Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-09-2016, 19:43   #41
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Colonsky za bardzo nie rozumiał Adelmusa. On osobiście to po prostu spaliłby wszystkie trupy, bo już dawno temu poznał koncept całopalnych ofiar. W każdym razie był jak najbardziej ostrożny przy wsiadaniu na koń, a tylko patrzył czy biorą zwłoki będące dowodem na działanie sił nieczystych, chaosu i ogólnie burdelu. Do reszty powiedział:
- No jeżeli na drodze miałaby nas noc zastać to ja bym proponował zabunkrować się tutaj. Inaczej będziemy mieli mocno przejebane z latającymi, wielkimi komarami i innymi stworami rodem z najgorszych koszmarów małych dzieci. - odkaszlnał i dodał - Twardym trza być, a nie mientkim! Na pohybel skurwysynom! Wyjebane mam na jakichś zwierzoludzi, a zależy mi na dokończeniu roboty z banitami. Chyba, że to banici - zwierzoludzie, to by zmieniało postać rzeczy. - po ostatnim zdaniu zamyślił się, ale już po chwili wyzerował swoje myślenie (to mu całkiem dobrze szło), żeby bardziej skupić się na siadaniu na konia niż na porannym sraniu.
 
Anonim jest offline  
Stary 22-09-2016, 22:21   #42
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Wasyl kiedy już rozsiadł się wygodnie popatrzył na strażnika. Posłuchał co ma do powiedzenia i olśniło go.
- Czekajcie chwilę. Może mają lampę jakąś i dojedziemy mimo nocy.- Zeskoczył z kozła i prawie spłoszył konie. Pobiegł do budynków mieszkalnych w poszukiwaniu przenośnego źródła światła.

Droga mijała spokojnie, chociaż lekko zaczynało cuchnąć trupem za Wasylowych pleców. Ten puki co nic z tego nie robił i tylko pilnie rozglądał się wokół szukając zagrożenia.
 
Hakon jest offline  
Stary 23-09-2016, 00:20   #43
 
Hasus's Avatar
 
Reputacja: 1 Hasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemu
Roger siedział głęboko zamyślony nad brzegiem rzeki i ani odgłosy krzyku młodzika, zaskoczonego po raz wtóry nie planowaną kąpielą, ani rechot drwali nie były w stanie wyrwać go z zamyślenia. Z punktu widzenia osoby trzeciej jego przygarbione w zamyśleniu i ciężarze wspomnień ramiona zmniejszały jego prawie dwumetrową osobę. Długie jasne włosy opadały mu bezładnie na twarz ukrywając zmarszczone czoło.

- Znów się zadręczasz? - Powiedział niepozornej postury drwal o burzy ciemnych włosów okalających smukłą ale mocno zarośniętą twarz.
-Vitalij... Chyba za mało wczoraj wypiłem, znów śniłem o tej nocy... Nocy kiedy zmarli - odparł cicho nadal wpatrując się w nurt. Jego odbicie w rzece wyglądało żałośnie. Podkrążone, poczerwieniałe oczy przez niezliczone bezsenne noce. Zmarszczki na czole i miedzy brwiami przez niezliczone godziny koszmarnych snów. Ni na jawie ni w śnie nie miał ukojenia. Zatopiwszy się głęboko w myślach wrócił do tej nocy, w której stracił całą swoją rodzinę.

