrobił piruet za drzewo chowając się przed wzrokiem pozostałych.

- Bo widzicie... Jakoś tak mi w życiu wyszło, że w zasadzie nie jestem człowiekiem? Znaczy nie zupełnie lub wręcz tylko trochę?

Zza drzewa dobiegł nagle śmiech. Dziewczęcy.

- No i w zasadzie... nie do końca też jestem facetem? - zza pnia wyjrzała niemal o dłoń niższa istota. Miała bujną burzę białych włosów, jasnoszarą skórę i uśmiechała się szeroko. Tylko twarz była dziwna. Oczy nie miały tęczówek i same były okolone głębokim cieniem. Brakowało brwi. Nos był niewielki i płaski. Całość przypominało teatralną maskę - tylko taką bez szczegółów. Jakby ktoś zapomniał, że poza bazą trzeba jeszcze nadać rysy tej twarzy. Efekt psuło "pęknięcie" przy lewym oku. Istotka zakręciła się ponownie pokazując się całą. Pomimo gorąca rękawy i nogawki zostały rozpuszczone i zasłaniały kończyny. Tak samo dekolt był zasznurowany do końca, choć jeszcze tego samego dnia złodziej go rozwiązywał. Jednak było widać wystarczająco, aby zauważyć, że nie – istota zdecydowanie nie była mężczyzną. Krągłe piersi wybrzuszały materiał koszuli. Pasek spodni trzymał je na wąskiej talii nad zarysowanymi biodrami. Istota była smukła i ze swoim niskim wzrostem wydawała się wręcz delikatna. Jakby na potwierdzenie na szyi można było dostrzec cienką i poszarpaną linię. Istota odchrząknęła czując pewną niezręczność w powietrzu.

- Jestem Emi.

 
Asderuki jest offline  
Stary 09-01-2019, 22:20   #213
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Mikel momentalnie wypił do końca to, co jeszcze zostało mu w kubku, po czym uzupełnił napitek i wziął jeszcze jednego łyka.

-To by trochę tłumaczyło.- Początkowe zaskoczenie szybko minęło. Możliwe, że wypity alkohol w tym pomógł. Nagle chłopaka uderzyła niespodziewana myśl.
-Ha! Mówiłem, że ten cydr jest babski!

Druid, który dopiero, co wrócił z całego dnia medytacji, stanął jak wryty, kiedy zamiast Kharricka, zza drzewa wyszła ona.

- A więc to jesteś prawdziwa ty? - zapytał, właściwie nie zamykając do końca ust, które miał szeroko otwarte ze zdziwienia.
Dziewczyna pochyliła się do druida i wystawiła do niego otwartą dłoń. Wciąż się uśmiechała.
- Anom.

Sulim widząc wystawioną w jego kierunku dłoń, wyprostował się i podszedł dwa kroki bliżej. Uścisnął jej dłoń, po czym sam się schylił i ją pocałował. Przypomniało mu się, że jego ojciec tak się witał ze wszystkimi nowopoznanymi kobietami, a jakby nie patrzeć i Emi była nowo poznana. Miał nadzieję, że niczego nie pomylił. Interakcje międzyludzkie, a zwłaszcza z przeciwną płcią, były dla niego trudne. Nie wiedząc, co więcej powiedzieć, po prostu uśmiechał się od ucha do ucha, lustrując nowy wygląd swego kompana, po czym odsunął się na bok.
Bladolica ukłoniła się teatralnie i również cofnęła patrząc na Jace’a i Laurę z ciekawością. Przynajmniej tak to można było odczytać.
 
shewa92 jest offline  
Stary 10-01-2019, 10:00   #214
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Laura patrzyła z fascynacją jak Kaharrick, ...nie, Emi, jak Emi zmieniła kształt. Zaczęła szukać w pamięci czegoś co by jej pomogło zaszufladkować to czego doświadczyła.

Wymamrotała zaklęcie wykrycia magii, ale tym razem Emi się nie świeciła, czar prysł.

Laura słyszała o zmiennokształtnych, ale Emi nie przypominała żadnego z nich.


Wiedźma wstała i podeszła do Emi, obserwowała ją natrętnym badawczym spojrzeniem. Obeszła ją dookoła i zatrzymała się przed nią, przechyliła głowę lekko w lewo i nadal z tym badawczym spojrzeniem podniosła wolno dłoń do twarzy Emi.

Białowłosa drgnęła, ale ostatecznie została w miejscu. Palce wiedźmy delikatnie wodziły po twarzy towarzysza...towarzyszki a jej spojrzenie świdrowało widok przed nią. Jej skóra była w dotyku znacznie gładsza od ludzkiej. Brakowało również jakichkolwiek innych włosów poza rzęsami i czupryną. W końcu delikatnie odsunęła dłoń Laury na bok.

- Wystarczy, jeszcze Jace będzie zazdrosny - mrugnęła porozumiewawczo.

Laura totalnie zagubiona w badaniu Emi zignorowała ten komentarz zamiast tego całkowicie szczerze powiedziała - Nigdy nie słyszałam o takim zmiennokształtnym jak ty. Urodziłaś się tak czy stałaś się taka później? - Bezpośredniość i chęć poznania odpowiedzi na ciekawą niewiadomą odsunęły jak zwykle ‘dobre maniery’, ‘takt’ i ‘powściągliwość’ na dalszy plan.
 
