Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-10-2019, 09:52   #151
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Podróż minęła szybko, na szczęście bez żadnych przygód. Pęd hipokampów był dla Jamasha wręcz upajający - żałował, że nigdy wcześniej nie miał okazji ujeżdżać morskich wierzchowców. Byli pewnie równie szybcy co Wodny Kruk, jednak statek miał więcej przewag. Wyruszył wcześniej, a do tego nie musiał robić postojów na noc. To mocno ich opóźniało, ale i tak byłoby gorzej, gdyby nie dary Besmary. Undine spędzał noce pod powierzchnią wody, lecz jego towarzysze potrzebowali tworzonej przez niego tratwy, by zasnąć choć na parę godzin. Dryfując wśród pogrążonych w półśnie hipokampów, Jamash zastanawiał się, jak Lanteri przedstawiła załodze swoją decyzję o zostawieniu ich na wyspie? Była szczera, wcisnęła kit, jakoby grupa bojowa zginęła lub zdradziła w ten czy inny sposób, a może nie powiedziała nic, domagając się bezdyskusyjnego posłuszeństwa? Cóż, tak czy inaczej, jej reputacja była na dobrej drodze do upadku - nie mówiąc o jej zdrowiu...

Gdy nareszcie dogonili Wodnego Kruka, statek stał już blisko brzegu Brightglass. Po dłuższej obserwacji undine uśmiechnął się szeroko - kapitan i jej główny przydupas zeszli na ląd. To powinno ułatwić załatwienie sprawy załogi.
- Zostawmy tutaj hipokampy i podpłyńmy od głębin, tak żeby wejść na statek możliwie niezauważenie, żeby nie wszczęto alarmu, zanim się nie odezwiemy. Nie chcę mieć wrogów za plecami, a załoga powinna wiedzieć, jak Lanteri traktuje kontrakty i przysięgi na Besmarę. Warto z nimi pogadać - to był chyba pierwszy raz, kiedy Jamash proponował spokojne rozwiązanie problemu.
 
Sindarin jest offline  
Stary 07-10-2019, 11:29   #152
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Dziękuję, Tabaso :*

Podróż na grzbietach hipokampów miała wszystkie wady rejsu statkiem... i żadnej z jego zalet. Co prawda morskie rumaki nie były narowiste i nie próbowały zrzucić swych jeźdźców, tudzież były bardzo szybkie, ale poza trzymaniem się ich grzyw niewiele można było zrobić, cienia nie było nawet na lekarstwo, drzemka groziła wylądowaniem w morskiej toni, a romanse trzeba było ograniczyć do słów.


