Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-04-2010, 17:54   #51
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Nie mieliście czasu na opłakiwanie zmarłych, chodź zadzior w duszy pozostał. Nie wiedzieliście co zrobić. Ile jest wrogów? Czy w kamienicy są żywe trupy?
Wszystko pozostawało wielką zagadką.

---------------------------------------------------------------------------

Rafał Król
Strażak poczuł się tak, jakby właśnie stracił rodzinę. Obwiniał się w duchu za śmierć towarzyszy. Opuszczenie bezpiecznego schronienia było jego pomysłem. Ale nie obwiniał tylko siebie. Duża cześć winy, na nieszczęście spadła na kanibali, którzy wykorzystywali okoliczne budynki jako bazę.
Rafał wyjął z plecaka cały swój arsenał jaki zabrał. Pistolet TT trafił za pasek, Glauberyt na plecy, a przeładowana dubeltówka trafiła do rąk.
Kiedy przekładał amunicję do kieszeń kurtki, powiedział tylko:
- Pogońmy tych skurwysynów. I tak żywe trupy się zlazły, i tak.
Następnie otworzył drzwi i skierował się w stronę odgłosów.

Antoni Nowakowski
Byłeś wściekły, a zarazem całkowicie rozbity. Stanowiłeś bardzo niebezpieczną mieszankę wybuchową, która potrzebowała tylko iskry aby wybuchnąć.
Kiedy spostrzegłeś że Rafał szykuje się, bądź co bądź, do otwartej bitwy z tymi kanibalami, zrozumiałeś że wszelkie próby powstrzymywania go spełzną na niczym. Ale czy miałeś w ogóle go powstrzymywać?

Jarosław Bodziony
Kiedy spostrzegłeś co robi Rafał, szybko poszedłeś w jego ślady. Przeładowanie RAK'a i pistoletu WIST trwało zaledwie kilka chwil.
Ściana na której wyładowywałeś przed chwilą swoje frustracje, zyskała czerwony odcień. Rozbiłeś sobie kostki ręki, mimo wszystko adrenalina i nerwy jak narazie nie pozwalały Ci odczuć bólu.

---------------------------------------------------------------------------

Otworzyliście drzwi z prowizorycznej kuchni, do dalszych pomieszczeń. Wszędzie było widać ślady bytności ludzi. Był to niewielki salon. Zapewne przed pandemią wyglądał naprawdę ładnie. Obecnie szklany stół był zbity, meble rozbite i ułożone w kącie, jakby czekały za tym, aż ktoś je włoży do ogniska. Obok drzwi do kuchni z których wyszliście, stały drzwi do mniejszego pokoju w którym pracowała jakaś maszyna. Agregat! Na razie zrezygnowaliście, aby go taszczyć. Ruszyliście do następnych drzwi, prowadzących do klatki schodowej i ruszyliście ku parterowi.

Drzwi wejściowe były mocno zabarykadowane. Zablokowane meblami i workami z piaskiem. Nie było mowy aby tędy wszedł jakiś zombiak.
Błagalne krzyki w piwnicy trwały cały czas. Strażak szedł cały czas do ich źródła, do piwnicy.
W końcu dotarł do miejsca, która robiła ludożercom za spiżarnię. Po przywiązywane do stalowych rur sylwetki wyglądały okropnie.
Tego się właśnie spodziewał strażak. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Liczne pajęczyny świadczyły o tym że nie ma tu żywych trupów. Podobno obecności zgniłków nie tolerują żadne stworzenia.
Oprócz przywiązanych więźniów, w podłodze znajduje się również klapa, jakby do piwnicy.

Strażak ją zignorował. Wyjął bagnet z pochwy i ruszył w kierunku więźniów. Jeden nawet się zasłonił, myśląc że zostanie zadźgany i zdziwił się strasznie, gdy mężczyzna zamiast podciąć mu gardło, przeciął krępującą go linę.
Niestety nie wszyscy mieli takie szczęście jak tych kilku śmiałków.
Niektórzy przywiązani, okazali się po prostu zwłokami. Niektóre ciała były już w zaawansowanej formie rozkładu. Kiedy Strażak uwolnił więźniów, Ci ruszyli do niewielkiego pomieszczenia obok i znaleźli swój ekwipunek.
- To nasze. Zabrali nam to i tam wrzucili. - wyjaśnił pośpiesznie jeden z nich.

