Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-02-2016, 20:45   #31
 
Molkar's Avatar
 
Reputacja: 1 Molkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputację
- Max ma racje, nie ma co iść po resztę, zbyt wiele osób wprowadzi zamieszanie... - odpowiedział po cichu Konrad

Rozejrzał się raz jeszcze po okolicy czy jest miejsce gdzie mogliby przystanąć mając wszystko na widoku po czym rzekł

- Zawsze może jedna osoba zejść na dół a reszta ubezpieczać ją z góry, póki nie wejdzie do środka to mamy ich wtedy idealnie pod łuk.

- Pytanie czy chcemy się rozdzielać czy idziemy wszyscy razem...
 
Molkar jest offline  
Stary 16-02-2016, 20:54   #32
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Może zrobimy tak - zaproponował Max - że jedna osoba zejdzie kawałek na dół, tak, by w razie czego mogła się szybko wycofać, i zacznie rozmawiać, a pozostali poczekają tutaj?

- Ja się, prawdę mówiąc, niezbyt nadaję do rozmów - dodał po sekundzie.
Wszyscy o tym wiedzieli, ale wolał to, na wszelki wypadek, przypomnieć.
 
Kerm jest offline  
Stary 19-02-2016, 00:20   #33
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Felix na propozycję, aby zeszła jedna osoba odpowiedział następująco:
- Ja mogę pójść... Będzie wyglądało tak, że w czasie zabawy wyprzedziłem całą grupę.
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline  
Stary 26-02-2016, 19:10   #34
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
 Zwiad

Po krótkiej naradzie trójka łowców postanowiła sprawdzić co dzieje się wewnątrz. Max oraz Konrad zajęli dogodne pozycje strzeleckie a Felix otworzył prowizoryczną bramę i wszedł do środka. Jego wzrok szybko przyzwyczaił się do półmroku więc doskonale wszystko widział. Pomieszczenie wyglądało na zaniedbane, wokół walały się szmaty, drewno opałowe i jakieś przedmioty codziennego użytku oraz spora ilość krwi. Na środku znajdowało się palenisko otoczone sporą grupką popiołu - widać mieszkańcy dawno się go nie pozbywali. Z drugiej strony spod popiołu bił gorący żar - znak ze ognisko jeszcze chwilę temu mogło palić się żywym płomieniem. Felix bardzo szybko odnalazł źródło lamentu, w rogu, w prowizorycznej drewnianej klatce siedziało umorusane, zapłakane i zupełnie zdrowe dziecko. Niziołek od razu rozpoznał w więźniu Selinę, lecz z racji na panujący półmrok, ona nie poznała go, tylko odezwała się wątłym głosem:

- Ktoś tu jest? Pomocy! Boję się, proszę!

Kątem oka Felix zauważył mężczyznę znajdującego się w drugim końcu pomieszczenia. Znajdował się w pozycji półleżącej, nie wykazywał ruchu. W pierwszym momencie można było pomyśleć iż ów człowiek śpi oparty o kawałek kłody, lecz czerwona plama na jego brzuchu mówiła coś innego. Jego twarzy przykryta była jakimś ciemnym materiałem - a przynajmniej tak się Felixowi zdawało gdyż nawet jego wspaniały wzrok nie pozwalał mu widzieć w całkowitej ciemności.
Max oraz Konrad wybrali dogodną i bezpieczną pozycję do ostrzału kosztem gorszej widoczności, także nie widzieli dokładnie tego co znajduje się w środku. Konrad nie widział kompletnie nic, tam gdzie kończyła się brama była granica jego zdolności - coś za coś. Max mógł bez zmiany pozycji zajrzeć nieco głębiej, lecz nie widział nic poza porozrzucanymi gratami i krwią.

Felix delikatnie podszedł do klatki na odległość szeptu i szepnął:

- Spokojnie! Jestem Felix.

- Felix, Felix, co Ty tu robisz? Wypuść mnie musimy uciekać!

Felix podszedł do klatki i kucnął przy wejściu do niej:

- Co tu się dzieje?

- Oni mnie więżą, oni chcą mnie zjeść, boje się, zabierz mnie stąd!

Dziecko miało łzy w oczach, jedyne co ją teraz interesowało to wydostanie się z więzienia.
Gdy Felix przyjrzał się skoblowi zaczął go zdejmować:

- Kto chce cię zjeść?

