Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-06-2023, 09:53   #281
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Chociaż walka z morderczyniami nie była pełnym sukcesem, to przeszukanie ich kryjówki zdecydowanie osłodziło gorycz ucieczki jednej z nich. Wewnątrz, poza parą posłań i zapasami żywności bohaterom udało się znaleźć także niewielką kasetkę, owiniętą w sztandar Żelaznych Kłów. Była ona pełna zapisków w goblińskim, dokumentujących wcześniejsze rozkazy dla Sióstr Nocy, szpiegów Umbry, a także korespondencję z żołnierzami Kosseruka. Jak się okazało, zadaniem bugbearek miało być najpierw osłabienie wszystkich znaczących person i dowódców Longshadow poprzez zsyłanie im koszmarów, a następnie zamordowanie burmistrza i jego niepodstawionych doradców tuż przed samym oblężeniem, by zasiać jak największą panikę. W tej sytuacji dopplerzy z rady miejskiej przejęliby tymczasową władzę i poddali miasto bez walki.
Jeszcze ciekawszym znaleziskiem był plik rozkazów, które przesłane zostały ledwie dzień wcześniej. Były to szczegółowe plany związane z logistyczną koordynacją wojsk tuż przed samym oblężeniem, co ważne spisane i podpisane przez samą general Azaersi.

III dzień miesiąca Kuthona (XII), Longshadow, 125 dni po ucieczce z Phaendar, 52 dni po odbiciu fortu Trevalay

Udając się na spoczynek, bohaterowie nie mogli powstrzymać pewnego uczucia niepokoju – co jeśli zabójczyni wydostała się już z Planu Cieni i zacznie tym zajadlej nawiedzać ich sny? Szczęśliwie jednak, tak się nie stało i noc minęła im spokojnie, z koszmarami, które dobrze już znali, a wręcz witali jak starych przyjaciół.
Poranek był mroźny i pochmurny, idealny na pozostanie wewnątrz, z ciepłym kuflem grzanego miodu przy palenisku. Na to jednak nie było czasu, wszak do planowanego oblężenia zostało ledwie 4 dni, a hobgoblińskie wojska wciąż działały na okolicznych terenach.
 
Sindarin jest offline  
Stary 22-06-2023, 12:48   #282
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Plan udał się niespodziewanie dobrze. Przygotowani i zgrani z łatwością zakradli się do środka magazynu biorąc przeciwniczki z zaskoczenia. W pierwszej kolejności zablokowali możliwość ucieczki, potem Jackowi udało się sparaliżować jedną przeciwniczkę, która chwilę później leżała na ziemi z odciętą przez Rufusa głową. Wszystko wyglądało dobrze, jednak dalsza akcja rozwinęła się błyskawicznie. Pomimo pełnego zaangażowania, blokadach, ograniczeniach ruchu i niezłego łomotu, przeciwniczka zdołała wyrzucić źródło światła i uciec.

Jace patrzył na strzaskaną kratkę oświetloną magicznym światłem wciąż czując emanację magii użytej do ucieczki. Byli tak blisko. nie podzielał entuzjazmu swojego półorczego przyjaciela, jednak nie wyprowadzał go z błędu. Zdobył się na uśmiech poklepując Rufusa po ramieniu.
- To było piękne cięcie Rufusie. Zdjąłeś jej głowę jakby to był spacerek. - skomplementował. Nie zamierzał psuć nikomu humoru, choć nie uważał by odnieśli zwycięstwo. Na pewno pozostała przy życiu siostra mocy będzie ostrożniejsza. Nie będą mieli pewnie drugiej takiej szansy. Na wszelki wypadek postanowił monitorować sytuację i osłonić się przed ewentualnymi atakami w przyszłości.

Tymczasem sięgnął po papiery starając się rozszyfrować rozkazy i ułożyć je w chronologiczną całość. Gdy skończyli przeszukiwanie i porządkowanie miejsca, Jace zaproponował złożenie wizyty burmistrzowi. Pomimo późnej pory, dokumenty powinny dotrzeć jak najszybciej. Jak wróci może zająć się identyfikacją magicznych błyskotek dla drużyny i ułożeniem planu nako lejny dzień. Potrzebował do tego więcej szczegółów, więc poprosił druida o pełniejszy opis z propozycją dostania się do środka obozowiska i wyznaczenia priorytetów. W głowie kiełkował mu plan, ale chciał poznać więcej szczegółów.

