Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-11-2019, 19:06   #31
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Dni na pokładzie barki, którą przemieszczali się na miejsce akcji mijały powoli. Czarny Templariusz dzielił czas na medytacje, treningi i ślęczenie nad domniemanym holograficznym układem budynków w sztabie Tau. Dowódca powierzył mu opracowanie taktyki ataku. Obrona okrężna po wyjściu z kapsuły, szybkie przemieszczenia wykonywane żabimi skokami, wzajemne krycie, poruszanie się po kompleksie wojskowych budynków, pokonywanie skrzyżowań, wciąganie czołgów w zasadzki, zawsze agresywnie do przodu. Ciągle do celu. Trzeba też było opracować kilka wariantów ataku na generała, biorąc pod uwagę, że będzie miał plecak skokowy. Kill Team miał skomponować, zaaranżować i wykonać symfonię zatytułowaną śmierć.


-Bracie Apolinie, wydaje mi się, że generał Tau jest wystarczająco niebezpiecznym przeciwnikiem nawet jeżeli mamy go zabić. Przy próbie wzięcia go żywcem w jednym kawalku, albo chociaż w trzech, dochodzą dodatkowe komplikacje. Będziemy musieli uważać, żeby nie stała mu się krzywda, co zmniejsza naszą skuteczność bojową. Sugeruję trzymać się pierwotnego planu i zabić Puretide'a.


Medytację przerwało głośne stukanie do drzwi. Vermer powoli podniósł się z posadzki i otworzył. –Przyszliśmy asystować w rytualnym przywdziewaniu pancerza, panie– powiedział młody, na oko dwudziestokilkuletni mężczyzna, za którym stało jeszcze dwóch serwitorów i kapłan. –Uspokoimy ducha zbroi i nastroimy go pozytywnie przed nadchodzącą akcją.
-No to powodzenia
– Vermer uśmiechnął się współczująco do chłopaka.

Wyszli pół godziny później. Spoceni, zmęczeni, z rozbieganymi oczami i palcami popalonymi od wyładowań pancerza. -Dziękuję, to była świetna robota! - zagrzmiał Vermer przez szczeliny w hełmie - Dam znać, jak będę jeszcze potrzebował pomocy - dodał. Asystenci wyraźnie przyspieszyli kroku. Czarny Templariusz wzruszył ramionami, wziął swój sprzęt i udał się na miejsce zbiórki.
 

Ostatnio edytowane przez Azrael1022 : 30-11-2019 o 21:06.
Azrael1022 jest offline  
Stary 01-12-2019, 00:50   #32
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Post

Przygotowania do zrzutu były na ukończeniu. A Żelazne Dłonie ojca Gdolkina przygotowały się wyśmienicie. Stratedzy Klanu Vurgaan wiedzieli, że ich pierwszym celem podczas pobytu w Jericho będą właśnie Tau. Tak wynikało ze wstępnych umów z dowództwem krzyżowców. Mieli "odwiedzić" główne planety Frontu Szaropiekła i przeprowadzić ograniczone, punktowe akcje przełamujące. Po drodze mieli także współpracować z Deathwatch - to była już inna umowa, znacznie starsza. Podczas swych lotów mieli podejmować, zrzucać i przerzucać killteams operujące w rejonie.

Pierwsze było Veren i Killteam Yaegar.

Wprawdzie była to Żelaznych Dłoni pierwsza bitwa w Jericho oraz u większośći z nich pierwsza bitwa z Tau, to przygotowali się jak już wspomniano znamienicie. Nie szczędzili sił i środków. Przygotowali najlepszą cybernetykę i wyśrubowane pancerze oraz uzbrojenie osobiste. Doprowadzali je do perfekcji od dawna, ostatnie kilka dni to były szlify. Wszystkie drop-pods które miały pójść w pierwszej fali zostały dopancerzone, dozbrojone i zmodyfikowane. U podstawy lądującej umieszczono jednorazowe ładunki działające na zasadzie gwardyjskich i "cywilnych" auto-wyrzutni, acz wykraczających kilka klas poza normalną skalę. Załadowane były wzmocnionymi ładunkami burzącymi (wg archaicznej nomenklatury HE, High-Explosive) z zapalnikami kontaktowymi, o paliwie pozwalającym im na hiper-prędkość. Miały zostać odpalone w ostatnim procencie lotu, w ułamku sekund waląc w glebę pod miejscem lądowania. Miało to wprowadzić więcej zamieszania, zapewnić krótkotrwałą osłonę wizualną z tumanów pyłu ziemnego i zmasakrować przeciwników. Mogło też nieco nadkruszyć ziemię, pozwalając wbić się w nią kapsule nieco głębiej, zwiększając stabilność. Drzwi kapsuł miały otworzyć się gwałtownie na zasadzie puszczonej sprężyny, powodując u wroga efekt szoku oraz - być może - gniotąc pechowców pod sobą (jeśli ktokolwiek przetrwałby tak blisko miejsca uderzenia kapsuły). Każda kapsuła była wyposażona w zautomatyzowaną wieżyczkę z dobrze wyszkolonym Duchem Maszyny kontrolującym jeden z trzech rodzajów uzbrojenia: stormbolter do ognia zaporowego, kryjącego; ciężki bolter do precyzyjniejszej kasacji piechoty na średnich i dalszych dystansach; wreszcie las-działko dostosowane do niszczenia pojazdów. Każda z tych broni była wyposażona w przewidywacze ruchów lub celowniki laserowe sprzężone ze strzeleckim Duchem Maszyny. Ponadto, zbrojmistrzowie Vurgaanów dorzucili dodatkowe, jednorazowe silniki manewrujące doczepiane od boków, a także warstwy pancerza ablatywnego. Zwiększona waga minimalnie skracała czas lotu, natomiast dodatkowa siła manewrująca pozwalała na korektę lotu... i pieprznięcie dokładnie w środek drużyn przeciwnika. Żelazny Deszcz miał zostać równie mocno wyśrubowany, wyliczony i doprowadzony do perfekcji, jak każdy inny element machiny wojennej Żelaznych Dłoni.

