Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-06-2007, 11:27   #91
 
Ruchi's Avatar
 
Reputacja: 1 Ruchi jest jak klejnot wśród skałRuchi jest jak klejnot wśród skałRuchi jest jak klejnot wśród skałRuchi jest jak klejnot wśród skałRuchi jest jak klejnot wśród skałRuchi jest jak klejnot wśród skałRuchi jest jak klejnot wśród skałRuchi jest jak klejnot wśród skałRuchi jest jak klejnot wśród skałRuchi jest jak klejnot wśród skałRuchi jest jak klejnot wśród skał
Zielony blask rozswietlił okolice. Zaskoczony Verryaalda odruchowo zerwał się na nogi, pewnie stojąc na konarze poczoł wpatrywać się w dziwne chmury na niebie.
Dżwięk wyrywanych korzeni z gruntu oraz szum liści dobiegł go z prawej strony, strony na której znajdowało się drzewo trafione zielonym piorunem. Verryaalda machinalnie zwrócił głowę w tamtą stronę. To co zobaczył było nie wyobrażalne. Widywał już enty, lub w inny sposób ożywione drzewa, jednak to co zbliżało się do niego byłą czymś przerażającym. Wypaczone drzewo pokonywało na swych korzeniach kolejne metry, a Verryaalda wciąż stał na swojej gałęzi. Wiatr delikatnie rozwiewał jego ciemne włosy. Zarzucił sobie miecz na plecy i sprawnym ruchem odrzucił płaszcz lekko do tyłu ułatwiając sobie dostęp do strzał w kołczanie po lewej stornie. Spod płaszcza wyzioneła ciemność opatulająca całe jego ciało. Młodzieniec wykonał jedynie te drobne ruchy. Jego brązowe oczy wciąż przyglądały się spokojnie potworowi, jego korzeniom, jego pazurom, jego płonącym oczom, a on wciąż czekał.
 
__________________
"Celem jest szczęście, brak cierpień, wszelkie przyjemności. Dlaczego mamy się bać śmierci, jeżeli gdy my jesteśmy to jej nie ma, a gdy nas nie ma, to śmierć jest?"
Epikur z Samos
Ruchi jest offline  
Stary 17-06-2007, 20:53   #92
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
Luinëhilien

- Uspokój wilka - przemówił elf do właścicielki wilczycy w elfim języku. Jego akcent był dziwny, jakby pochodził z innej krainy, albo był dużo starszy niż na to wyglądał. - Mamy zadnie do wykonania, a wilczyca nam tego nie ułatwia..
- Próbuję... - odpowiedziała w tym samym języku. Była bardzo zaniepokojona tym, co się dzieje z Nuhillą. Wilczyca nigdy wcześniej się tak nie zachowywała. Zaczęła się powoli zastanawiać, czy nie uspokoić jej czarami. Wolała jednak nie ryzykować użycia magii. Pół-elfka zaczęła uważnie nasłuchiwać, czy aby na pewno nic złego się nie dzieje...
 
Odyseja jest offline  
Stary 18-06-2007, 12:40   #93
 
rasgan's Avatar
 
Reputacja: 1 rasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwu
- Później jeśli pozwolisz chciałbym sam na sam porozmawiać z wilczycą - elf wciąż mówił elfim językiem - Nie bój się jednak, nic jej nie zrobię.
 
__________________
Szczęścia w mrokach...
rasgan jest offline  
Stary 19-06-2007, 22:29   #94
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Phalenopsis, budynek Szlachetnej Gildii Inżynierów.

Mildran i Aydenn pochylali się nad mapami krasnoluda w zamyśleniu. Podczas gdy druidka sprawdzała smak trunku, o którym jedynie słyszała od swej matki. Gdy od degustacji odciągnęło ją dziwne zachowanie wilczycy.
Nie tylko ona zauważyła ,że coś jest nie tak z jej ulubienicą.. Ale z innych obserwatorów, jedynie Rasgan zdecydował się na reakcję mówiąc.
- Uspokój wilka. Mamy zadanie do wykonania, a wilczyca nam tego nie ułatwia.. Po czym zwrócił się do krasnoluda.- Turamie, nie wiesz co możemy znaleźć pod zamkiem? Chodzi mi o to, jakie byś ty zbudował zabezpieczenia przed dostaniem się do środka. Z całą pewnością jakieś kraty przy kanalizacji, prawda?
- Próbuję... - odpowiedziała w tym samym języku. Pół-elfka zaczęła uważnie nasłuchiwać, czy aby na pewno nic złego się nie dzieje.
- Zbudowałbym.. I kraty zapewne są.. Ale jak juz wspomniałem, moja gildia nie zajmuje się pułapkami. Nie mam pojęcia co oprócz krat tam może się znajdować.- odparł krasnolud.

