Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-04-2009, 06:48   #81
 
lopata's Avatar
 
Reputacja: 1 lopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumny
Zlecenie, które odebrał elf było dość trudne. Każde było kiedy celem miał być mag lub jemu podobni. Nie pojmował świata mistycznego i tego co się dzieje z nim tu w rzeczywistości. Fakt, że do tego rozpętał się pożar,Selirethinel odbierał w dwojaki sposób. Fascynująca gra kolorów, zapachów i światła dodawała uroku podpalonej części miasta. Jednak chaos panujący przy całym tym zamieszaniu powodował, że elf nie mógł przewidzieć kolejnego ruchu. Tak jak by ci ludzie nie mogli stać w spokoju i przyglądać się całemu otoczeniu podziwiając jego piękno. Co spowodowało pożar najmniej teraz obchodziło Selirethinela. Musiał zbliżyć się do ofiary. Wykorzystanie całego zamieszania mogło mu pomóc. Łuk musiał poczekać. Strzelanie na oślep nawet dokładnie przymierzając się do strzału traciłoby całą zabawę. Postanowił wykonać wyrok z finezją. Wyciągnął jeden z noży i schował go w dłoni. Pośpiesznie opuszczał basztę wypatrując w międzyczasie wiader. Cembr miał być jedynie kamuflażem. Postanowił biegać jak oszalały z wiadrem niczym miotający się mieszkanieć, który nie wie za który pożar się zabrać. Taka bieganina miała go doprowadzić jedynie do swojej ofiary. Miał zamiar znaleźć się jak najbliżej celu, rozbić mu wiadro na głowie i porerżnąć gardło od tyłu. Ulotnienie się w całym tym chaosie nie miało być trudne. Na razie skupił się na tym jaką opracował strategię. Tak jak w grze w szachy obmyślał kilka ruchów w przód, teraz od jego przeciwnika zależało czy wpadnie w pułapkę czy może jednak zaskoczy Selirethinela. Ale wtedy elf obierze inne kroki.

"Na razie skupić się na celu."
 
__________________
"...a ścieżka, którą podążać będą zaścieli trawy krwią bezbronnych i niewinnych. Szczątki ludzkie wskrzeszać będą do swych armii aż do upadku wszelkiego życia. Nim słońce..."
lopata jest offline  
Stary 20-04-2009, 09:30   #82
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
Do północy było jeszcze trochę czasu. List trochę zaniepokoił Mariusa. Jednakże takie sytuacje były czymś normalnym. Nic nigdy nie przychodziło łatwo. Nie napotkanie żadnych problemów byłoby dużo bardziej niepokojące. Aczkolwiek w tej chwili miał czas na to by się posilić. Tileańczyk nabrał w usta duży łyk piwa. Trzymał je przez chwilę w ustach i połknął. Nie było ono najlepszej jakości, ale i tak przewyższało to co pił na statku.

Od piwa oderwało go wrażenie, że ktoś mu się przygląda. Szybko odnalazł wzrokiem kilku przyglądających mu się delikwentów. Nie wyglądali na przyjaznych. Przypuszczał, że sądzili, iż posiada on coś cennego. Wiedział, że będzie musiał mieć się na baczności, gdy uda się spotkanie.

Nagle do gospody weszła kobieta. Tak jak każdy nowo przybyły przyciągnęła ona uwagę wszystkich zgromadzonych w karczmie gości. Na większości nie zrobiła wrażenia, lecz ci, którzy jeszcze przed chwilą wbijali wzrok w plecy Morryty, byli wyraźnie poruszeni jej przybyciem.

