Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-05-2013, 23:18   #381
 
vanadu's Avatar
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
- Jeśli nasi towarzysze mieli szczęście to u Trajanusa. Niestety nie zdążyliśmy na czas więc... choć tego nie widać, przyszliśmy was odbić. odparł niezbyt wyraźnie Faro. Brak zębów dodał jego do jego głosu specyficzny gwizd. -Ale teraz chyba trzeba spierdalać, choć może to nie być trudno. Nie wiem czy odblokowali bramę którą zniszczyłem. ale nie możemy tu zostać.

Miał zamiar pomóc więźniom wyjść z cel a następnie odebrać broń powalonemu strażnikowi. Właściwie odebrać mu co się da...
 

Ostatnio edytowane przez vanadu : 15-05-2013 o 23:23.
vanadu jest offline  
Stary 17-05-2013, 22:50   #382
 
Szamexus's Avatar
 
Reputacja: 1 Szamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znany
- Nie najlepiej wyglądasz, centurione. Rzekł Naim nie ukrywając strapienia. -Złoto miejmy nadzieję jest bezpieczne u Trejanusa. Ale dlaczego ci najemnicy, dlaczego zdradzili .. i jak zostali przekupieni .... Zapytał retorycznie.
- Zanim uciekniemy .. co nie jest pewne czy nam się uda, może powiedz centurione co się stało ...? Chciał wysłuchać Marcusa, wierzył że może jest inne wyjście niż ucieczka, miał nadzieję na jakiś ruch z jego strony mogący doprowadzić do odzyskania kontroli nad tą hołotą przekupnych drani ...

Jednocześnie zapytał pozostałych czy mają pojęcie czy mogą odzyskać broń, i polecił sprawdzić co ze strażnikiem .. - Trzeba go zatrzymać, żeby nie zdołał nikogo powiadomić... zyskamy w ten sposób trochę czasu...
 
__________________
Pro 3:3 bt "(3) Niech miłość i wierność cię strzeże; przymocuj je sobie do szyi, na tablicy serca je zapisz"
Szamexus jest offline  
Stary 17-05-2013, 22:53   #383
 
vanadu's Avatar
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
- Nie martw się, ja zajmę sie strażnikiem... odparł krótko Faro ruszając w jego stronę. Miał zamiar zabrać mu co sie da, i uciszyć, jeśli trzeba - trwale.
 
vanadu jest offline  
Stary 18-05-2013, 11:00   #384
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Nikt nie zdradził – odpowiedział centurion na pytanie Naima. – Ubba po prostu uznał, że jest takim samym panem jak Gubernator. I skoro nie dostał pieniędzy za służbę, to ową służbę wypowiada, a jako zapłatę zabiera ten kawałek ziemi, na którym stoi Drentius. A że ma posłuch u ludzi, to najemnicy go posłuchali i bunt gotowy...

- Przepraszam, że się wtrącę – wszedł w słowo Markusowi, jeden z pozostałych więźniów. Mały człowieczek o sporej, łysej głowie i wątłych kończynach. Wyglądał najgorzej ze wszystkich. Trząsł się cały, miał przekrwione oczy i skórę jakości starego pergaminu. Jego toga była pokryta nieczystościami od szyi aż do ziemi. – Ale czy to dobry czas na pogawędki? Uważam, że powinniśmy się stąd wynosić, zanim ktoś się zorientuje co się dzieje.

- Masz rację, Publiuszu – poparł go wysoki, prosto trzymający się starzec o łysinie okolonej pozlepianymi, siwymi włosami. – Panowie. Porozmawiacie później. Czas gra teraz kluczową rolę.

Faro nie przysłuchiwał się rozmowie. Opuścił towarzystwo więźniów i podszedł do strażnika, który leżał na ziemi w towarzystwie potrzaskanego taboretu. Jak na razie nie zdradzał objawów powrotu do świadomości, więc Fabius szybko obszukał go i zabrał co przydatniejsze rzeczy. W posiadaniu kłusownika znalazł się marnej jakości, stępiony topór, podobnej jakości nóż, srebrna bransoleta pokryta spiralnymi wzorami oraz stojący na stole kubek z winem, które Fabius wychylił duszkiem. Strażnika związał jego własnym pasem i wrzucił do celi, z której pozostali właśnie wyciągali Abdula i Nariba.