Do tak bezpośredniego uderzenia na prawdopodobnie najlepszego dowódcę Tau w historii ich rasy nie mogło być lepszych Astartes i lepszego sprzętu. Gdolkin i jego bracia nie byli głupi, nie byli aroganccy i nie byli konwencjonalni. Słynące ze swojego metodycznego podejścia i mroźnej kalkulacji, nie dawali wrogom żadnych szans jeszcze zanim bitwa się rozpoczęła. Żelazny Ojciec był pewien swoich wyliczeń. Miał zamiar skonfrontować swój wzór na wojnę z praktyką. Obliczyć go własnoręcznie. Dlatego leciał w pierwszej fali, dozbroiwszy się niczym cybernetyczny avatar gniewu Omnissiaha. Mistrzowski pancerz rzemieślniczy z Duchami Maszyn do obsługi rozszerzonego panelu dowodzenia. Dodatkowe opancerzenie dla swej i tak przecież chronionej bioniki. Serworamię pozostawił, w zamian za to wpinając sobie wzmocniony mechadendryt strzelecki z pistoletem plazmowym, na lewym ramieniu zaś montując sprzężony ze wzrokiem interfejs oręża MIU, podpinając do niego kompaktowy, precyzyjny karabin bolterowy typu Stalker. Na prawym ramieniu trzymać miał lasdziałko na dodatkowym stelażu stabilizującym, a na bliskie spotkania przymocował zmodyfikowany pistolet bolterowy do prawego karwasza, wpinając go w mechanizmy pancerza.

Żelazne Dłonie absolutnie nie szczędziły także środków na specjalną kapsułę wynajętą Deathwatch, malując na niej także symbolikę tegoż supra-zakonu. Był to rozszerzony drop-pod na sześciu marines z pełnym rynsztunkiem i miejscem na dodatkowy sprzęt. Podobnie jak inne był wyposażony w ładunki burzące, silniki manewrowe, pancerz ablatywny oraz ducha-strażnika z bronią ciężką - w tym przypadku działkiem laserowym, który miał priorytetyzować cele pancerne.

W ostatnim momencie nastąpiła korekta planu po otrzymaniu transmisji z planety. Nie było żadnego sztabu, żadnych bunkrów. Puretide'a i jego drużynę dowodzenia (same skafandry bojowe typu Crisis) zidentyfikowano w samym sercu walk, na linii frontu. A raczej linii masakry, bo jego siły przełamały właśnie ariergardę i przerabiały na Cargo 200.

Żelazny Ojciec uznał, że to doskonały moment by zwalić się xenosom na łeb. Dosłownie.

Wkrótce potem zajęli miejsca w kapsułach. Drzwi zamknięte. Hermetyzacja. Wsunięcie w tuby zrzutowe. I zrzut.

Telepało, strasznie trzęsło. Jak zawsze zresztą. W kapsule panował mrok, oświetlany tylko przez czerwone lampki. Ogłuszający ryk, kiedy weszli w atmosferę. Subtelne, acz nieco wykręcające kości targnięcia - silniki manewrowe. Mniejsze huki, nieregularne. Ostrzał przeciwlotniczy. Wiedzieli, że nadlatują. W ostatnim momencie. Nic im to nie pomoże.

Zabić Xenos. Ukarać Zdrajców.

Potężne uderzenie, aż braciom z Killteamu Yaegar pociemniało na chwilę w oczach. Trzask puszczających rusztowań i pasów bezpieczeństwa. Mrugające żółte lampki zamiast czerwonych. Brak tego cholernego ryku... tylko odgłosy, jakie słyszeli już setkę razy. Odgłosy samego serca boju. Huki eksplozji, ryki bolterów, wizg laserów, buczenie plazmy. War! Sublime war!