Obca jest offline  
Stary 10-01-2019, 11:12   #215
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Jace przyglądał się scenie z coraz większą ciekawością. Nie miał wcześniej czasu spytać Kharricka o tę aurę, a później wyleciało mu to z głowy, dlatego teraz siedział jak zaczarowany analizując to co widzi. Nigdy wcześniej nie widział takiej istoty, jednak wykazywała ona pewne podobieństwa do czegoś o czym kiedyś czytał. Jeśli zdolności Kharricka, tzn. Emi do zmiany kształtu były tak dobre jak wskazywały na to ostatnie tygodnie, to ta istota musiała być spokrewniona z istotą znaną jako doppelganger, co było bardzo dziwne, bo wszystkie wzmianki jakie czytał wspominały, że te istoty nie krzyżują się z innymi, tak samo jak nie wyróżniały czegoś takiego jak płeć.


Jak tylko skojarzył te fakty spojrzał na Laurę zastanawiając się do jakich rytuałów mogłaby wykorzystać różne elementy ciała Kha...Emi. Na domiar złego, dziewczyna podeszła i zaczęła badać zmiennokształtną niczym przedmiot w sklepie z osobliwościami.


Skoro jednak Emi zdecydowała się pokazać swoją prawdziwą naturę, była pewnie gotowa na takie podejście i ewentualne pytania.



Jace nie miał zamiaru potęgować tej niezręcznej sytuacji. Uśmiechnął się tylko nieśmiało przypominając wcześniejsze niezręczne wydarzenie z czytaniem myśli. Teraz myśl o niebieskich oczach miała trochę więcej sensu.




 

Ostatnio edytowane przez psionik : 10-01-2019 o 11:18.
psionik jest offline  
Stary 10-01-2019, 13:06   #216
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Emi uśmiechnęła się słabo. Wprawne oko mogło zauważyć, że spięła się podczas oględzin i kiedy Laura przestała jej badać rozluźniła się.

- Z mojej wiedzy wynika, że taka się urodziłam. A przynajmniej ojciec zawsze mi tak mówił. - Dziewczyna odchrząknęła. Nawet na jej obco wyglądającej twarzy widać było niezręczność kiedy o wspomniała o swoim rodzicu. Nie dała się jednak zdominować temu odczuciu. Uśmiech zaraz powrócił.

- No dobrze, wiem, że zrobiłam nie lada przedstawienie ale teraz ja bym się chciała czegoś dowiedzieć. - Emi złapała Laurę za ramiona i delikatnie od siebie odsunęła jasno dając znać, że w tym momencie koniec z pytaniami.

- Kto chętny zacząć? Kto na tyle odważny? Przyjmuję zapłatę w drobnych jeśli trzeba! - szary palec wystrzelił do góry a jednolicie białe oczy zaczęły świdrować pozostałych. O ile w ogóle da się świdrować samymi białkami.

~ Nawet jak tylko jedna osoba się na to zgodzi to już będzie sukces.~

-Ja mogę zacząć. Jest coś, o czym powinienem był powiedzieć wam wczoraj. Usiądźcie proszę przy ognisku bo to z tych raczej dłuższych opowieści. - Może nieśmiałemu z reguły Mikelowi odwagi dodał wypity alkohol, być może aura dominująca wokół, a może po prostu ośmieliło go ujawnienie się przez Emi/Kharricka. Ważne, że się zdecydował.
Młoda dopplerka niemal podskoczyła z ekscytacji i zaraz usiadła na ziemi krzyżując nogi.
~ Tak!
 

Ostatnio edytowane przez Asderuki : 10-01-2019 o 13:32.
Asderuki jest offline  
Stary 10-01-2019, 13:34   #217
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację
Noc Tajemnic


Zbłąkany wędrowiec, podróżujący przez ostępy Fangwood, mógłby trafić na niewielką polanę, pośrodku której paliło się ognisko. Gdyby zapuścił się w te niegościnne w tamtym czasie ostępy, zauważyłby niewielką grupkę skupioną w kręgu i czekającą na coś. Nie dało się jednoznacznie określić na co czekali. Ktokolwiek nadszedłby w tym momencie z głębi lasu, mógłby wręcz zobaczyć unoszącą się w powietrzu aurę tajemnicy. Nie, nie jednej Tajemnicy, a wielu Tajemnic i sekretów, które krążyły nad zebranymi. Tajemnicę miał przystojny młodzieniec o niezwykłych oczach i nasuniętym mocno na głowę kapturem, wycofany, posępny, co jakiś czas zerkający w stronę ślicznej dziewczyny, siedzącej po drugiej stronie ogniska. Ona również miała swoje sekrety, które skrywała pod maską pewności siebie i małych złośliwostek, którymi chętnie obdarowywała towarzyszy. Kawałek dalej podróżny mógłby zobaczyć krasnoluda o nietypowej dla tej rasy profesji, którego umysł skrywał Tajemnicę utraconych zdolności. Zadumany i zafascynowany spoglądał z małymi tylko przerwami na kogoś, kto mimo wcześniejszego ujawnienia jednej ze swoich Tajemnic, stał się dla pozostałych jeszcze większą zagadką. Drobna, bladolica istotka usiadła w pewnym oddaleniu od pozostałych, jakby w obawie by ich nie odstraszyć. Wiedziała, że potrzebują czasu by w pełni zaakceptować świeżo ujawniony sekret, a nie była to ostatnia z jej Tajemnic. Głos w jej głowie natarczywie domagał się uwagi, ale była skupiona na ostatnim z zebranych przy ogniu. Młody, atletycznie zbudowany chłopak siedział wpatrzony w ogień. Niemal namacalnie czuł niecierpliwe spojrzenia rzucane przez towarzyszy, nikt go jednak nie poganiał. Mikel, bo tak mu było na imię, nie chciał niczego pominąć, a nigdy z nikim nie dzielił się swoim sekretem. Podniósł głowę i uśmiechnął się do pozostałych, po czym zaczął swoja opowieść. Gdyby ktokolwiek wszedł w tym momencie na polanę i dołączyłby do słuchających, mógłby ją usłyszeć. Nikt taki się jednak nie znalazł. Towarzysze zostali sami ze swoimi Tajemnicami i słuchali jak wyjaśnia się jedna z nich.