- Nie wiem, czy jest sens biegać po osadzie – mówił Markus. Niemal wszyscy więźniowie kiwali głowami na znak aprobaty. – Zwłaszcza, że nie wiemy gdzie co jest. Broń prawdopodobnie została rozkradziona i najemnicy trzymają ją w swoich rzeczach. Trzeba uciekać i modlić się do Morthesa o powodzenie. Najbliższe wyjście za palisadę znajduje się niedaleko stąd. Poprowadzę was.

Przypadkowi najemnicy – spostrzegawczość 02, sukces!

Po opuszczeniu budynku grupa skierowała się w miejsce, gdzie Naim stał i obserwował okolicę. Znaleźli się między drzewami, porastającymi skraj placu, przy którym stała basilica. Odgłosy z dalszej części osady już ucichły, można więc było podejrzewać, że pożar został ugaszony, zanim zdołał się rozprzestrzenić. Lepka mgła ułatwiała przemieszczanie się, ale i tak niespodziewanie natrafili na dwóch, wynurzających się z mroku najemników.

Markus – przekonywanie (-10), sukces!

- Kurwa! Co się gapicie? – zareagował błyskawicznie stary centurion, wysuwając się do przodu i zaczynając wrzeszczeć na najemników. Ciemność i mgła były sprzymierzeńcami Markusa w tej maskaradzie. – Nie wiecie, że Lothbroksonn wzywa do basiliki na radę? Wszystkich! My tam zaraz będziemy, jako że właśnie prowadzę powracających z patrolu ludzi i muszą się trochę ogarnąć. Mamy dobre wieści!

Obaj mężczyźni popatrzyli po sobie, potem spojrzeli jeszcze raz na Markusa, który groźnie potrząsnął pięścią i już ich nie było. Swoje kroki skierowali ku dużemu budynkowi. Centurion odetchnął. – Ufff. Szybko, do bramki. Mamy mało czasu...

Strażnik – spostrzegawczość (+10) 94, porażka

Na szczęście wieża strażnicza i znajdująca się pod nią bramka, prowadząca ku lasowi, były całkiem blisko. Morthes czy inni bogowie, najwyraźniej czuwali nad pokiereszowaną grupką uciekinierów, gdyż strażnik siedzący na wieży, nie zachowywał należytej ostrożności i czujności, może po prostu spał, albo zaaferowany był tym co chwilę wcześniej wydarzyło się po drugiej stronie Drentius. W każdym razie nie zauważył wymykających się mężczyzn, którzy kilka minut później zniknęli w porastającym podnóże wzgórza lesie.



- No i macie swoje Drentius – mruknął niezadowolony Aulus Tiliusz do towarzyszących mu Gnaeusa i Balbinusa. Właśnie niewielka armia zbliżyła się na tyle, że na własne oczy mogli potwierdzić to, co zwiadowcy donieśli kilka godzin wcześniej. Osada zamieniona była w dymiące zgliszcza. Ślady wskazywały na to, że najemnicy zabrali wszystko co się dało, osadników wzięli w niewolę i wywędrowali na południe, ku odległym Górom Sierpowym. W osadzie nie pozostał ani jeden świadek tych domniemanych wydarzeń.


Ukrywanie się przez dwa dni w mokrym, nieprzyjaznym lesie, bez zapalania ognia w obawie przed pościgiem, nie należało do rzeczy przyjemnych. Ich mała grupa uszczupliła się o dwie osoby, gdyż zarówno Abdul, jak i Narib nie przeżyli tych ciężkich dni. Ich stan pogarszał się z godziny na godzinę, gorączka wzrastała, a wraz z nią z Rusanamani uchodziły życiowe siły. Drugiej nocy obaj zmarli.

