Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-01-2008, 15:54   #111
 
Hawaii's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawaii ma wyłączoną reputację
W pierwszej chwili odczuł ogromną złość i bez problemu zauważył że jego pytanie zostało przemilczane. Lecz gdy naszyjnik spadł z jego szyi nie wiedział co zrobić i powiedzieć. Przez chwile przeszła mu tylko myśl *Teraz mogę się zemścić za tą zniewagę* jednak szybko sie opanował wiedząc że w tej sytuacji to nie rozwiązanie. Chwycił podany mu pierścień i oglądał go dogłębnie, pierwszy raz ma coś takiego w swych rękach, wie co to jest a jednak podziwia zastanawiając sie jak działa jego magiczna moc. Przez cały czas stał nie mogąc nic powiedzieć, niewiedząc samemu dlaczego. Dopiero gdy kapłan zadał pytanie nie wytrzymał:
- Nie będziesz stawiać mi warunków! Dla mnie możesz wracać do domu...
 
Hawaii jest offline  
Stary 14-01-2008, 16:42   #112
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Alishia odpowiedziała na pytania, po czym podeszła do ściany, nacisnęła na jeden jej element, a ona otworzyła się, ukazując szmaragdowe pierścienie. Wyjaśniła, że dają ochronę przed siłami takimi jak na przykład ogień.
Oprócz tego dała jednakże coś jeszcze, a mianowicie wykonała gesty rękoma, które zakończyła pstryknięciem palców, zaś naszyjniki opadły. Półelf delikatnie odsunął go nogą, chowając pierścień.
Kobieta wyjaśniła funkcję naszyjników, a Chenlin wzruszył ramionami.
-Mówiłem, że wystarczy poprosić, więc idę-stwierdził lakonicznie, po czym głos zabrał kapłan, który przedstawił się, a Mnich pokłonił samą głowę.
-Mniemam, że nie muszę się przedstawiać, ponieważ zostałem w tym wyręczony-powiedział uprzejmie.
Karris ponownie zabrał głos, na co odezwała się Mniszka, zdejmując kaptur. Wyznawała Kossutha.
-Kossuth... Wybacz, ale nie zrezygnuję z wiary w Istishię specjalnie dla Mystry. Nawet dla Lathandera bym jej nie porzucił-gdy wypowiadał imię swojej bogini, patrzył szczególnie uważnie na Mniszkę.
 
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 14-01-2008, 17:00   #113
 
Loona's Avatar
 
Reputacja: 1 Loona jest na bardzo dobrej drodzeLoona jest na bardzo dobrej drodzeLoona jest na bardzo dobrej drodzeLoona jest na bardzo dobrej drodzeLoona jest na bardzo dobrej drodzeLoona jest na bardzo dobrej drodzeLoona jest na bardzo dobrej drodzeLoona jest na bardzo dobrej drodzeLoona jest na bardzo dobrej drodzeLoona jest na bardzo dobrej drodzeLoona jest na bardzo dobrej drodze
Mniszka przysłuchiwała się rakcjom towarzyszy, wzdrygnęła się kiedy Chenlin wymienił wymienił imie 'Istisha'. Spojrzała z niepokojem na mnicha, jakby miał jej skoczyc do gardła. Lecz po chwili uspokojiła się i obróciła wzrok:
*to może byc ciekawe...* W zakonnie uczyli ją opanowania i pokory, jednak czasem natura diablęcia bierzę górę i Loona staje się nieprzewidywalna i porywcza, często wtedy popełnia błędy dlatego nazywali ją żywym ogniem i nigdzie nie puszczali samej.
Loona przestała się usmiechac, zrobiła się nerwowa, starła się to uryc, ale dobre oko mogło dostrzec, że czegoś się obawiała...
 
