Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-11-2020, 22:55   #61
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Renegantka na usługach Cai E okazała się telekinetyczką. Gdy tylko Higashi to rozgryzła, uspokoiła się, a następnie szybko przekazała dobrą nowinę drużynie drogą telepatyczną. Z kolei moc i pochodzenie jej samej, dzięki nadzwyczajnej erudycji towarzyszy, udało się jakoś wyjaśnić zgromadzonym, przez co już po chwili wszyscy zasiedli do stołu i negocjacji.

Rozmowy trwały w najlepsze, aż tu nagle rozległ się z zewnątrz krzyk powołujący się na cesarza-boga Izanaginamiego. Yoshiko przez moment pomyślała, że towarzysze postanowili skorzystać z kodów od pana X, by wezwać Arbites, tylko zachowali to w tajemnicy przed nią. Okazało się jednak coś zupełnie innego, ponieważ ci, którzy wkroczyli do magazynu, nie wyglądali na sługi założyciela Imperium, a raczej jakichś najemników. W dodatku niektórzy z ludzi Dareka zaczęli pruć do ludzi Caia, swego bossa oraz jego pachołków. Przelotnie przez głowę Yoshiko przemknęła myśl, że być może były to jakieś wtyczki Fernicus. I cała akcja od początku była ustawiona. Jeśli tak, to Scythia musiała czuć się niezwykle pewnie ważąc się podnieść rękę na samego członka Trade Sable.

O ile hałas wywołany przez granaty hukowe zadziałał na nią ogłuszająco, o tyle błysk flashbangów i dym granatów dymnych były jej kompletnie obojętne, przez co w przeciwieństwie do swych towarzyszy widziała dokładnie, co działo się od początku starcia.

W tym całym zamieszaniu Yoshiko, z drobnymi problemami (pierwsze sięgnięcie po moc Osnowy spowodowało dziwne echo, które zwróciło uwagę bliznowatej ochroniarz Caia E) ze względu na harmider i latające wokoło pociski różnego rodzaju, uniosła siłą woli spory fragment rozwalonego metalowego stołu i użyła go jako tarczy, by zasłonić siebie i stojących w pobliżu akolitów. W tenże sposób w miarę bezpiecznie mogli oni wydostać się ze szturmowanego magazynu. Nie wszyscy jednak mieli tyle szczęścia. Jej zasłona nie była aż tak duża, by zapewnić drużynie pełną protekcję. Jedna salwa ze strony sługusa Czarnego Kartelu popaliła ciało i wręcz ewaporowała rękę Romulusa Lamara, kładąc go trupem na miejscu. Nihounka nie miała czasu na żałobę, musiała pomóc wydostać się innym towarzyszom. Dlatego nie przystanęła, ani nie zerknęła przez moment dłużej w stronę pozbawionego ducha chirurgeona, osłaniając dalej drużynę. Wkrótce zabłąkana kula z stub rewolwera trafiła Jaydena, ale przywdziany przez niego pancerz uratował go przed obrażeniami. Na co mistyczka odetchnęła z ulgą.

Gdy grupa opuszczała już magazyn, któryś z licznych najemników wyszedł zza pustego kontenera, posyłając kilka pocisków w kierunku Higashi. Na szczęście chybił, a jego broń się zacięła, Izanaginami ewidentnie chronił. Nie był to jednak koniec. Sfrustrowany najmita, korzystając z tego, że jej towarzysze byli zajęci, strzelając w kogo innego, zaszarżował na pozornie bezbronną i drobniutką, nawet niepółtorametrową kobietę, zamierzając się na nią kolbą karabinu. Ta w połowie skupiona była na podtrzymywaniu kontaktu telepatycznego z całą grupą oraz unoszeniu siłą woli resztek popalonego i podziurawionego do tej pory stołu. Udało się jej jednak, ku zaskoczeniu agresora, błyskawicznie dobyć miecza, który praktycznie przez całe śledztwo siedział bezpiecznie skryty w jej drewnianej lasce z symbolem Adeptus Astra Telepathica. Potomkini feudalnego świata w skupieniu wyczekała na odpowiedni moment i wykonała cięcie znad głowy w kierunku nadciągającego wroga. Najemnik uniósł karabin, by zasłonić się nim przed nadciągającą zakrzywioną głownią. Pech jednak chciał, że kobieta podczas pobytu w Hulee V dokonała ulepszeń swej prymitywnej broni. Monostrze mimo doskonałej zastawy mężczyzny dzięki wysokim zdolnościom penetracyjnym zagłębiło się w jego karabinie, oraz czaszce, którą próbował nim osłonić. Najmita z rozciętym na dwoje mózgiem po chwili padł bez ruchu na usłaną łuskami posadzkę. Zaś drużyna akolitów wreszcie przebiła się poza budynek.

Na zewnątrz nie było wiele lepiej niż w magazynie. Nadal burza pocisków szalała w najlepsze. Mimo podtrzymywania dwóch mocy psykerskich Yoshiko wciąż skupiona była na swym zadaniu. Wiedziała, że Loeb był tylko płotką, którą ktoś, zapewne Scythia, skazał na likwidację. Nie dbała o to, że teraz ucieknie. Zawsze mogli dorwać go później. Z kolei Cai E był teraz praktycznie sam, w towarzystwie wyłącznie swojej renegackiej psioniczki-ochroniarza.
Myślę, że powinniśmy ruszyć za członkiem Czarnego Kartelu, ze mną przy boku nie musicie obawiać się wiedźmy — powiedziała do kompanów, którzy podobnie jak ona, zapewne w głowie rozgryzali partię szachów rozstrzygającą czy ruszyć za Darekiem, czy może szychą z Trade Sable.


