|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
06-08-2007, 02:00 | #121 |
Reputacja: 1 | -Ech, jak ty możesz tyle gadać?.... no ale już jedźmy. Chce ktoś może trochę tego przepysznego alkocholu? Może ty krasnoludzie, podobno macie moocne głowy... Wyciąga flachę z plecaka, popija łyka i wyciąga flachę ku reszcie. Zaczyna jechać powoli przyglądając się mapie. Mimo położenia Lorien jedzie tak, by jechać przez bagna. Ma zamiar znaleźć jaszczura... i to olbrzymiego. |
06-08-2007, 08:45 | #122 |
Reputacja: 1 | Alfred podobnie jak krasnolud nie przepadał za końmi. Było pop prostu za duże dla niego. Jednak nie bał się ich. Zarzucił lutnię na plecy i pod ciągnął rękawy. Chwycił rekami krawędź siodła i zaczął się podciągać. Wyglądało to odrobinę komicznie, lecz zakończyło się sukcesem. Niziołek wgramolił się na konia. Nogami ścisnął grzbiet tak by nie spaść, bo nie dosięgał stopami do strzemion. Chwycił w dłonie lejce i upewnił się jeszcze czy dobrze siedzi w siodle. - Myślę, że prowadzić powinien ten kto ma mapę - stwierdził patrząc na czarodzieja.
__________________ Nic nie zostanie zapomniane, Nic nie zostanie wybaczone. Księga Żalu I,1 |
06-08-2007, 11:08 | #123 |
Reputacja: 1 | Halbert wskoczył na konia. Nawet brak ręki nie przeszkodził mu, zrobic tego z ogromną gracją. W młodości bardzo czesto ujeżdżał rumaki, więc czuł się pewnie siedząc w siodle. Gdy się usadowił pochylił się i przemówił do zwierzecia: - Witam! Będziemy razem podróżowali. Nazwę Cię "Stworek" na cześć mojego zmarłego towarzysza. Potem napił się łyka z flaszki podstawionej mu pod nos przez Justicara i popatrzył na resztę towarzyszy niepewnie czujących się na koniach. Uśmiechnął się do nich serdecznie i powiedział: - Więc... Ruszajmy... |
06-08-2007, 11:24 | #124 |
Reputacja: 1 | Wszyscy ruszyliście za Justicarem na wschód do wioski Lorien. To był dopiero początek waszej podróży. Kiedy rozpoczęła się wielka bitwa między ludźmi i orkami wy byliście już w okolicy Lorien. Niestety, ten gnojek Justicar poprowadził was w bagno. Zatrzymaliście się przy wejściu na bagna i zaczęliście się zastanawiać czy wejść tam czy udać się od razu do miasta. Orków było dużo więcej niż ludzi. Ludzie wprawdzie posiadali machiny oblężnicze, ale przy dzikiej sile i liczebności orków niewiele pomagały. W pewnym momencie głaz wystrzelony z katapulty wybił dziurę w jakiejś skale do której wpadł jeden z wojowników orków. Trafił do dziwnego grobowca w którym jego uwagę przykuł ubrany w czerwoną zgroję, hełm i pelerynę wojownik z mieczem na plecach leżący uśpiony na kamiennym stole. Ork podszedł do niego i zauważył dziwne symbole wymalowane na jego ciele. Kiedy zmazał je oczy wojownika nagle zapaliły się na zielono. Ostatnio edytowane przez wojto16 : 03-11-2007 o 15:21. |
06-08-2007, 13:35 | #125 |
Reputacja: 1 | Wohoo! Bagno! - Zawołał z radością Wylkarr wypatrując jakiegoś jaszczura. - Mam nadzieję, że nadarzy się jakaś okazja do rozprostowania kości po tej miłej, acz męczącej podróży. Mając do wyboru miasto i bagno wybieram bagno. W końcu po to tu przyjechałem. Rozumiem, magu, że chętnie pójdziesz ze mną. A Ty, Iren? Też na pewno szukasz rozrywki, którą myślę, że tam znajdziemy. - powiedział wskazując toporem zarośla. Nie mogąc już usiedzieć długo w siodle, zeskoczył z konia i zaczął powoli wchodzić na tereny bagienne. Popatrzył za siebie. Reszta siedziała jeszcze na koniach wyraźnie nie wiedząc co ze sobą zrobić. Pf. Nie potrzebuję ich. Sam sobie poradzę. - pomyślał krasnolud, jednak od razu coś go tknęło. - Chociaż z drugiej strony któreś z nich mogłoby mnie osłonić podczas gdy ja będę atakował. - pomyślał zagłuszając to co naprawdę miał na myśli. Zawrócił więc i jął przekonywać resztę do pójścia za nim: No dalej, ekipo. Chyba się nie boicie tych tam? Zresztą i tak nie mamy nic innego do roboty, a ten cały Shadow (albo Garret, jeden pies) się na pewno nie obrazi jak się chwilkę spóźnimy. I zwracając się do Alfreda: Obiecuję, że przynajmniej dziś nie powiem nic złego na Ciebie, ani Twoją lutnię. To jak?