Nagle z kanału pod klapą dało się słyszeć kolejne krzyki, tym razem nie błagalne, a wypełnione agresją.
- Szybko! Szybko! Są w piwnicy! Uwalniają więźniów!
- Biegiem ośle!
- Tam jest Agnieszka! Powinna być na poddaszu! Zabiją ją!
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.

Ostatnio edytowane przez SWAT : 22-04-2010 o 22:09.
SWAT jest offline  
Stary 21-04-2010, 18:45   #52
 
Mefik's Avatar
 
Reputacja: 1 Mefik nie jest za bardzo znany
Krzysztof Dzięki za ratunek ,już od 3 dni tu się kiszę gdyby nie twoja pomoc pewnie jutro bym był zjedzony przez tych psycholi, nie pamiętam jak się to stało szukałem żywności w spożywczym wychodziłem już z kilkoma konserwami by schować je w kryjówce oberwałem w głowę i obudziłem się tu
Opowiedział wybawcy swoją historię jak tu trafił, a po chwili a jeśli mogę spytać jak masz na imię ?. Bo mi mówią Krzysztof.

Krzysztof Sprawdził czy wszytko jest w plecaku "na szczęście niczego nie zabrały skurczybyki" pomyślał przez chwilę i zaczął ubierać się w swoją kamizelkę kuloodporną, a po chwili dobył z kabury kamizelki glock'a i z uśmiechem wywołanym przez widok jego poczciwego pistoletu który już służył mu za czasów początku jego służby w straży miejskiej
To teraz się policzę się z tymi skurwielami na dole, zapłacą za wszytko co uczynili, hahah myśleli że apokalipsa nastała to można im wszystko.. Mylili się ! nadszedł ich sąd Boży ! powiedział to do siebie z Szaleństwem na twarzy.
 
Mefik jest offline  
Stary 22-04-2010, 22:32   #53
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
Antoni widząc, jak jego kumple wyciągają „klamki” wydobył ze specjalnego olstra pod kurtką swojego obrzyna, którego nosił na „wyjątkowe” okazje. Bez wątpienia ta okazja była wyjątkowa.

Wściekłość, jaką poczuł po starcie przyjaciół z kryjówki, zastąpiła zimna, typowa dla Antoniego, furia. Właśnie w takim stanie mając kilkanaście lat poparzył twarz koleżce, który go zaczepiał „miotaczem płomieni” zrobionym z dezodorantu i zapalniczki. Właśnie w takim stanie, używając drutu kolczastego jako pejcza, pobił innego byczka z rodzinnej wsi pod remizą. Spokojny, skoncentrowany, zawzięty jak dziki rosomak. Każdy, kto znał Antoniego, wiedział że w takim stanie przeleje krew bez wyrzutów sumienia i bez wahania, nie dbając o swoje bezpieczeństwo ani życie.

Szedł powoli – z obrzynem w jednej ręce i maczetą w drugiej. Pozwolił by idący szybciej Rafał Król minął go na schodach klatki schodowej, która wyglądała jak luksusowy squad w którym sypiał w czasach jako bezdomny. Farba łuszczyła się jak należy, śmierdziało grzybem i wilgocią. Miło. Przytulnie. Sentymentalnie. Menelsko. Jak, kurwa, w czasach przed epidemią. Jak w rodzinnym domu w małopolskiej wsi.

Kiedy Antoni znalazł się w pobliżu studni prowadzącej do piwnic spojrzał na Jarka i syknął cicho:
- Obczaj dziurę, Jaro! Zajeb, jak ktoś wychyli z niej łeb.
Sam poszedł za Królem.

W pomieszczeniu z ludźmi uniósł broń, by rozwalić głowę pierwszemu, który nawinie się pod lufę. Lecz szybko opuścił ją, widząc w jakim stanie znajdują się ludzie.

- Pierdolona spiżarnia – pomyślał Antoni spoglądając jak Rafał uwalnia ludzi z więzów. – Zrobili tu sobie z nich pierdoloną spiżarnię.

Przez chwilę poczuł pieczenie w żołądku, kiedy pomyślał że mógł skończyć w ten sam sposób. Przypięty do rury. Czekając na degenerata, który miał zamiar go zeżreć. Kurwa! Z jednej strony chodzące trupy z dietą złożoną z „ludziny” z drugiej strony jeszcze takie wykurwiałe degeneruchy! Świat rzeczywiście się skończył!
Opuścił lufę obrzyna mierząc w podłogę i spojrzał na nowych ocalonych.