Płynąc obok siebie na hipokampach, z nieco większym odstępem od pozostałych, Manea zagadnęła zaklinacza.
- Powiem ci, że mam nadzieję, że to wszystko szybko się skończy z pozytywnym finałem dla nas, bo mam ochotę wynająć jakiś pokój i spędzić w nim gorącą noc z tobą. - Uśmiechnęła się szeroko. - Brakuje mi trochę tego, co żeśmy robili u Jaspera w pokoju. A tobie?
Pewnie zaskoczyła go swoją bezpośredniością, ale nie zamierzała ukrywać, że chciałaby znów się z nim pokochać.
Darvan odpowiedział uśmiechem, który miał powiedzieć wszystko. Ale na wszelki wypadek, by nie pozostawiać wątpliwości, udzielił również odpowiedzi słownej.
- A ja mam nadzieję, że nie będziemy musieli tak długo czekać - odparł. - Szkoda tylko, że te końskie grzbiety są niewygodne. - Przesłał jej buziaka.
- Oj tak, też na to liczę - powiedziała wesoło. - A co do hipokampów, to nie jest tak źle, ale rozumiem, że dla ciebie może być niewygodnie. Na pewno niedługo znajdziemy się na wyspie Brightglass i będziesz mógł dać trochę odpocząć tyłkowi. - Zaśmiała się do niego, również przesyłając buziaka w powietrze.
- Nie do końca to miałem na myśli - odparł z uśmiechem. - Tu jest trochę za mało miejsca dla dwóch osób, chcących się oddać przyjemnościom.
- Ja wiem, do czego zmierzałeś, po prostu chciałam zepchnąć rozmowę na trochę inny tor, bo jednak kochać się, gdy Aza i Jamash są gdzieś obok… I tak, wiem, moglibyśmy trochę odpłynąć i w ogóle. Ale jednak niewygodnie na takie rzeczy i jakoś tak niekomfortowo. Poczekamy, wynagrodzę ci to. - Wyszczerzyła się.
Darvan ponownie przesłał jej buziaka, po czym powiedział:
- Podobno oczekiwanie zwiększa namiętność. Mam zamiar wykorzystać każdą chwilę sam na sam z tobą - obiecał. - Ale we w miarę komfortowych warunkach i bez wścibskich oczu i uszu.
Co prawda był przekonany (choć w tej materii doświadczenia nia miał), że Aza i Jamash razem wzięci nie zdołaliby im zakłócić miłych chwil, ale ogólnie musiał przyznać, że Manea miała rację.
- Ja również mam zamiar wykorzystać każdą chwilę. I ciebie. Rzucę się jak wygłodniały zwierz, możesz być pewien. - Zaśmiała się. - I chcę mieć do tego warunki, gdzie nie będę musiała się spieszyć, bo ktoś może coś zobaczyć, albo usłyszeć. Chcę to zrobić tak, żeby było nam obojgu przyjemnie i naturalnie. To będzie coś pięknego. - Puściła mu oczko. - Grunt, to mieć dobry plan, prawda? - Nie mogła opanować śmiechu.
- Dokładnie... ale zostawimy odrobinę miejsca na improwizację... w trakcie realizacji naszych namiętności - zaproponował żartem.
- Zostawię ci masę miejsca na improwizację. Będziemy mieć całą noc. Z dala od tych wszystkich dziwnych sytuacji z Lanteri, o ile oczywiście przeżyjemy, ale zakładam, że jednak Besmara się nad nami ulituje. - Wyszczerzyła się.
- Mam nadzieję, że nie będzie to jedna noc... Zamówimy śniadanie do łóżka... - zaproponował.
- I przy kolacji do łóżka, wciąż tam będę obok ciebie. - Rozwiała jego wątpliwości.
- Brzmi to tak zachęcająco, że już pomyślałem o powtórce. - Roześmiał się.
- Ja też, ale niestety nie da się. Znaczy da, ale nie na takich zasadach, jak chcemy. Więc się nie da. - Zrobiła teatralnie zatroskaną minkę.
- Kiedyś się uda... - błysnął optymizmem. - Stawmy czoła każdemu wyzwaniu... w każdej dziedzinie
- Damy radę. Bo jak nie my, to kto? - Zaśmiała się. - Nigdy nie sądziłam, że przeżyję z wami takie przygody, płynąc na Festiwal Rumu i spotkam mężczyznę, który… - Zawiesiła się na chwilę. - Wiele dla mnie znaczy.
- Mniejsza o przygody. Cieszę się, że pojawiłaś się na ścieżce mego życia. I mam nadzieję, że nie znikniesz jak sen.
- Och, pięknie to powiedziałeś. - Manea uśmiechnęła się do niego uroczo. - Nie zniknę, nie chcę. Dobrze się dogadujemy, dobrze nam w naszym towarzystwie, więc dlaczego miałabym to zrobić? Ostrzegam tylko, że pewnie będziesz musiał mi pomóc z Carriganem, ale pewnie jesteś na to przygotowany. - Uśmiechnęła się. W tym uśmiechu Darvan widział uczucie. Takich rzeczy nie można było tak łatwo ukryć.
- A gdy odzyskasz swój statek, to pożeglujemy zwiedzać świat. Co ty na to? - spytał.
- Zdecydowanie. Żadnego piratowania, napadania na statki czy inne takie. Skoro mam przy sobie człowieka, który znaczy dla mnie bardzo wiele, nie zamierzam angażować się w jakieś złe rzeczy. Ale Carrigana dopaść musimy - powiedziała z pewnością w głosie.
- To nie będzie zła rzecz - zapewnił. - Pozbycie się go będzie zyskiem dla całego świata. I chętnie ci w tym pomogę.
- Dziękuję, bardzo wiele dla mnie znaczy ta deklaracja - powiedziała, patrząc na niego i uśmiechając się ciepło. W końcu nie była sama na tym świecie i zamierzała mu to powiedzieć. - W końcu nie jestem sama z tym wszystkim.
- Dałbym ci buziaka na potwierdzenie, ale wtedy nasze rumaki mogłyby mieć do nas pewne pretensje i wylądowalibyśmy w wodzie... Wyobrażasz sobie, jak by Jamash narzekał? - Roześmiał się.
- [i]Hipki mogłyby narzekać bardziej, ale byśmy ich nie zrozumieli.[i] - Nie opuszczał jej uśmiech i dobry nastrój. - Na pocałunki jeszcze będziemy mieć czas, jak się gdzieś zatrzymamy. A teraz… goń mnie! - Klepnęła piętami boki swojego wodnego wierzchowca i odbiła w lewo, oddalając się szybko od Darvana w akompaniamencie perlistego śmiechu.
Zaklinacz pokręcił głową, po czym klepnął po szyi swego rumaka, który popłynął za swym pobratymcem niosącym ukochaną Darvana.
W końcu nie wiedział, czy to, że tamtą parę dogonił, zawdzięczał swemu jeździeckiemu kunsztowi, czy raczej dobremu sercu Manei.
Ale zabawa była przednia.


