Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-01-2019, 08:38   #221
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Chociaż rozłożyli obóz wcześnie, bohaterowie sporo czasu spędzili na rozmowach lub zagłębieni we własnych myślach. Walka z hobgoblinami, spotkanie z centaurem, a potem jeszcze ujawnienie się Kharricka, czy raczej Emi - naprawdę było o czym dyskutować i myśleć. Jak wiele takich patroli kręci się po Fangwood? Czy wpadli już na trop uciekinierów, a może ich już odnaleźli - dzięki magii Sulima udało się ich ostrzec, lecz nie wiadomo, co działo się z nimi teraz. A centaur? Yorc wydawał się przyjaźnie nastawiony, ale może podejrzenia krasnoluda były czymś więcej niż tylko lekką paranoją? No i zmiennokształtna - dwa tygodnie ukrywała się wśród uciekinierów pod cudzą twarzą, ciężko pracując na ich zaufanie, nawet ryzykując własnym życiem. Ale czy to też nie była jedynie gra, mająca na celu uśpić czujność? A z drugiej strony, pozornie pozytywna reakcja towarzyszy na wyjawienie tajemnicy może także była jedynie fasadą?
Mimo tak wielu spraw na głowie, gdy zapadły już ciemności, wszyscy zasnęli bez trudu, i przespali noc spokojnie, nie niepokojeni przez żadne dziwaczne sny.

Tym razem.

XV dzień miesiąca Arodus, Fangwood, 14 dni po ucieczce w Phaendar

Po dłuższym odpoczynku cała drużyna ruszyła w dalszą drogę z nową energią. Mikel i Emi czuli się jakoś lżej, jakby wcześniejszego wieczoru zrzucili z dusz jakiś ciężar, w przeciwieństwie do wciąż ponurego Jace’a.

Kilka mil dalej las przerzedził się nieco, a z wysokości większego pagórka, ponad koronami drzew dało się dojrzeć niewielki, wciąż porośnięty lasem, masyw górski, rozciągający się na północy. To z pewnością tamto miejsce wskazały wypytywane przez Sulima nietoperze. W końcu, pierwszy raz od wielu dni, cel wędrówki był widoczny z odległości większej niż rzut kamieniem. Wciąż daleki, ale teraz już bardziej osiągalny.
 

Ostatnio edytowane przez Sindarin : 15-01-2019 o 20:50. Powód: Podział posta
Sindarin jest offline  
Stary 15-01-2019, 21:37   #222
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Nocne Magów rozmowy cz.1 z 3 - wspólnie z Obcą

Gdy wszyscy się powoli zaczęli rozchodzić, Jace przygotował swoje posłanie i dozbierał jeszcze drewna z najbliższej okolicy. Usiadł w ciszy przy ognisku pilnując, żeby ogień jedynie się tlił i nie przyciągał niechcianych spojrzeń. Ciepły wieczór i bezchmurne niebo zwiastowało spokojną, ciepłą noc. Słońce już zaszło i szarówka szybko zmieniła się w półmrok, a potem noc rozgwieżdżoną milionem gwiazd. W powietrzu nadal czuć było napięcie, jednak pogoda i przyroda robiły wszystko by wyciszyć zbędne emocje. Mimo to wrażenia z dzisiejszego dnia musiały być spore bowiem wiercenie się szybko zamieniło się w jednostajne pomrukiwanie, a miejscami nawet w pochrapywanie.
Jace rozważał wszystko co usłyszał i powiedział tego dnia. Nie wyglądało to dobrze. Na początku dał się ponieść mocy, nie kontrolował jej, dał jej kontrolować siebie. Był zły na siebie. Dalej nie znał przyczyny, a ostatnie wydarzenia bardziej zwiększały jego obawy niż dostarczały odpowiedzi na nurtujące go pytania.

Wszystko to jednak zeszło na dalszy plan wobec rewelacji Kharricka… ~ Dlaczego akurat teraz? Jaki ma w tym cel? ~
I tak by się wydało, więc może faktycznie dziewczyna zrobiła to by ratować sytuację w grupie? Spojrzał na nieład mlecznych włosów ledwo wystających ze śpiwora.
~ Może faktycznie zbyt pesymistycznie patrzę na temat? ~ pomyślał. Jego wzrok powoli przesuwał się po obozowisku. Psotnik spał wtulony w Sulima tak, że nie sposób było powiedzieć, które z nich chrapie, zaś po przeciwnej stronie leżał Mikel, a nieopodal Laura.
Mógłby przysiąc, że widział jak ogień odbijał się od oczu dziewczyny. Poczuł znajome swędzenie dłoni i momentalnie piekące usta jak wtedy nad wodą. Spojrzał jeszcze raz, ale nie mógł dostrzec, czy dziewczyna spała, czy nie. Korciło go by sprawdzić, jednak obiecał nie używać swojej magii.

Czas mijał powoli, nocne życie tętniło. Ognisko było już małe i z rzadka swiekrczało, natomaist wokół nich nocne życie lasu budziło się. Wokół nich cicho szczebiotały ptaki, sowy pohukiwały na łowach, a raz po raz słychać było trzepotanie nietoperzy. Drzewa przyjemnie szumiały do tego stopnia, że Jace musiał się pilnować, żeby nie usnąć. Gdy wsłuchiwał się, słyszał nawet ryki z oddali. Nie był w stanie określić co to za zwierze, jednak odległość pozwalała czuć się w miarę bezpiecznym. Dodatkowo obecność Psotnika uspokajała Belerena pozwalając mu coraz częściej zerkać w kierunku śpiącej towarzyszki.

Rzucił jeszcze raz okiem na obozowisko, na ogień i upewniwszy się, że wszystko jest w porządku, wstał i ostrożnie podszedł do śpiącej wiedźmy. Usiadł obok niej patrząc na wystającą ze śpiwora twarz. Rysy śpiącej dziewczyny wygładziły się ukrywając trudny charakter i charakterystyczną mimikę twarzy, gdy w swoim sarkastycznym stylu komentowała rzeczywistość. Ciemne, sarnie oczy były szczelnie zamknięte za podkreślonymi węglikiem powiekami, a czerwone wargi wydawały się uśmiechać żłobiąc ten uroczy dołek w kąciku ust. Serce kołatało mu tak, że niemal czuł jak wyskakuje z piersi. Bał się ruszyć sparaliżowany z jednej strony pragnąc bliskości dotyku, z drugiej obawiając się… konsekwencji? Humoru? Sam nie wiedział jednak po dłuższej chwili zdobył się na odwagę i delikatnie dotknął jej policzka obserwując długie rzęsy nadal zamkniętych oczu. Skóra była delikatna, ciepła, przyciągająca dotyk. Odgarnął włosy z twarzy najdelikatniej jak potrafił, ale czuł się jak odrętwiały, jakby był zmarznięty w najbardziej srogą zimę, niezdolny do żadnej finezji prowadząc rękę z gracją muła wychodzącego z bagna… Oczy dziewczyny otworzyły się nagle i rozejrzały zadając nieme pytanie: "Co się dzieje?" zaś Jace cofnął rękę jak poparzony. Widząc, że nikt ich nie atakuje posłała mu strapione spojrzenie i podniosła się cicho do pozycji siedzącej.
- Coś się dzieje? Czy w duchu “pozwierzajmy się” chcesz mi wygarnąć za moje wcześniejsze groźby?- Cichy, spokojny, zaspany szept doszedł do uszu chłopaka. Czekając na odpowiedź wiedźma ziewnęła, przeciągając się.
- C-co? N-n-nie - zająknął się czując, że się czerwieni. - Przepraszam nie chciałem Cię obudzić. - czar prysł. Opanował głos, ale nie mógł spuścić z dziewczyny wzroku. - Nie mam zamiaru nic wygarniać, bo powiedziałaś prawdę, niezależnie od tego jak bardzo nie wiesz co się dzieje. Twój brat, Mikel… on nie rozumie ciężaru i konsekwencji mocy. Dla niego to dar, który marnotrawimy ale dla mnie... nie ma dnia, w którym nie prześladują mnie obrazy stare i nowe. Codziennie widzę moje siostry w… z tymi psycholami. - spuścił wzrok pozwalając wspomnieniom wycieknąć po kropelce przez ustawione bariery.