Wybaczcie mi, ale nigdy wcześniej nie opowiadałem tej historii. Najwyżej fragmenty i to też nie całe. Jeżeli coś będzie niejasne to nie dlatego, że to ukrywam, ale dlatego, że sam niczego nie jestem pewien. No dobrze. Zaczynam.

Tak naprawdę nie wiem, kiedy spotkałem go po raz pierwszy, ale mam wrażenie, że towarzyszy mi już od wczesnego dzieciństwa. Wiem, że jeszcze nie wiecie o kogo chodzi, ale spokojnie, ja też wtedy nie wiedziałem. Do dziś nie jestem pewny czy wiem. Ci z Was, którzy pamiętają mnie jeszcze jako kilkuletniego brzdąca, wiedzą o mojej nieśmiałości. Nie jestem zbyt pewny siebie i ciężko mi nawiązywać nowe znajomości. Nawet podejście do obcego i zapytanie o drogę budzi we mnie opory, dlatego też staram się tego nie robić. Na szczęście Laura nadrabia gadulstwem za naszą dwójkę. Nie krzyw się siostra. To nie był przytyk. Tak po prostu już jest. Nie bawiłem się ani nie rozrabiałem z innymi dzieciakami z Pheandar chyba, że same zaprosiły mnie do zabawy albo Laura jakoś to zorganizowała. Sprawy trochę się pokiełbasiły jak zaczęły się przejawiać jej zdolności bo wtedy z nią też nie chcieli spędzać czasu. Pewnie się jej bali, chociaż dzieci z reguły są bardziej otwarte na te sprawy. Myślę, że zabraniali im rodzice. No nic. Nie ważne, nie to jest istotą opowieści. Większość dzieciństwa spędziłem sam lub z siostrą. W sumie mi to odpowiadało. Kiedy było między nami dobrze to zawsze znaleźliśmy sobie coś do roboty, kiedy akurat o coś się pożarliśmy to wałęsałem się po wiosce. Lubiłem zaglądać do Aubrin i słuchać jej opowieści o bogach, a zwłaszcza o Caydenie. Zawsze była dla mnie miła i często miała przygotowane jakieś łakocie na moją wizytę. Pamiętam, że często widywałem w okolicy jej chatki żebraka, który czasem mnie zaczepiał. Opowiadał historyjki ze swojej młodości najczęściej o karczemnych awanturach i czasem mocno nieprzyzwoite. Z dzisiejszej perspektywy oceniam, że spora ich część, jeśli nie większość, nie nadawała się dla dzieci, ale wtedy słuchałem ich z wypiekami na twarzy i marzyłem o tym, żeby samemu przeżywać takie przygody i zawsze wychodzić z nich obronną ręką. Polubiłem go i z czasem sam podchodziłem, gdy wypatrzyłem go w wiosce i prosiłem o więcej, często zabierając ze sobą kilka ciasteczek od Aubrin, żeby móc się podzielić. Nigdy nie powiedział mi jak ma na imię, a ja nie miałem śmiałości zapytać. Przestałem go widywać krótko po tym, jak zapytałem o niego mamę. Opisałem go najdokładniej jak umiałem, ale ona twierdziła, że nigdy nie widziała takiego mężczyzny. Już wtedy wydawało mi się to dziwne. Zapytałem o ojca, Laurę i kilku innych zaprzyjaźnionych dorosłych, ale wszędzie dostawałem tą samą odpowiedź. Nikt go nie znał, nikt go nie widywał. Tylko Aubrin potwierdziła, że widziała go kilka razy, raz nawet z nim rozmawiała i poczęstowała chlebem i herbatką. Nikt więcej. Jak już mówiłem, krótko po tym przestał się pojawiać w wiosce. Minęło kilka lat, zanim zacząłem widywać go znowu. To było już jak zacząłem pracę i naukę u "tej wrednej Kinning", jak nazywał ją tata. Prawie codziennie po pracy odwiedzałem jeszcze Irvana i Rufusa, błagając by nauczyli mnie jakiejś nowej sztuczki w walce na miecze. Czasami widziałem go, jak obserwował nasz trening z daleka, ale ile razy chciałem do niego podejść to odchodził i znikał gdzieś za rogiem. Nie potrafiłem go znaleźć. Udało mi się z nim porozmawiać dopiero kilka lat później, już po opuszczeniu wioski.



Zbłąkany wędrowiec, podróżujący przez ostępy Fangwood, mógłby trafić na niewielką polanę, pośrodku której paliło się ognisko. Gdyby zapuścił się w te niegościnne w tamtym czasie ostępy, zauważyłby niewielką grupkę skupioną w kręgu, słuchającą młodego, atletycznie zbudowanego młodzieńca, siedzącego przy ogniu bez koszuli. Aura Tajemnicy, unosząca się nad zgromadzonymi nabierała nowej barwy. Opowieść chłopaka tylko ją podsyciła. Ktokolwiek nadszedłby w tym momencie z głębi lasu, mógłby wręcz zobaczyć jak wiruje, zmieniając swój kształt, reagując na każde słowo młodzieńca. Ktoś, kto obserwował polanę od samego początku historii, mógłby zobaczyć rosnące zdziwienie na twarzy siostry, poznającej sekrety brata, zaskoczenie w niezwykłych oczach młodzieńca z nim skłóconego, rosnącą ciekawość wymalowaną na twarzy bladolicej istotki i spokojną zadumę krasnoludzkiego druida. Nikt nie śmiał odezwać się, gdy młodzieniec zamilkł, nie chcąc zakłócić tej niepojętej aury. Ktokolwiek, obserwujący tę scenę od początku, mógłby się pokusić, przy odrobinie talentu, o namalowanie tej niewidzialnej siły. Być może byłby to nawet piękny obraz, ale nikogo poza naszymi bohaterami nie było. Opowieść trwała więc dalej niezakłócona, a Tajemnica rozwijała się wraz nią.