Antoni przyglądał się nieufnie wyswobodzonym „zapasikom”. Był nieufny względem obcych, a kiedy zważył że jeden z ocalonych kolesi nakłada "szmatki" straży miejskiej, rysy twarzy Antoniego jeszcze się zwęziły.
Przypomniał sobie, ile razy przed tym szaleństwem musiał spierdalać przed „SadoMachami” jak nazywali Strażników bezdomni. Przypomniał, jak chętnie te sukinsyny używały swoich pałek na nikomu nie wadzących kloszardów.

Kiedy jednak usłyszał, jak „strażnik” mamrocze pod nosem groźby pod adresem tych, przez których zginął Niemiec i Badyl Antoni znów przypomniał sobie, że ma dług do spłacenia.

Nigdy nie zabił człowieka. Żywego człowieka. Teraz jednak miał na to ogromną ochotę. O ile można było tych kanibali nazwać ludźmi.

Kiedy usłyszał wrzaski dochodzące z góry spojrzał na Strażaka.
Kilka miesięcy znajomości pozwoliło Rafałowi zrozumieć, że Antoni jest gotów do walki i tylko czeka na polecenie. W końcu to Król jest szefem. A szef to szef i już.
 
Armiel jest offline  
Stary 24-04-2010, 13:47   #54
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Wojtek przypięty do rury myślał już tylko o jednym. Idą by go zabić. Wiedział, że kiedyś będzie to musiało nastąpić, ale liczył że nie zostanie zjedzony. Gdy podszedł do niego mężczyzna z bagnetem już myślał, że idzie przeciągnąć ostrze po jego gardle. Jednak mylił się, ten odciął go od rury i podobnie zrobił z resztą. Nie czekając aż strażak zmieni zdanie poszedł szybko do pokoju gdzie mieli trzymać ich rzeczy.

Pokój był taki jak wszystkie w tym budynku. Śmierdziało tu, farba łuszczyła się, lecz były tu oznaki życia. Na półkach leżał ich ekwipunek. Szybko odnalazł górną część swojego munduru, plecak z mapami i radiem oraz broń. Karabin z kolimatorem zarzucił na ramię a pistolet schował do kabury. Nóż umocował z tyły przy pasie. Nie lubił swojego karabinku. Onyks nie był bronią dla snajpera. O wiele pewniej czół się z SWD, ale niestety w jednostce zostało tylko to. P-83 zalegające teraz w kaburze również nie poprawiało mu nastoju.

Szybko przestawiając selektor ognia na półautomatyczny wyszedł z pokoju po uprzednim sprawdzeniu stanu magazynka. Był pełny. Pomieszczenie w którym nie wiadomo jak długo był przetrzymywany wyglądało z tej perspektywy inaczej. Jak spiżarnia. "To chore" myślał żołnierz. Jednak nie było teraz czasu na użalanie się nad innymi. Szybko podszedł do reszty. Kiwnął im głową na powitanie i ruszył za osobą w strażackiej kurtce, w której widział przywódcę grupy. Idący za nim facet nie podobał się żołnierzowi. Wyglądał jak by miał zaraz chlasnąć maczetą najbliższą mu osobę.

Wojciech nie zadając pytań szedł za nimi o kilkanaście kroków z tyłu. Co chwilę oglądał się szybko za siebie. W czasie epidemii przeczesywał już dziesiątki, jeżeli nie setki takich budynków. Nigdy nie mógł się do nich przyzwyczaić. Cały czas szedł w pełnym skupieniu, gotowy nacisnąć spust gdy tylko zajdzie taka konieczność. Rozglądając się wokół siebie starał się zapamiętać plan budynku, miejsca w których byli i przypomnieć sobie jak się tu znalazł.

Pamiętał tylko urywki z wydarzeń przed ocknięciem się w tej ... spiżarni. Pamiętał jak osłaniał swój oddział z Michałem, pamiętał jak uciekali przed żywymi trupami i to, że Michał nie żyje ... . Dopiero teraz ta straszna wiadomość dotarła do niego. Zginął jego najlepszy przyjaciel. Jeżeli zabili go ci kanibale, to wolał nie myśleć co się stało z jego ciałem.
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline  
Stary 26-04-2010, 17:36   #55
 
