|
Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
23-01-2019, 20:29 | #111 |
Reputacja: 1 | Wszyscy Po dobraniu oręża i amunicji, resztę szpargałów (a było tego sporo) zwalono na kupę i gęsto oblano paliwem do flamerów oraz mieszankami z koktajli. Pozostałe materiały wybuchowe powtykano w różnych miejscach, głównie przy zbiorach amunicji. Będzie bolało. W międzyczasie, Key i Łazik pożegnali się z resztą i dali dyla, korzystając z tego, że korytarze w ich rewirze były wciąż opustoszałe. Lucy kazała wszystkim się ukryć. W ręku miała nasączony, obciążony pakuł z Mołotowa. Odpaliła go ze zdobycznej zapalniczki. Cisnęła go do środka. Wszyscy kryli się po załomach i na podłodze, jak mogli... Key W międzyczasie Key i jego ludzki towarzysz wypadali już przez główne drzwi na dziedziniec. Strażnicy byli pod bronią - jeden miał automatyczny samopał, drugi dzierżył varminta. Celowali gdzieś wgłąb ogrodów. Spojrzeli na wyskakującego, widząc White'a obładowanego towarem i w pełnym pancerzu rekruta. Już coś zaczynali mówić, kiedy zobaczyli tego charakterystycznego cyberpsa z areny. Z ich pierdla. Już rwali za broń. White i Key byli szybsi. I zadziałali jednocześnie. Rewolwer .32 cal White'a "prychnął" raz, ułamek sekundy potem drugi, trzeci. Brzuch, przepona, twarz. Typ z repeterem nie miał szans, zwalił się na plecy jak kłoda. K-9000 dopadł tego z automatem, chwytając go potężną szczęką za przegub i jednym kłapnięciem krusząc kość, rwąc mięśnie i skórę. Oddzielił ją od tułowia. Nagły spazm zacisnął palec na spuście. Seria naboi mknęła do oporu magazynka. Sekunda. Poprawka. Skok. Urwany łeb poszybował gdzieś, wirując wokół własnej osi, obficie obsikując wszystko dookoła (w tym Keya), do wtóru z istną fontanną krwi tryskającą z bezgłowego i bezrękiego korpusu. Szybka akcja. Mimo krwawego bałaganu i niezbyt niskiego profilu, K-9000 mógł być zadowolony. Poszło szybko i profesjonalnie, wrogowie byli martwi nim mieli jakąkolwiek szansę. Prawda? Nieprawda. Kule .38 cal z automatu nie drasnęły Keya, lufa waliła zupełnie gdzie indziej. Ledwo Key spojrzał w tył na towarzyszącego mu człowieka by rzucić jakimś cwanym komentarzem, kiedy ujrzał go leżącego. Od brzucha po głowę miał na pancerzu ścieżkę krwawiących dziur. W tym w szyi i hełmie. I ani drgnął. Ze stuporu wyrwała go głośna, zwielokrotniona detonacja w zbrojowni. Buchnęło płomieniami i różnymi odłamkami przez okna. Jakby na potwierdzenie, w głębi "miasta" Malpais doszło do kilku detonacji. Słychać było charakterystyczny róg, wojenny instrument Legionu. Ryk szarżujących ludzi, zwielokrotniony brzęk i warkot. Bitwa trwała w najlepsze. Pozostali Wybuch nie był jeden, a raczej był całą serią. Ryk płomieni, detonacja materiałów wybuchowych, pękające naboje. Fruwające wszędzie odłamki i zmasakrowana broń biała. Gdyby ktoś był w środku, albo w prześwicie przejść i korytarzy, zostałby zmielony. Szkoda, że w środku nie było tak z pół centurii... Kiedy wszystko opadło, a "popcorn" przestał rykoszetować, wstali i ruszyli. Laura i Billy trzymali się znacznie z tyłu, przed nimi byli Max i Igła przy południowym załomie, obstawiający odpowiednio korytarz wschodni i schody na górę. Martin był przed załomem i miał oko na wyjście z pałacu. Utangisila filował już te właśnie schody oraz miał wgląd na jedno z przejść do głównego holu po prawej od siebie. Kolejne przejście tego niby-wiatrołapu obstawiali już Feng z Barrym. Trzymając się prawej strony Fenga, Richard skoczył za wolno stojący filar podpierający jakieś prowizoryczne reperacje stropu. W samą porę się ogarnęli i zajęli te pozycje, bo z głównego holu nadciągnęli już Legioniści. Trzech w "wiatrołapie", dwóch kolejnych widocznych w dalszym korytarzu. Może do tej pierwszej trójki drużynowi pięściarze i rębajłowie doskoczyliby, złapali, zdusili, nim ci wydaliby choćby pisk. Ale tamci dwaj wykluczali już ciche rozwiązanie. A ze wschodniego korytarza biegł czwarty do brydża, stając w przejściu. Legioniści się zawahali, zatrzymywali, widząc grupę zbrojnych "towarzyszy" w pełnym, maskującym twarze i sylwetki rynsztunku. SITREP Ci trzej w "wiatrołapie" uzbrojeni są w maczety. Dwaj w korytarzu mają war clubs. Ten w przejściu w ręku ściska .22 Pistol (półautomat bez tłumika). Key może bez większego problemu (zwalmy to na absurdalną magię falloutów i innych gier crpg ) wziąć zapasy i/lub inne przedmioty z ciał trójki poległych przed hacjendą.
