|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
30-06-2017, 13:27 | #21 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur... Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!" |
30-06-2017, 16:43 | #22 |
Reputacja: 1 | Haruka gdy tylko przebudziła się po śnie spojrzała na swoją dłoń szukając znamienia. Czy to było możliwe… może to byłoby takie wspaniałe! Księżniczka, uszka zupełnie jak w bajce! Niestety, obecnie jej dłoń wyglądała całkiem zwyczajnie. Trochę ją to zasmuciło, ale uznała że to doskonały powód by zadzwonić do Asao nim odpisze Kazuo. Wybrała numer tatuażystki wciąż leżąc nago w łóżku. Ostatnio edytowane przez Aiko : 03-07-2017 o 10:40. |
02-07-2017, 17:09 | #23 |
Reputacja: 1 | Jako dobrze wychowany Japończyk Sonoroki posłusznie wykonywał polecenia pielęgniarki będąc lekko skołowanym tym co… widział?… wyśnił? Właściwie nie wiedział co się stało. Bliscy… miał jakiś bliskich? Miał ojca z którym toczył wojnę, miał matkę z którą nie rozmawiał, miał wreszcie siostrę która pełniła rolę pośrednika informacyjnego między nim, a rodzicami. To byli wszyscy jego bliscy. Miał cztery lata temu dziadków w Nagasaki. Ale już umarli oboje. Chisako-chan może? Nie… chyba nie. Sonoroki spojrzał na pielęgniarkę. - To wszystko? Zostanie mi pobrana krew i na tym zakończą się badania?- spytał uprzejmie zastanawiając się do kogo zadzwoni wpierw. - Ależ nie… - uśmiechnęła się uprzejmie kobieta - Jeszcze próbka moczu. Zaraz przyniosę pojemniczek. Potem jak będą wyniki, poczeka pan na obchód lekarski i dowie się czy pana wypuszczą, czy niestety będzie trzeba zadzwonić do żony, aby przywiozła piżamę i szczoteczkę. Na razie ma pan naszą szpitalną. Choć oczywiście, jeśli panu w niej wygodnie, może pan w niej zostać. - wyjaśniła pielęgniarka, kończąc badanie i jeszcze mierząc pacjentowi temperaturę laserowym termometrem. -Hai.- odparł odruchowo Sonoroki czując się jak w więzieniu, bo przecież nie wyjdzie stąd żywy. Zatruje się jakimiś środkami, które podadzą mu ci dyletanci w białych kitlach. Skończy tak jak Minasa-chan. Ale co mógł zrobić? Wykłócanie i awantury też skończą się jakimiś prochami wciskanymi mu pod przymusem w gardło. Shunsuke więc nie oponował, lecz czekał aż kobieta skończy swe obowiązki i sięgnął po telefon by zadzwonić do Chisako. Niestety, usłyszał tylko komunikat, że abonent jest poza zasięgiem lub ma wyłączony telefon. Jedynie, co mógł zrobić, to nagrać się na automatyczną sekretarkę. Shusuke przyglądał się włączonej komórce próbując powiedzieć, że… ale w sumie nie wiedział co rzec, jaką wiadomość jej zostawić. Więc zamiast jakąś zostawić Chisako, spojrzał na godzinę na telefonie próbując zorientować jak długo był nieprzytomny. Wyświetlacz pokazywał godzinę 7:53, czyli mniej więcej 12 godzin od kiedy ostatni raz sprawdzał czas. Trzeba przyznać, że przynajmniej nadrobił ostatnie braki snu… Wcześnie. Shunsuke zamknął oczy i pomyślał nad swoją sytuacją. O tak wczesnej porze nie warto było nikogo nagabywać. Póki co należało wykonać polecenia nieuków w białych kitlach i mieć nadzieję, że szybko zwolnią do domu. Czas mijał bardzo ślamazarnie. Zrobiono kolejne badania, poproszono go o wykonanie próbki moczu, przyniesiono nawet skromne, ale całkiem pożywne śniadanie. Pozostało jedynie czekać na badanie lekarskie i obchód. Jeden ze współlokatorów włączył telewizor na jakiś teleturniej zręcznościowy. [media]http://www.youtube.com/watch?v=Q9wAORBq0fE[/media] Chcąc nie chcąc Shunsuke został skazany na oglądanie go. Choć może nie? Nagle nadeszło wybawienie - to Ayame oddzwaniała. -Moshi moshi?