05-04-2019, 15:38 | #181 |
Reputacja: 1 | - Niby może. Chociaż ostatnim razem psy wydawały się mieć go w dupie jak podchodził i stanął w wejściu do obozu. Jakoś warczenia nie pamiętam. - Graf wzruszył ramionami. - Jak dla mnie możesz iść. Jeśli nie wrócisz to będzie znaczyło, że coś cię tam wpierdoliło i trzeba się przygotować na najgorsze. Wolna wola. Tylko następnym razem znajdź sobie pupilka, który przypadkiem nie puści z dymem naszych zapasów, będących jedyną rzeczą trzymającą nas tu przy życiu. - Nie wyglądało aby tyrady i groźby zrobiły na Ottcie jakiekolwiek wrażenie.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |
05-04-2019, 17:48 | #182 |
Reputacja: 1 | Det skrzywił się niechętnie. Ta, "potykacze"... - Szczerze, to jak kto się o 'potykacz' potknie to chujnia trafi wnyki z których jest zrobiony i jesteśmy w dupie, bo to nasze źródło jedzenia. O tym, że pokrycie terenowe jest niewielkie to i szansa na wpadnięcie mała. Szczerze? Zdemontować i na mięso zastawiać. Nic nie zastąpi otwartych oczu i nastroszonych uszu.
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
05-04-2019, 18:22 | #183 |
Reputacja: 1 | Doranya już ich nie słuchała tylko tanecznym krokiem, podśpiewując coś pod nosem, odeszła do szlachetki, którego wkrótce zajęła jakimś wielce zabawnym opowiadaniem, bo rechotał regularnie.
__________________ LUBIĘ PBF (miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną) |
06-04-2019, 13:19 | #184 |
Reputacja: 1 | - Nie ma bata żeby to był ten żywiołak. - Odezwał się zamyślony elf. - Widzicie gdzieś dym który się unosił z miejsca gdzie go znalazłem? Wątpie żeby teraz nagle przestał grzać i topić śnieg wokół siebie. |
16-04-2019, 21:04 | #185 | ||
Reputacja: 1 | Po wstępnych, porannych rozważaniach grupa w końcu wyruszyła w dalszą drogę. Mirthal pilnował ogona drużyny, co jakiś czas zostając bardziej w tyle. Szlachcic, gdy się nieco odtruł, z chęcią wysłuchiwał Dory i jej różnorakich historii. Brzmiał radośniej niż dotychczas, dopytywał o widoki (był nieco rozczarowany, gdy zrozumiał, że wokół jest po prostu biało i nic więcej) i parę razy postanowił się przejść, prosząc Deta i Dorę o pomoc. Otto szedł z przodu, wypatrując przyjemnego miejsca na odpoczynek i zasadzkę.
Było już nieco zbyt późno, gdy psy rozszczekały się na dobre. Zatrzymały się i nie chciały dalej iść. Gdy Det i Otto byli nimi zajęci, z trzech stron wyskoczyły białe, futrzaste błyskawice, mniej więcej metr każda i zaatakowały. Jedna rzuciła się na kilku metrów na Mirthala, jedna na psy, tuż przy saniach, kolejna na Deta. Szczęśliwie dla Dory i szlachcica, ich w pierwszym ataku drapieżniki oszczędziły.
__________________ | ||
19-04-2019, 14:42 | #186 |
Reputacja: 1 | Gdy psy zaczęły warczeć, poszczekiwać i szarpać się w swoich uprzężach, Graf od razu podszedł żeby je przytrzymać przed rozbiegnięciem się, pogryzieniem pasków czy co tam mogły kundle wymyślić.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |
19-04-2019, 23:16 | #187 |
Reputacja: 1 | Dzień mijał całkiem spokojnie, choć Mirthal czuł, że jest coś nie tak. Za każdym razem gdy zostawał w tyle by zatrzeć ślady i sprawdzić czy nikt za nimi nie podąża zdawało mu się że coś się porusza, ale winę zrzucał na refleksje świetle w śniegu. |
23-04-2019, 19:12 | #188 |
Reputacja: 1 |
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
23-04-2019, 20:15 | #189 |
Reputacja: 1 | Doraya widząc co się dzieje warknęła Viburnowi prosto w ucho... - Napadnięto nas! Leż póki ci nie każę wstać! ...i niewiele myśląc wcisnęła go łapiąc za kołnierz prosto w głęboki śnieg. Nie zajmując się nim dłużej zakładała już bełt, wypatrując najłatwiejszego celu.
__________________ LUBIĘ PBF (miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną) |
24-04-2019, 18:22 | #190 | |||
Reputacja: 1 |
__________________ | |||