__________________________________________________ _____________

Choć minął już prawie rok od wydarzeń na obrzeżu wsi Isk, Roger pamięta jak dziś, że wraz z grupą drwali udali się tego nieszczęsnego dnia na wyrąb drzew pod nowe zabudowania nieopodal rybackiej osady, ale praca się przeciągała z uwagi na ciężkie warunki i Roger wrócił do osady po zmroku. Zwykle ciemna i cicha po zmroku, osada była rozjaśniona płomieniami palących się zabudowań i głośniejsza niż w dzień przez krzyki kobiet i płacz dzieci. Roger nie myśląc ni chwili rzucił się w kierunku domu lecz to co tam zastał miało go prześladować do końca życia. Swojego ojca Finn'a ujrzał martwego leżącego w progu z mieczem w rękach. Miał poderżnięte gardło i zmasakrowaną twarz. Rog przeskoczył jednym susem wbiegając do środka z toporem uniesionym w gotowości, ale w domu poza hukiem płomieni panowała cisza, martwa cisza. Roger przeszedł do sypialni, gdzie ujrzał swoją żonę i syna a raczej to co z nich zostało po uczcie zwierzoludzi. Nagle rozległ się ryk, pełen żalu, bólu, cierpienia i nienawiści, jeden z wielu tej nocy. Roger gdyby nie pomoc pozostałych drwali spłonąłby żywcem, zdawał się kompletnie zapaść w mrok nic go nie obchodziło. Nie jadł, nie pił. Dopiero Vitalij z resztą ekipy wyciągnęli go siłą z rynsztoka wlali w niego bimber, skutek okazał się przerastać ich oczekiwania. Odtąd alkohol stał się lekarstwem Rogera pozwalając mu na utrzymanie się na powierzchni...

__________________________________________________ ___________


Z zamyślenia Rogera wyrwał stary cap i głupi urzędas Kutański, którego nawet nie mogli wytrzymać biurokraci w Pińsku wiec posłali go na nadzór wycinki lasu.
-Dość już zbijania bąków panowie, las sam się nie wytnie, z woli bojara nakazuję wam wracać do pracy - powtórzył urzędas pusząc się niczym najtłustsza świnia w chlewie.

Roger wrócił do pracy, nie zdawał się chętny do rozmowy a pozostali drwale jakby to podchwycili, bo ni stary kawalarz Gusik, ni młody Nikol ani też nikt inny nie odezwał się słowem aż do wieczora.
 
Hasus jest offline  
Stary 24-09-2016, 00:07   #44
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację

Farma Kulawego Zenka, 3.09.2512 roku

Drużyna podjęła kolejną godną pieśni wyprawę konną. Asyłbiek i Frederick dosiadali swych wierzchowców a Adelmus z Wasylem ściskali się na siedzisku dwukółki. Wóz i konie były sprawne i gotowe do drogi, niemal tak dobrze jak ungoł Kuczma. Pozostali zasługiwali na order uśmiechu Ranalada Zwodniczego. Strażnik wyglądał na skupionego i zdeterminowanego gdy mierzył wzrokiem koński grzbiet. Jego siwek pokazał mu język i to pewnie dlatego zanim wskoczył mu na grzbiet wylądował raz tyłkiem na glebie. Mężczyźni na wozie usiedli blisko siebie bo tylko na to pozwalała krótka ławka, następnie spojrzeli po sobie wymownie. W końcu to Wasyl chwycił lejce, uśmiechnął się sztucznie do przelatujacej akurat muchy i nie chcąc zmylić zaprzężonych zwierząt zakrzyknął "Wio!". Zdało egzamin. Ostatnim mijanym zabudowaniem na farmie był spalony spichlerz, z którego została jedynie półmetrowa podmurówka. Źródło światła nie było potrzebne, przed zmrokiem dotarli do bram Pińska.

Klamra się zapięła. Co na końcu to zazwyczaj i na początku. Dzień pogrzebem rozpoczęty skończył się sześcioma.

Ostatecznie każdy musiał się przed kimś tłumaczyć. Adelmus, póki jeszcze światło pozwalało, w formie przyspieszonej dokonywał wpisów do księgi zmarłych przyniesionej przez Ojca Komorowa. Półsłowkami pomagał mu Asyłbiek w międzyczasie składania raportu bojarowi, przybyłemu na wieść o powrocie strażnika do osady. Bojara od razu poznał Wasyl, ale wstępnie zajął się łopatą nie chcąc kojarzyć się szlachcicowi ze złymi wiadomościami. Kuczma opowiedział pobieżnie, jak to świtem odkrył, że mieszkańcy farmy zostali wymordowani oraz jak z kapłanem Morra wybrali się zabrać ciała. Wymienił członków zabitej rodziny. Za powód napaści podał rabunek żywności.
- Bracie Adelmusie, czy jest jeszcze coś, co Jego Wysokość musi wiedzieć? Jeśli nie, to wybaczcie Panie, cmentarz nie służy załatwianiu spraw żyjących. Zmówmy modlitwę. - Stary kapłan pozwolił odpowiedzieć młodszemu, po czym zaczął recytować kantyczkę zupełnie pomijając jej standardową melodię.