- odebrał Sonoroki z pewną ulgą w tonie głosu. - Sonoraki-san? - usłyszał znajomy głos - Mam nieodebrane połączenie od ciebie. Dopiero dojechałam do studia i zauważyłam. Wszystko w porządku? - Straciłem przytomność na kolacji… i jestem teraz w szpitalu. Nie wiem jak długo tu będę, ale jeśli miałbym zostać dłużej, pojechałabyś do mego domu po parę rzeczy dla mnie? Jeśli to nie byłby problem dla ciebie.- odparł uprzejmie Japończyk trochę się wstydzę, tego że musi o takie rzeczy prosić. - Och! - kobieta wydawała się naprawdę przestraszona. Prawdopodobnie nawet przystanęła, bo nagle zaczął ją słyszeć dużo wyraźniej - Mogłabym to zrobić po południu. Wybacz, ale teraz mamy ważne nagranie... W ogóle jak się czujesz? Wiesz czemu zemdlałeś? Coś cię boli? - zarzuciła go gradem pytań. - Czekam właśnie na lekarza i liczę że on mi wszystko wyjaśni. Na razie niczego nie wiem. Czuję się dobrze. Może to z powodu przepracowania? Dopiero co się obudziłem, więc jestem jeszcze nieco skołowany. - Sonoroki starał się brzmieć optymistycznie i uspokajająco, mimo to że miejsce w którym się znajdował budziło jego podświadomą niechęć. - Jeśli by cię mieli wypuścić dziś, to daj znać. Może zjemy razem kolację? A jeśli nie... napisz mi czego dokładnie potrzebujesz. Postaram się też przywieźć coś dobrego do jedzenia. Jakbyś miał na coś ochotę, daj znać. Chyba dawno cię nikt nie rozpieszczał? - dodała z uśmiechem, choć Shunsuke wyczuł w głosie Chisako też skrępowanie. - Obiecuję… zadzwonię jak tylko będę wiedział więcej.- odparł ciepłym tonem Sonoroki.-I przepraszam, że zajmuję teraz twój cenny czas. - Daj spokój. Dziękuję, że... to do mnie zadzwoniłeś. - powiedziała ciepło Japonka, po czym dodała - Muszę kończyć. Będziemy w kontakcie. - i nim odpowiedział, rozłączyła się. Shunsuke odparł wesoło na pożegnanie.- Jasne. I powodzenia w pracy. Połączenie się urwało, a Shunsuke został sam na sam ze swoimi myślami. Wiedział że powinien zadzwonić do Hisashiego, aby poinformować o swoim stanie. I ostatecznie zamierzał przesłać SMSa swemu przyjacielowi na temat swojej sytuacji. Nie chciał bowiem rozmowy, bo wiadomym było że ta rozmowa zeszłaby na kwestię jego nowego projektu. A Sonoroki nie był nastawiony entuzjastycznie do jego planów. Osobiście uważał że Rurouni Kenshin wybił się mimo swojej historycznej otoczki, a nie dzięki niej. Nie wspominając że nie miał okazji przekonać czy ten… Saito poradziłby sobie z długą serią komiksów. A sam Sonoroki nie miał zresztą ochoty się nad tym zamartwiać. To było już jego drugie omdlenie i tym razem poważniejsze. Wizja jaka mu się pojawiła… czy to był zaczątek szaleństwa? Nie… przecież nie czuł by, gdyby sam pogrążał się w obłędzie lub, co bardziej prawdopodobne, gdyby świat wokół niego w taki obłęd wpadał. Wizje… były jak syn, urywki przedapokaliptyczego uniwersum. Może to była… wena? Może powinien spisywać swe widzenia. Składać te kawałki w opowieść, zilustrować obrazami… Tylko bez tego niebieskiego, bo znów zostanie oskarżony o małpowanie…. tym razem Miime. A może nie? Może da się przepchnąć jako hołd dla klasyki. Shunusuke ruszył szpitalnym korytarzem rozmyślając o swej sytuacji. Po pierwsze powinien dowiedzieć w którym to z tokijskich szpitali się znalazł. Na