Loona jest offline  
Stary 14-01-2008, 18:14   #114
 
shadowdancer's Avatar
 
Reputacja: 1 shadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumny
Khelgar słuchał. Sam się sobie dziwił, że go to interesowało. W pewnym momencie rozmowa zeszła na tematy religii. Religii. Jakby miało sens przekonywanie kogoś, że "mój bóg jest lepszy niż twój, bo...".
-Ekhem, wobec tego może i ja powinienem się przedstawić. Khelgar, bohaterski krasnolud z Impilturu, do usług, Chenlinie. A wracając do wcześniejszego tematu rozmowy - tego o zginięciu i nieodszukaniu ciał. Nie wiem czemu, Karrisie, zakładasz od razu najczarniejszy scenariusz. Tak jak już powiedział Beriand, zawsze można uciec, można też jawnie się wycofać, ale dlaczego już teraz, kiedy nawet jeszcze nie spróbowałeś? Jeśli ta misja jest dla ciebie zbyt trudna, to możesz odejść, chyba że Alishia powstrzyma cię w jakiś sposób. Ale nie jesteś tego pewien, więc nie ma co od razu się negatywnie nastawiać do tego przedsięwzięcia. Zresztą, nie idziesz tam sam, kilka osób pomoże ci w wykonaniu tego zadania. Ale jeśli koniecznie chcesz odejść, a Alishia nie ma nic przeciw, to droga wolna - w tym momencie wzrok krasnoluda stał się zimny i nieprzyjemny. Po prostu nienawidził tchórzostwa, nawet jeśli było wrodzoną cechą magów. Przecież choćby taki Beriand, wcale nie obawia się trudnej misji.
 
shadowdancer jest offline  
Stary 17-01-2008, 20:21   #115
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Wszyscy prócz Heregalda

Alishia wysłuchała wszystkich waszych pytań i wątpliwości starając się wciąż zachować spokój, lecz widać było że traci cierpliwość. W pewnym momencie wstała i powiedziała:
- Słuchajcie, to nie jest wycieczka za miasto. Wy idziecie w nieznane. To, że jestem magiem i "coś" udało mi się dowiedzieć nie oznacza że znam tą wieżę na wylot! - spojrzała na was wymownie, jakby z pretensjami. - Doprawdy gdybym wiedziała coś więcej o tej wieży, tej przeklętej wieży to bym wam o niej powiedziała. I - dodała po chwili ciszy. - poszłabym z wami gdyby tylko okoliczności mi na to pozwalały.

Znów nastąpiła chwila niezręcznej ciszy. Pomyśleliście, że faktycznie niektóre z zadawanych przez was pytań były trochę niedorzeczne i bezsensowne.

- Co do pierścieni. - podjęła na nowo Alishia. - To będą działały przez minutę od założenia na palec. - podeszła do Karrisa. - Z tego co mówisz... Czy mam rozumieć że nie chcesz podjąć się tej misji ponieważ cała twoja drużyna nie wyznaje Mystry, oraz ponieważ nie zapewniam ci tego czego nie zapewnia się żadnemu poszukiwaczowi przygód ruszającemu w nieznane - ratunek? Pomyśl przez chwilę Karrisie. Jeśli wy nie dacie sobie rady, to nikt kogo zwerbuję nie da! Mówiłam wam przecież że jesteście najlepiej nadającą się drużyną do tego zadania. Lecz nikt nie będzie cię zmuszał. Możesz teraz wyjść z tego pokoju i pokazać zarówno nam, jak i swojej bogini że lękasz się śmierci.

Mówiąc to Alishia podchodziła do Karrisa tak, że teraz między ich twarzami było ledwie kilka cali odległości, a ich spojrzenia wbite w siebie nawzajem z taką wrogością jakby właśnie starli się mieczami.

Nikt nie wie co mogło się stać - rzuciliby się na siebie nawzajem, lub opanowali, ponieważ do pokoju wszedł jeszcze jeden mężczyzna.

Heregald

Podróżowałeś na północ od Luskan przez prawie dwa tygodnie by dostać się do Doliny Lodowego Wichru.

Lecz droga nie była uciążliwa, zwłaszcza że zabrałeś się z karawaną kupiecką zmierzającą w tym samym kierunku. Po drodze zauważyłeś... zmianę klimatu. Wyjeżdżając z Luskan było lato, lecz im bliżej Doliny byliście, tym bardziej krajobraz przypominał zimowy. Najpierw był to po prostu spadek temperatury, potem pojedyńcze płaty śniegu, aż wreszcie po wejściu do Doliny krajobraz był zupełnie zimowy - słońce za chmurami, metrowa warstwa śniegu na ziemi oraz przeraźliwie niska temperatura.

Przynajmniej "przeraźliwie" dla ciebie, ponieważ reszta karawany nie wydawała się zaskoczona taką zmianą krajobrazu i wydawała się przygotowana na to. To prawda - słyszałeś o Dolinie Lodowego Wichru, leżącej za Kręgosłupem Świata, lecz nie sądziłeś że lato w tej zamarzniętej krainie maluje się tak... chłodno.

Dotarłeś także do jednego z dziewięciu miasteczek w Dolinie i zacząłeś się zastanawiać co właściwie przygnało cię do tego zapomnianego przez bogów miejsca.

