Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-10-2010, 19:23   #81
 
Kolgrim's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolgrim nie jest za bardzo znanyKolgrim nie jest za bardzo znany
Odpoczynek minął dla krasnoluda szybko. Stał a właściwie siedział w miejscu obserwując wszystko dokoła. Jednak szybko okazało się to zbyt nudne, więc zaczął się bawić swoim toporem. Z utęsknieniem patrzył na kilofy, które jak stwierdził od początku podróży na niewiele się zdały. Nie mógł się wręcz doczekać aż będzie znów przebijał w podziemiach skały swoimi diamentowymi kilofami.
Po tej całej wyprawie wracam do kopalni. - Zadecydował. -Dość mam już tych otwartych przestrzeni. Kopalnie, jaskinie, podziemia, nawet lochy byłyby lepsze od gór, w których atakują barbarzyńcy, od mostów, przy których lądują demony i wreszcie od lasów, które nagle znikają. Po decyzji powrotu do kopalni, czas odpoczynku się skończył

W trakcie podróży mijali jakieś pobojowiska, ale nie interesowały one Kolgrima. Zainteresowała go jednak bardzo długa karawana, na którą natknęli się po chwili. A najbardziej interesowała go krasnoludka wydająca komendy niczym prawdziwy dowódca.
Jako pierwszy zwrócił się do niej Duningan.
-Witamy. Nie lękajcie się nas, nie mamy złych zamiarów. Jesteśmy jedynie grupą podróżnych, szukających szczęścia i fortuny.- rzekł z uśmiechem na twarzy.
-Fortuny... -Powtórzył cicho Kolgrim wpatrując się w głupim uśmieszkiem na krasnoludkę. Wiedział, że jego topór na plecach, który lekko przewyższał krasnoluda nie zrobi na niej wrażenia. Oparł ręce na zatkniętych za pasem kilofach i uśmiechając się do krasnoludki, puścił do niej oko.
 
Kolgrim jest offline  
Stary 22-10-2010, 21:27   #82
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Inkwizytor ucieszył się, że towarzysze zdecydowali się na odpoczynek. Po tej walce była to jedna z rzeczy, której najbardziej potrzebował. Potrzebował jeszcze modlitwy, którą odmówił w czasie odpoczynku. Na czas odpoczynku zdjął zbroję, która już mu trochę ciążyła i zasnął na sam nie wiedział nawet kiedy. Gdy się obudził, sprawdził czy przypadkiem gnom nie wpadł na pomysł, aby zrobić coś z jego młotem i zaczął przywdziewać powoli zbroję. Był już gotowy do wyruszanie w dalsza drogę. Po chwili szedł już z innymi wzdłuż rzeki. Nagle jego oczom ukazało się coś w co nie mógł uwierzyć. Rzeka zmieniła kolor na czerwony. Otem zobaczył wielkie pobojowisko i już wiedział dlaczego rzeka zmieniła kolor. Przechodząc obok pobojowiska, zmówił krótką modlitwę za poległych tu ludzi i innych, którzy walczyli z demonami. Po jakimś czasie usłyszał odgłosy walki i razem z innymi ruszył szybciej w kierunku z którego one dochodziły. Nie zdążył nawet wziąć do ręki młota, a już widział kończącą się walkę przedstawicieli różnych ras z demonami. Nagle zaczęto celować do niego i jego towarzyszy. Miał nadzieję, że nie będzie musiał walczyć znowu z tymi, którzy także walczą z demonami. Na szczęście po chwili jakąś krasnoludka, rozkazała, aby przestali do nich mierzyć i wtedy Dantus odetchnął z ulgą. Poszedł powoli za Duninganem i słuchając tego co mówił, nie odzywał się w ogóle. Obserwował tylko wszystkich, którzy przed chwilą walczyli z demonami.
 
Saverock jest offline  
Stary 24-10-2010, 18:52   #83
 
Sirion's Avatar
 
Reputacja: 1 Sirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputację
Krótki odpoczynek, tego mu było trzeba. Jako, iż szkolenie templariuszy odbywało się w warunkach co najmniej 'surowych', Athjeari nie potrzebował zbytnich wygód. Wystarczał mu kawałek pewnego gruntu pod nogami, cisza, spokój i pewność, że żaden demon nie wyskoczy na niego, gdy pozwoli swoim mięśniom na chwilę relaksu i rozluźnienia. Postanowił nie zdejmować zbroi - lata treningu sprawiały, że nie przeszkadzała mu tak bardzo i nie czuł się nią skrępowanym, traktując ją niemalże jak zwykłą część ubioru.