wypadek gdyby musiał tu zostać dłużej. Wszystko to zależało jednak od tego lekarza, który go będzie badał. Sonoroki jednak nie zamierzał być z nim do końca szczery. O swych wizjach mówić nie zamierzał. To byłoby niepotrzebne i zakończyłoby się kolejnymi badaniami i pytaniami. A rysownik zamierzał się wyrwać z tego piekła o białych ścianach tak szybko jak to było możliwe. Przechadzając się korytarzami i szukając jego nazwy, bo przecież nie zacznie zaczepiać pielęgniarek i wypytywać o takie rzeczy, prawda? Nie chciał dodawać tutejszym sępom kolejnych powodów, by go tu zatrzymać. Jej wędrówka zakończyła się gdy znalazł na ścianie kanji układające się Tokyo Saiseikai Central Hospital pokoje szpitalne; piętro B; numery: 40 - 50 No to już wiedział gdzie jest.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. Ostatnio edytowane przez abishai : 02-07-2017 o 20:21. |
03-07-2017, 10:02 | #24 |
Reputacja: 1 |
__________________ Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój. Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze. |
03-07-2017, 18:47 | #25 |
tajniacki blep Reputacja: 1 |
__________________ "Sacre bleu, what is this? How on earth, could I miss Such a sweet, little succulent crab" |
04-07-2017, 08:26 | #26 |
Reputacja: 1 |
__________________ Our obstacles are severe, but they are known to us. Ostatnio edytowane przez Amon : 07-07-2017 o 05:27. |
06-07-2017, 21:10 | #27 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | W drzwiach sali stanęła wyprostowana kobieta w mundurze. Bez uśmiechu zasalutowała, po czym spojrzała na zebranych. - Panie majorze, czy można? - Tak, oczywiście. - Witam państwa, nazywam się porucznik Sarah Brief. Jak przypuszczam, major przedstawił państwu procedurę przygotowania do akcji „Głuchy telefon”. Proszę więc teraz udać się za mną na odprawę. Tam udzielę państwu dalszych instrukcji. I znów nad ich głowami śmigały raz po raz tabliczki z napisami „Nieupoważnionym wstęp wzbroniony”. Kobieta, która ich prowadziła plątaniną korytarzy raz po raz śmigała kartami w czytnikach lub wklepywała kombinacje liczbowe. Musiała to robić dość często, bowiem ani na moment się nie zawahała. Na końcu grupy szedł major Peter. Trudno rzec czy miejsce to zajął w trosce, aby nikt się nie zgubił, czy też bardziej jako strażnik. Patrząc na groźną minę wojskowego, można było raczej przypuszczać, że to drugie. Wreszcie dotarli do niedużej sali z szeregiem drzwi, gdzie pod strażą dwóch umundurowanych czekały na nich spore plecaki. W przeszklonej gablocie niektórzy także rozpoznali swoją broń. - Drodzy państwo - odezwała się porucznik Brief - Teraz z zegarkiem w ręku dostaniecie 10 minut na rozebranie się całkowite w szatniach (męskiej i damskiej) pod czujnym wzrokiem naszego lekarza i przebranie w przygotowane przez nas ubrania cywilne, które mają państwu dodać wiarygodności jako turystom w Tokyo. Ubrania te dobraliśmy wedle wskazań we wcześniej wypełnionych przez państwa ankietach. Kierowaliśmy się jednakże też inną ważną zasadą – nie wyróżniać się. Żadnych napisów czy krojów, które powodowałyby, że zapadną państwo komuś w pamięć na dłużej. – kobieta umilkła, by przetoczyć spojrzeniem po zgromadzonych. - W trakcie rozbierania zabierzemy państwa rzeczy osobiste i poddamy weryfikacji, co może trafić do ekwipunku podróżnego. Rzeczy, które nie zostaną uznane jako niezbędne, trafią do przechowalni i zostaną państwu