|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
31-10-2019, 11:00 | #21 |
Reputacja: 1 |
|
01-11-2019, 16:53 | #22 |
Reputacja: 1 | Wstępniak
Ostatnio edytowane przez Feniu : 02-11-2019 o 22:46. |
03-11-2019, 12:03 | #23 |
Reputacja: 1 | Nad oszronionym bagniskiem unosiła się mgła. Szron siadał na twarzach wędrowców, gałęziach i wszystkim dookoła. Droga wiodła ich groblą wprost do kolejnej leśnej gęstwiny. Wilgotność dawała się we znaki od kilku dni. Zima była tuż za progiem. Młoda magini ponuro rozglądała się lekko dygocąc. Powinna pomyśleć o dodatkowych ubraniach na chłod. Póki co koc zdawał egzamin, ale jak dotrze do miasta będzie musiała zakupić coś cieplejszego. Nie rozmawiała za wiele z towarzyszami jej obecnej podróży. Wolała się poświęcić studiowaniu swojej księgi. |
04-11-2019, 09:27 | #24 |
Reputacja: 1 |
__________________ you will never walk alone |
04-11-2019, 21:20 | #25 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Płaskowyż, pod bramą twierdzy |
04-11-2019, 23:47 | #26 |
Reputacja: 1 | - Róża z Altdorfu. Miło mi - młoda magini przywitała się z pozostałymi lecz jej uwagę szybko zabrał Marcus. Słuchała go uważnie przyjmując każde jego słowo. Miała poważną minę. Jej jasnobrązowe oczy skupione były na kapłanie. Płowe włosy związane w niski. luźny kucyk poruszały się lekko na wietrze. Głowę miała przysłoniętą kapturem. Na cieplejszych ubraniach nosiła prostą szatę z mocno wypłukanym kolorze fioletu. Nawet bliżej mu było do różu niż fioletu. Ktokolwiek kiedyś miał zamiar mieć coś zabarwione na fioletowo wiedział, że kosztowało to fortunę. Kolegium ametystu wcale nie było chętne obdarowywać swoich uczniów takimi drogimi prezentami. Róża miała o tyle szczęścia, że jej były mistrz ofiarował jej kiedyś jego własną starą szatę, z której kolor zdążył się już dawno wypłukać. Lepsze to było niż nic. Ostatnio edytowane przez Asderuki : 07-11-2019 o 16:14. |
05-11-2019, 09:45 | #27 |
Reputacja: 1 | Dziesięć lat w szeregach halabardników Reiklandu. Początkowa fascynacja życiem zołnierza, następnie lęk przed śmiercią zamieniający się w rozważania nad jej naturą. Po zwolnieniu ze służby Leon uczestniczył w pogrzebie kilku towarzyszy broni, zarąbanych przez zwierzoludzi w leśnej zasadzce. Słowa kazania kapłana Morra znosiły szok i gniew, porządkowały chaos myśli, dawały spokój i ukojenie. Leon zapragnął dowiedzieć się więcej o śmierci i naukach Morrytów. W twierdzy gładko wszedł w rutynę żołnierskiego życia. Skromne warunki i refleksyjna atmosfera były tym, czego potrzebował. Z wdzięcznością służył Morrytom zbrojnym ramieniem. Wyznaczenie do obecnej misji potraktował jako wyróżnienie i próbę. Żołnierz miał na sobie wysłużoną skórznię i czarny strój świadczący o przynależności do kultu Morra. Włosy dla wygody miał zgolone, na świat spoglądał szarymi oczami. Złamany nos świadczył o burzliwej przeszłości. Starał się wąsko uśmiechać, gdyż z lewej strony brakowało mu dwóch zębów tuż za kłem. Był postawny, jak na halabardnika przystało. Oprócz swego głównego oręża miał również miecz u pasa i przewieszoną przez plecy tarczę. Zgodnie z poleceniem ruszył z ojcem Markusem. Postać czarodziejki go onieśmielała. Nieliczni magowie, spotkani podczas służby, byli traktowani przez oficerów z szacunkiem, a prości wojacy nawet nie śmieli się do nich odezwać. Choć bardzo go ciekawiła ta egzotyczna postać, która najwyraźniej chciała nawiązać kontakt, nie chciał okazać jej braku szacunku, a tym bardziej wzbudzić gniewu niewłaściwym zachowaniem. Kapłan mówił nieprecyzyjnie, albo też Leon go nie do końca zrozumiał. No cóż, do intelektualistów nie należał. Brak jasnego polecenia, czym ma się zająć, sprawił, że był lekko niepewny, ale starał się ukryć to uczucie za pewnym wyrazem twarzy. Ostatnio edytowane przez Reinhard : 06-11-2019 o 09:40. |
06-11-2019, 09:38 | #28 |
Reputacja: 1 |
|
06-11-2019, 19:23 | #29 |
Administrator Reputacja: 1 | Włóczenie się po mieście, nawet tak niedużym, nie należało do ulubionych zajęć Eryastyra. |
06-11-2019, 21:38 | #30 |
Reputacja: 1 | … i jeszcze mięsa suszonego lub ryb wędzonych bym poprosił - rzekł Hubert do Ottona, starego człowieka którego znał odkąd przybył do zakonu. - że co? Chyba się przesłyszałem - odrzekł handlarz słabo kryjąc swoją frustrację, - my tu z głodu przymieramy, a Ty o takie rzeczy pytasz |