Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-07-2014, 18:34   #91
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Wujaszek siedział i słuchał uważnie tego co obie strony mają do powiedzenia. Głowa powoli przestawała go boleć, choć co jakiś czas sięgał do manierki i popijał wodę. Myślał, choć właściwie decyzję podjął już dawno. Słowa Rudiego wywołały w nim pogardę. Maleńki człowieczek, tchórzliwy i myślący tylko o tym by przeżyć. Cóż to za życie całe życie uciekając, chowając się po kątach. Los dał Anzelmowi szansę, którą to dawny śmieciarz wykorzystał. Parł do przodu, wylewając wiele potu i krwi. Strach, on wiedział czym on jest. Widział demona, hordy nadciągające na Salkaten i nie raz musiał pobrudzić sobie ręce. Czy bał się? Tak, lecz nie uległ mu tylko walczył. Nie był wojownikiem. Był człowiekiem słowa, potrafiącym odnaleźć się w sytuacji... Pieniądze były dodatkiem, a motywacja była zawsze ta sama. Za dobroć której zaznał odpłacał swoją pomocą, radą czy ramieniem. Tak było i tak będzie i tym razem. Wstał. Otrzepał swój zakurzony płaszcz. Spojrzał na Wynalazcę a potem na Maxa, a na końcu na Kat. Niziołek się już nie liczył, pokazując swe oblicze i teraz on, Anzelm musiał się wypowiedzieć. Swe pierwsze słowa skierował do Rudiego:

-Chcesz olać to proszę bardzo, uciekaj stąd precz.. Sio, sio kurko..spadaj do kurnika tylko jak przyjdzie mróz nie licz na nic. Cokolwiek w życiu dostajemy, musimy na to zapracować a nie liczyć, że Bogowie ciągle nam mannę z nieba będą zsyłać. Nie jestem wojownikiem Herr Kugelshreiber, prędzej Max może się kimś takim określać. Masz jednak problem, dość spory lecz mogę obiecać, że postaram się go jakoś rozwiązać. Jeśli się nam uda - nastała chwila ciszy -tym, którzy oczywiście się na to zdecydują, zapłacisz nam 180 złotych koron, które rozdysponujemy między sobą i obdarujesz nas jakimś swoim arcydziełem. Widzę żeś człek uczony, który potrafi sięgać po to co nie realne by się zdawało i który próbuje swoje marzenia przekuć na rzeczywistość. Podoba mi się to. Potrzeba mi nazwiska, osoby która zarządza tą grupą, lub miejsca gdzie można ich znaleźć. Nie jestem stąd, a szlajać się jak dziwka po zaułku nie zamierzam, szukając bandy oprychów. Ślad mi potrzebny bym mógł zacząć działać. A skoro warunki Panu pasują to pokaż nam swe wynalazki. Ukarz swój geniusz przed szlachcicem herbu de Mull, a może pomogę Ci wyrwać się z tego miejsca nawet - potarł dłonie, dając znać Wynalazcy by mógł on zacząć swój pokaz.

Taki był ów Wujaszek. Ci co go znali wiedzieli, że nie spieszno mu do przelewu krwi. Walka oczywiście winna mieć miejsce jeśli wszelkie środki zawiodą. Poza tym on ledwo co umiał machać tym żelastwem, więc na samą myśl roześmiał się w duchu.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 09-07-2014, 20:04   #92
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Słowa Anzelma nie zrobiły na niziołku większego wrażenia. Bo to pierwszy raz mówią mu takie rzeczy? Eee.. bardzo często to słyszy od ludzi na których pogrzeby, mniej lub bradziej honorowe (z akcentem na mniej), zwykł chodzić.
Jednakże nie zamierzał odpuścić sobie słów tak łatwo rzucanych w jego kierunku.

Ha, ha... śmieszny jesteś. I g.. - Rudi chciał powiedzieć: "głupi", lecz w ostatnim momencie ugryzł się w język. To mogło być za wiele, biorąc pod uwagę okoliczności w jakich się znalazł.
I g...ówno wiesz o życiu. Zobaczymy kto kogo będzie do grobu chował, bo z takim zapałem do pomagania innym prędko skończysz w mogile, a ta biedna duszyczka której okazałeś swą nieskończoną dobroć - w najlepszym przypadku razem z Tobą!