__________________ Dorosłość to ściema dla dzieci. Ostatnio edytowane przez Micas : 23-01-2019 o 20:51. Powód: Korekta |
24-01-2019, 22:40 | #112 |
Reputacja: 1 | - Stary! - Key przypał do Whita. Ale już na pierwszy rzut oka widział, iż jego droga kończy się tutaj. Nie było czasu na pożegnania. Szybko zlustrował otoczenie. Był w ogrodzie. Całkiem sporym, otoczonym wewnętrznym murem. Na wschodzie była brama, którą szli na arenę. Na południe brama otwierała się na… targ, a przynajmniej tak to wyglądało z daleka, przy kiepskim wzroku Keya. Pstrokate namioty i budy. Trzecia brama na południowym zachodzie prowadzi chyba do części mieszkalnej. Ale bardziej interesowała Keya bliższa okolica. Pod murem widział jakieś baraki, szałasy, szopy i chyba stajnie. Środek ogrodów zajmowały jakieś uprawy i gdzieniegdzie jakieś dziwaczne obiekty z metalu, kości i betonu. Key zaryzykowałby stwierdzenie, że to mogła być jaka wystawa rzeźbiarska. Najwięcej zamieszania było słychać zza południowej bramy. Może to dzień targowy? Ale i tu wewnątrz murów coś się działo. Czyżby niewolnicy czując okazję próbowali zrzucić jarzmo? Niewykluczone. Rozerwał manierkę White’a i wychłeptał wodę, potem złapał w zęby plecak przygotowany dla niego i ruszył przez najbardziej zarośniętą część ogrodu by przyjrzeć się południowej bramie. Jeśli była by pilnowana, planował wrócić do baraków niewolniczych i wspomóc ich walkę. A potem zainspirować ich do szturmu na południowa bramę... |
25-01-2019, 11:44 | #113 |
Reputacja: 1 |
__________________ Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est |
25-01-2019, 15:16 | #114 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Wybuch, a raczej cała ich seria, wstrząsnęła podłożem, a gdy kanonada ustała w uszach zapanował irytujący pisk, który ustąpił dopiero po pewnym czasie. Billy nie przypominał sobie, by był kiedyś świadkiem podobnej eksplozji. Co prawda żywo pamiętał tą, która na Cottonwood wyparowała cały kontratakujący oddział, ale pomimo tego nie zrobiła ona na nim aż tak wielkiego wrażenia. Może to dlatego, że teraz byli w zamkniętym pomieszczeniu? Gdy zmysły, ze słuchem na czele, powróciły do pełnej sprawności, w pierwszej kolejności upewnił się czy z Elsi wszystko w porządku. Oczywiście nic jej nie było, on zaś był chyba nieco przewrażliwiony. Nagle gdzieś z przodu grupy usłyszał strzał. Nawet nie spojrzał na to kto strzela i do kogo. To nie było ważne, kto by to nie był, za chwilę rozpęta się prawdziwa strzelanina. W "formacji" przeszedł przed dziewczynę. Chwilowo od tyłu nic im nie groziło, dlatego postanowił bardziej zainteresować się przodem. Nie mógł jednak wspomóc walczących w pierwszej linii kolegów, bo w rękach trzymał strzelbę, którą co najwyżej mógł siec po ich plecach. Dlatego ograniczył się do obserwowania sytuacji oraz chronienia dziewczyny, co było dla niego o wiele ważniejsze niż zamordowanie grubasa kręcącego tym całym cyrkiem. |
25-01-2019, 15:30 | #115 |
Reputacja: 1 | Ostatecznie szturm był równie dobry co skradanie się. Jeżeli Legion skupi się na obronie posiadłości to przegra tam na zewnątrz. A jeżeli pośle część sił na zewnątrz to w środku będzie mniej do roboty. Zresztą... zbrojownia wysadzona. Mówiąc krótko... - Ulululululululu! - wydał z siebie niegłośno Utang, doskoczył do najbliższego przeciwnika i sprzedał mu ciosa z rękawicy balistycznej prosto w pysk. Ostatnio edytowane przez Stalowy : 25-01-2019 o 18:32. |