2x rzucenie Telekinetic Control, które pozwala unieść obiekt o wadze 2x PR kilo na odległość 2x PR metrów. Można podtrzymywać wydatkując 1 half-action.
Pierwsza próba focus power: 85/60 (40 SW, +10 Psy-Focus, +20 trudność samej mocy, -10 za +1 PR), nie było dubla więc rzut psychic phenomena: 08 wychodzi unholy stench ale Yoshiko używa treningu z Adepus Astra Telepathica i zmienia wynik na 05
Warp Echo: For a few moments, all noises cause echoes, regardless of the surroundings.
2 rzut na Telekinetic Control PR3: 55/60 - sukces, dubel więc 0 psychic phenomena
Yoshiko unosi obiekt ważący do 6 kg i może nim przemieszczać do 6 m, dopóki podtrzymuje moc.


 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 06-11-2020 o 23:02.
Alex Tyler jest offline  
Stary 09-11-2020, 12:04   #62
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Świat stanął na głowie. Pojawiła się grupa ludzi, których być tu nie powinno. A jednak byli. Cóż… czasowy dyferencja w kalkulacjach. Światłe tryby Omnisjasza naprostują to w mgnieniu oka.

Najpierw trzeba było zapewnić osłonę drużynie. Pozbyć się snajpera, zanim on pozbędzie się kogoś innego.

Przymierzył. Obserwował w powiększeniu jak potężny strumień energii opuszcza lufę broni. Potem następowało chłodzenie komory. Zabawne, że broń energetyczna posiadała podobne ograniczenia co klasyczny czterotaktowy zamek karabinu snajperskiego. Władcza Wszechiskry miał nieskończona mądrość.

Vir oparł lufę o gzyms i przymierzył spokojnie.

Atak na cel na tej samej wysokości, około 500m.

Baza Balistic Skill 40
Single Shot +10
Kara za dystans -0 (talent marksman)
Celowanie przez turę +20
Cecha broni accurate +10 przy celowaniu

Rzut przeciw 80

78/80 - muśnięty w -> (87) lewa noga

Unik? Oby nie

Obrażenia:
1d10+2 (snajperka ma 1d10+4, tox rounds zmniejsza obrażenia o 2 i dodaje cechę Toxic 1
Padło 6, czyli wartość ataku 8 z Penetracją 3.

Stiefmayer rzuca o swoje Toughness z karą -10, w przypadku porażki dostaje jeszcze 1k10 obrażeń.
Jeśli nie zdał, wchodzi jeszcze 6 (bez redukcji od pancerza i toughnessa).



Kula leciała do celu niesiona siłą wystrzału. Po kilkuset metrach złapała ją grawitacja planety. Po kolejnych kilkuset siła Coriolisa zaczęła na nią oddziaływać. Kula miała trafić w nogę mężczyzny, ale Vir nie miał czasu tego obserwować. Przeładował swój czterotaktowy zamek i tym razem krócej celując posłał kolejną kulę.

Baza Balistic Skill 40
Single Shot +10
Kara za dystans -0 (talent marksman)
Celowanie przez pół tury +10
Cecha broni accurate +10 przy celowaniu

Rzut przeciw 70
65/70 - muśnięty w -> (56) klatka piersiowa

Unik?

Obrażenia wedle powyższego klucza:
5 od trafienia z penetracją 3, i 5 od trucizny nieredukowalne.

O ile nie uniknął obu, to padł.



Vir przywarł plecami do gzymsu. Spierdolił. Zmarnował dwa pociski na jedną osobę. Oby Omnisjasz mu to wybaczył. Na szczęście mało kto wiedział o pojedynku odbywającym się na dachach. Tłumik dawał mu jeszcze chwilę czasu, aż ktokolwiek na dole się zorientuje. A przecież trzeba było mieć pewność, że “grube ryby” nie uciekną. Loeb Darek był już niepotrzebny. Mało tego był ciężarem.

Vir znów oparł broń na gzymsie. Posłał kulę w kierowcę auta jakim przyjechał Darek. Miał dużo szczęścia. Tamten akurat chował się po jego stronie auta. W ogóle nie spodziewając się snajpera za plecami, co w sumie było dość oczywiste, bo jedynym snajperem jakiego mieli był Stiefmayer.

I wtedy pojawił się Loeb. Błogo spierdzielający do auta.

Komputer celowniczy naniósł delikatnie wygięty tor lotu pocisku.

Baza Balistic Skill 40
Standard Atack (Single Shot) +10
Kara za dystans -0 (talent marksman)
Przeciwnik w biegu -20
Celowanie przez pół tury +10
Cecha broni accurate +10 przy celowaniu
Bonus za różnicę wysokości jest o zgrozo przyznawany tylko w melee…

Rzut przeciw 50

1/50 no to zdychaj…. -> (10) głowa

Tu jest ten moment, w którym MG pisze mi, że Loeb robi unik… ale, żeby uniknąć ataku musiałby mieć świadomość, że go atakuje. Niby kupiłem tłumik i takie tam...

Obrażenia:
Cecha accurate w broni daje +1k10 obrażeń za 2 poziomy sukcesu -> w rzucie mieliśmy 4 poziomy sukcesu, więc dodaje 2k10 do podstawowych 1k10.

Na kościach padło 7, 4 i 10 -> w sumie 23…
Przy Accuracy tylko 10 na podstawowej kostce daje trafienie krytyczne, tutaj 10 padło na jednej z dwóch dodatkowych kości.
Myślę, że po takim trafieniu w twarz nie ma co mu rzucać na fakt, że w kuli jest trucizna.