chuck's Avatar
 
Reputacja: 1 chuck jest na bardzo dobrej drodzechuck jest na bardzo dobrej drodzechuck jest na bardzo dobrej drodzechuck jest na bardzo dobrej drodzechuck jest na bardzo dobrej drodzechuck jest na bardzo dobrej drodzechuck jest na bardzo dobrej drodzechuck jest na bardzo dobrej drodzechuck jest na bardzo dobrej drodze
Ruszył za strażakiem, krzyki wydawały się coraz głośniejsze. W korytarzu czuć było stęchlizną. Kolejne stopnie były tuż za nim, gdy zbliżali się do parteru podniósł swoją broń, kto wie, może trupy się przedarły lub żywi przygotowywali zasadzkę. Na szczęście parter był pusty, zaś frontowe wejście dobrze zabarykadowane. Stąd rozpoznawał już dwa męskie głosy.
Wszedł do piwnicy, i zobaczył to czego się spodziewał, spiżarnia z wciąż żywym jedzeniem. Rozejrzał się w głąb ciemnego pomieszczenia z cegły. Parę ciał, w różnym stopniu rozkładu i o różnym stopniu ohydnym zapachu. Ale 2 osoby żyły. Zapanowała cisza, jedna z sylwetek spuściła wzrok, pewnie myśleli że czas na nich...
Zaś widok strażaka zbliżającego się do nich z nożem też zapewne nie dodawała im odwagi. W podłodze widniało jakieś wejście.
Kanały? Pomyślał, chcąc rozwiać swoje wątpliwości szybko zbliżył się do wejścia. Usłyszał sapanie i szybki tupot butów.
- Szybko! Szybko! Są w piwnicy! Uwalniają więźniów!
- Biegiem ośle!
- Tam jest Agnieszka! Powinna być na poddaszu! Zabiją ją!

Spojrzał się w tył dwaj więźniowie już byli w swoim dawnym rynsztunku.
Panowie co tu się kurwa dzieje?
Wciąż nie mógł do końca uwierzyć że to byli kanibale, to było zbyt pojebane.
Jest stąd jakieś wyjście? Bo jeśli są tylko kanały... to proponuje znaleźć jakieś zabezpieczenie, te pojeby na dole są pewnie uzbrojone. Mówili tez o jakiejś dziwce na poddaszu, jak damy ją przodem to może nie będą strzelać. Biermy zapasy i spierdalajmy stąd bo wokół gromadzi się armia trupów. Powiedział do "nowych"
Odetchnął i splunął w głąb kanału.
O kurwa, gdzie moje maniery. Jarek jestem. Rzekł z uśmieszkiem na twarzy.
Pod tym uśmieszkiem jednak czaiła się niepewność, a w ręce, chłodny chwyt RAKa.
 
chuck jest offline  
Stary 27-04-2010, 20:25   #56
 
Spiderus's Avatar
 
Reputacja: 1 Spiderus nie jest za bardzo znany
To działo się wszystko jak we śnie. Pamiętam niewyraźne zarysy sylwetek w mroku, jakieś krzyki. Były nie wyraźne jakby ktoś puszczał nagranie z magnetofonu w trybie zwolnionym. I ten niemożliwy ból głowy.
Leżałem przykuty, lecz coś się się nagle zmieniło. Przyszli kolejni ludzie... czego oni chcą odemnie?!...
Nie, to nie oni. Jeden z nich podszedł do mnie i rozkuł mnie. Usiadłem na ziemi, miałem w głowie wir, jakby wrzucili mnie do pralki i przełączyli na tryb wirowania. Już miałem tego dosyć, chciałem zejść z tej karuzeli.

Dwa głębokie oddechy świeżego powietrza przybyłego za tymi ludźmi, orzeźwiło mnie i zacząłem kojarzyć fakty.
Ostatnią rzeczą którą pamiętam to był świst, jakby puknięcie po którym wszystko zniknęło. Wolałem nie dotykać głowy, bo kolejna fala bólu mogłaby
sprawić, że straciłbym przytomność.

- Szybko! Szybko! Są w piwnicy! Uwalniają więźniów!
- Biegiem ośle!
- Tam jest Agnieszka! Powinna być na poddaszu! Zabiją ją!

Rozejrzałem się po piwnicy aby znaleźć mój plecak i broń
Są! Ucieszyłem się w duchu, że leża pod przeciwną ścianą.
Wstałem, lekko chwiejąc się i podążyłem ku moim rzeczom.
Colt .44M, katana, sztucer 98M i łom leżały obok plecaka jakby uśmiechając się do właściciela. Ciekawe, amunicja nie tknięta, co to miałoby znaczyć?-pomyślałem jednocześnie z lekkim metalicznym kliknięciem włożyłem bębenek z nabojami z powrotem do wnętrza colta...
Schowałem colta do kabury przy pasku, zażyłem jedną z ostatnich tabletek apapu, które miałem schowane w plecaku. Założyłem katanę na plecy i po sprawdzeniu ilości nabojów w sztucerze, narzuciłem go na plecy.

