|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
20-07-2007, 19:22 | #11 |
Reputacja: 1 | Aslain Pokiwał głową, przyjmując milcząco do wiadomości informację o zawartości i pochodzeniu beczek, jakby chciał powiedzieć „Oczywiście, padlina, tak przypuszczałem”. Zapytany uśmiechnął się z przekąsem, i rzekł, niby to żartem, niby na poważnie, wiedząc dobrze, że nie o to tak naprawdę pytała Nari. - Myślę, że na tym wozie znajdzie się jeszcze trochę miejsca dla tych, którzy spróbują zdezerterować. Z resztą, kto wie, co stanowi zawartość tych beczek… - nie próbował ściszać głosu, mówił ze zdecydowaniem, chciał żeby do wszystkich najemników w zasięgu jego głosu trafiło to ostrzeżenie. Tym razem mówił już zupełnie poważnie. - W każdym razie Ci, którzy spróbują, jeśli spróbują, szybko przekonają się, że to był bardzo głupi pomysł. W tym oddziale nie będzie dezercji! Każdy, kto ma choć trochę oleju w głowie, zrozumie, że ma większe szanse na przeżycie walcząc wspólnie z innymi przeciwko bestii, niż na ucieczkę z tego oddziału. Ostatecznie lepiej jest zginąć szybką śmiercią w chwalebnej walce ze smokiem, niż jako tchórz i złodziej, zatłuczony dla przykładu batem. Miał już odejść i prawie zrobił pierwszy krok, lecz postanowił, że odpowie jednak na pytanie Nari. - Między nami mówiąc, - powiedział cicho - uważam, że doradca, który podszepnął hrabiemu - zaakcentował wyraźnie tytuł dowódcy - pomysł z gnijącą padliną, nie ma pojęcia o smokach. To są drapieżniki, a nie padlinożercy, a ten odżywia się dość dobrze na wieśniakach. Na tyle dobrze by odmówić sobie jedzenia zgnilizny. Ostatnio edytowane przez Lorn : 20-07-2007 o 20:05. |
23-07-2007, 18:36 | #12 |
Reputacja: 1 | - Widocznie uważają, że każdy sposób jest dobry nawet ten najgłupszy - odezwał się Bogrim. Powoli się niecierpliwił. Czuł coraz silniejszy głód. - Chodźmy już złożyć ten raport - zachęcał towarzyszy. Odwrócił się i ruszył powoli w drogę powrotną. Nasłuchiwał reakcji towarzyszy gotowy do powrotu, gdyby jednak nie posłuchali go. Miał jednak nadzieję, że zlitują się na krasnoludem i zamiast zajmować się jakąś padliną podążą za Khazadem. - Chodźcie przyjaciele - powiedział nie odwracając się. Chciał w ten sposób zmiękczyć odrobinę ich twarde jak skała serca.
__________________ Nic nie zostanie zapomniane, Nic nie zostanie wybaczone. Księga Żalu I,1 |
24-07-2007, 00:13 | #13 |
Reputacja: 1 | Aslain, dobrze powiedziane. - rzekł milczący od jakiegoś czasu Valles. Wiecie co jest najlepszą przynętą na smoka? Dezerter! - Valles postawił kropkę nad 'I' w poślednich groźbach maga. Choćby jeszcze jeden spróbuje ucieczki zostanie przywiązany do pala i postawiony przed pieczarą potwora! To na razie powinno powstrzymać uciekinierów, myślał Valles, rozglądając się jeszcze po obozie. W walce jeszcze ma się szansę na wyratowanie życia, skrępowany grubą liną ginie na miejscu. Powinni się zastanowić, zanim znów spróbują ucieczki. Chodźmy, głody jestem jak wilk. - to rzekł, po czym wartko ruszył za Bogrimem.