Gdy drużyna postanowiła wyruszyć, Athjeari wręcz podskoczył z radości, aż czuł jak energia znowu przepływa przez jego ciało. Czuł, że w końcu jest w stanie kontynuować tą zaszczytną misję. Z niecierpliwością oczekiwał na to, aż pozostali będą gotowi do drogi. Wiele zostawili za sobą, wiele już pokonali, jednak, aby dotrzeć w końcu do celu będą musieli przezwyciężyć znacznie więcej.

***

Podczas wędrówki uwagę rycerza przykuła rzeka. A właściwie jej kolor. Mógłby przysiąc, że z każdym metrem zmieniała swój kolor na coraz bardziej szkarłatny. Po pewnym czasie okazało się, że to wcale nie było złudzenie. Rzeka pełna była pozostałości po niedawnej bitwie. Athjeari powstrzymał odruch wymiotny, kiedy pośród zabarwionej na czerwono wody dostrzegł ludzkie wnętrzności. Z trudem odwrócił wzrok na pobojowisko. Na ziemi leżały starannie porozmieszczane ciała martwych ludzi, a w pobliżu, walały się truchła demonów
'Godna śmierć' - Pomyślał, wyprostował się dumnie, skłonił głowę i przyłożył pięść do piersi na znak szacunku poległym.
Niechętnie podszedł do zwłok trzymających w ręce solidnie wyglądającą pawęż i podniósł ją.
- Wybacz bracie. Robię to niechętnie, ale na tym świecie nie przyda już ci się ona. Przyrzekam na swój honor, że niedługo pokryją ją hektolitry krwi demonów. Niech będzie ona pamiątką męstwa jakie okazałeś w swoim ostatnim boju.
Uklęknął i odmówił krótką modlitwę za poległych.
- Niech Khyber ma was w swojej opiece... Ruszajmy dalej - Powiedział do towarzyszy - Nie traćmy więcej czasu w tym miejscu.

***

Był później świadkiem wspaniałej sceny. Zarówno kobiety i mężczyźni pochodzący z odmiennie różnych ras, ramię w ramię, tarcza przy tarczy, stawiali czoła demonicznym pomiotom. Wynik tej potyczki od początku był oczywisty dla templariusza - nikt nie mógł stawić czoła zjednoczonej w walce ludności.
'Ech... Gdyby wszystkie rasy zawsze zgadzały się tak ze sobą nie było by żadnych problemów z demonami... Jak widać nawet największe waśnie i niechęci rasowe można odłożyć na bok w chwilach zagrożenia'
Gdy potyczka się skończyła jakiś mężczyzna wskazał uzbrojonej krasnoludce Athjeriego i jego towarzyszy, a po chwili większość uzbrojonych w broń zasięgowych obrońców karawany wymierzyło w ich kierunku. Gdyby nie reakcja przywódczyni prawdopodobnie byli by już podziurawieni jak sito.
Templariusz kiwnięciem głowy zaakceptował, propozycję krasnoluda.
- Tylko bacz na słowa... Wolałbym, aby dzisiaj nie przelało się już więcej krwi nie-demonów...
 
__________________
"Przybywamy tu na rzeź,
Tu grabieży wiedzie droga.
I nim Dzień dopełni się,
W oczach będziem mieli Boga."
Sirion jest offline  
Stary 24-10-2010, 21:28   #84
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Hans ubrał się w już suche ciuchy i ruszył kilka metrów za drużyną. Podróż była monotonna, Łowca zasnął w siodle. Sen nie był spokojny, lecz płytki i czujny, jak to w jeździe. Wyrwany ze swego spokojnego odpoczynku rozejrzał się. Jego klacz właśnie dojechała do reszty towarzyszy. Widok który ujrzał na dole wzgórza był ... całkiem miły. Przelewano litrami demoniczną krew, nie patrząc na waśnie i spory. Dzielnie, ramię w ramię walczono z pomiotem piekieł. Dokładnie tak, jak powinni. Gdy ostatni cios spadł na demona, ktoś coś krzyczał, lecz Hans jeszcze nie do końca się obudził. Była to krasnoludzka kobieta. Nie częsty widok dla Łowcy, który większość życia spędził podróżując między ludzkimi osiedlami i tłukąc wszelkie bestie i bestyjki. Nie jego sprawą było mieszanie się do polityki i innych takich spraw. Pozostawił to dowódcy drużyny i sam odjechał od towarzyszy. Musiał pomyśleć, zastanowić się nad kilkoma sprawami. Nie chciał zabierać głosu w żadnej sprawie. Może to efekt zmęczenia, może to skutki tego, że dopiero się przebudził, ale nic mu się nie chciało. OD czasu do czasu dobiegały do niego strzępki rozmowy, ale on sam był jakby nieobecny.
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline  
Stary 25-10-2010, 19:22   #85
 