Otóż jeszcze miesiąc temu byłeś w Waterdeep i planowałeś trochę zarobić na swój sposób - przez zabijanie potworów, bo to szło ci najlepiej. Jednak przyszła do ciebie pewna kobieta o wspaniałych, kasztanowych włosach w sukience z czarnego jedwabiu. Na początku sądziłeś że to karczmienna dziewka i że przyszła "do ciebie". I istotnie przyszła do ciebie, lecz by złożyć ofertę pracy. Nietypowej pracy.

Przedstawiła ci w wyraźnym pośpiechu szczegóły zadania i kazała udać się do Doliny Lodowego Wichru, do miasta Dekapolis, do karczmy "Błękitna Lilia". Zadanie polegało na odnalezieniu badań potężnago i martwego czarodzieja, którego siedzibą była zaklęta wieża zakopana pod Kopcem Kelvina w Dolinie.

Drobnostka. Dowiedziałeś się także, że będziesz pracował z sześcioma innymi osobami. O nich także powiedziała ci kobieta: Karris Quint, kapłan Mystry; Chenlin Sinenshil, mnich; Beriand, zaklinacz; Tribian, tropiciel i barbarzyńca zarazem; Loona Kross, mniszka oraz Khelgar, wojownik.

Stałaś już przed karczmą "Błękitna Lilia" w Dekapolis, a ponieważ nie widziałeś sensu w czekaniu, wszedłeś do środka.

W środku tawerna prezentowała się jak każda inna - trochę stołów z krzesłami, lada karczmarza, drzwi na zaplecze i schody na górę. Normalka.

Nie pytałeś karczmarza o nic, wiedziałeś bowiem że masz się udać do pokoju na lewo od drzwi, na końcu korytarza.

Wszyscy

Kiedy tylko wysoki mężczyzna wszedł do pokoju, Alishia odwróciła wzrok od Karrisa i powitała nowego przybysza uśmiechem.
- Ach, Heregald. - powiedziała z zadowoleniem i pewną dozą ulgi. - Czekaliśmy na ciebie. Moi drodzy - zwróciła się do reszty "drużyny". - To jest Heregald... zabijaka - ostatnie słowo Alishia powiedziała po krótkim namyśle, a owy "zabijaka" popatrzył na nią z ukosa. - Ale sądzę że on sam najlepiej się wam przedstawi.
 
Gettor jest offline  
Stary 17-01-2008, 20:52   #116
 
dreamwalker's Avatar
 
Reputacja: 1 dreamwalker jest po prostu świetnydreamwalker jest po prostu świetnydreamwalker jest po prostu świetnydreamwalker jest po prostu świetnydreamwalker jest po prostu świetnydreamwalker jest po prostu świetnydreamwalker jest po prostu świetnydreamwalker jest po prostu świetnydreamwalker jest po prostu świetnydreamwalker jest po prostu świetnydreamwalker jest po prostu świetny
Karris Quint
Karris skrzyżował ramiona na piersi, zamykał się w sobie przyjmując pozycję obronną. Patrzył w oczy Alishy z zimną determinacją, tak niecharakterystyczną dla dotąd dość pogodnego kapłana.
- Źle mnie zrozumiałaś. Ja nie lekceważę zagrożenia. Nieprawdą jest jednak iż lękam się śmierci. Nie chcę jednak ponieść jej w imię zdobywania korzyści materialnych. Musisz zrozumieć, że człowiek potrzebuje zrealizowania się duchowo. Żebyś chociaż mi powiedziała, że czai się tam wielkie zło, demon, który mógłby w przyszłości zagrozić ludziom. Ale nic na to nie wskazuje. Sekrety są pilnie strzeżone pod ziemią, więc niech tam zostaną. Powiedz mi, dlaczego mam tam iść? Jaki cel mam sobie postawić? Co mogę tam znaleźć takiego, za co warto umierać? - Karris mówił słowa powoli, jakby tłumaczył coś dziecku, zupełnie ignorując nowego członka drużyny. Patrzył w oczy Alishy, ale tym razem w jego oczach czaiło się pytanie. Pytanie o sens życia.
 