zwrócone po powrocie. Jakieś pytania? Pani porucznik była nadzwyczaj szybka, pewnie nawet gdyby ktoś miał pytanie, to nie zdążyły go zadać przed jej zdecydowanym okrzykiem: - No to odliczam 10 minut! Panie na prawo, panowie na lewo! *** [MEDIA]https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/4/49/Japan_Airlines%2C_Boeing_787-9_JA861J_NRT_%2819455285040%29.jpg/338px-Japan_Airlines%2C_Boeing_787-9_JA861J_NRT_%2819455285040%29.jpg[/MEDIA] Wystartowali. Więc zaczęła się misja – przygoda ich życia. Jak się skończy? Tego nie wiedzieli. Niektórzy ciekawie wyglądali przez małe, okrągłe okienka, inni siedzieli markotni, zniechęceni z powodu odebrania jakichś ważnych – w ich mniemaniu – sprzętów, jeszcze inni psioczyli na kretyńskie czapeczki czy inne „symbole” prawdziwego turysty. Sam major O’hrurg jednak nie tracił humoru mimo kretyńskich spodni na szelkach, które musiał wdziać. Przyglądając się ekipie, którą zebrał, podśpiewywał pod nosem smutną żołnierską piosenkę: Żołnierzu mój pozostaw dom i serce swe, Ona już wie, że nie spotkacie się. Lecz dusza jej i serce zawsze będą twe, Choć żołnierz twój na wojnę ruszył w dal... - Powinniśmy się jakoś nazywać. – rzekł nagle major ni z gruszki ni z pietruszki - Powiem do was "żołnierze" będzie źle, bo nie wszyscy są żołnierzami, powiem „moi drodzy” – to mnie wyśmiejecie. Trza nam jakiejś nazwy z pazurem... macie pomysł? - Parszywa ósemka? - Może Rycerze Zodiaku? Jak to anime… - Miało mieć pazur. Beast Of Blood! - Raczej Alien hunters. - Naprawdę myślicie, że to kosmici? - Dowiemy się, jak ich złapiemy i pokroimy - odparł z uśmiechem major - Beast Of Blood brzmi nieźle. Japonia, Tokyo, sobota, popołudnie [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=VhiwRhPS1O0[/MEDIA] Czuł, że zmierza prosto w paszczę lwa. Dlaczego telefon miałby na niego czekać? Dlaczego podstawiona dziwka nagle miałaby okazać skruchę? Nikt chyba też nie był dość głupi, by sprzedać taki sprzęt bez totalnego wykasowania pamięci i wywalenia wszelkich naprowadzaczy…Alice Szkot zatrzymał się przed otoczonym siatką budynkiem jakiegoś nieoznakowanego magazynu. To nie wyglądało dobrze… a jedna brama była uchylona jakby w geście zaproszenia. Mając świadomość, że może to być najgłupsza rzecz, jaką robi w życiu Lindsay przekroczył ją i skierował się do środka budynku przez otwartą wiatę garażu. Choć stało tu kilka ciężarówek, Alice nigdzie nie zauważył żywej duszy. A jego telefon był tuż, tuż… Zobaczył go zaledwie kilkanaście sekund później na stoliku z narzędziami. Wciąż nikogo nie było w garażu, choć Alice czuł niemal tak namacalnie jak dotyk gładkiej powierzchni tabletu, że jest obserwowany. I się nie mylił. - Witamy w Japonii, sir Lindsay. – odezwał się kiepskim angielskim głos z góry. Alice odruchowo zadarł głowę. Na szczycie metalowych schodków rampy, służącej pewnie do załadunku ciężarówek stał mężczyzna. Młody Japończyk w pstrokatym kapeluszu i drogim garniturze. [MEDIA]http://orig12.deviantart.net/21b1/f/2007/042/1/d/mafioso_katanyah_by_andicted.jpg[/MEDIA] Facet uśmiechnął się ponuro, odrzucając niedopałek cygara. - Sir McDonnel przesyła pozdrowienia. – powiedział, po czym sięgnął za pazuchę. Choć jego ruchy były szybkie, Alice widział je jakby w zwolnionym tempie. Mógł zareagować, choć musiał to zrobić błyskawicznie. Shinsuke i Saito Udało się! Przetrwał. Mimo podskórnej wręcz niechęci do szpitali Shinsuke