Aramin's Avatar
 
Reputacja: 1 Aramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie coś
Alfonsik również z zadowoleniem przyjął decyzję o odpoczynku - wszak był przyzwyczajony do cokolwiek wygodnego trybu życia. Po odpoczynku żwawo ruszył w drogę żując jeszcze ostatni kęs śniadania. Niestety szybko stracił zapał do dalszej drogi - krwawy krajobraz nie był zbyt zachęcający. Po jakimś czasie razem z resztą drużyny Gnom był świadkiem rozegrania się walnej bitwy, po której nie bacząc na swoich kompanów i jakby ignorując Krasnoludzką przywódczynię puścił się biegiem w kierunku karawany krzycząc coś radośnie. Zapewne był uradowany z powodu widoku kilku pobratymców, wśród których czaiły się zapewne jakieś niewiasty.
 
Aramin jest offline  
Stary 26-10-2010, 15:21   #86
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Nerisiries Ironfist od początku wyprawy zmieniła swoje nastawienie co do nowych znajomości. Była bardziej wroga, nieufna, ale na pewno nie miała zamiaru bez powodu eliminować potencjalnego sojusznika. Jednak w jednym z tych, którzy schodzili ze wzgórza coś było nie tak. Nie mogła jednak rozpoznać co i gdzie. Postanowiła to pozostawić w kwestii Ezalora. Odwróciła się do gnomicy, która stała obok niej, trzymając rapier w pogotowiu.
- Jisselle, skocz po Ezalora, powiedz mu, że musi przeprowadzić test na kłamstewka.
Gnomica skinęła głową, spojrzała zalotnie na Alfonsa i pobiegła wzdłuż karawany. Alfons pobiegł by za nią, gdyby Athjeari go nie zatrzymał, gdyby on tego nie zrobił, to zajął by się tym kusznik, który (sądząc po spojrzeniu) miał coś do gnomów.

Nerisiries zwróciła się do Dunigana
- Dobrze. A więc szukacie skarbów? Tutaj? Gdzie nie ma niczego oprócz wzgórz, rzeki i nizin? Na dodatek kiedy trwa jedna z największych wojen w historii?

Gdy zjawił się stary elf, okryty dziwnymi bliznami na twarzy Ironfist przystąpiła do przodu razem z nim i stanęła przed podróżnikami.