25-01-2019, 17:26 | #116 |
Reputacja: 1 | Barry nie wiele myśląc, jak zwykle zresztą, rzucił się do szarży na najbliższego przeciwnika. Ruszył z pragnieniem pokazania swoich umiejętności mistrzowi Fengowi, aby dostrzegł go i przyjął na ucznia. Przyszło mu też myśl, że jak uda mu się skuć ryj frajerowi, to może wykorzystać ciało jako tarcze przed ewentualnymi wrogimi pociskami i dzięki tej osłonie schronić się za jakąś realną ochroną przeciw balistyczną, by móc rozeznać się w sytuacji. |
25-01-2019, 18:53 | #117 |
Reputacja: 1 | Jinx obserwował wejście do pokoju na wschodzie, czekając, czy ktoś jeszcze się z niego wyłoni. Co kilka sekund zerkał też na drzwi frontowe, nie mając pewności, czy za nimi nie kryją się przeciwnicy. Krycie tyłów było ważne w sytuacji, gdzie wróg mógł czaić się wszędzie. A była drużyna B z racji etykiety niewolników na wolności stanowiła cel dla legionistów, a z racji noszenia pancerzy legionu dla armii, która legion atakowała. |
25-01-2019, 20:24 | #118 | |
Reputacja: 1 |
| |
25-01-2019, 21:04 | #119 |
Konto usunięte Reputacja: 1 |
|
26-01-2019, 20:45 | #120 |
Reputacja: 1 | Niespodzianka. Jest dobra okazja, to jedziemy z pierwszym prawdziwym testem mechaniki SPECIAL. Wg. zasad starych Falloutów (co mogliśmy zauważyć w grach), walka rozpoczyna się od “rundy zaskoczenia” - ten, kto “nacisnął” na przycisk Combat, ten miał pierwszy ruch, bez znaczenia jak był szybki i cwany. W przypadku naszego PBFa liczyła się też kolejność wrzucenia postów w ostatniej kolejce (więc zaczynał Asmodian swoim Maxem). Trochę nagniemy tą zasadę, wprowadzając koncepcję “overwatch” - postać może skupić się na obstawieniu kąta 90 stopni przed sobą za pomocą broni ranged lub zorganizować podobną zasadzkę w zwarciu. Jeśli w ten kąt wpadnie przeciwnik, to następuje przerwanie jego akcji i leci atak za maksymalną ilość Action Points z jaką postać weszła w overwatch. Ważne: jeśli ktoś nie wyliczył Skilli czy czego innego przy tworzeniu postaci bądź później, to przyjąłem jakieś uśrednione wartości, które sobie wziąłem “z pupy”. Ważne 2: wbrew temu, co wypisują tu i tam, zaokrąglam matematycznie (czyli >=0,5 idzie wzwyż). Ważne 3: dla broni z F3, FNV itp. - Damage wypisany w stopce jest maksymalnym. Minimalny jest cięty na 2. Inaczej taki Lever-action rifle na naboje 10mm miałby dwukrotną przebitkę Hunting Rifle z F1/F2. I tak w zestawieniu wypada na cholernie mocnego gnata, ale teraz nie chciało mi się bardziej balansować tej broni. Może później, jeśli będziemy dalej z mechany korzystać. Ważne 4: przy atakach typu Aimed nie uwzględniałem bonusów do Critical Chance oraz minusów od szansy trafienia. Przyczyna jest prosta: na falloutowej wiki nie ma wzorów/rozpisek/tabel w tym temacie, o dziwo. Więc trzeba było przyjąć wersję uproszczoną. Poza pierwszą turą wchodzi do gry Sequence - inicjatywa, po erpegowemu. Jedziemy klasycznym systemem, więc wzór to Percepcja * 2. W tej walce więc inicjatywa wyglądała tak: Sequence - Natalia 18, Max & Billy 16, Richard 14, Utangisila & Martin & Legion Raiders (2) 12, Barry & Legionary Blacksmith & Recruit