Vir zaczął się zastanawiać czy ten lokalny watażka mógł im się jeszcze do czegoś przydać gdy obserwował pocisk lecący w cel.

A tu lista wszystkich rzutów z opisu:

Kostnica



 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 09-11-2020, 17:16   #63
 
131313's Avatar
 
Reputacja: 1 131313 ma wspaniałą reputację131313 ma wspaniałą reputację131313 ma wspaniałą reputację131313 ma wspaniałą reputację131313 ma wspaniałą reputację131313 ma wspaniałą reputację131313 ma wspaniałą reputację131313 ma wspaniałą reputację131313 ma wspaniałą reputację131313 ma wspaniałą reputację131313 ma wspaniałą reputację
Gromy Pana uderzyły w budynek dając znak Scipio że czas sądu właśnie się rozpoczął. Błyskawicznie zanurkował za zasłonę unikając tym samym ekspozji która rozerwała stół na strzępy w ogłuszającym blasku. Ciągle w ruchu dobył podręczny miotacz ognia w jedną dłoń, a chainsword w drugą. Wstając wykonał zamaszysty ruch dosięgając jednego z ochroniarzy Loeba - w chaosie strzelaniny rozcinając zbroję, syntetyczną skórę, tkankę łączną i wnętrzności. Zwalisty członek świty gangstera stał się zaledwie ochłapem mięsa rozpołowionym nieustannie wirującym łańcuchem broni. Postronni mogli zobaczyć trupiobladą twarz kaznodziei w świetle halogenów rozstawionych w hali, po której krew spływała niczym barwy wojenne fanatyka pogrążonego w bitewnym szale. Takich postronnych jednak nie było. Wszyscy się poruszali. Cała scena wrzała, formy i kształty przelewały się i wirowały w nieustannym ruchu. Był to miraż złożony z rozbłysków energii, szczątków ciał i kłębów dymu. Nikt też nie dostrzegł jak mężczyzna zaczyna poruszać wargami a jego zachrypły ton formuje z wolna słowa przerywane salwami broni wokół i odgłosami płomieni wydobywających się z dyszy miotacza.
-Trąba pierwsza. Ten szaleniec, degenerat i bluźnierca który wzniesie rękę na wysłanników Pana będzie mieć ją odciętą i przybitą do swego bezgłowego zezwłoka... Kazanie Świętego Piusa na górze Dalbe...- charczał Scipio a jego oczy zdawały się być dwiema rozszerzającymi się czarnymi dziurami.

Gdy Astropatka zasłaniała ich grupę, a jego towarzysze padali na ziemię jak chirurgeon, pogrążył się w śmiercionośnym tańcu najpierw kładąc ogień zaporowy miotaczem w ciasnych przejściach po czym rozczłonkowując swe płonące wciąż ofiary. Smród palącej się skóry i włosów był nie do zniesienia dla nieprzyzwyczajonych do tego typu prowadzenia działań ofensywnych.
-Trąba druga. Spojrzeli tedy oni w oczy Pana, a blask który z nich bił karmił miłych jego sercu. Krnąbrnych zaś palił i mierził, wiedzieli oni bowiem że On to widzi ich grzechy i przewiny...- głos Scipio narastał i każde słowo akcentowane było kolejnym cięciem i brakującym fragmentem ciała na jego wrogach.

Wreszcie udało im się przebić dalej i dojrzeć ich szybko poruszające się cele. Zające próbowały się wybić przed szereg pędząc po zagonach pokrwawionego mięcha i zgiętej blachy jednak wataha wilków Imperatora deptała im już po piętach. Kaznodzieja dostrzegł Techkapłana który z wysokości ciskał śmiercionośnymi pociskami skutecznie przerzedzając zagony ich przeciwników. Spojrzał w stronę ostatniego celu snajpera i dojrzał Loeba próbującego wpakować swe śmierdzące, opływowe cielsko w ciasne drzwiczki limuzyny. Wiedział że zabójca zadba o to aby pole walki zamieniło się dla tej gnidy w kostnicę, a może i prosektorium jeśli będą mieć później okazję obszukać ciała.
-Trąba trzecia, finalna.-grzmiał tubalnym głosem ponad świstem kul i hukiem sprzężonych laserów-Wąż próbował skryć się pod zasłoną nocy aby zatruć źródło mądrości płynące z domu Jedynego, jednakże tylko głupiec poważyłby się na taki czyn, toteż jak głupcowi jego plugawy łeb został mu odjęty, a ciało rozgrabione na cztery strony świata jako znak biady i przestrogę dla dzieci światła...-ogniki błyskały raz po raz w jego źrenicach, a oblicze promieniało uśmiechem będącym strasznym dysonansem pomiędzy rządzą mordu w świdrującym spojrzeniu bezlitosnych oczu.

Wraz z resztą skupił się na deptaniu po piętach renegatce oraz Cai E. Starał się znaleźć takie miejsce ich trasy które dawałoby mu jak najcieńszy fragment bądź też załom aby zastawić pułapkę - gdy już takie wypatrzył skierował dyszę miotacza chcąc odciąć im drogę ucieczki i zmusić do poddania. Jeśli będzie trzeba to odetnie kończynę czy dwie i założy wybuchowe kołnierze. Byle zrezygnowali z dalszego oporu i byli zdatni do przesłuchania. Jednocześnie pilnował aby wszyscy byli zasłaniani jak tylko się dało przed xeno-bronią przestępców oraz atakami telekinezą. Te ptaszki zbyt ładnie ćwierkały aby pozwolić by ktoś ukręcił im karki zbyt wcześnie. Pater dokładał wszelkich starań aby zwierzyna którą ścigał wylądowała na jego stole bez szwanku.