Zdjęcie zabezpieczeń było nie tyle trudne co żmudne, rozplątanie wszystkich więzów i wyjęcie skobli zajmie dłuższą chwilę. Selina popędzała Felixa próbując mu pomagać jak tylko mogła i w międzyczasie, na szybko tłumaczyła:

- Naznaczeni, są tu ci chorzy którzy uciekli z wsi i ...

Dziecko przerwało swój wywód i otworzyło szerzej usta.

- Uważaj! Za Tobą!

W tym samym momencie Felix usłyszał cichy szmer za swoimi plecami to mężczyzna który leżał w drugim końcu pomieszczenia właśnie wstawał. Czerwona plama na jego własnym brzuchu nie robiła na nim wrażenia a gdy tylko wyszedł z całkowitej ciemności Felix zauważył że człowiek ten nie ma … głowy. Z pewnością nie mogło to być przewidzenie, ciało wyglądało tak jakby ktoś uciął głowę wraz z szyją i starannie zaszył ranę. Do uszu łowcy doszedł tłumiony głos niewiadomego pochodzenia:

- Proszę nie bój się, daj mi chwilę a wszystko wytłumaczę

- Nie słuchaj go, on gra na czas, zaraz będzie tu reszta, uciekajmy póki czas! - przerwała Selina

Felix wolał się nie zastanawiać kto ma rację i rzucił się w kierunku wejścia, aby się schować za jego wrotami. Głos odezwał się ponownie, na przemian z krzykami Seliny:

- Nie, czekaj, nie rozumiesz.

Jednakże Felix biegł już w stronę wyjścia i w chwilę później znalazł się po drugiej stronie bramy, gdzie czekali już przyczajeni Konrad oraz Max. Felix nie był pewien, ale zdawało mu się jakby bezgłowy ruszył za nim. Gdy tylko Felixowi udało się wziąć oddech krzyknął do towarzyszy:

- Tam jest dziwny potwór! - Po czym wyciągnął procę.

Konrad czekając na zewnątrz zastanawiał się kogo Felix zastanie w środku, liczył na to aby były to istoty przyjaźnie nastawione. Czekając na zboczu wąwozu wpatrując się w drzwi prowizorycznego schronienia. Nagle ze schronienia wybiegł Felix krzycząc coś o dziwnym potworze.

- Felix, Felix, toż to pewnie jeden z wygnanych, wiesz, że głupio ich nazywać potworami skoro są tolerowani przez wioskę.

- Wioska jest zrujnowana, a ten stwór nie ma głowy, a Selina mówi, że on i jego towarzysze chcą ją zjeść!

Konrad musiał przypomnieć sobie kim była Selina po czym rzekł

- To ona jest tam w środku? Widziałeś ją?

Zerkając na Maxa:

- Sprawdzamy co tu się dzieje?

- Nie mamy innego wyjścia - odparł Max. - W końcu po to tu przyszliśmy, żeby zobaczyć, co się dzieje. Ale musimy być ostrożni.

Potwór bez głowy? Max nie był pewien, czy Felix nie zaczął nieco fantazjować. No i jak można kogoś jeść, nie mając głowy? Na wszelki przyszykował łuk, ale zdecydowanie nie zamierzał strzelać. Przynajmniej nie od razu. Felix kiwnął do towarzysz na potwierdzenie tego co powiedział, a następnie krótko zajrzał za drzwi. Niziołek uchylił wrota i w oddali zauważył bezgłowe “coś”, postać nie poruszała się, nie trzymał żadnej broni i jakoś specjalnie się nie ukrywała. Ponownie zabrzmiał głos:

- Proszę, nie bójcie się, nie mam broni, wiem jak to wygląda, wszystko Wam wytłumaczę, tylko dajcie mi szanse. Wejdziecie tu do mnie czy mam wyjść?