Niziołek już miał wychodzić, lecz gdy usłyszał jakiej kwoty zażądał Wujaszek, zmieszał się nieco. No bo w końcu to 180 zk, a zadanie może nie aż takie samobójcze? Banda złoczyńców nie brzmi zbyt dobrze, lecz nie koniecznie trzeba się z nimi konfrontować... Widmo szybkiego wzbogacenia przycmiło zdrowy rozsądek i Rudi jakby zapomniał o swoich, wypowiedzionych przed chwilą, słowach i rzekł:

Ale jak chcesz się narażać dla swoich SZCZYTNYCH IDEI to proszę bardzo. Nawet Wam pomogę, mam pewne kontakty w tym mieście a i możliwości szpiegowskie większe... łatwiej Ci będzie ze mna, a może nawet uda Ci się ujść z życiem.
 
Dekline jest offline  
Stary 10-07-2014, 01:47   #93
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację

Katharina naprawdę nie rozumiała całej tej sytuacji. Pal licho Anzelma i jego szlachetne zapędy do czynienia dobrych uczynków, ale Kugelschreiber oferował nie lada kwotę. Blisko dwieście koron za zapewnienie, że pewni osobnicy nie będą mu się naprzykrzać. Katharina, jako szanująca się i honorowa złodziejka, nigdy nie robiła w tak zwanej "ochronie", ale miała z nią styczność. Nie miała pojęcia, ile żądali za protekcję, ale jej zdaniem łatwiej było uiszczać miesięczną opłatę. Bo finansów wynalazcy - wnosząc po ofercie - wcale by to nie nadwerężyło.

Sprawa śmierdziała i wcale nie trzeba było mieć nosa Kat, by to wyczuć. Coś było na rzeczy, ale jeszcze nie wiedziała co. Zdarzały się jej w przeszłości zlecenia, które z pozoru były proste jak budowa cepa, ale okazywały się mieć drugie, trzecie - a czasami nawet i czwarte - dno. Katharina miała w takich sytuacjach sprawdzony plan działania. Przemyśleć, zastanowić się, powęszyć, posłuchać, popytać i dopiero wtedy ewentualnie przyjąć robotę. Nic na rapu-capu.

- O wiele łatwiej byłoby im płacić - oznajmiła, kończąc obchód pracowni i sadowiąc się na zydlu. - Myślał pan nad takim rozwiązaniem?

A Anzelma i jego dobre serce obdarzyła uśmiechem. Uśmiechem smutnym, bo tacy ludzie zazwyczaj smutno kończyli.
 
Aro jest offline  
Stary 10-07-2014, 18:37   #94
 
piotrek.ghost's Avatar
 
Reputacja: 1 piotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie coś
-Czy myślałem o tym żeby płacić tym obwiesiom młoda damo? - spytał wynalazca -A za kogo ty mnie masz, wole wydać jednorazowo niecałe dwieście karli z własnej woli niż wypłacać co miesiąc Sigmar jeden raczy wiedzieć jakie kwoty i to ze strachu, nie żebym sie bał o siebie, ale o moje wynalzaki to i owszem. Odpowiadam zatem na pytanie, nie nie myślałem żeby im płacić. Co do wynalazku na własność mości panie de Mull myślę że da się załatwić, ale zobaczymy po zabawie. - zwrócił się do Anzelma - prosicie też o coś co może wam pomóc w ewentualnym pokonaniu grupy? a i owszem, znajdzie się coś, proszę za mną

Wynalazca zabrał was do piwnicy pełnej rożnych skrzynek o nieznanej zawartości



Rozmiar piwnicy zaskakiwał, zdawało się że piwnice ciągną się pod całym miastem, Kugelschreiber zaczął przechadzać się pomiędzy rzędami skrzyń.


Za pomocą tego urządzenia, możecie wysłuchiwać rozmów przez ściany, myślę że może się przydać w trakcie rozpoznania - powiedział i ruszył dalej -to zaś są granaty, wybuchają chwile po odpaleniu, niektóre dają tylko dym inne mogą skrzywdzić, niestety nie wiem które są które, zapomniałem oznaczyć
Wynalazca krążył między półkami i co jakiś czas zaglądał do skrzyń
- to zaś pomoże w walce z wieloma przeciwnikami - powidział wyciągając coś co wyglądało jak wielka gwiazda do rzucania przymocowana do kija na którego końcu znajdowała się korba Kręcicie tu a cała gwiazdka wiruje i rani przeciwników, można też tym skosić trawnik albo krzaki - jak powiedział tak zrobił, pokręcił korbką a gwiazda zawirowała ze świstem
I finalnie! coś dzięki temu możecie zaglądać za róg czy nawet do okna na piętrze bez narażania się, arcydzieło - na zwięczenie swych słów wyciągnął z kolejnej skrzyni dziwną, powyginaną rurke -patrzysz tu, a widzisz to co jest tam, powiedział prezentując urzadzenie dosyć pokrętnie. To co chodźmy napić się herbatki i opowiem wam o moich oprawcach