Zielone światełka. W mgnieniu oka ciężkie, pancerne drzwi opadają. Dźwięki rozróby docierają z pełną mocą, wytłumiane przez nauszniki hełmów, pracujące nad odwróceniem kontrastu. Powyżej ich duch strażniczy już pracował, z sykiem i elektrycznym bzyczeniem wypluwający z siebie grube, białe strumienie fotonów. Przed nimi tęga ściana kurzu z detonacji i lądowania. Nic, czego nie mogły pokonać auto-zmysły ich hełmów, już identyfikujące sylwetki przeciwników. Tau i ludzi. Zabrali broń i wyszli, obierając pierwsze cele.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=lcAHkbD8cxE[/MEDIA]

Ich kapsuła uderzyła tuż obok przemieszczającego się plutonu ludzkich harcowników. Autozmysły błyskawicznie analizowały szczątki i ocalałych. Fragmentaryczne pancerze Flak, dostosowany kamuflaż klasyczny + ghillie, las-karabinki, czernione noże, granaty błyskowo-fotonowe i dymno-dipolowe. Prawie wybici przez salwę ładunków i lądowanie. Resztki zbierały się do kupy, nawet byli szybcy. Kilku ostrzelało wielkie sylwetki czarno-srebrno zbrojnych marines. Bezskutecznie, ich broń była niedostosowana do celu.

Kilka szybkich boltów i ruchów. Wybici.

Zajęli pozycje przy osłonach - skałach i hałdach ziemi. Żelazne Dłonie wylądowały podobnie, i to w perfekcyjnych miejscach. Dwie pozycje snajperskie - ludzie z karabinami Long Las i przepatrywacze tau z karabinami elektromagnetycznymi. Jedna pozycja harcowników - tym razem tau, też przepatrywacze, zbrojni w karabnki pulsacyjne. Żelazny Ojciec i jeszcze jedna sekcja uderzyły prosto w zgrupowania ludzkiej piechoty przeznaczonej do walki w zwarciu (normalnie powinny to robić krooty... to oznaczało, że ich tu nie było) - laspistolety, mono-miecze i noże bojowe, pistolety pulsacyjne. Oni wszyscy nie mieli szans.

Byli likwidowani bez słowa, bez okrzyków, z metodyczną, morderczą i profesjonalną precyzją.

Ku zagrożonemu dowództwu ściągały posiłki. Drużyna "klasycznych" Wojowników Ognia, dwa plutony Gue'vesa z las-karabinami i bronią pulsacyjną. Nieco dalej autozmysły lokalizowały ludzką drużynę dowodzenia. Inna pozycja - trzy pojazdy pancerne. Niektórzy unieśli brew. Kołowy transporter opancerzony STeG 4, dwa czołgi AT73 Reaver i AT80 Brigand. Skanery na razie nie zlokalizowały Puretide'a i Crisisów. Za to Żelazne Dłonie miały pełne ręce roboty - siedem kolejnych plutonów Gue'vesa i trzy Wojowników Ognia.

Do tej pory nikt nic nie mówił, bo i po co. Wszyscy wiedzieli, co robić.

Wróg miał zostać zneutralizowany.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.
Micas jest offline  
Stary 01-12-2019, 09:35   #33
 
noboto's Avatar
 
Reputacja: 1 noboto ma wspaniałą reputacjęnoboto ma wspaniałą reputacjęnoboto ma wspaniałą reputacjęnoboto ma wspaniałą reputacjęnoboto ma wspaniałą reputacjęnoboto ma wspaniałą reputacjęnoboto ma wspaniałą reputacjęnoboto ma wspaniałą reputacjęnoboto ma wspaniałą reputacjęnoboto ma wspaniałą reputacjęnoboto ma wspaniałą reputację
Apolin wszedł w tryb zabijania, chłodnego i szybkiego.
Bez zbędnych emocji i uczuć.

Cel namierzony, ogień celowany w głowę i szybkie wysłanie na drugą stronę, kolej cel znowu czyjaś głowa wybuchła od boltowych naboi.

Szybkie ruchy zbyt szybkie jak na taką kupę mięśni i stali musiały ostro demoralizować wroga, ba ich morale nie zdążyło się załamać a już byli martwi.

Ale nie wszyscy, rzadko bardzo zdarzało się że pocisk nie zabijał, zostawiał wroga rannego, okaleczonego, krzyczącego lub nie przytomnego ale żywego.

Apolin nie mógł sobie pozwolić by coś takiego miało miejsce, strzelał do nie ruchomych ciał lub wijących się w agonii rannych, dobijał każdego, tak po prostu miał że nie lubił patrzeć na zbędne cierpienie.

Jak tylko jego sensorium zauważyło takie osoby wiedział co miał zrobić, okazać miłosierdzie, każdy zasługuje na miłosierną śmierć, szybką i bezbolesną, wszak rodzimy się wbrew naszej woli i umieram wbrew niej ale po co cierpieć skoro śmierć jest pewna? to tylko szerzy zło na tym świecie, a jak uczyli go jego rodzice, których pamięta mimo hipno-indoktrynacji "Ten świat i tak jest dość okrutny, nie ma co szerzyć więcej cierpienia lepiej mu przeciw działać".

Robił tak jak go uczono więc skracał cierpienie, a jak by ktoś zajrzał pod jego hełm widział by twarz zupełnie obojętną, zabijanie go nie radowało, nie wzbudzało emocji, nie nienawidził tych istot i tych ludzi, po prostu miał taki rozkaz i wykona go z miłością do Imperatora, to była jedyna motywacja by to robić.