Mechanika:

Perception - 07/27
Atak chainswordem - Weapon Skill 12/34 (mam też talent Double Team)
Atak flamerem - bez rzutów. Broń wystarczy skierować w danym kierunku i odpalić. Płomienie obejmują całość danego obszaru.

 
__________________
All created forces will be concentrated in a new species. It will be infinitely superior to modern man.
131313 jest offline  
Stary 09-11-2020, 18:52   #64
 
Veynar's Avatar
 
Reputacja: 1 Veynar ma wspaniałą reputacjęVeynar ma wspaniałą reputacjęVeynar ma wspaniałą reputacjęVeynar ma wspaniałą reputacjęVeynar ma wspaniałą reputacjęVeynar ma wspaniałą reputacjęVeynar ma wspaniałą reputacjęVeynar ma wspaniałą reputacjęVeynar ma wspaniałą reputacjęVeynar ma wspaniałą reputacjęVeynar ma wspaniałą reputację
Jeszcze chwilę wcześniej prawdopodobnie największym zagrożeniem była renegacka psykera. Venris był wdzięczny Yoshiko za rozwianie wątpliwości dotyczących zdolności renegatki, nawet nie miał pomysłu jak mógłby obronić się przed mentalnym sondowaniem. Poczucie pewnej ulgi okazało się brzemienne w skutkach – wyrzutek uważał na zgromadzonych w pomieszczeniu i nie był przygotowany na atak z zewnątrz.

Taki rozwój sytuacji udowadniał, że nawet mając najbardziej pesymistyczne podejście do rozwoju dalszych wydarzeń, wszystko i tak może potoczyć się jeszcze gorzej. Huk i błysk sprawiły, że pamięć mięśniowa byłego przestępcy przejęła kontrolę nie czekając aż umysł nadąży za wydarzeniami. Venris natychmiast rzucił się za najbliższy załom szukając osłony. Wyćwiczonym ruchem wyciągnął z kabury swój last pistol i posłał kilka wystrzałów w największe zgrupowanie przeciwników. Nie zależało mu nawet na trafieniach – wykorzystał okazję by ustalić położenie swoich towarzyszy oraz dostrzegł uciekających Dareka oraz E. Niestety nie był dostatecznie szybki – jeden z napastników niemal go dosięgnął.

Dzięki osłonie zapewnianej przez ich własną psykerkę Desperado mógł puścić się w pościg wraz z resztą akolitów. Wcześniejsze zbadanie terenu okazało się zbawienne. Venris spodziewał się, że E wraz ze swoją obstawą będzie szukać schronienia w głębinach Underhive.

Były ganger wysforował się przed pozostałych towarzyszy. W pościgu pomagała mu wrodzona szybkość oraz talent do akrobatyki. Bez widocznego wysiłku mógł przeskakiwać przeszkody i skracać sobie drogę w dogodnych miejscach. Cały czas nie mógł znaleźć dobrej okazji do strzału. Nie spodziewał się by jego pistolet mógł w tej sytuacji wiele zdziałać, ale bycie w biegu i strzelanie z tej odległości do poruszającego się celu nie ułatwiało sytuacji. W pełni skoncentrował się zatem na zmniejszaniu dystansu – jeżeli E ucieknie, będzie to właściwie koniec ich śledztwa. Na szczęście niewiele było osób, które byłyby w stanie prześcignąć zdeterminowanego Venrisa.
 
__________________
Victory or Death
Veynar jest offline  
Stary 09-11-2020, 20:27   #65
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Kiedy zaczęła się strzelanina Jayden schował się za prowizoryczną tarczą, jaka zrobiła Yoshiko, dobył autoguna, wychylił się na moment zza osłony, aby błyskawicznie ocenić sytuację. Podjął decyzję niemal natychmiast. Priorytet – Cai E. Zdjąć jego ochronę. Pozbyć się renegatki. Dostarczyć go na przesłuchanie w jednym kawałku. Albo chociaż w trzech.
Były szpieg wyskoczył zza osłony i klucząc pobiegł za stojące nieopodal skrzynki. Wycelował broń w ochroniarza E i puścił krótką serię. Następnie ponownie się przemieścił, poruszając się tak, żeby mieć osłonę, ale wystarczająco szybko, aby nie stracić z oczu celu. Kolejne skrzynie, błyskawiczne wychylenie się i seria w renegatkę. Schować się. Przemieścić. Nie odpuszczać.
 
Azrael1022 jest offline  
Stary 09-11-2020, 22:18   #66
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Post

Wydarzenia toczyły się szybko. Nieco za szybko dla tej komórki akolitów, która została zaskoczona atakiem tych nieznanych najmitów w czerwonym camo i zdradą części ludzi Dareka, jak sam grubas i jego kontrahent Cai E.

Kiedy, już długie godziny po tej akcji, starali się przypomnieć sobie jej chwile, mieli trudności. Wszystko było rozmyte w mgle adrenaliny, oparach kordytu i zapachu ozonu.

Pamiętali, że Scipio zaatakował jednego z drabów od Dareka tuż po tym, jak on i kolega zdmuchnęli czarnokartelowca z lasgunem (który natomiast ułamki sekund przedtem strzelał do Lamara) - zatłukł go, zarąbał, korzystając z zamieszania, z zaskoczenia. Darekowcy (pomijając tamtego nadgorliwca z rewolwerem) nie spodziewali się zdrady nawet ze strony swoich klientów. Kolega zabitego ryknął z wściekłości i rozpaczy, cisnął w Faustusa ciężkim, pustym śrutowcem. Uderzenie w biceps na sekundę sparaliżowało rękę kaznodziei. Ledwo co oparł się ciosom rozkładanej pałki. Zaraz potem przyszło wybawienie: pełna seria z autopistoletu, znacząca plecy draba postrzelinami. Prychnął krwią, padł. Za nim z dymiącą lufą był... księgowy.