Na górze wynalazca rozsiadł się i spojrzał na Anzelma i opowiedział jak to pewnego razu kiedy odmówił oprychom zapłaty usłyszał jak mówią coś o powrocie do gospody "Cycata Krystyna", która w mieście ma opinie burdelu i miejsca spotkań wszelkiego elementu, wspominali też coś o niejakim Thomasie Cranmerze, że jeśli wkońcu nie przyniosą kasy to im nogi z dupy powyrywa. Według Kugelschreibera jest to prawdopodobnie szef całej hanzy. Nic więcej nie wie, kojarzy jedynie kilka twarzy, które przewijały się podczas "rozmów biznesowych" jednak nie potrafi ich dokładnie opisać.
 
piotrek.ghost jest offline  
Stary 10-07-2014, 20:53   #95
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Anzelm z zaciekawieniem słuchał wynalazcy i z jeszcze większą wnikliwością oglądał jego zabawki. Co jakiś czas kiwał tylko głową, potakując i przytakując. Słowa, które potem wypowiedział niziołek, spłynęły po szlachcicu niczym woda po rynnie. Zdanie tej małej, tchórzliwej i jakże łasej na pieniądze istoty nie obchodziło totalnie Anzelma, i choć było to sprzeczne z jego naturą i charakterem, niziołek wywoływał jedynie negatywne emocje w nim. Konkrety, które w końcu się pojawiły sprawiły, że Wujaszek miał w końcu od czego zacząć. Jeśli wszyscy tutaj myśleli, że wyskoczy z mieczem i zacznie okładać pięściami lichwiarzy to albo byli szaleni albo idiotami. Wiadomym było z góry, że siłą nie da rady nic wskórać. Jedynie podstęp i negocjacje mogły przynieść efekt. Tak, to była jedyna metoda jaką widział by znaleźć rozwiązanie z tej sytuacji. Zrobić tak by się nie narobić, nie pobrudzić i nikogo nie skrzywdzić zbytnio. Taki był zamysł szlachcica. Wyciągnął więc rękę ku Wynalazcy i rzekł:
-Rozumiem więc, że przystajecie Panie na moje warunki ? - zapytał oczekując potwierdzenia.

Gdyby tak się stało, uścisnął dłoń Wynalazcy i dał znak grupie, że czas by opuścili to miejsce. Oczywiście liczył, że Kat i mały pokurcz pożyczą ów cenne wynalazki, a oni będą mogli w tym czasie sobie porozmawiać. Nie chciał zbytnio wchodzić w szczegóły przy tym mężczyźnie, a tej trójce w miarę ufał. O ile można było zawierzyć Niziołkowi.

***


W końcu opuścili dom Wynalazcy, tak że mogli porozmawiać bez dodatkowych uszów. Miał plan, całkiem sensowny plan, lecz za nim go przedstawi wolał zapoznać się z opinią swoich towarzyszy. Byli sami, bo nim Wujaszek zaczął mówić, upewnił się co do tego. Wyjął fajkę, nabił ją i zaczął mówić powoli i spokojnie:

-Nim przedstawię wam plan, chcę wiedzieć co o tym sądzicie. O samej sytuacji i motywach naszego, lekko walniętego zleceniodawcy. Częściowo go rozumiem, że nie chce płacić haraczu, ale z drugiej strony dziwne, że sam nie zechciał porozumieć się z tym całym Thomasem Cranmer’em. Z taką ilością pieniędzy… - zatrzymał się, patrząc na swoich towarzyszy wyczekując odpowiedzi.

(pls wrzucćie tu co wasze postacie myślą o samej sytuacji..misji/zadaniu )
- Stać go, bez wątpienia, na zapłacenie okupu, jak i na wynajęcie dziesieciu zbirów, którzy by z nieproszonych ochroniarzy zrobili sieczkę - powiedział Max. - Nas z kolei pewnością nie stać na pokonanie kilku czy kilkunastu ludzi. A z tyloma będziemy mieć do czynienia. Sposobem jakoś trzeba to załatwić.

- A ja myśle że koleś ma nierówno pod sufitem i tyle. Ile to miejskich głupków okazało się być gieniuszami? No ale jak płaci to coś można spróbować. Jeśli się nie da to trudno. Nie próbuj mnie przekonywać.
Ja na walce się nie znam, ale skoro mamy stanąć naprzeciwko ludziom, to od razu mamy przewage, jeśli rozumiesz co mam na myśli. Sprawdzmy kto tą bandą tak naprawde rządzi, może się okazać ze "zdjęcie" herszta załątwi sprawę.

