Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-06-2014, 18:28   #21
 
Chienne's Avatar
 
Reputacja: 1 Chienne nie jest za bardzo znanyChienne nie jest za bardzo znanyChienne nie jest za bardzo znany
Propozycja Cedrika również nie była w pełni pokojowa, ale mogła zostać wzięta w granice rozsądku. Drugi z towarzyszy najwyraźniej uznał ją jednak za zbyt marną. Wykorzystał chwilę nieuwagi i spełnione modły bardki, by pozbyć się pseudo-kapłana zgrabnym cięciem. Jęknęła niezadowolona widząc jak krew rozlewa się dookoła, nie był to zbyt przyjemny widok.
- Źle wyglądasz w czerwieni. Fiolety to raczej twoje kolory - wywróciła oczami, odwracając spojrzenie od Morhana. Cóż, przynajmniej on był zadowolony. Każdemu przyda się troszeczkę rozrywki. Zsunęła się z konia, by móc podejść do dziewczyn.
- Rozumiem, że żyjecie i nic wam nie jest? Czemu podglądałyście całą sytuacje? Takie to ciekawe zbiorowisko? W wiosce nagle nuda? - zmarszczyła brwi spoglądając na starszą, wyraźnie niezadowoloną ze swojego stanu. Nie przejęła się dziwactwem drugiej, o takich też da się pisać poematy.
- Jak ładnie poprosisz to twój wybawca wytrze i zliże z ciebie ukochaną krew, już się do tego pali - zwróciła się do zabrudzonej, ruchem głowy wskazująć na nilfgardczyka.
 
__________________
Candy best, sweety pie, wanna be adored.
I'm the girl you die for.
Chienne jest offline  
Stary 12-06-2014, 19:33   #22
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Cedrik wykrzywił wargi w niesmaku. Nie cierpiał niepotrzebnej przemocy a epatowania siłą jeszcze bardziej.

- No, brawo - skwitował cierpko wyczyny Morhana. - Dupa z Ciebie nie wywiadowca, koleżko. Słyszałeś Ty kiedy o zasięganiu języka? Eeech, Ci Nilfgaardczycy. Miałeś chłopinę na talerzu, można było zranić. Wyciągnąłbym z niego wszystko. A tak. Wiesz, że kapituła zakazała nekromancji ze cztery dekady temu?

Cerro też nie nadawała się na niańkę. Aż dziw brało, że miała duszę zdatną do delikatnych poematów. Zgromił ją wzrokiem. Tępy żołdak by widział, że śmierć człowieka wywarła na dziewczętach swe piętno.

Błysnął zębami w kierunku Idy i zagaił przyjaźnie.

- Nie frapujcie się dziewczyny. Na większość naszych pytań nie musicie nam odpowiadać. Na razie. Może poza jednym: jesteście może głodne? Akurat mieliśmy zrobić popas.

Sam zaś ruszył w kierunku konika niedoszłego kapłana. Uspokoił zwierzę i począł przetrząsać mu juki.

- A nuż miał gagatek coś do jedzenia?
- zamruczał do siebie Mallorn.
 
kymil jest offline  
Stary 12-06-2014, 19:38   #23
 
Falcon911's Avatar
 
Reputacja: 1 Falcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodze
Morhan właśnie zabierał się do wytarcia twarzy wyciągniętą z rękawa szmatą, jednak gdy usłyszał słowa bardki zachichotał.
- A podobno Nordlingowie nie mają poczucia humoru i są krwiożerczymi bestiami, chłepczącymi cudzą krew. Na Wielkie Słońce, kopnę każdego kto tak uważa.
Popatrzył na właśnie ocalone dziewczynki. Nie wyglądały, jakby miały się cieszyć z zyskanej przed momentem wolności. Po namyśle doszedł do wniosku, że mógł całą sprawę zakończyć nieco mniej krwawymi metodami. Spojrzał ponownie na truchło i momentalnie zmienił zdanie.
- Dupa? - zawołał oburzony - Jestem łowcą nagród, nie szpiegiem! Mam wypruwać flaki a nie wdawać się w konwersacje! Poza tym - kapituła kapitułą, a gówno magikom do tego, co robisz na szlaku z zabójcą, bardką i tym, tutaj.
Złapał byłego Gilberta za ręce, po czym odciągnął go w krzaki, by nie rzucał się w oczy na trakcie. Rozmowę z dziewczynkami zostawił swoim towarzyszom. Nie sądził, by po takiej dawce wrażeń którakolwiek chciała rozmawiać z Nilfgaardczykiem.
Porzuciwszy trupa za dębem, ukucnął, by przeszukać zwłoki. Kto wie, na co mógł natrafić, a kilka sztuk srebra, o ile tamten takowe posiadał, zawsze byłaby jakimś ułatwieniem w podróży.
 