- Nie strzelajcie! Jestem z- - nigdy nie dane mu było dokończyć tej wypowiedzi, gdyż kawał jego głowy odparował od trafienia silnym laserem. Stiefmayer. Musiał widzieć, jak zdradził Dareka.

Natomiast sam grubas spieprzał wespół z Bosese. Obydwaj kryli się ogniem z handkanon. Wtórował im pistolet kierowcy oraz broń tych Darekowców, którzy byli obok. Ale daleko nie zaszedł. Najpierw Vir Magnus odstrzelił łeb kierowcy. Kiedy para gangsterów dopadła do limuzyny, Loeb Darek pakował się już do środka, Bosese wywalał trupa by zająć jego miejsce, inni pierzchali, ginęli, walczyli, osłaniali. Po pojeździe brzęczały serie, strzelając snopami iskier. Zaraz potem Darek oberwał tox-nabojem prosto w twarz, masakrując ją jak rzut zgniłym owocem o podłogę. Nie miał szans - nawet jeśli przeżyłby taką ranę, to toksyna już była w jego krwiobiegu, rdzeniu kręgowym i masie mózgowej. Widząc los swojego szefa, Bosese zachował zimną krew. Trzymając głowę nisko, wywalił ostatnie pestki z lufy ciężkiego rewolweru, odpalił silnik i wcisnął gaz do dechy. Zwiał w samą porę, już ku niemu sypały się granaty Caiowców i tych najmitów, eliminując ostatnich lojalnych (i bardzo głupich) ludzi nieżyjącego już kingpina.

Pamiętali, że Stiefmayer oberwał dwoma kulami - najpierw w nogę w okolicy biodra, potem gdzieś we flaki. Nie zdołał wyczaić swojego rywala. Odległość oraz użycie tłumiku dźwięku i płomienia uniemożliwiło jego wykrycie. Druga kula i jej toksyna już były wyrokiem śmierci, ale dobił go upadek z wysokości prosto na beton łbem i karkiem. I tyle po groźnym snajperze.

Widząc śmierć swojego bossa i jego "orszaku", Darekowcy przestali istnieć - poszli w rozsypkę. W większości spieprzali, niektórzy walczyli do końca przyszpileni w beznadziejnych pozycjach bądź jak ostatni idioci próbowali w takich warunkach kraść czy szabrować. Darekowi zdrajcy i najemnicy wykorzystywali to z morderczym skutkiem, a gwałtowne sflaczenie trzeciego balonika sprawiło, że drugi - Caiowcy - też wyglądał nieciekawie.

Ludzie Cai E byli profesjonalistami. Czarny Kartel dla swoich ważniaków angażował doświadczonych najemników, ex-gwardzistów, byłych żołnierzy, gangersów z podkopców i gliniarzy. Kupował im solidny sprzęt i trzymał jako taki poziom dyscypliny oraz wyszkolenia. Zaowocowało to tym, że walczyli jak równy z równym z tymi najemnikami, kosili debili od Dareka i dawali odpór lekkozbrojnej drużynie akolitów. Byli przy tym tak zdeterminowani, że powstrzymali ich na dłuższą chwilę przed deptaniem Cai E i renegatce po piętach - tym bardziej, że obydwoje szwarc-charakterów zostawiło za sobą granaty oślepiające: połączenie gęstego siwego dymu z chmurkami "brokatu" (a przynajmniej wyglądało to jak brokat, bo w rzeczywistości były to dipole zakłócające pracę optoelektroniki i skanerów na tej osi). Nie można ich było namierzyć. Tylko astropatka ich "widziała", ale nie mogła skutecznie tego przekazać w trwającej walce, dzieląc uwagę między odpieraniem ataków, podtrzymywaniem "łączności", trzymaniem "tarczy" i okazyjnymi kontratakami mieczem na zbyt blisko położone cele.

Jednak Caiowcy kupili tylko czas - co ciekawe, nie tylko swojemu szefowi i obliźnionej koleżance, ale także swoim inkwizycyjnym oponentom. Ich fighting withdrawal skupiło na sobie uwagę najemników, którzy już posyłali pierwsze pociski i fotony w stronę akolitów. I coś do nich mieli, ewidentnie. Gdzieś w alei rozbrzmiała silna eksplozja - to ich bus/furgon został zniszczony materiałami wybuchowymi tych mercenari. Zaraz potem Magnus walczył o życie, wykurzony ze swej pozycji ogniem automatycznym i granatami.

Snajper z Mechanicus i jego akoliccy przyjaciele zostali na krótkie chwile z powrotem "wmuszeni" do magazynu przez krzyżowy ogień obydwu istniejących jeszcze rywali. Dali im odpór dopiero kiedy zajęli dogodną pozycję naprzeciw drzwi i dozbroili się w granaty (które od razu zużyli) i garść broni oraz fantów z poległych. Sprawdzili też Romulusa Lamara. Niestety, medicae nie mógł przetrwać tak krytycznych ran. Nie było też czasu i miejsca by go zabrać ze sobą - wzięli tylko jego podręczny dobytek i poprzysięgli zemstę.

