Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy Oznacz fora jako przeczytane

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-06-2007, 07:06   #101
 
rasgan's Avatar
 
Reputacja: 1 rasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwu
Rasgan co chwila doskakiwał do potwora zadając szybkie cięcia swoimi mieczami. Podczas walki elf wykorzystywał wszystkie atuty jakie posiadał - szybkość, zwinność oraz lata szkoleń. Rasgan siał spustoszenie wśród pnączy dziwnego stworzenia. W tej chwili nie interesowało go nic, ani otoczenie, ani pogoda, ani kompani. Dla niego istniał tylko on i przeciwnik. Jeden z nich musi odejść. Ktos kto lepiej znał elfa i jego przeszłość doskonale wiedział, że na pewno nie będzie to on.
 
__________________
Szczęścia w mrokach...
rasgan jest offline  
Stary 25-06-2007, 11:13   #102
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Aydenn


Elf zadowolił sie odpowiedzią krasnaluda na temat planów i narzędzi. Główny kolektor wydał sie najsensowniejszą droga, którą mogli teraz wybrać. Innej będą szukać, jeśli okaże sie, że ta jest niemożliwa do wykorzystania. Tymczasem sytuacja za oknem robiła się coraz ciekawsza. Na tyle ciekawa, że Aydenn postanowił wspomóc walczących ostrzeliwując krzaczek z okna pokoju. Juz miał umieścić pierwszy pocisk w bestii, kiedy przeszkodził mu Turam.
- Druidzi potrafią rozmawiać, ze zwierzętami. One widzą, czują i odbierają świat inaczej nić my. Czasami dobrze posłuchać co mają do powiedzenia, zwłaszcza, że wilczyca jest wyraźnie czymś zaniepokojona... -
Aydenn nie skończył jeszcze dobrze zdania, kiedy dziewczyna wysłuchawszy wilka bez słowa wybiegła na zewnątrz.
- Szkoda tylko, że tak rzadko dzielą sie swoją wiedzą. -
Skomentował kwaśno elf, po czym spokojnie począł umieszczać kolejne strzały w pniu potwora. Wydawało się, że pechowy podglądacz i jego dzielni obrońcy jednak wyjdą cało z tej opresji, gdyż potwór zdawał sie słabnąć, gdy na placu boju pojawił sie kolejny przeciwnik. Na krótko co prawda, ale liczą sie przecież efekty. Tak, czy siak, wydawało się że mają jednego członka drużyny mniej. Pech.
- Widzisz teraz co miałem na myśli? -
Rzekł do Turama, wskazując głową na niebo, gdzie znikł Mildran. Aydenn nie widział żadnej możliwości pomocy temu nieszczęśnikowi. W powietrzu tropić nie potrafił. Widział za to zagrożenie, dla wciąż pozostałych na ziemi. Zdwoił więc wysiłki w celu powalenia potwora, wysyłając w jego kierunku jedną strzałę za drugą, jednocześnie uważając na ewentualnych kolejnych wrogów, którzy mogli by się pojawić.
 
__________________
naturalne jak telekineza.
malahaj jest offline  
Stary 28-06-2007, 20:37   #103
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Phalenopsis, dzielnica rzemieślnicza.

Luinehilien wypowiedziała słowa czaru i wyciągnąwszy ręce w górze z obawą czekała na to co sie wydarzy.. Chmury sie zakotłowały na drzewem , zaś samą druidkę otoczył krąg drobnego złotego pyłu unoszącego sie w powietrzu. Po chwili z chmur uderzyła błyskawica, piorun trafił w drzewo rozczepiając pień na dwoje...Ale i to nie powstrzymało stwora przed coraz bardziej nieudolnymi atakami na Rasgana. Także kolejne pociski Aydenna i ciosy mieczów Rasgana, mimo, że dokonywały pewnych zniszczeń, nie zmieniły taktyki potwora. Zupełnie tak jakby temu drzewu nie zależało zupełnie na przetrwaniu. Miało swój cel i dążyło do niego bez względu na przeciwności. Luinehilien sprowadziła kolejny piorun i ten dokończył dzieła. Uderzenie błyskawicy rozerwało stwora na pojedyncze szczapy, które rozrzuciło po całej ulicy.