Pościgu nie było. Być może Ubba wysłał jakichś ludzi na poszukiwania zbiegłych więźniów, ale nie byli oni chętni na zagłębianie się w mroczny las. Grupa zbiegów i ich wyzwolicieli skierowała się okrężną drogą na zachód, tak aby zbliżyć się do nadchodzącej ekspedycji Aulusa Tiliusza.
 
xeper jest offline  
Stary 19-05-2013, 00:22   #385
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Ostatnim razem najemnicy tu byli, przyrzekam! — wykrzyknął głupkowato Hallex, gdy w zdziwieniu obserwował spopielone zabudowania osady. Ta zmiana sytuacji bardzo mu się nie podobała, gdyż obawiał się, że straci względy generała, jakiekolwiek by miał. — To znaczy, nie było mnie w Drentius od dawna, ale ci Relhadowie, których wysłali... — zaczął się plątać. — To znaczy... Chyba, że to ta czwórka, która się od nas oddzieliła... — Spojrzał na Balbinusa. — Oni mogli ich ostrzec, że wojsko się zbliża... No tak! To dlatego tak im zależało na powrocie do wioski!

Teraz Thoer spojrzał na zgliszcza wyjątkowo ponuro. Przez połowę podróży walczył z lekkimi wyrzutami sumienia, jakie odczuwał z powodu swych wcześniejszych słów na temat Naima, Abdula, Faro i Nariba. Wciąż ich nie lubił, ale zaczęło mu się zdawać, że być może jego propozycje, by pozostawić ich samymi sobie, były okrutne. Zaczął nawet rozważać zaproponowanie legatowi, by wysłał mały oddział, który by ich wydostał z terytorium wroga, gdzie — sądził Hallex — albo się ukrywali, albo siedzieli w jakiejś celi, albo byli torturowani. Nie żeby uśmiechało mu się samemu ruszać na taką misję, tym bardziej, że wciąż nie wrócił do siebie po tym, jak został zaklęty czarną magią, ale w ciągu ostatnich dwóch dni coraz bardziej skłaniał się ku temu, by w jakiś sposób pomóc tym tymczasowym towarzyszom.

A teraz okazało się, że oni jednak byli zdrajcami, zupełnie tak jak podejrzewał z początku. Nic dziwnego, uznał, w końcu obcokrajowiec ciągnie do obcokrajowca. Hallex przypomniał sobie, jak Faro żądał od niego, by oddał mu odzyskane złoto, i być może tylko pomoc Marka sprawiła, że do tego nie doszło. Ten Faro, choć Thoer, a może właśnie dlatego, był najgorszy.

Powiedziawszy sobie w głowie to wszystko, Hallex pozbył się wszelkich wyrzutów sumienia. Wrócił szybko do spraw bieżących, starając się zdobyć aprobatę Aulusa Tiliusza jakimiś mądrymi komentarzami.
No tak, ale przynajmniej teraz łatwiej będzie ich zaatakować, gdyż gdziekolwiek rozbiją obóz, ich pozycja nie będzie tak mocna jak wewnątrz tych fortyfikacji — stwierdził. — Ubba Lothbroksonn właśnie wydał na siebie wyrok śmierci. Zakładam oczywiście, że damy radę ich wytropić, ale przy tak dużej grupie wątpliwe, by dali radę zatrzeć ślady... a w każdym razie wszystkie ślady. Prawdopodobnym jest co prawda — dodał tonem znawcy — że za głównymi siłami pozostawili tylną straż, dlatego trzeba teraz będzie maszerować bardzo czujnie, czyż nie? Powiedziałbym nawet, że mogliby użyć bardziej zaawansowanej strategii... Jeśli pozwolisz, o, Tiliuszu, wyłożę cię swoje myśli na ten temat. Otóż najemnicy pogonić mogli swych więźniów wraz z niewielką tylko liczbą strażników mających utrzymywać ich w ryzach oraz z taborem z zapasami. To powinno stworzyć iluzję, że wszyscy najemnicy, którzy przebywali w Drentius, ruszyli wraz z nimi. W rzeczywistości jednak znaczna siła zbrojnych zboczyłaby z traktu, próbując utworzyć zasadzkę na naszą armię, co do której byliby pewni, dzięki informacjom podanym przez zdrajców, że się zbliża. Mając sporo czasu zanim nadrobimy drogę, mogliby nawet zastawić jakieś paskudne pułapki, co mogłoby zmienić całkiem losy tej bitwy, jeśli bylibyśmy nieprzygotowani. Mam jednak taki pomysł...