"Bitwa o Magazyn C-418" była już wygrana - zwyciężyły typy w 'bloodshotach' i szpicle u Dareka. Caiowcy sypali się z paru sekund na parę sekund. Jedynie akolici wydostali się z matni... ledwo. Bardzo ledwo. Każde z nich odniosło po kilka "draśnięć" - najemnicy wyraźnie się na nich uwzięli. Zaporowy ogień mający ich przyszpilić. Zasłony dymne powodujące zamęt (tutaj Yoshiko ratowała sytuację swoim nadnaturalnym zmysłem "wzroku", a tam gdzie nie było dipoli wspomagał ją Magnus swoimi augerami). Cylindry z gęstym, błękitnym gazem duszącym powszechnym u Arbites i gliniarzy. Elektryczne wyładowania z karabinów i pistoletów typu sting-blunt, pociski z sieciarzy i chwytaczy, wreszcie błysko-huki granatów ogłuszających. Pod koniec nawet paru typów w tym dymie rzuciło się na nich z pałami i szokerami. Akolici uszli z tego, ale nieźle obici i zawiani.

W obliczu rozbicia ludzi Czarnego Kartelu i zamieszania, Akolici podjęli pościg za Cai E - niestety, wiedząc, że Zimny Handlarz miał przewagę. Sami też byli dalej ścigani przez uparte psy wojny.

Następne minuty były zapamiętane jako zamazane pasmo strzelanin, ucieczek, pościgów, przeczekiwania, zasadzek, zmyłek i ciągłego, wyczerpującego ruchu po nieznanych, zagraconych alejkach między budynkami, placach fabrycznych usłanych skrzyniami, kontenerami, maszynami i prefabrykatami, parterach magazynów, hal fabrycznych i budynków biurowych, przestrzeniach załadunkowych pełnych ciężarówek, dźwigów i towarów. Zamieszanie było wzmagane gdzieniegdzie przez zdziwionych (a potem przerażonych) robotników i cieci na nocnej zmianie. Do tego zaangażowanie się w cały raban strażników i patroli z tutejszej milicji. Potem przyjazd krakexowych gliniarzy. Potem przyjazd krakexowych... też gliniarzy, ale jednostki specjalnej. Plus był taki, że ci akurat stanowili przeszkodę nie do pokonania dla najemników i wymusili na bloodshotowcach nich odwrót. Agenci Inkwizycji wymknęli się pogoni. Odnotowali też, że z Czarnego Kartelu nie został nikt, kto byłby z Cai E - ścigali więc tylko dwie osoby.

W całym tym pierdolniku Akolici skumali wreszcie, gdzie spieprzał Cai E i jego piękna. I było to bardzo nieprzyjemne spostrzeżenie - Zimni Handlarze czmychali wprost do pobliskiego zejścia do podkopca.

Kiedy Akolici tam dotarli, przywitał ich huraganowy ogień z ciężkich stubberów, działek śrutowych i broni osobistej. Straże do nich waliły. Wiedzieli, do kogo walić. Musieli zostać przekupieni. Akolici ostrzelali się i odbili, nie mogąc szturmować takiej zapory. Obeszli ją kawałek dalej, wybijając ostatnimi zdobycznymi granatami wyrwę w murku. Zanim przybiegli ciecie, oni już parli wgłąb zakazanej strefy.

I, pomimo wszelkich przeciwności losu, o mało skurwiela nie dorwali.

To było w jakimś korytarzu. Ledwo oświetlonym poobijanymi lampami dającymi "światło" obarczone brown-out. Kiedyś może były tutaj jakieś sprzęty, kable i inne rzeczy. Teraz był goły, stary, charakterystycznie cuchnący wilgocią i zastałym powietrzem beton. Ale były też szyby wind. Nieużywane, bez kabin i drzwi, nieoświetlone.

Widzieli Cai E i ją. Już strzelali, starając się trafić po nogach. Ich kule zostały... wstrzymane, spowolnione w powietrzu. Cholerna telekineza. W odpowiedzi błysnęły lufy xeno-pistoletów, szarpiąc w nich brzytewkami (które miały lekko gwiazdkowaty kształt, sądząc po tych wbitych w ścianę) i okruchami fioletowego kryształu. Postawiły zaporowy ogień. Ale i tak kryminaliści nie mieli szans. Nie mieli granatów, było ich tylko dwoje. Nie daliby rady wszystkim. Oni doskonale to wiedzieli. Dlatego... skoczyli w przepaść.

Akolici zaraz dopadli do szybu. Wariaci dosłownie rzucili się w jego głąb ot tak sobie. Nawet nie krzyczeli. Samobójcy? Nie. Cwane skurwiele. Dobrze przygotowane cwane skurwiele. Kiedy byli już daleko, błysnęły błękitne światła, które zaraz potem zgasły.

Chcąc nie chcąc, zleźli na dół. Nie mogli zgubić tropu. Nie mogli też łatwo i szybko wydostać się z lowhive - za duży burdel, a wrak ich samochodu właśnie robił za cel treningowy dla straży pożarnej. Zleźli więc w dół szybu korzystając z drabiny. Na dnie zobaczyli resztki po dwóch jednorazowych, wypalonych mini-zestawach grawochronowych. Czarnokartelowcy mieli wszystko obcykane. To była ich szybka droga ucieczki. Prosto w trzewia Podkopca.

Ale nawet jeśli mieli ten rewir obcykany, to Podkopiec wciąż rządził się swoimi prawami. Nagłe zawalenia i skażenia. Wojny gangów i zdradliwość tychże degeneratów. Ataki mutantów i bestii. Takie środowisko wszysktich traktowało na równi - czyli równie chujowo.