__________________ Psychologia jest nauką poznania człowieka. Jeśli chcesz być szczęśliwy, nie ma innej drogi jak przez poznanie samego siebie. - B. Huzarski Ostatnio edytowane przez nox90 : 06-08-2007 o 13:37. |
06-08-2007, 13:58 | #126 |
Reputacja: 1 | - Idę z Tobą krasnoludzie! - zawołał Halbert. Zszedł z konia, zdjął z niego cały ekwipunek zakładając wszystko na siebie i ruszył w stronę bagien jak zwykle na nikogo nie czekając. -To jak krasnoludzie? Idziesz? - Odrzekł odwracając się na pięcie. Popatrzył jeszcze pytająco na resztę towarzyszy, lecz nie czekając na odpowiedź obrócił się z powrotem i szedł powolnym krokiem. - A może to jednak głupi pomysł? - pomyślał. |
06-08-2007, 14:00 | #127 |
Reputacja: 1 | Z bagna wyszedł jakiś nieznany wam osobnik wyglądający jak iluzjonista. Pozdrowił was podniesieniem dłoni i zapytał: - Co tu robicie podróżnicy? Teraz wchodzisz Amrod. |
06-08-2007, 14:12 | #128 |
Reputacja: 1 | Stał teraz opierając się jedną ręką o drzewo, lekko ubabrany błotem. Poczuł się lekko zakłopotany widząc zdziwienie na twarzy podróżników. *Może nie dosłyszeli?* pomyślał, po czym odchrząknął. - Witam was, podróżnicy! Co was sprowadza w to - zatrzymał się i zamyślił na moment - niezwykłe miejsce? - wykrzyczał. Wyjął chustkę i zaczął dokładnie wycierać swój strój, przyglądając się ukradkiem nieznajomym. Skończywszy, podszedł bliżej i uśmiechnął się pojednawczo. - Na imię mi Marcus. A wy, nieznajomi, jak się zwiecie? - zapytał, z widocznym zaciekawieniem na twarzy.
__________________ Jest jeden wielbłąd, Do jednej igły ucha, Nieliczni zbawieni... Licznych Bóg nie słucha! Ostatnio edytowane przez Amrod : 06-08-2007 o 14:15. |
06-08-2007, 15:34 | #129 |
Reputacja: 1 | Wylkarr poczuł się podbudowany widząc Jednorękiego, który posłuchawszy się, zsiadł z konia i zaczął iść w kierunku bagien. Kaleko, poczekaj na resztę, jeśli Ci życie miłe! - zawołał za nim krasnolud. Wtem usłyszał pytanie zza pleców. Szybko dobył topora doskakując do nieznajomego i przystawiając mu zakrwawione ostrze do gardła. Na przybyszu musiało to zrobić wrażenie! Na dziś mam dość nieznajomych. - warknął Wylkarr. - Kolejny, któremu nie wiadomo czy ufać, czy nie. Mów, byle prędko, kim jesteś i czego od nas chcesz. Od razu Ci powiem, że na imię mi Wylkarr, byś mógł tam na górze, lub dole wspominać wielkość tego który odciął Ci łeb.
__________________ Psychologia jest nauką poznania człowieka. Jeśli chcesz być szczęśliwy, nie ma innej drogi jak przez poznanie samego siebie. - B. Huzarski |
06-08-2007, 15:42 | #130 |
INNA Reputacja: 1 | Iren widząc wyczyny swojego kochanego krasnoluda zeskoczyła z konia i od razu uspokoiła zwierzaka. Trzymając za lejce podeszła żwawym krokwiem do Wylkarra. - Wylkar, spokojnie! Bo wszystkich powybijasz zanim jeszcze się dowiemy czy nie ma jakiejś kryjówki ze skarbem! - rzekła z jak zwykle wrednym uśmieszkiem. Spojrzała na nieznajomego - Tą chusteczką to wiele nie wytrzesz! Wyglądasz jak chodzący potwór z bagien! Taką szmatką tylko brud rozmazujesz! - dodała zgryźliwy komentarz. - Ja mam na imię Iren, a mojego kolegę już poznałeś. Jest najlepszy jeśli chodzi o korpusy bez głów - zaśmiała się krótko. - Co robisz na bagnach?? - spytała podejrzanie.
__________________ Discord podany w profilu |