Gdy piersi wrogowie padli, podbiegł natychmiast do wrogiego dowódcy oddziału, upewniwszy się że nie jest celem żadnego strzelca, zdjął hełm.

Brutalnie rozłupał czaszkę i zlizał fragment mózgu, koncentrując się na tym by wydobyć informacje o wrogim generale.
 

Ostatnio edytowane przez noboto : 02-12-2019 o 17:13.
noboto jest offline  
Stary 01-12-2019, 22:10   #34
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Kiedy klapy opadły, a Janusowi przestało się trząś w głowie, chwycił za ciężki bolter, aktywował duchy maszyny i wyszedł z kapsuły. Hełm na bieżąco sczytywał dane wizualne i wyznaczał optymalne uzbrojenie do wykończenia wrogów, którzy się nawinęli pod jego spojrzenie.

Grupa ludzi za osłoną. Seria z ciężkie boltera z użyciem boltów kraken. Pojedynczy przeciwnicy próbujący się skonsolidować. Strzały z pistoletu bolterowego.

Strzelał precyzyjnie, bez litości, bez okrzyków, bez wzniosłości.

W boju był niczym jedna z Żelaznych Dłoni. Pełna skuteczność, zero wahań.

Widząc, że Brat Konsyliarz rzucił się do "zbierania informacji" poszedł za nim i zajął pozycję by go osłaniać przed kimkolwiek kto mógłby Apollinowi zakłócić proces "zasięgania języka".
 
Stalowy jest offline  
Stary 07-12-2019, 17:38   #35
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Zaczęło się. Huk uderzenia nie był niczym nowym. Drzwi kapsuły wystrzeliły, a z niej wybiegali kolejni żołnierze. Zahariel przed Kestyrem.

Doświadczeni.

Każdy wiedział jaką pozycję ma zająć. Ocena zagrożenia zajęła mniej niż sekundę.

Zahariel wykorzystał swoją psykerską moc. Wśród przeciwników rozszalała się seria wyładowań, która rozszarpywała ich ciała.

Tymczasem Kestyr był niemal pewien, że w czasie wybiegania z kapsuły dojrzał snajpera wbiegającego za wysoką skałę. Lewym kciukiem zmienił w podajniku amunicji magazynek na lewy.

Krakeny. Pociski o ogromnej mocy przebijającej i bardzo dużym zasięgu. Nacisnął spust i obserwował jak kolejne Krakeny wbijają się w skałę. Nie widział czy trafił, dopóki zza skały nie wypadło bezwładne ciało.

Techmarine zobaczył jak zza tej samej, przebitej krakenami wychodzi żołnierz. Widocznie mierniczy zabitego snajpera. Był wyraźnie ranny. Teraz strzelił wprost w Kestyra Żelaznorękiego. Najpierw pocisk odbił się od lewego naramiennika. Po chwili drugi wbił się w łączenie płyt na wysokości prawego łokcia. Trafił Kestyra w rękę. Żelazną rękę.

Marine zaśmiał się tylko.

Nad głową usłyszał przelatującego Vermera. Ten Czarny Templariusz wykorzystywał właśnie swój Jet Pack, do szaleńczej szarży wprost na wroga. Z przeciwnika, który strzelił do Kestyra została krwawa miazga.

Janus z kolei skierował serię ze swojego ciężkiego boltera wprost na jeden z trzech pojazdów pancernych. Seria jeszcze nie przestała rozbrzmiewać, gdy masywny pojazd zmieniał się w stertę powywijanej i płonącej blachy.

Przywódca Gue’vesa spróbował za to ostrzelać z bliska szarżującego Vermera. Kestyr ze swojej pozycji dojrzał trafienie w pancesz Czarnego Templariusza, ale ten się tym specjalnie nie przejął.

Kadir stojąc ramię przy ramieniu z Kestyrem przymierzył w dowódcę grupy stojącej między nimi, a ich głównym celem. Oddał pojedynczy strzał, lecz nie udało mu się powalić przeciwnika.

W odpowiedzi dwie grupy żołnierzy ostrzelały ich pozycję salwami z karabinów pulsacyjnych. W powietrze wzbiło się jeszcze więcej kurzu, ale nikt z oddziału nie został nawet draśnięty.

“Skoro Imperator z nami, to któż przeciw nam?” - pomyślał Kestyr.

Nieco gorzej poszło z atakiem dwóch pozostałych czołgów, które w udanej salwie zniszczyły Droppoda Iron Hands jednocześnie

Apolin natomiast puścił się biegiem w stronę wroga. Aptekarz potrzebował dostępu do ciał przeciwników do swoich rytuałów.

Ich własny Drop-Pod również zaczął strzelać.

Wszyscy wiedzieli gdzie ich miejsce. Nikt nie musiał nic mówić. Nikt nie musiał przekrzykiwać wybuchów i strzałów. Oni po prostu działali niczym święte trybiki pobłogosławione olejem Boga Maszyny. Każdy na swoim miejscu.