Luinëhilien dobrze znała swoją podopieczną. Wiedziała, że jeśli Nuhilia była zdenerwowana to nie bez powodu. A w tej chwili zwierze było zdenerwowane.. Wyglądała jakby szukała tropu... tropu czegoś ważnego lub groźnego. I jakby nie mogła tego wyczuć nosem.
- Później jeśli pozwolisz chciałbym sam na sam porozmawiać z wilczycą - elf wciąż mówił elfim językiem. - Nie bój się jednak, nic jej nie zrobię.
Tymczasem, od okna uderzył blask. Odruchowo spojrzała w tamta stronę i zobaczyła, tropiciela z karczmy, strzelającego ognistymi strzałami w mroczną karykaturę drzewca....I nie tylko ona, także pozostali poszukiwacze przygód zwrócili na to uwagę.. Stwór całkowicie ignorował gasnący ogień, wśród jego liści i konarów. Luinëhilien spojrzała na wilczyce zdając sobie sprawę, że ów stwór nie jest bynajmniej źródłem zdenerwowania wilczycy.


Phalenopsis, przed budynkiem Szlachetnej Gildii Inżynierów.

Verryaalda spokojnie nałożył strzałę i wycelował w kierującego się w niego jego kierunku potwora. Po łęczysku jego broni zaczęły przesuwać się z dużą prędkością ogniki które następnie przeskakiwały na grot strzały. Ów grot po chwili zapłonął. Tropiciel pewny trafienia wypuścił pocisk. Strzała wbiła się w bestie wywołując mały pożar, który trwał o wiele krócej niz Verryaalda zakładał. Potwór zignorował ów pożar, mimo, że żywioł dokonał pewnych zniszczeń.
- Czas na podsumowanie, nie jest odporny na ogień, ale i nie jest wrażliwy na ten żywioł.- pomyślał Verryaalda, po czym wypuścił kolejna strzałę. Trafił ponownie, lecz to bynajmniej nie zmieniło zamiarów bestii. Rozejrzawszy się, stwierdził, że główną ulicę otaczają niskie murki. Miedzy domami były wąskie uliczki, a do najbliższego budynku było stosunkowo blisko. Problem w tym, ze najbliższy budynek to właśnie Szlachetna Gildia Inżynierów. Do innych było nieco dalej. Verryaalda tyle zdążył zauważyć, zanim pazurzasta łapa roztrzaskała w trociny gałąź na której siedział. I rozszarpałaby zapewnie tropiciela, gdyby ten z małpią zręcznością nie uskoczył na kolejna gałąź. Verryaalda wystrzelił kolejną strzałę która, choć wystrzelona pośpiesznie , również osiągnęła cel. Potwór nie dawał za wygraną, mimo uszkodzeń jakie zadały mu pociski tropiciela z uporem maniaka atakował Verryaaldę, a dokładniej konary na których on siadał. Tropiciel uskoczył przed kolejnym atakiem łapą i.. miał pecha. Zwykle Verryaalda potrafiłby ocenić, czy dany konar go udźwignie, ale taka umiejętność jest skuteczna jedynie w przypadku zdrowych i żywych drzew. Martwe drzewa bywają zdradliwe, pod pozornie zdrową korą, może kryć się przegnite i spróchniałe drewno. I na taki konar trafił.. Gałąź złamała się pod jego ciężarem i Verryaalda stracił równowagę. Co wykorzystał drzewny potwór, jedno kolczastych pnączy na których się poruszał wystrzeliło do góry i owinęło się wokół kostki tropiciela. Verryaalda poczuł ból wbijanych kolców, a upadłwszy na ziemię, poczuł ból obitych o bruk żeber.. Część strzał tropiciela uległa złamaniu przy upadku, inne się rozsypały, ale garstka ocalała w kołczanie. Nie to było najgorsze, tropiciel był ciągnięty przez pnącze kierunku paszczy stwora. Verryaalda sięgnął po swój sztylet i kilkoma nerwowymi cięciami odciął pnącze. Po czym odkuśtykał nieco od stwora. Czuł ból w kostce, co niestety spowalniało tropiciela.. i to bardzo.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 20-06-2007, 08:36   #95
 
