Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-02-2012, 23:50   #51
 
Necheli's Avatar
 
Reputacja: 1 Necheli nie jest za bardzo znany
-Jestem wędrowcem, nie godziłem się na takie warunki, wy chorzy popaprańcy. Nie mogę uwierzyć. Tak ciasno, tak mało światła…

Sven, jak leżał, tak leży, z twarzą, przy ziemi, którą zdawał się obejmować. Chwytać garściami kępy traw, ściskać grudy ziemi, przez co jego słowa, choć wiele wcześniej tak wyraźne i dokładne, zdawały się być teraz bełkotem pijanego. Po dłuższej chwili, obok jego głowy wylądował kapelusz, który swobodnie, wolno spadając, to w prawo, to w lewo, opadł na prawym ramieniu korpusu. Sven jeszcze chwilę witał się na ponów z powierzchnią, po czym zaczął flegmatycznie wstawać. Podniósł się niemal bezwładnie, jak mają w zwyczaju robić to lunatycy. Zagibotał się w lekko, ściągając wzrok wszystkich przy owym „tuneli grozy”, po czym ruszył lekkim krokiem do truchła torsu. Schylił się lekko, nieomal upadając, a z jego ust dało się usłyszeć ciche, ociekające jadem:

-Oddawaj to!

Po czym natychmiast przystanął wśród towarzystwa najdalej od „mrocznego wyziewu śmierci”. Znowu przemówił, uprzednio ścierając z twarzy grudy błota, stęchłe resztki wody z dna, oraz nieokreśloną wydzielinę, najpewniej pochodzącą od właściciela szczątek. Jego głos był podejrzanie spokojny i poukładany, stopniowo przechodząc do awantury i kłótni, tonem pretensjonalnego człowieka.

-Nie mogę uwierzyć. Nie mieści się to w mojej głowie. Po co? Po co miałem tam zejść? Wiedziałeś. Co innego mogło tam być? Wskazując brudnym, drżącym palcem na Borysa. Zanim zdumiona postać zdążyła cokolwiek, wędrowiec podszedł do Eddarda, już energicznie wymachując rękami.

-A ty myślisz, że jesteś bohaterem, tak?! A biedne, szare tło wykonuje brudną robotę, poznając „katakumby rozkładu”? No, dalej. Powiedz. Chcę usłyszeć to z twoich ust. Tu i teraz. Co do cholery zrobiłeś, czym się zasłużyłeś, czemu każdy ciebie traktuje, jakbyś zbawił całe Nuln? I czym jest ten nienaturalny, czarny topór? Mów.

Sven wyraźnie był wstrząśnięty swym odkryciem, a właściwie sposobem odkrycia. Stał tak, cały umazany rozmaitościami „groty mroku”, z niecierpliwością patrząc w oczy Edowi, stojąc na placach, aby mniej więcej zrównać poziomy. Chwila pojedynku na spojrzenia.

-A JA JESTEM KTOŚ, NIE COŚ! Wskazał na Ulego.

-Słucham. Patowe położenie Eddarda nie zostawało mu wiele ścieżek wyboru. Nie, przy takim wzroku Svena…
 
Necheli jest offline  
Stary 10-02-2012, 00:11   #52
 
DrHyde's Avatar
 
Reputacja: 1 DrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłość
Kurt wstał z ziemi i podszedł koło studni. Wrzucił do niej truchło i wymienił porozumiewawcze spojrzenie z Bratem Albertem. Następnie z miną, która nie okazywała uczuć przemówił nim Eddard w ogóle zdążył odpowiedzieć młokosowi na potok jego słów.

- Stul pysk psie! Nikt Cię kurwa o zdanie nie prosił. Nikt Cię też nie zapraszał na wyprawę. Zgłosiłeś się? To wykonuj kurwa rozkazy, albo będziesz błagał Panią Miłosierdzia o to, żeby ukróciła Twoich cierpień. Rozumiesz? - nie dał mu odpowiedzieć. Chcesz wiedzieć kim jest Eddard? Katem. Służył w armii Imperium jako kat. Jego topór ściął więcej Imperialnych mord niż Ty widziałeś w swoim życiu na oczy. To tym toporem wykonano egzekucję na Wilczej Chorągwi podczas Wojny Domowej. Dlatego Eddarda wielu nazywa Czarną Śmiercią. Tam gdzie się pojawił był jak Czarna Zaraza. Zawsze przynosił ze sobą śmierć i cierpienie - Kurt wyciągnął nóż - masz kurwa jeszcze jakieś trapiące Cię pytania chłoptasiu?!