- Ale nie o tym chciałem. Mam pewien problem, podejrzenie, ale nie wiem jak to zweryfikować. - podjął po chwili - Otóż, wiem że używanie mocy zmienia... - Laura przerwała mu uciszając go kładąc palce na jego ustach i sama powiedziała trzy grosze zanim Jace zdołał się rozkręcić w swoich teoriach.
- Chętnie spędzę z tobą czas tej nocy, ale po pierwsze siadaj tu. - Poklepała miejsce na jej posłaniu zwolnione kiedy sama usiadła. - A po drugie chce mi się pić. - Sięgnęła po bukłak, upijając parę łyków wody poczęstowała Jace’a, który zaskoczony sytuacją usiadł obok dziewczyny. - Dzięki - szepnął, choć nie rozumiał kompletnie zachowania dziewczyny. Rozumiał jeszcze mniej, kiedy położyła swoją głowę na jego ramieniu. Niepewnie, choć całkiem naturalnie objął ją w pasie.
- Mów, choć zaznaczę najpierw, że nie pojmowanie przez Mikela twojego potencjału, nie ma nic wspólnego z twoim potraktowaniem go. Siedzimy w tym razem a Mikel często stoi na pierwszej linii. Nawet jeśli go nie lubisz to powinieneś szanować, nie możemy sobie teraz pozwolić na nieporozumienia. - Laura wzięła oddech i dodała nadal szeptem by nie zmącić ciszy mroku - Wiem że pewnie nie o tym chciałeś rozmawiać ale uważam że musicie się z moim bratem dogadać w ten czy inny sposób.
- To nie tak. To dwie różne kwestie, ale powiązane.
- chłopak zamilkł na chwile. Przytulił się do niej zbierając odwagę na bardziej szczerą rozmowę - Jak mówiłem, używanie mocy zmienia. Zmienia mnie, moją jaźń. Zastanawiam się na ile wchodzenie do umysłu innych otwiera mnie na wpływ ich myśli. Nie chcę się tłumaczyć, ale im mocniej z niej korzystam tym mniej staje się sobą. To co stało się z Mikelem to właśnie to. Zaatakował mnie werbalnie, a ja nie kontrolowałem samego siebie. Jakbym był obserwatorem, zamkniętym we własnym ciele.
- Trzeba było to powiedzieć przy ognisku, Mikel użera się ze mną i moimi mocami od dziecka. Ma więcej cierpliwości niż się wydaje. Wystarczy że go szczerze przeprosisz i powiesz co jest na rzeczy, może trochę pokręci nosem ale zrozumie… tyle że w zamian za to zrozumienie będziesz musiał bezwzględnie akceptować jego głupie żarty.
- Ostatnie stwierdzenie było wypowiedziane w żartobliwym fatalistycznym tonie jakby ‘żarty’ brata wiedźmy miały być nieopisana torturą.
- On nie chce słuchać. - szepnął patrząc przed siebie. - Próbowałem, ale on chciał tylko mówić. A ja… to nie będzie dobra wiadomość dla innych jeśli powiem, że tracę panowanie nad mocą. Myślę, że wiesz o co mi chodzi… - spojrzał na dziewczynę - Porozmawiamy, to jest pewne, ale głupoty znosić nie będę. uśmiechnął się czując ulgę mogąc wyrzucić z siebie to, co najbardziej zatruwało jego umysł.
 
psionik jest offline  
Stary 15-01-2019, 22:18   #223
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Nocne Magów rozmowy cz.2 z 3 - wspólnie z psionikiem

Laura pokręciła głowa w rozbawionym nie dowierzaniu. Chłopak poczuł jak jej ręka rozczochruje delikatnie włosy na jego głowie.
- Posłucha jak zaczniesz mówić i tłumaczyć a nie ciskać czarami i go obrażać. I Mikel nie jest głupi, może nierozważny i z uwagi na doświadczenie w walce podchodzi do niej lżej niż ty czy ja. Spróbujcie porozmawiać na spokojnie, przeprosić wzajemnie i szukać zrozumienia dla swoich zachowań. Jak nie chcecie tego zrobić dla siebie to zróbcie to ze względu na nasze rodziny które na nas liczą. - jej słowa były spokojne, bez nuty oskarżeń czy złośliwości, jakże rzadkie zjawisko.

- Plan Emi chyba zadział, przynajmniej rozpatrujesz rozmowę z nim. - Laura uśmiechnęła się jakby działania ich towarzyszki były jej bardzo na rękę.

- A skąd pomysł, że nie chciałbym oczyścić atmosfery sam z siebie? - zapytał urażony - Nie jesteś obiektywna, Twój brat jest głupi. Zamiast skupić się na walce naraża nas wszystkich śmieszkując z nas i nie słuchają planu - Jace momentalnie usztywnił się na swoim stanowisku. Nie podobały mu się wnioski jaki usłyszał.

- Bo jesteś uparty, jak Ja i ciężko przyznać ci się do błędu, jak Mi i jak Ja zamiast zacząć od próby zrozumienia drugiej strony zarzucasz jej głupotę i zacietrzewiasz się …

- To nie znaczy, że mi nie zależy… -

- … ech, tak cię zdenerwowało słowo ‘szwagier’?

- Myślano o mnie gorzej - uśmiechnął się, choć raczej była to dobra mina do złej gry. - To co mnie wyprowadziło z równowagi to jego myśli… Ryzykowałem życiem, a on zamiast skupić się na zasadzce skupił się na…. - Jace zaczerwienił się - … naszych dzieciach - wyszeptał te słowa czując jak ledwie przechodzą mu przez gardło. Nagle poczuł się strasznie niewygodnie, jakby siedział na bardzo niewygodnym kamieniu, jednak siłą woli zgasił to uczucie.

- Pffff…- Laura zdusiła wybuch śmiechu prychnięciem, chwile trzęsła się opanowując spazmy starającego zmącić ciszę nocy śmiechu - No tak, to wiele tłumaczy zwłaszcza użycie słowa ‘niańczyć’ w twoim poleceniu dla niego…to takie straszne? Wizja dzieci które były by z naszej krwi, że aż musiałeś go ogłupić magią?- Jej głos starał się być cichy ale wyraźnie było słychać nutkę rozbawienia i udawany skrzywdzony ton w końcowej wypowiedzi.

- To dwie różne sytuacje. - odpowiedział całkiem poważnie. Powoli męczyło go to, że kolejny raz musiał się tłumaczyć. - Ogłupienie nie było spowodowane sytuacją przed walką, ale tą po niej. Wierz mi, że nie jestem dumny z tego co się stało, ale jak wspomniałem, poczułem się zaatakowany i nie kontrolowałem się po walce. - spuścił wzrok - Czy… czy możemy ...

- Zmienić temat na mniej dręczący? Tak możemy. - przerwała i zarazem dokończyła myśl, nawet jeśli była niepoprawna. - Co sądzisz o rewelacji na temat Emi?

- Nie wiem.
odpowiedział po chwili zastanowienia. - Naprawdę nie wiem co o tym myśleć. Nigdy nie słyszałem o takiej istocie.

- Chodziło mi co sądzisz o niej, niegdyś Kharricku. Mieliście z nim styczność dłużej niż ja i Mikel. Osobiście podziwiam zaufanie jakim nas obdarzyła, rzadko się spotykam z tym. Zaimponowała mi.

- Nie mam dzisiaj głowy do analizy tego. Raczej nie zrobiła tego altruistycznie. Zdardzając nasze sekrety dajemy jej więcej informacji i pewniejszy kamuflaż, jeśli będzie się pod nas podszywać.

- Ojej ty nie masz dzisiaj humoru do niczego dzisiaj...ciągle tylko podejrzenia i nieufność, jakbym cię teraz pocałowała pewnie też byś szukał drugiego dna.
- Laura przekrzywiła głowę w stronę Belerena oczekując co zrobi na tą bezczelną prowokację.

- Wtedy akurat bym nie myślał - odpowiedział patrząc jej w oczy.

[media]https://i.pinimg.com/564x/b0/5a/70/b05a70f21c973d40e47d73e39a2454db.jpg[/media]


Chwila ciągnęła się dla siedzącej pod rozgwieżdżonym niebem dwójki w nieskończoność. Jace bał się zrobić jakikolwiek ruch, jakby czekał na przyzwolenie, które otrzymał już dawno temu, zaś Laura czekała na efekt prowokacji. W końcu, po krótkiej chwili wydawającej się dla niego wiecznością, Beleren nachylił się powoli w stronę ust wiedźmy...