rasgan's Avatar
 
Reputacja: 1 rasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwu
- Oho, nasz przyjaciel ma problemy - powiedział spokojnie elf zmierzając ku drzwiom wyjściowym. - Mości krasnoludzie, weź kilku kompanów z toporami, mamy drzewo do porąbania. Reszta ze mną. - elf pośpiesznie wydał polecenia i pobiegł w miejsce gdzie Verryaalda walczył z drzewopodobnym stworem.
 
__________________
Szczęścia w mrokach...
rasgan jest offline  
Stary 20-06-2007, 12:37   #96
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
Luinehilien była zaskoczona tym, co zobaczyła. Wiele wędrowała, ale nigdy nie widziała czegoś TAKIEGO. Już chciała biec za Rasganem. Spojrzała jednak na wilczycę. Zorientowała się, że to drzewowate... coś, nie było powodem je zdenerwowania... Spojrzała na drąg trzymany w ręce. Skierowała jego koniec w stronę wilczycy. Z laski wystrzeliło delikatne światło. Pół-elfka uklękła obok wilczycy.
- Co się stało, przyjaciółko? Co jest powodem Twego wzburzenia? - szepnęła cicho do Nuhilli.
 
Odyseja jest offline  
Stary 21-06-2007, 13:18   #97
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Aydenn

Czas spędzony na drodze do budynku Aydenn, poświęcił na przygotowanie sie do drogi. Z nieba przestało lać sie żrące coś, więc można było wydobyć ekwipunek ze skórzanego zabezpieczenia. Dwa krótkie miecze szybko znalazły się na plecach najemnika, tuż za nimi zaczepiony długi łuk refleksyjny. Kołczan ze strzałami zawisł tuż przy lewej dłoni mężczyzny, a kilak mniejszych ostrzy zniknęło gdzieś miedzy fałdami ubrania, zakrywającego lekką zbroje z mitrhilowych kółeczek. Kaptur wciąż pozostawał na głowie, a spod niego widać było tylko zakryta czarnym szalem dolną część twarzy mężczyzny.

Elf w zamyśleniu pochylał sie nad mapami, nie specjalnie interesując sie obleganym barkiem Szlachetnej Glidii Inżynierów. Uważał się za profesjonalistę i wychodził z założenia, że najpierw praca a później przyjemności. Plany oglądał w milczeniu. Ten drugi, częściowo zakryty nie umknął jego wzrokowi, jednak nawet się nie odezwał słowem na jego temat. Zamiast tego przeanalizował plany kanałów pod miastem i twierdzą. Szukał kilku możliwych dróg wejścia do twierdzy. Jak mu sie nie rzadko przyszło przekonywać, najkrótsza droga, niekoniecznie oznacza najszybszą drogę. A już na pewno nie bezpieczną. Wąskie przejścia, w których ławo można było zablokować, w końcu nie małą grupę, nie uśmiechały mu się specjalnie. Szukał raczej szerszej drogi, takiej, która miała kilka odnóg w razie konieczności ucieczki, lub zawrócenia z innych powodów.