Przepraszam Was za ten przydługi wstęp, ale wydaje mi, że tylko tak można opowiadać tę historię. Wcześniejsze wydarzenia, dają dużo wskazówek odnośnie tego co wydarzyło się później i wciąż się wydarza. Przepraszam. Znowu zapędzam się w niepotrzebne dygresje. Idźmy dalej.

Jakiś czas później okazało się, że Laura potrzebuje kogoś, kto pomoże jej w pełni opanować zdolności. Postanowiła opuścić Pheandar, a ja zdecydowałem się jej towarzyszyć. Nie była to łatwa decyzja, ale była to też okazja do spełnienia ukrytych pragnień o podróżach i życiu pełnym przygód. Z perspektywy czasu sądzę, że było ich więcej niż oczekiwałem, ale nie będę opowiadał o wszystkich. Wszędzie gdzie zatrzymywaliśmy się na dłużej, udawało mi się znaleźć kogoś, kto mógł pomóc mi rozwinąć podstawy, nabyte u Kinning i wiedzę szermierczą rozwijaną podczas sparingów z Irvanem i Rufusem. Od czasu, do czasu pakowaliśmy się z siostrą w różne tarapaty, ale jedna historia jest szczególnie ważna dla tej opowieści.

Nie pamiętam już w jakiej to było miejscowości, ale zatrzymaliśmy się w przydrożnej karczmie. Chcieliśmy zjeść coś normalnego i liczyliśmy na nocleg. I z jednym i drugim nie było problemu. Skończyliśmy posiłek i Laura poszła o coś zapytać karczmarza. Osobiście uważam siostra, że ta sukienka była wtedy za krótka, ale no nie ważne. Jakiś burak złapał ją za rękę, kiedy wracała i chciał sadzać sobie na kolana. Nie wytrzymałem i zanim Laura zdążyła zareagować, zdzieliłem go w ten zapijaczony ryj. Pech chciał, że miał kolegę i z nim też musiałem sobie poradzić. Umiem walczyć. Oni nie umieli. Mogło się skończyć na tym, ale niestety na kogoś czekali. Kiedy kończyłem z drugim, do środka weszło trzech ich koleżków i sytuacja przestała wyglądać dobrze. Zanim się na mnie rzucili coś się stało. Laura tego nie pamięta, ale dla mnie czas jakby zwolnił, prawie się zatrzymał. Wszyscy zamarli, poza zakapturzonym człowiekiem dwa stoliki dalej. Uśmiechnął się. Wstał od stołu. Podszedł do mnie, klepnął mnie po ramieniu i powiedział "Trzymam za Ciebie kciuki, przyda Ci się." Potem po prostu wyszedł, wyminął gości przy drzwiach, a oni nawet się nie ruszyli. Nie będę opowiadał bajek, jak to pokonałem trzech kolejnych przeciwników. Prawda jest taka, że walnąłem jednego, Laura rzuciła jakiś czar i uciekliśmy. Dopiero parę godzin później doszedłem do tego, czemu tajemniczy nieznajomy nie wydawał się być nieznajomym. To był ten sam żebrak z Pheandar tylko jakby młodszy i bez brody. Było to mniej więcej rok temu. Później nie pokazywał się przez dłuższy czas. Zmieniło się to dopiero wczoraj.



Zbłąkany wędrowiec, podróżujący przez ostępy Fangwood, mógłby trafić na niewielką polanę, pośrodku której paliło się ognisko. Gdyby zapuścił się w te niegościnne w tamtym czasie ostępy, zauważyłby niewielką grupkę skupioną w kręgu. Słuchali opowieści młodego chłopaka, siedzącego bez koszuli, blisko ognia. Nad zebranymi, unosiła się raz gęstniejąca, raz rzednąca aura Tajemnicy, a on zdawał się być jej chwilowym centrum. Nie był to jedyny z ujawnianych tego wieczoru sekretów, zapewne nie był też największym z jeszcze nieujawnionych, ale w tym momencie był najważniejszym. Gdyby ktoś obserwował tę scenę od początku mógłby zobaczyć zmieniające się reakcje słuchaczy. Gdyby ktoś przyglądał się przystojnemu młodzieńcowi o niezwykłych oczach, mógłby poczuć jak niechęć do przemawiającego ustępuje ciekawości. Gdyby ktoś spoglądał na młodą, atrakcyjną dziewczynę, siedzącą obok przemawiającego, mógłby spostrzec jak złapała go za rękę, prostym gestem okazując siostrzane wsparcie i miłość. Gdyby ktoś skupił się na drobnej, bladolicej istotce, mógłby zobaczyć jej spojrzenie świdrujące mówcę, jakby spojrzeniem chciała wymusić, żeby kontynuował. Gdyby ktoś postanowił obserwować druida, zobaczyłbym jak ten zaczął głaskać niewielkich rozmiarów niedźwiedzia, który dołączył do nich w trakcie opowieści i również trwał spokojnie, jakby rozumiejąc powagę otaczającej polanę aury. Ktokolwiek byłby świadkiem tej sceny, miałby dużo do powiedzenia na temat pulsującej nieustająco w powietrzu Tajemnicy, ale nikogo, poza naszymi bohaterami tam nie było. Opowieść trwała więc dalej niezakłócona, a Tajemnica rozwijała się wraz nią.