- Dość! - krzyknął Albert i złapał Kurta za dłoń. Nie przyjechaliśmy tu żeby się pozabijać. Przypominam Herr Schädel, że to Ja tu dowodzę i póki ten stan rzeczy się utrzymuje radzę zachować nerwy dla siebie. Prawdopodobnie mamy do czynienia z zarazą, albo czymś o wiele gorszym. W chacie są przegniłe ciała w łożu. Nakryte kocem. Nie możemy stwierdzić kim oni byli. Proponuję całość spalić i nie zostawać tu na noc. Zaryzykujemy dalszą drogę do Grunère i tam odpoczniemy. Może czegoś się dowiemy. Sven w moich jukach jest manierka z wodą i płótno. Ogarnij ten syf z siebie. Nie używajcie wody, która znajduje się na tym terenie. Może być skażona. Kurt. Weźmiesz Eddarda, Borsa, Tomasa i pójdziecie przeczesać teren. Weźcie wartościowe rzeczy, a resztę spalcie. Ule Ty pójdziesz ze mną i przygotujemy konie do dalszej drogi.
 
DrHyde jest offline  
Stary 11-02-2012, 14:43   #53
 
FelixHess's Avatar
 
Reputacja: 1 FelixHess nie jest za bardzo znany
Eddard uśmiechnął się w duchu. Do dzisiaj widział w swoich snach twarze, a raczej głowy wszystkich tych żołnierzy, których ściął. Byli wśród nich jego bliscy znajomi, przyjaciele. Jednak mimo to był z siebie dumny. Dumny dlatego, bo wykonywał rozkazy Cesarza. Dziś wie, że przyjaźń niewiele znaczy, kiedy znajdziesz się w niebezpieczeństwie. Za garść kilku Karli każdy wbiłby swemu ojcu nóż w plecy. Nawet Ed. Zastanawiał się czasami, czy to nie jego głowa powinna leżeć na pniu. On nie ma przyjaciół. Ma tylko Czarną Śmierć. Tylko Ona jest mu wierna.

- A zatem sprawdźmy ostatecznie te sady. - rzekł, po czym ruszył powoli, jakby czekając na resztę.

Bystre oko na pewno zauważyło niewielki, jakby szyderczy uśmiech na twarzy Eddarda.
 

Ostatnio edytowane przez FelixHess : 11-02-2012 o 14:45.
FelixHess jest offline  
Stary 11-02-2012, 18:02   #54
 
TonyRedgrave's Avatar
 
Reputacja: 1 TonyRedgrave nie jest za bardzo znany
Ule przyglądał się jeszcze przez krótką chwilę wszystkim dookoła, po czym ruszył. Kiedy się odwracał jego wzrok na ułamek sekundy spoczął na twarzy Eddarda, którego najwyraźniej rozbawił wywód jego towarzysza Svena. Podążał teraz w milczeniu za bratem Albertem do miejsca, w którym wszyscy pozostawili swoje konie. Zwierzęta stały spokojnie i skubały trawę. Wesoło strzygły przy tym uszami. Obraz ten wymazał jakby na chwilę smutne wspomnienia które naszły go w stajni. Jego twarz delikatnie rozpromieniła się. Podszedł do swojego konia, po czym pogładził go po pysku. Ten zaś odwzajemnił tę pieszczotę wesołym parsknięciem.
Ule wiedział że aby właściwie oporządzić konia należy przeznaczyć na to sporo czasu, lecz teraz nie mieli go na tyle, aby zadbać dokładnie o wszystkie wierzchowce. Wyjął zatem bukłak z wodą po czym podstawił dłoń pod pysk zwierzęcia na którą ostrożnie sączył wodę tak, aby zwierzę mogło się napić.
Na twarzy Ulego pojawił się uśmiech spowodowany myślą która go nawiedziła.

-Wiesz, bracie Albercie- Ule zrobił krótką pauzę i spojrzał na Łowcę Czarownic – Znałem niegdyś człowieka, zwał się Goet. Waleczny był z niego skurczybyk. Lubił także popić i dobrze się zabawić. Ale kiedy go poznałem, zaraził mnie miłością i szacunkiem do koni. Często zwykł mawiać, że aby koń ratował nasze dupska najpierw musimy sobie na to zasłużyć.

W tym momencie przestał poić konia, uszczelnił bukłak i schował go do swojej torby. Zaczął podnosić kopyta zwierzęcia i sprawdzać je, czy aby na pewno nie znajduje się w nich nic, co mogłoby zranić rumaka podczas dalszej podróży.

