Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-02-2012, 20:42   #61
 
FelixHess's Avatar
 
Reputacja: 1 FelixHess nie jest za bardzo znany
- Tak jest. - odparł Eddard na rozkaz Kurta.

Podszedł do ciała. Ręką zawinął połę płaszcza, po czym kucnął nad nim. Przyglądał mu się z każdej strony, marszcząc brwi i wedle rozkazów swego przełożonego nie dotykając go. Wstał. Ostatnie promienie słoneczne tego dnia uderzyły Eda w oczy. Spojrzał w górę, na drzewo, na którym wisiał denat. Obszedł następnie dookoła drzewo, szukając czegokolwiek, co da im wiedzę na temat tego, co tutaj zaszło.
Kat szybko zapisał sobie w głowie informacje, które udało mu się wywnioskować z tego, co widział.

- Spalmy to kurewstwo. - rzekł sam do siebie, spluwając siarczyście w ziemię.

Podniósł pochodnię z ziemi, którą wcześniej tam położył. Ed odpalił ją, przyłożył do ścierwa leżącego na ziemi. Po sekundzie ciało się zajęło. Wcześniej jednak ułożył wokół niego kamienie, robiąc okrąg z nich, aby ogień nie zajął całego sadu.

Obrócił się na pięcie, podniósł Czarną Śmierć i ruszył powolnym krokiem w stronę koni. "Czas na jakąś strawę", pomyślał.
 
FelixHess jest offline  
Stary 14-02-2012, 23:44   #62
 
DrHyde's Avatar
 
Reputacja: 1 DrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłość
Wyjazd z leśniczówki zasiał w Waszych głowach wiele pytań bez odpowiedzi. Pozostawiliście za sobą jedynie smród palonych ciał. Ogień długo trawił wszystkie rzeczy, które spaliliście, a w trakcie „egzekucji” wydawało Wam się jakbyście słyszeli nienaturalny krzyk podpalonych – ale to musiało być jedynie złudzenie. Wyobraźnia z pewnością płatała Wam figle.

Droga do Grunère była spokojna i cicha. Niewiele odzywaliście się, jadąc wzdłuż górzystych terenów skąpanych w mroku. Bors w połowie drogi znacząco osłabł. Próbował ukryć lecącą z nosa krew, której niestety nie dało się tak łatwo zataić. Sven obeznany w lecznictwie szybko poinformował Was, że ciało jest rozpalone i że wielkolud może nie dojechać do Grunère – nie mówiąc już o klasztorze. Decyzją Brata Alberta ruszyliście jednak dalej z na wpół przytomnym Borsem.

Późną nocą dotarliście do zabudowań Grunère i odnaleźliście nocleg. Sama obecność w miejscowości nie dała Wam dużej wiedzy. Albert zorientował się, że ludzie nie są niczym zarażeni i poinformował jedynie władze o sytuacji, która miała miejsce w leśniczówce. Niepokój zasiany przez Sigmarytę w Grunère zmusił Was do szybszego wyjazdu do klasztoru. Sven nie dowiedział się niestety jaka choroba mogła uśmiercić mieszkańców leśniczówki, ale usłyszał za to opinię o Was samych jako „przeklętych potępionych z Imperium”.

Brat Albert poinformował Was również o tym, że w kierunku La Maisontaal ruszyły przed Wami jeszcze dwie grupy podróżnych. Dwóch zbrojnych herbowych z Imperium, elf i kobieta, którą wieźli ranną na wozie. Wtedy też Sven przypomniał sobie o elfie, którego spotkał w lesie jeszcze w Imperium. Albert wziął pod uwagę informację, ale stwierdził, że może mieć niewiele wspólnego z podróżnymi. Połączył za to fakty i wywnioskował, że ślady ciężkozbrojnych przy stajni w leśniczówce mogły należeć do ów podróżnych. Ule poparł tezę Alberta bez zastanowienia.



25 Sommerzeit 2515 A.S.
La Miasontaal, Klasztor Taala

Wasza podróż wzdłuż Górnej Grismarie – rzeki ciągnącej się od Grunère – była dość męcząca. Kamienisty szlak skąpany w gorącym słońcu i ciągle słabnący Bors towarzyszyły Wam przez ponad dziesięć mil. Po drodze Ule zauważył faktycznie ślady czterech koni. Potwierdziło to informacje zaczerpnięte w Grunère o podróżnych.