W oczekiwaniu na odpowiedz postać wrzuciła do żaru kilka nowych polan, które bardzo szybko zajęły się ogniem oświetlając pomieszczenie, jednakże Felixowi nie udało się zobaczyć niczego więcej ponad to co widział. Łowcy którzy zeszli aby przyjrzeć się dokładniej wnętrzu również zauważyli to co wcześniej zauważył Felix. Niziołek rozwarł bramę do reszty i stanąwszy na jej boku bacznie oczekiwał na reakcję pozostałych zwiadowców na widok bezgłowej postaci. Gdy tylko drzwi się otworzyły Selina znów zaczęła histerycznie krzyczeć o tym że ci mutanci chcą ją zjeść, że są źli oraz chcą wszystkich zabić. Max nie do końca wierzył własnym oczom... i na wszelki wypadek wolał się trzymać niezbyt blisko bezgłowemu osobnikowi. I wolał, by tamten jednak wyszedł na zewnątrz. Mutant grzecznie spełnił prośbę i powoli wyszedł na światło dziennie, lecz w takim oświetleniu wyglądał równie przerażająco. Łowcy zawołali resztę grupy i w oczekiwaniu na ich przybycie przyglądali się dokładniej bezgłowemu, lecz z racji braku pewnej części ciała nie potrafili określić kimże jest dany "człowiek".


 Reszta drużyny


Zwiadowcy wyruszyli przed siebie, a Marwald i Waightstill po prostu zostali schowani za wzniesieniem. Nie działo się nic nadzwyczajnego. Kolekcjoner wpatrywał się w towarzysza po czym zaczął:

- Ciekawe jak daleko potrafi widzieć…

Waightstill postanowił wykorzystać postój na odpoczynek. Niby nie było tak ciężko, jak poprzednio, a nawet sił mu przybyło, jednak nigdy nic nie wiadomo. Z bagaży wyciągnął flaszkę swojego ulubionego trunku i opróżnił ją jednym haustem. Tak dla rozgrzania się. Przecież można zamarznąć siedząc tak bezczynnie! Brrr! - wzdrygnął się, po czym sięgnął po następną butelkę, odkorkował ją i wlał sobie do gardła. Zdecydowanie jego potrzeby wzrosły. Zaraz jednak poczuł wpływ wypitego napoju - na tyle, by wpaść w filozoficzny nastrój. Wodził leniwie wzrokiem po okolicy bez specjalnego celu, gdy usłyszał Marwalda. Choć zdało mu się, że ten mówi do siebie, odezwał się:

- Co mówisz Marwaldzie...? Co potrafi daleko widzieć? A może masz ochotę…? - wskazał na butelkę miodowego napitku.

Marwald spojrzał z zaskoczeniem na towarzysza jak gdyby nie wiedząc o co chodzi po czym przypomniawszy sobie, raptownie zareagował:

- Nie co, a kto?! Chodzi oczywiście o naszego towarzysza Konrada. Zaiste ciekawe. Może jednak coś mu się pomyliło, dlatego nikt inny nic nie widział? - dokończył pytająco.

Gwałtowna reakcja Marwalda wyrwała Waightstilla z zadumy.

- Toć przecie on zawsze dobrze widział! - odparł na wpół ganiąco, jakby Marwald chciał dyskutować o oczywistej oczywistości. - Chociaż, jak by się zastanowić... - podrapał się po brodzie - ...to w istocie nikt nic nie widział krom Konrada... no, ale Konrad to łowca, z łukiem chadza, to i dobrze musi widzieć, jak inaczej ma celować...? Cóż w tym dziwnego? - rozważał. - Co ci znowuż po głowie chodzi, Marwaldzie? - zwrócił się bezpośrednio do kompana.

- Obawiam się przyjacielu najgorszych rzeczy. Jeśli niczego nie znajdą może on chory, może ma zwidy, wiesz choróbska łatwo się do człowieka przyczepiają. To dobry chłopina, ale nawet ostatnio nie dosłyszy. Żem do niego gadoł, a on nie słyszał. To wszystko daje złe znaki. Będę się musiał za niego pomodlić, bóg jeden wie co może mu dolegać. - Marwald mówiąc to złożył ręce ku sobie i spojrzał ku niebu.

Waightstill pokiwał głową. - Ba! Ale cóż to za choroba, co wzrok wyostrza, a słuch odbiera? Ot, wiatr świszczał, to cię nie słyszał. Twoja troska o bliźnich, Marwaldzie, to skarb, ale czy aby nie przesadzasz? - odparł zastanawiając się, czy Marwald go jeszcze słucha, czy też pogrążył się w modlitwie.

- A prawda to co mówił we wsi o Tobie Ingwar, żeś silniejszy i to sprawka, no sam wiesz, zmian? - zapytał podekscytowany

Waightstill w pierwszej chwili poczuł się dotknięty. Niemal zapomniał, że został chaośnikiem. Ale nie miał Marwaldowi za złe - całym sobą obwieszczał światu, że jest zmieniony. Za to zaczynał podejrzewać, że Marwald do czegoś zmierza. Jak to on, okrężną drogą.