Noce mamy ciemne, budynki odpowiednio wysokie, do strzału przyłożyć się można...

- O! To to, o! - Kat zareagowała na propozycję Rudiego bardzo entuzjastycznie. - Mądre rozwiązanie, które mi osobiście pasuje. Można by i tak, ale ja też mam propozycję, panowie mili, i łatwo można oba pomysły połączyć. Znajdźmy kogoś, z kim Herr Cranmer ma na pieńku. Najlepiej kogoś z jego bandy, komu marzy się szybki awans i wakat na stanowisku przywódcy.


Gdy już wszyscy skończyli mówić co o tym sądzą Anzelm pokiwał głową i rzekł:
- Widzę, że i wy myślicie podobnoe.Nie zamierzam rzucać się na tych ludzi z ostrzem od tak. Walka jest dobra dla wojowników, a tutaj widzę tylko jednego więc … - zrobił pauzę - to założenie będzie ostatecznością. Rudi i Kat wywiedźcie się jak najwięcej o tym Thomasie. Macie tu 5 złotych koron, i jeśli trzeba będzie zapłacić zróbcie to. Nim się z nim spotkam chcę wiedzieć o nim jak najwięcej. Ilu ma pod sobą ludzi, przyzwyczajenia, słabości… Rudi, mówiłeś, że masz kontakty … wykorzystaj więc je. - skinął głową licząc że się zgodzą -Poznajmy jego słabości…a potem wykorzystajmy je przeciw niemu

-Max proponuję byśmy udali się do Cycatej Krystyny i zobaczyli tych oprychów. Być może… - nie dokończył myśli machając ręką, pykając dalej fajkę. - Jeśli macie jakiś lepszy plan na już, dawajcie go śmiało. Ja osobiście wolę dowiedzieć się z kim przyjdzie nam się mierzyć, nim stawię mu czoło… - podrapał się po głowie. Coś, gdzieś mu latało po głowie ale zapomniał. Wzruszył ramionami, oczekując na to czy jego kompani się zgodzą na takie podejście do sprawy.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)

Ostatnio edytowane przez valtharys : 16-07-2014 o 17:18.
valtharys jest offline  
Stary 18-07-2014, 14:40   #96
 
piotrek.ghost's Avatar
 
Reputacja: 1 piotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie coś
Cycata Krystyna

Anzelm wraz z Maxem weszli do dosyć osobliwego przybytku, goście byli tu obsługiwani przez pół nagie kobiety, z których każda jednak mimo że dosyć dobrze obdarzona przez naturę w kwestii krągłości, miała defekty, ktore dotykały innych części ciała, czasem był to brak nogi, czasem zajęcza warga a czasem wydłubane oko, jak widać goście karczmy nie zwracali uwagi na defekty służek jako że te dosyć często byly raczone niewybrednymi "komplementami" czy też klapsami. Udało im się przebić przez śmierdzący tłum ochlapusów do jednego z wolnych stolików, który niezbyt zachęcał swoim wyglądem, cały oblepiony i brudny, jednak chcąc się czegoś dowiedzieć musieli przecierpieć smród i brud.

Rozejrzeli się po głównej sali jednak dostrzegli chmarę nawalonych oprychów, którzy wyglądali wszyscy niemal tak samo, zapite mordy, poznaczone bliznami, znoszone podarte ubrania, niektorzy z nich spali już na ławach przy których reszta towarzyszy spożywała najtańsze trunki, którymi można się było sponiewierać. Jedynym miejscem godnym uwagi była alkowa na przeciwległej ścianie, która jednak była zasłonięta brudną kotarą co uniemożliwiało dostrzeżenie kto znajduje się w środku. Beznosa kelnerka, która przyniosła im piwo, które jak się szybko okazało niezbyt nadawało się do picia, przekonana błyskiem monety, wyjawiła Anzelmowi, że alkowę zajmuje Herr Cranmer, jednak poradziła aby nie przeszkadzać mu w wieczorze, który spędza nader rozrzutnie. Przed kotarą zamykającą wejście do jego kryjówki stoi mężczyzna z długim sztyletem u boku, na oku ma opaskę zasłaniającą oczodół a część jego włosów jest przerzedzona, widać że ma już swoje lata, mężczyzna popija piwo z kufla, do którego co rusz dolewa ze stojącego obok dzbana.