__________________
Światło dzieli od ciemności
Czasem tylko mały krok -
Wskazać można tych z jasności,
Innych nadal skrywa mrok.
dreamwalker jest offline  
Stary 17-01-2008, 23:47   #117
 
Heregald's Avatar
 
Reputacja: 1 Heregald nie jest za bardzo znany
Wysoki mężczyzna wszedł do pokoju, zamknął drzwi i stanął przed nimi.
-Trafiłem nareszcie. Zimno niemiłosiernie... Coś nie tak? – pyta kierując słowa do pożerającej się wzrokiem pary (Alishi i człowieka gniecącego ze złości kartkę pergaminu), jakby wcale nie oczekując odpowiedzi.
Od grubych buciorów odtapiało się trochę śniegu, który nie zdążył odpaść w drodze do pokoju. Wszedłszy do pokoju nie przejawiał specjalnie chęci ściągnięcia grubej warstwy odzienia, które miał na sobie. Futrzana czapa nie przykrywała długich czarnych włosów. Ledwo co przyjechał. Gdy tylko podniósł głowę do góry spostrzegliście, że twarz podróżnika jest pokryta strupami. Widać że mróz na dworze to nie babki sranie. Widać kiedyś musiał gardę za nisko trzymać, bo nos miał trochę wykrzywiony. Cóż uczymy się na błędach. Patrząc w jego oczy dostrzegliście coś nienaturalnego. Szmaragdowa zieleń tęczówek zupełnie nie pasowała do czarnych włosów i kilkutygodniowego zarostu. Miecz przy pasie nie wyglądał specjalnie atrakcyjnie ale klinga sprawiała wrażenie tak ostrej, że przy odrobinie wprawy Heregald mógłby pozbyć się tej całej brody z jej pomocą.
- Wina grzanego... Z miodem... Witam, Heregald jestem – mordojebca i skurwysyn, albo po prostu najemnik tak najogólniej... Eee... Rozgrzewki już nie trza, mam swoje.
Spod fałd włochatej odzieży wyjmuje piersiówkę i ciągnie sążnego łyka.
- Jak ktoś chce, to proszę się częstować.
Heregald przebiega szybko wzrokiem po towarzystwie. Widząc krasnoluda jakby z zamiarem się uśmiechnął *no to mam kompana do picia wieczorami*. Nie sposób było nie zauważyć nieco dłuższych przystanków zielonych oczu na paniach.
-Mhmm... *z kim to mi się przyjdzie bratać, polemizować, pić i bić? Za niedługo się okaże... Ale najpierw coś zjem, bo nie wytrzymam...*
Bohater odsuwa się od drzwi, tak żeby nie tarasować przejścia i zaczyna ściągać płaszcz. Jedyną ozdobą jaką nosi jest łańcuszek, na którym pewnie coś jest zawieszone, ale wszystko przykrywa, kiedyś jeszcze biała, koszula z tkaniny. Znowu się rozgląda po zebranych, próbuje ich skojarzyć z opowiadaniem Alishi i przypomnieć sobie co o nich mu opowiadała.
 
Heregald jest offline  
Stary 18-01-2008, 15:10   #118
 
shadowdancer's Avatar
 
Reputacja: 1 shadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumny
- Wina grzanego... Z miodem... Witam, Heregald jestem – mordojebca i skurwysyn, albo po prostu najemnik tak najogólniej... Eee... Rozgrzewki już nie trza, mam swoje - gdy po tych słowach Heregald wyciągnął piersiówkę, krasnolud pomyślał:
"Co on tam ma? Nie sądzę, żeby to było piwo, więc jeśli go nie lubi, tao marny z niego towarzysz do pijatyk... Ale może być niezły. "Mordojebca i skurwysyn"? Jak rozumiem to nowomodne określenie zabijaki...
Zaś zwracając się do Heregalda, powiedział:
-Witamy w naszej bandzie! Zapewne będzie ci u nas przyjemnie i znajdziesz parę mord do obicia... Potrzebujemy hultajów z twoją siłą, więc będzie ci u nas wszystkiego dostatek. Szczególnie dobrego humoru. Oczywiście wśród tych, który zechcą kontynuować podróż ...
Po tych słowach wypowiedzianych żartobliwym tonem, rzucił okiem na nadal sztyletującą się wzrokiem parę.
"Nieźle by razem wyglądali na ślubnym kobiercu - ale mogliby się kiedyś pozabijać..."
 

Ostatnio edytowane przez shadowdancer : 18-01-2008 o 16:06.
shadowdancer jest offline  
Stary 18-01-2008, 18:10   #119
 
Beriand's Avatar
 
Reputacja: 1 Beriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemu
Beriand tylko lekko skinął głową nowemu towarzyszowi, wątpiąc czy ktokolwiek to zauważył. ~No proszę, nasza "idealna" drużyna ciągle sie powiększa.... i czemu my mieliśmy naszyjniki, a oni nie?~.
Po wypowiedzi krasnolud dodał:
-Mam nadzieję że nie miałeś na myśli naszych mord.... I w sumie nie wiem czy potrzebujemy jeszcze "silnych hultajów", ponieważ praktycznie tylko oni stanowią naszą grupę. Karris pewnie tez umie walczyć. I jeśli o ciebie chodzi- idziesz czy nie? Będzie tak się kłócić aż do nocy? I mam rozumieć że pytania o drogę i mapę uznajesz za bezsensowne... no cóż, mi to nie przeszkadza, najwyżej później dostaniesz te zapiski. Aha- i jaką masz pewność że po ich zdobyciu lub przeczytaniu po prostu nie wrócimy do ciebie? Będziesz nasz śledzić?
 