Wieczorem, gdy kładli się spać, Jace spróbował wyszukać zbiegłej przeciwniczki, ale nie udało się. Albo uciekła z tego planu, albo ukryła się za pomocą potężniejszej magii. Nie mogąc nic zdziałać, psionik osłonił się przed ewentualnym nocnym atakiem i w zaciszu stworzył kolejne tabliczki z wybuchowymi runami.

 
psionik jest offline  
Stary 09-07-2023, 21:44   #283
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację


Schwytany szpieg wciąż przebywał w areszcie w piwnicach ratusza, pilnowany przez wyraźnie zestresowanych strażników. Zapytani przez Rufusa stwierdzili, że co prawda nie sprawia kłopotów, ale dużo gada, prowokuje i przymila się.
Więźniarka wyglądała nieco lepiej niż ostatnio - zadane przez Mikela rany zostały zabandażowane i goiły się powoli. Znów zmieniła twarz, tym razem rude pukle spływały jej po ramionach na kształtny biust, a w zielonych oczach tliły się figlarne ogniki. Gdy półork opowiedział jej o ostatnich wydarzeniach, na początku nie dowierzała, by potem wybuchnąć melodyjnym śmiechem. Stwierdziła, że jej pan się dotąd nimi zupełnie nie interesował, więc teraz czekała ich ciekawa, choć krótka przyszłość. A pozwalając uciec jednej z sióstr, sprawili że powinna zacząć przyjmować zakłady, kto dorwie ich pierwszy.

- Widzę, że ciągle nas nie doceniasz - odpowiedział naburmuszony pół-ork.
- Jak widzisz radzimy sobie z każdym przeciwnikiem jakiego spotykamy.
- A ty co byś chciała teraz zrobić ze swoim życiem? - spojrzał jej w oczy.
- Radzicie sobie? - prychnęła kpiąco - Narobiliście bałaganu w wieży maga i daliście uciec jednej z zabójczyń. Najlepiej idzie wam torturowanie niewinnych kobiet. Chcesz mi coś zaproponować? - odpowiedziała na pytanie, a jej ton szybko zmienił się na bardzo zmysłowy - Zimą chłodno samemu, a ja potrafię ogrzać łoże.
- Zobaczymy kto będzie górą. A co do ciebie… Rufus zmrużył oczy wpatrując się w dziewczynę…Mikel trochę przesadził, ale zdecydowanie nie jesteś tutaj niewinną ofiarą. Darowaliśmy ci życie. Natomiast w kwestii tego ogrzewania łoża… brzmi kusząco ale na pewno byś mi nie poderżnęła gardła we śnie? - Uśmiechnął się drwiąco.
- Mówiłem ci chyba wcześniej o mojej przyjaciółce Emi, która jest twojego rodzaju? Skontaktowałem się już z nią i może mogłaby ci pomóc. Ona jest wolna spod władzy twojego paskudnego mistrza.
- Ja nikogo nie zabiłam, nikogo nie torturowałam. A ta Emi… naprawdę myślisz, że ona jest choć trochę bardziej wolna ode mnie? Twoja naiwność jest urzekająca. I czemu miałabym chcieć cię skrzywdzić, nawet gdybym mogła? Przecież ty nic mi nie zrobiłeś, a poza tym co bym na tym zyskała? Wolę kilka nocy przyjemności, zamiast sterczenia tu samotnie… - dodała ze smutkiem w głosie.
Rufus zawahał się na chwilę. Na ile ta "dziewczyna" pogrywała sobie z nim a na ile mówiła szczerze?
-Emi…- przypomniał sobie jak fascynujaca była - Emi jest wolna. Podróżowała z nami jako członek naszej drużyny z własnej woli i otworzyła się przed nami. Miała swoje problemy ale nie była niczyim niewolnikiem.
-Obiecuję że jak odeprzemy atak Kłów na miasto za kilka dni to pomogę ci się stąd wydostać, jeśli nie wywiniesz żadnego numeru. A tak w ogóle to jak masz na imię?
- A jak chciałbyś, żebym miała na imię? - rzuciła kusząco - Ta Emi, chyba dla ciebie wiele znaczy? Może będę mogła ją dla ciebie zastąpić? - jej twarz zmieniła się, poszarzała, a włosy zmieniły barwę na białą. Nie minęła chwila, a upodobniła się do prawdziwej formy Emi, chociaż nie do końca. Na pierwszy rzut okaz była podobna, ale niektóre drobne szczegóły się nie zgadzały: tak, jakby wzorowała się na opisie czy rysunku, a nie prawdziwej twarzy. Wydawała się też młodsza, niewinniejsza.

Rufus wzdrygnął się nieco. Wpatrywał się w zmienną z mieszaniną niepokoju i fascynacji.