- Jak dobrze znasz te plany mości krasnaludzie? Czy będziesz wstanie bez nich wybrać właściwą drogę? Myślę, że przydałaby się ich kopia, jeśli tych nie możemy zabrać ze sobą na dół. Nigdy nie wiadomo co nas spotka i mogą sie przydać. No i trza nam zabrać trochę narzędzi do poradzenia sobie ze standardowymi zabezpieczeniami, jak choćby te kraty, o których wspominałeś. Do radzenia z niekonwencjonalnymi też by sie coś przydało... -

Elf przerwał swój monolog widząc zdenerwowani wilczycy.
- Później jeśli pozwolisz chciałbym sam na sam porozmawiać z wilczycą. -
Aydenn uśmiechnął się pod nosem, szukając źródła zaniepokojenia zwierzęcia. ~~ Zabrzmiało jak zaproszenie na randkę. Nawet nie zapytał czy jest wolna. ~~
Tymczasem szybko okazało sie, co jest powodem zdenerwowania wilczycy. Chodzące drzewo. Cóż, w dzisiejszych czasach pewnie to nic dziwnego, jak zwykł mawiać Biorn. Z tym, że dzisiejsze czasy faktycznie takie były. Ochotnik na randkę z wilczycą, od razu pobiegł ratować „naszego przyjaciela”. Aydenn nie podzielał jego zapału w tej kwestii. On tam nie miał żadnych przyjaciół, których akurat musiałby ratować. Pytająco popatrzył na krasnaluda.

- To ten, który chciał wejść nieproszony. Chyba faktycznie ma kłopoty, sądząc po tym krzaczku. Dzika magia, czy ktoś może nie che żebyś potykał sie w wujem? W końcu dostać się tutaj może być trudno, ale jakby udało sie wywabić cię na zewnątrz... -
 

Ostatnio edytowane przez malahaj : 22-06-2007 o 07:25.
malahaj jest offline  
Stary 23-06-2007, 09:54   #98
 
Amman's Avatar
 
Reputacja: 1 Amman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłość
Amman z chęcią by poszedł ratować drugiego człowieka, tyle że po prostu nie wiedział jak się może przydać.
~~Walczyć nie powalczę, bo zbytnio nie mam czym ani nie znam się na władaniu mieczem czy toporem. A czarów nie użyję, bo nie mam jeszcze patrona~~
Więc podszedł do drzwi i chcąc zobaczyć potwora zaczął go szukać wzrokiem. Gdy znalazł, przyjrzał się mu i to go uświadczyło w przekonaniu, że na nic się nie przyda...
 
__________________
Wiecie że w człowieku ukryte jest zło?? cZŁOwiek...

gg:10518073 zazwyczaj na chwilę - pisać jak niedostępny, odpiszę jak będę

Ostatnio edytowane przez Amman : 23-06-2007 o 10:02.
Amman jest offline  
Stary 23-06-2007, 23:43   #99
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Tajemna kryjówka, tajemniczego starca.

Obserwował ich, poprzez oczy swego sługi. W umyśle starym jak ściany piwnicy, w której przebywał, powoli uknuł się plan. Słabe ogniwo... w każdym łańcuchu jest słabe ogniwo. Starzec o tym wiedział i właśnie takie ogniwo wytypował. Według krasnoluda o słabości ogniwa, nie decydowała jednak ani moc, ani doświadczenie ani siła...

- Idź po niego. Przynieś go o mnie. Będę czekał na starym cmentarzu.- syknął cicho w kierunku kupki kosci. Kupka kości poruszyła się i uformowala kościotrupa. Szkielet na wpół humanoidalny, na wpół wężowy uniósł się powietrze w oparach czerwonej mgły.

Phalenopsis, budynek Szlachetnej Gildii Inżynierów.