Ich wargi zetknęły się nieśmiało, w jakże innym pocałunku niż w kuchni i nad strumieniem. Senna atmosfera nocy sprzyjała delikatności i misterium jakie panowało wokół. Laura chętnie odwzajemniała czułość jaką obdarzał ją chłopak. Ten był delikatny, nie ze względu na wartę, czy obecność innych, ale przez atmosferę jaką tworzyło rozgwieżdżone i bezchmurne niebo, ciepłą noc, las tętniący nocnym życiem i delikatność o którą na codzień by nie podejrzewał wiedźmy. Objął ją drugą ręką powoli kładąc na boku. Było im niewygodnie, parę razy zmieniali ustawienie rąk, aż w końcu Laura leżała z powrotem w swoim śpiworze, a Jace trzymając jedną rękę a jej biodrze całował lekko odsłoniętą szyję i płatek ucha.

Laura zadrżała, pieszczota i powiew ciepłego oddechu sprawiły, że dreszcz przeszedł wzdłuż jej kręgosłupa. Zaczerpnęła głośno powietrze i zasypała Jace’a deszczem pocałunków. Jej dłonie zacisnęły się na jego szacie, przyciągając go do siebie bliżej. Wyłączył myślenie, działał instynktownie. Jego ręka ześlizgnęła się z biodra na pośladki zaciskając na jędrnym ciele, zszedł pocałunkami niżej, wzdłuż szyi, delektując się zapachem...

Minuty pędziły, a kochankowie ośmielali się na coraz odważniejsze gesty. Muśnięcie nagiej skóry uda czarownicy, przygryzienie zębami płatka ucha chłopaka, coraz głośniejsze westchnienia niosące się w noc. Zanim jednak ich narastające emocje zdążyły ponieść ich do reszty, Noc postanowiła dać znać o sobie.


~Niewolnicy! Słudzy Wspaniałej Nocy! Mnie! Nie udzielam zgody na wasze spółkowanie! Żądam abyście swoją nocna ikrę spożytkowali na wychwalaniu MOJE WSZECHPOTĘGI!! I dali mi jeść! Bo Noc jest głodna! ~ Seria nietoperzych popiskiwań rozległa się w okolicy posłania Laury, czując empatyczne niezadowolenie i głód swojego chowańca Laura wytrąciła się z rosnącego uniesienia. Przerwała pocałunek i wtuliła się w szyje Belerena.

- Jak miłe i uzależniające dla mnie jest spędzanie z tobą w ten sposób czasu, to jednak jesteś na warcie a moja ma nadejść za cztery godziny. Jeśli nie mam być bezużyteczna jutro muszę wypocząć. - Wiedźma nie ukrywała rozżalenia w swoim szepcie, i z frustracją pacnęła chowańca po łebku sycząc -Cicho!
 

Ostatnio edytowane przez Obca : 16-01-2019 o 18:43.
Obca jest offline  
Stary 16-01-2019, 09:09   #224
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Nocne Magów rozmowy cz.3 z 3 - wspólnie z Obcą

[media]https://i.pinimg.com/564x/62/1c/c6/621cc631b3f9e1e35e41b50b60e293c2.jpg[/media]
Jace położył się obok nie zwalniając uścisku. Nie odpowiedział od razu, wzrok miał wbity w niebo. Ani jednej chmury! Niesamowite!
- Spójrz jak one pięknie świecą - wyszeptał zachwycony.
- Mhmm... - potwierdziła tuląc się, łaknąc tych ostatnich chwil czułości, a on nie protestował. Wsłuchiwał się w noc, w spokojne oddechy, w szum drzew w brak podejrzanych dźwięków. Coś ponownie zapiszczało gniewnie obok.
- Dobrze, że masz ze sobą przyzwoitkę - wyszeptał wskazując na chowańca. Chciał dodać coś jeszcze, ale stwierdził, że choć raz nie będzie psuł chwili.
- Zaraz idę obudzić Mikela. - dodał tylko skoro był w temacie, ale nie ruszył się z miejsca.
- Kolejny, powód dla którego dobrze mieć z nim dobre stosunki...- powiedziała cicho, muskając nosem jego szyje - nie miałby wtedy nic przeciwko byś spał koło mnie.
~ Zupełnie jakby to od niego zależało. ~ pomyślał rozbawiony.
- Masz zimny nos, wracaj pod koc, a ja wracam do ogniska - wyszeptał, ale żadne nie ruszyło się o milimetr.

W końcu chłopak wyswobodził się z uścisków i podniósł się z żalem. Ognisko już prawie dogasło, a powietrze zrobiło się wyraźnie chłodniejsze ale nikomu to nie przeszkadzało. Nadal czuć było ciepło, choć już nie tak mocne.
Jace dołożył ostrożnie do ognia i zrobił obchód wokół obozowiska. Wszystko wyglądało normalnie, jakby było w najlepszym porządku. Nawet Psotnik podniósł głowę gdy Beleren poruszył się na skraju obozu. Spał czujnie, co dodatkowo uspokoiło chłopaka. Teoretycznie znał sposób by móc ustawić mentalną czujkę, która obudzi go, gdy ktokolwiek się będzie zbliżać, ale wciąż pełen rozterek nie zdecydował się na taki ruch. Zresztą i tak było już za późno, niedługo kończył swoją wartę i będzie mógł odpocząć. Zamknąć ten dzień licząc, że kolejny przyniesie świeży start. Przeciągnął się i powoli podszedł do posłania Mikela. Kucnął i szturchając delikatnie szpenął - Wstawaj, już czas! - Poczekał aż wojownik na pewno się obudzi i przykucnął przy ognisku. Dołożył do niego po raz ostatni i odczekał, aż jego zmiennik się oporządzi. Pożegnał się zdawkowo i zawinął w swój śpiwór. Leżał jeszcze na boku przez pewien czas wpatrując się w posłanie Laury zanim wreszcie odpłynął w sen...
 
psionik jest offline  
Stary 16-01-2019, 13:01   #225
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Poranek po ujawnieniu był naprawde orzeźwiający dla młodej dopplerki. Była pełna energii. Zgodnie z ostatnimi dniami również i dziś zaczęła ćwiczyć razem z psionikiem. Z jakiegoś powodu znów przywitała się w milczeniu z młodzieńcem i zaczęła się rozgrzewać. Ponownie jej ćwiczenia opierały się na rozciąganiu. Tylko jakoś inaczej to teraz wyglądało. Niewątpliwie kobiece kształty bardziej współgrały z ukłonami i szpagatami. Ale było też coś innego. Emi uporczywie starała się utrzymać swoje ciało dokładnie zasłonięte. Rękawy sięgały nadgarstków, dekolt zawiązany pod szyję spodnie spuszczone do samego końca.
Kiedy w końcu dziewczyna się zmęczyła już zamierzała zwyczajowo podziękować skinieniem głowy, ale się zatrzymała. Przełamała milczenie.
- Jace… miałbyś dzisiaj siłę porozmawiać?
- Tak - wystękał stojący na rękach chłopak. Opuścił nogi za siebie do mostka i runął na ziemię tracąc koncentracje. - Au! - syknął podnosząc się powoli. - Co tam sobowtórko? - uśmiechnął się.
Jeden z cieni wokół oczu rozciągnął się nieco do góry. Emi prawdopodobnie właśnie podniosła brew. Podała rękę pomagając wstać młodzieńcowi.
- Ach masz dobry humor. Dobrze - odwzajemniła uśmiech. - Tak się zastanawiałam nad jedną rzeczą i ciekawa jestem czy ty zdajesz sobie z niej sprawę. Mianowicie mam wrażenie, że twoje moce na ciebie… niefortunnie wpływają.
- Dlatego tak niechętnie ich używam -
odpowiedział momentalnie poważniejąc. Przyjrzał się jej baczniej. - No tak, musisz być bystrym obserwatorem, jeśli chcesz podszywać się pod innych - uśmiechnął się. - Powiedz mi, co o tym myślisz?
- Jestem ciekawa - dopplerka odpowiedziała zauważając, że zapytał. Przeszła kilka kroków po łuku którego centrum był Jace.
- Ciekawa powodu dla którego to się dzieje - urwała pozwalając sobie pokazać niepewność co do dalszych słów. - Czy to jesteś prawdziwy ty, czy to ułuda.
- Chciałem zapytać co masz na myśli mówiąc, że moce “niefortunnie wpływają”? - Jace poprawił się ignorując na chwilę pytania, które zadaje sobie niemal codziennie.
- Inaczej się zachowujesz. Mówiąc wprost: jak dupek - Emi zrobiła kwaśną minę. - Na szczęście nie najgorszy na świecie. Stąd też moja ciekawość. Dlaczego?
- To nieco bardziej skomplikowane i nie mam łatwej odpowiedzi. - odpowiedział po chwili. - Przejdziemy się?
- To nie jest tak jak krzyczał Mikel, że to dar, z którego nie chcemy korzystać -
zaczął, gdy opuścili polankę. - Jest takie mądre powiedzenie, że gdy patrzysz w Otchłań, Otchłań patrzy w ciebie i mam pewne podejrzenia, że tutaj jest podobnie. Nie ma żadnych szkół uczących jak posługiwać się tą mocą, nie ma skryptów, gotowych formułek, nikt nie przetarł szlaku. Absorbuję to złe słowo, ale nie wiem, czy nie zabieram cząstki umysłów które dotykam ze sobą. To chwilowe i… trudne do wytłumaczenia - powiedział poważnie. - Sam jestem tego bardziej świadom od niedawna.