Klasztor La Miastontaal ukazał się Wam popołudniu – a wraz z nim liczni mieszkańcy tych terenów. Położony w małej dolinie wśród szczytów, otroczony jest lasami. Dookoła klasztoru las został wykarczowany, a na jego miejscu są teraz pola uprawne i mała wioska, zamieszkała przez rolników, pasterzy, myśliwych oraz traperów dostarczających do klasztoru jedzenie i inne potrzebne przedmioty – o czym poinformował Was dobrze zorientowany Brat Albert, który przypomniał, że już był w tych okolicach. W pobliżu klasztoru płynie Vaswasser – rzeka, która jest dopływem Górnej Grismarie.

Monastyr – jak poinformował Was Albert i czego nie trudno się domyślić – poświęcony jest Taalowi, Bogowi przyrody i dzikich miejsc. Szuka tu odosobnienia wielu gorliwych wyznawców, mnichów i kapłanów Taala z zachodniego Imperium oraz wschodniej Bretonii.


Wewnątrz murów – co dało się zauważyć już z oddali – znajduje się okazały budynek główny, do którego dobudowana jest mniejsza okrągła konstrukcja pokryta strzechą. Otoczona jest ogrodem i zagrodami dla zwierząt. Na terenie zauważyliście również zabudowania gospodarcze (prawdopodobnie stajnie) oraz budynek przypominający na pierwszy rzut oka kryptę. Klasztor ma solidny dach i okna z ciężkimi okiennicami, a wieża budynku widziana jest już z oddali – co stanowi dobry punkt nawigacyjny.

Gadatliwy Sven zauważył, że mieszkańcy tego miejsca – jak w każdym innym klasztorze Taala – żywią się produktami pochodzącymi z lasu oraz hodowli zwierząt. Uprawiają minimalną ilość roślin, ponieważ większość dostarcza im natura. Zwrócił również uwagę kompanów na formę w jakiej powinni się zwracać do Przeora. Wyznawcy Taala powinni używać formy „Mój Panie”, czciciele Ulryka i Dawnej Wiary muszą zwracać się „Panie Bracie”, a wszyscy inni mają zwracać się per „Panie”. Do reszty kapłaństwa oraz mnichów mogą mówić „Bracia” niezależnie od wyznania. Brat Albert jedynie uśmiechnął się i skinął głową na potwierdzenie słów Svena.

Gdy wyszliście z lasu trafiliście na pierwsze zabudowania. Od razu natknęliście się na pasących klasztorne gęsi i świnie wieśniaków. Każdy z dość dużą dozą zainteresowania oglądał Was i uprzejmie pozdrawiał. Klasztorne wrota zastaliście otwarte. Przy wejściu wisi żelazny dzwon, którego domyślnie używa się w nocy, aby poinformować o swojej obecności pod bramą. Na terenie klasztoru przyjął Was jeden z Braci i bez większych problemów ustalił audiencję z Przeorem. Wcześniej jednak kilku Braciszków zaopiekowało się Borsem, a jeden z nowicjuszy odprowadził Was do przydzielonych Wam pokoi (każdy osobna cela klasztorna) oraz pokazał Wam łaźnię, w której możecie się odświeżyć – co ogromnie Was ucieszyło.

Po niespełna godzinie czasu zostaliście zaprowadzeni do klasztornej biblioteki. Na stole zauważyliście leżący ser na tacy - lokalny Salaud Bleu (o wyrazistym zapachu), pokrojone kawałki chleba oraz dwa dzbany z napitkiem – w jednym ziołowa herbata, a w drugim lokalne wino, jak poinformował nowicjusz. Solidne, zdobione motywami przyrody krzesła i stół zrobiły na Was wrażenie. Całości dopełniły dziesiątki regałów, na których znajdują się mniejsze i większe księgi. W powietrzu unosi się zapach ziół.

- Poczekajcie tu proszę na Przeora. Powinien zjawić się już niebawem. Tymczasem proszę raczcie się posiłkiem i napitkiem – powiedział nowicjusz i z uśmiechem na twarzy opuścił pomieszczenie.