Legionary (1/4) & Legion Explorers (1/2) & Feng 10, Laura 8. Legion Raiders (słabsza wersja rekrutów) reprezentują tych dwóch typów z korytarza uzbrojonych w War Clubs. Rekruci to kolo z .22 Pistol w prawym przejściu i trzech typów z maczetami w “wiatrołapie”. Legion Explorers wyskakują z kowalem (minibossem tego poziomu ) ze strony zniszczonej zbrojowni. Ważne: kowal i explorers są poważnie ranni od odłamków i rykoszetów, które zmasakrowały im pracownię w trakcie niszczenia zbrojowni. Ci kolesie są z New Vegas, więc naturalnie mają inną mechanikę, choćby Hit Points. Dlatego trzeba ich sprowadzić na ziemię. I tak, wyliczając ze wzoru klasycznego “hapsy” startowe (15 + Strength + [Endurance * 2]) oraz przyrost za poziom (2 + [Endurance : 2]) dochodzimy do następujących wniosków: Hit Points w tej bitwie: Legionary Blacksmith (lvl 10): 48/78 [startował z 48/78] Legion Explorers (lvl 10): Sawed-Off Shotgun (jednospustowy dublet) -6/78 [KIA] ; .357 Magnum Revolver (single-action) - 20/78 (startowali obaj z 38/78) Legion Raiders (lvl 4): War Club 1 - 48/48 ; War Club 2 - 48/48 Recruit Legionary (lvl 5): .22 Pistol -3/53 [tot]; maczeciarz 1 -29/53 [dedł] ; maczeciarz 2 - -45/53 [ubity] ; maczeciarz 3 - 33/53 Laura Cyrus (NPC lvl 3): 35/35 Feng Lee (NPC lvl 7): 63/63 Barry Simmons: 43/43 Max “Lucky” Manderson: 45/45 Billy “Sticky” Kitty: 41/41 Richard “Jinx” Vernon: 40/40 Natalia “Igła” Dubois: 36/36 Martin J. Lucas: 43/43 Utangisila: 48/48 Tura startowa (pierwsza): Max poderwał do oczu swoją dopiero co nabytą broń, wymierzył w legionistę, który pojawił się w przejściu po prawej stronie budynku, i wypalił. Strzał standardowy, bez Aim Action (czyli kula automatycznie leci w klatę). Odległość to jakieś 10 heksów. Wzór na atak z F1: BTH (Base To Hit) = (Skill - 30) + ((PE - 2) * 16) - (HEX * 4) - (AC of Target) [- 10% at night if HEX >= 5] Mnożnik 16 jest za broń typu karabinowego. Bronie które mają zasięg (Range) mniejszy niż 25 heksów mają mnożnik 8 (pistolety, strzelby, broń rzucana etc.). Przeciwnik zaś ma Armor Class równy Leather Jacket z F1, czyli 8. Do tego wysokość Agility, czyli 5. Warunki oświetleniowe są normalne (dzień), więc brak kary za słabe światło. Ze wzoru wynika w takim razie, że Max bije na równe 93%. Rzut 1k100 na Atak: 56/93. Rzut na Critical Chance: 98/01, niepotwierdzony, brak kryta. Rzut na obrażenia: 17/20+20. Całe 37 punktów, będzie bolało. Ok. Legionista dostał w klatę, i to mocno. Ale czy zada mu to obrażenia? Max bije ze standardowego naboju 10mm, FMJ (Full Metal Jacket), który ma mnożnik “do wszystkiego” równy x1. Teraz trzeba będzie odliczyć Damage Threshold zbroi (równy 6 - więc obrażenia spadają do 31) oraz Damage Resistance. Typ ataku jest Normal, DR weźmiemy z Leather Jacket, czyli 20% redukcji (31 * 0,2 = 6,2 ; czyli 6 po zaokrągleniu). Kolo sam z siebie DR ma 0% (tak jak każdy normalny człek bez Perków), więc liczy się tylko ten ze zbroi. Legionista oberwał za 37-6-6=19 dmg. Ten strzał zajął, powiedzmy, 4 Action Points, ale zarepetowanie gnata zajmie 1 AP. Ot, taki prztyczek w nos za używanie broni powtarzalnej. Repetuje… i zostaje mu ⅜ AP. Nie wystrzeli już. Nie rusza się, więc zmuszony jest zakończyć swoją turę. Te 3 niewykorzystane AP przechodzą na poczet