Podczas gdy Hallex w podobny sposób dręczył legata, reszta wojsk rozeszła się po całej osadzie, wypatrując zasadzek, pułapek lub osób, które zostały w tyle. Wreszcie zakończono przeszukiwania i cała armia wkroczyła do spalonej wioski, która, jak stwierdzono, była bezpieczna. Generał zdołał się pozbyć Halleksa i udał się do basiliki, będącej jednym z niewielu budynków nietkniętych przez ogień, gdzie samotnie planował następny ruch.

Teraz był czas na parę godzin odpoczynku, choć czekanie to pozostawiło żołnierzy w gorszych humorach niż gdy tu przybyli. Kończyły się podręczne zapasy, które mieli przy sobie, a w grodzie nic nie pozostało. Aby coś zjeść, musieli zaczekać na tabor, który jednak pozostał sporo w tyle, jako że spodziewano się bitwy. Tabor w końcu przybył, ale wraz z nim zjawiło się kolejne zaskoczenie.

Hallex siedział na małym murku, który ostał się pożodze, i polerował swój miecz — torba z kosztownościami spoczywała bezpiecznie zaraz przy jego boku — gdy dostrzegł jakieś poruszenie bliżej głównej drogi w osadzie. Spodziewając się, iż oznacza to, że dołączyły do nich ciury, a miał kilka rzeczy do powiedzenia Julii, ruszył w tamtym kierunku.
Z drogi! Z drogi! — usłyszał głos. — Ja muszę... Nie, poradzę sobie. Muszę tylko porozmawiać z legatem... No, w porządku.

Przecisnąwszy się pomiędzy legionistą a spopieloną ścianą, Hallex dojrzał grupkę znajomych ludzi w towarzystwie kilku legionistów oraz cywilów. Ten, który mówił głośno, wyglądał okropnie i był podtrzymywany przez jakiegoś mężczyznę. Byli tam także Faro oraz Naim.
Hallex! — wykrzyknął Faro, wydając dziwaczny świst zamiast dźwięku “s”. Gnaeus Livius zmarszczył brwi. Zanim zdążył zrobić cokolwiek innego, zareagował słaniający się mężczyzna, którego teraz rozpoznał jako centuriona Marcusa.
Zaraz... Gnaeus Livius Hallex? Tak? Byłeś jednym z tych, których wyprawiłem na poszukiwanie złota. Macie je? Powiedziano mi, że będzie u Trajanusa — dodał słabo i trochę nieprzytomnie. Hallex odchrząknął.
Tak, odzyskaliśmy to, po co wyruszyliśmy — powiedział, występując naprzód i odruchowo kładąc rękę na torbie zwisającej mu z ramienia. — Ciekawi mnie, co tutaj robicie — dodał, przekładając wzrok na Rusanamani.
Właśnie miałem zamiar złożyć raport generałowi Tiliuszowi, ale ten tutaj medyk mnie zatrzymał — wyjaśnił centurion, a stojący przy nim mężczyzna spojrzał na upartego chorego z dezaprobatą. — Masz to złoto?
Mam.
Daj.