Jeden z kawałków drewna pochodzących z tego potwora upadł niedaleko Ammana. Młody druid spojrzał na ziemię. W przeciwieństwie do innych, ten jarzył się lekką zielonkawą poświatą. Druid wyczuł, że jest nim coś.. wyjątkowego.

Phalenopsis, budynek Szlachetnej Gildii Inżynierów.
Uderzenie pioruna i zakończyło żywot stwora.
- Niesamowite, zupełnie jak na przedstawieniu o herosach, jakie wydziałem kilka lat temu!- Aydenn usłyszał zachwyt w tonie głosu krasnoluda. Odwrócił sie w jego kierunku, i zobaczył, że ten taszczy naręcza map.
- Gdy wy toczyliście ten heroiczny bój, ja skopiowałem mapy. Z magicznym proszkiem kopiującym to trwa tylko kilka minut. -rzekł Turam .
- Wiesz Aydennie, zrobiło sie juz dość ciemno. Więc chyba czas spocząć ..Zapraszam ciebie i całą drużynę do siebie. Mam duży dom, wszyscy sie zmieszczą. A jutro możemy rozpocząć misję.


Phalenopsis, dzielnica rzemieślnicza.

Verryaalda stał w cieniu i oceniał swe obrażenia.. Nie było tak źle, trochę obitych kości i opuchnięta kostka. Nic z czym nie poradzi sobie kilka godzin odpoczynku oraz okładów i bandaży. Bo teraz ciało tropiciela sie właśnie tego domagało. Jutro obrażenia otrzymane podczas tej walki będą tylko małym utrapieniem, ale dziś.. Dziś ból był dość irytujący i nie chciał ustąpić.

Phalenopsis, dzielnica rzemieślnicza, w cieniu jednej z ulic.

Masywny ork i jego trzej kumple, przypominający bardziej obdartusów niż członków gangu, przyglądali sie całej bitwie. Rozchodzący sie obłok smrodu z tyłu za nimi przypominał im o obecności Króla i jego kompana. Ork, który jako jedyny z tej całej hałastry przypominał wojownika rzekł.- Co ty sobie, żartujesz król? Na kogo chcesz wystawić?
- Wystarczy jak dobijesz tego tropiciela ,co z spał na drzewie. Reszta mnie nie obchodzi.- rzekł kryjący sie w cieniu król.
- Żartujesz żebraku?- gęba orka wykrzywiła sie w grymasie podobnym do uśmiechu.- Nawet ranny rozniósłby mnie i moich chłopców na strzępy.. Układ zerwany...
- Ale, ale ..-wykrztusił z siebie król.
- Zerwany. - powtórzył ork.- Znikam stąd, póki jeszcze mnie nikt nie zauważył. I moi chłopcy też.. Tobie też to radzę królu.
Po czym ork razem ze swoją bandą cicho i dyskretnie zaczął sie oddalać ..A król i jego kumpel, chcąc nie chcąc, podążyli za nim.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 29-06-2007, 09:37   #104
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Aydenn

- Niesamowite, zupełnie jak na przedstawieniu o herosach, jakie wydziałem kilka lat temu! -
Aydenn usłyszał zachwyt w tonie głosu krasnoluda. Elf nie specjalnie podzielał entuzjazm krasnaluda w tej kwestii.
- Ciesze się, że Ci się podobało, tym niemniej masz jednego członka drużyny mniej. Jeśli każda taka sytuacja będzie się tak kończyć, to daleko nie zajdziemy. Myślę, że dobrze byłoby uzupełnić skład. Za twym pozwoleniem, możemy skorzystać z nadarzającej sie ku temu okazji... -
Zbrojny wskazał głową obiekt ataku potwora, po czym kontynuował tym samym łagodnym, monotonnym głosem, nauczyciela pouczającego swoich niesfornych podopiecznych.
- Ty być może nie masz wrogów, ale twój wuj jest nadwornym astrologiem, czyli ważną personą. Coś mi dziwnie mówi, że on takowych może posiadać, choćby i na samym zamku, a oni mogą chcieć pokrzyżować mu plany. W końcu nie prosiłby cie o przybycie, wiedząc jak trudno dostać się do zamku, jeśli to nie byłoby coś ważnego. Zalecałbym ostrożność. Zarówno w twoim przypadku jak i w szafowaniu siłami drużyny. Nie są nieograniczone. -
Przez cały swój monolog Aydenn miał strzałę nałożoną na napiętą cięciwę łuku, szukając dalszych przeciwników. Widząc, że takowi się nie pojawiają, schował ją z powrotem do kołczanu a łuk znów znalazł się na plecach najemnika.