zwiększenia jego Armor Class o 3%. Przechodzimy do drugiej osoby, a w zasadzie dwóch. Billy i Laura. W ostatniej chwili dziewczyna zauważa, że za nimi biegli trzej kolejni legioniści. Musieli wyjść z pracowni na północ od zbrojowni. Byli poważnie poharatani, ani chybi z powodu zniszczenia zbrojowni i wszechobecnych rykoszetów oraz szrapneli (start walki z -40 HP dla Explorersów, -30 dla Blacksmitha). Chcieli się zemścić. Ale (w ramach Programu Dobroci dla Graczy), parka ma okazję trochę ostudzić ich zapał. Laura chwyta za Fire Bomb, odpala zapalniczką i ciska w ciasno stłoczonych wrogów (zwykły rzut 5 AP, szansa trafienia jest zerowa - wręcz minusowa po odliczeniu AC, ale zobaczymy jak bardzo zboczy: 19 na k100, nie tak źle - przywali gdzieś w ścianę i obejmie Explorera z obrzynem; kryt 57/06; Dmg Fire 7/10+10=17; 17 - DT 4 = 13; 13 - DR 0 (bo specyficzny typ obrażeń) = 13 obrażeń; koniec tury i 3 AP idzie w +3 AC). Billy przywali mu jeszcze ze strzelby lewarowej (standardowy strzał 4 AP; 20 gauge ammo ma mnożniki x1; BTH 89% - 89/89; kryt 17/03; dmg Normal 19/24+24=43; 43-DT4=39; 39-DR8=31). Explorer dostał w brzuch, jest na -6 HP i zatoczył się na ścianę, martwy i podpalony chemikaliami z koktajla. Pierwszy denat! Repeta spluwy (1 AP). Pozostałe 3 AP lecą do +3 AC. Utangisila dopadnie (ruch 4 AP) swojego oponenta i przygrzmoci mu z Punch Guna (nabój to standardowy 12 gauge, więc -10% AC i reszta mnożników x1). Ataki w zwarciu są dużo łatwiejsze do wykonania (najwyraźniej aby zbalansować to, że trzeba najpierw podejść). BTH wynosi Skill (w tym przypadku Unarmed 100) - AC (8+5=13; 13-1=12). I tyle. Więc: 60/88; Critical Chance 30/03; Dmg Normal 10/10+10=20; 20+4 Heavy Handed Trait=24; 20-DT6=18; 18-DR4=14 na klatę. Utang ma dużo AP - całe 10 max, więc starczy mu jeszcze na pchnięcie rękawicą ze szponem modliszki z drugiej ręki (3 AP; 46/87; kryt 03/03). I teraz dochodzi do ciekawej sytuacji, bo wszedł kryt. Więc rzucamy z tej tabeli: 53, Torso. Grubo - zignoruje pancerz, zada dwukrotne obrażenia i powali. Dmg: [15/15+15+4 (Heavy Handed)] *2 = 68. Jest na -29. Utang w efektowny sposób przebił frajera na wylot w okolicach osierdzia, a potem wydostał ostrze rozpruwając całą klatę i bark. Obsikawszy wszystko (i wszystkich) dookoła juchą, legionista pada martwy. Bardzo martwy. 0 AP więc koniec tury. Barry i Feng. Kitajec zacznie, doskakując (ruch 3 AP) i krojąc łajzę swoim wielkim mieczorem prosto po glacy (atak mierzony w Head 4 AP; 51/95; kryt 15/15, 91 - zignoruje pancerz, powali, dmg x3 i rzut na Luck aby uniknąć Oślepienia; Dmg Normal 16/16+16=32; 32*3=96; Luck 6/4 - Blinded; jest na -45). Cios wielkim mieczem z góry na dół przerąbał legionistę od czubka głowy aż po flaki. Lee oswobodził mieczora kopniakiem, wypruwając te wnętrzności. W “wiatrołapie” pojawiło się jeszcze więcej krwi, na wszystkim i na wszystkich. Jest bardziej martwy niż ten zabity przez Utanga. Ostatnie 3 AP przeznaczy na ruch do trzeciego wroga. Barry pobiegnie 6 AP do przeciwnika. Ma akuratnio 3 AP by mu chlasnąć modliszkowym pazurem (50/87; 10/15+15=25; 25+4 Heavy Handed+2 Bonus Hand to Hand Damage=31; 31-6DT=25; 25-5DR=20). Skurwiel dostał całkiem solidnie. Ostatni 1 AP leci na +1 AC. Richard wychyli się zza kolumny (1 