- To co się stało wczoraj… nie powinno mieć miejsca ale… To naprawdę trudne do wyjaśnienia… Póki co z czasem przechodzi, ale jaką mam pewność, że następnym razem nie będzie na stałe? -
Zatrzymał się przy pokracznym drzewie, które musiało kiedyś zostać uderzone piorunem, bowiem w środku, na wysokości dwóch metrów od ziemi ziała dziura, a konar rozgałęział się, skręcał, wyginał i splatał sam ze sobą, by wreszcie ponownie wspiąć się w górę.
[media]http://seeninsanfrancisco.com/wp-content/uploads/2015/08/golden-gate-park-gnarly-tree-1024x768.jpg[/media]
- Czy to prawdziwy ja? - spytał uśmiechajac się ponuro - Czy ktoś to naprawde może powiedzieć? -
Emi uważnie słuchała rozterek Jace’a. Milczała zastanawiając się jakie najlepsze słowa są potrzebne aby odpowiedzieć.
- Myślę, że tak. Ktoś zna prawdę. Powiedz mi, czy czujesz się słaby na co dzień?
- Obawiam się, że nie rozumiem pytania.

- Czy czujesz się bezradny wobec myśli jakie słyszysz? - dziewczyna nie odpuszczała. - Tak, lub nie?
Jace uśmiechnął się na tę próbę wymuszenia.
- Nie. I tak - dodał po chwili. - Trudno jest reagować na prywatne myśli publicznie. Sama widzisz jak to wygląda. Reakcja na coś, czego nikt nie widzi nie wygląda na reakcję. Wygląda na akcję. Na codzień osłaniam się… hmm... możesz pomyśleć o tym jak o płaszczu przeciwdeszczowym. Lekkiego deszczu nawet nie poczujesz, ale na ulewę niewiele się zda. A jak jakaś kropla trafi pod kaptur, spadnie na szyje pociągnie za sobą kolejne. Dopóki nie zareagujesz, będziesz czuć irytację, czuć kroplę za kroplą kapiącą za kołnierz. Nikt ich nie zobaczy, ale będzie widzieć jak się wierzgasz niekomfortowo pod płaszczem.
- Czyli w zasadzie tak - Emi skróciła wypowiedź do meritum. - A jak się czujesz kiedy używasz mocy? - dziewczyna wystawiła otwartą dłoń chcąc uspokoić rozmówcę. Chcąc pokazać, że to ma sens lecz jej własne myśli już wybiegały daleko do przodu.
- Czujesz się potężny?
- Nie
- uśmiechnął się. - Zdecydowanie nie.
- Hmm. - Dopplerka zamyśliła się i zaraz zaczęłą chodzić dookoła drzewa. Rozważała co usłyszała. W końcu oparłą się o drzewo obok psionika i spojrzała na niego uważnie.
- A czujesz… hm… Jesteś wtedy sobą? Nie wiem do końca jak o to zapytać. Takie wrażenie jakby się patrzyło z wnętrza swojego ciała. Nie, nie wiem. Rozumiesz o co pytam?
- To całkowicie inne uczucie -
odpowiedział po chwili zastanowienia - Być w czyimś umyśle, widzieć jego myśli, przechodzić przez bariery, plątaniny… korytarzy, wątków przyczynowo-skutkowych… Można to porównać to obcowania w znanym Ci labiryncie, który ktoś inny udekrował po swojemu. Mógł pomalować ściany, wstawić lustra, obrazy, przedmioty, czasem jest całkowicie nie do rozpoznania, a czasem od razu wiesz gdzie jesteś.
Emi westchnęła sobie to wyobrażając.
- Chciałabym… khm. Nie o tym teraz. - pokręciłą głową. - Z tego co mówisz wnioskuję, że to możesz nie być do końca ty. Musiałbyś… khm musiałbyś mi dokładniej opowiedzieć żebym JA mogła ci odpowiedzieć. Od ojca nieco wiem o tym co sobie inni myślą. Uczył mnie tego, przygotowywał, ale… ostatecznie nigdy nie potrafiłam zajrzeć do cudzych myśli. Ale wydaje mi się, że brakuje ci po prostu świadomości gdzie jesteś ty, a gdzie ten ktoś inny… no oczywiście jest jeszcze jedna opcja, ale jest bez sensu. - dziewczyna machnęła ręką bagatelizując swoje słowa.
- To nie jest magia w stylu kształtowania magii przez słowa i gesty. Tu nawigujesz myślą i emocjami. Musisz wiedzieć co chcesz osiągnąć i dążyć do celu. - odpowiedział z wyższością. - Ja dokładnie wiem gdzie jestem, ale nie mam pewności… nie wiem czy nie zabieram fragmentów kogoś ze sobą - dokończył przyglądając się dziewczynie.
- No właśnie. To znaczy, że albo za bardzo się rozpychasz, albo, że nie do końca jednak wiesz gdzie jest to twoje “ja”. Inaczej to by się nie działo. - Emi zaczęłą gestykulować zapominając się. - Poprzez “ja” mam na myśli to, że wiesz jaki jesteś ty i co jest częścią siebie. To tak jak ja kiedy muszę przygotować sobie osobowość. Spisuje sobie coś co mi pasuje do siebie wzajemnie i wtedy to jest moje ja. Dajmy na to Kharrick miał być sarkastycznym cwaniakiem. Skoro wędrujesz do cudzych umysłów chyba powinieneś zapisać sobie, albo ustalić samemu ze sobą kim TY jesteś. No i za każdym razem jak wychodzisz z czyjegoś umysłu robisz sobie sprawdzenie. Zgadza się, nie zgadza się. Potem odsunąć od siebie co się nie zgadza i… może będzie lepiej? - Emi podniosła spojrzenie do góry wprost na te niebieskie oczy.
Jace spuścił wzrok bojąc się konfrontacji. - To nie działa w ten sposób. - uśmiechnął się - To jest subtelne, niezauważalne. Mogę podrzucić Ci myśl, która sprawi że rzucisz się na swoich przyjaciół z chęcią mordu i nawet nie zorientujesz się, że coś jest nie tak. To będzie dla Ciebie sensowne i logiczne, twój umysł sam znajdzie uzasadnienie i dopiero po fakcie, gdy ochłoniesz zrozumiesz co się stało. Rozumiesz?
Emi zastanowiła się czy naprawdę to rozumie.
- Tak, chyba tak. Póki czegoś nie spróbujesz Jace zawsze będziesz miał z tym problem. To tylko od ciebie zależy czy przezwyciężysz to lub do końca życia będziesz się obawiał konsekwencji używania swojej mocy. - Poliki dopplerki zarumieniły się lekko. Zawstydziły ją jej własne słowa.
- Ale ogólnie służę pomocą jeśli jej będziesz potrzebował. - głos dziewczyny ledwo słyszalnie zadrżał.
- Dzięki Wtórko. - uśmiechnął się.- Wracajmy do obozu, zanim inni zaczną się martwić.
Dopplerka otworzyła usta zaraz potem je zamykając. Kiwnęła w końcu głową na zgodę.
 