- Czy to możliwe, żebyś nie miała prawdziwego imienia. I dlaczego nie rozumiesz…. Jeśli ona wiele dla mnie znaczy, to naprawdę uważasz, że zastąpienie fizycznej postaci będzie wystarczające? I czy ją kiedykolwiek poznałaś?
- Nie osobiście, ale znam ją pewnie lepiej niż ty - uśmiechnęła się filuternie - I zapewniam cię, że nie dostrzegłbyś różnicy. A może nawet wolałbyś mnie?
- Jak możesz znać ją lepiej jak nie osobiście?...- zadumał się pół-ork.
- I co planujesz zrobić po odzyskaniu wolności?
- Nie wierzę, że puścicie mnie wolno - “Emi” wzruszyła ramionami - Na pewno zniknę jak najdalej od was i tego miejsca - Rufus czuł, że mówiła szczerze.
-Staram sie nie zabijać jeśli nie nie jest to konieczne, a kogoś o twoich zdolnościach i tak nie da się długo trzymać w niewoli.
-Jeśli nie będziesz działać przeciwko nam to myślę że pozwolimy ci odejść.
Spojrzała na niego nieufnie.
- Uwierzę dopiero, jak będę daleko stąd.
-Tak jak powiedzialem po bitwie pozwolimy ci odejść. Czy potrzebujesz tutaj czegoś w granicach rozsądku?
- Wolności? - zapytała z kpiącym uśmiechem - Moglibyście chociaż mi te pęta zdjąć… - poruszyła się na krześle, obrazując swoje spętanie.
-Dobrze zrobię to.... - Rufus westchnął i zdjął więźniarce pęta - tak jak mówiłem, wolność dostaniesz po odparciu ataku Kłów, według mojej wiedzy do bitwy dojdzie za 4 dni. Nie możemy teraz ryzykować.

Następnie odszedł z mocno mieszanymi uczuciami. Czy był za miękki dla tej zmieniającej kształty dziewczyny? Czy też powinien pokazać że mogą pomóc się jej wyzwolić spod władzy jej Pana? Może jeśli Emi odpowie na jego wiadomość, dowie się więcej. Było zbyt dużo do zrobienia, by skupiać większość uwagi na tamtej.

**********************************
Następnego dnia miał zamiar wraz z resztą drużyny złożyć wizytę u burmistrza i przekazać informację które zdobyli oraz plany ataku Azersi - miał nadzieję, że pozwoli to na odmienienie losów bitwy. Poza tym miał zamiar wspomnieć o planach uwolnienia jeńców z obozu Kłów.

Po rozmowie z burmistrzem Rufus planował skończyć swoje szkolenia z milicją, uczulając ich tym razem oprócz standardowych taktyk by byli czujni na próby magicznych dywersji. No o potem musieli w końcu przerzucić walkę na teren wroga...
 
Lord Melkor jest offline  
Stary 19-07-2023, 08:13   #284
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Poprzednia noc

Burmistrz Crawbert nie wydawał się nawet zaskoczony nocną wizytą bohaterów, ale już sprezentowany plik rozkazów wywołał u niego pełne szacunku zdumienie. Zaprosił gości do gabinetu i od razu zabrał się do studiowania dokumentów, prosząc, by dali mu pół godziny. Po tym czasie, gdy zaczynali już przysypiać w krzesłach, w charakterystyczny dla siebie sposób zastukał knykciami w biurko – znacznie mniejsze niż to w ratuszu, ale dalej imponująco masywne.
- Kły są pewne siebie, i to bardzo, a do tego lubią biurokrację. Operacja została zaplanowana w najmniejszym szczególe, zgaduję, że dlatego nawet te morderczynie miały podpisaną kopię rozkazów. Koordynacja wymagała będzie świetnego zgrania w czasie wszystkich pododdziałów z głównymi siłami - pogładził się po wąsie - Gdybyśmy mogli wprowadzić tam trochę chaosu, potrzebowaliby czasu na reorganizację…

***

Rufus

Podczas gdy pozostali szykowali plan odbicia jeńców z obozu bestii, półork postanowił podziałać nieco aktywniej. Przez jakiś czas nadzorował szkolenia straży i milicji, dyskretnie uczulając ich na wszelkie oznaki magicznych wpływów oraz dając wskazówki, jak najlepiej rozpoznawać i likwidować wrogich magów. Praca ze świadomością, że chwilowo nie czyhają na nich ani zmiennokształtni szpiedzy, albo kryjący się w ciemnościach mordercy, była zdecydowanie lżejsza, chociaż nawet mimo sukcesów i pewnych siebie zapewnień Gru’Tharga, wciąż wracały do niego uporczywe myśli. Czy dobrze zrobił, dając więźniowi więcej swobody? Czy Siostra Nocy za chwilę nie wróci, próbując ich zabić?