Nocleg wypadł na malutkiej wysepce, na szczęście nieco większej od pudełka od zapałek, tak że Manea i Darvan znaleźli zaciszne miejsce, z dala od pozostałych, gdzie oddali cielesnym uciechom.

W następną noc nie stworzyła im już takich możliwości. Stworzona przez Jamasha tratwa nie zapewniała nawet odrobiny prywatności i Darvanowi musiało wystarczyć przytulenie się do dziewczyny.
Co i tak było lepsze, niż nic.


Wygląd "Kruka" i zachowanie załogi sugerowało, że Lanteri i jej zaufany przydupas powędrowali w głąb wyspy, po skarb. Darvan przypuszczał, iż pani kapitan miała zamiar wspomniany skarb zdobyć, a potem oszukać resztę załogi, okłamując marynarzy i pomniejszając wartość zdobytych bogactw. Gdyby przytargała dwie, trzy skrzynki złota, to by się okazało, że plotki o wielkich bogactwach kapitan Jemmy Redclaw były tylko płotkami.
Ale to były przypuszczenia. Teraz musieli odpowiedzieć na pytanie, co zrobić ze statkiem i jego załogą, oraz co zrobić z Lanteri i Gardaxem.
Darvan miał swoje zdanie na ten temat i zaproponował rozwiązanie całkiem inne, niż to, które przedstawił Jamash.

- Julia pierwsza powie "Nie!", bo za nami nie przepada. A załoga może, ale nie musi opowiedzieć się po naszej stronie. Kto wie, jaką bajeczkę wcisnęła im Lanteri. A po powrocie naszej zdradzieckiej pani kapitan kłopoty zaczęłyby się od nowa. Proponowałbym rozwiązać sprawę w inny sposób i definitywnie - ruszyć lądem w ślad za Lanteri i pozbyć się jej, gdy będzie wracać. Jak poprzesz słowa o zdradzie rzucając głowę Lanteri na pokład "Kruka", to załoga będzie bardziej chętna do współpracy.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 07-10-2019 o 11:48.
Kerm jest offline  
Stary 07-10-2019, 11:58   #153
 
Tabasa's Avatar
 
Reputacja: 1 Tabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputację
Wodna przeprawa na grzbietach hipokampów była dla Manei czymś fantastycznym, bo nigdy wcześniej nie miała szansy dosiadać tych zwierząt. Ich prędkość i wolność, jaką przy tym mieli, sprawiały, że uśmiech na twarzy półelfki gościł niemal cały czas. Pomimo tego, że płynęli, by rozprawić się z oszustką i zdrajczynią, to swashbucklerka nie traciła dobrego nastroju i w czasie tej dziwacznej podróży często gładziła swego wierzchowca po grzbiecie, choć nie wiedziała, czy tak naprawdę cokolwiek to dla niego znaczy. Dla niej natomiast dużo znaczyły rozmowy z Darvanem, które ucinali sobie w czasie drogi, a pierwszej nocy, gdy wylądowali na jakiejś niewielkiej wysepce, spędzili ze sobą bardzo przyjemne chwila z dala od pozostałej dwójki.