Ostatnio edytowane przez Asderuki : 16-01-2019 o 13:46.
Asderuki jest offline  
Stary 17-01-2019, 11:18   #226
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Marsz przez las był nudny po tylu dniach w nim spędzonych. Nawet miastowy szczur jakim była Emi przestał się bać szelestu przy każdym kroku. Otwartość nagle przestała być problemem, a wszędobylskie drzewa stały się schronieniem. Na pewno dopplerka nie potrafiła w pełni wykorzystać otoczenia w jakim przyszło jej się znaleźć, ale była już z nim oswojona. Dlatego też mogła się bardziej skoncentrować na otaczających ją osobach.
- Hej, Mikel jakiego rodzaju rzeczy znajdowałeś w tym swoim plecaku?
- Ogólnie? Niewielkie. Niedrogie. Przydatne. - odpowiedź była enigmatyczna, ale chłopak uśmiechnął się jakby zachęcając do dalszych pytań.
- Na przykład? Nóż albo wytrych? - Emi promieniowałą ciekawością.
-Hmm… Młotek, dłutko, skórzany pas, dratwa, kwiat… szalik… kilka butelek alkoholu, łopata. Nie wymieniam oczywiście wszystkiego. - przymknął oczy, próbując zmusić pamięć to wytężonej pracy. Chyba coś sobie przypomniał bo w jego różnokolorowych oczach widać było wyraźnie iskierki rozbawienia.- Możliwe, że było tego więcej, ale czasem ciężko mi ocenić co gdzieś znaleźliśmy lub kupiliśmy, a co pojawiło się znikąd.
- Ha, nie raz by mi się coś takiego przydało! Koniecznie musisz mi powiedzieć jak znajdziesz coś nowego. Ko-nie-cznie.
Przez chwilę umilkła a potem coś jej zaświtało w głowie.
- Kwiat? Do czego był ci potrzebny kwiat?
- To tak trudno się domyślić? - łobuzerskie spojrzenie mówiło wszystko.
Emi otworzyła szerzej oczy.
- Laura go potrzebowała? - zapytała z wyrazem pełnego niewiedzy.
-Możemy trzymać się tej wersji. - Mikel wyraźnie mrugnął okiem.
Dopplerka parsknęła.
- Co za panna trafiła twoje serce strzałą miłości? - zapytała sarkastycznie.
-To było dawno, daleko i nic poważnego. - chłopak mimo wyraźnie dobrego nastroju i chęci do rozmowy nie dawał się tak łatwo podejść. - Może zmienimy temat? Może opowiesz coś o sobie?
- Oj weź… co ci szkodzi mi powiedzieć? Nie jestem stąd więc jakiekolwiek kontrowersje mnie nie dotyczą. Ba, sama jestem pewnie kontrowersyjna wystarczająco - dziewczyna przytuliła się do ręki wojownika trzepocząc rzęsami.
- Coś za coś moja droga. - Mikel postanowił grać w jej grę. - Opowiedz coś podobnej wartości to ja opowiem o mojej… znajomej.
Emi westchnęła przewracając oczami.
- Niech będzie, sama zaczęłam. No dobra… - palec na moment spoczął na brodzie kiedy dziewczyna się zastanawiała.
- Tak żeby mi kwiaty jakiś przynosił to nie, ale kilku było. Bardziej z ciekawości chyba… i potrzeby - dokończyła przygryzając dolna wargę przypominając sobie coś.
-Co znaczy potrzeby? - miał na tym zakończyć, ale widząc świdrujące go spojrzenie uzupełnił - Wołali na nią Niki i była córką kowala w jednym z miasteczek, gdzie zatrzymaliśmy się z Laurą. Jej ojciec sporo mnie nauczył. W innych okolicznościach pewnie już rodziłaby drugie dziecko… Niestety nie zostaliśmy tam długo. - uśmiech chłopaka odrobię zrzedł, ale szybko to ukrył. - Powtórzę pytanie. Co znaczy potrzeby?
- Potrzeby ciała Mikel. Tej najprostszej, instynktownej potrzeby. Jeśli to nie za dużo… dlaczego mówisz, że w innych okolicznościach rodziłaby już drugie dziecko?- Emi sama się zaniepokoiła słowami chłopaka. ~ Twoje? ~
- Mówię tylko, że mieliśmy się ku sobie. Jej ojciec też mnie lubił. Jakbyśmy mieszkali w tej samej wiosce od urodzenia to pewnie już byśmy byli po ślubie. - Chłopak zamyślił się na sekundę, jakby smakował tę możliwość.
- Ha… wcześnie. N… nie wyobrażam sobie tego. W ogóle. - dopplerka w końcu puściła umięśnione ramię chłopaka.
- Chciałbyś czegoś takiego? Już być uwiązanym do jednego domu? Zajmować się dwójką bachorów i jeszcze mieć nadzieję, że z tego co wyrobisz starczy dla was wszystkich?
- Do zeszłego tygodnia nawet nie brałbym takiej opcji pod uwagę. Chciałem przygody. Z życzeniami trzeba ostrożne. Mogą się spełnić. - brzmiała w tym nuta rezygnacji.
Mikel dostał kuksańca w bok, akurat w miękką część zbroi.
- Dobra, co to za smuty? Przygoda to nie tylko radosne hasanie po lasach. Krew, pot i łzy, to jest dokładnie to czego się można spodziewać. Za to jakie wspomnienia. Na starość będziesz siedział przy ognisku w jakiejś karczmie i opowiadał bachorom o tym gdzie dostałeś jakie blizny. A ich oczy będą się świecić jak złote monety. Nawet mnie się świeciły jak jeden z drabów opowiadał jak ukatrupił innego draba w niesamowitej walce.
- Zapewne masz rację. Dość już o mnie. Miałaś opowiadać o sobie. Nie każ mi pytać. Zaskocz mnie czymś ciekawym. - chłopakowi znowu wrócił dobry humor.
- Zaskocz mnie, zaskocz mnie - emi wyrzuciła ręce do góry - za nic kreatywności! Dobrze. Daj mi chwilę muszę się zastanowić, co takiego ciekawego w moim życiu było…
Mina dziewczyny zmieniała się co chwilę. Choć brak wyraźnych rysów twarzy utrudniał zdefiniowanie widać było jak zmarszczka na czole, sugerująca ściągnięte brwi, rozluźniała się łagodniejąc.
- Cholera. - zaklęła cicho - Dużo tego. Mieszkałam obok calistriańskiego burdelu przez pewien czas. Chciałam dołączyć do rebeliantów w swoim mieście. Woziłam trupy dla jednego świra… Któreś cię bardziej interesuje?
- Opowiadaj o burdelu. Za dużo mam trupów i wojny dookoła… - Mikel sprytnie argumentował swoją ciekawość.
- Pomijając wieczorne upojne dźwięki czasami trafił się jakiś idiota będący przekonany, że wolno mu więcej. Tylko, że nikt nie powinien denerwować calistrianek. Mściwe z nich bestie. Matrona tegoż burdelu wysyłała kilkukrotnie wielgachne pasiaste owady za nieszczęśnikami, którzy śmieli skrzywdzić którąś z jej dziewcząt. Okropne po nich były bąble. Ojciec miał dobre z nią stosunki. Tak samo z resztą i z innymi, ale zawsze jako inna osoba.
- No dobra. Czemu Kharrick? Czemu akurat facet? - młodzieniec zadał kolejne pytanie.
- Bezpieczniej. Mniej się zwraca uwagę na facetów. - Emi powiedziała to jakby to była najoczywistsza oczywistość.
- Chyba masz rację… - milczał przez chwilę, zastanawiając się na następnym pytaniem - Jakie masz plany jak to wszystko się już skończy?
- Ouff… nie wiem. To może potrwać, ale… zapewne sobie pójdę. Może wrócę do Kaer Maga.
- I co tam będziesz robić? - Mikel był wyraźnie zainteresowany.
Emi uśmiechnęła się.
- Żyć Mikel. To mój dom. Może spróbuje w nim pozmieniać co nieco, ale raczej się dostosuje.
- Ty przynajmniej wiesz, co będziesz robić dalej. Ja na razie nie mam pomysłu. Pheandar już od jakiegoś czasu nie jest moim domem. Nie zrozum mnie źle. Chodzi mi o to, że po prostu nie umiałbym na razie osiąść tam na stałe, mimo tego, co mówiłem wcześniej. - mimo dość ponurego tonu wypowiedzi, chłopak nie wyglądał na zmartwionego - Kto wie? Może kiedyś odwiedzimy Cię z Laurą w Twoim domu? - towarzyszący słowom uśmiech wydawał się być szczery.
- O ile mnie znajdziecie. - dopplerka uśmiechnęła się łobuzersko.
Mikel tylko pokiwał głową w odpowiedzi. Miał nadzieję, że uda im się wyjść cało z tej “przygody” i faktycznie będzie co planować w przyszłości.

 
shewa92 jest offline  
Stary 17-01-2019, 17:29   #227
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację

Dzień pochylił się ku wieczorowi. Słońce przestało tak grzać i zalało las pomarańczem. Strudzeni podróżą wędrowcy rozłożyli obóz rozsiedli się i zaczęli przygotowywać jedzenie. Świat ciemniał wraz z upływającym czasem. W końcu ognisko było jaśniejsze od nieboskłonu nad nimi. Rodzeństwo coś między sobą szeptało. Sulim gładził Psotniczka po głowie, a niedźwiedź do niego pomrukiwał. W końcu nastąpił moment kiedy było już blisko do pierwszej warty.