Wszyscy

Gdy tylko cała drużyna była gotowa, Jace wyczarował dla nich magiczne konie, a Vircan pomknął przodem w ptasiej formie, przemykając wśród gęsto padających płatków śniegu. Spotkali się ponownie kilka godzin później, w niewielkiej rozpadlinie niecałą milę od klifu kryjącego obóz, dobrze ukrytej przed jakimkolwiek zwiadem. Słońce chowało się już za horyzontem, gdy druid zdawał pozostałym relację z tego co zobaczył po dyskretnym zbadaniu wnętrza jaskini. Jego nadzieje, że jeńcy wrócili na swoje stare miejsce, okazały się płonne – więźniowie (szczęśliwie, w tej samej ilości co ostatnio) wciąż tłoczyli się w drugiej części pieczary, poza kilkoma, którzy wciąż skuci sprzątali posadzkę, zgarniając śmieci i odchody bestii. Te zaś tego wieczora odpoczywały: chimera w swojej norze, zaś stalowe byki zaległy w dawnym więzieniu, ukryte za solidnym płotem. W głównej komorze panowała dość luźna atmosfera. Kilku hobgoblinów sparowało się z minotaurem, dopingowana przez innych żołnierzy, którzy grali w kości lub czyścili broń. Nigdzie nie było widać ani dowódczyni hobosów, ani tego, który mógł być jakimś kapłanem.
Niektórzy z Kłów pilnowali zewnętrznego dziedzińca, a po ich liczebności można było wywnioskować, że część zajmuje się dłuższym zwiadem. Szczęśliwie nie mieli okazji na nich trafić, więc póki co cały obóz pozostawał nieświadomy obecności bohaterów. Czas było działać.
 
Sindarin jest offline  
Stary 24-10-2023, 13:13   #285
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Podejrzenia druida okazały się słuszne – w części jaskini służącej za kwaterę dowódcy, na szerokim stole poza mapą okolic znajdowało się sporo różnych dokumentów, zapewne raportów i istotnych notatek. Niestety, pomieszczenie nie było póki co puste. Bladoskóra hobgoblinka siedziała właśnie nad papierami, notując coś zawzięcie, więc Vircanowi pozostawało uzbroić się w cierpliwość i czekać na odpowiedni moment. Ta chwila pozwoliła mu dostrzec dodatkowe zagrożenie – z wielkiego łoża, którego posłania poruszały się lekko podczas poprzedniego zwiadu, wychynął łeb masywnego węża, a za nim kilkumetrowe cielsko, które podpełzło do hobgoblinki. Gad otarł się o nią, co zaowocowało czułym drapaniem po pysku.
- Głodny jesteś, co? – powiedziała zaskakująco miłym głosem - Zaraz ci coś przyniosę, zanim zeżresz kolejnego z tych patałachów – rzuciła, wstając i wychodząc do głównej komory. Wąż tymczasem wrócił do swojego legowiska, a Vircan wiedział, że to najlepszy moment. Spłynął jak najszybciej po ścianie, wyskoczył z niej i zgarnął jak najwięcej papierów ze stołu, nie zważając na ostrzegawczy syk od strony legowiska.
Druida kusiło odłożyć akcję na ciut później, by pozwolić hobgoblinicy dokończyć notatki, ale nie było na to czasu. W każdej chwili nad klifem mógł przelecieć zwiad na wywernie i wypatrzyć drużynę. Będą musieli sobie poradzić z tym co już było w dokumentach.
Zanurzył się w podłodze, gdy tylko łuskowaty łeb wysunął się z barłogu.
Po odłożeniu dokumentów pomknął w górę klifu, do czekających na niego towarzyszy.
- Dokumenty w większości zabezpieczone - zaraportował drużynie, a z dołu dało się usłyszeć podniesione głosy - Schodzę na dół. Dajcie mi dziesięć sekund przewagi i zaczynamy akcję.
Druid-żywiołak zanurzył się w głąb ziemi i pomknął na sufit jaskini. Gdy tylko wychylił jedno skało-oko i czekał patrząc na wejście, wyczekując nadejścia drużyny.
Kargar, wraz z ośmioma zebranymi na szybko członkami milicji, wyposażonymi w plecaki pełne ciepłych ubrań i koców, wycofali się do poprzedniej kryjówki, czekając za sygnał, po którym mieli przejąć jeńców.
Zgodnie z założeniami, Mikel odczekał chwilę i ostrożnie ruszył w wybrane miejsce. Rufus podążył za nim, okryty płaszczem niewidzialności. Już się nie mógł doczekać rozprawy z hobgoblinami.