- Ano tak mówiła Victoria. Ale nie jestem taki jak Lothar! Zresztą pewnikiem to jego wina - mówił lekko zdenerwowany - ale żem silniejszy, to prawda. - wstał i zaczął rozglądać się za jakimś pomniejszym głazem, żeby zademonstrować Marwaldowi swoją krzepę.

- Nie fatyguj się przyjacielu, wierzę Ci na słowo. Twoja siła przyda się nam w naszej misji. Zaprawdę powiadam ci, że twoja siła nie pochodzi z chaosu, a z bożej łaski. Nie bój się jej i wiedz, że jeśli będziesz chciał aby odeszła to zwróć się do mnie, a ja Ci pomogę aby zmianę mutacji usunąć. Nie mów o tym nikomu, bo tylko wierzącym dane jest aby oglądać moją moc. Ty kiedyś ocaliłeś nam tyłki przed przypaleniem w chałupie, gdyby nie ty to byśmy się jak kurczaki opalili, do tego mój wózek by się spalił. Pamiętam przyjacielu, ja wszystko pamiętam - zamknął na chwilę oczy, a gdy je otworzył miał je utkwione w bartniku.

Chciał skupić się na Waightstillu korzystając ze wszystkich swoich oczu. Nie miał zamiaru pokazać dodatkowego, ale patrzył przez włosy, chciał przeanalizować, czy widzi jakieś różnice chociażby najmniejsze, jakie mogły różnic bartnika przed mutacją - zdrowego, a z dotkniętego mutacją. Zwrócił tez uwagę na kolor to czy widzi trzecie oko u bartnika. Czy zmienia się ono pod względem tego jak bartnik był odprężony, a tego gdy lekko się zdenerwował na Lothara.

Waighstill wyglądał zdecydowanie inaczej, chociaż zawsze był duży to teraz stał się jeszcze większy i postawniejszy. Jego skóra wyglądała na mocno podniszczoną, łuszczyła się odchodząc czasami całymi płatami. Poza tym Marwald nie widział w towarzyszu innych zmian, nie dostrzegł również trzeciego oka, chociaż bardzo usilnie go wypatrywał. Wspomnienie o Lotharze także nie wywołało większych zmian, innych niż zazwyczaj w takich przypadkach, ot podenerwował się nieco. Trzecie oko Marwalda znów nie dało o sobie znać..

Na słowa Marwalda Waightstill zaniechał popisu swojej siły i wysłuchał, co ten miał do powiedzenia. Było to miłe dla jego ucha. Wszak nie mógł pogodzić się ze swoją zmianą. Dobrze, że udawało mu się o niej zapominać. Lubił Marwalda, choć ten ostatnimi czasy chodził natchniony jak jaki kaznodzieja. Ale Waightstillowi to nie przeszkadzało. Zresztą, miło było słyszeć, że jego mutacja miała jakiś sens - może była częścią boskiego planu?

- To by było wspaniale, Marwaldzie, ale sam demon mnie pokąsał... - pokręcił głową na wzmiankę kolekcjonera - bo tak nadal myślał o Marwaldzie - o boskim pochodzeniu zmiany - ... takoż i Victoria prawiła, że to nie musi być na zawsze. Może jak ubijemy czarnoksiężnika? Ale czemu bóg wybrał akurat mnie, a was schaosienie ominęło?

Marwald stał spokojnie pogrążony w myślach gdy bartnik wypowiedział ostatnie słowa “wybrał akurat mnie, a was schaosienie ominęło

- Jesteś najmądrzejszy, mówiłem ci już to kiedyś? - poklepał towarzysza po ramieniu - Tak być może, że nikogo z nas mutacja nie ominęła, a po prostu nie zdajemy sobie z tego sprawy, tudzież bądź ukrywamy to jedno przed drugim. Wystarczyło by tylko porozmawiać z resztą, albo zastanowić się czy nikt z nich się inaczej nie zachowuje…. - zamyślił się przebierając oczami raz w tę, a to znowu w tamtą.


