Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-12-2006, 19:37   #21
 
imported_Grom's Avatar
 
Reputacja: 1 imported_Grom ma wyłączoną reputację
Khazad od razu zeskoczył z konia swego towarzysza Johana, był mu teraz bardzo wdzięczny za transport. Nie miał jednak teraz czasu na podziękowania, gdyż popędził w stronę nekromanty.
-Na psa urok!- splunął, po czym kontynuował-Otwarte złamanie! Niech to! Krasnolud podniósł Vinceza na plecy, i brnął z nim przez śnieg. Mag wyraźnie bardzo cierpiał, gdyż było po nim widać, że ledwo się trzyma. Był tak tym wszystkim przejęty, że nawet nie czuł trudu podróży, ani mrozu. Jego jedynym zamiarem było teraz dotrzeć do tego zamku, o którym mówił ranny mag. Przeszedł kilka kroków, po czym zauważył, że obok niego jest tylko Johan. "Jasna cholera! Gdzie tamta dwójka kochanków?" Koń Vinceza upadł i jeszcze żył, jednak teraz było słychać jak dopadły do niego wilki i go jadły żywcem. Do zamku było mu jeszcze dosyć daleko, więc strudzone serce Morgima zlękło się. Było już ciemno i nie orientował się, gdzie są pozostali.
Nagle dźwięk łamanych kości ustał i Morgrim zrozumiał, że wilki zmierzają teraz w jego stronę. Położył na śniegu rannego Vinceza. Wyjął kuszę, załadował pierwszy bełt, przykucnął i oczekiwał, tego co się zaraz stanie. Stał tyłem do świateł i nagle zauważył wyłaniające się z mroku pary oczu. "Dwa, cztery, sześć..." - Khazad zaczął liczyć swych przeciwników i niestety nie miał szczęścia. W jego kierunku zmierzało około tuzina wilków. "No to do dzieła!".
Pierwszy bełt wyfrunął z kuszy wpost między oczy jednej bestii. Pozostałe na chwile przystanęły, po czym rzuciły się wprost na krasnoluda. Krasnolud załadował drugiego bełta bez użycia korby, czym mógł się bardzo chwalić, gdyż większość wojowników używa do tego korby. Strzelił w drugiego wilka, załadował jeszcze jeden bełt i znów położył bestię. Niestety wilki już były obok niego, więc rzucił kuszę w śnieg i wyciągnął swój topór.
-Cirion, Johan, Athariel!? Gdzie jesteście do diabła!?-krzyknął dziwnym głosem Khazad. Wilki już go okrążyły i widział je dokładnie. Było ich aż dziewięć. Morgrim nie czekał na atak, lecz sam go wyprowadził. Zamachnął się z całej siły i uderzył wilka, który nie spodziewał się ataku od góry. Trafiając, odciął mu głowę i mógł atakować następnego napastnika. Zamachnął się od dołu i uderzył wilka, który na niego skakał. Bestia wyleciała do góry, a pozostałe wilki zaczęły wyć. Teraz jednak rzuciły się razem, co utrudniło walkę. Krasnolud zabił dwa wilki ciachnięciem od boku w tym samym momencie. Jeden wilk próbował wkroczyć na Khazada, jednak ten obronił się i wilk upadł, a potężny wojownik zabił go szybkim uderzeniem. Pozostały mu już tylko cztery wilki, jednak gdy dobijał tamtego, inny wskoczył mu na plecy. Zaczął gryźć go w ramię, natomiast inny wilk gryzł go w udo. Nie zważając na ból Morgrim uderzył toporem wilka biegnącego wprost na niego. Wtedy wskoczył na niego trzeci wilk i wojownik upadł.
-Jam jest Morgrim Siwobrody, tępe bestie! Wasza śmierć jest już tuż, tuż. - Morgrim ważył dosyć dużo, jego zbroja też nie mało. Wilk, który był na jego plecach, spadł niechybnie, zostawiając swój łeb pod plecami krasnoluda, przez co zginął. Khazad sięgnął po nóż za paskiem. Wsadził go pod łopatkę zwierzęcia które na nim siedziało. Zrzucił go z siebie i zaatakował ostatniego wilka. Nie poszło mu jednak łatwo, gdyż wilk bardzo mocno poharatał mu nogę i rękę. Ugryzł go w nadgarstek co spowodowało, że wypadł mu z ręki nóż. Chwycił ostatkiem sił bestię za szczęki i rozwarł je tak mocno, że pękła mu głowa. Podczołgał się do Vinceza, odwrócił twarzą do do nieba i krzyknął:
-Johan...przybądź w potrzebie.... po czym stracił przytomność...
 