Wychynąwszy przez sufit, Vircan zobaczył, że w jaskini panuje spore poruszenie. Z kwatery dowódcy dobiegała głośna rozmowa o jakimś złodzieju czy szpiegu, zaś żołnierze dookoła obserwowali ściany i wejście do jaskini, trzymając broń w gotowości. Ostrzegawczy okrzyk usłyszał dopiero, gdy zza górnej krawędzi wejścia do jaskini wychynęli Mikel, zapewne wraz z niewidzialnymi Jacem i Rufusem.

Nie było odwrotu, druid wyskandował zaklęcie i w całej jaskini wzdłuż ścian wyprysnęły kłącza splatając się w kolczastym uścisku, oplatając wszystko i wszystkich, którzy stali na drodze. To wzbudziło dalsze zaskoczenie przeciwnika. Sprytny czar druida podzielił jaskinię i wejście na kilka bloków oddzielając od siebie przeciwników. Uwięzieni przeciwnicy klęli, gdy bezskutecznie próbując się przebić, ranili się o ostre niczym brzytwa kolce. Rufus z Jace'm wlecieli niewidzialni, a zaraz za nimi Mikel, skupiając na sobie złość przeciwników.
Chwilę później druga ściana kolców wypełniła pomieszczenie blokując już niemal wszystkich przeciwników, gorgony, wiwernę, hobgobliny i minotaury.
Jace próbował zaczarować kapłana, ale nie udało mu się, czym spotęgował chaos wyłaniając się nagle w jaskini. W rewanżu hobgoblin próbował oślepić go zaklęciem, ale Jace odparł mroczną magię.
- Tu jest! Zarżnąć go! -
- Do mnie! Magowie są tutaj! - rozległ się krzyk dowódczyni, która wyskandowawszy magiczne zaklęcie bez problemu przeszła przez pułapkę druida, a jej gigantyczny wąż rzucił się na maga. Jedynie dzięki refleksowi, psionik zdołał osłonić się magicznym dyskiem przed olbrzymim cielskiem, które pewnikiem zgniotłoby go i odrzuciło niczym pluszową lalkę.

W tym czasie Mikel z Rufusem dobili dwóch przeciwników i walczyli z tym, by nie zostać wepchniętym do ściany. Na domiar złego, nieuwięziona chimera podleciała do dzielnych wojowników i opluła ich kwasowym oddechem swojej smoczej głowy.

Sprawa nie wyglądała różowo. Pomimo złapania przeciwnika w pułapkę, nadal byli rozciągnięci zbyt daleko na zbyt wielu frontach. Dodatkowo pozostający na zewnątrz przeciwnicy wymienili broń na łuki i zaczęli szyć dość precyzyjnie w pozostających na środku jaskini Mkiela i Rufusa.

 
psionik jest offline  
Stary 06-11-2023, 12:18   #286
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Walka zaczęła być chaotyczna. Z każdej strony słychać było szarpania zaskoczonych Kłów i ich bestii, bezskutecznie próbujących wyzwolić się z magicznych kolców. Dwóm minotaurom z pomocą hobgoblinów udało się wyrwać i podbiegli do stojącego na środku Mikela. Stojący poza jaskinią przeciwnicy momentalnie zmienili broń na łuki i zaczęli zasypywać bohaterów strzałami.
Jace poprawił zaklęcie niewidzialności i podleciał do kapłana i dowódczymi próbując rozproszyć ich na tyle długo, by nie zdążyli osłonić się zaklęciami i modlitwami. Spóźnił się. Zarówno dowódczyni, jak i jej wierny wąż bez problemu przechodzili przez cierniową ścianę. Psionik domyślał się użytego zaklęcia, ale nie miał zbyt wiele szans na rozproszenie go. Tuż pod nim, przemieniony druid ruszył do ataku przeskakując na ścianę i zręcznie omijając ataki przeciwnika. Dopadł kapłana i w dwóch uderzeniach pozostawia solidne rany na ciele hobgoblina. Nie czekając, odskoczył z powrotem na ścianę i zabulgotał skandując kolejne zaklęcie. W podłoża jaskini wystrzeliły kolce raniąc przeciwników w nogi. Resztę roboty wykonał wąż, który ostatecznie zmiażdżył żebra kapłana pozbawiając go tchu.
- Tikkik, do mnie! - dowódczyni próbowała zapanować nad swoim pupilem, ale póki działało zaklęcie psionika, wąż kompletnie ją ignorował.
Jace rozejrzał się po polu bitwy. Mikel szybkimi uderzeniami powalił właśnie chimerę, która stanowiła niemałe wyzwanie, jednak odsłonięty wojownik był doskonałym celem dla przeciwników. Stojący wokół niego zarówno w barierze, jak i poza nią dosłownie podziurawili go strzałami. Mikel padł najpierw na jedno kolano, by chwilę później dostać strzałę w plecy, która powaliła go na ziemię.
Widząc to, Rufus z furią i złością uderzył w hobgoblina wywołując falę strachu, po czym schylił się stabilizując swojego przyjaciela i tamując krew.
Widząc to, Jace podleciał bliżej środka jaskini i osłonił walczących wojowników dwiema chmurami gęstej, mlecznej mgły, która okryła wejście jaskini i ścianę kolców z gorgonami. Strzały ustały niemal natychmiast.
- Wycofujemy się! Dać sygnał zwiadowcom! - dobiegł ich jedynie okrzyk z mgły.
 