Zahariel pochwycił swoją broń i wyprowadził serię w dowódcę przeciwnika. Strzelał bardzo celnie, choć nie musiał. W przeciwieństwie do techmarine on miał załadowaną wybuchową amunicję.
Lider Gue’vesa częściowo przestał egzystować. Częściowo zaś jego szczątki pokrywały wszystkich wokół.

Najwięcej części jego ciała spływało ze zbroi Vermera.

Na odległości trzydziestu metrów nie było już niebezpieczeństwa, Kestyr wymierzył serię w grupę żołnierzy. Jedna z głów pękła jak arbuz. Strażnik Burzy nie był pewny ilu padło, ale to było bez znaczenia.

Okrwawiony Vermer wystartował Jet Packiem i leciał wprost na nich. Techmarine nie odnotował, że ktoś strzelał do nich ze wzgórza za ich plecami. Dopiero teraz lot szturmowca spowodował, że zwrócił na to uwagę.

Janus zaś z wrodzonym spokojem wycelował w kolejny czołg. Modyfikowany Reavener już po kilku sekundach przypominał zgniecioną puszkę po racji żywnościowej. Z tym, że płonął.

Kosmiczny Wilk strzelał do snajpera i wydawał jednocześnie rozkazy. Bardziej dla formalności niż z prawdziwej potrzeby.

W odpowiedzi przyszły kolejne fale ataków od dwóch oddziałów wroga. Jeden z nich wyraźnie skupił ogień swoich karabinów pulsacyjnych na drużynowym Dewastatorze. Cóż po samodzielnym zlikwidowaniu dwóch czołgów rzeczywiście był dla wroga największym zagrożeniem. Kestyr zobaczył jak krew wypływa między rozszczelnionymi płytami pancerza Ultramarinea.
Tymczasem Apolin już niemal dotarł do pozycji przeciwnika. Kestyr Żelaznoreki ruszył sprintem w ślad za nim. Nie widział wymiany ognia między kapsułą drop-poda a ostatnim z trzech czołgów. Choć zauważył wybuch z lewej strony, który ewidentne mógł świadczyć o zwycięstwie ich drop-poda.

Zahariel zaś w skupieniu wyciągnął przed siebie dłoń. Burza psioniczna praktycznie rozszarpała część oddziału, który przed chwilą ostrzelał Dewastatora. Resztę dobił ogień koszący ciężkiego boltera Janusa.

Ostrzeżenie na wyświetlaczu wewnątrz pancerza wskazało, że wewnętrzne zapasy substancji odżywczych zostały uszkodzone. Prawdopodobnie atak psykera spowodował jakiś psycho-fenomen. Kestyr nigdy tego nie rozumiał. Przyjął tylko do wiadomości konieczność dodatkowych prac konserwacyjnych po walce.

Tymczasem druga grupa, uzbrojona w Lasguny wybuchała trafiana pociskami Kedira. Ich pancerze i ciała były dosłownie rozrywane. Z głośników pancerza dowódcy dobiegało wezwanie do poddania się.

W odpowiedzi usłyszał coś niezrozumiałego o walce za większe dobro. Biegnący Kestyr pomyślał tylko, ze przecież nie ma większego dobra nad Imperatora.

Po chwili te jakże odważne niedobitki ginęły jęcząc w kolejnej wezwanej z osnowy burzy.

Apolin wydobywał informacje swoim sposobem. W zasięgu Kestyra nie było żadnych celów. Cała batalia trwała mniej niż pięć minut.


*Zmiany po edycji pogrubiłem
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 09-12-2019 o 20:35.
Mi Raaz jest offline  
Stary 08-12-2019, 16:40   #36
 
Cane's Avatar
 
Reputacja: 1 Cane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputację

Uderzenie wstrząsnęło jego całym ciałem. Przeciążenie było ogromne. Normalny człowiek leżałby teraz połamany, wykrwawiając się z wewnętrznych obrażeń. On nie był zwykłym człowiekiem. Był aniołem śmierci zesłanym w jego wielkiej łasce przez samego Imperatora na ten zapomniany przez ludzkość świat. Miał wykonać wolę Cesarza Ludzkości. Zabić tych którzy nastawali na jego włości, którzy śmieli się podważać jego imię, którzy odważyli się podnieść na niego rękę.

Nie minęły sekundy a jego grupa już zajmowała pozycję. Każdy już obierał cele. Każdy stosował się do zasad kodeksu. Kodeksu własnego zakonu. Zanim kadir się zorientował Apolion już pędził w stronę wroga. Janus obierał własne cele, nie pozostawiając wątpliwości jak niebezpiecznym przeciwnikiem był. Vermer własnie szarżował na wroga przy pomocy swego plecaka odrzutowego, paraliżując łańcuch dowodzenia. Kosmiczny Wilk musiał na chwilę przystanąć. Jego bracia nie mieli wątpliwości. Nie byli jego sworą. Nie działąli jak wilki. Nie byli jednnomyślni. Nie mieli tych samych celów. Tych samych zasad. Kadir podnósł bolter. Nawet Kestyr celował do kogoś kto dosłownie przed chwilą wyskoczył na czujnikach. Kadir powinien był zmienić amunicję. Jego kula tylko drasnęła dowódcę przeciwnika. Czuł jak w jego ciele sztucznie produkowane hormony walczą z szałem, który próbował nim zawładnąć. Póki co wygrywał.