Następną noc byli zmuszeni spędzić na tratwie Jamasha, więc o żadnych intymnych sytuacjach nie mogło być mowy, ale Manei i tak dobrze spało się w objęciach Darvana i z samego rana ciężko było jej się dobudzić, bo było tak miło i przyjemnie. Niemniej musieli się zebrać do drogi i niedługo później kompas doprowadził ich do rzeczonej wyspy, na której miał spoczywać skarb Redclaw. Był i sam "Wodny Kruk", a z obserwacji wynikało, że flądra i jej giermek zeszli na ląd, zostawiając statek pod okiem Julii i kilkunastu marynarzy. Obserwując okręt, Manea wysłuchała Jamasha i Darvana, wtrącając swoje trzy miedziaki.

- Tym razem muszę się zgodzić z Jamashem. Wiadomo, że Julia na pewno będzie przeciwko nam, ale reszta marynarzy wie, że bardzo im pomogliśmy i mogą być po naszej stronie. Jeśli ona się będzie stawiać, to dostanie po łbie i tyle. - Manea wzruszyła ramionami. - Warto spróbować, poza tym trzeba dowiedzieć się, w którą stronę poszła Lanteri z Gardaxem, zaoszczędzi nam to czas, niż jak sami mielibyśmy jej szukać w gąszczu drzew. Oprócz tego może czegoś ciekawego się jeszcze dowiemy, jeśli załoga nie będzie nam przeciwna. No i warto, tak jak mówi Jamash, żeby inni dowiedzieli się, jak Lanteri traktuje wszelkie kontrakty. Jestem za podpłynięciem pod wodą i wejściem na statek. - Zadeklarowała, oczekując, co Aza ma do powiedzenia i czy Darvan mimo wszystko zmieni zdanie.
 
Tabasa jest offline  
Stary 07-10-2019, 12:41   #154
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Jamash spojrzał zaskoczony na Maneę i Darvana. Próbował sobie przypomnieć te kilka razy, kiedy zamienił parę słów z Julią. Fakt, kwatermistrzyni nie była zbyt sympatyczna, ale nie traktowała ich wrogo.
- Nie byłbym taki pewien, że Julia od razu nam się postawi. Jeśli dobrze pamiętam, nie jest specjalnie zapatrzona w Lanteri, a na pewno nie tak, jak w jej męża. Nie jest Gardaxem - może uda się jej przemówić do rosądku na tyle, żeby przynajmniej nie przeszkadzała. A jak nie, to po łbie - powtórzył po półelfce z uśmiechem - A jak przyniesiemy załodze głowę tej suki, to będą chętni do zadźgania nas, a nie współpracy. Niech wiedzą, czemu ją ścigamy, zanim zejdziemy na ląd i zostawimy ich sobie za plecami. - wytłumaczył, starannie pomijając fakt, że mogą być zmuszeni pozabijać część załogi, wierniejszą Lanteri niż logice.
 
Sindarin jest offline  
Stary 07-10-2019, 19:02   #155
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Darvan nie chciał uwierzyć w to, co słyszał.
Jamash naprawdę wierzył w to, że wygłosi umoralniającą pogadankę i załoga przejdzie na jego stronę?
Piraci i takie... uczciwe a nie praktyczne podejście do sprawy?
Oni będą mieli w nosie to, że Lanteri oszukała "drużynę bojową", a ich uczciwość rozwieje się jak dym na widok worków złota, jakie pani kapitan rzuci - w charakterze przeciwwagi - do stóp załogi. Zwiększając równocześnie jej udział. Na dodatek Lanteri miała złoto i wiedziała, gdzie jest skarb, a oni - nie.
A często było tak, że sprawiedliwość leżała po stronie tych, co mieli więcej złota.
Ale w końcu to Jamash znał się na piratach, a nie on. Więc wolał się już nie odzywać.
 
Kerm jest offline  
Stary 08-10-2019, 10:10   #156
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację
W cieniu jednej ze skał przedyskutowaliście opcje i choć Darvan nie był zbytnio zadowolony, decyzją większości zdecydowaliście się na wariant pokojowy, czyli próbę przekonania załogi do swoich racji. Skoro wszystko było ustalone, zostawiliście hipokampy i wskoczyliście do przyjemnie ciepłej wody, podpływając w jej głębinach niezauważeni do lewej burty "Kruka". Przez chwilę nasłuchiwaliście i rozglądaliście się czujnie, ale nic się nie działo. Nikt nie odkrył waszej obecności, więc najciszej, jak umieliście, zaczęliście się wspinać.