- Dobry wieczór Wtórko! - zagadnął podchodzącą do niego Emi. Po raz kolejny w ciągu dnia używał zwrotu “Wtórka”, od słowa “Sobowtórka”, które w jego przeświadczeniu było nieco zadziornym, ale w gruncie rzeczy miłym zdrobnieniem. Zwykle komunikowali się niewerbalnie, jednak po ostatnich wydarzeniach taka cisza wydawała się… sztuczna, ciężka i męcząca. Jakby samą swoją obecnością wprowadzała element niepewności, wyczekiwania. Nie pozwalała się skupić i odpocząć. - Przyłączysz się do ćwiczeń? -

Emi wyrwała się z zamyślenia. Rozmowa z Mikelem była intrygująca pod pewnymi względami. Tak pewnie odpowiedziała co zamierza zrobić ze swoim życiem dalej, tylko w połowie mówiąc prawdę. Wiedziała jaki ma cel, ale czy go osiągnie... czas pokaże.
- A czemu nie. Jak będziesz znów próbował robić mostek daj znać. Pomogę ci. Szkoda abyś obijał sobie łeb za każdym razem - wyszczerzyła się zaczynając rozgrzewkę. Standardowo wszystkie stawy poszły jako pierwsze. Nadgarstki, ramiona, biodra, kolana i kostki. Skręty tułowia - Emi jak kot była w stanie niemal całkowicie odkręcić się za siebie. Po tym przyszło rozciąganie.
- Będę uważać - odpowiedział ostrożnie uśmiechając się. Cały dzień miał okazję przyglądać się zainteresowaniu jakie wzbudziła Emi. Wydawało się jakby dziewczyna cieszyła się z tego, z możliwości wymiany historyjek, ale Jace podskórnie czuł, że jedne mogą być o wiele więcej warte niż drugie. Spojrzał na dziewczynę, na jej ubiór zasłaniający prawie całe ciało, pomimo różnych ćwiczeń rozciągających, nadal szczelnie zasłaniających niemal wszystko.
- Jak się czujesz? Pierwsza doba po zdjęciu maski? - spytał.
Emi odwróciła się do niego z dziwnym spojrzeniem.
- Dobrze. Nawet bardzo. - mówiąc to nogi zaczęły jej się rozjeżdżać na boki. Emi wyszczerzyła się prowokacyjnie. “A tak potrafisz?” wymalowane było na jej twarzy jak już zrobiła pełny szpagat.
Jace przyglądał się łapiąc każdy fragment ciała dziewczyny, po czym spróbował powtórzyć jej wyczyn, zabrakło mu jednak dobrych 30 centymetrów do pełnego szpagatu. Był zdecydowanie mniej… gibki, a ruchy mniej zręczne niż jeszcze parę dni wcześniej. - Na więcej mi spodnie nie pozwolą - uśmiechnął się wstawając pokracznie.
- Niedobrze. Musisz sobie załatwić luźniejsze - zaśmiała się z tak cudacznej wymówki.- Już myślałam, że znalazłam równego sobie. Lepiej ci szło, co się stało?
Dziewczyna przeniosła obie nogi przed siebie i położyła się. Złożyła się jak scyzoryk.
- Trudno teraz o nowe ciuchy w naszych warunkach, a nie będę prosić Laury o cerowanie - Jace zatrzymał się obserwując giętkość jaką prezentowała Emi. - Dobra jesteś - skomentował wracając do mniej wymagających ćwiczeń.
- A nie męczą Cię te ciągłe pytania? - zmienił temat. - I spojrzenia? -
- Nie przeszkadzają… i to ty się głównie patrzysz niebieskooki - Emi nie powstrzymała się przed wykorzystaniem sytuacji. Podniosła się z zalotnym uśmiechem. Później pomęczy go brak odpowiedzi.
- Ja? - zdziwił się. Jako jedyny starał się trzymać z dala od jakiejkolwiek interakcji z dziewczyną mogącą w jakikolwiek sposób wkraczać w jej prywatność. - To nie ja cię obserwowałem jak jakiś eksponat! - zaprotestował.
- Ale teraz patrzysz.
Dziewczyna podciągnęła nogi kładąc się na ziemi. W jednym momencie uniosła się wyginając ciało w łuk podpierając się na dłoniach i stopach. Bluzka była napięta do granic możliwości i gdyby była na guziki pewnie by nie wytrzymała. Emi przeniosła ciężar ciała na ręce i nagle podniosła jedną, a potem drugą nogę przenosząc je płynnym ruchem na drugą stronę robiąc przy okazji ponownie szpagat.
- Ech… ale nie w ten sposób. - westchnął odwracając się tyłem do dziewczyny. - Sama zaczynasz, a teraz robisz z tego zarzut. Gdzie mam patrzeć jak z Tobą rozmawiam? - doskoczył do gałęzi podciągając się. - Nie zrozumiem chyba kobiet. - westchnął.
 
Asderuki jest offline  
Stary 17-01-2019, 18:03   #228
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Wspólnie z Asderuki i shewa92