Ostatnio edytowane przez Falcon911 : 12-06-2014 o 19:41.
Falcon911 jest offline  
Stary 13-06-2014, 09:56   #24
 
Rodriguez's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputację


Elena



Na pytanie Cedrika, starsza z dziewczyn zwymiotowała pod siebie, próbując niezgrabnie podtrzymać opadające na twarz włosy. Paradoksalnie po wyrzuceniu z siebie resztek śniadania, zrobiła się bardziej rozmowna – jakby wraz z nim pozbyła się całego stresu i przerażenia.
- N-nie... nic nam nie jest. Dziękujemy... - wymamrotała niepewnie - Mam na imię Elena. Zbierałam... kwiaty i zioła na wesele mojej przyjaciółki – wskazała ruchem głowy leżące nieopodal naręcze zieleniny, przewiązane cienkim rzemykiem – miałam zaopiekować się jej siostrą, Idą, żeby nie przeszkadzała w przygotowaniach.. straciłam ją na chwilę z oczu. Ida... podkradła się do tego mężczyzny – dziewczynę przeszedł widoczny dreszcz, kiedy zerknęła w kierunku odciąganych przez Morhana zwłok – próbowałam ją przywołać, ale nie słyszała. Ten człowiek.. rozmawiał z kimś, zanim się tu zjawiliście. Może ich tu być więcej... Lepiej stąd chodźmy. Durmont już niedaleko... - powiedziała, pomagając wstać dziewczynce.

Wierzchowiec zaczął nerwowo drzeć trakt kopytami, kiedy się zbliżałeś, ostatecznie jednak dał się obszukać bez większych problemów. W jukach nie znalazłeś nic nadzwyczajnego (standardowe wyposażenie w postaci zwijanego posłania, kilkudniowych racji, itp.). Wyjątek stanowiła enigmatyczna notatka napisana ładnym, pedantycznym wręcz charakterem pisma:

„Ravis poszedł na ugodę. Miejsce i czas potwierdzone. Bądź w pogotowiu.

O.”



„Mnich” nosił pod habitem dobrej jakości przeszywanicę – cud, że nie ugotował się w tylu warstwach ubrania. Pierś przecina mu po skosie skórzany pas z dwunastoma sztukami orionów – broni miotanej, przypominającej wyglądem gwiazdy, używanej przez nilfgaardzkie służby specjalne... lub kogokolwiek, kogo stać na takie wyposażenie. Prócz upuszczonego sztyletu, drugiego, ukrytego w cholewie buta, świętego symbolu Kreve (wisiorek stylizowany na błyskawicę) oraz kilku nilfgaardzkich florenów, Twoją uwagę przykuło coś, co początkowo wziąłeś za solidnie wypchany pieniędzmi trzosik. Z wnętrza sakwy przesączał się miękki, mleczny blask. W środku znalazłeś dziwny, wielościenny przedmiot, otwierający się wpół niczym szkatułka. To spod jej pokrywy biła jasna poświata. Omal nie upuściłeś urządzenia, kiedy odezwało się do Ciebie zniekształconym, kobiecym głosem:
- Felson... Felson, ty chędożony głupcze, jesteś tam?!

 

Ostatnio edytowane przez Rodriguez : 13-06-2014 o 10:00.
Rodriguez jest offline  
Stary 13-06-2014, 15:16   #25
 
