Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-03-2021, 19:37   #91
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- A mówiła matula, że w garnczku na głowie znacznie bezpieczniej – mruknął nieco oszołomiony po walce Zachariasz, obcierając rękawem obficie cieknącą z pokiereszowanego łba krew. Docierało do niego, że ze starcia z orkami ledwo uszedł z życiem, jednak starał się nie tracić animuszu. Dzielnie poddał się wszelkim zabiegom mającym na celu przywrócenie go do używalności, a nawet parę razy dowcipkował ze swojego stanu. – To chyba będę musiał jak pan Borschnitz z Kluppen peruczkę nosić. Tylko wiecie, on pewną przygodę ze swoim tupecikiem miał i potem wstyd mu się było na oczy mieszkańcom miasteczka pokazać. Bo perukę robił mu sam mistrz perukarski Antonio Gianlucca Perrucco z Pisandeny i za tą perukę pan Borschnitz majątek zapłacił, a tak udana była, że wcale a wcale widać nie było, że to sztuczne włosy. Bo wiedzieć musicie, że nasz bohater wcześnie wyłysiał i ponoć naturalne łysienie to nie było, a znak splugawienia. Było jak było, mi dochodzić nie lza. Ale Borschnitz przez te swoje fałszywe włosy miał powodzenie u panien i to skwapliwie wykorzystywał, do czasu… aż strasznie w Kluppen wiało, a Borschnitz do domu po tym wietrze wracał i tak się złożyło, że jego włosy wiatr porwał i na kurku, co na dachu domu zarządcy był umieszczony złożył. Wiecie, jak on się musiał czuć? Borschnitz nie kurek… Ale mnie chyba to nie grozi, co? Bo z całym szacunkiem, ale jeśli miałbym peruczkę nosić, to chyba wolałbym się bandażować jak mości Galeb. Ale jemu do twarzy w tych bandażach, a mnie to by one nie pasowały.

- Ciała zabieramy. Co zacniejsze rzeczy też, w końcu im się nie przydadzą. Bełty wyzbierać trzeba, bo jak widać kusze tu często w użyciu są. I wypadałoby ustalić, jak pana barona przekonać, żeśmy wszelkich starań dołożyli, coby młodego panicza przy życiu uchować. I czemu tak wyszło, że my ciągle żywi, a jego ludzie i książę już w ogródku u Morra siedzą na herbatce.

Na koniec poszedł obejrzeć jeszcze ciało Otta, które bez głowy powinno cały czas gdzieś między drzewami leżeć. A nóż, jakieś ślady i poszlaki ciekawe znajdzie. A na sam koniec rozejrzał się po pobojowisku w poszukiwaniu hełmu, który by na jego obolałą, niziołczą głowę pasował.
 
xeper jest offline  
Stary 26-03-2021, 17:47   #92
 
Quantum's Avatar
 
Reputacja: 1 Quantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputację
Cisza, jaka zapanowała w obozie po walce, była więcej, niż kojąca. Vessa opatrzyła rany Zachariasza, Klausa i Felixa z dużą wprawą i wszyscy mogli zabrać się za robotę. Weghorst ruszył między drzewa, przyświecając sobie latarnią, a po obchodzie wrócił z jedną informacją - ślady pozostawione przez orków wskazywały, że przyszły gdzieś z głębi Doliny Yetzin. Więcej nie dało się ustalić. Kręcący się przy namiocie Maximiliana Zachariasz odnalazł odciętą głowę Otto - rana była gładka, znaczyło to, że cięcie zadano szybko i z dużą siłą. Nieopodal znalazła się reszta ciała mężczyzny; leżał w krzakach z opuszczonymi gaciami, co mogło znaczyć, że orki dopadły go w dość niezręcznej sytuacji. Miał na sobie bandolierę z nożami, ale jak szybko niziołek zauważył, jednego brakowało. I nigdzie przy ciele nie mógł go znaleźć.