Znalazłszy sobie nowy, lepszy kontakt w armii Trejanusa, Hallex nie czuł już tak wielkiego szacunku do centuriona i nie był skłonny rozstawać się tak łatwo z pieniędzmi.
Czcigodny Marcusie — rzekł chłodno i dumnie — zdaję sobie sprawę z tego, iż przyniesienie ci tych monet było celem zadania, które nam zleciłeś, ale owe monety miały być przeznaczone na żołd dla najemników. Jak widać, żadnych najemników... poza nami, oczywiście — wtrącił, spoglądając przelotnie tym razem na Faro — już tutaj nie ma. To złoto może jednak pomóc w jakiś sposób w pokonaniu Lothbroksonna i jego sił, a zatem sądzę, iż Aulus Tiliusz powinien mieć tutaj coś do powiedzenia.
Nie tobie o tym decydować, Hallex — warknął żołnierz, wyraźnie zdenerwowany. — Ja ci dałem to...
Myślę, że najlepiej będzie, jeśli omówimy to w basilice — przerwał mu Hallex. — Albo... — dodał, patrząc na zlanego potem centuriona — może lepiej niech się tobą zajmie medyk, a ja pospieszę po legata, zaprowadzę go tutaj.

I zanim starszy mężczyzna zdążył coś jeszcze powiedzieć, najemnik odwrócił się na pięcie i szybkim krokiem ruszył w stronę basiliki. Miał nadzieję być pierwszym, który poinformuje wodza o tych gościach, i zamierzał zasugerować wyraźnie, że to wszystko to jakaś sztuczka buntowników. O złocie natomiast... na razie wolał nie wspominać.
 

Ostatnio edytowane przez Yzurmir : 19-05-2013 o 02:30.
Yzurmir jest offline  
Stary 19-05-2013, 16:08   #386
 
vanadu's Avatar
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Ucieczka się powiodła, głownie dzięki zimnej krwi centuriona. Wyruszali po złoto spodziewając się zysków i słów uznania a skończyli w większości martwi i pozbawieni czegokolwiek. Głownie takie myśli towarzyszy Faro podczas czuwania nad umierającymi towarzyszami i podczas ich pogrzebu. Pierwej jednak pozostał chwilę w tyle by rozpoznać sytuacje po ich ucieczce i sprawdzić czy nie wysłano za nimi pościgu. Zaskoczyła go reakcja najemników ale po chwili przyszło zrozumienie - z opcji które mieli nie było lepszych, co najwyżej gorsze.

W końcu udało im się dotrzeć do swoich, wraz z taborem z nim spotkanie. Oczywiście Hallex. Kłusownik stęsknił się za towarzystwem maga ale akurat za Hallexem niespecjalnie. Nie lubił tchórzy ani dupków a on było oboma na raz. Dlatego słysząc jego mętne jęki, warknął tylko przytrzymując centuriona:

-Zamknij pysk i rób co mówi tchórzu

Tamten oczywiście ruszył w swoją stronę. Ehh, co za miernota ludzka.
 
vanadu jest offline  
Stary 20-05-2013, 19:52   #387
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
- Znowu razem - uśmiechnął się Balbinus po odzewie Fabiusa. Chyba nawet mu tego brakowało, jak dla postronnego obserwatora, te ich zwady mogły być nawet śmieszne. Przynajmniej do momentu, gdy się w końcu nie pozabijają. To już byłoby mniej szczęśliwe, szczególnie, że dopiero co udało im się odnaleźć żywego Faro i Naima. Balbinus rad był, że przynajmniej tym dwóm udało się zbiec, szczególnie że właśnie z nimi dwoma najbardziej się zżył.

Nie zwykł wtrącać się w ich kłótnie, lecz teraz dodał
- Nie kłóćmy się teraz o złoto. Są w tym momencie ważniejsze rzeczy, powinniśmy udać się czym prędzej w pościg za Lothbroksonnen. On musi zapłacić za to wszystko. Zapłacić słoną cenę! Jak też rzekł Hallex, udajmy na rozmowę z dowódcą armi. Póki co chyba żaden z nas nie zakończył tej misji, wyprawy, więc na podział złota czas jeszcze będzie. Pójdźmy - rzekł po czym również ruszył do basiliki. Choć Balbinus wiedział, że wielkiej siły przebicia to on w rozmowie nie będzie miał, będzie jednak przekonywał by prędko ruszyć w stronę południa.
 