Dosłownie chwilę po jego wyjściu, nim jeszcze zdążyliście się oswoić z otoczeniem pomieszczenia, pojawił się Przeor, który wszedł drugimi drzwiami. Starszy mężczyzna ubrany w grubą szatę kapłańską uśmiechnął się i zdecydowanym krokiem podszedł do Brata Alberta witając się z nim uściskiem bez słowa. Po czym popatrzył na Waszą resztę.


- Jednak przybyłeś Albercie… Byłem ciekaw czy posłaniec dotarł. Rad jestem na Wasz widok. Ufam, że podróż przez góry była bezpieczna? Nie licząc oczywiście waszego chorego przyjaciela, który najadł się zdradliwych, trujących owoców leśnych. Zanim jednak przejdziemy do sedna sprawy i odpowiecie mi na pytania, przedstawię się wszystkim. Jestem Jean-Louis Dintrans, Przeor La Maisontaal
– po tych słowach uśmiechnął się, usiadł przy stole i spojrzał na całą resztę grupy.
 

Ostatnio edytowane przez DrHyde : 15-02-2012 o 00:02.
DrHyde jest offline  
Stary 15-02-2012, 09:16   #63
 
FelixHess's Avatar
 
Reputacja: 1 FelixHess nie jest za bardzo znany
Eddard trzymając w dłoni kielich, wstał z krzesła.

- Zwę się Eddard Bercherd, Panie Bracie. Niegdyś kat cesarski, teraz... nikt. - rzekł, skłaniając się przy tym nieznacznie.

Zasiadł.

- Piękne tereny tutaj macie. Taa, zdecydowanie zbyt długo przebywałem w murach miast. Pamiętam jeszcze jak za młodu żeśmy z ojcem chodzili w dalekie podróże w góry. Na polowania żeśmy chodzili. Ojciec łowczym był, to się znał. A i mnie trochę tej wiedzy przekazał. Matka o nas się zamartwiała. Teraz strach wyjść za drzwi. Kiedyś było o wiele bezpieczniej. Rad jestem, że mogę być tutaj, kontakt z naturą dobrze mi zrobi. - powiedział, po czym wziął potężny łyk wina.

Tak, Ed naprawdę lubił przyrodę. Zwłaszcza późną wiosnę. Jak był zawsze młody, chodził na łąki, żeby poprzyglądać niekończącej się zieleni. Wtedy siadał pod swoją ulubioną brzozą i drzemał.

Eddard wziął kawał sera ze stołu, 2 kromki chleba. Powąchał Salaud Bleu, po czym wziął kęs i zagryzł kromką. Na jego twarzy można było dostrzec wyraźną błogość.

- Aaaach, rarytas, Panie Bracie. Takiego jadła nawet w Altdorfie nie dostaniecie. I nikt mi tutaj nie powie, że kłamię!
 

Ostatnio edytowane przez FelixHess : 15-02-2012 o 09:25.
FelixHess jest offline  
Stary 15-02-2012, 22:25   #64
 
Kiepski's Avatar
 
Reputacja: 1 Kiepski nie jest za bardzo znany
Tomas, siedząc, dopił ziołową herbatę racząc się jej przepysznym smakiem. Po czym odłożył kubek na jakże pięknym stole.

- Nazywam się Tomas Russ, miło mi cię poznać Panie. - Skłonił się lekko w stronę kapłana - Ed ma rację, że są to piękne tereny, a nawet nie wiedziałem o ich istnieniu. Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze kiedyś odwiedzić te strony i odpocząć od tępa, jakie narzuca nam życie w Imperium.

Po tych słowach zamyślił się chwilę. I dodał.

-Jeśli pozwolicie Panie, na pewno was odwiedzę. Jak mógłbym przepuścić odpoczynek w pięknych ogrodach klasztoru Taala.

Podniósł z powrotem drewniany kubek, dolewając herbaty po same brzegi. Sącząc napitek, słuchał uważnie, co powie reszta.
 

Ostatnio edytowane przez Kiepski : 16-02-2012 o 16:10.
Kiepski jest offline  
Stary 15-02-2012, 23:11   #65
 
TonyRedgrave's Avatar
 
Reputacja: 1 TonyRedgrave nie jest za bardzo znany
Po skończonej wypowiedzi Tomasa, Ule oderwał się od swojego kielicha z winem i powstał od stołu. Wyprostował się, po czym zwrócił się w kierunku Przeora.