AP, włącznie z powrotem do poprzedniej pozycji) i zapakuje w gnoja z pistolecikiem całą serię (10 naboi). Za trzymanie peema oburącz będzie +10% szansy trafienia (BTH=48; naboje 9mm FMJ mają mnożniki x1; seria 10 naboi - 38, 18, 92, 88, 88, 61, 85, 91, 35, 08/48 - 4/10 naboi trafiło; kryty - 17, 49, 31, 01/06 - będzie jeden, ostatni; Dmg Normal 4+7=11, 5+7=12, 5+7=12; 11 / 12 - DT6 = 5 / 6; 5 / 6 - DR1=4 / 5; razem 13 dmg z pierwszych 3 kul; kryt 83 - powala, ignoruje pancerz, dmg x2; 2+7=9; 9*2=18; razem 13+18=31 dmg). Kolo przyjął serię na klatę, jakoś (ledwo) wyżył i leży na podłodze. Natalia urwie z Hunting Rifle’a w cymbał drugiego Explorera w głębi korytarza (Aimed Shot 6 AP +1 za zarepetowanie; BTH 60; 19/60; nabój standardowy .32cal ma mnożniki x1; Dmg Normal 8+13=21; 21-1DT=20; 20-2DR=18). Kolegę rewolwerowca zabolało, ale jeszcze się trzyma. Pozostałe 2 AP zostają zutylizowane w formie +2 AC. Martin zakończy turę BG i sprzymierzonych NPC pakując pociska w wylegującego się Legionistę (5 AP; 10mm standardowy nabój ma mnożniki x1; wróg leży, więc +10%; BTH… całe 32; 27/32; dmg normal 3/11+11=14; 14-6DT=8; 8-2=6; typ ma -3 HP). O mały włos, a rekrut przeżyłby i ten nabój. Ale nie. Upór uporem, ale każdy w końcu kiedyś sobie odpuszcza. Z jego sprite’a pociekła krew i na ekranie pojawił się napis, że gość zmarł. Za pozostałe 4 AP Lucas wykona ruch po skosie na płn.wsch. aby mieć wszystkie sektory na widoku. Surprajz-tura Drużyny B się kończy. Przeciwnicy działają wg. swojej Sekwencji. Legion Raiders biegną za full tury (7 AP). Drugi pałkarz jest przy trzecim maczeciarzu, Fengu i Barrym, pierwszy jest gdzieś w połowie drogi. Legion Explorer z .357 Magnum Revolver wyceluje i wypali w Laurę (3 AP; naboje standardowe .357 Mag mają mnożnik x1; BTH 36; 77/36 - pudło). Jest to rewolwer single-action, więc musi być repeta (1 AP). Wypali jeszcze raz (76/36; znów nie trafił). Legionary Blacksmith rozkręca Auto-Axe, dobiega do Kitty’ego (4 AP) i… i nie potnie go, bo zabrakło mu AP. Za to przyjebie mu tak typowo po falloutowemu z gołej pięści (Strong Punch 3 AP; 13/53; Normal Dmg 2+4=6; 6-6DT=0). Nic mu nie zrobił. Pierwsza tura walki się kończy, a zaczyna druga. Drużyna B nie działa już razem w kupie przed wrogami, liczy się Sekwencja - czyli zaczyna Igła. Pozwolicie jednak, że w tym momencie zakończę rozgrywkę mechaniczną. Test zakończony. Oprócz wyjaśnień na początku posta mam pewne spostrzeżenia: - Niektórzy gracze chyba nie wbili sobie Skill Points w Skills, bo taki np. Martin (rzekomo snajper) miał z powodu niskiej Percepcji i niskiego Skilla żenująco niską szansę na trafienie. Igła, mająca aż 9 PE, przebijała go na głowę mimo bezlitosnego wzoru na BTH. - Unarmed i Melee Weapons są przydatne, bo atak z tych Skilli jest bardzo prosty, łatwo komuś przywalić i nie trzeba wbijać więcej jak 100% Skilla. Skille do walki dystansowej natomiast trzeba pompować, na moje oko, do 120-150% by doświadczyć komfortu w życiu. - Żeby nie te kryty, to kilku z tych, co padli, wciąż by stało. LK, More Criticals, Better Criticals, Finesse okazują się być niebywale przydatne, nie mówiąc już o high-level Perkach Slayer i Sniper. - Mechanika ciekawa, fajna do użycia przy stole i… właśnie, przy stole. Żeby się nauczyć