Odchodzi dusza w świat wieczności
Zbliża się kres podróży ziemskiej do Morra
Tak szybko upłynęło życie
Już dom opuścić przyszła pora
Skończyły się biedy tej ziemi
Dla duszy śmierć przynosi życie
Do twoich bram Boże przychodzi duch wierny
A za nim słyszysz bliskich wycie

- Kuczma. Zabierasz swoich chłopców za wzgórze. Tropcie winnych aż zaczną srać po nogach ze strachu. A spróbuj tylko wrócić z niczym. Pręgież! A tu proszę, Drozdow wciąż żyw! Skoro i tak się szwendasz za moimi ludźmi jak smród za dupą to może jednak sie zaciągniesz, co? Jeść byś dostawał i spać miał gdzie. Jak nie to się od nich odczep, bo ktoś może dostać cynk, żeś sławny bohater i pieniędzy furę przy dupie nosisz. -
Ochroniarze bojara nagle przestali rozmawiać, jakby ciekawsze od paplaniny było wiercenie piętą dziury w gliniastej drodze. Dopiero teraz uwagę władcy przykuł drugi strażnik. - Colonsky, tak? Co Ty tu robisz? Co Ci rządca Jorgow polecił? Jak postępy? - doskoczył do strażnika plując słowami z ust jak ognisko językami ognia, a uzyskawszy odpowiedź dodał oddalając się wierzchem - masz do dyspozycji obecnie trzech chłopa, czekają w zajeździe młyńskim gotowi do drogi.

Tymczasem na cmentarzu Wielebny Antoni zwrócił się szeptem do Adelmusa.
- Zdaje się nasz władca tego nie dostrzegł. Rana nie wyglądała na taką, jaką człowiek może zadać drugiemu. Bardzo mnie to trapi. Wiesz coś o tym ugryzieniu na plecach?

Test ryzyka
Frederick (50+10=60): 65 nieudany
Wasyl (50): 42 udany



* * *


Trzebież nad Barwią, 3.09.2512 roku

Pracowali w milczeniu aż do wieczora. Milczenie było jednak pozorne, bo Gusik zawsze miał gazy jak się kaszy najadł więc regularnie w uszach pozostałych brzmiały jego pierdy. Ale cóż, najstarszy, a poza tym na dworze. Gdy do zachodu zostało akurat tyle czasu ile trzeba na wieczorny opierunek zebrali się przy ogniu. Młody dosuszał ciuchy przed snem, Vitalij przyniósł bukłak z alkoholem. Nadzorca i Gusik z babą zniknęli w szałasach. Ostatnio każde z nich spało na narzędziach. W ciągu dwóch tygodni zostali dwukrotnie okradzeni, tu, w środku lasu nad uroczą rzeczką. W obu przypadkach nikomu nie udało się wytropić złodzieja, zupełnie jakby sprzęty zostały poderwane z ziemi pod chmury. Poprzednia kradzież miała miejsce przedwczoraj w nocy. Cały dzisiejszy dzień pracowali nowymi narzędziami, przywiezionymi przez zarządcę Iska Rulfa Brodacza. Owy waligóra wyglądał na wojownika tak z postury jak i zachowania. Zajmował się wsią od zeszłej zimy.