Wasze pojawienie się na pokładzie było dla wszystkich ogromnym zaskoczeniem. Szeregowi marynarze stanęli jak wryci, patrząc po sobie i nie wiedząc, co dalej począć, Julia też wyglądała na nieźle zbitą z pantałyku. Dostrzegliście jeszcze kogoś - przywiązaną do glównego masztu, mocno pobitą Belinę, której zakrwawiona i opuchnięta twarz zwieszała się na barku. Słysząc jednak poruszenie, uniosła głowę i widząc was, uśmiechnęła się resztką sił.
- Zabrali... Jaspera... nie chcieliśmy... żeby was zostawiła... Wiedziałam... że wrócicie... - Po tych słowach jej głowa znów opadła bezwiednie, a półelfka najwyraźniej straciła przytomność.
- Brać ich, psubraty albo zasmakujecie mojego bicza! - Warknęła Julia, wyrwana w końcu z otępienia i sięgnęła po rzeczoną broń.

W tym momencie Aza szybko wypowiedziała kilka słów i w waszym otoczeniu pojawiły się dwa piekielne ogary, które wyraźnie wystraszyły marynarzy. Widzieli już wcześniej, co te istoty potrafią i jakimi wy dysponujecie umiejętnościami, przez co żaden z nich się nie ruszył, by wykonać rozkaz Antonovej.
- Macie przejebane, skurwiałe psy! Jak Lanteri i Gardax wrócą, będziecie błagać z chujem w dupie, żeby pani kapitan wam wybaczyła! - Krzyknęła.
- Pierdol się, Julia! - Zakrzyknął w końcu jeden z marynarzy; żylasty, brodaty mężczyzna z granatową chustą na głowie. Reszta zawtórowała mu głośnym okrzykiem. - Ci ludzie - Wskazał na was palcem - traktowali nas lepiej przez czas, który byli z nami, niż ty i Lanteri przez wszystkie te lata. Od dawna mieliśmy już tego dosyć a teraz przyszedł w końcu czas, by wyrównać rachunki!
Drugi z marynarzy, wielki mężczyzna o łysej głowie i twarzy mordercy spojrzał na was.
- Zrobimy z nią, co nam powiecie. Nie będziemy już służyć pod Lanteri. - Splunął przez ramię.
- Pożałujecie tego, zobaczycie! Lanteri się na was zemści za to wszystko! - Julia znów krzyczała. Tym razem wyczuliście, że nie był to okrzyk pełen agresji, a raczej strachu o własne życie.

Spod pokładu wychynęli nagle Balgrim i Imogen. Krasnolud dzierżył swój topór, ale widząc, co się dzieje, po prostu oparł się o stylisko "Kruszyny" i kręcił wąsa, przyglądając sytuacji. "Konowałka", jak nazywała ją Antonova, założyła ręce pod piersiami.
- Widzisz, Julio, tak to się właśnie kończy, jak traktujesz ludzi obok siebie jak brud pod paznokciami - rzuciła medyczka, po czym ruszyła do poturbowanej Beliny.
Julia nie odpowiedziała. Z biczem w dłoni wpatrywała się w załogę i w was, nie wiedząc nawet, jak się zachować. Najwyraźniej takiego obrotu spraw się nie spodziewała.

 
Mroku jest offline  
Stary 08-10-2019, 12:33   #157
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Lanteri musiała być wredną suką, skoro załoga - prócz Julii - tak szybko odwróciła się od swej pani kapitan. Widocznie doszli do wniosku, że bojowa drużyna jest tu, a Lanteri - daleko. I że Jamash (chociaż wymagający) byłby lepszym dowódcą, niż Lanteri. No a Jamashowi z pewnością taka sytuacja by odpowiadała - dostałby bez wielkich problemów niezły statek z wdzięczną załogą.
Oczywiście problem późniejszej wierności i problem podziału (niezdobytego jeszcze) skarbu pozostały nierozwiązane, ale to można było odłożyć na później. Na razie były ważniejsze sprawy. Tak przynajmniej sądził Darvan.

- Omów z załogą dalsze warunki współpracy - powiedział cicho do Jamasha - i wypytaj o szczegóły wyprawy Lanteri. Warto wiedzieć, po co był im potrzebny Jasper. Ja w tym czasie pomogę Imogen.

Ruszył w stronę przywiązanej do masztu półefki, po drodze wyciągając różdżkę i rzucając na dziewczynę zaklęcie leczące.
Miał zamiar odciąć przeciąć jej więzy, a potem pomóc zanieść ją pod pokład.