imported_Grom jest offline  
Stary 16-12-2006, 20:16   #22
 
imported_szympmon's Avatar
 
Reputacja: 1 imported_szympmon ma wyłączoną reputację
Morgrim!Żyjesz??Cholera akurat teraz.Johanie spróbuj go opatrzyć-polecił kompanowi.Miał już tego dosyć"W morde najpierw Vincez teraz Morgrim"-pomyślał.Bardzo żałował ,że nie zdążył pomóc krasnoludowi.Może gdyby zdążył Morgrim byłby teraz bez zadrapania?
-Johan!weź na konia Morgrima , a ja wezmę ciebie Vincez.Następnie posadził Vinceza na siodle ,a sam z niego zszedł.Wziął wodze i poprowadził Czempiona z Vincezem na grzbiecie ku zabudowaniom."Szkoda żem nie zdążył przebiłbym tą kreaturę na wylot moją strzałą".
Chodźmy do tego zamku czy co tam jest.Trzeba ich opatrzyć,i mam nadzieję,że nie ma więcej wilków........
 
__________________
(...)"To właśnie nas różni.Elfy zabijają z konieczności-wy, ludzie, robicie to dla przyjemności".(...)
imported_szympmon jest offline  
Stary 16-12-2006, 20:38   #23
 
imported_Grom's Avatar
 
Reputacja: 1 imported_Grom ma wyłączoną reputację
Morgrim zaczął wymiotować z zsunął się na śnieg. Cirion wysunął się nieco na przód z Vincezem, jednak nie zostawił swych towarzyszy i jechali obok siebie. Johan szybko zauważył, że jest z Morgrimem źle. Nikt nie wiedział gdzie znajduje się elfka, jednak cała czwórka miała teraz większy problem.
-Przywiąż.... mnie...do...ogona...ko-konia i....i... ciągnij... wyszeptał z trudem dzielny Siwobrody. Zaiste chciał, aby liną przywiązano go do konia, gdyż po śniegu łatwiej będzie mu się sunąć, a w dodatku nie mógł on leżeć inaczej niż na plecach. Nie powiedział nic więcej i znów zwymiotował po czym zemdlał po raz drugi...

Wybór czy Morgrim majaczy czy nie, pozostawiam wam....
 
imported_Grom jest offline  
Stary 16-12-2006, 23:34   #24
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Wszystko działo się szybko. Gdy koń Vincenza upadł, a Morgrim zeskoczył by mu pomóc, kapłan z początku miał zamiar nawrócić. Wycie wilków odwiodło go jednak od tego zamiaru. choć wyglądać to mogło na ucieczkę, Johan starał się za wszelką cenę dogonić Ciriona. Wiedział, że sami z krasnoludem mogą nie oprzeć się watasze, a jego klacz z pewnością nie uniosłaby jeszcze większego obciążenia.