AJT jest offline  
Stary 21-05-2013, 13:56   #388
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Hallex bardzo się starał, aby być pierwszą osobą, która zawiadomi legata o przybyciu centuriona i pozostałych. Szybkim krokiem przeszedł przez zgliszcza osady, minął opustoszały plac, w centrum którego stał obelisk, samotny niczym palec wskazujący w niebo i skierował się do basiliki. Nie dane mu jednak było spotkać się z legatem Tiliuszem. Na straży, w okopconych drzwiach stało dwóch nienagannie ubranych i wyekwipowanych legionistów.

- Nie możesz wejść, Hallex – powiedział jeden z nich, który znał Gnaeusa z krótkiej podróży do fortu. Równocześnie zastawił swoim ciałem wejście. – Już nie jesteśmy w podróży i obowiązują pewne zasady. Na przykład taka, że aby dostać się do legata, musisz być umówiony. A zakładam, że nie jesteś... Aby się umówić, musisz porozmawiać z tamtym optio.

Legionista wyszczerzył zęby w złośliwym uśmiechu i wskazał za siebie, na siedzącego przy naprędce zbitym stole legionistę. Ów położył ozdobiony piórami hełm na stole, a o krzesło na którym siedział oparł długą lagę hastile, zakończoną mosiężną gałką, oznakę swojego stanowiska. Słysząc zamieszanie przy drzwiach, uniósł głowę i spojrzał w kierunku otwartego przejścia.
- Optio – zakrzyknął legionista. – Ten tutaj, Hallex, chce się widzieć z legatem... Wpuścić?
- Pozwólcie tutaj – powiedział wolno optio, podnosząc się zza stołu. Gdy Hallex znalazł się już przy nim, optio opadł z powrotem na krzesło i spojrzał w górę, na twarz Gnaeusa. – Co to za sprawa?

Nim jednak Hallex wyjaśnił przyczynę, przy drzwiach znowu się zakotłowało. Pojawił się tam Markus w towarzystwie pozostałych, uwolnionych przez Naima i Faro więźniów, samych śmiałków i Balbinusa. Legionista stojący na straży tym razem nie miał objekcji co do wpuszczania nowo przybyłych przed oblicze legata i posłusznie zszedł z drogi. Optio podobnie, gdy tylko zobaczył zdenerwowaną twarz Markusa i wrogie spojrzenia jakie ten rzucał wokoło, a w szczególności stojącemu obok Hallexowi, natychmiast ruszył do drzwi, zapukał i zniknął we wnętrzu jakiegoś pomieszczenia.
- Nie igraj ze mną, Hallex – warknął centurion. – Bo się doigrasz...

- Legat prosi – oznajmił wynurzający się z drzwi optio i ustąpił miejsca wchodzącym.

- Rozumiem, że to sprawa nie cierpiąca zwłoki – odezwał się Aulus Tiliusz nie podnosząc głowy znad studiowanego właśnie raportu, nim ktokolwiek z przybyłych zdążył zabrać głos. Przy tym samym stole siedziała Maria Luisa Sao da Nunes, ta sama, którą spotkali zaraz pod odnalezieniu napadniętego konwoju. – Dotyczy złota, które obecny tu, dzięki Ilienowi niech będą, centurion Markus zlecił odnaleźć, prawda? To, chyba dobra pora, abyśmy w końcu o tym porozmawiali...