- Wiesz Aydennie, zrobiło sie juz dość ciemno. Więc chyba czas spocząć ..Zapraszam ciebie i całą drużynę do siebie. Mam duży dom, wszyscy sie zmieszczą. A jutro możemy rozpocząć misję. -
Elf tylko uśmiechnął sie pod nosem.
- Ciemność nigdy mi nie przeszkadzała mości Turamie. Wręcz przeciwnie... Dziękuje ci za gościnę, chętnie skorzystam. Jednak nie potrzebuje tyle snu co inni, a mam jeszcze coś do załatwienia na mieście. Pozwolisz, że dołączę do was później. Jeśli mogę Ci coś zasugerować, to sam też przygotuj się do drogi. Broń, zbroja i inne potrzebne rzeczy na pewno przydadzą ci się, nie mnie niż nam. Warto by też rzucić okiem na te wyroby alchemiczne, o których wspominałeś. Dobrze wiedzieć czym dysponujemy. -

Aydenn spytał jeszcze o drogę do domu Turama i wysłuchawszy co krasnalud ma mu do powiedzenia wyszedł na zewnątrz. Przestępując nad rozrzuconymi po całej okolicy szczątkami potwora nie spiesznie obejrzał pobojowisko. Podniósł z ziemi kawałek, w którym wciąż tkwiła jego strzała i wyrwał grot przyglądając mu sie przez chwile. Nie wiedzieli co ich jeszcze czeka w tej misji, a to coś z pewnością zwykłem drzewem nie było. Aydenn chciał jak najwięcej nauczyć sie o swoim przeciwniku, jeśli mieli by spotkać go jeszcze raz.

- Pan Turam zaproponował nam gościnę u siebie w domu. - rzekł podchodząc do reszty drużyny - Niegrzecznie byłoby nie skorzystać. Warto by jednak sprawdzić czy jego siedziba jest bezpieczna. Wilczyca i twe umiejętności, Pani Luinehilien mogą być tu pomocne. - elf ukłonił sie lekko w stronę druidki, po czym kontynuował idąc w stronę rannego amatora wspinaczki po drzewach.
- Straciliśmy, przynajmniej chwilowo, jednego z nas, więc każda pomoc sie przyda... -
Aydenn przystanął obok rannego mężczyzny i wyciągnął dłoń w jego kierunku.
- Przyłącz sie do nas, kimkolwiek jesteś. W domu Turma szybciej wrócisz do zdrowia, no i będziesz miał lepszy widok na wszystko, niż podglądając z gałęzi... Jestem Aydenn. -
 
malahaj jest offline  
Stary 29-06-2007, 11:14   #105
 
Amman's Avatar
 
Reputacja: 1 Amman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłość
Amman z zaciekawieniem przyglądał się żarzącemu się kawałkowi drewna. Walczyła w nim obawa i ciekawość o to, czy wziąć drewienko, czy zostawić. Ostatecznie, słysząc Aydenna, wziął drewienko z zamiarem pokazania go komuś z drużyny.
~~Tylko kto by mi pomógł? Może Nauczyciel? Tak, Jej to pokażę.~~
I biorąc drewienko, wrócił do środka, szukając Luinehilien...
 
__________________
Wiecie że w człowieku ukryte jest zło?? cZŁOwiek...

gg:10518073 zazwyczaj na chwilę - pisać jak niedostępny, odpiszę jak będę
Amman jest offline  
Stary 30-06-2007, 11:30   #106
 
Ruchi's Avatar
 
Reputacja: 1 Ruchi jest jak klejnot wśród skałRuchi jest jak klejnot wśród skałRuchi jest jak klejnot wśród skałRuchi jest jak klejnot wśród skałRuchi jest jak klejnot wśród skałRuchi jest jak klejnot wśród skałRuchi jest jak klejnot wśród skałRuchi jest jak klejnot wśród skałRuchi jest jak klejnot wśród skałRuchi jest jak klejnot wśród skałRuchi jest jak klejnot wśród skał
Verryaalda oparł się plecami o drzewo lekko dysząc. Zdiął miecz i oparł go i swój łuk po swej lewej stronie. Skrzyżowaszy ramiona na swej pierwsi przygladał się pogromcą potwora. Starał się nie obciążać rannej nogi, jednak nie zabardzo uśmierzało to ból. Właśnie miał zamiar pozbierać swoje strzały rozsypane podczas potyczki, gdy zobaczył zbliżającąsie do niego postać.