 Spotkanie przy kryjówce


Jako że z jednej strony łowcy chcieli przesłuchać bezgłowego a z drugiej nie chcieli wypuszczać Seliny z klatki, miejscem spotkania była kryjówka wygnańców. No i było tam też o wiele cieplej, a zawsze to przyjemniej po wędrówce posiedzieć przy ogniu. Dla bezpieczeństwa przy wozie zostali ludzie Victorii którzy obserwowali również teren wokół.

Bezgłowy zachowywał się spokojnie, chociaż z drugiej strony ciężko było to określić bez zwracania uwagi na mimikę twarzy której nie miał. Przedstawił się jako Egon, ochotnicy znali tego człowieka, prowadził gospodarstwo i uprawiał ziemie, jak każdy we wsi. Dokładnie opowiedział historię wsi od czasu wyruszenia wyprawy do ucieczki przed prześladowaniami Lothara. Pomijając drobne szczegóły wszystko zgadzało się z tym co bohaterowie usłyszeli od starszyzny.

- (...) i tak tu sobie jakoś żyjemy. Na początku było nas więcej, ale mroźna zima, dzikie zwierzęta i .. nie tylko, zebrały żniwo. Teraz została tylko nasza dwójka, ja i Maurice, no i ona.... - wskazał na klatkę z Seliną - zabiła dwóch naszych. Niby wiemy co trzeba z nią zrobić, ale jakoś, ... nie, nie możemy.

Selina gdy tylko usłyszała że Egon mówi o niej zaczęła krzykiem wymuszać własne zdanie, lecz jej argumenty były takie same jak wcześniej, wzbogacone jedynie o zarzuty krzywoprzysięstwa.

- Ona tak zawsze, coś jej się pomieszało w głowie. Biedne dziecko, jej młodsza siostra była pierwszą ofiarą Lothara, zresztą o ile dobrze pamiętam byliście jeszcze wtedy we wsi. Bardzo to przeżyła, najpierw straciła rodziców, a później jedyną siostrę. Zaopiekowaliśmy się nią, uciekliśmy razem, ale teraz, jeśli mamy wracać do wsi to musimy coś z "tym" zrobić.

Bezgłowy starał się obchodzić bokiem to co chce powiedzieć.
 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline  
Stary 26-02-2016, 20:22   #35
 
snake.p's Avatar
 
Reputacja: 1 snake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwu
Waightstill zastanawiał się przez chwilę nad tym, co powiedział mu Marwald, gdy usłyszeli nawoływanie towarzyszy. W obawie, że są w niebezpieczeństwie - może wywiązała się nierówna walka? - nic już nie odrzekł Marwaldowi, tylko spojrzał na niego i rzucił się jak szalony biegiem w kierunku wąwozu z halabardą w ręku.

Widok, który zastał na miejscu, zmroził mu krew w żyłach, choć przecież był przyzwyczajony do widoku mutantów. Chodzący korpus! Zachował jednak, za przykładem innych, spokój i wysłuchał, co miał do powiedzenie bezgłowy. W międzyczasie zszokowanie ustąpiło ciekawości.

- Hmm... a co ma do powiedzenia nasza mała Sellina? - zwrócił się w kierunku dziecka. - Zostałaś porwana? - Nie czekając na odpowiedź dziewczynki, odwrócił się do reszty - Ingwar nic nie wspominał o zaginionych dziatkach...
 
snake.p jest offline  
Stary 01-03-2016, 20:10   #36
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację
Marwald szedł za Waightstillem ich rozmowa została w prawdzie przerwana, ale nie był to problem. Śmieciarz lubił gdy coś się działo o ile to coś nie zagrażało jego życiu i zdrowiu. Gdy doszli na miejsce zobaczył jak gdyby umarłego, który stał. Człowiek bez głowy, który wyglądał mu nazbyt znajomo, ale z powodu twarzy ciężko było mu posłużyć się jego imieniem.

Marwald przez chwile nie widział co zrobić, nie dało się ukryć, że spanikował. Poczuł napływ ciepła i nagłego zimna. Zauważył, że sytuacja był kiepska, bo dziecko oglądało potwora, który tak na prawdę był człowiekiem do tego potrzebującym. Serce mu niemal pękało widząc tak straszną sytuację. Jednak tym razem mógł zrobić coś inaczej, niż ostatnimi razami gdy widział mutantów. Wiedza jaką dysonował, dawała odpowiedź na takie wydarzenia. Człowiek bez większego zastanowienia wyrzekł pod nosem

- O Boże. Wspomóż swego wybranego sługę, niech prze me ręce ten człek odzyska to czego mu brakuje.