__________________ "Sousa kanashimi wo yasashisa ni Jibun rashisa wo chikara ni Kiminara kitto yareru shinjite ite Mou ikkai! Mou ikkai!" |
24-07-2007, 11:55 | #14 |
Reputacja: 1 | Aslain Nie czuł jeszcze głodu, dwie godziny temu zjadł posiłek w gospodzie, co przy jego mało wysiłkowym trybie życia, powinno wystarczyć mu aż do kolacji, a jak będzie trzeba to i do śniadania. Może, dlatego właśnie myśli o jedzeniu nie przysłaniały mu celu, w jakim przybył do obozu. Spoglądając w dalszym ciągu w jasno-migdałowe oczy swojej rozmówczyni, nie zapomniał o dobrych manierach. - Wybacz Nari, jeżeli pozwolisz, dokończymy później tą rozmowę... – Powiedział skłaniając przed nią lekko głowę i robiąc krok wstecz. W jego słonecznym kraju kobiety traktowało się z większym szacunkiem i normalne było to, co tutaj mogło zostać odebrane za zbytnią uprzejmość. – Obowiązki wzywają mnie na chwilę... Odwróciwszy się od niej, ruszył za dwójką doradców hrabiego. Nie stosowne byłoby wymienianie uwag pośród najemników, kiedy więc oddalili się na dostateczną odległość zapewniającą prywatność rozmowy, zwrócił się do nich. - Pozwólcie na słowo Panowie. – powiedział zatrzymując się. – Rozumiem, że głód kieruje Was w stronę gospody, dlatego pozwolę sobie przypomnieć Wam pewną rzecz. Czyż nie mieliśmy dopilnować, by obóz został przygotowany do wymarszu, a nie włóczyć się w tą i z powrotem, jak gnom zdzielony pałką po łbie…- powiedział odwołując się do treści zapamiętanego przez nich rozkazu. Jego głos był opanowany, jak głos wprawnego mówcy używającego go, na co dzień, z zasadnością i stosowną retoryką. - Jeżeli życzycie sobie dostarczyć raport hrabiemu, możemy posłać doń gońca z wiadomością ustną lub pisemną, zamiast samemu z doradców stawać się gońcami. Uważam, że nasze miejsce jest tutaj do czasu, aż obóz nie będzie gotowy do drogi i ja zamierzam tu zostać. Nie jest to może najmilsze miejsce na spędzenie popołudnia, ale wolę zjeść prowiant na świeżym powietrzu, niż tłumaczyć się hrabiemu ze swojego rychłego powrotu i niesubordynacji. Z mojej strony to tyle i wybaczcie, że ośmieliłem się Wam doradzać. Decyzja należy do Was. – spojrzał po ich twarzach ciekaw, co z tym poczną. |
27-07-2007, 11:53 | #15 |
Reputacja: 1 | Słysząc słowa maga Bogrim zatrzymał się zaskoczony. Myślał, że skoro Aslain podążył za nimi to był przynajmniej podobnego zdania co oni. Jak się okazał mylił się. - O gnomach Mistrzu Aslainie proszę źle nie mówić - powiedział spoglądając z lekkim uśmiechem na maga. - Te kurduple mają talent do inżynierii. Sam jedtem inżynierem więc wiem co mówię. Znałem kiedyś jednego gnoma bardzo dobrze. Zwali go Nessik. Naprawdę bystra istota. Miał wiele ciekawych pomysłów... ale nieważne. - Machnął ręką. - Nie o tym mieliśmy mówić. Nie wiem jak pan Valles, ale ja nie mogę się za bardzo skupić gdy jestem głodny. Jednak rozumiem twoje niezadowolenie. - Ciągnął dalej gładząc się po brodzie. - Może w ramach kompromisu zostaniemy tu, ale poszukamy jakiegoś jadła tutaj w obozie.
__________________ Nic nie zostanie zapomniane, Nic nie zostanie wybaczone. Księga Żalu I,1 |
27-07-2007, 12:43 | #16 |
Reputacja: 1 | Aslain Mistrz magii spojrzał dobrodusznie na Khazada, wysłuchując do końca jego wywód o gnomach. – To było tylko takie ludzkie powiedzenie, mości krasnoludzie. Znam osobiście jednego gnoma w Nuln, gdzie zdarzyło mi się pomieszkać lat parę i ani mi w głowie odmawiać im talentu. Chciałem w ten sposób zwrócić tylko Waszą uwagę na powagę naszego stanowiska. Doradcy powinni szanować piastowany przez siebie urząd i nie wyręczać gońców z ich obowiązków. Jeżeli my go nie będziemy szanować, to nas nie będą szanować Ci, którzy w każdej chwili mogą wszcząć pod naszym okiem bunt lub rozpocząć dezercję. Powinniśmy działać zgodnie i roztropnie. - Właśnie… - potwierdził spostrzeżenie krasnoluda mag - trochę odbiegliśmy od tematu. - Niezadowolenie? – zdziwił się – Nic z tych rzeczy. Podtrzymuję to, co powiedziałem wcześniej, że to jest tylko moja rada, wypowiedziana z resztą w dobrej wierze i Waszym interesie. Nie zamierzam też Was do niczego namawiać, ani nie zależy mi na tym, by Was tu zatrzymywać, jeśli postanowicie inaczej, więc Wasza decyzja nie będzie dla mnie żadnym kompromisem. Skoro uznajecie Wasz powrót na posiłek za bezsprzecznie słuszny, a powierzone zadanie za wypełnione, to nie mam nic do dodania. Każdy z nas przecież mógł inaczej zapamiętać słowa dowódcy. Ostatnio edytowane przez Lorn : 27-07-2007 o 12:46. |
27-07-2007, 18:43 | #17 |
Reputacja: 1 | - Myślałem, że jeśli ruszyłeś za nami to się z nami zgadzasz Mistrzu. Ale mniejsza z tym... - Machnął ręką. - Myślę, że mój kompromis był korzystny dla wszystkich. Skoro wyruszyliśmy na tą misję we trójkę to zostawiać to kogoś było by głupio. Zostaniemy tutaj, ale poszukamy też czegoś do zjedzenia. W karczmie było by zapewne wygodniej, jadło było by lepsze i piwo oczywiście, ale tu też coś da się znaleźć. No i Ci ludzie chętnie nas ugoszczą, w końcu jesteśmy wyżsi rangą. - Wymawiając ostatnie słowa klepnął maga w ramię, jego basowy śmiech rozniósł się po okolicy. Po spotkaniu z Nari Weils był w doskonałym humorze i chyb nic nie mogło mu już go dziś popsuć.