Beriand jest offline  
Stary 19-01-2008, 00:36   #120
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Wszyscy

Kiedy Karris nie ustępował, Alishia patrzyła się w niego dalej oko w oko wysłuchując jego dogłębnych pytań.
- Cóż... - zaczęła chcąc udzielić kapłanowi odpowiedzi. - Nikt nie powiedział że nie ma tam wielkiego zła. Pamiętajmy przecież że ostatni właściciel wieży, Kessel nie był anielsko dobrym człowiekiem. Był tyranem rządnym władzy i jest spora szansa na to, że wieża - twór prawie myślącego reliktu - przejęła trochę z jego charakteru.
Chodzi o to, że kiedy wieża się zapadła to tak jakby ktoś do jednego naczynia zaczął wlewać wiele różnych substancji z których mogło wyjść właściwie wszystko - dobre i złe. Jednak biorąc pod uwagę wkład Kessela w wieżę, czy choćby sam fakt że w niej mieszkał, możemy się domyślić czego wynikło więcej.
Chodzi także o to, że do końca nie wiadomo czy niczego złego tam na dole nie ma. Jeżeli zaś jest to masz moje słowo że będzie się rozrastać do monstrualnych rozmiarów aż stanie się sporym zagrożeniem najpierw dla tej okolicy a potem być może dla całego Faerunu.
Problemy należy rozwiązywać w zarodku, tak się mówi. Przez całą naszą rozmowę nie powiedziałam że nie ma w tej wieży niczego złego a jednak takie stwierdzenie mi zarzuciłeś Karrisie. Czy to nadzieja na prawdę tego twierdzenia, czy strach przed jego fałszem przez ciebie przemawia?

Cała ta przemowa najwyraźniej zmęczyła i nieco zdenerwowała Alishię, podeszła bowiem do Heregalda i pociągnęła łyk z jego piersiówki. Jednak zanim jeszcze przełknęła płyn, zakrztusiła się i połowę wypluła.
- N-n-nalewka śliwkowa? - powiedziała ze zdziwieniem. Otrząsnęła się z szoku, bowiem nie była przygotowana na tak mocny trunek.

Ogólnie rzecz biorąc atmosfera w pokoju była luźna - rozmawialiście na temat zadania już nie jak "pojmany z pojmywaczem" lecz jak "zleceniodawca ze zleceniobiorcą". Jednak wtedy padło pytanie Berianda:
- (...) Aha- i jaką masz pewność że po ich zdobyciu lub przeczytaniu po prostu nie wrócimy do ciebie? Będziesz nasz śledzić?

Alishia się wyprostowała, bowiem była nieco zgarbiona. Poczuliście wszyscy nagłe ukłucie chłodu, jakby mało było tego że na zewnątrz jest istny mróz. Kobieta odwróciła się. Powoli. Zauważyliście, że światło słońca padające przez okna do pokoju jakby przygasło.

W pomieszczeniu zapanował prawie półmrok kiedy Alishia stanęła twarzą w twarz z Beriandem, tak jak stała przed chwilą twarzą w twarz z Karrisem. Zaklinacz ujrzał w jej oczach coś, czego z całą pewnością nie chciałby zobaczyć, czy raczej poczuł coś patrząc w jej oczy.
Nienawiść i obietnicę straszliwych męk.
- Wrócicie. - powiedziała. - Uwierz mi, wrócicie.
Po wypowiedzeniu tych czterech słów całe pomieszczenie wróciło do normy, zaś Alishia odwróciła wzrok z twarzy oszołomionego Berianda i zapytała prawie radosnym głosem:
- Jeszcze jakieś pytania?

Nie wiedzieliście co się właśnie stało, a przynajmniej nie do końca, jednak dowiedzieliście się czegoś nowego - Alishia była bardzo niezwykłą kobietą przez sam fakt, że umiała manipulować własnymi uczuciami i dowolnie zmieniać nastroje. Musiała w tym być jakaś magia - większa lub mniejsza.
 
Gettor jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:20.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172