Emi się zaśmiała i przez chwilę się nie mogła uspokoić.
- Zdecydowanie nie rozumiesz… a to ty spoglądasz do umysłów innych. Masz patrzeć Jace. Nie przeszkadza mi to - powiedziała stając na równe nogi. Podeszła bliżej.
- Nie wiem co o tobie myśleć chłopcze. Rumienisz się na myśl o tym, że masz ładne oczy, ale jak dziewczyna prezentuje przed tobą swoje wdzięki jesteś nieporuszony. - oparłą się o pień drzewa.Tym razem chłopak zarumienił się konkretnie. Nie wiedział kompletnie co ma powiedzieć.
- Wiesz… - zaczął, ale przerwał. - Nieważne. - wybąkał kończąc ćwiczenia. Nic z tego nie będzie, nie był w stanie się skupić. Jego myśli błądziły wszędzie tylko nie tam gdzie powinny.
- Dlaczego mi to robisz? - spytał zrezygnowany. Usiadł oparwszy się plecami o drzewo. Chciał coś jeszcze dodać, otworzył usta, ale zamilkł. Spojrzał na Emi zmęczonym wzrokiem.
Widząc to spojrzenie Emi przykucnęła przy nim.
- Bo mi się podobasz. Widzę jednak, że się spóźniłam… Walkower wręcz. - jeden kącik bladych ust uniósł się do góry. - Nie będę cię już męczyć.
- Co? Chwila, poczekaj - zawołał. - Ale, ale jak to? - Jace zgłupiał. Całe swoje życie odgradzał się od ludzi, dziewczyny nawet nie obdarzały go spojrzeniem, a teraz? - Emi, ja….
- Ja nie wiedziałem -
burknął czując gorąco rozchodzące się po całym ciele i zimny pot na plecach, i policzki na których możnaby smażyć obiad.
- W porządku. Kharrickiem trochę głupio było… a potem cała ta sytuacja z Laurą. - Dziewczyna westchnęłą głęboko. W przeciwieństwie do chłopaka była spokojna.
- Ty ją lubisz, ona chyba ciebie też skoro nie zamieniła cię w żabę. Nie ma specjalnie miejsca dla kolejnej osoby. - zaśmiała się. Jace uśmiechnął się nieśmiale.
- Naprawdę nie wiem co powiedzieć. To nie jest zainteresowanie do jakiego przywykłem. - powiedział gdy już trochę ochłonął. Sytuacja była całkowicie poza jego kontrolą.
- W porządku. Nic się nie dzieje - powtórzyła dziewczyna uspokajającym głosem. - Nic się nie stało. Nie myśl o tym. Pomyśl o swojej czarnowłosej. Tyle wystarczy.
Wstała szukając rozwiązania do sytuacji, którą spowodowała. Lepiej było zostawić go jego myślom? Dalej tłumaczyć?
- Tyle wystarczy. - Powtórzyła cofając się aby dać Jace’owi więcej przestrzeni.
- Nie odreagowuj tego na mnie - powiedział cicho, bezradnie. Czuł się gorzej niż po kłótni z Mikelem. Tam faceci mogli się nie lubić, ale tu czuł, że z jakiegoś powodu zawodzi innych, rani… Zbyt często słyszał takie myśli w Phaendar, by nie zdawać sobie sprawy z tego jak sytuacja może się rozwinąć. - Nie chcę… - zaczął - Nie chciałbym, żeby wszystko się zepsuło. Nie wiem czy nie jest już za późno, mam nadzieję, że nie - sam jednak nie wierzył we własne słowa. Doświadczenia innych zdawały się twierdzić, że cokolwiek było, właśnie zmierzało do szybkiego końca.
- Nic się nie zepsuje. Nie pozwolę na to - Emi wzięła się w garść. - Przepraszam, nie powinnam ci tego mówić.
- Nie powinnaś tego myśleć? -
spytał podchwytliwie. Uśmiechnął się. ~ I tak by się wydało ~ pomyślał.
Przez moment dziewczynę zamurowało. W końcu prychnęła krótko śmiechem.
- Ta… głupia ja - pokręciła głową nie dowierzając słowom jakie usłyszała.
- Nic się nie rozpadnie Jace. Jeśli się chce to się nie rozpadnie. Będzie dobrze. Zobaczysz.
Jace nie odpowiedział, dziewczyna odeszła. Ściemniało się już, więc należało przygotować się do nocy.
Każdy krzątał się już przy swoich sprawach. Ci, którzy mieli psie warty zdążyli się już położyć spać, żeby zaznać jak najwięcej snu, zaś Beleren po raz kolejny upewnił się, że nie zabraknie drwa na ogień. Posłał sobie śpiwór i koc i usiadł do ogniska gdy reszta poszła spać.

Warta minęła spokojnie na przemyśleniach. Chłopak był rozdarty. Czuł, że więzi jakie splotły drużynę ze sobą słabną, są wręcz rozrywane przez entropię ich wzajemnych relacji. Wiedział, że stąpa po cienkim gruncie będąc wplątany w swoisty czworokąt pomiędzy Laurę, Emi i Mikela. Pozorna równowaga mogła zostać w każdej chwili zachwiana i pociągnięcie w dowolną ze stron mogło pociągnąć pozostałych za sobą. Póki co, jedynym sensownym wnioskiem było wycofanie się. Gdyby go nie było, układ mógłby wrócić do stanu równowagi...

Nawet się nie zoreintował jak wokół zrobiło się bardzo ciemno i bardzo cicho. Jego warta dobiegła końca.
- Wstawaj - Jace lekko, acz zdecydowanie potrząsnął Mikelem. Noc była ciemna, chmury na niebie co prawda nie zasłaniały wszystkich gwiazd, ale było zdecydowanie ciemniej niż wczorajszej nocy. Albo więc obudził go zbyt późno, albo wczoraj zbyt wcześnie. A może po prostu ta noc była inna?
Tak jak poprzednio Beleren upewnił się, że wojownik nie zaśnie zaraz po obudzeniu i poczekał aż ten oporządzi się i usiądzie przy ognisku. Tym razem jednak siedział dalej grzebiąc kijkiem w ognisku. Trwało to przez jakąś chwilę w której nikt nie odezwał się słowem.
- Trzeba zakończyć tą morową atmosferę - odezwał się w końcu Jace. - To niepoważne, żeby głupie żarty prowadziły do poważnych rys i podziałów.
- Przepraszam, że pomieszałem ci zmysły. -
dodał po chwili.
Przez dłuższą chwilę towarzyszyły im jedynie dźwięki lasu i powolnie, acz nieuchronnie gasnącego ogniska.
- Nie będę tłumaczyć się z zawiłości działania mocy… - dodał - Sam nie mam stuprocentowej pewności jakie są jej limity i osobliwości ale… jest cienka granica między myślą, a słowem. Dla mnie. I jest konkretny powód, dla którego trzymam ludzi na dystans. - Jace wrzucił patyk do ognia. Mówił spokojnie, zdaniami pojedynczymi, jakby ważył i starannie dobierał każde słowo - Twoje zachowanie jest dokładnie tym przyczyną, a moje zachowanie jest powodem. Rozumiesz? - spojrzał na Mikela swoimi błękitnymi oczami.
- Nie. W jaki niby sposób moje zachowanie Cię do czegoś sprowokowało? I czym się według Ciebie różni powód od przyczyny? Dla mnie to to samo. - równie spokojnie odpowiedział chłopak. - Co daje Ci prawo nazywać mnie głupcem i drzeć ryja, kiedy pytam jakie jest moje zadanie w planie, który ułożyłeś? To o czym pomyślałem to już moja sprawa. Nie masz prawa tego wiedzieć a już na pewno komentować. - Mikel dorzucił kilka kolejnych kawałków drewna do ogniska - Nie znasz mnie Beleren. Nic o mnie nie wiesz, a rościsz sobie prawo do oceniania mnie i nazywania głupcem. Nie akceptuję tego.

- A ja liczyłem na sensowną rozmowę. Wyciągnąłem rękę. - Jace westchnął z rezygnacją.
- Może zacząłem temat za wcześnie? Hmm, teraz to i tak bez znaczenia. Mówiłem, że nie będzie chciał słuchać. - wydawało się, że mówi sam do siebie. Wreszcie machnął ręką i zaczął tłumaczyć:
- Spróbujmy inaczej. O ile dobrze pamiętam to osobą “drącą ryja”, jak to określiłeś byłeś ty. Z chęcią przywołałbym wspomnienia, ale obiecałem, że nie będę się odwoływać do magii, więc musisz radzić sobie sam. Zwróciłem ci uwagę, bez podnoszenia głosu, żebyś skoncentrował się przed walką, zamiast bujać w obłokach, za co Ty zaatakowałeś mnie po walce. Werbalnie… Słownie. -
Wstał od ogniska otrzepując szatę. - Nie mam ochoty kontynuować rozmowy w tonie oskarżania i obrażania mojej osoby. Dobranoc Mikel.
-Taki mądry, a taki głupi. Jeżeli za sensowną rozmowę uznajesz potakiwanie Ci na wszystko co powiesz to faktycznie się takiej nie doczekasz. Może nie darłeś ryja Jace. W końcu planowaliśmy zasadzkę, ale naskoczyłeś na mnie bez dobrego powodu. Obraziłeś i zrobiłeś to później jeszcze kilkakrotnie. - Mikel też miał już dosyć tej rozmowy - Człowieku! Nawet nie potrafisz odpowiedzieć na nic co do Ciebie mówię tylko bezustannie zmieniasz temat i pierdolisz swoje farmazony. Zadałem Ci kilka pytań, nie odpowiedziałeś na ani jedno. Mówisz swoje i moje zdanie masz w dupie. Po co w ogóle zacząłeś rozmowę, skoro nie chcesz rozmawiać? Ja przynajmniej poprzednim razem od początku szczerze postawiłem sprawę. Miałem Ci coś do powiedzenia i gdzieś miałem Twoje zdanie. Ty robisz teraz to samo, ale udajesz, że jest inaczej. - chłopak mimo wszystko nadal panował nad sobą - Może nie jestem taki MĄDRY jak ty i nie znam tylu wyszukanych słów, ale jedno mi się samo nasuwa. Hipokryzja. Dobranoc.
- Dobrze, że chociaż do tego się przyznałeś. Każdy powinien zrobić krok w tył i spojrzeć na siebie z innej perspektywy. - powiedział odchodząc.
Mikel tylko parskął i pokręcił z niedowierzaniem głową. Odwrócił się i postanowił dorzucić do ognia.
- Irori świadkiem, że próbowałem - mruknął jeszcze do siebie kładąc się do śpiwora.
 