Możecie się na mnie złościć. Powinienem powiedzieć Wam już wczoraj, że na mojej warcie ktoś był w obozie, ale no nie wiedziałem jak. Jakby kogoś z Was obudził to pewnie i tak byście go nie zauważyli i uznali go za szaleńca. Sam nie do końca wierzę w to wszystko i nie wiem, co o tym myśleć. No ale po kolei.

Zjawił się, kiedy spaliście. Starałem się połatać zbroję po spotkaniu z Bliznogębym, kiedy on po prostu nadszedł. Nawet nie wiem z którego kierunku. Szedł, niosąc ze sobą dzban piwa i sporo rozchlapując po drodze. Robił przy tym strasznie dużo hałasu i w ogóle nie silił się na dyskrecję. Jestem pewny, że ktoś inny postawiłby cały obóz na nogi. Położył dzban obok mnie, powiedział kilka zdań na temat "uroków" życia pełnego przygód. Przestrzegł mnie przed ufaniem w boską opatrzność, mówiąc że bogowie pomagają tylko tym, którzy sami potrafią sobie pomóc, ale zająknął się przy tym, tak jakby najpierw chciał powiedzieć "my", a w ostatniej chwili zmienił zdanie i powiedział "oni". Później zostawił piwo i po prostu odszedł nie dając mi nawet szansy, żeby o cokolwiek zapytać. Warta się zmieniła, a ja poszedłem spać i uznałbym, że to sen, ale dzban piwa nadal był tam rano. Jest jeszcze jedna rzecz i nie wiem czy jest z nim związana, ale powiem Wam do razu. Coś jest nie tak z moim plecakiem. Od jakiegoś czasu znajduję tam rzeczy, których nigdy tam nie wkładałem, a zasadzie w ogóle nie miałem. Najczęściej znajduję je wtedy, kiedy akurat są mi potrzebne. To nigdy nie jest nic wielkiego. Ot zwykłe, małe przedmioty czy narzędzia przydatne podczas pracy nad zbroją. Dwie z tych rzeczy już sami widzieliście. Jedną z nich była składana łopata, którą Laura kopała dół, a drugą są te dwie butelki miodu, które dziś pijemy. To chyba wszystko.



Zbłąkany wędrowiec, podróżujący przez ostępy Fangwood, mógłby trafić na niewielką polanę, pośrodku której paliło się ognisko. Gdyby zapuścił się w te niegościnne w tamtym czasie ostępy, zauważyłby niewielką grupkę skupioną w kręgu. Właśnie skończyli słuchać opowieści młodego, atletycznie zbudowanego chłopaka. Aura Tajemnicy unosząca się nad zebranymi odrobinę zrzedła, ale daleko jej było do rozwiania. Usłyszana historia być może odpowiedziała na część nigdy niezadanych pytań, ale postawiła też kolejne. Ktoś, kto obserwował całą tą scenę, mógłby dostrzec odmienne emocje malujące się wyraźnie na twarzach zebranych. Bez względu, czy patrzyłby na skłóconego z opowiadającym młodzieńca, drobną tajemniczą istotkę, spokojnego, głaszczącego swego niedźwiedziego przyjaciela druida, czy ciągle ściskającą rękę chłopaka siostrę mógłby w tej krótkiej chwili odczytać z ich twarzy więcej niż pokazują zazwyczaj. Nikt jednak nie był wtedy na polanie, nikt nie zakłócił spokoju obozowiska, nikomu nie udało się przebić przez aurę Tajemnicy dominującą tę noc.
 

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 10-01-2019 o 14:31.
shewa92 jest offline  
Stary 11-01-2019, 09:41   #218
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Laura spojżała na resztę, która jeszcze nie podzieliłą się swoimi ‘sekretami’. Sama nie miała miała sekretów a przynajmniej nie przypominała sobie że jakieś miałą. Próbując obrócić sytuację na swoją korzyść i wykorzystać wyznanie brata, powiedziała:

- Wydaje mi się, że sekret Mikela będzie musiał wystarczyć za nas oboje, nie mam żadnego sekretu jak wasze. Zazwyczaj wystarczy się mnie spytać o coś, a o ile znam na to odpowiedzieć to jej udzielam.

Emi spojrzała na Laurę swoimi mlecznymi oczyma.

- W takim razie odpowiedz mi na to: Co ci zrobili, że taka jesteś? - Spytała Emi, na co Laura zrobiła zdziwioną minę a Emi dodała. - Taka gniewna i bezpośrednia.


- Mhm, co mi zrobili? Nic, zawsze taka byłam, jeśli nie wierzysz spytaj się Mikela albo Jace’a. Mogę ci powiedzieć, że wolę nawet najbardziej bolesną prawdę niż ozdobne kłamstewka mające na celu nie skrzywdzić czyiś uczuć a przez nie jedyne co robią to skazują nas do stania w miejscu. Dodatkowo mogę powiedzieć że wierzę, iż każdy ma prawo do swoich sekretów. Dlatego nie pozwoliłam Jace’owi kontynuować tamtego ‘ala przesłuchania’ w kuchni.
- Laura postanowiła przypomnieć kobiecie, kto stanął w obronie jej sekretu, przed kimś kto potrafi czytać w myślach. I może wyciąganie z nich sekretów i tajemnic poprzez sprytny fortel nawet nie czekają czy reszta zaakceptuje jej warunki było według Laury działaniem pod przymusem.

- Podobnie jak miłość, pożądanie, zazdrość, radość, obojętność, smutek, rozpacz czy znudzenie, Gniew to całkowicie naturalne uczucie. Ja po prostu częściej widzę głupotę która mnie złości.
 