podstaw, przetrzepać karty postaci oraz opisy broni, pancerzy i innych pierdół aby zrobić tą turę musiałem poświęcić ponad 3 godziny. Da radę w to grać, ale tylko z pomocą ogarniętych graczy przy stole, w realu, gdzie każdy ma kości i znajomość mechaniki, żeby odciążyć MG. Do PBFa się toto nie nadaje. Przechodzimy z powrotem do wersji fabularnej. Key przeszukiwał ogród w poszukiwaniu kogokolwiek. A nikogo nie było. Znalazł jeszcze tylko kilka porąbanych ciał niewolników - mężczyzn, kobiet, a nawet dzieci - obok zabitych dwóch legionistów przy bramie prowadzącej do dzielnicy mieszkalnej. Strażnicy ulegli przewadze liczebnej i zostali zakłuci jakąś paskudną bronią - pewnie widłami i innymi narzędziami pracy w gospodarstwie. Brama była otwarta na oścież. W dzielnicy rozpościerającej się za nią panował kompletny chaos. Ludzie się bili, kradli, plądrowali, coś płonęło, ktoś strzelał, Legioniści próbowali przywrócić porządek siłą, zaś niewolnicy oraz - o dziwo - inni Legioniści (noszący na pancerzach jakieś nietypowe półpłaszcze piaskowego koloru) atakowali ich. Brama południowa była zawarta. Nie było strażników po tej stronie - a raczej nie na dole, bo ktoś sterczał na górze i chyba strzelał gdzieś w stronę targowiska. A mieli co robić, bo po drugiej stronie bramy i muru narastał rumor walk. Obok zobaczył schody prowadzące na podest wewnętrznego muru i na nadbudówkę bramy. Pozostali Igła miała pełne ręce roboty. Ledwo zarepetowała nabój, a dwóch z trzech ciężko rannych, acz ogarniętych bojowym szałem i żądzą zemsty Legionistów wciąż parła na Lucy i Sticky’ego. Uniosła karabin do oczu i wypaliła. Pocisk .32cal nie był mocny, ale wystarczył… tym bardziej, że przeszył na wylot od boku prawe kolano “rewolwerowca”. Pistolero zawył, padł na ranne kolano, zawył znowu, upuszczając spluwę, stoczył się na podłogę całkiem. Cyrus to wykorzystała, chwytając za swojego varminta, podchodząc i z przyłożenia wiercąc mu w mózgu dziurę pojedynczym nabojem .22LR. Obydwie dziewczyny zarepetowały i zaczęły szukać nowych celów, kierując wzrok na legionowego kowala… ...kowala, który był w zwarciu z sanitariuszem Kitty. Wirujące ostrze Auto Axe było tuż obok… ale na szczęście strzelba lewarowa była krótka. Przyłożył ją w szamotaninie do przegubu prawicy skurwiela i pociągnął za spust. Śrut 20 gauge nie mógł być mocny, ale zmasakrował łajzie całą, wielgachną i umięśnioną łapę. Zaraz potem kolo dostał w potylicę z naboju 10mm, posłanego weń przez lewar Lucky’ego, i padł na glebę, prosto na własne, wciąż działające mechaniczne ostrze. Zanim instrument się wyłączył, zmasakrował zwłoki nie lżej niż Feng, Utang czy Key mieli w zwyczaju. Jinx i MJ mieli nie lada problem. Nie mieli w tej chwili czystego strzału wobec pozostałych wrogów, z wschodniego korytarza też nikt już nie wyskakiwał (a przynajmniej na razie…). Ale z okrągłej dziury w suficie tuż obok prowizorycznej kolumny spadł jakiś przedmiot. W ułamku sekundy obydwaj zorientowali się, jak bardzo przerażający był to przedmiot - tym bardziej, że świecił. Słyszeli, że jak te granaty świeciły, to musiały być już odpalone. Kiedy uderzył o podłogę z zielonkawym błyskiem, ci dwaj już spieprzali jakby umieli się teleportować. Richard rzucił się do prawego przejścia, padając i