zachował spokój i przetrwał wszystkie rutynowe badania, dał radę nawet porozmawiać z lekarzem, który robił wywiad, a także zniósł olewcze podejście ordynatora w trakcie obchodu, czego ukoronowaniem była decyzja, że może zostać zwolniony ze szpitala. Przestrzeżono go tylko, iż powinien zgłosić się na dniach do swojego internisty i jeszcze raz wykonać rutynowe badania nim wróci do pracy. Ponadto przepisano mu kilka witamin... I voila! Sonoraki znów był wolnym człowiekiem!Akurat wychodził z toalety, gdzie przebrał się w swoje codzienne ubranie i miał zwrócić szpitalną piżamę pielęgniarkom na dyżurce, gdy usłyszał jak jedna z sióstr mówi: - Bardzo mi przykro, ale Sonoraki-san został już wypuszczony z oddziału. To był znów ten długowłosy pisarz! Akutagawa jakby czując na sobie spojrzenie, odwrócił wzrok od pielęgniarki i spojrzał wprost na Shinsuke. Obaj poczuli irracjonalne uczucie niesamowitej radości na swój widok… które zaraz potem minęło. Co to było? I czemu wciąż mieli uporczywe wrażenie, że znają się od dawna?! Haruka i Yamasaki Kazuo Yuri niewiele się zmienił. Może teraz bardziej wyglądał jak wykładowca jakiejś szkoły artystycznej niż uczniak, niemniej jego uśmiech wciąż miał w sobie ten szczeniacki czar.[MEDIA]http://miamiink.contentquake.com/files/2007/07/yoji1.jpg[/MEDIA] Mężczyzna przyjechał samochodem i dosłownie porwał Harukę, prawie wpychając ja na siedzenie pasażera. - Tak, wiem, masz czas do trzynastej. I punkt 13 odstawię cię pod te drzwi. – powiedział, gasząc wszelkie protesty, po czym szelmowsko dodał – I ani minuty wcześniej. Choć minęły lata od kiedy się widzieli ostatni raz, Kazuo wciąż zachowywał się wobec tatuażystki z taką otwartością, jakby była jego dziewczyną. W sumie nigdy nie zerwali oficjalnie… Zatrzymali się na parkingu przed niewielką, ale bardzo urokliwą kafejką o smakowicie brzmiącej nazwie „Domowe Pyszności”. W drzwiach powitał ich niewysoki starszawy już mężczyzna. - Proszę usiąść i zapoznać się z naszym menu. Ja już kończę zmianę, ale zaraz przyjdzie koleżanka i przyjmie państwa zamówienie. – kelner ukłonił się, po czym wskazał ustronny stolik parze. Przez cały czas Haruka nie mogła pozbyć się wrażenia, że zapraszając ją tutaj Kazuo miał jakiś ukryty cel. Ten chłopak zawsze coś kombinował… i tym razem również tak było. Kiedy otworzyli karty, Yuri przybliżył się i szepnął poufnie do ucha Oshiro. - Dobrze trafiliśmy. Jeśli się nie mylę, ta kelnerka pracuje jako striptizerka w klubie go-go. Mój kumpel, który posiada konkurencyjny Paradise Kiss Club, chce ją podkupić. Jeśli więc to ona… będę miał na nią haka. Bo raczej nie powiedziała szefostwu „Domowych Pyszności”, że dorabia sobie ściągając fatałaszki i tańcząc na rurze. – zachichotał. Ostatnie słowa dotarły jednak do Haruki bez nośnika sensu. Jej uwaga skupiła się wszak na dłoni, a konkretnie na symbolu króliczych uszu, który znów jasno połyskiwał na jej śródręczu. |
11-07-2017, 15:11 | #28 | |
tajniacki blep Reputacja: 1 |
__________________ "Sacre bleu, what is this? How on earth, could I miss Such a sweet, little succulent crab" | |
11-07-2017, 15:25 | #29 |
Reputacja: 1 | Tatuażystka spojrzała na swego towarzysza. |
11-07-2017, 16:59 | #30 | ||
Reputacja: 1 |
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur... Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!" Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 11-07-2017 o 17:27. | ||