Obca jest offline  
Stary 11-01-2019, 21:42   #219
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Jace wysłuchał historii Mikela z pewną dozą sceptycyzmu. Oczywiście pewne rzeczy da się wytłumaczyć, choćby pewnymi formami magicznych przedmiotów, jak torba przechowywania, czy torba sztuczek, jednak nie pamiętał, żeby wyczuwał magię z plecaka. Oczywiście aury można było ukrywać i cała zabawa zaczynała się od nowa, jednak nie podejrzewał, żeby wojownik wszedł w posiadanie takiej magii.
Gdy skończył Jace wpatrywał się w ognisko, do którego dorzucał co i raz drewno. Sprawa wydawała się dziwna - wiarygodna, ale dziwna. Jedna z takich, które opowiada się dzieciom nocą, przy ognisku. To, co powodowało pewien absmak, to pewien dysonans pomiędzy historią, mężczyzną opowiadającym ją i tym samym mężczyzną w poprzednich dniach. Następna była Laura, która wykpiła się w swój sposób z opowiadania o sobie czegokolwiek.

Jace poczuł na sobie spojrzenie zmiennokształtnej. Spojrzał na nią z niemal niewidocznym przeczącym kiwnięciem głowy znaczącym tyle, że nie ma nic do powiedzenia. Dziewczyna nie ustępowała. Jej spojrzenie białych oczu świdrowało go, nawet gdy nie patrzył czuł na sobie jej spojrzenie.
- Nie mam żadnych sekretów w tym gronie - powiedział rozkładając ręce - Wszyscy wiecie, że mogę wpływać na umysły innych, wliczając w to “straszne” czytanie myśli. Tych wstydliwych, tych zbereźnych i tych pełnych nienawiści też.
Emi zaśmiała się na wspomnienie tamtego momentu i zarumieniła.
- No dobrze a co z burzą? Usłyszałam, że ponoć jakaś dziwna burza była, która dała ci moce. Możesz mi ją opisać? To co się wtedy działo? To co czułeś?
- A to jakaś tajemnica jest?
- Jestem obcokrajowcem. Dla mnie wszystko o was to tajemnica.
- Burza jak burza
- wzruszył ramionami grzebiąc kijkiem w ognisku. - Podobno padało, wichura wyrywała drzewa z korzeniami, wokół latały purpurowe pioruny, ale ja nic nie pamiętam, więc musisz pytać innych.
- Jest tu dużo niewiadomych, które niewiele wyjaśnią.
dodał po chwili.
- Podobno gorączkowałem, inni mówią, że umarłem, serce przestało bić. Różne są wersje, nie chcę wprowadzać nikogo w błąd. Nie jest nawet powiedziane, że to ona dała mi moce. Może przez nią się uaktywniły? - Jace wyraźnie niechętnie odkrywał karty, ale nie zamierzał przekręcać, ani nie dopowiadać niczego. To co zrobiła Kharrick/Emi było niewątpliwie odważne i Jace zastanawiał się jaki miała cel w tej demonstracji? Wyciągniecie informacji o nich? Na to wyglądało, ale po co?

Emi pokiwała wolno głową. Widać było, że analizuje co usłyszała.
- Czyli byłeś nieprzytomny… Co było potem? Jak moce zaczęły… hm jak to wyglądało jak dowiedziałeś się, że te moce się uaktywniły?
- To… to pewne nadużycie. Nie pamiętam nic z tego co się działo przed ani po burzy… ani samej burzy jeśli już o tym mowa. Kompletne zero wspomnień, często zastanawiam się, czy nie jest to efekt wymazania wspomnień. Czytałem, że podobno to możliwe.
- chłopak zamyślił się na chwilę.
- Pytasz jak się objawiło? - podjął po chwili - Pewnie nie chodzi ci o dziwne dźwięki, unoszące się w powietrzu przedmioty, pojawiające się znikąd światła, czy inne drobne sztuczki? Hmm, tak myślałem.
Chłopak zrobił małą pauzę w której przerzucał kijkiem rozżarzone kawałki drewna w ognisku. W niebo posypały się skry.

- Cóż, na początku wydawało mi się, że słyszę ludzkie głosy, chamskie komentarze, rasistowskie wyzwiska, obleśne uwagi… Patrzysz na człowieka, uśmiecha się do ciebie i słyszysz jak mówi. Jego usta się nie poruszają, jego twarz pozostaje uśmiechnięta, a ty słyszysz jak mówi, że by cię zaje… zabił motyką, bo mu krowa mleka nie daje. Potem kolejny mający ci za złe, że mu żona nie dała i jeszcze jeden śliniący się na widok twojej siostry i kolejny i jeszcze jeden, w końcu słowa zlewają się w jeden hałas, od którego pęka głowa, z nosa i uszu cieknie krew, a wszystko wokół staje się przerażającym poskręcanym odbiciem z krzywego zwierciadła wypełnionego ludzką podłością, zawiścią, i fałszem. Świat, w którym wszystko sprowadzone jest do hipokryzji, zepsucia i seksualnych dewiacji, których niespełna dziesięcioletnie dziecko nie jest w stanie jeszcze w pełni pojąć. - Jace przerwał na moment. - Tak, to chyba pierwszy raz kiedy moce zamanifestowały się ze swoją pełną przerażającą mocą. Teraz umiem się osłaniać przed myślami, przed emocjami, przed tym całym ludzkim ściekiem, ale nadal silne lub natarczywe myśli… - Jace przewał spoglądając na Mikela- Nie zawsze da się “nie słyszeć”. - skończył cicho.