- Straciliśmy, przynajmniej chwilowo, jednego z nas, więc każda pomoc sie przyda... -
Aydenn przystanął obok rannego mężczyzny i wyciągnął dłoń w jego kierunku.
- Przyłącz sie do nas, kimkolwiek jesteś. W domu Turma szybciej wrócisz do zdrowia, no i będziesz miał lepszy widok na wszystko, niż podglądając z gałęzi... Jestem Aydenn. -

Verraalda spojrzał na wyciągniętą ręke z lekkim zdziwieniem. Przyglądał się rozmówcy przez chiwle. -Gdzie jest Człowiek w Czerni?!-
 
__________________
"Celem jest szczęście, brak cierpień, wszelkie przyjemności. Dlaczego mamy się bać śmierci, jeżeli gdy my jesteśmy to jej nie ma, a gdy nas nie ma, to śmierć jest?"
Epikur z Samos
Ruchi jest offline  
Stary 30-06-2007, 14:26   #107
 
rasgan's Avatar
 
Reputacja: 1 rasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwu
Rasgan sprawnym ruchem schował miecze do pochew. Podszedł do Verraalda.
- Jeden dla nas towarzyszu broni. Dzięki za wspólną walkę. - elf pokłonił się nisko. - Jesteś wytrawnym wojownikiem.
 
__________________
Szczęścia w mrokach...
rasgan jest offline  
Stary 01-07-2007, 23:46   #108
 
Ruchi's Avatar
 
Reputacja: 1 Ruchi jest jak klejnot wśród skałRuchi jest jak klejnot wśród skałRuchi jest jak klejnot wśród skałRuchi jest jak klejnot wśród skałRuchi jest jak klejnot wśród skałRuchi jest jak klejnot wśród skałRuchi jest jak klejnot wśród skałRuchi jest jak klejnot wśród skałRuchi jest jak klejnot wśród skałRuchi jest jak klejnot wśród skałRuchi jest jak klejnot wśród skał
Ukłon elfa speszył młodzieńca. Nerwowowo przestąpił z nogi na nogę. Ból towarzyszący temu manewrowi widać było wyraźnie na jego twarzy. Verryaalda jednak szybko napowrót opanował swoje mięsnie twarzy i ta przybrała ponownie wyraz nieprzeniknionego kamienia.
 
__________________
"Celem jest szczęście, brak cierpień, wszelkie przyjemności. Dlaczego mamy się bać śmierci, jeżeli gdy my jesteśmy to jej nie ma, a gdy nas nie ma, to śmierć jest?"
Epikur z Samos
Ruchi jest offline  
Stary 02-07-2007, 09:12   #109
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Aydenn

- Gdzie jest Człowiek w Czerni?! -

Aydenn uśmiechnął sie pod szalem zakrywającym mu twarz. ~~ Uparty jesteś „wytrawny wojowniku”, co? I chyba niezbyt bystry. Cóż, tacy też są potrzebni. ~~ elf zachował swoje przemyślenia dla siebie, zamiast tego postanowił wyjaśnić całe nieporozumienie z „Człowiekiem w Czerni”.
- Posłuchaj, nie ma pojęcia o jakim „Człowieku w Czerni” mówisz. Sam spotkałem kilku takich, którzy pasowaliby do tego opisu a pewnie coponiektórzy z moich towarzyszy, mogliby powiedzieć to samo. Obawiam się, że „Człowiek w Czerni” to trochę za skąpy opis żebym mógł Ci pomóc. -
Aydenn przerwał na moment swój monolog, przyglądając się jak mężczyzna walczy z bólem.
- Moja propozycja jest nadal aktualna nieznajomy. Tam gdzie się udajemy, będzie ktoś, kto być może będzie potrafił pomóc Ci lepiej niż ja. Astrologowie w końcu sporo wiedzą. -
Dłoń elfa nadal wisiała w powietrzu, w oczekiwanie na odpowiedz mężczyzny
- Zwłaszcza, że straciliśmy jednego z nas, ratując twoją skórę... -
 
malahaj jest offline  
Stary 02-07-2007, 22:19   #110
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Phalenopsis, budynek Szlachetnej Gildii Inżynierów.