zasłaniając się trupem. MJ zaś rzucił się do tyłu, biorąc Maxa i wpadając z nim za róg. Z rozpędu potrącili Natalie i wszyscy troje wyrżnęli o klepisko. W samą porę. Potężna (acz ograniczona w swym zasięgu) detonacja zielonej energii rozbłysła na cały przedsionek, dezintegrując filar. Po krótkiej chwili cały sufit runął w dół, roztrzaskując się w kawały betonu, złomu i tynku, znacznie poszerzając sufitowy “prześwit”. Ktokolwiek ten granat rzucił, zdołał się zmyć przedtem, nie było go widać. Na szczęście na “wiatrołap” - i tym samym na głowy wojowników z drużyny - nic nie spadło. Utangisila ruszył biegiem na trzeciego gościa z maczetą i wspierającego go gnojka z maczugą, kiedy - jak wybiegał zza winkla - z impetem zderzył się z nadbiegającym drugim maczugowcem. Przeturlali się po podłodze po ukosie korytarza, chwytając i próbując nawzajem zdzielić. Sukinsyn był szybszy, przywalił dwa razy szybko drewnianą maczugą w lewe, praktycznie nagie udo Utanga, prosto w mięsień, zadając mu okrutny, tępy ból. Ale sam skończył gorzej. Szpon modliszki przeszywał mu właśnie gardło i szyję z prawa do lewa. Kiedy Murzyn wyrwał narzędzie zbrodni, pazur urwał łeb w całości, chlustając na niego obsceniczne ilości krwi. Poruszał nogą - mógł ruszać, mógł wstać - wstał. Czuł tępy ból, ale nie miał odruchów wymiotnych - kość nie była złamana. Ale opuchlizna i krwiak pojawiały się momentalnie i były widoczne nawet na hebanowej skórze dzikusa. I wtem właśnie na plecy opadła mu druga z tych cholernych pał, bijąc go raz, drugi, trzeci. Padł na pysk, zdrowo obity, a wróg szykował się już do roztrzaskania jego czaszki. Powstrzymał go Barry, przepychając się obok walczących i dołączający do kolejki osób bijących po plecach, sprzedając paskudne drapnięcie modliszkowym szponem. Gnój zawył jak dziki, upuszczając pałę i padając na kolana. Jeszcze dwa ciosy zadane przez Simmonsa i był martwy. W międzyczasie Feng i ostatni Legionista obłożyli się ciosami. Maczeta była szybsza, spadając na prawy bark Azjaty i lekko go raniąc. W zamian potężny, oburęczny mieczor chlasnął nisko od boku, wrzynając się w cielsko oponenta aż zachrobotało po kręgosłupie. Wyrwał je półobrotem, kolejnemu nieszczęśnikowi wywlejakąc na wierzch wnętrzności. Chwila spokoju. Nikt więcej się nie zbliżał, acz na górze słychać było okrzyki i biegi. Na dole, w głębi hacjendy podobnie - ale zaraz dołączyły do nich krzyki rannych, bojowe okrzyki (a raczej desperackie wycia), brzęki, pierwsze wystrzały. Barry i Utang mogli zobaczyć, że w holu (i prawdopodobnie jadalni również) doszło do nagłego, “zdradzieckiego” ataku niewolników na pozostałych legionistów (których było jeszcze sporo - musieli się zebrać z prawie całej posiadłości na obiad i została tylko szkieletowa obsada najważniejszych punktów poza jadalnią). Z lewej strony, z kuchni, wybiegali kolejni buntownicy dzierżący w rękach kuchenne utensylia oraz skitrane kosy czy inną “skradną” broń. Szary sprej: miejsca naporu zbuntowanych niewolników i starć z legionistami. Ad. czerwony sprej: można wejść do tych lokacji, acz teren jest trudny i niebezpieczny (sporo szrotu i gruzu, zbrojownia w dodatku płonie).
__________________ Dorosłość to ściema dla dzieci. Ostatnio edytowane przez Micas : 26-01-2019 o 20:59. |