|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
17-01-2008, 15:28 | #21 |
Gdy Eugene delikatnie zaczął otwierać drzwi, ciepły strumień światła zagościł na twarzy Lin. Chwila oślepienia złotym promieniem, a potem zaostrzenie obrazu. Pokój. Czysty, ładny pokój. To na prawdę było dziwne. Lin podniosła jedną brew wyżej. Szybkie spojrzenie za swoje plecy. Czarny od sadzy i szaro -smutny od popiołu pokój, a raczej można by rzec, że szczątki pokoju. Lin podrapała sie po udzie. Wzrokiem teraz zaszczyciła czysty, nie tknięty pożarem pokój. Jakby te drzwi były jakimiś wrotami do innego wymiaru. Dziewczyna nic nie mówiła, jedynie szybko wypuściła powietrze nosem. Wirowało jej trochę w głowie, ale uznała, że musi być silna. I dawać jakiś przykład dziewczynom. Pokazać, że nie ma się czego bać. Bo zawsze mogło być gorzej. Kącik ust Lin podniósł się do góry. Czyżby się uśmiechnęła? Dwoje ludzi stało tak przyglądając się w osłupieniu temu co znajdowało się za spalonym pokojem. Lin rzuciła szybkie spojrzenie kątem oka na Eugene. Lekki rumieniec pokazał się na jego policzkach. Drugi kącik ust Lin wystrzelił do góry. Mężczyzna podszedł do szafy. Dziewczyna nie myśląc za wiele stanęła koło niego. Też chciała widzieć co jest w szafie. Miała nadzieję, że jakieś ubrania. -Otwórz-Szepnęła do Eugene. | |
17-01-2008, 23:02 | #22 |
Reputacja: 1 | Fede pewnie by się zaczerwieniła aż po czubki uszu i chciała schować gdzieś w najgłębszym kącie pokoju, słysząc słowa Eugene. Ale ciepłe promienie słoneczne padające na jej skórę, ta całkowita cisza i pustka zza progiem (i czystość), jakby nowy, wspaniały świat... Aż jej ciarki przeszły po plecach. Uśmiechnęła się do Eugene, od razu spuszczając wzrok na podłogę. Zresztą, skoro Lin może być odważna, to i Fede może. Weszła za pozostałą dwójką do pokoju. - To chodźmy. - rzuciła cicho za siebie. Szła wzdłuż ściany, sunąc po niej palcami lewej dłoni. Skierowała się do okna. Koło zasłonki na chwilę przystanęła. Nieświadomie, przytuliła mocniej do siebie pergamin i amulet, pozwalając słońcu ogrzać trochę jej skórę. "Jakie to straszne..." Straszne? Straszne => Strach => Wielki Strach => Panika. Panicznie poszukała czegokolwiek, na czym mogłaby się skupić. Lin i Eugene zainteresowali się szafą. - I co tam macie? - skierowała pytanie w ich kierunku, starając się patrzeć na TYLKO na ich ramiona. Sama podeszła do drugich drzwi, klęknęła i zajrzała przez dziurkę od klucza. Wolała już być zbyt ciekawa niż zbyt przerażona.
__________________ "Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea." Robert A. Heinlein Ostatnio edytowane przez Latilen : 18-01-2008 o 19:02. |
18-01-2008, 06:11 | #23 |
Reputacja: 0 | Uczucie ulgi jakie zawładnęło Michaelem kiedy przekroczył próg do nowego świata, było spowodowane bardziej tym, że nastąpiło ogólne rozluźnienie współtowarzyszy.Wstyd zszedł na drugi plan, na pierwszym zaś pozostała ciekawośc i współdziałanie.Stanął na środku i rozejrzał się.Zapach świerzości.Nareszcie nie czuc już tego strasznego smrodu spalenia. Ujrzał Fede klęczącą przy dziurce od klucza i z zaciekawieniem wpatrującą się w jej czerń.Przy szafie stali zaś Lin i Eugene próbując ją otworzyc.Na podłodze czarne ślady ich bosych, osmalonych stóp wyznaczały szlaki ich poczynań.Sam podszed do okien.Miał nadzieje zobaczyc coś lub kogoś co pozwoli mu zlokalizowac miejsce, w którym się znajdują.Delikatnie rozszerzył firanki. -Nie wiem jak Wy moi drodzy, ale ja oprócz tego że tęsknię za ubraniem, to jeszcze chętnie bym się umył.Tę cholerną sadze mam nawet w ustach.Znaleźliście coś ciekawego?