Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-06-2013, 12:35   #1
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
[WFRP IIed.] Uciec, ale dokąd?

Uciec, ale dokąd?


Prolog: Dziewczynka



Góra Miłosierdzia, dwa dni drogi na wschód od Ferlangen, 2518 Roku Pańskiego



-Szybko miłościwa pani! Szybko, już się zaczęło!- młoda dziewucha ponaglała starszą kobietę odzianą w białe szaty by przyspieszyła kroku, kiedy obie maszerowały chłodnym i nieprzyjaznym korytarzem. Krzyki rodzącej kobiety raz po raz zagłuszane były przez pioruny rozbrzmiewające złowrogo nad dachem wielkiej świątyni u podnóża Góry Miłosierdza. Eleganckie, lecz zaniedbane gobeliny powiewały niechlujnie przywieszone do gołej cegły klasztoru, targane silnymi podmuchami wiatru, który dostawał się do środka strzelistymi oknami.
-Ojciec Helmut?- spytała starsza kobieta nie budując swego pytania w szczególnie złożone zdanie.
-Zaraz będzie miłościwa pani. Zaraz będzie.- niewiasta mogłaby przysiąc. Kobiety skręciły w mniejszy korytarz by po chwili znaleźć się w wysokiej komnacie o bardzo skromnym wystroju. Jedynym ozdobnym elementem tutaj był obraz białej gołębicy wzbijającej się w powietrze.

Potężny huk pioruna rozniósł się po okolicy przyprawiając bardziej bojaźliwych o dreszcze na plecach. Piorun trzasnął gdzieś niedaleko w większe drzewo z całą pewnością. Targane porywistym wiatrem krople deszczu wpadały regularnie do wnętrza kwatery przez niezabezpieczone okiennicami okno. Tuż pod nim, na kamiennej posadzce zebrała się już mała kałuża.
Nieopodal drzwi do kwatery znajdowało się łoże, na którym leżała młoda, skromnie odziana, ciężarna kobieta.
-Czyste ręczniki, woda i reszta przyrządów?- spytała kapłanka oziębłym tonem.
-Jest wszystko miłościwa pani...- potwierdziła młoda akolitka. Nim jednak dokończyła zdanie krzyk rodzącej niewiasty rozniósł się echem po chłodnych korytarzach klasztoru. Kapłanka pochyliła się nad rozłożonymi nogami brzemiennej kobiety spoglądając bez krzty zażenowania na łono niewiasty.

W tej samej chwili do kwatery wbiegł roztrzęsiony mężczyzna o kruczo-czarnych włosach.
-Długo kazałeś na siebie czekać Helmucie.- starsza kapłanka rzuciła w stronę mężczyzny nawet nań nie spoglądając.
-Tak, tak pani. Karmiłem zwierzęta...- odrzekł prędko.
-Ręce myłeś?-
-Oczywiście miłościwa pani.- odrzekł podkasając rękawy. Mężczyzna uczył się wciąż odbierania porodów, choć właściwie był jednym z niewielu, którym tę czynność powierzano w klasztorze. Człek podszedł do rodzącej kobiety łapiąc ją za dłoń, ta zaś czując wsparcie ścisnęła z całej siły znacznie większą dłoń mężczyzny.
-Jesteś gotowa?- kapłanka rzuciła w stronę rodzącej kobiety.
-Zatem przyj! Przyj!- kolejny krzyk został zagłuszony przez huk pioruna uderzającego gdzieś niedaleko...

2540 Roku Pańskiego, gdzieś na południowy wschód od Karak Kadrim

-Chce odzyskać to co moje...- ponury, gardłowy głos rozniósł się po ruinach niewielkiej warowni, którą lata temu krasnoludy z gór utraciły na rzecz sił chaosu.
-Mówisz panie o dziecku?- wysoki mężczyzna, choć miał ogromny respekt do swego rozmówcy i zważał na ton, nie szczędził słów by dowiedzieć się jak najwięcej.
-Dobrze wiesz, o czym mówię... Jest moja i chcę ją w końcu odzyskać.- odrzekł zdecydowanym tonem.
-Z całym szacunkiem... Lecz, dlaczego sam jej nie poszukasz?-
-Głupcze... Spójrz tylko na mnie. Jak myślisz, czy moje pojawienie się gdziekolwiek w Imperium pozostałoby niezauważone?!- osobnik poirytował się w momencie.
-Wybacz panie. Odszukam dziecko.- odrzekł drugi z rozmówców.
-Świetnie. Spiesz się. Zrób to szybko a nagroda Cię nie minie, o nie...- zapewniał.
-Jak karzesz panie.- mężczyzna pokłonił się nisko, po czym odwrócił się na pięcie i ruszył przed siebie wyobrażając sobie spokojne życie na posiadłości, którą miał zamiar kupić za ogrom złota, którym miał go obsypać aktualny pracodawca...

Eilhart, jakiś czas temu


-Bransoleta?- Skerif mimowolnie spojrzał na ozdobę, którą nosił na przedramieniu -Dla Hargena powiadasz...- brodaty skryba przełknął ślinę i zamyślił się na chwilę, po czym podniósł swój wzrok na Helvgrima i przytaknął mu głową.
-Dam Ci bransolete, jednak nim kroki swe skierujesz z powrotem do Karak – Azgal udasz się w inne miejsce i wyświadczysz przysługę memu staremu przyjacielowi. Misja to nie trudna będzie, a i pewnie złotem Cię wynagrodzi.- rzekł Skerif siadając przy okrągłym, dębowym stole, przystosowanym do krasnoludzkich standardów. Brodacz odkorkował szklaną flaszę i nalał z niej wina do dwóch pucharów, jeden podsuwając Helvgrimowi. Gość skryby zwilżył usta z uznaniem przełykając wino.
-Nazywa się Helmut i jest przeorem w klasztorze Bogini Współczucia zbudowanego u podnóża Góry Miłosierdzia, na wschód od miasteczka Ferlangen w Ostlandzie. Helmut prosi by przetransportować młodą akolitkę do Fortu Schippel.- rzekł khazad.