Ognisko wygasało, samogon się kończył, Nikol był prawie ubrany. Coś zbudziło czujność Rogera, posłyszał gwałtowny szelest za sobą. Zdążył wstać na równe nogi.
- Uwaga, coś nie tak. - wymruczał, a wraz z "tak" wszyscy przekonali się co konkretnie.
JEB!
W klatce piersiowej Öjerssona serce odbiło się od żeber, a on sam legł na ściółce metr dalej. Zwalony z nóg obserwował, jak Vitalij sięga po toporzysko, chybia w napastnika a zza pleców otrzymuje cios, od którego pada na kolana. Obserwował, jak Nikol zostaje złapany w silne łapska i ugryziony przez ludzkich rozmiarów węża. Szarpanina trwała kilka sekund i skończyła się, gdy łapska puściły bezwładne ciało na ziemię. Zwierzoludzie zaatakowali ponownie. Zachód słońca rzucał ostre światło. Ten z głową węża wpadł w wejściu do szałasu na babę, którą uciszył szybkim ciosem toporkiem w szyję. Na to Gusik wszczął raban. Roger ruszył po topór chcąc pomóc przyjacielowi, za którego plecami szykował się do ataku stwór z bydlęcą głową. Ten zaś z napastników, który tak skutecznie go uderzył, był już bardziej pająkiem niż człowiekiem. Poruszył odnóżami wyrastającymi z pleców, obrócił pajęcze lico ze szczękami i skierował kroki ku Rogerowi. Wtem udaną próbę ucieczki podjął Kutański. Chytrze wymknął się z szałasu i dopadł pociągowego konia, którego aktualnie poganiał siedząc mu na grzbiecie. Pajęczak z marszu stracił zainteresowanie ofiarą, za pomocą odnóży w kilka sekund znalazł się wysoko w koronach drzew.

Vitalij zamachnął się ponownie toporem, ale jedynie wytrącił go sobie z rąk. Od byczka otrzymał cios w korpus, pękła kość. Legł na twarz. Gusik krzyczał podekscytowany. Roger wymieniał ciosy z byczkiem, wężowy gdzieś zniknął. Gdy już tracił siły mutant beznadziejnie chybił, wystawiając się na kontrę. Drwal za pomocą dwuręcznego topora przeciął przeciwnikowi kości ramienia a następnie uciszył ostatecznie ciosem w plecy.
- Mi wystarcza - odezwał się Gusik zza pleców towarzysza. - Spierdalam stąd, nigdy więcej las! - Z długim nożem w ręce zaczął biec w górę Barwi. Gdy się obrócił ukazała się rana głowy, krew ściekała niżej i niżej.

Przyjaciel Rogera żył. Zamroczony alkoholem wstał gwałtownie co okupił ostrym bólem. Zawył, a wraz z nim Kutański gdzieś po lewej.
- Ramię, bark, pierś. Ale nakurwia - wysyczał. - Wiejmy stąd.

Zamroczony alkoholem
Długość upojenia alkoholem (k10): 8 godzin
-10 do wszystkich testów (poza torturowaniem, strachem i grozą), -1 Sz
Kac (k10+2): 11 godzin
ToooOoo jest właśnie kac. Postać wymiotuje, kręci w brzuszku a pić się chce. Taka spirala cierpienia. Brak modyfikatorów do testów i charakterystyk
Test nasłuchiwania
Roger (30-10=20): 04 udany


 

Ostatnio edytowane przez Avitto : 25-09-2016 o 22:09.
Avitto jest offline  
Stary 26-09-2016, 08:00   #45
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Podróż dwukółką nie była zbyt wygodna, ale leprze to gnieżdżenie się na jednej ławce niż obijanie jajec na wierzchowcu. Na szczęście dotarli do Pińska dość szybko bo przed zachodem słońca i udali się na cmentarz.
Wasyl kiwnął głową na powitanie staremu kapłanowi i poprowadził pojazd w miejsce pochówku dla transportowanych. Zszedł i biorąc jeden ze szpadli, który był na wyposażeniu cmentarza zabrał się za robienie grobów.