- Twoja osoba musiała obrosnąć w legendy Pani - zwrócił się do kobiety, gdy ta podeszła do szynkwasu. - Niektórzy tu zgromadzeni nie darzą Cię uczuciem. Zwą mnie Marius Luccareni - przedstawił się wyłącznie z grzeczności. Jednak nie wstał przy tym z krzesła, gdyż nie uważałby potrzebował robić wrażenie na tej kobiecie. Maiła nadzieję, że rozmowa z nią pozwoli mu zabić czas, który dzielił go od spotkania. - Albo jesteś Pani znana w tym mieście, choć wyglądasz na nietutejszą. Bądź przypominasz co niektórym kogoś.
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1

Ostatnio edytowane przez Kokesz : 20-04-2009 o 09:33.
Kokesz jest offline  
Stary 20-04-2009, 12:43   #83
 
Drusilla Morwinyon's Avatar
 
Reputacja: 1 Drusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwu
Estella

Przyglądający się jej dziwnie ludzie nieco ja zaniepokoili, choć jak wiedziała, mogli mieć mnóstwo całkiem zwyczajnych powodów, do niezbyt życzliwego patrzenia na obcych, a wcale nie najmniej ważnym był ten, że w pobliżu panowała zaraza, a każdy przejezdny mógł okazać się zbiegłym z objętego kwarantanną obszaru chorym.
Dlatego też po pewnym czasie przestałą zwracać uwagę na patrzących na nią mieszkańców, myśląc już tylko o gorącym posiłku i wygodnym łóżku, gdy więc tylko przekroczyła próg gospody "Los Marynarza" uśmiechnęła się szczerze i z dość zadowoloną miną podeszła do szynkwasu.
Głos jasnowłosego mężczyzny zaskoczył ja, przyjrzała mu się niepewnie, na dłuższą chwilę zawieszając wzrok na symbolu kruka, zaraz jednak na jej twarz wrócił co prawda nieco niepewny, ale jednak uśmiech.

- Skoro tak twierdzisz, Panie. - odparła, głos miała cichy i łagodny, na tyle cichy, że gdyby stałą kilka kroków dalej możnaby jej nie usłyszeć. Leciutko skinęła głową i na chwilę przyłożyła dłoń na wysokość serca przedstawiając się, przy tym ruchu noszony przez nią pod koszulą miedziany wisior zakołysał się ukazując na chwilę fragment jakiegoś symbolu, chyba serca, trudno stwierdzić, ponieważ dziewczyna z roztargnieniem poprawiła koszulę na powrót zasłaniając wisior - Estella, to zaszczyt Pana poznać.

Stwierdzając, że jedzenie i sen mogą chwilę zaczekać ponownie lustrowała mężczyznę wzrokiem.

- Nie sądzę, Panie, dopiero co przyjechałam, a nie sądzę, by ktokolwiek z mojej rodziny był w pobliżu, choć oczywiście mogę się mylić.

Po chwili zorientowała się, że uporczywe wgapienie się w dopiero co poznanego mężczyznę, może być źle odebrane i oblewając się rumieńcem odwróciła wzrok, by pokryć zażenowanie zamówiła kubek wina i dopiero wtedy z powrotem spojrzała na Marius'a siadając obok i czekając na swe zamówienie.

- Ty, Panie, jak rozumiem również stąd nie pochodzisz?
 
__________________
Co? Zwiesz dekadentami nas i takoż nasza nację?
Przyjacielu, ciężko myślisz, w innych czasach miałbyś rację.
Czyżbyś sądził, żeśmy tylko tępo w siebie zapatrzeni?
Nie wiesz, lecz to się nazywa ironia i doświadczenie.
Drusilla Morwinyon jest offline  
Stary 22-04-2009, 16:09   #84
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
- Cóż... faktycznie ludzie tu chyba tak reagują na każdego obcego. - Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech, gdy zobaczył jak policzki młodej kobiety zarumieniły się.

Wyuczona ostrożność nie pozwalała mu jednak uwierzyć w to, że te "typy z pod ciemnej gwiazdy" są równie zainteresowane każdym podróżnikiem, który zawita do tej gospody. Wiedział, że von Goldman mógł przypuszczać, że Bractwo wyśle za nim pościg. Dlatego musiał się mieć na baczności, bo ci ludzie mogli być wynajęci przez nekromantę. Na tym świecie pełnym grzechu pod dostatkiem było takich osobników. Tą tezę uwiarygadniały słowa listu.