Przeszukanie namiotów i ciał martwych ludzi pozwoliło odnaleźć sporo przydatnych rzeczy. Mikstury lecznicze, prowiant, obrok dla zwierząt, świece woskowe, kołczan pełen strzał i cztery pudełka z bełtami po 20 w każdym. Do tego siedem sakiewek ze złotem. Ludzie Tobiasa mieli przy sobie od 5 do 10 koron, zaś sam Wirtz najwięcej, bo aż 30. Sam przywódca bandy nie posiadał przy sobie ani w namiocie niczego, co mogłoby rzucić nowe światło na morderstwo Maxa. Wyglądało na to, że ta sprawa już na zawsze pozostanie nierozwiązana. Przeglądając rzeczy w namiotach, Zachariasz i Bardin odnaleźli w miarę pasujące na nich proste, metalowe kapaliny, które nosili ludzie Tobiasa. Dodatkowo krasnolud musiał zająć się uspokojeniem przywiązanych nieopodal obozu zwierząt, gdyż te zachowywały się nerwowo, wyczuwając krew. Szybko się też okazało, że trzy konie należące do bandy Tobiasa zerwały się i uciekły. Nie było sensu ich szukać po spowitym wciąż w mroku lesie.

Orki nie miały przy sobie nic, co zwróciłoby uwagę bohaterów, a broń zielonych nie była czymś, co którekolwiek z nich chciałoby zabrać. Felix osobiście zadbał o to, żeby zabrali ze sobą dowody walki, odcinając zielonym kilka uszu. W znalezione w namiotach grube, zimowe koce zawinęli ciała Maxa, Viggo i Tobiasa a Klaus z Felixem zapakowali je na konie i zabezpieczyli dodatkowo sznurami. Kto chciał i miał ochotę, zjadł proste śniadanie i z samego rana, pośród podnoszącej się mgły, wyruszyliście w dalszą drogę.

* * *


Kolejne dwa dni podążaliście w dół Doliny Yetzin, kierując się w wyznaczone miejsce. Mijaliście gęsto zalesione tereny, a pogoda zmieniała się co chwilę - raz wiosenne słonko przyjemnie ogrzewało wasze twarze, by po jakimś czasie zniknąć za chmurami, z których lało jak z cebra. Vessa regularnie zmieniała opatrunki na ranach Felixa, Klausa i Zachariasza a te goiły się bardzo dobrze. Na jednym z postojów Bardin miał w końcu chwilę, żeby przysiąść z narzędziami nad wgniecionym przez orka hełmie i wyklepał go niemal perfekcyjnie (a przynajmniej z daleka nie było widać, że hełm przyjął konkretny cios).

W czasie drogi minęliście kolejne dwie karawany kupieckie, z czego jedna ostrzegła was przed bandą goblinów, na którą trafili poprzedniego popołudnia w głębi doliny. Wy uprzedziliście ich o orczej bandzie, która z pewnością gdzieś się po tych terenach panoszyła i to było na tyle. Potwierdzenie słów kupca bławatnego przyszło następnego dnia przed południem. Tym razem zieloni nie przypuścili ataku na grupę awanturników, ale Zachariasz ujrzał na jednym ze wzgórz nad nimi gobliniego zwiadowcę uzbrojonego w łuk i dosiadającego dużego wilka. Galeb rzucił tylko okiem na zachowującego dystans i znajdującego się o wiele wyżej niż oni zielonego, by zmarszczyć ponuro brwi.
- To hobgoblin, jedna z podras zielonoskórych - wyjaśnił - Są większe i silniejsze od zwykłych goblinów, a czasami zdarzają się i okazy tak silne jak orki. Zwykle atakują z zaskoczenia i używają zatrutych strzał.

Goblini zwiadowca jeszcze przez jakiś czas dotrzymywał im kroku, zerkając na nich z góry. Nie było szans ani do niego strzelić, ani spróbować się dostać w miejsce, w którym się znajdował, gdyż zdążyłby spokojnie uciec. I tak po kwadransie jazdy na równi z drużyną popędził swego wilka i zniknął za jednym ze wzniesień. Awanturnicy wiedzieli, że muszą mieć się na baczności a obecność tak wielu zielonych różnych podras w dolinie nie zwiastowała zbyt dobrze.