Wyszedł przed Waightstilla i położył mu na ramieniu rękę:

- Pozwól, że coś spróbuję. Zaczekaj, dziecko się boi, trzeba najpierw pomóc mu - powiedział tak aby wszyscy mogli usłyszeć i wskazał na bezgłowego.

Następnie podszedł do szczątek zwierzęcych i złapał pierwszą z głów zwierzęcych, niosąc ją skierował się lekko niepewnie do człowieka bez głowy po czym zaczął:

- Nie obawiaj się jestem tutaj aby ci pomóc. To ja Marwald. Od jak długa już ci to ciąży? Jak długo jesteś w takim stanie?

Czas jaki usłyszy miał być próba określenia poziomu mutacji, im dłuższy tym wyższy poziom. Zaś im krótszy tym mniejszy.

- Dobrze, teraz wycisz się z tego co się gnębi i módl się w głębi swej duszy do Boga aby ci pomógł. Ja zaś ci pomogę, jestem jego wyższym sługą, tak więc być może wysłucha naszej wspólnej modlitwy. Bowiem nic co zostało zabrane nie może nie być nie możliwym do wrócenia, nic co dane nie może być nie możliwym do jego odebrania.

Marwald jedną rękę położył na czaszce, a drugą skierował w okolicę miejsca gdzie powinna być głowa mężczyzny. Miał wielkie nadzieje, na to, że uda mu się cofnąć mutację, ale nie mógł być temu pewny. Była to szansa jedna na trzy.
 
Inferian jest offline  
Stary 02-03-2016, 23:55   #37
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Gdy Felix wysłuchał chaotycznej gadki uciekinierów się zastanawiał jak z to wszystko rozstrzygnąć... Gdy skończyli się odezwał:
- Sądzę, że będzie najlepiej jak spokojnie opowiecie swoje wersje, a póżniej my poszukamy śladów, tego co się działo.
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline  
Stary 03-03-2016, 18:13   #38
 
Molkar's Avatar
 
Reputacja: 1 Molkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputację
Konrad widząc bezgłową postać która wyłoniła się z kryjówki musiał powstrzymać odruch który mówił mu o oddaniu strzału do tej istoty. Po wysłuchaniu tego co miał stwór do powiedzenia i cały czas wrzeszczącej bez sensu dziewczynki która nic konkretnego w przeciwieństwie do bezgłowego nie powiedziała.
Grupa postanowiła wejść do środka lecz łowca tylko zmierzył środek wzrokiem po czym przypomniał sobie istotę którą widział i to, że może ich tu być więcej więc dobrze mimo wszystko zostawić kogoś na straży.

- Sprawdźcie środek i zobaczcie czy mała ma coś ciekawszego do powiedzenia ja zostanę na dworze i wejdę na górę aby mieć wgląd co dzieje się dookoła. Niech ktoś też zostanie na zewnątrz abym mógł szybko krzyknąć, że ktoś się zbliża

Po tych słowach Konrad wrócił na górę skąd jest lepszy widok na okolicę.
 
Molkar jest offline  
Stary 03-03-2016, 19:30   #39
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Max się na tym wszystkim nie znał. Nie podobał mu się bezgłowy mutant, nie podobało mu się zachowanie Seliny.
I co z tego? Nic. Jedno mówiło prawdę, drugie kłamało, ale które? Max nawet nie próbował zaczynać na ten temat myśleć.
Pozostawało czekać, aż Selina wydusi z siebie coś mądrego.
Albo wypuścić ją i się przekonać, czy Bezgłowy mówi prawdę. Gdy padną pierwsze trupy.
Kto zaryzykuje? Bo raczej nie on.
 
Kerm jest offline  
Stary 05-03-2016, 17:01   #40
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Konrad pamiętając o mutancie którego widział wcześniej, dołączył do byłych zbirów pilnujących wejścia. Z pewnością będzie w stanie dostrzec zagrożenie wcześniej aniżeli oni. Póki co okolica zdawała się być spokojna, w granicach widoczności nie działo się nic nadzwyczajnego, Łowca nie dostrzegł również żadnych większych zwierząt, chociaż obserwacja mogła być utrudniona przez drzewa i pagórki, wszakże kryjówka znajduje się w środku lasu. Stanie na czatach dłużyło się niemiłosiernie, a w śniegu została wydreptana spora sieć ścieżek. W pewnym momencie Konrad zauważył ruch, gdzieś w okolicy w którą wcześniej biegł prawdopodobnie mutant. Łowca zauważył podobną sylwetkę zbliżającą się do kryjówki. Znajdując się w tym miejscu ciężko było obserwować ruch postaci, która co chwilę znikała za pagórkiem czy drzewem. Pewnym było że poruszała sie szybko w kierunku kryjówki. Pozostała dwójka strażników jeszcze nic nie zauważyła.