- Jak za pewne zauważyłaś Pani, swe życie poświęciłem służbie Morrowi - powiedział i pokazał swój medalion, który i tak był dobrze widoczny. - Nie pochodzę stąd i długo tu nie zagrzeję. Przybyłem z Tilei by służyć w imię Pana Śmierci. - Mariusowi wydawało się, że taka odpowiedź będzie wystarczająca.

- Przepraszam, że pytam Pani, ale czy ty także nie należysz do jakiejś świątyni? Widziałem, że na twej szyi zwisa wisior. Oczywiście wielu nosi amulety i boskie symbole dla ochrony, lecz sprawiasz wrażanie osoby duchownej. Poza tym samotnej kobiecie trudno jest w dzisiejszych czasach podróżować bezpiecznie - urwał na chwilę, ale szybko dodał: - Jeśli moje pytania za wścibstwo uważasz to wybacz mi Pani. Dziś zeszedłem na ląd po kilkunastodniowej podróży. Z marynarzami ciężko porozmawiać o czymś innym niż morze.

************

Dzwony ratuszowej wieży wybiły 22-gą. Ich dźwięk oderwał Tileańczyka od rozmowy. Przez kilka głębszych oddechów wpatrywał się w drzwi karczmy. Nagle ocknął się z zamyślenia. Jakby nigdy nic zamówił jeszcze piwo i potrawkę.

- Będę musiał się zbierać - zwrócił się do Estelli, dopijając piwo. - Jutro pewnie wyruszę w dalszą drogę. Dzięki ci Pani za miłą rozmowę. - Skłonił się nisko. - Może los jeszcze skrzyżuje nasze drogi. Do zobaczenia Pani.

Poprawił swój czarny płaszcz. I wyszedł z karczmy. Przed gospodą chwycił jakiegoś bąkającego się po nocy, pod wpływem alkoholu mieszkańca Calceres. Trzymając go solidnie za ramiona, wypytał go gdzie znajdzie północną bramę i udał się na miejsce spotkania.
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1
Kokesz jest offline  
Stary 23-04-2009, 14:42   #85
 
Drusilla Morwinyon's Avatar
 
Reputacja: 1 Drusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwu
Estella

Słysząc pytanie mężczyzny przechyliła głowę w bok, wyraźnie zdziwiona pytaniem.

- Ja? Osobą duchowną... Och, nie, nie miałam szczęścia zostać obdarzoną powołaniem kapłańskim, choć muszę przyznać, że mój fach również służy ludziom, choć ja raczej dbam o dobro ich fizycznych powłok, nie dusz, ale może dzięki temu Shallya i na mnie łaskawiej spojrzy... Poz tym, medyk w dzisiejszych czasach jest wystarczająco potrzebny, by większość uznała, że bardziej przydatna jestem żywa i zdrowa. - uśmiechnęła się szczerze i upiła łyk wina, krzywiąc się lekko wyciągnęła z torby kilka suszonych listków i wrzuciła do napoju po czym na powrót zaczęła pić, teraz z wyraźnym zadowoleniem.
Rozmowę przerwał dźwięk dzwonów, dziewczyna nieco zawiedziona skinęła głową słysząc słowa Tileańczyka.

- Do zobaczenia, Panie, niech szczęście Ci sprzyja...

Odparła odprowadzając go wzrokiem po czym na powrót zaczęła popijać resztki pozostałego w jej kubku wina, jej wzrok w zamyśleniu błądził po pozostałych w karczmie osobnikach...
 
__________________
Co? Zwiesz dekadentami nas i takoż nasza nację?
Przyjacielu, ciężko myślisz, w innych czasach miałbyś rację.
Czyżbyś sądził, żeśmy tylko tępo w siebie zapatrzeni?
Nie wiesz, lecz to się nazywa ironia i doświadczenie.
Drusilla Morwinyon jest offline  
Stary 03-05-2009, 23:25   #86
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
*** Lili, Diego, Jednooki, Wulryk ***

- Yyy, to wy pewnie jesteście tym wsparcie? – zdziwił się starzec, jakby sobie próbowal coś przypomnieć. Zaczeli się do was przybliżać.
- Nie ważne w takim razie, musimy jak najszybciej zatrzymać tą grubą świnie, zanim nam umknie i wyjedzie z miasta. Widać, uzbrojeni jesteście, to się nadacie. – w pewnej chwili spojrzał się na kobietę, i chowańca.
- Hmmm, a niech mnie… Magów nikt się tutaj nie spodziewał, a pani nie uzbrojona jest, toć innymi zdolnościami pewno nadrabia. Przyda nam się, a teraz chyżo, zanim będzie za póżno! – ponaglił wszystkich, zbierając się do drog.