Starzec się odezwał
- Dobrze, jeden z was opowie mi wszystko, ale to naprawdę wszystko. Jeśli skłamiecie, lub powiecie prawdę, która może nam zaszkodzić - zginiecie.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 29-10-2010, 21:51   #87
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Krasnolud, zgodnie z wcześniejszą deklaracją, miał rozmawiać z przedstawicielem karawany. Nie wiedział czego się spodziewać, na wszelki wypadek rzucił na siebie podstawowe czary obronne.
Elf podszedł do Duninagana, dotknął go palcem w czoło po czym oddalił się pięć kroków od maga.
- Masz odpowiadać prawdziwie i dokładnie na moje pytania, udzielaj odpowiedzi bardziej rozbudowanych niż "tak", lub "nie". Rozumiesz? spytał bez żadnego wstępu.
Krasnoludzki mistrz magii zdawał sobie doskonale sprawę z rzuconego nań czaru. Bez problemu wiedział jak go uniknąć czy wprowadzić elfa w błąd.
-Rozumiem, będę odpowiadał zgodnie z prawdą. odparł.
- Dobrze krasnoludzie. Czy jesteście tu by szukać skarbów? padło pierwsze pytanie.
- Przed rozpoczęciem pytań muszę też o coś spytać. Jeżeli z twojej odpowiedzi będzie wynikało zagrożenie dla mnie i moich towarzyszy, odejdziemy stąd. zmienił temat krasnolud. Musiał zabezpieczyć swoją misję przed wykryciem, nie wiedział z kim ma do czynienia.
- Dobrze, ale będziecie musieli iść w przeciwną stronę niż my, inaczej odbierzemy to za oznakę wrogości.
-Rozumiem. Jakie macie plany i dokąd zmierzacie? - spytał poważnie krasnolud.
- Myślałem, że to ja mam zdawać pytania krasnalu, ale dobrze, powiem Ci- Krasnoludzica wybałuszyła oczy i chciała coś powiedzieć, ale elf uciszył ją gestem dłoni- Zmierzamy do morza, do Portu Ypresk. Tam gdzie powstają widmowe statki. Odpłyniemy z tego przeklętego, opanowanego przez zaślepionych wiarą ludzi.
-Czyli rozumiem, iż waszymi wrogami są demony i ich poplecznicy? dopytywał Duningan.
- Tak, ale im głębiej się zapuszczamy tym więcej spotykamy nieumarłych. Demony są wysyłane na offensywę, zdechlaki lepiej sobie radzą broniąc zajętych przez Gabriela terenów. padła odpowiedź.
- Nie będę was odwodził od waszego zamiaru, jednak jeżeli w ogóle przebijecie się do Ypreska, zostaniecie zdziesiątkowani. Powinniście raczej zawrócić i przeczekać do czasu, kiedy będzie to bezpieczna misja. Demony są potężniejsze, niż przypuszczacie. poradził elfowi mag.
- Przeczekać? Uciekamy bo tą wojnę wygra Gabriel, na litość, to avatar boga wojny. A demony i nieumarli, których spotkamy? Żyję już ponad tysiąc lat, wiem jak sobie z nimi poradzić.
- Wasz wybór. Pytaj, jednak nasza rozmowa ma pozostać między nami. To mój ostatni warunek. - powiedział, patrząc wymownie na krasnoludkę.
Ironfist ustępiła za krótką namową elfa.
- Dobrze. Jaki jest cel waszej podróży, bo nikt nie jest tak durny, żeby uwierzyć w to, że szukacie skarbów na pustkowiu, no chyba, że łowicie złoto z tej rzeki, ale szczerze w to wątpię.
- Zostaliśmy wysłani z misją pozbycia się jednego z demonów. - odparł krótko i na temat Duningan. Nie widział powodu by kłamać. Przynajmniej póki co.
- Jednego? Można wiedzieć jakiego? dopytywał starzec.
- Nie jest to wiedza niezbędna dla was. - odparł twardo, acz dość miłym tonem czarodziej. Nie chciał obrazić starego elfka.
- Może i masz rację. Kolejne pytanie, gdzie jest ten demon?
- Do czego ci taka wiedza elfie?- kolejny raz pytaniem odpowiedział na pytanie. Udzielenie takich informacji nie było potrzebne zdaniem krasnoluda.
- Muszę wiedzieć czy zmierzamy w tą samą stronę. Możemy się sobie nawzajem przydać. - W tym momencie obaj mężczyźni usłyszeli wyrazisty komentarz krasnoludzkiej kobiety
- Co on sobie kurwa myśli? - Elf ją jednak zignorował, tak samo uczynił Duningan.
- Póki co wzdłuż rzeki, później odbijamy w lewo. barczysty mag odpowiedział dość prosto, nie był jednak pewien w jakim dokładnie kierunku mają się udać.
- Dobrze, mogę się już domyślać kogo chcecie zabić, ale to rzeczywiście nie ma znaczenia. Póki co, możecie iść razem z nami, do tego miejsca w, którym będziecie musieli skręcić są dwa dni drogi od naszej aktualnej pozycji.
- Jeżeli ktokolwiek wie o naszej misji, a zapewne tak jest, narazimy waszą karawanę. zauważył trzeźwo czarodziej.
- Twoja wola, a raczej wasza. Wyruszamy za dziesięć minut, możecie iść z nami, albo trzymać się z tyłu, albo z przodu, idziemy w tą samą stronę.
- Pomówię z moimi towarzyszami, wtedy zdecydujemy. tymi słowami zakończyli rozmowę. Duningan podszedł do swoich towarzyszy, gładząc się dłonią po długiej brodzie, wyraźnie czymś zamyślony. Dopiero po chwili odezwał się do reszty grupy.
-Zaproponowano nam wspólną podróż, przynajmniej dopóki nasze drogi będą się pokrywały. Ta karawana to grupa uciekinierów kierująca się do Ypreska. Jakie są wasze opinie? Kontynuujemy podróż wspólnie, czy idziemy własną drogą? spytał towarzyszy.
 