Gdy dotarli było już po wszystkim.
-Morgrim-nawoływał kompana, bezskutecznie. W końcu znaleźli ich leżących pośród martwych już zwierząt. Tak jak polecił Cirion podniósł krasnoluda i z trudem doprowadził go do klaczy. Przemierzał zaspy, prowadząc swego konia, bacznie obserwując leżącego na nim krasnoluda. Nie wyglądał najlepiej. Ocknąwszy się nagle zacząl coś majaczyć. Johan z trudem rozumiał wymawiane słowa.
-Nie przyjacielu pojedziemy szybciej-powiedział sięgając do wnętrza swej torby. Wyciągnął drobne ciemne listki i zmiażdżył je w dłoni, po czym podał krasnoludowi na język.-Morgrim, wstawaj musisz być przytomny.
Zioła same w sobie nie były lekarstwem, przynajmniej nie na takie rany, ale gorzki smak i drażniące nos właściwości dawały szanse na ocucenie khazada. Nim oprzytomniał kapłan posadził go w pozycji wyprostowanej i sam również wskoczył na konia.
-Jest z nim źle-krzyknął w stronę Ciriona-Jedziemy przodem, inaczej nie przeżyje.
Pognał nikłą ścieżką w stronę światła. Ostatniej i jedynej nadziei.

"Panie Snów, Ty u którego bram kończy się zywot na tym świecie
Ty który chronisz ludzi dobrych przed niesprawiedliwą śmiercia, oszczędź go.
Czas jego jeszcze nie nadszedł, choć nie mnie o tym sądzic.
Niech podąża twą drogą do życia lub śmierci"
 
Glyph jest offline  
Stary 17-12-2006, 08:41   #25
 
imported_Grom's Avatar
 
Reputacja: 1 imported_Grom ma wyłączoną reputację
Morgrim ocknął się nagle z bólem i widział co się dzieje dookoła. Była zawieja, śnieg był dosłownie wszędzie. Mróz był ogromny i uciążliwy, pomógł jednak zakszepnąć krwi na jego ranach. Widział jak zbliżają się do świateł. Rzeczywiście zabudowania wyglądały na zamek. Morgrim nie dał rady nic powiedziać, jednak sięgnął do pasa, wyjął butelkę gorzały i zrobił dużego łyka. Kompani to zauważyli i zrobiło im się raźniej w duszy, wyglądało bowiem, że krasnoludowi się polepsza. Cała czwórka była już blisko zamku, gdy usłyszeli za sobą Chaotycznego Łowcę. Był on bardzo blisko, jednak nie mógł dotknąć żadnego z nich, gdyż wkroczyli oni w zasłonę światła. Słysząc przerażający jęk, zaczęli się cieszyć, że zdołali dotrzeć do tego zamku. Zaczęli dojeżdzać do bramy i wtedy ujżeli Athariel. Stała ona jakby oczekując ich. Szybko zauważyła co się stało i zaczęła stukać w bramę, natomiast reszta już ją dogoniła i stali razem.
Teraz oczekujemy postu Athariel....
 
imported_Grom jest offline  
Stary 17-12-2006, 09:31   #26
 
Kedrick's Avatar
 
Reputacja: 1 Kedrick ma wyłączoną reputację
Wszystko dotąd widział jak we mgle. Mobilizował wszystkie siły, aby tylko nie spaść z konia... nagle ujrzał przed sobą iskierki różnokolorowego światła które nazywał Chaosem...

-A teraz, moi drodzy panowie... - marudził pod nosem wykładowca... Ujrzysz swe nagie kości, płonące ogniem... piękna jakiego nie widział jeszcze żaden śmiertelnik - westchnął... Chaotyczny Łowca. Teraz to dopiero się... zabawimy - uśmiechnął się do niego lubieżnie... Aenladar, łowca... serc... myśl... Chaos... magia... przyciąga... Chaos?
Po owych nieskładnych myślach, wspomnieniach nastał moment na obrazy. Wielki, olbrzymi piękny posąg Raola... zaczął drżeć w posadach. Przerażeni... jaszczuroludzie podarowali mu trzy złote monety, w nadziei, że... "Zdradziłem ich! Po cóż..."... Rozpoczęła się masakra. Oddziały wojsk impe... rialnych pochwyciły jego i wtrąciły... "Szybko! Teraz jedyna szansa!"... Szczerze żałował tego przymierza ze skavenami. Szczerze. Może i narysował mape ich... miłości, serc, zapomnianych kochanków...
Ostatnia myśl równała się zemdleniu i spadnięciu na zimny, nieprzyjazny, ostry niczym grot włóczni śnieg...