- Rozumiem, że odzyskaliście owo złoto i teraz wiedzeni mądrością i sprawiedliwością, postanowiliście je oddać – kontynuował wpatrując się po kolei w twarze Naima, Fabiusa, Balbinusa i na końcu Hallexa. – Bardzo mnie to cieszy i dziękuję Morthesowi za waszą odpowiedzialność. Złoto powędruje z powrotem do skarbu Gubernatora i zostanie spożytkowane na jakiś dobry cel, jestem tego pewien. Wy natomiast udacie się wraz z rzeczonym złotem do Burrovicium. Zaopatrzę was w listy do Trejanusa, poświadczające, że odegraliście wielką rolę w tym przedsięwzięciu i proszące, aby was adekwatnie wynagrodził. Wierzę, że to uczyni, gdyż Gubernator to człowiek sprawiedliwy i gdy trzeba, hojny. Sam zaś, z większą częścią wojska udam się na południe w pogoń za Lothbrokksonem i niech Morthes ma go w opiece, gdy się spotkamy. Czy chcecie coś jeszcze?

- Jeśli nie to przygotujcie się do wyjazdu, który nastąpi jutro z rana. Teraz chciałbym porozmawiać z pozostałymi – skierował swoje spojrzenie na centuriona Markusa, starego Publiusza i pozostałych.
 
xeper jest offline  
Stary 23-05-2013, 15:19   #389
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Zobaczywszy wielkiego centuriona Marcusa, zmierzałem tu właśnie, by poruszyć tę sprawę — zapewnił Hallex. — Oto złoto, które przechowałem, chroniąc je od wielu zachłannych rąk, wszystko, co udało nam się zabrać z obozu dzikusów, które je wpierw skradły — powiedział, kładąc worek z pieniędzmi na stole i otwierając go, by pokazać wszystkim jego zawartość. — Oczywiście sprawimy, że bezpiecznie dotrze do wspaniałego Trejanusa, ale czy na pewno nie jesteśmy bardziej potrzebni tutaj, w nadchodzącej bitwie? Złoto może poczekać.

Choć zaoferowano im listy polecające, Hallex obawiał się wyjść na tchórza lub posłańca bez innego użytku, jeśli po prostu się spakuje i ruszy do stolicy. Być może biorąc udział w walce, zrobiłby większe wrażenie na generale, a jeśli nawet do tego nie dojdzie, sama oferta mogła mieć jakiś efekt. Z drugiej strony starał się nie naciskać za bardzo; Hallex nigdy nie brał udział w żadnej bitwie i trochę go przerażała myśl o zrobieniu tego teraz. Choć także trochę ekscytowała, gdyż mógłby zobaczyć wreszcie na własne oczy potęgę legionów — albo tego, co z nich zostało.

Ale jeśli stwierdzisz, iż jest to jednak sprawa nie cierpiąca zwłoki, to czy mógłbyś, legacie, użyczyć nam kilku swoich ludzi, dla dodatkowej ochrony złota? Osobiście proponowałbym legionistę Marko, który towarzyszył nam w drodze tutaj, oraz paru dodatkowych żołnierzy — stwierdził, pakując worek ze skarbem z powrotem do plecaka.
 
Yzurmir jest offline  
Stary 23-05-2013, 16:46   #390
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Na jaśniejącą togę Adanirosa! – legat opadł na krzesełko gdy tylko Hallex skończył mówić. Gnaeus po raz pierwszy widział go tak czerwonym. Już nie raz jego komentarze zdenerwowały Aulusa Tiliusza, ale do tej pory tylko zbywał Hallexa lub sam się oddalał. – Nie pytałem o zdanie! Ja wydałem polecenie i wy się do niego dostosujecie! Nie potrzebuję bandy nieudolnych cywili albo jakiś rusanamańskich powsinogów! To jest zawodowa armia i bez waszej pomocy damy sobie radę.


- A co do złota – legat wstał od stołu, podszedł do Hallexa i wyrwał mu z rąk plecak, który cisnął na blat. – Nie wy się nim zaopiekujecie. Myśleliście, że pojedziecie do Burrovicum sami? Sprytne. Pewnie chcieliście zniknąć po drodze. Złoto będzie eskortowane przez dwie sekcje z drugiej centurii, a wy zabierzecie się z nimi. A teraz jeszcze raz muszę przemyśleć to, co napiszę w liście do Gubernatora.
 
xeper jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172