* * *

Żaden atak jednak nie nastąpił i do celu, czyli tam, gdzie wiodący z gór główny szlak na niewielkim moście przecinała wartko płynąca rzeka Trebeczka, dotarli kolejnego dnia. Barona Siegfrieda wciąż nie było, więc bohaterowie rozbili obóz na niewielkiej polance za mostem i regenerując się, oczekiwali na spotkanie. Dopiero koło 3 dzwona usłyszeli tętent koni zbliżających się z przeciwnej strony i kilka chwil później w zasięgu wzroku pojawiło się kilkunastu, na oko czternastu zbrojnych, w tym jadący między nimi baron von Schtauffen.

Widząc obóz nakazał zjechać do niego swym ludziom, zeskoczył z konia i popędził w stronę awanturników. Zwolnił w połowie drogi, gdy zorientował się, że nigdzie nie widzi ani Maximiliana, ani Viggo. Podchodząc, jego twarz ściągnięta była zniecierpliwieniem i niepokojem.
- A cóż to? - zapytał. - Gdzież mój wspaniały pan, następca tronu Vidovdanu, Maximilian? Gdzie Viggo? Nie wyszli nam na powitanie? Odpoczywają po podróży? Wołajcie że ich, żwawo, żwawo!

Kilku ludzi barona również zeskoczyło z koni. Bohaterowie widzieli, jak zwieszają dłonie na mieczach, przyglądając się sytuacji.
 

Ostatnio edytowane przez Quantum : 26-03-2021 o 17:54.
Quantum jest offline  
Stary 26-03-2021, 19:36   #93
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Zwiad niewiele mu powiedział. Ot, orki nadeszły z serca Doliny Yetzin, ale jeśli były tu od jakiegoś czasu, to ich trasa zupełnie nie dziwiła, w końcu poruszały się wzdłuż gór, żeby łupić i mordować. Tym razem jednak trafiła kosa na kamień, choć Klaus nie sądził, żeby to był koniec ich bandy. Wręcz przeciwnie; pewnie to była tylko niewielka bojówka zbierająca fanty dla większej ekipy. Podskórnie czuł, że jeszcze się z nimi spotkają.

Gdy wrócił do obozu, podszedł do Galeba, który miał dużo większe doświadczenie w sprawach zielonych, niż on.
- Co ty o tym wszystkim myślisz? Jak ty to widzisz? - zapytał. - Ja mam wrażenie, że to była tylko jakaś bojówka działająca dla większej bandy. Mówiłeś wcześniej o tym plemieniu… Krwawych Toporach. Myślisz, że mogli odrodzić się na nowo i że to nie jest tylko fanaberia paru drużyn zielonych? Takich tatuaży nie nanosi się, jeśli coś większego nie wisi w powietrzu, prawda?

Patrzył towarzyszowi w oczy, chłonąc każde jego słowo. Choć zieloni nie byli jego specjalnością, lubił dowiadywać się czegoś nowego, bo nigdy nie wiadomo było, gdzie i w jakiej sytuacji przydać się może taka wiedza. Poza tym, znając swego wroga można było coś zaplanować, jakoś się zabezpieczyć przy różnych okazjach.

Po rozmówieniu się z Galebem sprawdził namioty i ciała, zabierając dla siebie miksturę leczniczą, zapałki i wytrychy. Resztę mogli wziąć kompani. Na śniadanie zjadł mało, bo żołądek wciąż był ściśnięty a ciało i umysł rozpamiętywało walkę z orkami. Nie od dziś wiedział, że po walce - nawet wygranej, czy okupionej niewielkimi ranami - organizm potrzebował dojść do siebie. Przetrawić to, się wydarzyło.