Dzielni bohaterowie analizowali plany kanałów każdy szukając drogi opierającej się na ich podejściu do problemu. Mapa kanałów była niczym sieć oplatająca całe miasto, sieć zbudowana z wąskich dróżek. A w środku tej sieci, niczym tłusty pająk, znajdował się obrys zamku. Jedynie główny kolektor, był szerokim pasmem przecinającym miasto na pół i przechodzącym przez zamek. I na tym głównym pasku, stał kwadratowy zbiornik nazwany przez krasnoluda burzowym.
- Jak dobrze znasz te plany mości krasnoludzie? Czy będziesz wstanie bez nich wybrać właściwą drogę? Myślę, że przydałaby się ich kopia, jeśli tych nie możemy zabrać ze sobą na dół. Nigdy nie wiadomo co nas spotka i mogą się przydać. No i trza nam zabrać trochę narzędzi do poradzenia sobie ze standardowymi zabezpieczeniami, jak choćby te kraty, o których wspominałeś. Do radzenia z niekonwencjonalnymi też by się coś przydało... -
Aydenn przerwał swój monolog widząc zdenerwowani wilczycy. Turam wszakże mający ze zwierzętami jedynie styczność podczas kolacji (w postaci befsztyków i pieczeni) nie zauważył zmiany zachowania wilczycy i odparł Aydennowi.
- Możemy zrobić kopię planów na miejscu za pomocą proszku kopiującego ..Magia ma jednak swoje zalety. Co do narzędzi w budynku nadzoru, nad zbiornikiem będą wszelkie potrzebne narzędzia, także łomy. Nie bardzo jednak wiem o jakie nienaturalne zabezpieczenia ci chodzi. Gdybyś sprecyzował, może dałoby się cos załatwić.
- Później jeśli pozwolisz chciałbym sam na sam porozmawiać z wilczycą. - rzekł Rasgan. Ale pojawienie się nowego zagrożenia za oknem spowodowało, zmianę planów elfa.
- Oho, nasz przyjaciel ma problemy - powiedział spokojnie elf zmierzając ku drzwiom wyjściowym. - Mości krasnoludzie, weź kilku kompanów z toporami, mamy drzewo do porąbania. Reszta ze mną. - elf pośpiesznie wydał polecenia i pobiegł w miejsce gdzie Verryaalda walczył z drzewopodobnym stworem. Za nim wybiegli Amman i Mildran.
- Czy ja wyglądam na drwala? -zdziwił się krasnolud, po czym po chwili wzburzonym tonem rzekł.- Aaa... to był dowcip. A wiesz, że nazywanie swearda nieokrzesanym njordem, to poważna obelga. My sweardowie nie ganiamy z pianą na ustach za każdym wrogim stworzeniem, jak te dzikusy z gór Imperium Młota. Nawet jeśli wygladam jak njord, to nie oznacza, że nim jestem.
- To ten, który chciał wejść nieproszony. Chyba faktycznie ma kłopoty, sądząc po tym krzaczku. Dzika magia, czy ktoś może nie che żebyś spotkał się z wujem? W końcu dostać się tutaj może być trudno, ale jakby udało się wywabić cię na zewnątrz... - słowa Aydenna spowodowały, że krasnolud się zamyślił. I rzekł dopiero po chwili. - Nie wydaje , żebym miał jakiś wrogów, a o chęci wizyty z wujem wiecie tylko wy, jak i o kartkach od niego. Jedyni wrogowie mego rodu.. ale to niemożliwe. Zapomniane królestwa to przeszłość, nawet gdyby to ich sprawa byłaby przyczyną tego wszystkiego, to przecież mogli by zaatakować dużo wcześniej.
Tymczasem druidka skierowała kostur na zwierze i szepnęła coś pod nosem. Drewniana laską z nieobrobionego drzewa świeciła się zielonkawym blaskiem.
Aydenn przygotował koktajl mołotowa (nazwany tak na cześć Vergana Mołotowa ..pierwszego który żył tej broni na szerszą skalę) z orczego kraggu. Podszedł do okna i wycelował przygotował się do strzału i coś szarpnęło go za ramię gdy puscił cięciwę, to był Turam. Wystrzelona strzała chybiła.
- Te druidy, to one zawsze się tak dziwnie zachowują?- spytał krasnolud Aydenna wskazując palcem na druidke stojącą przed wilkiem.

Luinëhilien wykorzystując magie swej laski zadała pytanie. Słowa jej dotarły do wilczycy, ta jednak nie odpowiedziała od razu. Dopiero po chwili warknęła.- Wróg! Wróg jest tutaj! Zagrożenie czuję! Nie mogę wywąchać, nie słyszę ani nie widzę wroga, ale on jest tu! Wiem to na pewno.
- Gdzie dokładnie?- spytała druidka.
- W norze z czerwonej skały, w norze krasnoluda, ..Wiem, że tu jest wraz nami, ale nie mogę go wyczuć. Uważaj, nosi w sobie śmierć. - pisnęła wilczyca.
Luinëhilien domyśliła się, że chodzi o budynek gildii, i o pomieszczenie w którym się znajdowali .
Tymczasem Aydenn udzieliwszy krasnoludowi odpowiedzi, strzelał w kierunku drzewca,trafiając raz za razem, gdyż użycie koktajlu było niemożliwe, ze względu na odległość w jakiej był potwór. Nagle szkieletowane stworzenie sfrunęło z ciemności nocy w chmurze purpurowych oparów i porwało w górę Mildrana nie dając nikomu czasu na reakcję.