Max postanowił dokładnie przeszukać kryjówkę, w czym pomógł mu Felix. Mieli na to sporo czasu a samo pomieszczenie nie było zbyt wielkie. W mniej lub bardziej oczywistych miejscach walało się sporo przedmiotów codziennego użytku, narzędzi, ubrań oraz szmat, jednakże żadne z tych znalezisk, po dokładnych oględzinach, nie było warte uwagi. Łowcy skupili sie na znalezionych szczątkach, jeśli uciekinierzy mieliby coś do ukrycia to przejrzenie tych rzeczy mogło być kluczowe. Ze znalezionych kości Łowcy mógłby złożyć kilka szkieletów mniejszych lub większych zwierząt takich jak np: zające, sarny oraz jeden należący prawdopodobnie do dzikiej kozy górskiej. Nie byli do końca pewi czy oby się nie pomylili, gdyż w swoim życiu widzieli to stworzenie ledwie kilka razy - osobniki te zazwyczaj zamieszkiwały wyższe partie gór i rzadko schodziło niżej. Oczywiście brak pożywienia mógł skłonić zwierze do zejścia z gór - co nie byłoby wcale aż tak bardzo dziwne. Dziwna natomiast była sama czaszka zwierzęcia, Łowcy nie byli nieludzkimi znachorami ażeby być pewnym, ale jak dla nich to czerep naznaczony był skazą, zupełnie jakby ktoś uderzył w nią ostrym narzędziem a krawędzie rozcięcia nadpalił. Łowcy jeszcze raz dokładniej obejrzeli czaszkę i resztę kości kozy, lecz nigdzie indziej nie znaleźli podobnych skaz czy śladów nadpaleń. To że resztki wszystkich zwierząt dalej znajdowały się w kryjówce mogło wiele sugerować, jednakże biorąc pod uwagę że uciekinierzy byli zwykłymi chłopami a nie łowcami, czego akurat ochotnicy mogli być pewni, dostrzeganie w tym działaniu jakiegoś zaawansowanego planu nie było aż tak konieczne.

Waighstill podszedł do klatki Seliny aby wypytać o jej wersję wydarzeń, jednakże Marwald odciągnął go od tego pomysłu. Gdy kroki Bartnika zmierzały w kierunku uwięzionej, ich spojrzenia złączyły się na chwilę. Waighstill widział błagalne spojrzenie dziecka które przestało na moment lamentować, lecz nie sprzeciwił się Kolekcjonerowi. Selina przestała krzyczeć, widziała że nikt nie chce jej zrobić krzywdy, a Marwald i Waightstill interesuja się jej losem.

Egon na pytanie o swoja mutację odpowiedział dość dokładnie, chociaż słowa Marwalda o jego uleczeniu przyjął raczej bez entuzjazmu, w jego głosie słychać iż zaakceptował to czym się stał.

- Wszystko zaczęło się jeszcze przed tym jak wyruszyliście na wyprawę. Gdy trwała ta okropna zima zaczęło się dziać coś dziwnego. Moja szyja jakby zaczęła sie kurczyć, ale myślałem że to przewidzenie albo jakaś zwykła choroba, świnka czy coś. Z dnia na dzień nie było widać różnicy, wszystko szło bardzo wolno, ale już po dwóch tygodniach nie miałem praktycznie szyi, nie mogłem też obracać głową. Dalej było tylko gorzej, twarz zaczęła zrastać się z torsem. Wtedy trwały już prześladowania Lothara, więc nie wychodziłem z domu, aby mnie nie spotkał. Niestety pewnego dnia to on przyszedł do mnie, nie był sam, miał przy boku kilku innych ludzi. Żona powiedziała im że wyszedłem i to pewnie uratowało mi życie, następnego dnia spalili kogoś na stosie... - zaczął mówić trochę nie na temat, lecz szybko do niego powrócił - Później zmiany były szybsze, moja głowa była coraz głębiej, aż w końcu zatopiła sie na tyle głęboko że przez jakiś czas nic nie widziałem a ni nie słyszałem. Trwało to kolejne dwa tygodnie, czyli razem miesiąc. Także cieszę się że chcesz mi pomóc Marwaldzie, ale raczej wątpię żebyś mógł cokolwiek zrobić. No ale próbuj jeśli chcesz, pewnie.