-Goet wypominał wszystkim także, że należy dbać o miejsce w stajni, a samemu można się nażreć dopiero, jak nakarmi się wierzchowca. Ehh… Nie darowałbym sobie, gdyby mojego Saphira czekał taki sam los jak tego konia w stajni. - Zamyślił się jakby na chwilę po czym dorzucił- Byłbym zapomniał. Kiedy byłem w środku z Tomasem oprócz padliny wypatrzyłem ślady stóp, dwóch osób i to ciężko uzbrojonych. Jestem prawie pewny, że ten kto tam był zostawił je najwcześniej wczoraj.
Chciałbym jeszcze przeprosić za zachowanie Kurta. Nie trudno wyprowadzić go z równowagi, ale po części go rozumiem. Nawet najmniejsze dziewczynki z Nordlandu są bardziej opanowane niż ten myśliciel Sven.- Po czym uśmiechnął się lekko w stronę Alberta.
 

Ostatnio edytowane przez TonyRedgrave : 12-02-2012 o 21:59.
TonyRedgrave jest offline  
Stary 11-02-2012, 18:50   #55
 
Kiepski's Avatar
 
Reputacja: 1 Kiepski nie jest za bardzo znany
Tomas , rzucił okiem na Kurta opowiadającego o przeszłości naszego towarzysza. Następnie na Eda, który jakby lekko się uśmiechnął w stronę reszty. Tomas chwilę zastanowił się, jakby łączył wszystko w jedność, kojarzył fakty, które niegdyś słyszał. Rozglądnął się, momentalnie wyrywając się z zamyślenia, powiedział w stronę Eda.

- Poczekaj idę z tobą. Bo nie wiadomo co możesz tam spotkać. Lepiej nie iść samemu. -

Nie zareagował, więc Tomas przyśpieszył tempa doganiając go. Obrócił się przez ramie by powiedzieć Ulemu o przekazaniu wszystkiego co widzieliśmy Albertowi. Ale zauważył jak idzie za Bratem w stronę naszych koni, domyślił się, że sam na to wpadł. Odwracając głowę w kierunku marszu, uśmiechnął się od ucha do ucha. A teraz, ruszyli do sadu gdzie nie wiedzieli czego mogą się spodziewać.
 
Kiepski jest offline  
Stary 11-02-2012, 21:17   #56
 
Necheli's Avatar
 
Reputacja: 1 Necheli nie jest za bardzo znany
Rozglądając się, na rozchodzących towarzyszy, Sven przysiadł na trawie. Masował sobie dłońmi potylicę, aby się zrelaksować i ochłonąć od niedawnego szaleństwa emocji. Gdy został sam, wstając, otworzył rzucony plecak. Wyjął swój wysłużony, skórzany bukłak, po czym obmył twarz, płócienne palto, nogawice, na samym końcu domywając resztki z plecaka. Wypił ostatnich kilka łyków, po czym przewrócił pojemnik na wodę do góry dnem. Zmarnowany uśmiech pojawił się na jego twarzy, widząc ostatnią spadającą kroplę w wilgotną ciemność studni. Oparł brodę o kamienną, okrągłą podporę, wyginając swoje ciało w kąt prosty.

-Ehhh, i na co mi to było? Norsowie to nie Tileani. Ale też ludzie. Jednak takie doborowe towarzystwo ma swoje zasady, których lepiej byłoby nie przekraczać. Schädel, Bors czy ten, hmmmm… Ulu! Do tego jeszcze kat. Ponoć żadna praca nie hańbi? No, może poza złodziejami zwłok. Ueee, znalazło by się jeszcze kilka takich! Jednak niektóre hańbią.

Sven odwrócił się i pospacerował kilka minut, aby zająć czas. Obadał pusty wóz. Dokładnie zwinął obie liny, sprawdził swój ekwipunek. Na końcu oparł się plecami o mur studzienny, obserwując a to skraj lasu, a to chatę.

- Jak to określił brat Albert w karczmie? Doborowa kompania? Bardziej bohaterowie wojny! Drużyna eksterminacyjna… Jednak sam najlepiej odczułem, że lepiej trzymać się z grupą, niźli bez niej. A ja? Hmmmm...Ja też jestem bohaterem!

Sven natychmiast podskoczył, odbiegając od studni. Wbiegł sprawnym krokiem na powóz, wyciągając swój wysłużony miecz. W bohaterskiej pozie, podpierając się jedną nogą, trzymając lekko wyszczerbiony miecz dumnie ku górze , zacytował aktorski głosem, lustrując całą okolicę:

-Jestem bohaterem własnego życia! A jeśli gram tak zaszczytną rolę, to zagram ją w dobrym stylu!
 