Phalenopsis, przed budynkiem Szlachetnej Gildii Inżynierów.

Verryaalda odkuśtykał nieco od stwora, sięgnął po strzałę oznaczona na lotkach jako zabójcza dla magicznych bestii. Naciągnął cięciwę i posłał pocisk prosto w świecące oko stwora.. Mroczna parodia drzewca nie zareagowała na trafienie, mimo, że strzała zgasiła jej świecące oko. Zupełnie jakby potwór nie odczuwał bólu, albo go zupełnie ignorował. Niestety strzała nie rozbłyska lekkim światłem przy trafieniu, świadczącym o tym, że magia strzały uległa aktywacji. Potwór podążył uparcie za tropicielem. Zaś z budynku wybiegli Mildran, Rasgan i Amman. Trójka elfów ruszyła z odsieczą. Amman trzymał się z tyłu. Zaś Rasgan ruszył do walki bezpośredniej wykorzystując oba miecze. Elf próbował mu skrócić pnącza przy podstawie, ale niełatwo było dotrzeć miejsca z którego owe pnącza wyrastały, gdy jednocześnie unikało się ciosów pazurzastych łap.
Niemniej ostrze elfa zostawiały szerokie cięcia wypalone dodatkowo kwasem na pnączodnóżach potwora.
Ku uldze Verryaalda, potwór stracił jakiekolwiek zainteresowanie nim. Teraz skupił swe ataki na Rasganie zupełnie ignorując Verryaalda i pociski które od czasu do czasu mu posyłał on i Aydenn, strzelający z łuku przez okno gildii. Mildran szykował się na rzucenie czaru, gdy nagle z nieba sfrunął stwór . Od pasa w górę był to humanoidalny szkielet orka, a poniżej pasa szkielet dużego węża, chyba. Stwór ten latał bardzo szybko dzięki odrzutowi czerwonych oparów z okolic klatki piersiowej.


Porwał błyskawicznie Mildrana w górę i zniknął w ciemnościach nocy nie dając nikomu czasu na reakcję. Varryaalda tymczasem dotarł do wąskiej uliczki i skryty cieniem budynku sięgnął po miecz. Naszpikowany strzałami niczym jeżozwierz potwór skierował całą swą uwagę na Rasgana, który tanecznymi ruchami doskakiwał co chwila coraz wolniejszego potwora i próbował uciąć jego odnóża... Amman przyglądał się temu działaniu z okolic drzwi wejściowych do gildii. Zaś Aydenn szykował kolejna strzałę.
Osłabiony od strzał stwór chwiał się ,lecz mimo to pazury jego łap, próbowały dosięgnąć i rozerwać ciało Rasgana. Ale elf cały czas wymykał się mu. Cała trójka elfów i Verryaalda wiedzieli jedno, dziwaczny drzewiec długo nie pociągnie.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 25-06-2007 o 09:35.
abishai jest offline  
Stary 24-06-2007, 13:56   #100
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
Luinehilien nie wiedziała co ma robić. Przez chwilę stała, zastanawiając się nad słowami wilczycy. Zaczęła się rozglądać. Zobaczyła, jak wszyscy wybiegli.
-Wróg jest w pokoju... - szepnęła cicho, do siebie. Ujrzała, jak szkielet porywa Mildrana. Bardzo szybko stwór zniknął jej z oczu. ~Nie dogonię go.~ Pomyślała i wybiegła na zewnątrz. Przez chwilę się zawahała. Nie mogła im pomóc, walcząc wręcz. Pozostały czary...
Wypowiedziała kilka słów w nieznanym nikomu języku, wykonując dziwne gesty. Miała nadzieję, że czar wezwanie błyskawic się uda...
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.

Ostatnio edytowane przez Odyseja : 24-06-2007 o 14:45.
Odyseja jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:56.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172