Emi słuchała z zafascynowaniem nie mniejszym niż przy długiej opowieści Mikela. Kiwała głową przyjmując informacje.
- Ludzie to gadają jak im wystarczająco przekonywująco coś powiesz. Myślą jedno a robią drugie. Niewiele trzeba by plotka poszła w ruch. Ojciec mnie uczył jak… khm jak to zrozumieć. Dziękuję. - dziewczyna zrobiła lekki ukłon po kolei do wszystkich, którzy zdążyli już coś opowiedzieć.

Jace prychnął upiwszy łyk z bukłaka. Miał jednak ochotę się dziś upić. Wziął kilka głębszych wdechów, jednak było to za mało. Czuł jak brakuje mu powietrza, na języku czuł metaliczny posmak, wspomnienie pierwszej prawdziwej manifestacji mocy wrócił do niego, znów czuł się małym chłopcem otoczonym na targu przez ludzi, których wydawało się, że znał. Znów słyszał te głosy, pełne pożądania spojrzenia na Marię i Klarę. Więcej, widział te obrzydliwe myśli, choć teraz rozumiał dokładnie co one znaczyły. Wstał wrzucając patyk do ogniska i niemal wybieg poza krąg. Oparł się o drzewo, lekki chłód wiatru studził gorącą od ogniska i wspomnień twarzy. Oddychał głęboko składając dłonie do niemej modlitwy do Irori. Powoli odzyskiwał panowanie nad sobą, ale musiał odtworzyć swoje mentalne bariery, które w jakiś tajemniczy sposób udało się Emi wyłączyć.
Z każdym ruchem ciała, każdym oddechem Jace odtwarzał kolejne zapory w głowie wpychając traumatyczne wspomnienia w głąb siebie.
Potrzebował dobrej chwili zanim ponownie wrócił do kręgu dorzucając do ognia. Usiadł z powrotem i w milczeniu obserwował ogień. Tym razem nie dostrzegł już radosnego tańca płomieni, nie było już w nim magii, ani ciepła. Psionik opatulił się mocniej płaszczem nie nawiązując kontaktu wzrokowego z nikim.
 

Ostatnio edytowane przez psionik : 11-01-2019 o 21:47.
psionik jest offline  
Stary 13-01-2019, 19:19   #220
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Emi podziękowała wszystkim, którzy się zebrali na odpowiedź. Nawet jeśli w przypadku dwójki z nich musiała dodatkowo szturchnąć ich do wypowiedzi. Ewidentnie Jace’a wybiła z równowagi swoimi pytaniami. Jeszcze było za wcześnie, aby próbować go wesprzeć. Nie jak sama dopiero co pokazała jak bardzo inną jest osobą niż sądzili. Dzięki temu jednak dowiedziała się kilku ciekawych rzeczy. Szczególnie jeśli chodzi o Mikela. Jego sytuacja, choć zupełnie inna wydawała jej się bliska swojej własnej. Nim jednak zdążyła go o cokolwiek zapytać Laura wróciła do niej z pytaniami.
- Emi dlaczego się ujawniłaś? - Laura zapytała ciekawa co pchnęło drugą kobietę do tej decyzji.

- Och… za dużo było w tej grupie napięcia. Pomyślałam, że mogę część wyparować jak wyjaśnię swoją aurę - białowłosa uśmiechnęła się. - Poza tym już od dawna miałam na to ochotę. W zasadzie nigdy nie miałam okazji… nikomu tego pokazać poza ojcem. No ale! Mikel, jak coś ciekawego znajdziesz w tym swoim plecaku daj znać. Bo to jest niezmiernie ciekawe. A no i może macie jakieś pytania jeszcze do mnie?

- Nie wiem. Nawet nie wiem czym jesteś. - Mikel nadal był nieco zdezorientowany.

- Och no tak. Jestem zmiennokształtną - Emi pacnęła się w czoło za swoją głupotę. - Pół doppelgangerem? Albo jakoś tak. Przynajmniej ojciec tak zawsze twierdził.

-A co z matką? - chłopak zadał jedyne pytanie, jakie teraz przychodziło mu do głowy.

- Mieszaniec. To by wyjaśniało dlaczego nie pasujesz do znanych mi schematów. I parę twoich zachowań.- powiedziała sama do siebie Laura wyjmując swoja książkę otwierając na pustej stronie i zaczynając nakreślać słowa.

- Nie znam jej. Według słów ojca uciekła jak zobaczyła co urodziła - dopplerka wzruszyła ramionami. - Ja tam nie wiem czemu on tak długo się mną zajmował i tak. Troszkę wam zazdroszczę.

-Współczuję Emi.- Wszyscy wiedzieli, że Mikel nie daje siebie za bardzo rady z takimi tematami. Już swobodna rozmowa ze zmiennokształtną była dla niego trudna.

- Dziękuję. Już się z tym pogodziłam. Tego zmienić się nie da - dziewczyna faktycznie nie wyglądała na przejętą czy zmartwioną.
- To musi być nie lada zaszczyt aby tak… bóg na ciebie zwrócił uwagę. Ja mam czasem wrażenie, że Desna mnie uporczywie olewa. Z drugiej strony możliwe, że nie do końca pasuje do jej wyznawców.

-Nie wiem kto na mnie zwraca uwagę. Mogę się domyślać, ale nigdy mi się nie przedstawił. Nie wiem nawet dlaczego miałby to robić. - Chłopak wyraźnie liczył na to, że towarzysze pomogą mu znaleźć odpowiedzi.

- No dobra. Po kolei. Nie znam się do końca na dogmatach, ale jeden mi przychodzi do głowy. Głównie przez ten dzban piwa. Cayden Cailean. Czy jakoś tak. Aubrin jak rozumiem jest jego… wyznawczynią? Kapłanką?

-Tak. Jest jego kapłanką i to koło jej chatki spotkałem go pierwszy raz. To nadal nie ma sensu. Czego on chce ode mnie? Pod warunkiem, że to faktycznie on. - spojrzał pytająco na dziewczyny.