-O kurwa, gdzie moje maniery. Jarek jestem
-Mów mi Zdziszek, ale oficjalne przywitanie pozostawmy na później
Powiedziałem to dobywając colta .44 z kabury, wiedziałem już co będzie się działo.
 
Spiderus jest offline  
Stary 28-04-2010, 18:14   #57
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Nowe osoby, nowi towarzysze... Nie wiecie czy wypełnią lukę po niedawno zmarłych, ale na pewno w grupie będzie raźniej.
A patrząc na uzbrojenie nowych towarzyszy, na pewno nie będziecie narzekać na nudę.

---------------------------------------------------------------------------

Jarosław Bodziony
Tkwiłeś pochylony nad kanałem i wpatrywałeś w panujący się w dole mrok. Krzyki wydały dobywające się z dołu, wydawały się o wiele bardziej oddalone. Pozwoliłeś sobie spuścić z nich wzrok i popatrzeć na to co robił strażak. W końcu uwolnieni też mogli się okazać szaleńcami, chcącymi zabić swoich towarzyszy. Na całe szczęście żaden atak z ich strony nie nastąpił, ba, byli nadzwyczaj wdzięczni za uwolnienie...
Nagle z zamyślenia, a raczej zapatrzenia wyrwał Cię odgłos strzału.
Pocisk z jakiejś śrutowej broni śmignął Ci koło twarzy, trafiając w sufit.
- KURWA! CHYBIŁEM! - daje się słyszeć zdenerwowany głos z dołu.

Wszyscy
Uwolnieni są wdzięczni wybawcom. Wybawcy trochę nieufni, ale czego można się spodziewać w takich czasach po obcych ludziach? Zwłaszcza że przed chwilą stracili trzech przyjaciół, z którymi znali się już jakiś czas.
- Jestem Rafał, tamten to Antoni, a ten klęczący nad dziurą to Jarek. Przed chwilą straciliśmy trzech przyjaciół. - wyszedł z inicjatywą strażak - Ukrywamy się na przedmieściach Warszawy, wyszliśmy poszukać zapasów. A wy ską.... - strażakowi przerwał wystrzał, który prawie zabił Jarka.
Dodatkowo na klatce schodowej pojawia się wystraszona dziewczyna, na oko 17 lat. Patrzy na was chwilę, po czym zaczyna krzyczeć i ucieka na górę.
Gońcie ją! - wskazał strażak na Krzysztofa i Jarosława, którzy stali najbliżej schodów - My zajmiemy się tymi na dole!
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 28-04-2010, 20:54   #58
 
chuck's Avatar
 
Reputacja: 1 chuck jest na bardzo dobrej drodzechuck jest na bardzo dobrej drodzechuck jest na bardzo dobrej drodzechuck jest na bardzo dobrej drodzechuck jest na bardzo dobrej drodzechuck jest na bardzo dobrej drodzechuck jest na bardzo dobrej drodzechuck jest na bardzo dobrej drodzechuck jest na bardzo dobrej drodze
Potężny huk który wyleciał z czeluści, to trafiło do jego uszu, i pęd powietrza, tylko tyle poczuł, potem już tylko uderzenie o chłodna podłogę. Padł na ziemie to był odruch, nie zastanawiał dię tym czy go trafili czy nie.
Ja pierdole strzelają!!! krzyknął, w zasadzie nie potrzebnie bo wszyscy słyszeli huk.
Szybko odczołgał się od wlotu kanału, nie chciał dziś wyczerpywać swojego limitu szczęścia. Wstał i przygotował swojego RAKa do strzału. Spoglądnął na swoich kompanów, zarówno na tych nowych i starych, mogli dostać rykoszetem, na szczęście nikomu nic się nie stało. Kątem oka dostrzegł ruch w przejściu na klatkę schodową.Szybko skierował lufę swej broni w tamtą stronę
Kurwa trup Pomyślał.
Pomylił się stała tam młoda dziewczyna, przestraszona i zdezorientowana.
Przez parę sekund ich wzrok spotkał się, jej oczy były idealnie między przyrządami celowniczymi. Nagle zaczęła uciekać.
Gońcie ją! Usłyszał od strażaka.
Długo nie zwlekał od razu zaczął biec w jej stronę. Wygodne ubranie i buty to dawało mu przewagę, był już blisko niej wyciągnął do przodu rękę by pochwycić ją za włosy lub ubranie.
 