-Panie bracie - Powiedział podniosłym tonem, a kiedy zorientował się, że jego wzrok spoczął na nim, ukłonił się lekko, kontynuując.

-Ja nazywam się Ule Todsson - mówiąc to, uśmiechnął się przyjaźnie.- Dryblas, którym opiekują się teraz bracia, to Bors Holzfäller. Dowodzi nami Kurt Schädel.

Mówiąc to, wskazał gestem dłoni na siedzącego obok Kurta, po czym ciągnął dalej

-Jesteśmy najemnikami, przybyliśmy tu z naszym pracodawcą, bratem Albertem.

Kończąc zdanie usiadł z powrotem na swoim krześle i zaczął omiatać wzrokiem wnętrze pomieszczenia przeplatając to płytkimi łykami wina.
 
TonyRedgrave jest offline  
Stary 16-02-2012, 19:22   #66
 
Necheli's Avatar
 
Reputacja: 1 Necheli nie jest za bardzo znany
Sven, wyrwany z zamysłu, nareszcie otrząsnął się z letargu myśli. Zmieszany, spojrzał przeciągle na kubek ziół w dłoni, nim jego oczy skrzyżowały się z oczami. Na krótko, ponieważ po chwili Sven wpatrzył się w opasłe tomiska wypełniające salę.

-Tak, muszę przyznać, iż dla mnie to niebagatelny zaszczyt, spotkać tak sławetną osobistość. W tym momencie, spojrzał na słuchacza, a oczy pokornie pochyliły się wraz z głową, na wznak szacunku. Szukając jakoby wymówki, pociągnął łyk z kubka, po chwili znów zaczął mówić.

-Podróż minęła nam całkiem dobrze. Nie sądziłem, iż granatowe jak noc, dzikie wilcze jagody będą miały tak obfite owoce. Nie sądziłem też, że spotkam nienaturalnie występujący okaz Grabarznika Wśródgnilnego. Jego przykra, niemal nieuchwytna woń, oraz niebieskie kwiaty zwiastują kres czyjegoś życia. A my, widzieliśmy bardzo przykry kres, zapewne wielu istot w podróży. Niech miłościwy Morr będzie nad nimi sprawiał piecze. Ostatnie zdanie mówiąc z pewną nutą niepewności, wszak mimo wiedzy, obieżyświat religioznawcą nie był. Tym bardziej, gdy mówi się do samego Przeora.

-Panie, tutejszy zbiór ksiąg mnie zachwyca. Dawno wiedziałem, że wiedza jest jedną z najcenniejszych rzeczy dostępnych ludziom. Widać to też, po wygórowanych cenach Voluminów. Czy mógłbym? Nurtuje mnie pewna sprawa, jeśli chodzi o pewien defekt zdrowia…

Ostatnie słowa, wypowiedziane z dwojaką naturą komicznej powagi, niezamierzonej przez podróżnika, niemal utknęły mu w gardle. Równie trudno było patrzeć na twarz przełożonego, jednocześnie szukając otuchy w oczach towarzyszów.
 
Necheli jest offline  
Stary 16-02-2012, 20:01   #67
 
DrHyde's Avatar
 
Reputacja: 1 DrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłość
- Miło mi Was wszystkich poznać. Svenie oczywiście korzystaj do woli z zasobów biblioteki - Przeor spojrzał na Alberta. - Ufam, że dobór takiej kompanii przysłuży się w sprawie, którą pragnę poruszyć... Od kilku tygodni prześladuje Nas dziwna choroba. To znaczy ... tak nam się wydawało. Pierwsze oznaki pojawiły się wraz ze śmiercią Brata Jakuba. Wtedy myśleliśmy, że dopadła Nas zaraza. Wykluczyliśmy ten fakt, ponieważ objawy i częstotliwość zachorowań nie potwierdzają żadnej ze znanych nam dolegliwości. Postanowiliśmy podjąć śledztwo i oto co odkryliśmy...

Jean-Louis wstał i ruszył w kierunku uchylonych drzwi, które otworzyły się powoli. Czekający za nimi nowicjusz podał małą skrzynkę w ręce Przeora i opuścił bibliotekę. Jean-Louis usiadł i położył tajemniczy kuferek na stole. Zapadła cisza, którą przerwało skrzypnięcie zawiasów w skrzyni. Przeor wyciągnął obraz oprawiony w metalową ramę i położył na stole.