Kat i Rudi

Niziołek wraz ze złodziejką wyruszyli w miasto z monetami brzęczącymi w sakiewce. Bardzo szybko udało im się odnaleźć grupkę niziołków, którą Rudi miał okazję już poznać w czasie swoich wędrówek po mieście.

Pobratymcy niziołka początkowo nieufnie patrzeli na Kat, jednak zapewnienia Rudiego i mala błyszcząca moneta szybko przekonały grupkę o tym że złodziejka jest godna zaufania. Kat szybko spytała o Thomasa Cranmera, jednak dowódca grupki stwierdził, że o nikim takim mieszkającym w mieście nie słyszał, a słyszał o każdym, ma swoje uszy i oczy w każdym zakątku miasta i jako że mieszkańców jest niewielu każde nazwisko chociażby obiło mu się o uszy. Niziołek, o twarzy półgłówka, siedzący obok szefa zaczął nagle kreślić namoczonym w piwie patykiem jakieś szlaczki na blacie stołu, co spotkało się z ogólnym rozbawieniem, jednak po chwili przerwał rozmowę na temat możliwych sprawców napadów na Kugelschreibera donośnym krzykiem
-MAM! - zawołał doprowadzajac wszystkich niemalże do zawału -Marco Mersthan - powiedział
-Co Marco Mersthan? To przecież jeden ze strażników miejskich - spytał szef patrząc na niziołka jak na idiotę.
-Literki z imienia Thomas Cranmer odpowiednio poprzestawiane tworzą imię Macro Mersthan - powiedział dumnie głupkowaty niziołek.
 
piotrek.ghost jest offline  
Stary 20-07-2014, 22:17   #97
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Czy napewno taki głupkowaty? Gdyby po przestawieniu liter powstało coś bezsensownego, albo osoba której nikt nie zna Rudi dałby sobie spokój i ruszył dalej. A tak ... trzeba by się koło niego zakręcić.

- Macro Mersthan? - Zwrócił się do szefa. - Mówisz że jest strażnikiem? To jakieś pacholę czy ktoś znaczący? Co możesz mi o nim powiedzieć?

Rudi chciał wyciągnąć z nich jak najwięcej informacji a przy okazji wyczuć na ile pobratymcy są skłonni do działań, na początku stricte szpiegowskich....
 
Dekline jest offline  
Stary 23-07-2014, 13:40   #98
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Anzelm/ Max

Anzelm poklepał po ramieniu Maxa i nic nie mówiąc wstał od stolika. Spokojnym krokiem ruszył w kierunku alkowy, gdzie zabaw i uciech doznawał Herr Cranmer. Podszedł spokojnym krokiem do jednookiego bydlaka i rozkładając szeroko ręce, by gość widział iż poza mieczem przypasanym do boku, Anzelm nie ma żadnej broni.
- Dobry wieczór… doszły mnie słuchy, że tu .. właśnie tu… można spotkać Herr Cranmera.. - rzekł Wujaszek spokojnie, a wręcz radośnie czekając na reakcję ochroniarza.

Max skinął głową na znak, że nie zostawi Anzelma samego, po czym ruszył w ślad za szlachcicem. Jeśli Cranmer mógł mieć ochroniarza, to i Anzelmowi mógł towarzyszyć ktoś uzbrojony.

-Może i można, ale nie wydaje mi się, że Herr Cranmer życzy sobie żeby mu przeszkadzać. A nie przypominam sobie żeby był umówiony z jakimś dziwakiem z garnkiem na piersi.

Anzelm przywykł do tego, że go obrażano. Spływało to po nim w wielu przypadkach, a jego szeroki uśmiech rzadko znikał z jego twarzy. Powolnym gestem zaczął grzebać coś w swojej kieszonce, wyjmując jeden z wielu kamieni, które posiadał. Wziął go delikatnie w dwa palce, tak żeby ten wieśniak mógł sobie go obejrzeć. A potem rzekł:

- Tam skąd pochodzę nie zdarzyło mi się nigdy rozmawiać z lokajami i podnóżkami ludzi, którzy umieją robić prawdziwe interesy. Przekaż ten kamień Herr Cranmerowi i powiedz, że Freiherr Anzelm de Mull prosi o spotkanie. Możesz dodać o ile Twój iloraz inteligencji Ci pozwoli zapamiętać jeszcze jeden szczegół; przybywam tu z polecenia samego Grafa Salkaten - wręczył po tych słowach ów błyskotkę. Czy była ona wiele warta? Na pewno nie więcej niż 2 złote korony, ale nie przypuszczał żeby ten syn psa, znał się tak dobrze na biżuterii.
Cwaniaczek, pomyślał Max, gdy Anzelm, zamiast potraktować ochroniarza z góry, spróbował omamić oczy obstawy błyszczącym klejnocikiem.