Emi rozłożyła ręce bezradnie.
- Jedyne co mi przychodzi do głowy to coś jak bycie jego czempionem? Wiesz jak w tych wszystkich opowiadaniach o bohaterach i legendach. Pomazaniec boży sprzeciwiający się niesprawiedliwościom i krzywdzie - ogień odbił się w jednolitych oczach dopplerki. Zaiste to byłoby wspaniałe. Mogłaby napisać opowieść będąc bezpośrednim uczestnikiem takiej też podróży!

- Mogłoby to mieć sens, gdyby nie chodziło o wieśniaka z Pheandar… - młodzieniec nie wyglądał na przekonanego.

- Ależ to właśnie o to chodzi! Wbrew wszelkim oczekiwaniom! Młodzieniec z małej wioski dokonujący czynów godnych herosa. Podróż od wioskowego… od wieśniaka do herosa z legend. Nic tylko młode panny wzdychające na jego widok. Mężczyźni zazdroszczący jego sprawności i wrogowie czyhający na niego za każdym zakrętem. Czy sobie poradzi? Jaka będzie jego przyszłość? - ciężko było powiedzieć czy Emi opowiada o Mikelu czy o kimś zupełnie innym. Dopplerka zdawała się rysować swoją opowieścią jakiś nieistniejący świat pełen intryg i romansów oraz zdrad i triumfów. Urwała dopiero kiedy opowieść zaczęła eskalować do między boskich i kosmicznych walk o losy całego Golaroinu. W tym wszystkim oczywiście tenże chłopak z wioski, który teraz miał już złotą zbroję lśniącą od magii, legendarny miecz i wiernego rumaka, który potrafił mówić.

Laura aż przestała szkicować w swojej księdze i patrzyła na Emi w nieokreślony sposób, napisała jeszcze tylko jedno słowo ze znakiem zapytania i zamknęła księgę.
- W sumie bogowie jako istoty potężne niż my mogą zachowywać się kapryśnie. Po prostu pozostaje ci cieszyć się “boską opatrznością” póki trwa. - najpierw powiedziała do brata potem zwróciła się do białowłosej. - Dziękuje ci za twoje zaufanie, choć powiem szczerze że jestem trochę rozczarowana że sama nie miałam okazji odkryć zagadki jaką był Kharrick. Czy od dzisiaj będziemy widzieć cię w tej formie i tak zamierzasz wrócić do reszty?

- Będziecie mnie taką oglądać. Ale nie wiem czy póki co nie lepiej pozwolić reszcie wierzyć, że Kharrick to Kharrick. Jace niezbyt fortunnie przedstawił wasze miasteczko. Nie są ponoć zbyt otwarci na “dziwy”. - zauważyła białowłosa. - Jest mała szansa aby ktoś to przejrzał, choć porypał mi się kolor oczu w pewnym momencie.

- Jace czasem przesadza w swojej opinii o ‘otwartości’ a dokładniej jej braku. Takie osobniki są wszędzie, każdy jest ostrożny wobec inności. To instynkt przetrwania i nie należy brać tego do siebie, w końcu ani ja, ani on nie wylądowaliśmy na stosie za bycie innym. Ciebie też nikt nie będzie traktował gorzej. Owszem może wywoła to pytania i więcej ciekawości, ale faktem jest że pomogłaś im w najczarniejszej godzinie i na koniec dnia tylko to się będzie liczyć - oświadczyła Laura.

- Możesz wyglądać jak chcesz? Nic Cię nie ogranicza? - Mikel postanowił jednak zadać nurtujące go pytanie.

- Póki jest humanoidalne, znaczy ma dwie ręce, dwie nogi i głowę jestem w stanie przybrać taki kształt. Cokolwiek ponad to? Niekoniecznie. W Yorca bym się nie zmieniła. - dziewczyna założyła ręce za głowę i oparła się o drzewo. Nagle jej twarz i ciało zdeformowały się płynnie przechodząc w umięśnioną sylwetkę Mikela. Tylko ubrania ciągle byłe te same i “Mikel” musiał poprawić swój pasek aby się nie udusić.
- Hej siostra - uśmiechnął się zakłopotany.

Mikel przez chwilę przyglądał się samemu sobie. Zdobył się nawet na coś w rodzaju akceptującego uśmiechu. - No dobra. Rozumiem. Proszę Cię nie rób tego więcej. To strasznie dziwne.

- Taaaa świat jest za mały na dwóch Mikelów - Zaśmiała się Laura doceniając formę żartu w prezentacji.

- W takim razie…- ciało ponownie się zmieniło, włosy urosły, a oczy przybrały brązowy kolor. Tylko twarz była podobna choć kobieca.
- Podejrzewam, że dla drugiej Laury też może być go za mało - powiedziała “wiedźma” lekko kąśliwym tonem unosząc jedną brew do góry. Tym razem prezentacja nie była na tyle długa. Ciemne włosy zbielały i spuszyły się wracając do nieładu jaki “normalnie” ma Emi.
- Powiem wam, że nie zamierzam się zmienić w was o ile sytuacja naprawdę nie będzie tego wymagać. To jest świetne do zdezorientowania pościgu.

- Myślę, że powinniśmy kończyć noc nastaje i przydałoby się wypocząć. - Oznajmiła Laura, i weszła w przygotowane dla niej posłanie. - Dobranoc.

- Dobranoc. Obudź mnie na moją wartę, też się kimnę. - dopplerka rzuciła do Mikela i również schowała się do swojego namiotu. Miała o czym myśleć.
 

Ostatnio edytowane przez Asderuki : 13-01-2019 o 20:15.
Asderuki jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:35.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172