chuck jest offline  
Stary 28-04-2010, 22:59   #59
 
Mefik's Avatar
 
Reputacja: 1 Mefik nie jest za bardzo znany
Spoglądając na wybawców kończąc się przygotowywać chwilę pomyślał, a w ich słowach wyczuł możliwość przetrwania..... ale naglę te gdybanie przerwał strzał który mógł zabić jednego z jego wybawców zwanego Jarkiem... ale poleciał w sufit.

Gońcie ją! Usłyszał od strażaka.
Spojrzał na Dziewczynę i pobiegł w jej kierunku. To było proste polecenie więc wyrwał prosto tak jak na szkoleniach w akademii tylko tym razem celem była kobieta z domyśleń musiała być to ta Agnieszka od tych popapranych kanibali nie wiadomo jak niebezpieczna ona jest, ale poczuł że lepiej dorwać ją żywą.
 
Mefik jest offline  
Stary 29-04-2010, 09:33   #60
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
Antoni nie ufał nowym, a jego twarz to wyrażała. Nawet Rafał Król i ludzie, z którymi koczował na obrzeżach Warszawy potrzebował trochę czasu, by Antoni był w stanie mu zaufać. Taką miał naturę, bowiem w życiu nauczył się, że od ludzi raczej należy spodziewać się kopniaków i pogardliwych spojrzeń, niż czegoś dobrego. Oczywiście zdarzały się wyjątki, jak jedna taka miła staruszka, która zawsze pod Netto dawała mu jedzenie. Antoni nigdy nie prosił jej o pieniądze. Widać było, że starsza pani, ma do niego wiele ciepła w sercu. Antoni nie wiedział czemu. Nie pytał. Dziękował jej tylko za jedzenie i patrzył, jak odchodzi z zakupami. Nawet nie wiedział, jak miała na imię. A teraz - jeśli miała szczęście - była już martwa. Jeśli nie - zapewne szwendała się po ulicach szukając ludzkiego mięsa.

Zadrżał, kiedy kula o mało nie trafiła Jarka.
Dziwne uczucie - pomyślał - Chyba zależy mu na nim bardziej, niż sądził.
Przez chwilę, na myśl o tym, że Jarek oberwał zrobiło mu się niedobrze. Kiedy jednak Jaro pogonił za dziewczyną, która pojawiła się na schodach, poczuł taką radość, że nawet pozwolił sobie na lekki uśmiech.

- Król, słuchaj - Antoni pociągnął Rafała za rękaw szepcząc cicho. - Sprawdzę, czy nie ma tutaj innych dziur, którymi mogą nas zajść gdzieś od tyłu. Sam powinieneś wystrzelać wszystkich, którzy spróbują tędy wyleźć.

Spojrzał na faceta w mundurze, który do tej pory się nie przedstawił. Widząc jego broń i zacięty wyraz twarzy wiedział, że będzie w stanie dobrze go osłaniać. Drugiemu facetowi, w mundurze Strażnika Miejskiego niespecjalnie był w stanie zaufać w tak krótkim czasie.

- Weź ta pepeszę, stary - szepnął do żołnierza - i chodź ze mną. Obczaimy parter, czy te kurwy nie mają gdzieś innych wyjść.

Ostrożnie ruszył przed siebie nasłuchując odgłosów dochodzących z budynku. Słyszał szamotaninę na górze, gdzie prawdopodobnie Jaro i ten drugi dopadli tego kurwiszona od kanibali. To jednak Antoni miał w dupie. Teraz liczył się jedynie parter.
Miał zamiar oblukać każdą dziurę, każdy pokój i każdy korytarz na parterze i jeśli zobaczył by gdzieś jakiegoś ludojada ustrzelić jak zdechlaka na ulicy. A gdyby gdzieś znalazł inną dziurę, wtedy się zatrzyma i obgada z "Wojakiem" co i jak.

Obrzyna niósł wycelowanego przed sobą, gotowego do użycia, a resztę broni miał gotową do szybkiego dobycia w razie czego.
 

Ostatnio edytowane przez Armiel : 29-04-2010 o 09:37. Powód: edycja pogrubień i kursywy
Armiel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:58.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172