* * *

Przez następne dni skupiał się na otoczeniu, choć gdy na popasach wychwytywał wzrok Vessy, uśmiechał się do niej ciepło spod wąsa. Na tyle się decydował, bo miał wrażenie, że kolejna rozmowa z kobietą, zwłaszcza zainicjowana przez niego, po prostu by go pogrążyła. Był prawie czterdziestoletnim gościem, który potrafił walczyć z nieumarłymi, ale nie umiał gadać z kobietami. Chciał coś z tym zrobić nie od dzisiaj, ale zawsze jak próbował, po takiej rozmowie czuł się, jakby wyszedł z dziesięcio rundowej walki na pięści. Wyzuty z sił i mający wrażenie, że zrobił z siebie błazna. W tym konkretnym aspekcie życie go nie oszczędzało. Ale może kiedyś to się zmieni.

Wzmiankę Zachariasza o goblinie na wzgórzach przyjął spokojnie, tak jak i wyjaśnienia Galeba. Nie wierzył, żeby pojawienie się zielonego na wilku było przypadkiem. Byli pewnie obserwowani od dawna, to nie ulegało wątpliwości.
- To nie jest przypadek, że ten gobas się tak nagle pojawił - powiedział do pozostałych. - Widać, że podróżowanie z nami krok w krok sprawia mu przyjemność. Pokazuje, że oni mają nas na oku, przynajmniej ja tak to odbieram. Coraz ciekawiej się tu dzieje…

* * *

Po dotarciu nad Trebeczkę rozstawił namiot i uwalił się w nim, drzemiąc, a jednocześnie wyłapując wszystkie dźwięki z zewnątrz. Gdy usłyszał zbliżające się konie, pozbierał się do kupy i wyszedł z namiotu. Baron Siegfried w końcu dojechał na miejsce z całkiem ciekawą obstawą. Klaus przeskoczył tylko wzrokiem po wojakach i skupił się na gadającym zleceniodawcy.

- Z przykrością muszę to powiedzieć, ale Maximilian i Viggo nie żyją - zaczął. - Kilka dni temu spotkaliśmy na naszej drodze drużynę niejakiego Tobiasa Wirtza, który ponoć dostał od herr barona list, aby odebrać od nas Maxa i dostarczyć tutaj. Nie pozwoliliśmy na to, a potem w nocy Max został przez kogoś zamordowany. Wszelkie podejrzenia wskazują na człowieka Tobiasa - Otto. Chcieliśmy przeprowadzić dochodzenie, ale zostało ono przerwane przez atak orków z klanu Krwawego Topora, które skończyło się śmiercią bandy Tobiasa, jego samego i Viggo. Przywieźliśmy ze sobą ciało księcia, jego ochroniarza oraz Wirtza. Mamy też kilka dowodów na prawdziwość naszej opowieści. - Klaus spojrzał na Felixa. - Felix, pokaż im orcze uszy... - Weghorst wciąż wpatrywał się w barona, czekając, jak ten zareaguje na wiadomości.
 
Ayoze jest offline  
Stary 26-03-2021, 19:47   #94
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
- Mhmmm może z artmetyki jestem słaba ale czy tego zlota nie powinno byc więcej jeśli mieli nam zapłacić za eskortę? - Zauwarzyła Vessa jeszcze przy śniadaniu zanim ruszyli w dalsza drogę. Obrok dla zwierzat zapakowala na dodatkowe konie które zostały po bandzie Tobiasa


***
- Oczywiście że to nei przypadek, bardzo przystojna znas banda nawet konary drzew się za nami oglądają. - Skomentoała Vessa, żartobliwie ale nie pozwoliła soebie na strate czujności.
***

Wstrzymała się od wypowiedzi przy ich pracodawcy. Ale miało miecz w pogotowiu jakby miało się to skończyć jadką ...kolejną.
 
Obca jest offline  
Stary 26-03-2021, 22:00   #95
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Dzięki. - Felix uśmiechnął się do Vessy, gdy ta opatrzyła jego rany. - Masz prawdziwy talent.