Właściwie mieliśmy poczekać na elfke, ale cóż... to jedynie urozmaici sytuacje Spodziewajcie się wkrótce nieco gorszej sytuacji...
 
__________________
Popierajmy Arcyksiężną Milly!
Kedrick jest offline  
Stary 17-12-2006, 14:00   #27
 
imported_szympmon's Avatar
 
Reputacja: 1 imported_szympmon ma wyłączoną reputację
Vincez!Co znowu??-krzyknął Cirion-Johan,masz te ziółka ,którymi ocuciłeś Morgrima?Wszystko mu się pomieszało,myśli leciały jak oszalałe.To wszystko działo się tak szybko.Umysł miał zamulony.Był na skraju wycieńczenia.Chciał tylko znaleźć się w ciepłym miejscu i coś zjeść.Zaraz począł krzyczeć w stronę zamku:
-Otwierać!Zaraz tu pomrzemy jak nam nie pomożecie!Otwórzcie!
 
__________________
(...)"To właśnie nas różni.Elfy zabijają z konieczności-wy, ludzie, robicie to dla przyjemności".(...)
imported_szympmon jest offline  
Stary 17-12-2006, 14:55   #28
 
Kedrick's Avatar
 
Reputacja: 1 Kedrick ma wyłączoną reputację
Otworzył szeroko oczy. "Gdzie ja, u licha ciężkiego, jestem?". Ujrzał przed sobą olbrzymią, wykonaną z surowego kamienia katedrę. Wielkie kolumny podtrzymujące strop, który ginął we mgle, zdawały się ciągnąc w nieskończoność. Pierwsza, druga, trzecia, czwarta... było ich wiele. Można byłoby biec, biec, biec i by się do jej końca nie dotarło. Pomiędzy kolumnami istniały drobne wnęki, wewnątrz których paliły się świecie, gasnęły (lub już zgasły) i bywało też, że zniczy nie było wcale. Zbliżył się powoli do jednej z wnęk, w której już zgasnął płomyk. Ów "grobowiec" składał się z surowej, kamiennej skały na której wyryto prosty napis: "Beatrice z Quellenes, żona Rodriga Vanderil, matka szóstki dzieci (w kolejności od najstarszego): Maurice Vanderil - Gamond, Bella Vanderli, Raol Vanderil, Henri Vanderil, Vincez Vanderil".

Padł z rozpaczą na kolana (nie zauważył nawet, że w owym świecie nic mu się nie stało z nogami). "Ma... Mateczko... umarłaś?" Poczuł się tak, jakby ktoś walnął go obuchem w głowę. W międzyczasie znicz zapłonął jasnym światłem, rozlewając wokół siebie upiorne, bezosobowe światło...

-Chciałbyś, aby ożyła? Chciałbyś wrócić do świata żywych? Chciałbyś poświęcić wszystko i wszystkich, aby przywrócić do życia tych, których tak kochasz? - Wydobył się przerażający, dudniący głos spod aksamitnego, czarnego kaptura...
 