-Całkiem przyjemna błyskotka- powiedział drab przygryzając klejnot - Twarda, znaczy że dużo warta - powiedział z miną znawcy, jak widać bliżej było mu raczej do iloczynu niż ilorazu inteligencji. Zniknął na chwile za kotarą a kiedy wrócił uchylił wejścia. -Tylko ty - powiedział wskazując na Anzelma -Twardziel zostaje ze mną.

Max skinął głową, po czym oparł się o ścianę tuż obok drzwi. Na pozór stał obojętnie, ale w rzeczywistości bacznie nasłuchiwał, czy zza kotary nie dobiegnie przypadkiem wołanie Anzelma.

Wujaszek nie bał się i ruszył do przodu, dając znak Maxowi by poczekał. Miał przy sobie miecz i sztylet, i choć wiele nimi by nie zdziałał, czuł się jakoś pewniej. Pachołek herszta najwidoczniej nie uznał Anzelma za jakiekolwiek zagrożenie, nie odebrał mu bowiem broni, a może po prostu błyskotka sprawiła że całkowicie zapomniał o swoich obowiązkach. Wszedł więc wyprostowany, spokojny i uśmiechnięty, spokojnie obserwując otoczenie i osoby, które tu przebywały. Poczekał aż wskażą mu krzesło i dopiero wtedy zamierzał przemówić. Skoro gospodarz go zaprosił, niech go ugości, tak jak gości się szlachcica.

Kiedy Anzlem wszedł do alkowy nieomal zastygł z zaskoczenia, naprzeciw wejścia za stołem zasiadał nie kto inny jak strażnik pachoł, z którym Anzelm miał już do czynienia kiedy uwalniał Klausa, Strażnik - Thomas Cranmer wyglądał na równie zaskoczonego co sam szlachcic..
- Czego znowu ode mnie chcesz?! powiedział twardym głosem, widać świadomość obecności draba za kotarą dodawała mu animuszu.

Anzelm uśmiechnął się tylko, bowiem już wiedział, że ma znaczną przewagę nad swoim rozmówcą. Usiadł sobie na krześle, wygodnie rozsiadając się na przeciw strażnika i rzekł:
-Interes mości Cranmer… Interes.. - mówiąc to wyjął z sakiewki kilka kryształów, może wartych 5 złotych koron...pokazując je strażnikowi, choć były one duże, świecące i wyglądały na o wiele więcej warte -Zainteresowany? - padło kolejne pytanie

-Może i zainteresowany, błyskotki wyglądają zachęcająco, ale cóż to za interes mości Szlachcicu ? spytał oglądając rozrzucone po stole kamienie

- Herr Kugelschreiber. To on jest powodem, dla którego przybyłem w to miejsce. - zaczął powoli badając reakcję strażnika

- A kimże ten Kugelschreiber jest i czemu miałby mnie interesować? powiedział bez mrugnięcia okiem.

-Wynalazcą Herr Cranmer, którego nazwisko przypadkiem trafiło do samego Grafa… - Anzelm wydawał się równie opanowany co jego rozmówca. Spokojnie i rzeczowo zaczynał przechodzić do rzeczy. Kłamstwo zwalczaj kłamstwem -Otóż...ktoś go zastrasza, nie daje mu pracować nad projektem ważnym właśnie dla Grafa...co zaczęło niepokoić mojego zleceniodawcę… - mówił spokojnie dalej, tworząc na potęgę plan, który układał podczas mówienia -Mam rozwiązać ten problem...a słyszałem, że właśnie Herr Cranmer może mi w tym pomóc. Widzę, że dobrze trafiłem skoro majestat prawa stoi za Panem… - lekkie kłamstwo, pochlebstwo są najlepszą drogą...by uzyskać swój cel. Zamilkł, dając znać strażnikowi, że może mówić.