daamian87 jest offline  
Stary 30-10-2010, 15:15   #88
 
Aramin's Avatar
 
Reputacja: 1 Aramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie coś
Alfons wspaniałomyślnie postanowił zostawić wielkie sprawy wielkoludom, sam zaś opuścił swoich towarzyszy i poprawiwszy turban, żałując że nie ma sposobności by założyć swój dworny delikatny strój zgłębił się w karawanę z radością przyjmując widok czegoś więcej niż kolejnej paskudnej hordy potworów. Było trochę czasu na odpoczynek nim karawana ruszy dalej, dzięki czemu Patron Run pograł w karty z kilkoma Krasnoludami, radząc sobie całkiem nieźle dzięki szmuglowaniu za pomocą magicznych symboli. Gdy irytacja brodaczy osiągnęła poziom odwrotnie proporcjonalny do poziomu wesołości Alfonsika, ten ostatni postanowił opuścić świeżo poznanych kompanów, by następnie odwiedzić stołówkę. Bynajmniej nie chodziło wcale o podwędzenie żarła! Słoneczny Pisarz był miłośnikiem sztuki gotowania, w młodości marzył nawet o tym by zostać nie awanturnikiem, a kucharzem. Teraz w poszukiwaniu stołówki szukał czegoś jeszcze, czego brakowało mu od początku wyprawy - Gnomicy.
-Jisselle! Jisselle! - nawoływał głośno, wzbudzając tym samym zainteresowanie.
 
Aramin jest offline  
Stary 30-10-2010, 19:46   #89
 
Sirion's Avatar
 
Reputacja: 1 Sirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputację
Athjeari obserwował w milczeniu rozmowę emisariuszy obu grup. Wiedział, że od tych kilku słów może zależeć życie zgromadzonych tutaj osób. Jeśli grupa zechciała by ich powstrzymać i uniemożliwić dalszą wędrówkę, doskonale wiedział co zrobi - będzie walczył do utraty tchu. Doskonale wiedział, że honor nakazuje mu ukończenie misji, a ta skończy się tylko w wypadku śmierci. Jego albo demona.

Mimo tej całej presji Duningan wydawał się opanowany i rozmawiał z elfem oraz krasnoludką bez okazywania większych emocji. Po stosunkowo krótkiej rozmowie krasnolud powrócił do nich z propozycją przedstawicieli karawany.

- Moim zdaniem powinniśmy odrzucić propozycję. Nie chcę narażać niepotrzebnie kolejnych osób, a wydaje mi się, że nasza grupka wręcz przyciąga demony... Poza tym sądzę, iż jeśli będziemy poruszać się w małej grupie doświadczonych i wyszkolonych osób, to nasza misja ma większe szanse powodzenia. - Powiedział spokojnie do towarzyszy.
 
__________________
"Przybywamy tu na rzeź,
Tu grabieży wiedzie droga.
I nim Dzień dopełni się,
W oczach będziem mieli Boga."
Sirion jest offline  
Stary 30-10-2010, 21:54   #90
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Inkwizytor przystanął gdzieś z boku ,aby nikt się do niego nagle nie doczepił i czekał na koniec rozmowy Duningana. Tylko co jakiś czas spoglądał w kierunku rozmawiających, aby sprawdzić czy przypadkiem nie skończyli już gadać. Gdy krasnolud skończył rozmowę i wrócił do innych, Dantus nie ruszył się z miejsca tylko słuchał tego co miał im do powiedzenia. Potem wysłuchał templariusza i westchnął cicho. W końcu postanowił powiedzieć co sam o tym sądzi.
-Zgadzam się z Athjearim, że powinniśmy odrzucić tą propozycję. Nie warto narażać innych.- Powiedział po chwili i znowu zamilkł, dając możliwość dojścia do głosu innym. On zdecydowanie nie chciał dołączyć do tej karawany, ale nie chodziło mu o to, aby nikogo nie narażać. Po prostu już poświęcił się zgadzając się podróżować z drużyną, a to i tak jak dla niego zbyt dużo osób. Taka karawana, to zbyt dużo osób w jednym miejscu, a tego on nigdy nie lubił. Miał nadzieje, że inni zdecydują, aby dalej podróżować tak jak dotychczas w małej grupie. Jednak i tak podejrzewał, że dołączą do tej karawany, bo w końcu w większej grupie jest bezpieczniej.
 
Saverock jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:21.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172