__________________
Popierajmy Arcyksiężną Milly!
Kedrick jest offline  
Stary 18-12-2006, 15:53   #29
 
Evandril's Avatar
 
Reputacja: 1 Evandril ma z czego być dumnyEvandril ma z czego być dumnyEvandril ma z czego być dumnyEvandril ma z czego być dumnyEvandril ma z czego być dumnyEvandril ma z czego być dumnyEvandril ma z czego być dumnyEvandril ma z czego być dumnyEvandril ma z czego być dumnyEvandril ma z czego być dumnyEvandril ma z czego być dumny
Ale namotałeś mi w sesji GROM. Ale od początku: decyzja o tym, czy zaatakowały was wilki czy coś innego zależy wyłącznie ode mnie i nie możesz sobie napisać GROM że zatakowało Cię coś bo to akurat należy do moich kompetencji (chyba że chcecie sobie pograć beze mnie, to prosze bardzo). Co do innych aspektów to proszę się trzymać tego, co napisał Glyph, czyli:
Cytat:
1. Starajmy się dokładnie czytać posty pozostałych graczy i nie naginać rzeczywistości.
2. Nie sterujmy postaciami innych graczy. Ja niekoniecznie musiałem zawrócić do Morgrima i Vincenza, mogłem równie dobrze pognac po pomoc do dworu. Elfka nie musiała czekać na nas już przed zamkiem, ba razem z Cirionem jechała prawie ramie w ramię, więc ona również mogła zawrócić.
3. Właśnie nie każdy z nas jest cały czas na forum (dlatego sposób gry rózni się od sesji na żywo). W kluczowych sytuacjach poczekajmy na resztę kompanii. MG przy rekrutacji dał nam 48 godzin na odpowiedź, więc jeśli nie jesteśmy pewni co do zachowania innej postaci, nie pędźmy za wszelką cenę do przodu. Optymalnie moim zdaniem jest gdy po poście MG gracze odpisują również w jednym, dwóch postach. Wyjątkiem są oczywiście rozmowy i momenty gdy akcja nagle się zmienia, jak np. gdy właśnie Vincenz zasłabł.
Nic dodać nic ująć. Mam nadzieję, że tego będziecie się trzymać, bo jeśli nie, to bardzo szybko niektórzy pożegnają się z sesją . Akcja mojego postu miała miejsce, gdy zbliżaliście się do jakiegoś zabudowania, a wy sobie dopisaliście resztę historii, że napadają wilki itd.. Ehhh...To ja tutaj jestem MG i ja decyduję czy coś wam wychodzi na przeciw czy nie. I radzę o tym nie zapominać.Cóż, zatem cofam akcję do momentu gdy dojeżdżacie do zabudowania. Uffff....mam nadzieję, że się zrozumięliśmy. No to jedziem dalej....

Zdesperowani pognaliście ku nieznanej budowli. Znalazłszy się u bramy,Cirion krzyknął ochrypłym głosem. Ogarnęła was rozpacz, gdy zrozumieliście, że straż odźwierna nie stoi na posterunku w taką noc jak ta i że nikt nie usłyszał wołania łowcy, nawet jeśli ktoś czuwał. Wasz kompan nie mógł przekrzyczeć wycia wiatru, mimo iż chwilę później dołączyli do niego Vincez i Johan. Ogarnęła was złość, a Vincez zsiadł z konia i kopnął duże stalowe drzwi. Ku waszemu zdziwieniu wrota rozchyliły się. Pozostawiono je otwarte. Nie zastanawiając się długo, wjechaliście na dziedziniec. Athariel najgłośniej jak potrafiła próbowała obudzić kogoś ze służby. Nadaremnie. Gdy zbliżyliście się do głównego wejścia nagle wasze głowy stały się dziwnie ociężałe i prawie usypialiście, jakby ktoś próbował was wprowadzić w ten stan. Mimo tego iż opieraliście się, chwilę później ogarnęła was ciemność. Nim pogrążyliście się we śnie dojrzeliście jak przez główne wejście przemyka jakiś duży, biały kształt.