Losy Julii pozostawił Manei i Azie. Był pewien, że dziewczyny bez problemu poradzą sobie z panią kwatermistrz, nawet gdyby ta ostatnia miała zostać przy okazji nieco poturbowana.
 
Kerm jest offline  
Stary 08-10-2019, 12:43   #158
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Jamash uśmiechnął się z satysfakcją. Możesz być największym skurwysynem na świecie, ale o ile załogę traktujesz porządnie, pójdą za tobą w ogień. W przeciwnym razie sam prosisz się o bunt. Undine spodziewał się takiej reakcji marynarzy, pamiętając, że jako kapitan Lanteri nie dorastała do pięt Warvilowi, który nie traktował swoich ludzi jak narzędzia.
Zdziwiło go tylko zachowanie i zaskoczenie Julii – liczyła, że załoga po prostu ich zaatakuje zaraz po zobaczeniu, bez powodu? Chyba przecenił jej bystrość.

Undine kiwnąl potwierdzająco głową, zgadzając się z Darvanem - Aza, odpraw psiaki, później się przydadzą – poprosił niziołkę, po czym zwrócił się do marynarzy, podchodząc do skrępowanej Beliny - Mugabe, Henk, dzięki. - skinął głową tym, którzy pierwsi się odezwali -Rozbrójcie Antonovą, zwiążcie porządnie i pilnujcie pod pokładem, ale nie róbcie krzywdy - powiedział marynarzom, po czym krótką modlitwą uleczył rany półelfki i odsunął się, robiąc miejsce Imogen i zaklinaczowi - Niech przemyśli swoją lojalność, potem się nią zajmiemy. Kapitan Varossa Lanteri - powiedział głośno i wyraźnie, by mogła go słyszeć cała załoga - niesprowokowana złamała pięć kontraktów, podpisanych zgodnie z Kodeksem i przypieczętowanych z Besmarą jako świadkiem. Czarna Pani niezbyt przychylnie patrzy na takie krzywoprzysięstwo – słowo Lanteri nie ma już znaczenia w jej oczach. – te słowa miały dodatkowe znaczenie dla każdego marynarza, który znał Kodeks: „Buntujcie się!” - A skoro „pani kapitan” - Jamash wyraźnie podkreślił to słowo - ma się na was zemścić, jak wróci, to chyba musimy zadbać, żeby nie wróciła. Ktoś z was wie coś więcej, którędy szła i co możemy tam zastać? I po cholerę był jej Jasper? –

Undine korciło, żeby zwyczajnie odpłynąć z wyspy, wykręcając Lanteri ten sam numer, ale powstrzymywały go dwie sprawy. Złoto, które gdzieś tam się kryło, i Anabell – kapitan może nie była winna jej śmierci bezpośrednio, ale kapłan czuł, że bez porządnej zemsty się nie obejdzie.
 

Ostatnio edytowane przez Sindarin : 08-10-2019 o 12:50.
Sindarin jest offline  
Stary 08-10-2019, 16:46   #159
 
Tabasa's Avatar
 
Reputacja: 1 Tabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputację
Widzieć zaskoczenie wyrysowane na twarzy Antonovej - bezcenne, choć Manea sama nie spodziewała się, że pójdzie tak łatwo i bez rozlewu krwi. Jak widać metody stosowane przez Lanteri każdemu już na tym statku zbrzydły i półelfka odnosiła wrażenie, że marynarze po prostu potrzebowali bodźca, by postawić się swojej kapitan. Zagotowała się w sobie, widząc poobijaną Belinę; ktoś nieźle sobie poużywał na biednej dziewczynie i coś jej podpowiadało, że to był Gardax. Manea podbiegła do niej i sprawdziła, czy tamta jeszcze żyje. Na szczęście tak, ale nie można było jej tak zostawić.
- Darvanie, ulecz ją proszę. Te siniaki będą schodzić tygodniami, jeśli nie użyjesz magii - poprosiła ukochanego, który już i tak wpadł na ten sam pomysł, wyciągając różdżkę.