Rozkazy zostały wypowiedziane zanim zdążył o tym pomyśleć. Lata treningu po prostu wzięły górę. Nigdy nie walczył z Tau i może dlatego zignorował ich piechotę. To był błąd. Mieli szczęście, że brat z Ultramarines jeszcze stał. Wilk odruchowo zmienił amunicję na odłamkowo burzącą. Małe eksplozje i krzyki przeciwnika wywołały uśmiech na twarzy żołnierza. Powinni oszczędzać amunicję.
- Wasi bracia są martwi. Poddajcie się w imię Imperatora lub zgińcie z rąk jego wybrańców. - wypowiadane słowa grzmiały z głośników zamieszczonych w pancerzu Kosmicznego Wilka. Nie liczył specjalnie na żaden efekt. Tylko na wstrzymanie ognia przez tych, którzy przetrwali. Tylko na te kilka sekund by wycelować ponownie i posłać w ich kierunku następną salwę.

Marine zdjął hełm i wciągnął głęboko powietrze. Walka była skończona. Przynajmniej w tej chwili. Kadir nie lubił nosić hełmu. Był duszny. Blokował jego zmysły. Blokował wszystkie zapachy. Wrogów. Jego braci. Krwi. Prochu. Strachu. Adrenaliny.
- Bracie od Krwawych Aniołów, gdy tylko uporasz się ze swym rytuałem zajmij się bratem Janusem. Nie możemy sobie pozwolić na osłabienie naszej grupy w tak wczesnej fazie. To byłaby hańba. Dużo pracy przed nami bracia! Skupmy się teraz na głównym zadaniu. Potem zdecydujemy co dalej. W imię Imperatora i wiecznej chwały!

 
__________________
"Life is really simple, but we insist on making it complicated." -Confucius
Cane jest offline  
Stary 08-12-2019, 22:04   #37
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Kapsuła zrzutowa rozgrzała się przy wejściu w atmosferę planety, co oznaczało, że już niedługo zacznie się walka. Vermer siedział spokojnie, dopóki nie zadziałały silniki hamujące, których moc zatrzymała szaleńczy pęd kapsuły i sprawiła, że żołądek podskoczył aż do przełyku. Chwilę później nastąpiło głuche uderzenie o powierzchnię planety a następnie opadły drzwi. Czarny Templariusz wypadł na zewnątrz dobywając piłomiecza i boltera oraz włączając nagrywanie z umieszczonej w hełmie kamery. Widział zmierzające ku pozycji Marines pojazdy oraz jednostki piechoty. Usłyszał świdrujące odgłosy wystrzałów z broni energetycznej , do którego szybko dołączył dudniące brrrrrryt ciężkiego boltera Janusa. Vermer odpalił plecak skokowy i skierował się w stronę grupy dowodzenia. Błyskawicznie rozprawił się z przeciwnikiem z bronią pulsacyjną, a następnie skierował się na wzniesienie, w poszukiwaniu ukrytego tam snajpera, jednak zanim do niego dotarł, zabił go pocisk z kapsuły zrzutowej. Nie mając żadnych przeciwników na celowniku, rozejrzał się jeszcze po wzniesieniu, wypatrując obserwatorów (w końcu snajper mógł mieć spottera) i dronów zwiadowczych. Potem wrócił do towarzyszy.

Priorytet: dowiedzieć się gdzie jest Puretide. Czy to z mózgu dowódcy, czy to z czarnej skrzynki pojazdu bojowego. O ile takowa nie uległa zniszczeniu. I brat Kestyr będzie mógł się do niej podłączyć. Można też obejrzeć okolicę z jakiegoś wysokiego punktu – tym akurat Vermer mógł się zająć. Jeżeli wrogi general jest tylko dolinę od nich, będą mogli szybko do niego dotrzeć.
-Jesteśmy w dolinie i sygnał skanerów jest zagłuszony przez góry. Dostanę się na jakiś punkt obserwacyjny i obejrzę okolicę – zaproponował.

-Bracie Zaharielu – zwrócił się do kronikarza prywatnie, gdy inni bracia nie byli w pobliżu – takie igranie z manifestacją osnowy nie było konieczne przy walce z tak prostym przeciwnikiem. Proszę o więcej rozwagi przy korzystaniu z mocy następnym razem, bo jak wiesz, może stać się coś gorszego niż tylko zepsucie pożywienia i wody
 
Azrael1022 jest offline  
Stary 10-12-2019, 21:20   #38
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Post

Kronikarz z pokorą przyjął krytykę ze strony Szturmowego, skinąwszy mu głową i przez vox-link hełmu posyłając wiadomość w postaci glifu oznaczającego "zgodę".