Falcon911's Avatar
 
Reputacja: 1 Falcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodze
Morhan uważnie obejrzał oriony, jednak zostawił je przy zwłokach, nie umiejąc się nimi dobrze posługiwać. A więc jednak nilfgaardzki agent. Morhan nigdy nie lubił wywiadu. Nie podobały mu się ich metody, ale także porywanie każdego, kto w jakikolwiek sposób wydawał się podejrzany.
Zabrał też floreny jakie posiadał przy sobie nieszczęśnik i gdy tylko miał już odchodzić w kierunku towarzyszy, znalazł jeszcze coś.
Wielościenne pudełeczko? I nagle przedmiot przemówił kobiecym głosem.
- Felson... Felson, ty chędożony głupcze, jesteś tam?!
Morhan z wrażenia upuścił znalezisko i odruchowo rzucił się do tyłu. Magia! Pieprzona magia. Przebywając wśród Nordlingów, zwłaszcza na Thanedd i w Ban Ard, natknął się na handlarzy takimi rzeczami, ale również na wyrzutków z akademii. Ci wyjaśnili mu kiedyś, do czego służą podobne instrumenty. Jak rozumiał, to co właśnie odkrył było jakimś rodzajem metody komunikacji na odległość. Podniósł pudełeczko i odchrząknął, starając się nieco zmienić głos, by brzmiał choć odrobinę jak mowa fałszywego kapłana.
- Jestem... Jestem!
 
Falcon911 jest offline  
Stary 14-06-2014, 08:29   #26
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Cedrik zmitrężył trochę czasu przy wierzchowcu. Zabrał ze sobą notatkę i pokazał ją Cerro. Wcześniej jednak spętał dokładnie konika, by nie czmychnął.

- Popatrz, przeczytaj. Dziwne, to wszystko. Dla mnie na milę śmierdzi szpionami Nilfgaardu, ale czymś jeszcze gorszym.

Odwrócił się w kierunku krzaczorów i krzyknął.

- Morhan, chodźże, zobacz co znalazłem!
 
kymil jest offline  
Stary 14-06-2014, 12:49   #27
 
Falcon911's Avatar
 
Reputacja: 1 Falcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodze
- Jestem... Jestem!
- To dobrze… - odpowiedział po dłuższej chwili miękki, kobiecy alt - kim byli ci podróżni? Pozbyłeś się ich?
- Ja… tak - skłamał szybko - Nie będą sprawiać już więcej problemów.
Nilfgaardczyk prosił w myślach Wielkie Słońce, aby kobieta nie zadała mu jakiegoś kłopotliwego pytania. A jesli tak - szybki cios puzderkiem w drzewo powinien załatwić sprawę.
Cisza po drugiej stronie magicznego urządzenia przedłużała się niepokojąco.
- W porządku - usłyszał wreszcie - podaj mi swoją pozycję. I oczekuj dalszych rozkazów przed zmierzchem. Mam nadzieję, że przesyłka jest cała…?
- Cała. Na południe od Durmont, cztery mile. Będę czekał. - Morhan zacisnął zęby w oczekiwaniu na dalsze słowa. Miał nadzieję, że kobieta, której głos słyszał nie oczekiwała specjalnych danych co do położenia. Inaczej całą, mniej lub bardziej zapewniającą bezpieczeństwo mistyfikację mógł trafić szlag.
Blada poświata nieoczekiwanie zgasła i przekaźnik zamilkł. Ktoś po drugiej stronie najwyraźniej uznał rozmowę za zakończoną.
Pozbierał się szybko, słysząc wołanie Cedrika. Schował puzderko pod trupa i pobiegł w kierunku towarzystwa.
- Spieprzajmy stąd jak najszybciej - powiedział zdenerwowany - Krąży tutaj jakaś agentura, chyba czarodzieje i Nilfgaard. Nasz duchowny sukinsyn miał przy sobie magiczny komunikator, ktoś zjawi się tutaj niedługo i, niech ich szlag, nie mam najmniejszej ochoty ich spotkać.
Wycierając resztki krwi spojrzał na Cedrika.
- Co się stało? Znalazłeś coś?
 
Falcon911 jest offline  
Stary 17-06-2014, 13:11   #28
 
Chienne's Avatar
 
Reputacja: 1 Chienne nie jest za bardzo znanyChienne nie jest za bardzo znanyChienne nie jest za bardzo znany
Jęknęła coś neizrozumiałego pod nosem, gdy dziewczyna postanowiła pokazać im co jadła w przeciągu ostatnich kilku godzin. To naprawdę fascynująca informacja, ale Cerro była w stanie bez tego żyć. Jakoś.
- Wesele? Jak cudownie, to zawsze oznacza mnóstwo okazji do zarobku - uśmiechnęła się pod nosem, spoglądając na notatkę którą podsunął jej Cedrik. Zmarszczyła brwi podnosząc na niego wzrok.
- Cóż, O. nie doczeka się chyba kontaktu. Może zapytajmy specjalistę od ich machlojek? - przeniosła wzrok na idącego ku nim Morhana. Nie wydawał się być zachwycony czasem spędzonym w krzakach, co w przypadku mężczyzn jest dość zaskakujące.
- Agenci z Nilgardu posługujący się magią? Pewnie jeszcze wyznają Coram Agh Ter i żywią się wyłącznie zieleniną. Paskudna sprawa, lepiej stąd spieprzajmy, popieram - pokiwała ochoczo głową, ciesząc się że jej towarzysze wreszcie myślą racjonalnie. No, na razie jeden z nich!
 