Kolekcjoner rozpoczął swój obrządek, nie wiedział jednak czy Egon się modli czy nie, nic nie słyszał, ale przecież mógł to czynić po cichu albo jedynie w myślach. Marwald wypowiadając pod nosem słowa inkantacji - odbierane przez pozostałych jako szemranie pod nosem - czuł narastające w nim gorąco rozchodzące się od środka jego ciała do rąk oraz nóg. W miare upływu czasu gorąco ustępowało uczuciu lekkości, Kolekcjoner czuł się lekki jak piórko. Podczas gdy ciało dostawało skrzydeł, jego umysł przytłaczany był coraz silniejszym obciążeniem. Max stojący nieopodal przerwał swoje poszukiwania, gdyż poczuł dziwną energie której centrum był Marwald. Pozostali ochotnicy nie widzieli, a ni nie czuli nic więcej. Kolekcjoner był coraz bardziej zmęczony, wiedział że nie wytrzyma już za długo, lecz chwilę później cieżar którym był obarczony jego umysł zniknął jak ręką odjął, jego ciało, wcześniej jakby unoszące się nad ziemią, opadło znów zyskując swoją odpowiednią masę. W tej samej sekundzie Marwald poczuł przeszywający mróz trwający zaledwie mrugnięcie okiem, a następnie doznał czegoś w rodzaju ukłucia mnóstwa igieł - jednakże nie było to doświadczenie bolesne. Gdy po skończonym obrządku Kolekcjoner spojrzał na Egona, ten dalej stał tam gdzie wcześniej i dalej nie miał głowy.

- Widzisz, nie mo... - Bezgłowy skończył zanim na dobre zaczął zdanie gdyż głowa zwierzęcia która Marwald trzymał na ręcę uniosła się na dwa palce powyżej jego dłoni a następnie w mgnieniu oka spłonęła niebieskim płomieniem któremu towarzyszył bliżej nieokreślony dźwięk podobny do piskliwego krzyku pomieszanego z rykiem dzikiego zwierza i cichym, dziecięcym chichotaniem. Kolekcjoner poczuł na sobie wzrok Vicotrii, ta patrzyła na niego nie mrugając ani razu. Jej wzrok był chłodny a z twarzy znikł uśmiech zastąpiony grobową miną.

Selina znowu zaczęła krzyczeć, wtedy podszedł do niej Waighstill, który miał zamiar wykorzystać zamieszanie i porozmawiać z dzieckiem. Widać było że Selina bardzo się boi, lecz gdy tylko Bartnikowi udało sie ją uspokoić zaczęła mówić bardziej rzeczowo.

- Bo, bo, bo... oni są bardzo źli, oni powiedzieli że musze iść z nimi. Mówili że kapłan jest na mnie zły i jak zostanę we wsi to będzie chciał mnie ukarać tak jak innych. A ja wiem jak kapłan robi kary, słuchałam jak mówił, jak uczył o nas że każdy kto jest naznaczony jest zły i że jak kogoś spotkamy takiego to musimy od razu do niego biec i mu to powiedzieć. I mi też mówili że jestem taka właśnie, a ja nie chciałam kary. I jeszcze mówili że teraz jak nie ma rodziców i w ogóle nikogo to niedługo zabiorą mi dom i nie będe miała gdzie mieszkać, to poszłam z nimi (...) długo chodziliśmy po lesie, szukaliśmy schronienia. W końcu przyszliśmy tutaj, zawsze byli dla mnie dobrzy ale była zimna, nie mieliśmy jedzenia, byliśmy głodni, oni zjedli jednego z nas a mnie zamknęli. I wtedy powiedzieli że i tak się im nie przydam, że tylko taki ze mnie pożytek będzie jak mnie zjedzą. Proszę Cię, nie pozwól im! - dziecko mówiło jak to dziecko, prosto, bez ogródek i głębszego pomyślunku nad szykiem zdania i dobieranym słowami.
 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:42.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172