- mówił w przestrzeń jakby do wszystkich,mrużąc oczy ciągle jeszcze oślepione światłem dziennym. Słodko wygląda-pomyślał mimo woli -kiedy tak klęczy i ciekawym wzrokiem patrzy przez tą dziurkę od klucza.Jak dziecko ciekawe świata. Myśl ta przeszła mu przez głowę niczym pocisk.Postanowił się skupic na tym co widzi za oknem. Ostatnio edytowane przez dzban : 19-01-2008 o 15:32. |
19-01-2008, 17:16 | #24 |
Reputacja: 1 | Lukas zobaczył jak prawie wszysyc rzucają się do szafy. - Może niech pierwsze ubiorą się kobiety.- Mruknął tylko cicho. Już każdy się zagospodarował w tym mieszkaniu. Samemu Lukasowi nic nie pozostało do zrobienia więc usiadł na krześle patrząc się w ściane i myśląc. "Nie ma drzwi na zewnątrz. Są tylko okna. Tak jak w jakiejś klatce. Wszystko wskazuje na jakiś eksperyment. Zachowanie ludzi w ekstremalnych warunkach? Ile może trwać taki eksperyment? I jak niby nas obserwują? Oczywiście zakładając, że jest to eksperyment." Lukas jednak nie chciał przerywać wszystkim chwil triumfu, więc przemilczał swoje wnioski. "Na takie rzeczy będzie czas później." |
19-01-2008, 20:58 | #25 |
Reputacja: 1 | Proste czynności... __________________________________________________ _____________ Eugene i Lin stali na przeciwko szafy. Prostej, drewnianej, trzydrzwiowej szafy. Niewyróżniającej się niczym szczególnym. Mężczyzna otworzył na oścież skrzydła drzwi. Ich oczom ukazało się wnętrze umeblowane półkami i wieszakami. Na każdej półce leżały poskładane spodnie i koszule. Osobno leżała bielizna. Na każdym wieszaku wisiały płaszcze, marynarki i sukienki. Na dnie szafy stały w równym rządku pary butów a na najwyższej półce leżały damskie i męskie kapelusze. Wszystko w dobrym kroju, uszyte z prostotą ale dobrze i dobrane kolorystycznie. Załącznik 469 Fede klęcząc przy drzwiach czuła spojrzenia jakie się na nią kierowały, słyszała szelest kroków w pokoju. Ciche skrzypnięcie drzwi szafy. Dziewczyna przez dziurkę od klucza widziała korytarz. Drewniane drzwi po obu stronach, żółte światła z kinkietów, okno na końcu. Na ścianach drewniana boazeria i tapeta. Załącznik 468 Michael podszedł do okna. Rozsunął firanki i spojrzał na zalane słońcem miasto. Nie zauważył nic innego niż Eugene wcześniej. Ta sama pusta ulica, te same chodniki i domy. Te same jaskółki i wróble. Ciche, leniwe popołudnie w średnim miasteczku., mar
__________________ Discordia (łac. niezgoda) - bogini zamętu, niezgody i chaosu. P.S. Ja tylko wykonuję swój zawód. Di. Ostatnio edytowane przez Discordia : 21-01-2008 o 17:00. |
19-01-2008, 22:40 | #26 |
Reputacja: 1 | Wpatrująca się przez dziurkę od drzwi Fede nagle poczuła na swoich ramionach koszulę. Długą, męską koszulę, która mogła całkowicie zakryć jej barki, plecy oraz doskonale widoczne dla wszystkich kształtne pośladki. To Eugene sięgnął po dwie takie, kiedy tylko otworzył szafę. Jedną zarzucił właśnie na Fede. Dlaczego? Nawet dokładnie nie wiedział. Jakby kierował nim prosty odruch, co normalnie, jak miał wrażenie, nieczęsto mu się zdarzało. Uważał się raczej za myśliciela niż osobę kierującą się odruchem lub intuicją. Może pomyślał, że tak naprawdę Fede bardzo, bardzo się wstydzi, że