Na wzmianę o "chuju w dupie", Manea uśmiechnęła się krzywo w stronę Julii.
- Jakieś ukryte upodobanie Lanteri, czy Gardaxa? W sumie nie zdziwiłabym się, gdyby ich obojga - odcięła się ripostą.
Przemowę do załogi zostawiła Jamashowi, on nadawał się do tego najbardziej z nich wszystkich. No i wyglądało na to, że w końcu będzie miał swój statek. A gdyby Manea z nim pogadała, może w pierwszej kolejności mogliby się zająć Carriganem? Oczywiście najpierw trzeba było znaleźć Lanteri i skarb, ale skoro załoga wymówiła służbę u szalonej piratki, to z Jamashem, Darvanem i Azą mogliby odnaleźć zabójcę jej ojca i zamknąć tę sprawę raz na zawsze. To była myśl, ale na razie trzeba było skupić się na sprawach obecnych.

Poczekała, aż marynarze skrępują Antonovą i zanim zaciągnęli ją na dół, podeszła do niej z pistoletem, który tym razem trzymała za lufę.
- Będziesz gadać po dobroci, czy mam cię urządzić tak, jak wy urządziliście Belinę? Ta ciężka, metalowa rękojeść z chęcią połamie ci szczękę i wybije ząbki. I wierz mi, nikt się potem tobą nie zajmie, nikt się za tobą nie wstawi. - Głos Manei, zwykle radosny i optymistyczny, tym razem był ponury, zwiastujący rychłe wypełnienie obietnicy.
 
Tabasa jest offline  
Stary 10-10-2019, 08:14   #160
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację
Marynarze gromkimi okrzykami radości zareagowali na przemówienie Jamasha. Niestety, żaden z nich nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, po co Lanteri potrzebny był Jasper. Darvan użył swojej różdżki na Belinie i po chwili wszystkie rany półelfki zabliźniły się, a opuchlizna zniknęła. Kobieta odzyskała przytomność, dziękując zaklinaczowi za pomoc. Po chwili była też wolna, gdy kilku marynarzy porozcinało krępujące ją więzy. Julia, widząc, że stoi na przegranej pozycji, poddała się, odrzucając bicz. Została związana i zanim zaciągnięto ją pod pokład, Manea postanowiła dowiedzieć się od niej kilku rzeczy. Widząc, że półelfka nie żartuje, szybko zmieniła podejście.

- Dobrze, dobrze, powiem wszystko - odparła, wyraźnie wystraszona. - Jasper i Belina sprzeciwiali się woli Lanteri, by zostawić was na wyspie, dlatego Lanteri nakazała ich zniewolić, a Gardax ich poturbował. Oprócz tego, Jasper uczył się od niedawna grać na flecie, ale nie po to, by skomponować pieśń na cześć załogi, tylko dlatego, że Lanteri kazała mu nauczyć się pewnej melodii, która otwiera wrota do Ghoral-Rey, jakiegoś starożytnego miejsca zamieszkiwanego kiedyś przez cyklopy.

Spojrzeliście po sobie. "Buźka" katował was swoją muzyką tylko dlatego, że miał w tym swój ukryty cel. W dodatku Anabell pomogła mu opanować melodię.
- Klucz do wrót, czyli Trzy Powody do Życia to tylko pierwsza część układanki. Drugą jest właśnie melodia, o której Lanteri dowiedziała się niedawno z zapisków swojego męża. Ponoć miała wizję, jak należy zagrać te nuty i zleciła nauczenie się ich Jasperowi, ale ja do końca nie wiem, jak to było. W każdym razie wyruszyli o poranku na północny-zachód. Ona, Gardax i ledwo żywy "Buźka". Mieli dotrzeć do jakiegoś wodospadu w głębi wyspy. Nic więcej nie wiem.

- Mówi prawdę. - Odezwała się Belina. - Ja również byłam wtajemniczana w plany Lanteri, a potem ta suka tak mi odpłaciła. Przepraszam w imieniu swoim, Imogen, Balgrima i pozostałych marynarzy, żeśmy was oszukiwali przez ten cały czas, ale nie mieliśmy wyboru. Teraz Lanteri nie ma już nad nami władzy, a jej dni są policzone. Powinniśmy jak najszybciej wyruszyć w pościg za nimi. Nie przesłyszeliście się, idę z wami. Jeśli chcecie się dozbroić, czy uzupełnić zapasy na podróż, nasza zbrojownia i kuchnia stoją otworem. Prawda, Balgrimie? - Spojrzała na krasnoluda.
- Aye, słoneczko! - odparł wesoło kuk, kręcąc wąsa.
 
Mroku jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:46.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172