psionik jest offline  
Stary 09-11-2023, 09:58   #287
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Wewnątrz wciąż pozostawało jednak wielu wrogów, stanowiących śmiertelne zagrożenie. Widząc wciąż nieprzytomnego Mikela tygrys-Vircan zeskoczył ze ściany lądując na truchle chimery, po czym wywarczał inkantację, lecząc rany wojownika. Ten otworzył oczy i nie tracąc czasu, zerwał się na nogi, sięgając po miksturę leczącą – kilka łyków później był już gotów do dalszej walki. W tym czasie, naradziwszy się telepatycznie z druidem Jace pomknął z powrotem do jaskini, w której kryła się hobgoblińska dowódczyni ze swym gadzim towarzyszem. Skupił się na tym drugim, sięgając do pokładów prymitywnej agresji, którą skierował przeciwko jego pani. Potężne szczęki zacisnęły się na kobiecie, która nie próbowała go nawet zranić, broniąc się rozpaczliwie i starając się uspokoić przyjaciela. Ale to nie był koniec. Psionik, sięgnąwszy po uprzednio przygotowaną tabliczkę, telekinezą prosto pod twarz hobgoblinki. Ta, zaskoczona pojawieniem się znikąd jakiegoś przedmiotu, spróbowała przeczytać napis: efektem była eksplozja, która poraniła jej twarz. W tym momencie zorientowała się w pełni, że ma do czynienia z niewidocznym przeciwnikiem – rozpoczęła inkantację, w której Jace rozpoznał zaklęcia przywołujące chmarę nietoperzy. Mimo prostoty czaru, a może dzięki niej, ciężko mu było ją powstrzymać, nie zadziała ani bezpośrednia kontra, ani telekinetyczne powalenie jej na ziemię.
W głównej komorze walka trwała w najlepsze. Vircan wciąż skupiał się na uleczeniu ran Mikela i dopiero gdy skończył rzucił się na osłoniętego halucynogenną mgłą minotaura, dotychczas zapatrzonego tępo w przestrzeń. Jego pancerz okazał się dużym wyzwaniem – ledwo zdołał przebić się pazurzastą łapą, bardziej otrzeźwiając niż raniąc wroga. Znacznie większą krzywdę wyrządził mu Rufus. Po kilku niecelnych uderzeniach w końcu jego duchowy topór wbił się w ciało bykoluda, wysysając jego siły życiowe i wzmacniając półorka. Ten poszedł za ciosem i z rykiem uderzył po raz drugi, ciężko raniąc i oszałamiając przeciwnika. Mimo to wciąż był chętny do walki – zatoczył łuk ogromnym młotem, trafiając wielkiego tygrysa, osłaniając się tarczą przed jego zębami i zaraz potem poprawiając kolejnym łupnięciem, które niemal zwaliło Vircana na posadzkę.
Mikel także nie próżnował. Ledwie podniósł się na nogi, a już dopadł hobgoblina, który nieomal go zabił. Odpłacając pięknym za nadobne, powalił go na ziemię, dobijając kopnięciem, a zaraz potem odwrócił się, słysząc głuche uderzenie tuż za plecami. To wywerna opadła na ziemię, w końcu wyzwoliwszy się z magicznych cierni. Jak się jednak okazało, wcale nie wyszło jej to na zdrowie. Mikel zwinnym susem dopadł do stwora i zasypał go gradem uderzeń, co wystarczyło, by już pokłuta i ociekająca krwią bestia padła bez życia. Wojownik nie czekał na oklaski: dopadł do minotaura, z którym męczyli się jego towarzysze, i z całej siły uderzył go pod kolano. Zanim olbrzym upadł, dostał jeszcze kilka ciosów, ale nie miało to wielkiego znaczenia, zaraz potem na jego szyi zacisnęły się szczęki Vircana, łamiąc kark.