* * *

Znalezione przy nieboszczykach rzeczy, które ktoś mniej subtelny nazwałby łupami, były - delikatnie mówiąc - skromne. A jeśli chodzi o ilość znalezionego złota nijak nie pasowało do kwoty, jaką mieliby otrzymać w charakterze wynagrodzenia.
- Łgał, suczy syn. - Felix potwierdził spostrzeżenie Vessy. - Może chciał sprawdzić naszą uczciwość... - W tonie Felixa brzmiał cały ocean wątpliwości. - A skoro tej materii kłamał, to i może w innych sprawach mijał się z prawdą.

* * *


Jedna jaskółka nie czyni wiosny, ale jeden zielonoskóry mógł zwiastować poważne kłopoty.
Ale po paru chwilach hobgoblin zniknął i, jakimś szczęśliwym trafem, nie pojawił się ponownie, dla odmiany w towarzystwie całej hordy pobratymców. Parę tuzinów goblinów mogłoby do końca zepsuć przyjemność płynącą z wycieczki, a może i nawet uniemożliwić dotarcie do celu.

* * *

Do miejsca spotkania dotarli nie do końca zdrowo (chociaż dzięki kuracji Vessy Felix czuł się całkiem dobrze, a rana prawie się zagoiła) i nie do końca szczęśliwie (skoro ich podopieczny wyzionął ducha), ale i tak rzeczą jasną było, że czeka ich jeszcze przeprawa z baronem, który z pewnością nie będzie zadowolony z przyniesionych wieści. A niezadowolony pracodawca różnie mógł zareagować.

- Nie wiemy, kto zabił księcia - powiedział Felix - podobnie jak nie wiemy, dlaczego, baronie, wysłałeś na spotkanie z nami tego Tobiasa. Maximilian go znał, więc mimo pewnych wątpliwości nie mogliśmy go odprawić, ale jeden z ludzi Tobiasa zniknął tej samej nocy, kiedy książę zginął.
- A co do orków... - Wyciągnął z sakwy zawiniątko, zawierające tuzin orczych uszu. Prawych. - Gwoli ścisłości, nie wszyscy ludzie Tobiasa zginęli. Dwóch uciekło przed walką - dodał.
 
Kerm jest offline  
Stary 27-03-2021, 21:34   #96
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

- Kłamał, orczy syn - skwitował znaleziono przy ciele złoto. - A jednego noża nadal brakuje, tak Zach? Ciekawe... - mruczał krasnolud.

* * *

- Wytrychy - zauważył Gladinson i zagwizdał, przyglądając się rzeczom, które zabierał Klaus. - W sumie co jakiś czas przychodzi mi do głowy pomysł, żeby nad tym popracować. To przecież dosyć proste musi być, taki zamek. Zwykły kowal to robi, więc otworzenie go z punktu widzenia inżyniera nie powinno być problemem, zgadza się? Jakbyś potrzebował pomocy, daj znać - dodał.

* * *

Ludzie wdali się w pogawędkę z von Schtauffenem, więc im nie przerywał. Czy zrobili to dobrze, czy źle, nie zważał na to zbytnio. Obawiał się, że w pierwszym momencie reakcja może być nerwowa. Do tego stopnia, że jego zbrojni mogą sięgnąć po broń. Ustawił się tak, aby zwierzęta zasłaniały go przed wzrokiem tamtych i na wszelki wypadek przygotował się do walki. Widok dobrze wycelowanego łuku może też pomóc ostudzić co bardziej gorące głowy. A jeszcze lepsze wrażenie może zrobić kusza, którą dał niziołkowi. Rozejrzał się więc za Zachariaszem, aby mu o tym powiedzieć.
 
Gladin jest teraz online  
Stary 29-03-2021, 10:37   #97
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Robota pierwsza klasa – powiedział z uznaniem Zachariasz gładząc się po obandażowanej głowie. – Vessa, masz prawdziwy talent. Niemalże jak niejaka siostra Bomballina z Santo Giacomo. Ona, nie dość że się na opatrywaniu ran znała, to jeszcze tak potrafiła dogodzić pacjentowi, że ho ho – niziołek wykonał lubieżny gest, sugerujący na czym owo dogadzanie miało polegać.