Bitewny pył opadał. Na całej długości i szerokości doliny oddziały Żelaznych Dłoni rozbijały i wykańczały ostatnie oddziały Dominium Tau - głównie Gue'vesa uzbrojonych w kopie gwardyjskiego sprzętu. Pododdziały Wojowników Ognia były nieliczne i nie większe jak sekcja ogniowa czy dwie.

Może piętnaście minut od uderzenia kapsuł desantowych w powierzchnię Veren, bezpośrednie wsparcie awangardy sił Tau zostało całkiem wybite. Nie ocalał nikt. Żelazne Dłonie były bardzo dokładne. Straty własne były znikome - dwóch marines poległo, kilkunastu lekko rannych, cztery zniszczone lub poważnie uszkodzone kapsuły. W zamian padło ponad dziesięć plutonów piechoty Gue'vesa, około pięć drużyn Wojowników Ognia i Przepatrywaczy oraz osiem różnorodnych pojazdów pancernych Gue'vesa.

Awangarda "Armii Czystej Fali" (jak propagandowo nazywała się ofensywa tego rzekomego Komandora Puretide'a) została odcięta, aczkolwiek odnosiła właśnie sukces nad resztkami ariergardy wycofujących się sił Imperialnej Gwardii. Tylko ekspertyza Killteam Vorcens powstrzymywała Imperialistów od kompletnego kolapsu. To... i oczywiście chmara Thunderhawków Żelaznych Dłoni, zlatująca właśnie z nieba w feerii rakiet, laserów i ciężkich boltów. Zrzucone pojazdy pancerne - głównie czołgi Predator i transportery Razorback - przywaliły w tą awangardę, wspierane przez lotnictwo.

Sytuacja taktyczna była dobra. Awangarda była silna, ale wkrótce miała się załamać. Tak wynikało z obliczeń wojennych wzorów dokonywanych przez Gdolkina i jego kadrę. Wycofujące się oddziały wpadną prosto w zasadzkę ze strony piechoty, drop-podów oraz dodatkowych zautomatyzowanych wieżyczek obronnych typu Tarantula.

W międzyczasie Apolin "poczęstował" się paroma fragmentami tkanki móżgowej zwiadowcy i paru innych Gue'vesa. Informacji było, jak na złość, dość niewiele - mimo ich błyskawicznej interpretacji dzięki ludzkiemu pochodzeniu materii. Tau trzymali tych zdrajców Ludzkości w niewiedzy. Wszak po co popychadła mają wiedzieć zbyt wiele? Wystarczyła indoktrynacja, szkolenia wojskowe nie odbiegające od imperialnych, te bliżej nieokreślone Większe Dobro i bezpośrednie rozkazy odfiltrowywane poziom po poziomie hierarchii. Niemniej jednak konsyliarz dowiedział się trzech rzeczy: rejon w którym potajemnie ta Armia się koncentrowała przed całą tą ofensywą odpowiadał raportom zwiadowców. Dwieście kilometrów na południe, kolejne sto na południowy wschód, pośród górzystych, skalistych dolin. Drugą rzeczą był fakt, że Armia nie miała żadnego HQ czy sztabu, Puretide ze swoją świtą ciągle się przemieszczał i brał udział w bezpośrednich walkach jako ciężki, mobilny odwód. Trzecią był dość osobliwy bonus... silne wspomnienia o intensywnych szkoleniach z bronią Tau. Apolin czuł, że mógł - w razie czego - dopuścić się bluźnierstwa i używać zdobycznej broni Xenos.

Zaraz potem połatał rannych na tyle ile mógł. W międzyczasie Kestyr opróżnił i zdezynfekował zasobniki z wodą i żywnością drużynowych pancerzy, a następnie bracia wypełnili je zapasami z drop-poda.

Na wiele więcej nie mieli czasu. Gdolkin i jego bracia zdążali już ku nim aby przygotować ten odcinek na przyjęcie wycofujących się awangardzistów.

Ale Tau nie byliby sobą, gdyby ich nie ubiegli.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=JJ2VisWsItc[/MEDIA]

Nagle, w powietrzu zakotłowało się od chmary sylwetek korzystających z plecaków skokowych lub antygrawitacji. Kombinezony bitewne typu XV8 Crisis oraz drony strzeleckie. Nadleciały z obydwu poprzecznych stron przełęczy, zza skał i szczytów. Powietrze te momentalnie zostało przesycone huraganowym ogniem z broni pulsacyjnej, plazmowej i rakietowej.

Potężne ciosy z crisisowych karabinów plazmowych oraz rakiety wyplute z szeregowych wyrzutni przeorały i zniszczyły drop-pod Killteam Yaegar, pozbawiając go dalszego wsparcia w tej lokacji. Inne statyczne osłony i kapsuły również pękały pod naporem plazmy i rakiet. Inne pociski padały na glebę, częstokroć znajdując żywe cele pośród marines - szczególnie szybkostrzelne, wielolufowe, obrotowe działka. Żelazny Ojciec wydawał rozkazy, Astartes musieli się ogarnąć i odeprzeć ten nagły atak. Thunderhawki i czołgi nie mogły zdążyć na czas.