- Szanowny panie, nazwisko Kugelschreiber nic mi w chwili obecnej nie mówi, nie słyszałem też jakoby w mieście tworzono jakiekolwiek wynalazki dla Grafa… Co do napaści jednak na rzeczonego wynalazce gdyby jakiekolwiek zgłoszenie wpłynęło do straży miejskiej, zapewnia wiedziałbym o tym ale tak się składa, że od dawna nie było nic o wymuszeniach czy też napadach - mówił popijając piwo - przykro mi, ale nie mogę panu pomóc, coś jeszcze? mam za chwilę umówione spotkanie

-Mości Cranmer... to że Pan nic nie wie, to świadczy tylko o tym, że tak ma być. Ci, którzy stoją za tym, nade wszystko cenią sobie poufność i dyskrecję, do której i ja Pana zobowiązuję. Nie sugerowałem w żadnym razie, że Pan zna tego człowieka osobiście, ale jako strażnik, człowiek prawa...mógł Pan mieć kiedyś przyjemność go spotkać. Cóż...widzę, że to tylko urojenia starego człowieka o wymuszeniach..toteż nie będzie Pan zapewne zainteresowany moją ofertą i oczywiście zapłatą za nią...Cóż...Szkoda.. - wzruszył ramionami -Mam nadzieję, że Graf nie będzie chciał przysłać tu kilku swoich ludzi do bezpośredniej ochrony, bo to strata czasu a i pieniędzy, które można lepiej ulokować - gdy wymawiał ostatnie słowo, palec wskazujący Anzelma dyskretnie wskazał na Cranmera.

- Potraktuje to jako fundusz operacyjny na rozwikłanie zagadki, w końcu już otrzymałem zgłoszenie, prawda?- spytał zgarniając kamienie, które wcześniej wyłożył na stół Anzelm - A teraz naprawdę przepraszam

Gdy Cranmer kładł dłonie na kamieniach, ręka Anzelma złapała go mocno. Spojrzał on “bandycie” prosto w oczy mówiąc:
-Ale ja nie proszę o rozwikłanie zagadki. Ja proszę Pana o ochronę nad tym człowiekiem. Dyskretną i czułą. Zależy Nam, by Herr Kugelschreiber dokończył swoją pracę w ciszy i skupieniu. Nie obchodzi mnie czy i kto mu zagraża, oraz jak Pan pozbędzie się tego problemu. Mnie obchodzą wyniki, a Pana zapewne zapewnienie sobie spokojnego zabezpieczenia na przyszłość. Prawda? - padło pytanie, i Anzelm wciąż nie puszczał ręki Cranmera. Ton jego z miłego zrobił się ostrzejszy a przede wszystkich oschły. Niech prosty człowiek zdaje sobie sprawę z kim rozmawia.
-Co mogło by sprawić, że straż miejska dyskretnie i łaskawie by spoglądała na Naszego wspólnego znajomego? - padło konkretne pytanie. - Ta rozmowa pozostaje między nami, i nawet główny zainteresowany... nie wie o niej - dodał chcąc chronić Wynalazcę

-Oczywiście, jednak proszę dać mi trochę czasu i mieć oczy szeroko otwarte, wszystko może się zdarzyć, prawda? powiedział tonem sugerującym że Anzelm może czuć się zagrożony - Zrobię co w mojej mocy dziękuje że zgłosił mi pan ten problem, najwidoczniej nie wszyscy mają zaufanie do służb miejskich

- Skoro już pan pyta czy jesteśmy w stanie zaoferować Herr Kugelshcreiberowi ochronę to mam nadzieję że zdaje pan sobie sprawę z kosztów takiego przedsięwzięcia, tym bardziej że chodzi tutaj o dyskrecje, sam zainteresowany nie może się dowiedzieć o całym procederze, a i ludność musi pozostać nieświadoma, wszak Straż nie może nikogo faworyzować i powinna ochraniać wszystkich jednakowo, myślę jednak, że możemy się dogadać. Myślę że miesięczny koszt oddelegowania kilku moich ludzi do ochrony warsztatu wynalazcy może wynieść początkowo 50 Karli, oczywiście mówimy tu o gotówce, kamienie szlachetne są ciężkie w obrocie, sam pan wie, a musimy opłacić szpicli, ochroniarzy, to nie są małe pieniądze, no i nie obiecuję że kwota nie wzrośnie wraz z upływem czasu ochrona staje się trudniejsza -wyliczał wydatki z błyskiem w oku Cranmer

-Rozumiem… rozważę dziś wieczór Pana ofertę i się skontaktujemy. Jaki sposób kontaktu Pan preferuje, bo jak rozumiem dyskrecja jest dla Pana ważna - zapytał

Proszę się nie martwić, moi ludzie pana znajdą i przekażą mi decyzje, nocuje pan w Wesołym Antałku, nieprawdaż?