Ostatnio edytowane przez Necheli : 11-02-2012 o 21:21.
Necheli jest offline  
Stary 12-02-2012, 21:15   #57
 
DrHyde's Avatar
 
Reputacja: 1 DrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłość
Kurt, Eddard, Bors, Tomas


Weszliście do sadu. Już z oddali dostrzegliście ciało, które bezwładnie dynda na gałęzi okazałego drzewa na końcu ścieżki. Wokół ciała lata rój much. Powoli zbliżyliście się do trupa i dostrzegliście, że jest to mężczyzna. Ubrany w zielony strój leśny, co świadczy o tym, że może być lokalnym leśniczym lub kimś w tym rodzaju. Twarz pokryta jest licznymi zielonymi bąblami, które gdzieniegdzie popękały i sączy się z nich biało czarna wydzielina. Włosy odpadły od czaszki z całymi płatami skóry. Dwa kroki od ciała leży zakrwawiona siekiera – krew znajduje się na ostrzu.



Wkoło tylko ta niepokojąca cisza. Kurt wyrwał się do przodu z zawiązaną na twarzy chustą i mieczem odciął denata od liny. Ciało ciężko uderzyło o ziemię.

- Eddard sprawdź ciało - powiedział stanowczo Kurt. - Zwracaj uwagę na to co charakterystyczne i może nam dać jakąś wiedzę, co tu się stało. Nie dotykaj go tylko. Tomas sprawdź teren. Ja z Borsem idziemy przeczesać chatę i spalić wszystkie ciała. Tego trupa spalicie Wy. Spotkamy się przy koniach.

Sven, Albert, Ule


- Niesubordynacja karana jest tak samo wobec każdego – Albert spojrzał po tych słowach na Ulego. Wyjął mapę i zaczął mamrotać pod nosem odległości jakie muszą pokonać.

- Musimy się wziąć w garść i ruszyć stąd. Koło północy powinniśmy być Grunère
– schował mapę w tubus i wsiadł na konia. – Ule zajmij się szlakiem. Sprawdź czy na najbliższym dystansie nie czekają na nas jakieś niespodzianki. Tylko uważaj na siebie. Dogonimy Cię. Ty Sven… Znasz się na chorobach? Możesz coś więcej powiedzieć na temat tego co tam zobaczyliśmy? – Albert z ciekawością spojrzał na obieżyświata.
 
DrHyde jest offline  
Stary 12-02-2012, 22:25   #58
 
Necheli's Avatar
 
Reputacja: 1 Necheli nie jest za bardzo znany
Sven popatrzył na Alberta z równą dozą ciekawości, jakby lustrzanie szukając odpowiedzi w jego oczach. Po chwili uniósł palec wskazujący do góry, jednak sam się hamując ponownie zamyślił się, patrząc na swoje odciski butów. Po dłuższej chwili przemówił przyciszonym głosem, jakby bojąc się o niechciane uszy.

-Jaaa… Znów zastopował się, zamykając usta, po czym patrząc szczerymi oczami w drugą parę oczy, ponowił trud wysłowienia się. -Ja chyba znam, tą chorobę. Kiedyś widziałem podobne oznaki. Ropiejące bąble, czyraki wypełnione łojem, te wszystkie okropieństwa. Daj mi chwilę, skupie myśli.- Podparł się, jakoby chcąc odpocząć jednej nodze. Poszperał trochę po wielu kieszeniach, po czym zdejmując kapelusz odpiął małą kieszonkę znajdującą się na nim. Delikatnie wyjął skórzany mieszek, po czym obracając go w dłoni mówił, jakby niechcianym tonem.

-To było dosyć dawno. Mała mieścina. Przybyliśmy do niej aby odpocząć na kilka dni z podróży. Jak się wtedy myliłem. Na początku wszystko wydawało się być normalne. Uśmiechnięty karczmarz, poetka, śpiewająca rzewne ballady na lutni.- Zawahał się chwilę, po czym spojrzał strapionym wzrokiem w twarz słuchacza.

- Rankiem zbudził mnie świst wypluwanej flegmy, oraz ciągły kaszel. Ludzie chodzili zgarbieni i osłabieni. Młoda kapłanka mówiła, abym szybko uciekał. Była taka piękna! Tak bardzo raziła w oczy ta ropna krosta! Powiedziała, abym szybko jechał, mówiąc, jakie rośliny mogą mnie ochronić…- Urwał, teatralnie drapiąc się w czoło, przysłaniając jedno oko. Następnie obtarł dłoń o tył swojego płaszcza.