Pośród tych specyficznych, latająco-kroczących machin wojennych, była jedna wyróżniająca się. Duchy Maszyn pancerzy Deathwatch skojarzyły ten antyczny (jak na Tau) wzór skafandra bitewnego. To był Komandor Puretide, a to jego świta. Sami do nich przybyli.

I, sądząc po okolicznej dewastacji, ich sprawność dorównywała ich arogancji.



Mechanika

Apolin leczy braci za pomocą Narthecium: Medicae 67/71 (baza 51 Intelligence +20 od Narthecium +0 od Trained Skill) wobec Janusa (+10 Wounds, gdyż Narthecium zwiększa wartość traktowaną jako Lightly Wounded do Toughness Bonus pacjenta x3 oraz dubluje leczoną ilość Wounds wynikającą z Intelligence Bonus sanitariusza; teraz Aedilis ma 13/22 Żywotności) i 47/71 wobec Kestyra (zaleczony 1 Wound, w pełni zdrów)

Ogień ze strony elitarnych Battlesuits ku Waszemu drop-podowi.

Semi-auto 2 z Plasma Rifle: 04/85 (baza 55 BS +10 za atak z góry +30 za Massive Size -20 za gwałtowne/szybkie ruchy w powietrzu +10 za Short Range), zdany test +więcej jak 1 Degrees of Success = 2/2 trafienia, Penetracja 8, obrażenia energetyczne 2k10+9 z cechą Tearing (rzuca ekstra kością i wybiera najwyższe wyniki). Rzuty: 8, 3 i 10 = 27 oraz 5, 6 i 7 = 22. Po redukcji 12 (z 20 przed Penetracją) +5 ablatywny pancerz: 10 i 5 w Structural Integrity ("punkty życia"). Zostało 5 pkt. Pancerz ablatywny zdarty o 2x1.

Semi-auto 2 z Missile Pod: 33/85, 2/2 trafienia, Pen 5, 2k10+6 Explosive dmg. Rzuty: 10, 6 = 22 oraz 10, 8 = 24 vs redukcja 15+3 ablative, czyli wchodzą odpowiednio 4 i 6 obrażeń. Drop-pod jest na -5, poważnie uszkodzony. Ablatyw zdarty o kolejne 2x1.

Pojedyncza rakieta z Missile Pod: 71/75, po redukcji 4 dmg. Maszyna jest na -9, zniszczona wraz z zapasami (pierdoły: extra żarcie i woda, drobne części zamienne i proste narzędzia, etc.) oraz zautomatyzowanym las-działkiem.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.
Micas jest offline  
Stary 10-12-2019, 21:46   #39
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Dzięki Bracie. - rzucił tylko Janusz kiedy Konsyliarz skończył swoją pracę.

Uderzenie na tyły, ufortyfikowanie się, a potem zepchnięcie ofensywy wroga do odwrotu było śmiałą taktyką, ale po rozmowach z Żelaznym Ojcem Astarte Ultra był gotów zaufać ekspertyzie Gdolkina.

Jedyne czego Gdolkin nie zdołał wyliczyć była szybkość reakcji wrogiego dowództwa. A może "Puretide" od razu rzucił się do wzmocnienia załamujących się tyłów tylko przybył za późno?

Tak czy inaczej Janusz porwał za ciężki bolter i idąc pewnym miarowym krokiem za najbliższą osłonę ostrzelał pierwszego z brzegu tau odzianego w exoszkielet.

Jeżeli to była elitarna świta dowódcy nie było co liczyć, że zdołają sięgnąć ogniem Puretide'a zanim nie pozbędą się przynajmniej części jego obstawy.

Strumień boltów kraken pomknął przez powietrze niczym śmiercionośna lawina adamantium.
 
Stalowy jest offline  
Stary 12-12-2019, 11:45   #40
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Kestyr po wymianie układów odżywczych i filtrujących w pancerzach powiedział tylko:
- Bracia, nie mamy więcej zapasu. Miejcie to na uwadze igrając z istotami Osnowy.

Przygotował swój bolter ze sterczącym z przodu tłumikiem. Sprawdził celownik laserowy i podajnik amunicji.

Zaraz po tym sięgnął aparat łączności znaleziony przy jednym z żołnierzy Tau. Podłączył on swój Elektrograft z krótkofalówką. Duch maszyny próbował się wyrwać, ale Kestyr trzymał go mocno. Już prawie włączył się na pasmo przeciwnika gdy nadszedł atak…

Wymienił się spojrzeniami z towarzyszami. Wszyscy wyczuwali potężny Archotech Komandora. Ale to on miał w głowie wszczep pozwalający usłyszeć duchy. To Kestyr pierwszy poczuł obecność Ducha tej starej Zbroi.

I wtedy też zaczął się zmasowany atak.

- Bracie Zaharielu, jeśli przyjdzie czas, zwiążę go walką do czasu aż zadasz mu śmiertelny cios. A teraz Bracia spróbujmy ruszyć na ich flankę, tak, żeby nie zgnietli nas w tej przełęczy.

Jednak sam Kestyr nie wykonał kroku. Nie on dowodził. On mógł jedynie radzić. Czekał na rozkaz Kedira.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:22.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172