Pole bitwy, otoczone mgłami, murem cierni i kamiennymi kolcami, było już praktycznie opustoszałe, ale w pomieszczeniu dowódcy walka trwała w najlepsze. Wezwane przez hobgoblinkę nietoperze nic sobie nie robiły z niewidzialności Jace’a i mimo, że nie mogły mu zrobić wielkiej krzywdy, psionik ani myślał zostawać w ich towarzystwie i się wykrwawiać. Przeleciał na drugi koniec jaskini i telekinetycznym pchnięciem posłał dowódczynię prosto w przyzwaną chmarę wiedząc, że ta nie da się kontrolować i zainteresuje się najbliższą ofiarą. Podczas gdy Vircan zajmował się swoimi ciężkimi ranami i rozposzeniem zaklęć, teraz bardziej przeszkadzających niż pomagających, Rufus i Mikel pomknęli w stronę ostatnich walczących.
Hobgoblinka i jej towarzysz bronili się do samego końca, mimo że nie mieli najmniejszych szans. Potężne uderzenia topora Rufusa, dziesiątki szybkich, wzmocnionych magią ciosów Mikela, a do tego niewidzialny Jace, miotający wrogami telekinezą po całym pomieszczeniu – zanim Vircan przedarł się przez własne zaklęcia, wrogowie byli już martwi. Rozprawienie się z wciąż oczarowanymi gorgonami było już błahostką, a z Kłów żaden nie pozostał na polu boju. Po rozproszeniu ostatnich zaklęć okazało się, że czwórka będąca na zewnątrz gdzieś zniknęła, podpalając wcześniej pole namiotowe.

Bohaterowie zostali sami na pobojowisku, a jedynymi żywymi poza nimi byli jeńcy, bladzi i półprzytomni z przerażenia. Żaden z nich nawet nie próbował się ruszyć, czekając na dalsze wydarzenia, albo zwyczajnie nie mając siły.
 
Sindarin jest offline  
Stary 12-11-2023, 11:46   #288
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Jace rozwiał iluzję niewidzialności. Krew skapywała z wielu miejsc na jego ciele, drobnych ugryzień roju nietoperzy, ale nadal wyglądał zdecydowanie lepiej niż reszta towarzyszy. Wziął głęboki oddech, potem drugi i trzeci skupiając na sobie energię, która zasklepiła krwawiące rany.
Prostym zaklęciem strzepnął z siebie krew i zabrał dokumenty zabezpieczone przez Vircana. Mieli sporo spraw do załatwienia, ale najważniejsze było uwolnienie jeńców.

Mag podleciał do nich, odwodnionych, zagłodzonych pełnych marazmu. Nawet teraz nie było widać w nich radości. Biedacy byli zbyt zmęczeni, żeby się radować. Czekając aż Vircan pojawi się z leczeniem, Jace zaczął wyciągać z toreb ciepłe ubrania i wcześniej przygotowane i zabrane mikstury. Nie mieli wiele czasu, musieli się ewakuować, ale ich sukces zależał również od morale więźniów. Zniechęceni i pozbawieni woli przetrwania mogą pociągnąć drużynę na dno, dlatego też Jace poświęcił chwilę by magicznie doprowadzić ich do jako-takiego porządku. Jeśli będą wyglądać lepiej, zjedzą magicznie doprawione jedzenie, będą czuć się lepiej, a to zwiększy ich motywację do przetrwania.
 
psionik jest offline  
Stary 17-11-2023, 22:08   #289
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację



- Niektórzy z Kłów uciekli - odezwał się w końcu Rufus po chwili ciszy i po tym jak sprawdził stan swoich ran.
- To powinniśmy chyba my też wziąć jeńców i stąd się zmywać - oddział Kargara na nas czeka - dodał, stwierdzając, że czas może nie działać w tej sytuacji na ich korzyść. W końcu uciekający żołnierze Kłów mogli być w stanie sprowadzić pomoc, pytanie jak szybko.

- Warto szybko przeszukać komnatę dowódcy. Może są tam jakieś przydatne informacje, listy czy cokolwiek. Potem faktycznie powinniśmy się stąd zbierać. Zabieramy co się da i spadamy? - Mikel spojrzał pytająco na magów. Oni zawsze mieli jakiś chytry plan na podorędziu.

- To sprawdź tą komnatę a ja popilnuję jeńców - zaproponował Rufus, po czym przyjrzał się grupie.