-To po drugiej stronie gór. Tam akolitkę ktoś odbierze i popłynie z nią w dół rzeki w dalszą drogę. Wiem, że sporo od Ciebie wymagam, lecz Helmut od jakiegoś czasu prosi bym wysłał do niego najemników z miasta, gdyż sam nie ma zbyt wiele czasu na ich poszukiwanie.- rzekł skryba, po czym ściągnął z przedramienia bransoletę wręczając ją brodaczowi -Kiedy już to załatwisz udaj się prosto do Karak Azgal i wręcz to Hargenowi.- skryba położył dłoń na ramieniu Helvgrima.
-Góry możesz obejść, jednak istnieje podziemne przejście, jednak by je pokonać powinieneś znaleźć przewodnika. Kogoś kto zna się na grotach i pieczarach. Znasz kogoś takiego, czy odszukać dla Ciebie przewodnika?- skryba uniósł brew spoglądając na gościa. Helvgrim tylko lekko się uśmiechnął. Znał jednego Grotołaza, który nadawałby się do tego zadania lepiej niż ktokolwiek inny...

Góra Miłosierdzia, Klasztor Shallyi. Dzisiaj


Odnalezienie Tupika nie było prostym zadaniem, lecz kto mógł się tym lepiej zająć jak nie krasnoludzki goniec? Niziołek od jakiegoś czasu szukał dla siebie miejsca, oraz fuchy, dzięki której mógłby zarobić kilka złotych monet. Gdy pojawiła się okazja pracy z starym znajomym poszedł na to bez zastanowienia, a że misja zdawała się być dość prosta i opłacalna przystał na warunki Helvgrima z przyjemnością. Pod bramami klasztoru znaleźli się wczesnym południem. Budynek sprawiał wrażenie skromnej budowli, otoczonej niskim i łatwym do przeskoczenia, kamiennym murem. Stalowa brama była dość licha i raczej znajdowała się tutaj tylko dla zasady niż jakiejkolwiek ochrony. Nikt jej nie pilnował, więc dwójka kompanów weszła na teren klasztoru czując się jak u siebie. Co prawda, żaden z nich nie czuł szczególnej więzi z klerem Shalyi, lecz oboje dobrze wiedzieli, że gdyby nastała taka potrzeba otrzymali by pomoc od tutejszych kapłanów bez większego problemu.

Teren za murem był dość spory, jednak zdecydowana większość była dobrze zagospodarowana. Na niewielkiej części pod samym budynkiem znajdował się plac, gdzie hodowlane ptactwo dziobało suche ziarno, które rozsypywała młoda dziewucha. Kawałek dalej pasły się dwie kozy i krowa, zaś reszta terenu porośnięta była to winnymi latoroślami, to warzywami a najwięcej miejsca zajmował teren sadu, gdzie rosły jabłka. Dwójka mężczyzn skierowała swe kroki w stronę młodej niewiasty, karmiącej kury. Ta już wcześniej dostrzegła gości i ruszyła im na przeciw. Miała długie jasne włosy sięgające pasa, zaś twarz jej była młoda, ale zmęczona ciężką pracą i wysiłkiem fizycznym, który należał do obowiązków każdego z mieszkańców klasztoru.
-Pewnie szukacie Helmuta?- spytała przyjaznym tonem uśmiechając się ciepło -Pójdźcie za mną, lecz jeśliście łaskawi zostawcie oręż swój tutaj, niechaj sieroty nie widzą. Pragniemy chronić je przed twardymi zasadami panującymi za murem klasztoru.- poprosiła.

Mężczyźni udali się za niewiastą do wnętrza budynku. Skromne korytarze były dokładnie pozamiatane, zaś jedynymi ozdobami tutaj zdawały się być obrazy malowane przez kogoś o średnim talencie. Być może wystrojem zajmowali się osobiście mieszkańcy klasztoru, kto to wie.
Kobieta doprowadziła mężczyzn na pierwsze piętro, przed drewniane drzwi z symbolem białej gołębicy nad żeliwną kołatką.
-Mistrzu Helmucie... Goście przybyli.- rzekła potulnie stukając w kołatkę chwilę wcześniej. Po chwili za drzwiami dało usłyszeć się kroki i drzwi otworzyły się na oścież.
-Panowie do mistrza.- rzekła po czym pożegnała mężczyzn ciepłym uśmiechem i odeszła. Helmut był wysokim mężczyzną przed pięćdziesięcioma wiosnami. Miał na sobie skromną, brązową togę. Spore zakola na głowie świadczyły iż mężczyzna musiał mieć sporo zmartwień.
-Niechaj miłościwa pani rozświetla wam drogi, gdziekolwiek się nie udacie.- powitał ich, po czym wpuścił do wnętrza skromnej celi. Zbite z nieoheblowanych desek łóżko było jednym z trzech mebli tutaj, obok biurka i skromnej biblioteczki.
-Cóż was sprowadza na Górę Miłosierdzia?- spytał lejąc do drewnianych kubków wodę z karafki.

 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!

Ostatnio edytowane przez Nefarius : 12-06-2013 o 12:37.
Nefarius jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:34.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172