__________________
Candy best, sweety pie, wanna be adored.
I'm the girl you die for.
Chienne jest offline  
Stary 18-06-2014, 18:45   #29
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Cedrik przysłuchiwał się rozmowie towarzyszy. Na pytanie Morhana wręczył mu list znaleziony w jukach.

- Słuchajcie, nie wiem jak Wy. Ale ja jestem głodny i marzę o spaniu w prawdziwym łóżku. Sroce też przydało by się żarcie a nie tylko soczysta trawka. Od razu odprowadzimy dziewczyny do Durmont. I zobaczymy czym jest słynna ammelska gościnność? To co idziemy? - skierował wzrok ku Elenie.
 
kymil jest offline  
Stary 22-06-2014, 08:50   #30
 
Rodriguez's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputację
Czarna, pancerna rękawica, przypominająca do złudzenia szponiastą łapę drapieżnego ptaka, zacisnęła się na przekaźniku.
- Nie znał hasła... to nie on – westchnęła rozdrażniona właścicielka ksenoglozu – Prawdziwy agent gryzie glebę, albo, co gorsza, wyśpiewuje teraz wszystko swoim oprawcom.
- Tak to jest, jak się daje magiczne zabawki amatorom – zarechotał barczysty wojownik w niepełnej płycie, jeden ze zbrojnych z oddziału. Szybko jednak spokorniał pod piorunującym spojrzeniem kobiety. Jak gdyby nigdy nic wrócił do oporządzania wierzchowca.
- Szlag by to... Halo, panie var Halen! - zawołała w kierunku innego mężczyzny. Szczupły, starszy jegomość o fizjonomii poborcy podatków, podniósł wzrok znad pary składanych binokli, które polerował z niemałym zaangażowaniem – w samą porę, by chwycić rzucony mu ksenogloz.
- Przydajcie się na coś! Trzeba namierzyć pewnego trupa...
- Czy ja wyglądam na tropiciela, pani de Casteberg? - odpowiedział spokojnie, z przekorą naśladując manierę rozmówczyni – albo nekromantę?

Kobieta zaklęła siarczyście. Gdyby mogła, wcisnęłaby te złośliwe docinki swojemu kompanowi z powrotem do gardła. Sęk w tym, że nie mogła. Otto var Halen pracował bowiem dla tego samego człowieka, co ona. Gdyby zrobiła towarzyszowi krzywdę, musiałaby się z tego gęsto tłumaczyć przed swoim mocodawcą. Pomimo swojej porywczej natury i sadystycznych skłonności, z których była jak Cintra długa i szeroka znana, musiała przełknąć gorzką pigułę i jakoś przetrawić upierdliwe towarzystwo Czujnego.

- Prędzej na anemicznego darmozjada – podjęła niechętnie grę, odpowiadając bezczelnością na bezczelność – nie umniejsza to jednak nieocenionej wagi pańskich umiejętności. To jak będzie?
Otto var Halen założył binokle na nos, uśmiechając się z zaciśniętymi wargami. W uśmiechu tym nie było ani krzty radości. Wyglądał raczej jak obietnica wyjątkowo ponurej przyszłości...