Po jakimś czasie gdy już pierwszy grób był już oznaczony i trochę ziemi się już przesypało pojawił się sam pan na włościach. Bojar zbliżył się do nich i zaczął rozmawiać ze strażnikami.
-A tu proszę, Drozdow wciąż żyw! Skoro i tak się szwendasz za moimi ludźmi jak smród za dupą to może jednak się zaciągniesz, co? Jeść byś dostawał i spać miał gdzie. Jak nie to się od nich odczep, bo ktoś może dostać cynk, żeś sławny bohater i pieniędzy furę przy dupie nosisz.- Powiedział Bojar i Wasyl podniósł wzrok znad grobu.
- Jaśnie Panie. Z wielką chęcią bym mecz mój pod Pana rozkazy dał, ale zaoferowałem się kapłanom pomocą. Nie chciałbym by odchodzić od braci Morytów i wstępować w armijne szeregi. Z wielką chęcią chcę się zająć sprawą bandytów, ale po ich wytępieniu mam inne plany niż kontrakt roczny lub większy spłacać jak to w papierach werbunkowych zapewne zostanie zamieszczone i na dezercję się narażać.- Zwrócił się do Pana na tej ziemi.
- Jeśli Pan nie życzy sobie bym służył pomocą to nie będę się naprzykrzał. Co do cynku to liczę, że ludzie nie chcą zmniejszenia populacji w mieście i okolicy przez moje uczynki. Ale jeśli Morr będzie chciał mnie zobaczyć w swoich ogrodach przystanę na to godnie.- Nie podobały się groźby Bojara skierowane pod jego adresem. Władyka zapewne chciał mieć wprawnego wojaka w swoich szeregach, ale nie tędy droga.
Wasyl skłonił się odjeżdżającemu szlachcicowi i zabrał się do dalszej pracy.
 

Ostatnio edytowane przez Hakon : 26-09-2016 o 08:17.
Hakon jest offline  
Stary 27-09-2016, 21:08   #46
 
Orthan's Avatar
 
Reputacja: 1 Orthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputację
Młody Morryta pokiwał głową na słowa Bojara i odpowiedział mu.

-To nie byli ludzie Panie, rany na ciałach nie zostały zadane ludzką ręką. To była napaść jakiś bestii może zwierzoludzi czy przeklętych mutantów ukrywających się w kniei.

Po czym widząc spojrzenie starszego kapłan Adelmus odmówił modlitwę.

Do ciebie Morrze, wznosimy modły.
Prowadz nas Morrze do twego królestwa.
Do ciebie Morrze, wznosimy modły.
Obroń nas Panie, przed magią plugawą.
Do ciebie Morrze, wznosimy modły.
Niech twa moc odegna mrok cały.
Do ciebie Morrze, wznosimy modły.
Odpoczywanie daj Panie w wieczności.
Do ciebie Morrze, wznosimy modły.

Po skończonych modłach i obrzędach starszy kapłan zbliżył się do Adelmusa i skinąwszy mu głową szeptem zapytał się o rany na ciele jednego z zmarłych.
Młody kapłan odpowiedział szeptem.

-Ojcze, nie wiem co mogło by uczynić takie rany. Najpierw podejrzewałem że to ghule, ale one pożerają swe ofiary - a rany które zadają zawsze pokrywa trupią zgnilizną. To wygląda jak by coś zaatakowało tych nieszczęśników używając jadu i to bardzo silnego sądząc po śladach na ciele zmarłych. Słyszałem że w kniejach żyją plemiona zielonoskórych które używają jadu olbrzymich pająków, być może to ich sprawka ale to tylko domysły. Może to być jedno z wielu plugastw przeklętych bogów, ale modlę się by była to nieprawda Ojcze.
 