- Ty być może nie masz wrogów, ale twój wuj jest nadwornym astrologiem, czyli ważną personą. Coś mi dziwnie mówi, że on takowych może posiadać, choćby i na samym zamku, a oni mogą chcieć pokrzyżować mu plany. W końcu nie prosiłby cie o przybycie, wiedząc jak trudno dostać się do zamku, jeśli to nie byłoby coś ważnego. Zalecałbym ostrożność. Zarówno w twoim przypadku jak i w szafowaniu siłami drużyny. Nie są nieograniczone. -Krasnolud uważnie wysłuchał monologu Aydenna.
- Wiesz, ja się na tym całej robocie poszukiwaczu przygód, w ogóle nie znam..- dodał po chwili.- Więc zdaję się na wasze doświadczenie w tej materii. Ja jestem inżynier.. I w tym moge pomóc, ale raczej w niczym innym.
Przez cały swój monolog Aydenn miał strzałę nałożoną na napiętą cięciwę łuku, szukając dalszych przeciwników. Widząc, że takowi się nie pojawiają, schował ją z powrotem do kołczanu a łuk znów znalazł się na plecach najemnika.

- Wiesz Aydennie, zrobiło się juz dość ciemno. Więc chyba czas spocząć ..Zapraszam ciebie i całą drużynę do siebie. Mam duży dom, wszyscy się zmieszczą. A jutro możemy rozpocząć misję. - rzekł po chwili krasnolud.
Elf tylko uśmiechnął się pod nosem.
- Ciemność nigdy mi nie przeszkadzała mości Turamie. Wręcz przeciwnie... Dziękuje ci za gościnę, chętnie skorzystam. Jednak nie potrzebuje tyle snu co inni, a mam jeszcze coś do załatwienia na mieście. Pozwolisz, że dołączę do was później. Jeśli mogę Ci coś zasugerować, to sam też przygotuj się do drogi. Broń, zbroja i inne potrzebne rzeczy na pewno przydadzą ci się, nie mnie niż nam. Warto by też rzucić okiem na te wyroby alchemiczne, o których wspominałeś. Dobrze wiedzieć czym dysponujemy. -
- Oczywiście, tak zrobię.- rzekł Turam, a zapytany o drogę do swego domu odrzekł.- Jak dojdziesz do bramy dzielnicy rzemieślników, tej którą przekraczaliśmy idąc tutaj, to potem wystarczy iść ulicą przy której stoi apteka Rebalda. Łatwo ją zauważyć bo na szyldzie ma Kuroliszka. Następnie prosto do skrzyżowania na którym stoi pomnik założycielki miasta. Od niego odbić w lewo i jedyny dom z ogródkiem to mój.
Gdy Aydenn wyszedł na zewnątrz, Turam wcisnął kopie map do swego plecaka, zamknął sejf i zgasiwszy światła wyszedł z budynku gildii. Zamknąwszy ją skierował swe kroki do rozmawiających z Verryaaldą elfów .

Phalenopsis, przed budynkiem Szlachetnej Gildii Inżynierów.

- Moja propozycja jest nadal aktualna nieznajomy. Tam gdzie się udajemy, będzie ktoś, kto być może będzie potrafił pomóc Ci lepiej niż ja. Astrologowie w końcu sporo wiedzą. -
Dłoń elfa nadal wisiała w powietrzu, w oczekiwanie na odpowiedz mężczyzny
- Zwłaszcza, że straciliśmy jednego z nas, ratując twoją skórę... -
- To prawda..- wtrącił się do rozmowy Turam.- mój wuj twierdził, że gwiazdy potrafią wskazać nawet to, co ukryte przed magią.

Amman bez trudu znalazła druidkę, która usiadła pod jednym z drzew i wyglądała na nieco oszołomioną. Roztargnionym ruchem dłoni głaskała swą wilczycę.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 02-07-2007 o 22:32.
abishai jest offline  
 


Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172