*** Marius Luccareni ***

Po uzyskaniu informacji ruszyłeś wskazaną ulicą, by następnie skręcić w jedną, kolejną, jeszcze nastąpną… Ten pijaczek wcale nie mówił prawdy, i trochę się nachodziłeś, zanim dotarłeś do celu. Kto by pomyślał, że odległości w tym mieście są takie duże. W końcu dotarłeś, ale… nikogo nie było. Wyjąłeś ten liścik, i zauważyłeś swoją pomyłkę. Południowa strażnica, a nie północna brama. I ruszyłeś szybszym tempem, bo niedługo miała wybić północ. Tym razem podróż zajęła ci mniej czasu, bo miasto miało swoje charakterystyczne punkty odniesienia. Wyszedłeś z jednej uliczki w drugą, kiedy drogę przeszedł ci pies, kulejący na tylną łapę. Chwilę ci to zajęło, zanim się spostrzegłeś, że wpadłeś w zasadzkę, jednak twój instynkt, oraz chęć przetrwania rzuciła cię w bok. Dosłownie, gdyby nie to, bełt najpewniej przeszedłby przez twoje gardło na wylot. Gdy ogarnąłeś brud z twarzy, zauważyłeś, że nie ma już tych ciemnych sylwetek na końcu uliczki, a droga przed tobą jest pusta. Wtem, ktoś szarpnął cię do tyłu, a ty dobyłeś sztyletu, gdyż to jedyne, co mogłeś zrobić w tej pozycji. W blasku księżyca ujrzałeś jasnowłosą postać, klęczącą nad tobą, a wisiorek w kształcie kruka wisiał ci nad głową.

*** Selirethinel lete Oterelith ***

Gaszenie pożaru tak naprawdę nic nie dawało. Minęło trochę czasu, zanim zdałeś sobie sprawę z bezsensowności tego pomysłu. Twój cel prawdopodobnie nie przebywał na ulicy i nie gasił wściekle pożaru. Zauważyłeś jednak biegnącą bandę zakapturzonych, zbrojnych mężczyzn, którzy wkrótce potem spotkali się z miejskimi strażnikami i rozpoczęli bój. Szczęk żelaza i krzyki rannych rozdarły powietrze na krótką chwilę, „powstańcy” wydawali się wygrywać, gdy nagle padła bełtów, zamiatając walczących na bruk. Kusznicy zmierzali od strony bramy południowej, a pośród nich było sporo konnych, w tym jakiś mężczyzna przy kości, odziany w zbroję płytową z bogatymi inskrypcjami, wykrzykiwał jakieś rozkazy i pognali w kierunku ratusza.

*** Estella ***

Kiedy Marius opuścił twoje towarzystwo, w twojej głowie pojawiło się pełno różnych, niekiedy sprzecznych ze sobą myśli. Po wyjściu mężczyzny kilku zupełnie przypadkowych, obowiązkowo zakapturzonych ludzi wstało i ruszyło do wyjścia. Przeczuwałaś, że niedługo może stać się coś złego, przy czym nawet ręka cyrulika nie da rady. Chciałaś ostrzec Mariusa, ale on chyba doskonale o tym wiedział. Poza tym, z kim mógłby się spotykać o takiej porze? Poczułaś, jak sen zaczął morzyć ci oczy, więc udałaś się do oberżysty celem wynajmu pokoju.
 