Trzeba było tych pajaców namierzyć, wyśledzić, wytropić, dorwać... wreszcie przesłuchać i odstrzelić. Po to przylecieli na Hulee V. Rabanem na górze zajmą się potem. Musieli dorwać tych heretyków. Jak głosiła bowiem jedna z imperialnych maksym:

Zwycięstwo nie wymaga tłumaczenia. Porażka na nie nie pozwala.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.
Micas jest offline  
Stary 12-11-2020, 16:39   #67
 
131313's Avatar
 
Reputacja: 1 131313 ma wspaniałą reputację131313 ma wspaniałą reputację131313 ma wspaniałą reputację131313 ma wspaniałą reputację131313 ma wspaniałą reputację131313 ma wspaniałą reputację131313 ma wspaniałą reputację131313 ma wspaniałą reputację131313 ma wspaniałą reputację131313 ma wspaniałą reputację131313 ma wspaniałą reputację
Z kanału wpadli do szamba. I nadal w nim tkwili. Co najgorsze śmierdzący ślad ściganej przez nich zwierzyny łatwo mógł się wtopić w panujący wszędzie fetor. Scipio zlustrował okolicę wyszukując wzrokiem miejsca warte zapamiętania. Szukał konkretnego styku tuneli, resztek walących się podpór wielkich budynków które tworzyły podwaliny kopca na górze oraz wolnej przestrzeni między kałużami toksycznej brei która znaczyła grunt w tych okolicach. Po chwili znaleźli odpowiednie miejsce gdzie mógł się napatoczyć jakiś odurzony stymulantami tubylec, mutant, ganger bądź też wszystkie powyższe opcje razem wzięte i uosobione w jednej pokracznej kreaturze która zasługiwała jedynie na wymazanie ze świata rządzonego przez Pana. Kaznodzieja dał reszcie znak aby zaczekali i wydobył swoje zapasy Tranq. Podczepił pakunek do serwoczaszki i nakazał jej rozkaz poszybowania z nielegalną kontrabandą na plac nieopodal - ich tymczasowa kryjówka dawała im znakomite pole obserwacji owego miejsca. Po dotarciu do celu serwoczaszka wypuściła małą paczkę i wydała z siebie przeraźliwy jazgot przypominający eksplozję niewielkiego motoru aby przywabić potencjalny element zasiedlający te okolice, po czym zniknęła z pola widzenia.

Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Po kilku minutach z cieni wyłonił się powykręcany mutant. Ciężko było stwierdzić czy szereg deformacji znaczących jego cielsko było efektem przebywania w podkopcu bądź też taki już się urodził. Jedno było pewne, towarzyszka Cai E mogła przy nim uchodzić za wzór człowieczeństwa i proporcji. Mimo skaz na ciele wydawał się zachowywać i myśleć normalnie. Przynajmniej na tyle normalnie na ile pozwalało przebywanie latami w podkopcu.

Ofiara zaaferowana oglądaniem szczęśliwego znaleziska opuściła gardę jaką zachowują w tych okolicach rozmaite stworzenia wyczulone na naturalne zagrożenie. Nieszczęśnik zapewne już przeliczał w głowie na ile działek starczy mu ilość Tranq którą właśnie znalazł. Przez ile dni będzie mógł dzięki narkotykowi zapomnieć o swojej beznadziejnej egzystencji. Na taką okazję czekali. Pater Scipio dopadł go pierwszy. Broń miał w pogotowiu, ale na razie jeszcze nie zamierzał ćwiartować kolejnego pionka który stanął mu na drodze.
-Chwała niech będzie Jedynemu... Widzę że mam do czynienia z prawdziwym koneserem. To co masz w rękach może być Twoje o ile udzielisz mi pewnych informacji. Widzisz, mam dwójkę znajomych ostatnio widzianych w tych stronach, którzy spóźnili się na przyjęcie i byłby to nie lada grzech gdyby ominęła ich wspólna biesiada. Kobietę łatwo rozpoznać... cóż, jej aparycja wygląda na miejscową. Dodatkowo ma w ręku wielką spluwę obcego pochodzenia. Facet podobnego wzrostu i postury ale bardziej... pożółkły. Również jest w posiadaniu broni spoza planety. Obydwoje są mocno przejęci całą sytuacją...-nonszalancko się uśmiechnął pokazując równy rządek białych zębów po czym zaczął dodawać więcej szczegółów na temat poszukiwanych i słuchać co mówi tubylec na temat ich położenia.

Mechanika

Inquiry 28/51

 
__________________
All created forces will be concentrated in a new species. It will be infinitely superior to modern man.
131313 jest offline  
Stary 12-11-2020, 16:47   #68
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Podkopiec był jak dzicz. Wokół było pełno dzikich zwierząt. Drapieżników, którzy wypatrywali wrogów wchodzących na swoje terytorium. Bo ta skala upadku, która miała tu miejsce była już odczłowieczeniem.

Tutaj nawet Adeptus Mechanicus wyglądali inaczej. Chodzil w grupach. Ich serwo czaszki znacznie częściej miały zamontowane pistolety zamiast narzędzi. Ot gdyby ktoś ich napadł, to byliby całkiem bogatym łupem. Nie jeden heretek gotów był zapłacić za niesankcjonowane mechadendryty sporo gotówki.

Pewnie dlatego tak rzadko widział adeptów z mechadendrytami. On swoich nie miał zamiaru ukrywać. Ale nie ukrywał też autoguna wiszącego wzdłuż biodra. Broń zdawała się magiczną siłą odwracać wzrok gapiów.

Co jakiś czas widywał ludzi podobnie uzbrojonych. Tutaj nie zapuszczała się władza. Racja była po stronie tego, który szybciej sięgnął po broń. Vir nie miał z tym problemu. Szybko adaptował się do warunków otoczenia. Zwłaszcza, że szybko sięgał po broń.