__________________ Nic nie zostanie zapomniane, Nic nie zostanie wybaczone. Księga Żalu I,1 |
27-07-2007, 20:10 | #18 |
Reputacja: 1 | Hmmm... Zostałem przegłosowany. - powiedział Valles. W końcu nasza dola, pilnować ich. A na takie miłe przywitanie nie licz, Bogrim, ci ludzie może i mają dla nas szacunek, ale nie idzie to w parze z czymś więcej. - rozejrzał się. Myślicie, że znajdzie się tu coś na ząb? Widząc cały ten bałagan tracę nadzieję na zjedzenie czegoś przed wieczorem. A wódki i piwa zapewne mają tu całe kadzie, znając twarde głowy wojaków. Tacy lubią sobie ostro popić. - ciągnął dalej. Nie należał do takich, którzy nie widzą dobrej zabawy bez alkoholu. Uważał to za obcesowe i niekulturalne. Chociaż lubił sobie czasem golnąć szklaneczkę, albo więcej. Pierwsza na rozgrzanie, później na drugą nogę, i następna jakby się tamte gdzieś zgubiły. Nigdy nie wypił więcej niż cztery na raz. A ty Mistrzu, pijesz czasem? Czy może sztuki magiczne nie lubią obecności alkoholu w organizmie?
__________________ "Sousa kanashimi wo yasashisa ni Jibun rashisa wo chikara ni Kiminara kitto yareru shinjite ite Mou ikkai! Mou ikkai!" |
29-07-2007, 19:55 | #19 |
Reputacja: 1 | Aslain Skierowali się do kuchni polowej, by sprawdzić, co jeszcze mają do zjedzenia. Na pytanie Vallesa zastanowił się chwilę wydobywając z pamięci odległe zdarzenia. - Miałem kiedyś okazję spróbować rumu, zimą, Było to, bodajże 3 lata temu. Płynęliśmy łodzią, rzeką Reik. W nocy przyszedł taki mróz, że gdyby nie ten palący trunek, pewnie przymarzłbym do steru. – uśmiechnął się sam do siebie na wspomnienie tamtej chwili. – a wcześniej… to już było dużo wcześniej. Pływałem wtedy z moim przyjacielem, Tanisem po morzu Środkowym, pięknym galeonem jego ojca. Marynarze spożywają ogromne ilości alkoholu, więc nie ominęło mnie to kilka razy. Później, gdy moje życie splotło się z magią, nie miałem już ani okazji, ani tym bardziej chęci, by się nim odurzać. Jak powiadają artylerzyści z Nuln „Nie wchodzi się z zapaloną pochodnią do prochowni”. |
05-10-2007, 21:46 | #20 |
Reputacja: 1 | Kuchnia polowa, choć w połowie już spakowana, a zapasy żywności były uszczuplone z powodu przeciągającej się wyprawy, na widok wyższych rangą wygrzebała najsmakowitsze kąski i najprzedniejsze polewki. Tak, więc po niespełna dziesięciu minutach, zajadali się suszona baraniną, świeżym jak na te warunki chlebem i serem, popijając miodem na spirytusie lub kozim mlekiem do wyboru. W charakterze deseru, czekał na nich koszyk kruszek z pobliskiej wsi. Zaspakajając głód, obserwowali też postępy idące ze zwijaniem obozu i z zadowoleniem stwierdzili, że oddział będzie gotowy do wymarszu szybciej niż się spodziewają. Zasługi te w głównej mierze można by przypisać Nari Weils. Biegnąc i krzycząc po całym obozie zaganiała leniwych i ociągających się do pracy. Sama też dawała przykład pracując szybciej i sprawniej, niż nie jeden mężczyzna. Wprawiała tym samym w zakłopotanie wielu innych uczestników podróży. Gdy powoli zapadał zmrok, podeszła do nich i salutując przybrała nienaganną pozycję wojskową. - Melduję gotowość oddziału do wymarszu! Czekamy na rozkaz! – krzyknęła i uśmiechnęła się kącikiem ust. Oddział rzeczywiście wyglądał na gotowy i zwarty. Mogliby ruszyć w każdej chwili.
__________________ Pośród ludzi stoję , Lecz ludzie dla mnie drogi nie wydepczą I nie z ich myśli idą myśli moje. Ostatnio edytowane przez Kmil : 11-10-2007 o 08:40. |