Revan jest offline  
Stary 04-05-2009, 07:11   #87
 
lopata's Avatar
 
Reputacja: 1 lopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumny
Sprawa więc się komplikowała. Elf jednak nie zamierzał się zrażać z tego powodu. Pomimo zbrojnej grupy, która odgradzała go od celu zamierzał dostać się do niego jak najszybciej. Nie wiedział ile jeszcze będzie musiał ponownie szukać swojej ofiary. Porzuciwszy wiadro skierował się w lewo zamierzając szerokim łukiem ominąć walczących.

"Co to ma być? Obalenie panującego tutaj systemu, prawa? Co to za rewolucja? Nieważne. Tego się dowiem jak wykonam zlecenie od swojego informatora. Teraz tylko muszę wypatrzeć swojego fircyka"

Tym razem jednak Selirethinel schował nóż w zawieszonym przez tors pasie, na którym było ich więcej. Dobycie go z tamtąd ponownie nie miało być trudne. Zapoznany z planem miasta dużo wcześniej nim wyruszył na łowy, miał dość małe trudności ze znalezieniem doków.Pomimo, że mapa różni się od rzeczywistego wyglądu miasta i nie oddaje pełnej wiarygodności, Selirethinel sprawdzając nieznane uliczki, oddalał się od epicentrum zamieszania. Zauważając w końcu odpowiednią uliczkę ruszył nią spokojnie w miejsce, gdzie miał zacząć kolejny etap poszukiwań swojej ofiary.
 
__________________
"...a ścieżka, którą podążać będą zaścieli trawy krwią bezbronnych i niewinnych. Szczątki ludzkie wskrzeszać będą do swych armii aż do upadku wszelkiego życia. Nim słońce..."

Ostatnio edytowane przez lopata : 23-05-2009 o 06:03.
lopata jest offline  
Stary 04-05-2009, 20:42   #88
 
Drusilla Morwinyon's Avatar
 
Reputacja: 1 Drusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwu
Estella

Potrząsając lekko głową podeszła do oberżysty i wysupłała kilka monet, z żalem się z nimi rozstawała, ale cóż, miała nadzieję, że pokój będzie tego wart.
Gdy tylko ustaliła z właścicielem warunki wynajmu pokoju, a pieniądze, za dzisiejszy nocleg zmieniły właściciela udała się na górę.
Trochę było jej szkoda Morryty, jednak nie była skłonna ryzykować życiem lub zdrowiem pomocy mężczyźnie, którego prawdopodobnie już nigdy na oczy nie ujrzy, tym bardziej, że nie uważała się za zbyt zręcznego wojownika, więc pomoc jakiej mogłaby udzielić nie byłaby zbyt wielka.
Z tą myślą zaczęła szykować się do snu, przedtem jeżeli było to możliwe zamykając solidnie drzwi i okna, by uchronić się przed kradzieżą - wszak ostrożności nigdy za wiele, a choć ona wiele nie miało, to potencjalny rabuś mógł o tym nie wiedzieć, utrata zaś tych niewielu rzeczy, jakie miała przy sobie byłaby co najmniej nieprzyjemna...
Dlatego też co cenniejsze przedmioty - w tym broń położyła w zasięgu ręki i dopiero wtedy pozwoliła sobie na odpoczynek.
 
__________________
Co? Zwiesz dekadentami nas i takoż nasza nację?
Przyjacielu, ciężko myślisz, w innych czasach miałbyś rację.
Czyżbyś sądził, żeśmy tylko tępo w siebie zapatrzeni?
Nie wiesz, lecz to się nazywa ironia i doświadczenie.
Drusilla Morwinyon jest offline  
Stary 06-05-2009, 12:57   #89
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Trudno było domyślić się, kim są ci ludzie i o kim mówią. Z pewnością nie z nimi byli umówieni, a kierunek, w jakim podążali, niezbyt Diega interesował. Wprost przeciwnie, prawdę mówiąc, jako że wolałby do kanałów już nie wracać. Czego, przynajmniej na razie, wolałby nikomu z tamtych nie mówić.
Z drugiej strony w grupie dość licznej bezpieczniejsi by byli, niźli przedtem sami.