Ostatnio edytowane przez Orthan : 20-11-2016 o 11:51.
Orthan jest offline  
Stary 02-10-2016, 20:22   #47
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Być może ktoś niedouczony to od razu rzuciłby się w wir akcji stawiając na szali własne życie, ale nie Fred! Ten miał głowę na karku i wolał, żeby taka pozostała. Przede wszystkim należało zasięgnąć języka. Na pogrzebie było nudnawo i tylko wiercił się na stołku, który podróżował razem z nim w takie miejsca. Ostatecznie wszyscy musieli przywitać się ze śmiercią, ale trzeba było tak robić, żeby to spotkanie jak najbardziej odwlec. W odwlekaniu Colonsky był mistrzem, ale w tym konkretnym czasie trzeba było postawić na szybkość i bezczelność. Widząc, że Adelmus i jakiś stary, kapłański pryk w towarzystwie szepczą sobie o czymś to strażnik postanowił działań. Niczym przyczajony ryś i ukryty smok podszedł do wyżej wymienionych i wypalił:
- Kapłanie. Co sądzicie o tej dziwacznej ranie w plecach jednego z naszych solenizantów? Bo jakby kto mnie pytał to był to atak z powietrza, a więc - z pewnością nie grupy rzezimieszków, których tropię. Przy okazji jednak, jeżeli ojciec ma jakąś władzę nad tym tutaj Adelmusem młodzieńcem to prosiłbym, aby tym czasowo przydzielić go do mojej drużyny. Czuję, że jeszcze wiele zwłok odnajdziemy w najbliższym czasie i przydałby się nam ekspert. - po usłyszeniu odpowiedzi pokłonił się i poszedł sprawdzić kogo to znów mu przydzielono "z góry" i czy to nie przypadkiem tych samych dwóch, których już przecież widział. Następnie uda się do karczmy, gdzie trochę popije, ale tak delikatnie, żeby mózgownica pracowała od samego rana.
 
Anonim jest offline  
Stary 06-10-2016, 18:58   #48
 
Hasus's Avatar
 
Reputacja: 1 Hasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemu
Roger jeszcze przez chwilę dyszał niczym dziki zwierz a w jego głowie kotłowały się myśli. po chwili z rykiem po raz ostatni uderzył toporem by odciąć leżącemu przed nim trupowi głowę. Krwawa mgła uniosła się z jego myśli, dopuszczając rozsądek do władzy."Martwym nie pomożemy" pomyślał
- Wynośmy się stąd martwym nie pomożemy a może zdążymy ostrzec pobliskie wioski - powiedział szybko łapiąc pod ramię Vitalija a w drugą chwycił torbę
- ruszajmy. - Roger ruszył w kierunku najbliższych zabudowań by ostrzec mieszkańców przed zwierzoludzmi, ciągnąc ze sobą Vitalija.
 

Ostatnio edytowane przez Hasus : 08-10-2016 o 14:07. Powód: Prośba MG
Hasus jest offline  
Stary 09-10-2016, 00:07   #49
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację

Martwe Wzgórze, 3.09.2512 roku

Ojciec Antoni szybko odszeptał młodemu kapłanowi.
- To same domysły. Niszczenie zimowych zapasów to nie sprawa dla kapłanów, ale jeśli są w to zamieszane mroczne siły, to musimy je powstrzymać. Sprawdź to proszę jak tylko jesteś w stanie, budując przy okazji zaufanie miejscowych. Jestem już za stary na bieganie po kniei, ale służę radą. Spróbuj wróżyć jak Cię uczono, Morr czasem zostawia nam wtedy cenne wskazówki.

Władyka przemówił do obecnych i odjechał z wyrazem niezadowolenia na twarzy. Rzucił jedynie "debil" pod nosem, nie wiadomo kogo mając na myśli. Asyłbiek podobnie zmył się szybko zaraz po pogrzebie, gdyż goniły go sprawy wagi bojarzej. Był przy tym całkiem blady odkąd usłyszał słowa Adelmusa skierowane do Jego Ekscelencji. Wasyl uklepywał zasypkę w niedalekiej odległości. Gdy Frederick podszedł do Wielebnego Kamorowa ten przemówił.
- Kapłani zawsze służą społeczności tak, jak kieruje ich Władca Podziemnego Świata. Jest nas tu dwóch obecnie i posługujemy mieszkańcom tych ziem po równo. Adelmusie, to było raczej pytanie do Ciebie - zaperzył się starzec. Kontynuował jednak, odpowiadając na pytanie - Rana wygląda na zadaną z zaskoczenia, nie potrafię jednak wskazać z jakiego kierunku. Jątrzy się i ropieje co faktycznie sugeruje jad.