musi przełamywać się w każdej sekundzie, żeby się nie skulić i nie uciec gdzieś w najdalszy kąt ciemnego pokoju. Eugene odnosił wrażenie, że to właśnie jej psychika, delikatna wrażliwość młodej kobiety, jest wystawiona na najsilniejsze ciosy. Owszem, była odważna, każdy z nich musiał być, skoro zamiast krzyczeć ze strachu starali się jakoś znaleźć w tej niezwykłej sytuacji. Nie mniej, ona o tą odwagę musiała walczyć sama ze sobą, przełamywać się. Nie miała jej w tak naturalny sposób jak stojąca przy szafie Lin, która po początkowym wstrząsie, bardzo szybko doszła do siebie i okazała się osobą o dużej energii, sile woli oraz odpornej psychice, także, przy okazji, rewelacyjnych piersiach. Może mu się tak tylko wydawało, ale właśnie tak myślał i jeżeli mógł dać Fede komfort okrycia się chociażby kilka chwil wcześniej, to chciał tak uczynić. Jednak nie czekał na jej reakcję. Skierował się w stronę pierwszego pokoju. - Panowie, w szafie rzeczywiście są ubrania, aczkolwiek nie widziałem, na pierwszy rzut oka, bielizny. Dajmy się dziewczynom faktycznie ubrać. Panno Cassidy – kiedy doszedł do dziewczyny okrył drugą koszulą ciągle pochyloną najmłodszą członkinię całej grupy. Cassidy z kolei budziła w nim uczucia opiekuńcze, po prostu takie, jakie charakteryzują podejście dorosłego do dziecka. – Proszę iść do drugiego pokoju. Tam na pewno znajdzie – na chwile urwał. Słowo „pani”, którym mógłby obdarzyć Lin i Fede jakoś nie pasowało. „Panienka” wydawało mu się głupie. Wszak to nie czasy szlacheckie. Co do tego był pewny, spoglądając na wygląd miasta. Wreszcie postanowił przejść na „ty” – znaczy znajdziesz – poprawił – coś dla siebie. Potem zaś, będziemy sprawdzać resztę i, może, zgodnie z sugestią pana Michaela, znajdziemy trochę wody. Bowiem wodę musimy mieć w każdym przypadku. Kiedy zaś ubierzemy się, to wydostaniemy się z tego budynku i najlepiej zorientujemy się, gdzie jesteśmy, bez względu na to, czy to kosmici, czy eksperyment, czy cokolwiek innego. Stanął, czekając na powrót obydwu mężczyzn oraz przejście Cassidy do drugiego pokoju. Ostatnio edytowane przez Kelly : 19-01-2008 o 23:07. |
19-01-2008, 23:49 | #27 |
Gdy Eugene uchylił rąbka tajemnicy owej trzy drzwiowej szafy, oczom Lin ukazały się ubrania. Piękne poukładane męskie i damskie odzienie. -Wielka ulga- Lin cieszyła się, że już nie musi paradować z gołym tyłkiem. Nie było to doświadczenie komfortowe. Zaczęła szperać między ciuchami. Wybrała długą, ciemną sukienkę, która dość przylegała do jej "walorów" bardzo je podkreślając. Kolej przyszła na ciemne kozaczki i ciemny płaszcz. Ubrała się migiem. Robiło się chłodniej więc założenie parę "szmatek" na kark i zasłonięcie "co nie co" było dość miłą odmianą zwariowanego dnia. Gdy się ubrała podeszła do okna. Opatuliła się płaszczem, a kołnierzyk postawiła na tak zwaną "stójkę". Przeczesała ręką włosy. Stała tak oparta o ścianę, patrząc na pustą ulicę. Zamyślona błądziła wzrokiem po szarych kamienicach. | |
20-01-2008, 12:28 | #28 |
Reputacja: 1 | Cassidy szybko podeszła do szafy. Założyła zieloną, zwiewną sukienkę, szmaragdowe czółenka i tego samego koloru kapelusz. Zarzuciła też na siebie brązowy płaszcz z kapturem. - Tak lepiej - wyszeptała Wyjrzała przez okno, stając obok Lin. Ta pustka, ogarniająca wszystko wokół była przerażająca. Stała tak, próbując sobie przypomnieć cokolwiek ze swojego życia.