- Przez kanały szliśmy - powiedział, temat przez starca poruszony nieco omijając. - Ten jednak, co nas prowadził, przez skaveny zabity został, nim nam wszystkie szczegóły wyjawił. A z nim paru jeszcze.
- Aleśmy do bitki zdatni i pomściliśmy naszych, tak że jeden tylko szczuroludź uciekł, a reszta kanałami spłynęła.
- Takoż i nasza przyjaciółka, pani ta, co z nami jest tutaj, zacną pomocą nam służyła w każdej potrzebie.


Tu przerwał, uświadomiwszy sobie, że nie ma pojęcia, jakim to fachem para się Lili. Na zbyt sprawną w orężu nie wyglądała, na władającą magią również.
Na szczęście sama Lili w sukurs mu przyszła.

Lili z pewnym znudzeniem przysługiwała się słowom starca. A na jego niewybredne żarty o przydatności kobiet zareagowała wyciągając zdobyczny miecz i przyglądając się jego klindze uważnie. Chociaż w słabym świetle jakie dawały pochodnie niewiele można było zobaczyć.
Chciała też zrugać starca, ale Diego odezwał się pierwszy. Przybyszów było też więcej, więc wywoływanie awantury nie miało sensu. Nadal oglądając miecz Lili uśmiechnęła się nieznacznie.

- Może i niezbyt uzbrojona jestem, ale potrafię się tym posługiwać - stwierdziła, obniżając przy tym broń. - A i rannymi potrafię się zająć.

- Jak powiedziałem - Diego uśmiechnął się - wielce przydatna to towarzyszka.

Zmienił temat.

- Wstyd niemal rzec - udał skonfundowanego - ale w kanałach orientować się przestaliśmy i nie wiemy nawet dokładnie, gdzie jesteśmy.

"Ani czego od nas chcecie i dokąd to, oraz po co, mamy iść".

Ale tego wolał nie mówić, żeby potencjalni sojusznicy nie zamienili się nagle we wrogów.
 
Kerm jest offline  
Stary 10-05-2009, 12:10   #90
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
"Człowiek się śpieszy - Chaos się cieszy" - Luccareni przypomniał sobie stare powiedzenie, które do znudzenia powtarzał mu stary Alessio. Doskonale pasowało do jego sytuacji. Marius był jednak za dobrze wyszkolony. Nie miał zamiaru tanio sprzedać skóry. Instynktownie odskoczył w bok. W tej samej chwili usłyszał świst przelatującego koło niego bełtu. Na twarzy poczuł lekki ruch powietrza. Upadł tuż obok murów jakiegoś budynku. Szybko podniósł głowę, lecz napastnicy uciekli. Widocznie nie czuli się na siłach by zabić go w walce w ręcz.

Jeszcze raz przez głowę przemknęła mu dewiza starego Alessio. Sędziwy kupiec był znany w "środowisku" ze swojego braku pośpiechu. Pochodził z mieszczańskiej rodziny i mimo, że miał głowię do interesów, to przez swoje poglądy nie miał szans na awans społeczny. Przecież od czasu do czasu trzeba było działać szybko, wręcz błyskawicznie by skorzystać darów losu. Wielokrotnie Ranald dawał mu możliwość zdobycia ogromnej foruny, a co za to idzie szlacheckiego tytułu, lecz Alessio w swym spokoju i z mottem na ustach marnował te szanse.

Na wspomnienia nie było czasu. Marius poczuł szarpnięcie. Będąc w nie wygodnej pozycji nie mógł dobyć miecza. Chwycił więc za swój sztylet. Momentalnie odwrócił się w stronę napastnika. Miał już wbić ostrze w bok zbójowi, który go napadł, gdy przed jego oczami pojawił się medalion z podobizną kruka. Tileańczyk zawahał się. Przeniósł wzrok z medalionu na jasne włosy, a następnie na twarz pochylonej nad nim osoby. Była to kobieta o równie jasnych licach co jej włosy. Mogłoby się zdawać, że pochodziła z zaświatów. Że... przysłał ją sam Morr.

Luccareni otrząsnął się z zaskoczenia. Zerwał się na równe nogi i spojrzał na kobietę pytającym wzrokiem.
- Kim jesteś?
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1
Kokesz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:44.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172