Gdy Colonsky oddalił się do zajazdu młyńskiego Kamorow zbliżył się do Wasyla i zagadnął.
- Piękne słowa jak na rębajłę. Słyszałem opowieść. - Mówiąc, uśmiechał się. - Chyba każdy w Pińsku dziś usłyszał. Pochwalam, że pomagasz bratu Adelmusowi. Jeśli historia, którą o Tobie powtarzają jest prawdziwa to Twój los został mocno naznaczony przez Morra. Jeśli zapragniesz dowiedzieć się o Panu Śmierci czegoś więcej nie krępuj się pytać.

Nadeszła noc. Trzej piechurzy krążyli po uliczkach kierując się na północne podgrodzie. Tuż po przekroczeniu północnej bramy grodziska wpadł na nich młody gospodar. Miał spojrzenie pełne obaw.
- Pomóżcie - zwrócił się do grupy. - Chyba znalazłem zwłoki. U medyka w domu na korytarzu leżą. No właśnie! Chodźcie! - Chłopak w emocjach odbiegł kilka kroków, zachęcając do podążenia za nim. Dom medyka był już dobrze widoczny i nawet dłuższa wizyta zdawała się być niezbyt czasochłonną.

Test plotkowania
Frederick (33+10=43): 75 nieudany



* * *


Trzebież nad barwią, 3.09.2512 roku

Poruszali się wzdłuż rzeki na południe, Roger wspierający Vitalija oraz Gusik kilkanaście kroków przed nimi. Kutański nie dawał o sobie znać. Byli już niedaleko mostu, brzeg w tym miejscu przybierał postać trzymetrowej skarpy umocnionej kamieniami, gdy dowcipniś Gustaw jęknął. Pozostali dostrzegli tylko krzywy promień pocisku, który przebił przedramię Gusika, zanim skręcili głębiej w las, na wschód. Zza pleców dobiegł ich odgłos osuwających się skał, chlupot i dziwne rżenie. Po mgnieniu oka nad głowami świsnęła strzała. Dwaj uciekający mężczyźni próbowali mylić trop jeszcze kilkaset metrów, a w nocnej ciszy każdy szelest nad głowami i każdy trzask za plecami przypominał o poruszającym się w koronach drzew potworze. Obłęd wyciągnął po nich łapska. Vitalij nerwowo się rozglądał, za każdym razem sykając z bólu. Rogerowi mimowolnie co jakiś czas stawał przed oczyma pajęczy łeb z ogromnymi, błyszczącymi w nocnej ciemności szczękami, po chwili okazując się jedynie ułudą cieni.

Gdy dotarli do mostu na Barwi Roger ukrył Vitalija w ciemnościach a sam wkroczył w półmrok przeprawy. Minęło trochę czasu, nikt się jednak na moście nie zjawił. Drwale ruszyli w kierunku osady Mniok, trafiając po pewnym czasie na teren chlewu Starego Uzdana. Stary zarządca, uważany za gwałtownika i pieniacza, już czekał z latarnią i widłami za krzewem.
- Padli, kurwa, na ryje! Ostrzegam ino roz! - Szybko jednak spostrzegł stan Vitalija. - Połóż go na ławie przy domu. Zaraz wrócę - obiecał Rogerowi. Gdy wrócił, niósł czyste szmaty i wiadro wody. - Ja go obejrzę, a Ty mów, co go tak załatwiło?

Test obserwacji
Roger (37-10=27): 30 nieudany
Test ukrywania się
Roger (38+50-35-10=43): 71 nieudany
Obłęd
Roger (0) +1


 
Avitto jest offline  
Stary 12-10-2016, 22:15   #50
 
Hasus's Avatar
 
Reputacja: 1 Hasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemu
-Zwierzoludzie, kilku ich się przedostało na nasz brzeg gdy odpoczywaliśmy po pracy, jednego powaliłem ale z dwóch który byli z nim nas gonili - powiedział szybko Roger - zdawali się odpuścić przy przeprawie - dodał wyglądając nerwowo przez okno, i co chwilę zerkając na opatrywanego przyjaciela. - pozostali prawdopodobnie uciekli nie wiem co się z nimi stało - dodał na koniec ściskając siekierę nerwowo i pomyślał"Lepiej nie wspominać że prawdopodobnie nie żyją".
 
Hasus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:17.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172