__________________ A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam. Ostatnio edytowane przez Odyseja : 20-01-2008 o 21:35. |
20-01-2008, 14:04 | #29 |
Reputacja: 1 | Fede nie lubiła, kiedy inni na nią patrzą. A tym bardziej teraz, kiedy... "A zresztą." I przysunęła twarz jeszcze bliżej dziurki od klucza. Na chwilę zapomniała o innych, zaczarowana widząc tamtą stronę. To był zwykły korytarz, ale teraz zdawał się taki niesamowity. To dziwne światło, ta zieleń ścian i podłogi... I to, że bawiła się właściwie w podglądacza. Uśmiechnęła się do siebie i wtedy poczuła dotyk materiału na ciele. Zdziwiona spojrzała w kierunku, w którym stała najbliższa sylwetka, zapewne sprawca "wyczarowania" koszuli. Eugene już szedł w kierunku spalonego pokoju. - Dziękuję. - powiedziała do jego pleców, ale miała nadzieję, że usłyszał. Uśmiechnęła się w końcu trochę pewniej i podeszła do szafy. Cassidy i Lin już właściwie były ubrane, kiedy Fede zanurzała się we wnętrzu "drewnianego domu ubrań". To, że szafisko było pełne, źle świadczyło o sytuacji. Zrzuciła z ramion koszulę, odłożyła na bok pergamin i szybko nałożyła na siebie sukienkę, która pierwsza wpadła jej w rękę. Beżową z purpurowym kwiatem wyhaftowanym na brzegu, tuż nad - już odkrytym - kolankiem. "Jak obszył!"Odetchnęła z ulgą, kiedy okazało się, że wszystko inne również pasuje jak ulał: czarny płaszcz, płaskie, na wpół otwarte buciki i kapelusz, ale go na razie nie włożyła. Pewnie znów by jej po plecach zimny dreszcz przeszedł, ale powoli się przyzwyczajała. Sytuacja tego wymagała. Gdyby nagle przez drzwi wpadł człowiek z telefonem zamiast głowy, przyjęłaby to ze stoickim spokojem. Taką miała przynajmniej nadzieję. - Tamte drzwi - wskazała palcem kierunek, gdzie jeszcze przed momentem klęczała - prowadzą na korytarz z dużą ilością kolejnych drzwi. Którejś z nich muszą prowadzić do łazienki. W międzyczasie podeszła do łóżka i rozłożyła na nim pergamin, obok położyła amulet. - Wydaje mi się, że nie wszyscy widzieli dokładnie... - nieporadnie wskazała dłonią oba przedmioty. - Teraz jest lepsze światło. Dodała bez większego przekonania i zajęła się zaplataniem warkocza, po czym schowała go pod kapeluszem.
__________________ "Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea." Robert A. Heinlein Ostatnio edytowane przez Latilen : 20-01-2008 o 22:29. |
21-01-2008, 18:04 | #30 |
Reputacja: 1 | - Już! – Usłyszał Eugene głos którejś z pań. Nawet nie wiedział której, ale to nieważne. Wszedł i po raz pierwszy w tym towarzystwie sam mocno się zawstydził. Zawrócił w drzwiach z powrotem do spalonego pokoju nieco spanikowany. Kiedy wszyscy byli nadzy nie przejmował się swoja golizną, ale teraz? Spiekł raka niczym pensjonarka i szybko zakrył przyrodzenie dłońmi. Nieco kaczkowato doszedł do szafy chowając się za jej jednym skrzydłem i szybko chwycił bieliznę i spodnie jasnopopielatej barwy z ciemniejszą krateczką, ale tak drobniutką, ze praktycznie zlewała się z tłem tworząc niemal jednostajna powierzchnie. Było mu głupio. Miał wrażenie, że dziewczyny obserwują go spod oczu. - „Ciekawe – pomyślał, - czy inni faceci także tak głupio się czują?” Wycofał się do pierwszego pomieszczenia, następnie szybko ubrał. Do spodni biała koszula z mankietami oraz nieco ciemniejsza niż spodnie marynarka o prostym kroju klasycznego reglanu. Do tego prosty kapelusz oraz ciemne półbuty i od razu już poczuł się lepiej. Miał wrażenie, że ten typ ubrania jest dla niego naturalny. Wrócił do jasnego pokoju trochę uśmiechnięty, lecz także nieco zażenowany. Spojrzał na dziewczyny. Pokiwał głową mrucząc coś pochlebnego pod nosem. - No to teraz chyba drzwi – rzucił dobierając się do klamki, - a potem wchodzimy na korytarz i po kolei wszystkie drzwi od lewej do prawej. Znajdziemy i wodę i coś do jedzenia. Ale tak a propos, czy paniom nie jest zbyt gorąco w ten letni słoneczny dzionek w płaszczach? – Zwrócił się do Lin oraz Cassidy. – Proponuję coś zdecydowanie lżejszego, chociaż, rzecz oczywista, decyzja pań. Pani Fede – uśmiechnął się do dziewczyny, która zajmując się pięknymi, bujnymi włosami oderwała się od całego świata, - hallo! Idziemy. |