* * *



Panorama Durmont

Muzyka


Elena nie dała się długo namawiać. Sama żwawo prowadziła całą kompanię, chcąc zapewne jak najszybciej oddalić się od miejsca, w którym omal nie straciła życia. Zdać by się mogło, że dość szybko zapomniała o przykrych wydarzeniach, szczebiocząc cały czas na temat szczęścia, jakie spotkało jej przyjaciółkę i wdzięczności, jaką z pewnością „wuj Skiba” (jak nazywała sołtysa wsi) okaże Wam za uratowanie jego córki. Ida milczała przez całą drogę, od czasu do czasu przyglądając się Wam ukradkiem.
Durmont w istocie nie było zbytnio oddalone – mniej więcej staję szczebiotania i przyglądania dalej, za rozdrożem, leśny gąszcz skończył się nieoczekiwanie, niczym ścięty nożem, ustępując miejsca rozległej polanie. Gdzieniegdzie wciąż widoczne były pozostałości po karczunku – żywe świadectwo, że nim osiedli tu ludzie, puszcza sprawowała niepodzielną władzę nad tymi terenami.
Nim dostrzegliście tętniące życiem sioło, Waszych uszu dobiegło ujadanie psów, wesołe krzyki dzieci i przekleństwa dorosłych. Nosy drażniła woń świeżo przygotowywanego jadła przemieszana z odorem gnojówki. Dopiero poddawszy pozostałe zmysły całej gamie doznań, ujrzeliście wieś w jej pełnej krasie.
Osada Durmont okazała się skupiskiem drewnianych chat, leżących z grubsza koncentrycznie wokół placu udeptanej ziemi ze starą studnią pośrodku. Naprzeciwko niej stał jeden z trzech budynków, wyróżniających się wyraźnie z nieco ponad tuzina bliźniaczo podobnych sadyb. Była to gospoda opatrzona szyldem, na którym ktoś topornie wyskrobał słowa „stary” i „młyn”. Sądząc po masywnej budowie, mogła nim być faktycznie w mniej lub bardziej odległej przeszłości. Prawdziwym młynem było za to bez wątpienia koło wodne – druga spośród charakterystycznych budowli, bijąca pianę w korycie płynącego nieopodal strumienia. Trzecią była zaś zaniedbana, drewniana wieża strażnicza, obecnie upstrzona girlandami kwiatów, tudzież pękami jemioły i wrzosu, poprzewiązywanymi kolorowymi wstążkami. Podobnie wyglądała zresztą połowa chat we wsi.



Wieśniacy przy pracy


Całe sioło było pochłonięte gorączkowymi przygotowaniami do wspomnianego wesela córki sołtysa – niejakiej Mili. Nie zdążyliście jednak zbytnio nacieszyć oczu swojską, sielankową atmosferą towarzyszącą pracy. Odprowadzani ciekawskimi spojrzeniami wieśniaków, wkrótce trafiliście przed drzwi domu Skiby.



Sołtys Skiba


Wnętrze chaty okazało się skrywać coś więcej, niż inwentarz typowy dla przeciętnego kmiecia. Nad paleniskiem pyszni się opatrzona herbem tarcza (coś przypominającego z grubsza siekierę, w dwudzielnym, zielono-żółtym polu) oraz mocno nadgryziony przez ząb czasu miecz oburęczny. Po przeciwległej stronie, nad odrzwiami, straszy imponujące poroże nieznanej proweniencji. Sam Skiba, chuderlawy wąsacz – lub wąsaty chudzielec, w zależności od punktu widzenia – zdziwił się nie lada, widząc swoją córkę i jej opiekunkę w obstawie nieznanych podróżników. Wysłuchawszy jednak szeptanych na ucho wyjaśnień Eleny, weselał z każdym słowem, aż wreszcie rozcapierzone w uśmiechu wąsy sięgnęły mu niemal od ucha do ucha.
- Rad żem słyszeć, żeście mą córę zratowali! – powiedział wreszcie, przesadnie gnąc się w ukłonach i poprawiając po dziesięć razy zgrzebną, wełnianą koszulę – dozgonne dzięki wam dłużnym, szlachetni panowie, i tobie, cna pani – przy Cerro mężczyzna zawahał się, zastanawiając się jakby, czy nie pocałować ją w dłoń. Poprzestał jednak, jak w przypadku Cedrika i Morhana, na sztywnym ukłonie.
- Wołają mnie Skiba. Jestem sołtysem i jednocześnie, z nadania Jaśnie Panującego nam cesarza Emhyra var Emreisa, właścielem tego spłachetka ziemi, na którym leży Durmont. Z pewnością jesteście strudzeni podróżą... cóż was zagnało na trakt w taką spiekotę, jeśli to nie tajemnica? Chyba nie wieści o weselu mej starszej córuchny? - zapytał, skwitowawszy własny dowcip głośnym śmiechem.
 

Ostatnio edytowane przez Rodriguez : 23-06-2014 o 11:22.
Rodriguez jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:02.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172