Widział też mutantów przemykających to tu, to tam. Ludzi o ramionach wielkich jak nieociosane kamienie, albo o oczach czarnych jak węgiel. Strąceni na dno społeczeństwa. Do zwierząt. Ale nawet tutaj ukrywali się. Mutacje świadczyły o tym, że Imperator się od nich odwrócił. Tutaj zbierali się w grupy. Zmutowane karykatury rodzin czy klanów, które zajmowały zaułki do których nie warto było się zapuszczać.

Ta część miasta była jego ściekiem. Można było tu znaleźć to wszystko, co w środkowych segmentach ula spuszczono by w toalecie.

Vir Magnus robił drugą rzecz na jakiej się znał poza zabijaniem: obserwował.

Obserwował on, swoim augerami.

Obserwował jego mechadendryt.

Musieli w końcu wpaść na ślad Cai E.

Rzut na Awarness
Baza : 33 Percepcji
Bonus za wszczep Auger Aray +20 do Awarness
Bonus za wszczep Optical Mechadendrite +10 do testów Percepcji.
Rzut przeciw 63

Kostnica

25/63 <- trzy poziomy sukcesu


 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 12-11-2020, 18:10   #69
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
- Rozdzielmy się, przeszukamy większy obszar. I w kontakcie – Jayden zaproponował ogólny plan działania. Sam puścił się biegiem w jedną stronę. Kopiec był jego domem rodzinnym przez wiele lat, więc ani nawigowanie wśród ulic ani przedzieranie się przez grupy ludzi nie stanowiło dla niego żadnego problemu. Dzielnica w której się znajdował należała raczej do tych biednych i niebezpiecznych, ale w podkopcu raczej nie było innych. Tu spotykało się albo gangerów i kryminalistów albo ciężko pracującą biedotę. Były szpieg miał rozeznanie w pól świadku i bezbłędnie wyczuwał kto jest kim. Trzeba było nieco inaczej rozmawiać z patologią a inaczej z ludźmi, którym się w życiu nie ułożyło.
- Ścigam jednego frajera, co sprzedał mojego brata na psach – zablefował. -Biegł może tędy? Była z nim raszpla z poszramioną facjatą – zapytał kilku rosłych typów z tatuażami na twarzach, dłoniach i pewnie innych częściach ciała, które były schowane pod ubraniem.

Jayden rozglądał się po terenie, sprawdzał topografię. Napotkanych ludzi, którzy nie wyglądali na kryminał rozpytywał o charakterystyczne obiekty czy arterie komunikacyjne – opuszczone fabryki, rozległe pustostany, metro, tunele, osuszone kanały. Starał się oczywiście dowiedzieć, czy nikt nie widział dwójki biegnących, charakterystycznych osób. Obserwował teren pod kątem „Gdzie najlepiej się schować? W którą stronę najlepiej uciekać?”


Przeczesywanie terenu musiało być dokładne ale też i szybkie, żeby cel nie miał czasu zatrzeć za sobą śladów. W końcu Cai i renegatka nie zniknęli.

Blef: 01/33
Znajomość półświatka: 43/37
Spostrzegawczość: 41/61
Analiza: 89/51

 

Ostatnio edytowane przez Azrael1022 : 12-11-2020 o 18:54.
Azrael1022 jest offline  
Stary 12-11-2020, 20:40   #70
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Yoshiko żałowała, że w pogoni za złoczyńcą musiała trafić w dane miejsce. Na każdym kroku nadnaturalnymi zmysłami wyczuwała brud, rozpacz, występek i niegodziwość. Nigdy dotąd nie była w podkopcu, ale z rozmów towarzyszy i kiedyś zasłyszanych plotek orientowała się, że było to miejsce, gdzie mieszkały jednostki pozbawione społecznego statusu. Higashi nawet jako osoba, która wyparła się swojej pozycji, wciąż uważała pobyt w tego typu miejscu za kalający. Nigdy nie odrzuciła ideałów, podług których ją wychowano, po prostu nie uważała się za godną, by je firmować swoją osobą. Za dużo plam pokrywało jej honor... W sumie na Nihoun stosowano podobną praktykę odnośnie niechcianego ludzkiego elementu, choć oczywiście nie istniały na niej takie budowle jak miasta-kopce i wydzielone w nich podsektory. Tak zwanych eta (z grubsza mówiąc, osoby wykonujące nieczyste i niegodne zawody) i hinin (wyrzutki, przestępcy itp.) po prostu zmuszano do osiedlania się w specjalnych, odizolowanych dzielnicach, albo w ogóle kazano trzymać im się poza właściwymi granicami osiedli, tak by nie skalali swoim widokiem i dotykiem prawdziwych obywateli.


W trakcie podróży przez ciemne korytarze mistyczka starała się spośród szumu wszechobecnego zepsucia wyłuskać emanację, którą posiadała telekinetyczka Cai E. Poza tym szukała każdym posiadanym naturalnym i nadnaturalnym zmysłem śladów obu poszukiwanych. W końcu musieli się jakoś zdradzić. Czy to zabijając nachalnego gangera, bądź wykorzystując niepotrzebnie moc osnowy, albo przechadzając się pod czujnym okiem tutejszych mutantów, degeneratów i desperatów. Ślad xeno naboju, hałas wystrzału, zakłócenie Zasłony, echo kroków, odbicie obcasu na błocie lub pośród kurzu metalowej posadzki. Na wszystko to była gotowa i wyczulona. Znalezienie wroga było jedynie kwestią czasu. Kobieta gotowiła się również mentalnie do ostatecznego starcia, by móc zapewnić towarzyszom-akolitom adekwatną protekcję przed energiami Immaterium, jakie mogła wezwać na pomoc renegacka telekinetyczka.

Rzut na spostrzegawczość: 11/34
Rzut na wyczucie osnowy: 46/40


 
Alex Tyler jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:22.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172