-Tak poznałem Feuerkraut, czy krzew końskiej stopy. Później uzupełniłem tą wiedzę o na przykład Szalej wielomiodowy. Nigdy więcej nie zajechałem w tamte okolice. Tam też zostawiłem mogiły kompanów, czy marzenie o własnym domu.- Otworzył mieszek, delikatnie nasypując sobie ciemnozielony proszek na nadgarstek. Sprawny ruch nosa wyczyścił dłoń. Spojrzał na Alberta, po czym motając głową i skrawkami słów, wycedził:

-To tabaka, dobrze robi na samopoczucie, oraz odświeża pomyślunek. Znaczy, mam bardzo mglistą wiedzę o tej chorobie, musiałbym dokładniej sprawdzić. Ale zaraza, która ćwiartuje ciała, wrzucając je do studzien? Zdumiewająco niebezpieczne.
 
Necheli jest offline  
Stary 12-02-2012, 23:31   #59
 
Kiepski's Avatar
 
Reputacja: 1 Kiepski nie jest za bardzo znany
Tomas, stanął jak wmurowany, jeszcze nigdy nie widział czegoś równie okropnego. Prędzej spodziewał się krwi niż bąbli na całym ciele trupa, choć jest krew właśnie na jego toporze, która przykuła jego uwagę wiedział, że nie są sami, lecz nie był tego na tyle pewny by ogłosić to reszcie. Gdy usłyszał rozkaz poczuł się jak na corocznym szkoleniu w jego rodzinnej miejscowości. Stanął na baczność i natychmiast ruszyły wykonać zlecone zadanie. Obniżył stanowczo swą postawę i nisko na nogach poruszał się w dość szybkim tempie wypatrując śladów i zagrożenia dla całej reszty jak i dla niego samego.
 
Kiepski jest offline  
Stary 13-02-2012, 00:06   #60
 
TonyRedgrave's Avatar
 
Reputacja: 1 TonyRedgrave nie jest za bardzo znany
Ule poprawił popręg przy siodle Saphira, pogłaskał zwierzę po karku. Po czym włożył nogę w strzemię i wskoczył na konia

-Wyprzedzę was o jakieś pięć do ośmiu mil drogi przy dobrych wiatrach. Nie będę forsował konia. Jeśli nie napotkam niczego, co mogłoby przykuć moją uwagę, zwolnię tempo i będę podróżował dalej. Powinniście mnie dogonić nie dalej niż w połowie drogi. Resztę przebędziemy razem.

Kiedy skończył mówić, cmoknął na konia, a ten ruszył lekkim tempem przed siebie. Koń jakby instynktownie poruszał się po ścieżce którą przyjechali, więc Ule nawet nie trzymał cugli. Wyjął ze swej torby chleb, po czym oderwał kawałek i zaczął skubać powoli
- Do zobaczenia! –krzyknął przez plecy i spiął lekko konia który nieznacznie przyspieszył.

Zwiadowca odjechał w świetle zachodzącego słońca, które teraz smagało go przyjemnie po twarzy.

Po kilkunastu minutach znalazł się z powrotem na szlaku, z którego zboczyli. Zatrzymał się na krótką chwilę, rozejrzał dookoła i ruszył w prawo, drogą prowadzącą do Grunère.

-Słuchaj, Saphir. Kiedy już dotrzemy do miasta to, opłacę dla ciebie miejsce w najlepszej stajni. Oczywiście, w ramach rozsądku. To najprawdopodobniej będzie stajnia w jakiejś karczmie. Wiesz, że nie stać mnie na wystawne życie. Ale zobaczysz! Spodoba ci się. Będziesz mógł się w końcu porządnie najeść…

Ule nie miał w zwyczaju podróżować w ciszy. No, chyba że wymagały tego okoliczności, ale jak na ten czas nie spodziewał się, że ktoś może go usłyszeć. Ponieważ jedynym towarzyszem w tej wędrówce był jego koń, mówił do niego aby umilić sobie wędrówkę. W swoich wywodach wspominał dawne czasy, kiedy to nie raz Saphir uratował jego życie lub przynajmniej zdrowie. Zwiadowca przywiązał się do swojego rumaka i nie wymieniłby go za żadnego choćby najlepszego konia bojowego.
Po kilku milach od rozdroża powziął sobie jednak, że zachowa ciszę.
-Ostrożności nigdy za wiele. – Pomyślał i wyjął bukłak z wodą. Zaczerpnął solidny łyk i schował go z powrotem do torby. Wyjął z niej ciasno zwinięty płaszcz, który rozpiął na ramionach. Słońce już zaszło i zrobiło się trochę chłodniej. Najemnik jechał samotnie dalej…
 

Ostatnio edytowane przez TonyRedgrave : 13-02-2012 o 17:09.
TonyRedgrave jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:54.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172