Już w nieco lepszej kondycji fizycznej i psychicznej, po pogodzeniu się z utratą części fryzury, niziołek zabrał się za grzebanie w rzeczach zabitych przez orki ludzi. Jego uwagę przyciągnął łom, olej, wnyki, potrzask i imbryk. Wszystko to skwapliwie zapakował do juków na swoim kucu. Potem wyruszyli w drogę.

*

- Hobgoblin, wiem coś o nich – tłumaczył kompanom, kiedy zorientowali się, że są pod obserwajcą zielonoskórych. – Musicie wiedzieć, że w Holkendorfie żył mężczyzna o imieniu Brunon, nazwiska nie miał jeno przydomek Hobgoblin. A to stąd mu się wzięło, że na twarzy nie by tak normalny, tylko miał zielonkawy nalot. Kapłani się nad nim zastanawiali od maleńkości, czy aby nie mutant, ale śladu złego w nim nie było. A jego matka, Grelda zbieraniem chrustu się zajmowała. I pewnie jak kiedyś patyczki zbierała w lesie, to gdy się pochyliła, jakiś ork czy inny zielonoskóry łajdak dobrał się do niej od tyłu. I pewnikiem stąd, z tego wydarzenia Brunon na świat przyszedł. Bo ludzie mówią, że hobgoblin to taki właśnie półzielony, a półczłowiek.

*

- Posralo se – mruknął tylko, kiedy nadjechał baron wraz ze swoimi ludźmi. Podejrzewał, że to będzie ciężka przeprawa. Mieli co prawda po swojej stronie większość argumentów świadczących na ich korzyść, ale mogło się okazać, że baron pozostałby na nie głuchy. I prawdą, wręcz niezaprzeczalną było, że z zadania się nie wywiązali. Już miał coś odpowiedzieć jaśnie panu baronowi, ale został uprzedzony przez Klausa. Postanowił, że wkroczy do akcji jeśli Weghorst nie podoła, a tymczasem wycofał się do Bardina dającego mu znaki, aby się zbliżył. Kiedy usłyszał, co wymyślił krasnolud, uśmiechnął się i wolno, jak gdyby nigdy nic podszedł do swoich bagaży, z których wydobył otrzymaną od inżyniera kuszę.
 
xeper jest offline  
Stary 29-03-2021, 21:26   #98
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Galeb mógł tylko pokiwać głową na pytanie Klausa.

- Tak. Zwykle bandy pod przywództwem jednego silnego orka nawiedzają jakiś teren lub okolicę. Jednak gdy zaczyna zbierać się ich więcej zaczynają tworzyć plemię z całą swoją hierarchią szefów i takich tam. To że przybrali sobie pradawny symbol znaczy że rzeczywiście gdzieś w kryjówkach Gór Czarnych ostali się szamani lub szefowie i powoli odbudowywali swe bandy. Zły znak że jednoczą się w plemię, oj zły... Kiedy ich liczebność osiągnie masę krytyczną zwołają wielkie WAAAAGGH! i ruszą całą armią plądrować pobliskie osady, miasta i twierdze. Każdy kto stanie na ich drodze skończy jako przekąska, niewolnik albo trup. Przy czym ci ostatni będą prawdziwymi szczęściarzami.

Poczuwając się do roli eksperta wyłożył też kilka innych ważnych rzeczy odnośnie zielonych. W tym o tym że w dostatecznie dużych grupach zaczynają pojawiać się szamani, których potęga zależy dokładnie od tego ilu zielonoskórych znajduje się w ich bandzie.

- Tak. Dzieje się tutaj coś przy czym ten cały Vivodan czy jak się nazywa tamto państwewko na zadupiu to... hmmmm... mało znacząca pierdoła.

***

Galeb na kolejne obserwacje pokiwał tylko głową.
- Plemiona potrafią jednoczyć pod swoim sztandarem wiele różnych rodzajów grobi. Hobgobliny to zły znak. Bardzo zły. Góry przestają być bezpieczne. - stwierdził ponuro.