Anzelm kiwnął głową na znak że tak też jest. W głowie zaczął mu się pojawiać ciąg dalszy jego planu. Cranmer był cholernie chciwy, toteż musiał to wykorzystać przeciwko niemu. Wszystko jednak z czasem…

- A sprawa oczywiście zostanie między nami, zlecę moim ludziom całkowitą dyskrecje proszę się nie martwić mości szlachcicu - powiedział wstając z miejsca i kierując się w stronę kotary. Uchylił ją i powiedział do Draba - Karl, odprowadź panów do wyjścia, Krystyna nie jest odpowiednim miejscem dla szlachty

Anzelm wyszedł spokojnie i dał znać Maxowi, że czas na nich. Gdy już znaleźli się na zewnątrz, w krótkich kilku słowach streścił mu rozmowę. Liczył, że niziołek i kobieta dowiedzą się równie ciekawych rzeczy. Na razie Anzelm szedł milcząco zastanawiając się jak rozwiązać problem. Cranmer był strażnikiem, i już samo to nastręczało trudności. Dodatkowo, problemem była liczebność sprzedajnych stróżów prawa. Sytuacja była naprawdę ciężka. Musiał pomyśleć, a najlepiej mu się myślało gdy zanurzył głowę w soczystych i jędrnych piersiach kobiety.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 27-07-2014, 15:42   #99
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Anzelm miał swoje plany.
Dość chytre plany, ale...
Jak to zawsze z planami bywało, nigdy nie było wiadomo, kiedy i dlaczego coś się zawali.
Czy Cranmer, zgodnie z obietnicą, podejmie jakieś kroki, by zapewnić Kugelshcreiberowi jakąś ochronę, bądź choćby spróbuje dowiedzieć się czegoś o ludziach wymuszających ochronę?
Wszak równie dobrze może wziąć pieniądze i nie zrobić nic. Albo, co gorsza, sprzedać odpowiednim ludziom odpowiednie wiadomości.
Może by należało śledzić Cranmera, ale Max do czegoś takiego zdecydowanie się nie nadawał. Nie mówiąc już o tym, że Cranmer nic nie musiał załatwiać osobiście.
Nie da się ukryć, że jako obcy w obcym mieście, mieli mało możliwości. Zdecydowanie za mało możliwości.
Jedyne, co mogli zrobić, to czekać.
I zapewnić sobie ewentualne drogi odwrotu.
 
Kerm jest offline  
Stary 01-08-2014, 02:00   #100
 
piotrek.ghost's Avatar
 
Reputacja: 1 piotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie coś
Rudi i Kat

Drzwi karczmy otworzyły się z hukiem przerywając rozmowę przy stole, a do środka weszło czterech mężczyzn ubranych w mundury straży miejskiej, jeden z nich skierował swoje kroki w stronę szynku przy którym stał jeden z braci Rudiego. Cała grupa zobaczyła jak strażnik podchodzi do karczmarza i nachyla się rozmawiając z nim przyciszonym głosem, jednak nie ukrył swoich zamiarów na tyle dobrze, żeby wprawne ucho niziołka nie wychwyciło co się święci. Jakgdybynigdy nic wrócił do stolika i nachylił się w stronę Rudiego
-No bracie, nie wiem co przeskrobałeś, ale chyba to ciebie szukają, słyszałem jak strażnik mówił coś o karzełku w towarzystwie bretońskiej damy, szalonego szlachcica i wojownika. - powiedział po cichu - Szlachcica i wojownika tutaj nie widzę, ale reszta się zgadza, chodź za mną, znam inne wyjście z karczmy niż to, które obstawiła straż - powiedział i pociagnął Rudiego i Kat w głąb karczmy. Ostatnim rzutem oka Kat zdołała tylko zobaczyć jak strażnik spogląda w ich kierunku a po chwili krzycząc pokazuje ręką w ich stronę.

Anzelm i Max

Anzelm z Maxem wrócili do karczmy dość późną porą, jednak nie na tyle późno żeby nie móc się jeszcze napić, księżyc stał już wysoko na niebie kiedy położyli się spać. Nad ranem obudził ich hałas na korytarzu, jakby cała armia wbiegała na piętro
Szukać ich! napewno gdzieś tu są krzyk niósł się po całym przybytku a ból głowy po wczorajszym wieczorze nie pomagał.
Sytuacja stała się napięta kiedy ktoś zaczął walić w drzwi do izby, w której spali.
-Otwierać! Jesteście aresztowani pod zarzutem oferowania łapówki stróżowi prawa, wyjdzcie dobrowolnie a i kara będzie łagodniejsza - zawołał głos zza drzwi. Jedyną drogą ucieczki wydawało się okno.
 
piotrek.ghost jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:09.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172