- Wasz koszmar się kończy - stwierdził pewnym siebie tonem - jesteśmy Mścicielami z Pheandar i zabierzemy was stąd do Longshadow. Czy ktoś potrzebuje natychmiastowej pomocy? Możecie iść? Mamy mikstury uzdrawiające.

Vircan potrzebował kilku minut aby sprowadzić oddział Kargara do jaskiń. Poprowadził ich wcześniej wykopanym tunelem, ze szczytu klifu, ale sam wrócił przed główne wejście, wciąż biegając nawet po pionowych ścianach dzięki zaklęciom.

- Jestem Vircan. Druid i uzdrowiciel - przedstawił się jeńcom po tym jak wypluł z pyska sakwę z bazami wywarów, składnikami, komponentami oraz piklowanymi jeżynami - Jesteśmy tu by wam pomóc. Potrzebuję wiedzieć kto z was jest w najgorszym stanie? Mówię o ranach, głodzie, chorobach…
Kolejne minuty Vircan spędził instruując jednego z ludzi w lepszym stanie które słoiki i składniki wybierać. Piklowane jeżyny były jedyną opcją dla błogosławieństwa Dobrych Jagód, które potrafiły łatwo i bez obciążania organizmu wypełnić żołądek i wzmocnić ciało. Przydzielił je po kolei tym w najgorszym stanie. Chorych leczył magicznymi wywarami. Zranionych magią leczącą i na koniec nie miał już żadnej pozostałej magii poza jednym błogosławieństwem mającym chronić całą ich grupę przed zimnem przez najbliższe godziny.

2x Goodberries, w sumie 4k4 sztuki. Mam jeszcze do Spontaneous Castowania Cure Light Wounds, 2x Cure Moderate Wounds raz 2x Cure Critical Wounds. Poza tym pewnie jeszcze 2-3 moje uber leczenia po 32 hp i 3 sloty na wywary dla dowolnych zaklęć druidzkich poziomów 0-3. W tym lesser restoration jeśli ktoś jest chory. Na koniec Communal Endure Elements. I jestem wypstrykany z zaklęć i została mi tylko jedna przemiana =]



Jeńcy bez słowa poddali się zabiegom, zbyt przerażeni widokiem gadającego tygrysa i jatką, która rozegrała się ledwie chwilę temu. Kilka minut później wyglądali już znacznie lepiej, na kilku twarzach zagościły nawet słabe uśmiechy, dało się słyszeć parę podziękowań. Wciąż jednak pozostawali w głębokim szoku, nie do końca świadomi tego, co ich czeka.

-Jak jesteście gotowi, to możemy się zbierać - Rufus przyjrzał się jeńcom, czy wszyscy są w stanie iśc. Walka z minotaurami i wyyernami była zacięta i w pewnym momencie wydawało się już, że jest z nimi krucho. Ale jednak dzięki sprytnie użytym zaklęciom byli w stanie zaskoczyć i rozdzielić wrogów. Na pewno poszło im lepiej niż w wieży czarownika...


 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 17-11-2023 o 22:11.
Lord Melkor jest offline  
Stary 25-11-2023, 12:55   #290
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Atak na obóz wroga zakończył się jak większość ich dotychczasowych działań. Pokonali przeciwnika bez strat własnych. Nie obyło się bez odrobiny chaosu, ale rezultat końcowy można było uznać za zadowalający. Zaklęcie druida zdecydowanie ułatwiło potyczkę. Zamiast walczyć jednocześnie z całym obozem, operacja przerodziła się w kilka mniejszych, następujących po sobie potyczek, a w takiej sytuacji Mikel czuł się całkiem nieźle.

Wojownik zdecydowanie potrzebował tego zwycięstwa. Niedawny szturm na wieżę maga, który niemal zakończył się dla nich tragicznie, pozostawił mężczyznę z poczuciem porażki, które należało jak najszybciej zmazać. Nie mógł sobie pozwolić na wątpliwości. Nie mógł sobie pozwolić na wiarę w siły swoje, czy swoich towarzyszy. Ta wiara musiała być jak najszybciej przywrócona i dokładnie tak się stało.

Z uśmiechem przywitał się z uwolnionymi, ale nie wdawał się w niepotrzebne dyskusje. Musieli jak najszybciej stamtąd zniknąć. Na szczęście eskortowanie takiej ilości ludzi będzie dużo łatwiejsze, kiedy tylko dotrą do nich posiłki z fortu.

 
__________________
Potrzebujesz pomocy z kartą do Pathfindera lub DnD?
Zajrzyj do nas!
shewa92 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:36.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172