Nie żeby kiedykolwiek całkiem do końca była.

***

Zabandażowany runiarz stanął na przodzie drużyny wraz z ludźmi którzy postanowili wyjaśnić Baronowi sytuację. Wydawało się że rzeczywiście był przejęty widząc ich. Czyżby to nie były żadne podstępy?
Krasnoludowi wydawało się że tak właśnie jest. Że naprawdę Baron przejmował się losem księcia.
Co jednak uczyni teraz? Czy każe swoim ludziom zgładzić najemników którzy zawiedli?
Może zażąda zwrotu pieniędzy?
Galeb nie wydał swojej zaliczki i był gotów oddać ją szlachcicowi, wszak nie zdołał wykonać powierzonego mu zadania.
 
Stalowy jest offline  
Stary 31-03-2021, 11:29   #99
 
Quantum's Avatar
 
Reputacja: 1 Quantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputację
Twarz barona przyjęła barwę kartki papieru. Wyglądał na zdruzgotanego otrzymanymi od was informacjami.
- Nie, nie, nie… to nie mogło się tak skończyć. - Zaczął mówić do siebie, skupiając wzrok gdzieś w oddali. Na chwilę zamilkł, po czym przetarł mokre oczy i odchrząknął. - Mieliście jedną robotę! Jedną pierdoloną robotę i myślałem, że uda wam się z niej wywiązać! - Krzyknął, a jego głos rozniósł się echem po dolinie. - A teraz co?! Książę nie żyje, wszystko stracone! Tak to jest, jak się zleca poważne zadanie bandzie… - Tutaj uciął, widząc wbity w siebie ponury wzrok Galeba. - Dobrze chociaż, że ten patałach Wirtz zginął, to on musiał stać za tym morderstwem! Od dawna paktował z Henningiem. Niech to psia mać weźmie! - Wydarł się na koniec.

Przez chwilę chodził w kółko, gładząc się palcami po sowitym podbródku i wyraźnie nad czymś rozmyślał.
- Przekażcie nam ciała - powiedział w końcu, już dużo spokojniejszym głosem. - Zaliczkę możecie zatrzymać, bo jestem honorowym człowiekiem, ale konie nam oddajcie. Nie pamiętam, żebyśmy umawiali się, że możecie je zatrzymać po zadaniu, tak w przypadku jego wykonania, jak i nie. I tak widzę, że zdobyliście jakieś dodatkowe, więc różnicy wam to nie zrobi.

Istotnie, awanturnicy wciąż byli w posiadaniu pięciu koni należących do bandy Tobiasa, z czego na trzech znajdowały się zwłoki Maxa, Wirtza i Viggo.
- Tutaj nasze drogi się rozchodzą - rzucił oschle, gdy przekazali ciała. - I miejmy nadzieję, że już nigdy więcej się nie przetną.
Nie pożegnał się nawet, dosiadając konia. Dał znak swoim ludziom i wszyscy po chwili zniknęli za zakrętem, zostawiając bohaterów samych. Trzeba było zastanowić się, co dalej. Roboty żadnej już tu nie mieli, ale panoszące się po okolicy orki nie były czymś, co można było ot tak zlekceważyć.
 
Quantum jest offline  
Stary 31-03-2021, 15:35   #100
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Przynajmniej nie chcieli ich zatłuc za ten nietakt. Nie kłócili się o konie a wzięli te po Tobiasie. Wprawdzie znaczyło to że musieli lepiej rozłożyć ciężar bagażu i dwie osoby musiałyby jechać razem ale nie w takich warunkach się podróżowało.

Kiedy baron odjechał Vessa zwróciła się do reszty. - No nie było aż tak źle przynajmniej nie próbowali nas zlinczować i zwalić na nas śmierć księcia. Pytanie co teraz? Ja bym wracała do domu. Nie ma co się włóczyć po tych kniejach. możemy też poczekać na jakąś karawanę kupiecką i się podłączyć by nie jechać samemu.
 
Obca jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:10.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172