Ostatnio edytowane przez psionik : 17-01-2019 o 18:11.
psionik jest offline  
Stary 17-01-2019, 18:15   #229
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Laura po kolejnym dniu drogi i wcześniejsza nocą, która nie była dla niej łaskawa w sen uznała, że potrzebuje pomocy w “ustaniu” na warcie. Wyciągając z swoich manatków jeden z wielu małych woreczków o silnym zapachu a także jej mały kociołek.
- Emi mogę mieć prośbę? Masz warte przede mną czy nie będzie dla ciebie problemem wstawienie mi tego na ogień około godziny przed moją wartą? - Dało się zobaczyć dużą zmianę w zachowaniu wiedźmy do zmiennokształtnej, ograniczone złośliwości, nieufne spojrzenia zastąpione czystą ciekawością i widocznym wielkim wysiłkiem by dać białowłosej przestrzeń.

~Kiedy księżyc zaczyna opadać
~

Laura poczuła tracenie które wyrwało ją z letargu do krainy świadomości. Oczy otworzyły się witając rozgwieżdżone niebo i zarys towarzyszki rozświetloną przez poświatę ogniska.
- Uhh.. już wstaje…- powiedziała zaspale Laura przecierając leniwie oczy.
- Zagotowało się już dawno ślicznotko. Pachnie niesamowicie. - Emi uśmiechnęła się wracając do ogniska aby dać wiedźmie podnieść się na nogi.
- To kaawaaaa…- powiedziała ziewając wiedźma i wygrzebując się z posłania z mała ilością gracji. - Pachnie rzeczywiście fantastycznie, smakuje… trochę gorzej, ale dobrze i szybko wybudza - dokończyła i wstała na nogi przeciągając się. Obdarzyła Emi oraz kolejnym ciekawskim spojrzeniem i podeszła koło ogniska.
- Mogę o coś spytać? Nie ukrywam być może będzie to mało delikatne pytanie. - spytała się nalewając czarny napar do kubka.
- Wal - rzuciła zmierzając do swojego namiotu.
- Jako Kharrick nie przejmowałaś się za bardzo negliżem, teraz bardzo dokładnie się zasłaniasz. Czy ktoś cię skrzywdził? - Laury pytanie było wypowiedziane z neutralnością, jakby już kiedyś spotkała podobne zachowanie i chciała delikatnie sprawdzić swoje podejrzenia.
Emi stanęła jak wryta. Cmoknęła.
- Popełniłam błąd. Niespecjalnie lubię się nim chwalić. - przyznała wiedząc, że wiedźma lepiej przyjmuje szczerość.
- Mhmm, … cenię sobie szczerość, ale wiem że niektóre moje pytania mogą być...bolesne i irytujące. Tak więc jeśli kiedyś moje pytanie będzie, zbyt śmiałe możesz po prostu odmówić odpowiedzi. Zaimponowałaś mi zdradzając nam swój sekret. Wiem, że jeśli uznasz nas ‘godnych’ poznać o tobie więcej to nam opowiesz. Niemniej zamierzam pytać, bo nigdy nie spotkałam kogoś takiego i jak irytujące jak może to być, lubię poznawać nieznane. - Laura odpłacała się szczerością za szczerość. Liczyła że jej postawa da poczuć bladolicej, że może dalej ufać wiedźmie i reszcie towarzyszy.
- Chyba mamy w takim razie podobne zainteresowania. Również jestem ciekawska - dopplerka zamyśliła się. - Masz jeszcze trochę tej kawy?
- Starczy dla dwóch jeśli chcesz spróbować, ale uprzedzam po niej możesz nie pójść spać tak szybko jakbyś chciała. - Laura wyciągnęła swój kubek z ciepłą cieczą w stronę Emi, czekając na decyzje.
- A co tam. Zdajesz się mieć wiele pytań. Kiedyś trzeba je zadać. Ale chce też zadać kilka swoich - chytry uśmiech pojawił się na twarzy dopplerki kiedy zabierała kubek.
- Mam również bezpośrednie pytanie. Ostatnie próbowałaś ominąć, ale wiem od twojego brata, że też miałaś ciężko jak twoje umiejętności się pojawiły. Co się stało? Jak to wyglądało?
- To znaczy, że jeśli jesteś dzieckiem farmerów i nagle twoja złość potrafi kogoś połamać to ludzie zaczynają stronić od ciebie. Zwłaszcza jak masz sześć lat i twoi rówieśnicy czy nawet starsi nie rozumieją co się dzieje. Z niewiedzy zaczynają reagować strachem co czasem powoduje agresje. - Powiedziała wiedźma wynajdując kubek Mikela i nalewając sobie drugą porcję. - Powiedzmy, że z dnia na dzień zostałam tylko z bratem jako przyjacielem. Często obwiniano mnie za pech jaki spotkał gospodarstwa sąsiadów i tym podobne. Podobnie jak u Jace’a moi rodzice kiepsko sobie z tym radzili nie wiedzieli jak. Sama pewnie też bym nie wiedziała na ich miejscu. Nie było to …. zbyt komfortowe. - przerwała na chwilę wyjmując z torby swoją księgę i rysik.
- Dlatego postanowiłam wyjechać poszukać podobnych do mnie. Dowiedzieć się na co mnie stać. Kim jestem ...ot takie tam.
 
Obca jest offline  
Stary 17-01-2019, 18:23   #230
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Emi znowu milczała słuchając odpowiedzi. Zastanawiała się. Miała wątpliwości. Potem jednak podeszła do dziewczyny i ją przytuliła. Oni wszyscy tego potrzebowali od Jace’a, po Sulima.
- Udało ci się ich znaleźć? - zapytała nie przerywając nagłego kontaktu
Laura trochę speszona - przytulali ją zwykle członkowie rodziny- ale odwzajemniła uścisk.
- Jest ich mnóstwo tylko trzeba wiedzieć jak je znaleźć, albo jak się wyczuć. Miałam pięć mentorek do tej pory. - dodała oswobadzając się po jakimś czasie z uścisku. Łyknęła płynu, trochę się skrzywiła i usiadła przy ogniu zapraszając Emi na miejsce obok.
- Większość z nich mieszka sama i ma opinie szalonych staruszek które potrafią rozwiązać problemy….nie byłaś taka … pieszczotliwa jako On. To fasada jak rola aktora na scenie czy oprócz wyglądu zmieniasz coś jeszcze?
- Fasada, a świat jest moją sceną. - Dopplerka puściła oczko i zrobiła szeroki gest ręką. - Poza tym jak sobie wyobrażasz ponad trzydziestoletniego faceta przytulającego czule dziewczynę? Kharrick nie ma specjalnie przekonywującej aparycji sądząc po twoim zachowaniu. Z resztą… nigdy nie byłam facetem tak długo jak nim. Jednak… no to nie takie proste.
- Mhm, jego twarz czy ciało nie były tego przyczyną, po prostu od pierwszej chwili wydawał się … jakby coś ukrywał...no i właściwie to ukrywał, Ciebie. Uroda i młodość więdną lepiej patrzyć na intencje.
- A więc czyste przeczucie tak cię nastawiło? Ciekawe. Gdybym nie grała Kharricka tylko powiedzmy bardziej otwartą w zachowaniu osobę to czy też byś miała takie przeczucie?
- Trudno mi teraz powiedzieć, może, może nie. Sytuacja jest nie do powtórzenia teraz
- Hmm prawda. To co jeszcze za pytania chodzą ci po głowie? Czego chciałbyś się jeszcze dowiedzieć?
- Kiedy zagroziłam, że rzucę rozproszenie magii, wiedziałaś, że to nie podziała czy miałaś nadzieje ze tego nie rzucę? - Laura co jakiś czas popijała kawę i robiła zapiski w notatniku.
- Nie zadziałałoby. Bo to nie jest magia. Nie ma czego rozpraszać.
- Mhmm, najchętniej bym cię narysowała ale jak jest ci niezręcznie to poradze sobie bez tego. - Wymamrotała zagubiona w myślach robiąc kolejne notatki.
Emi zrobiła dziwną minę.
- Ale w sensie bez… ubrań?
 
Asderuki jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:00.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172