- Jak widać jest to ludzka skóra, na której wypalono symbol Pana Zarazy. O Wielki Ojcze wybacz mi, że wniosłem to plugastwo w mury Twego domu - Dintrans złapał talizman Taala zawieszony na szyi i ucałował go.
 
DrHyde jest offline  
Stary 16-02-2012, 20:37   #68
 
Necheli's Avatar
 
Reputacja: 1 Necheli nie jest za bardzo znany
Sven, jak wstał, idąc w stronę zakurzonych tomisk, tak zastygł w półkroku. Z przerażoną twarzą lustrował ramę. Potrząsnął głową, po czym powrotem zasiadł do stołu, mocno przybliżając twarz do symbolu. Patrzył i patrzył, z miną tak skupioną.

-Ja, chyba. Czy to możliwe? Czy to to? Ten symbol, zdaje się? Przez krótką chwilę, mamrotał tak. Za cicho dla całego towarzystwa. Za frywolnie dla siebie. Zaniepokojony, do wszystkich. Po kolejnych jednostkach czasu poderwał się, natychmiast. Jak miał to w zwyczaju robić. Teatralnie zaniepokojonym głosem rzekł:

-Rany! Trzeba się śpieszyć. Pasterze zbierają coraz szersze kręgi żniw. Nie możemy być nieroztropni, trzeba wszystko przemyśleć. Zaiste, chciałbym zobaczyć „Indeks Urazów Cielesnych i Chorób Nadzwyczajnych”. Jeśli coś takiego istnieje. Jak nie, to każdą inną księgę, która ma w sobie sposoby ochrony przed chorobami! Pędem rzucił się w regały, lustrując nazwy na strych grzbietach tomisk. W pośpiechu pierwszego ruchu, nogi, niedogadane, która ma poczynić pierwsze kroki, pokłóciły się, sprowadzając całe długie ciało Svena do parteru. Leżący plackiem wędrowiec, z zdezorientowaną miną, wpatrzył się w próżnie najniższego, najbardziej zakurzonego regału. Spokojnym wzrokiem obwiódł wygięty, a zarazem złamany grzbiet opasłej księgi. Ze stoickim spokojem podpierając się na łokciu, przetarł delikatnie kurz. Mimowolnie powiedział, zaintrygowanym tonem.

-Interesujące.

 

Ostatnio edytowane przez Necheli : 16-02-2012 o 22:17.
Necheli jest offline  
Stary 16-02-2012, 21:39   #69
 
Kiepski's Avatar
 
Reputacja: 1 Kiepski nie jest za bardzo znany
Tomas poderwał się do pionu.

- Sven, co się stało? Znasz ten symbol? Co on oznacza?- Tomas rzucił wzrokiem na leżącego na ziemi podróżnika- Sven odpowiedz!

Tomas podniósł nieco ton. Widać było, że jest zdenerwowany. Towarzysze byli wstanie zauważyć jak jego prawa ręka powędrowała do pasa, a raczej do głowni sztyletu, który był tam umieszczony. Jego oddech jakby przyśpieszył, lecz po chwili się uspokoił.

- Przepraszam wszystkich za swoje zachowanie, przez chwilę nie wiedziałem, co się tak naprawdę stało. To odruch bez warunkowy, rozumiecie? Jeszcze raz przepraszam.

Tomas trochę speszony usiadł z powrotem patrząc na blat stołu.
 
Kiepski jest offline  
Stary 16-02-2012, 21:51   #70
 
FelixHess's Avatar
 
Reputacja: 1 FelixHess nie jest za bardzo znany
Eddarda przeszedł zimny dreszcz po plecach, kiedy zobaczył symbol. Zawsze się ich bał. Możliwe, że to była jedyna rzecz, jakiej bał się w swoim życiu. Starł dłonią pot z czoła. Spojrzał na Tomasa, podnosząc brwi.

- Herr Russ, jestem zaskoczony tym, że nie zna Pan tego symbolu. Myślę, że każdy Imperialny go zna. Ale nie odważę się wymówić imienia tego bóstwa, o nie! - machnął energicznie ręką - Panie Bracie, skąd to macie? Tak plugawych rzeczy nie widuje się codziennie.

Ed chciał splunąć w ziemię na znak obrzydzenia, jednak w porę się opamiętał.
 
FelixHess jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:32.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172