30-03-2019, 16:04 | #171 | |
Reputacja: 1 | Jakkolwiek pomysł Otta wydawał się głupi, wydawał się działać. Ku niezadowoleniu Dory, żywiołak przez chwilę podążał za Ottem, potem stanął w przejściu, nie wiedząc za bardzo, co ze sobą zrobić, żeby w końcu wyjść na zewnątrz, dając się zwieść obietnicy najemnika. Dopadł gałązki, podniósł ją płomienną macką i zaczął się jej, prawdopodobnie, przyglądać. Drewno zaczęło szybko czernieć. Gdy Otto wracał do obozu, żeby dać ogniowi kolejny patyk, coś trafiło go w plecy. Otóż żywiołak cisnął w niego dymiącą lagą, a następnie zaczął oddalać się od obozu. - Poszło to w cholerę? - zapytał Viburn. Detowi fajka smakowała jak nigdy. A poza ich prowizorycznym obozem szalał śnieg i wiatr.
__________________ | |
30-03-2019, 16:30 | #172 |
Reputacja: 1 | - Ki chuj?! - Krzyknął Otto kiedy ciśnięta gałąź trafiła go w środek pleców. Nie było to uderzenie mocne, szczególnie biorąc pod uwagę grube, zimowe futra ale jednak odczuwalne.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |
30-03-2019, 20:41 | #173 |
Reputacja: 1 | Doranya poburczała coś pod nosem niezadowolona i ofuczana, nieodzywając się do nikogo opatuliła się głębiej w futra i pacnęła tyłkiem koło szlachcica.
__________________ LUBIĘ PBF (miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną) |
31-03-2019, 10:16 | #174 |
Reputacja: 1 | Det tylko pokręcił głową i przewrócił oczami, ale nic nie powiedział, bo po co? Wrócił do swojej fajki i dalej sobie ją spokojnie kurzył... Cóż, stracili potencjalnego sojusznika, ale kto wie? Może uratowali sanie przed spłonięciem? Chociaż wyglądał mu raczej na zmyślną bestię. A co to tam, przynajmniej szlachciur zadowolony.
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
01-04-2019, 21:37 | #175 |
Reputacja: 1 |
|
02-04-2019, 21:10 | #176 | ||||
Reputacja: 1 |
__________________ | ||||
03-04-2019, 22:27 | #177 |
Reputacja: 1 | Otto bez słowa sprzeciwu znosił trudy podróży, myślami błądząc wokół obiecanej zapłaty i wyrwaniu się z tego martwego pustkowia. Natomiast odchorowujący szlachetka był zabawną odskocznia od monotonnego krajobrazu. - Taki już los amatorów. - Przeszło Grafowi przez myśl zanim wszystko wróciło do nudnej codzienności.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |
04-04-2019, 18:01 | #178 |
Reputacja: 1 |
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
04-04-2019, 18:18 | #179 |
Reputacja: 1 | - No i chuj. No i cześć. - Odpowiedział Graf przytakując kompanowi. - Ale wilczy dół nie zaszkodzi. Trzeba by znaleźć jakieś dobre do obrony miejsce. Idealnie nie dół w którym mogą cię obejść i z góry wystrzelać jak przygłupie kaczki. Może jakaś ściana skalna, szczyt pagórka, chuj wie co. I wcześniej już testowane potykacze alarmowe mogą okazać się przydatne jeśli rozstawi się je jakoś strategicznie. Może nie dokładnie z miejsca skąd idziemy, a gdzieś na boku. Tam gdzie by nas ktoś mógł flankować. - Nie poddawał się z pomysłami.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |
05-04-2019, 11:21 | #180 |
Reputacja: 1 | Od momentu przepędzenia żywiołaka z obozu Doranya była wyraźnie nie w sosie. Nie potrafiła znaleźć sobie miejsca a na zaczepki ze strony towarzyszy reagowała burkliwie. Jedynie incydent ze zwróceniem posiłku przez szlachetnie urodzonego na chwilę wyrwał ją ze stuporu i przywrócił dawną wesołość. - Bo pić to trzeba umieć! - roześmiała się serdecznie lecz ta radość nie trwała długo. Dopiero gdy psy wywęszyły intruza wybudziła się ponownie z otępienia i z rosnącym rozbawieniem zaczęła się przysłuchiwać rozmowie aż wreszcie prychnęła, klasnęła otwartymi dłońmi w grube uda i podeszła do debatujących. - Mielecie ozorami jak przekupy na Garwolińskim targu. Przyszło wam może do głowy, że to nasz ognisty przyjaciel nie dał się zbyć i idzie za nami? Może go tak zachęciliście swoją gościnnością - wbiła wzrok w najemnika, - że postanowił się teraz do nas przykleić. A powiem wam, że jak go weźmie na amory, to wam mogą konary tak zapłonąć jak nigdy przedtem. Krzty kurwa kultury! - warknęła z oburzeniem. Mówiąc to, na potwierdzenie słów plunęła pod nogi a ręką roztarła plwocinę, która prysnęła jej na brodę. - To może pójdę teraz do niego i go udobrucham? Ale przyrzekam na grób dziaduńcia, niech mu ziemia lekką będzie, jeśli jeszcze raz jakiś pacan przerośnięty go zechce od chujów wyzywać, z obozu przepędzać czy w inny sposób bez powodu obrażać, to niech sczeźnie w ogniu a jego kości w pył się obrócą! Zadarła głowę. - To jak będzie?
__________________ LUBIĘ PBF (miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną) |