Po pewnym czasie odzyskaliście przytomność. Z pewnym wysiłkiem staraliście się zebrać myśli. Coś białego utkwiło wam w pamięci. Znajdowaliście się teraz w małej, kamiennej sali, której umeblowanie stanowiło parę ław, kilka krzeseł i potężny stół. Blisko stołu, pod ścianą, palił się ogień. Pobieżne oględziny izby przypominały wam pomieszczenie, w którym odźwierny i straż nadzorują główne wejście. Nie mięliście już na sobie przemarzniętych ubrań, leżeliście okryci ciężkimi, grubymi futrami. Nagle w sali pojawiła się długowłosa dziewczyna o oryginalnej urodzie. Podała wam do rąk kielichy po czym powiedziała delikatnym głosem:
- Proszę, spróbujcie to wypić.
Przyjęliście je z wdzięcznością, czując smak doskonałego trunku, którego ciepło szybko rozeszło się wewnątrz waszych ciał, rozgrzewając je równie skutecznie co ogień trzaskający z kominka. Cirion spojrzał na dziewczynę. Odgadł po wytwornych szatach z białego rysia i kosztownym pierścieniu ze szmaragdem na palcu jej delikatnej dłoni, że była to panna wysokiego rodu. Jej duże, szare oczy świeciły się, a twarz o delikatnych rysach okalały splecione w warkocz długie, jasne włosy. Dostrzegła spojrzenie łowcy i uśmiechnęła się do niego czarująco. Wygladała na zagadkowego duszka, nie mogła mieć więcej niż 25 lat.
- A więc Uli, co ciekawego odkryłaś? - mężczyzna wielki jak niedźwiedź wkroczył do pokoju owinięty w grube futro. Popatrzył na was i powiedział: - Kim są ludzie, którzy niczym śnieżna zjawa przychodzą w taką noc zakłócać sen uczciwych ludzi?? I jak, na Sigmara, udało wam się przejść przez bramę??
Spytał gromkim głosem zdradzając łagodne usposobienie.
 
Evandril jest offline  
Stary 18-12-2006, 16:05   #30
 
imported_Peach's Avatar
 
Reputacja: 1 imported_Peach ma wyłączoną reputację
Elfka spojrzała na kompanów. Nikt nie kwapił się z odpowiedzią. Napotkawszy badawcze spojrzenie gospodarza, rzekła, zachowując dobre maniery:
- Prosimy o wybaczenie, że nachodzimy bez zapowiedzi o tak niestosownej porze. Błądziliśmy wiele dni na pustkowiu i czekała nas niechybna śmierć, kiedy zaskoczyła nas nawałnica. Zrządzeniem losu ja i moi przyjaciele trafiliśmy na ten zamek...
Athariel rozejrzała się po komnacie. Było jej ciepło i miło. Czuła się jeszcze senna, ale z każdą chwilą uczucie mijało. Zastanawiała się nad tym, co białego zobaczyła przed zamkiem nim zapadła w sen. I czy owy letarg nie był przypadkiem zrządzeniem jakichś tajemniczych sił. Nie wierzyła raczej w przeznaczenie, ale jej zdaniem w trafieniu na ten zamek było coś podejrzanego. Spojrzała na przyjaciół. Miała nadzieję, że któryś z nich przerwie tę nieręczną ciszę,która zapanowała. Rozejrzała się po komnacie, po czym rzuciła raz jeszcze do gospodarza.
- Mogłabym się dowiedzieć od waść czy aby przypadkiem nie zboczyliśmy z drogi do Middenheim, bo tego zamku nijak nie pamiętam. A nieraz bywałam w tych stronach oczywiście bywało to dawno temu więc mogę się mylić...
Po czym wypiła pozostałą zawartośc swojego pucharu....

Evandril i Glyph mają rację - nie rozumiem zupełnie dlaczego Grom (i nie tylko Grom - vide np. zasłabnięcie Vinceza - to chyba powinno zależeć od MG czyż nie?, chyba że źle rozumiem pojęcie MG-gracz )wchodzi w kompetencje MG. Bez sensu jak dla mnie...Lepiej napiszcie jeden porządny post, a nie cztery nic nie wnoszące do gry.
 
imported_Peach jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172