Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-09-2020, 21:33   #41
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Kilkanaście minut wcześniej w czasie podróży łodziami:
Aleksander wychodził z otumanienia substancją, którą wcześniej łyknął i odezwał się do ryboludzi:
- Ależ oczywiście, z wielką radością wystąpię dla Państwa w świetlicy mam jeszcze sporo pieśni. Chciałem jednak podkreślić, że jestem jedynie przekaźnikiem pieśni i opowieści o Wielkich Przedwiecznych nie jestem obdarzony łaską, jaką wy macie. Nie nadaję się na ofiarę dla Ojca Dagona, Matki Hydry czy innych Wielkich Przedwiecznych. Nie jestem godny takiego zaszczytu, mało tego jestem przekonany, że wszelkie bóstwa czy byty wyższe obraziłby się za tak lichą ofiarę, ze skromnego grajka Warszawskiego może nawet rzuciliby klątwę za prezentowanie takich śmieci ? - ale wbrew swoim przewidywaniom nie do końca rozgryzł swoich rozmówcom. Rheoli dopytywał nawet o Wielkich Przedwiecznych, Ojca Dagona i Matkę Hydrę. Pytania odrobinę zbiły z tropu Aleksandra. Ostatecznie Rheoli zorientował się, że chodzi o bóstwa i wyjaśnił:
- Miejscowa wiara - w przeciwieństwie do słupo-religii - opiera się na szacunku do otaczającego nas świata. Na dole jest woda, z której powstały nasze ciała, a na górze jest niebo, do którego wędrują nasze dusze. Dlatego ryby są bliżej początku, a ptaki bliżej końca. Wszystko co pomiędzy trwa przytrzymywane przez Słupy Świata... właściwie słupy są wielkie i przedwieczne, więc może to są Wielcy Przedwieczni, o których mówiłeś? Niestety to są kwestie słupo-religii... czy religii "I" jak zdaję się wolą się nazywać. - spojrzał na Goćczę, czy słyszała, ale nie - O tym porozmawiajcie z kapłanem Fydlonem.

Odnośnie ofiar z ludzi jedynie pod nosem przebąknął "MY nikogo nie topimy w kwasie." tak, że tylko Aleksander go usłyszał.

W świątyni:
Najpierw odezwał się Bartosz.
- Szanowny Panie – zaczął, nie do końca pewien, czy powinien do niego mówić „ojcze” lub „proszę księdza”- W naszym świecie istnieją tylko ludzie. Mamy ludzi o jasnej skórze, żółtej lub czarnej, mieszkających na różnych kontynentach, ale wszyscy są naukowo rzecz ujmując jednym gatunkiem i mogą się rozmnażać między sobą. Co do Boskich Słupów, ym… – zawahał się – Mamy budowle, które sięgają niebios, mogą w nich mieszkać lub pracować ludzie, ale nie są zbyt powszechne w regionie, z którego pochodzimy, choć są znane w świecie. Nie wiem czy o to chodzi? Jaką rolę pełnią te Słupy w tym świecie i czemu są takie ważne? Czyżby… pełniły jakąś rolę religijną? Jeśli tak, to niestety nie znamy owych Słupów. Przepraszam, dopiero tu trafiliśmy i nie do końca wiemy, jak się sprawy mają w tym świecie. – dokończył nieco niezgrabnie. Kapłan natychmiast mu odpowiedział:
- Jasnej skórze jak my... a i o czarnoskórych słyszałem, choć nie spotkacie ich w tej okolicy. Natomiast żółta skóra... istnieją choroby, w których skóra nabiera niezdrowego, żółtego koloru, ale chyba nie o to chodzi? W każdym razie nasi sąsiedzi ryboludzie to też ludzie, choć ich wygląd może was dziwić jeśli w waszym świecie nie występują... - na co Rheoli dodał:
- Dziwią nawet niektórych z tego świata. - a kapłan kontynuował jakby ignorując ten komentarz:
- Boskie Słupy przytrzymują niebo, aby ten nie spadł i nie skończył tego świata. Herwing i Bosztynna - drodzy przywódcy naszych zjednoczonych społeczeństw - dostąpili zaszczytu kontaktu z jednym z Boskich Słupów i przekazali nam wiele nauk. Boskie Słupy widzą i słyszą wszystko, a nasza religia ukazuje im, że jesteśmy wobec nich lojalni. - na co Rheoli dodał widząc wasze miny, a w szczególności lekkie niedowierzanie na twarzy Mirosława:
- Boskie Słupy fizycznie istnieją, choć żadnego nie ma w pobliżu. Wydaję mi się, że Taumara zabrania... - cokolwiek miał powiedzieć to Fydlon przerwał mu:
- Ale tutaj nie jest Taumara. W każdym razie bez Boskich Słupów nastąpiłby koniec świata. - zakończył, a Bartosz dodał od siebie:
- Ah, zapomniałem się przedstawić, przepraszam. Nazywam się Bartosz. – mężczyzna dodał szybko – Bardzo nam miło, że przygotowano dla nas poczęstunek. Czy jednak… moglibyśmy prosić o jakąś ciepłą odzież na zmianę? Część z nas wpadła do wody i jesteśmy całkowicie przemoczeni, burza także zrobiła swoje. - Fydlon uśmiechnął się:
- Przepraszam. Przybyszu Bartoszu - stań na tamtej kratce. - wskazał ręką kratkę na podłodze w pobliżu ściany, a widząc wahanie dodał - Tego nie znacie? - wyraźnie był zadowolony, że coś nowego może wam pokazać. - Nie musisz tam stawać, ale proszę o zaufanie. - podszedł do niewielkiej dźwigni na ścianie, której wcześniej nie dostrzegliście. Oczekuje na Bartosza, aby stanął na kratce. [w zależności od decyzji Bartosza Fydlon albo pociągnie za dźwignię albo nie; chyba, że ktoś chce "wskoczyć" przed Bartosza i zgłosić się do tego testu zaufania na ochotnika]

Później była kontynuowana rozmowa.
- Daniel Jeremiasz Czerniszewski zwany również "Kocimiętką". Wielebny Fydlonie, jestem zaledwie medykiem, znawcą i wytwórcą leków wszelakich na przeróżne schorzenia i ratujące ciało, oraz umysł. Widzę, że wasza technologia jest troszkę za tą którą dysponujemy w naszym świecie, ale jestem całkiem pewny że mógłbym na szybko udzielić rad jak ograniczyć szkodliwy wpływ substancji na zdrowie. Dzięki Panience Goćczy, za co jestem wielce wdzięczny, mniej więcej rozumiem stan waszej medycyny i przyznam, że jestem... zaniepokojony. Jeśli będzie wasza wola i potrzeba, oraz czas bym posiadał z chęcią przekażę Państwu wszelką wiedzę medyczną w moim posiadaniu. Dzięki temu możecie oczekiwać wzrostu przeciętnej długości życia o co najmniej pięć do dziesięciu lat w zdrowiu. - powiedział Daniel, a kapłan odpowiedział mu:
- Oczywiście przyjmiemy każdą pomoc. Mówię tutaj w imieniu naszych zjednoczonych społeczeństw, ale i samo Hoer mogłoby skorzystać z pomocy w tym zakresie. - a Daniel kontynuował:
- Nie ukrywam, że mam wiele pytań i byłbym wdzięczny za każdą informację którą uznacie za stosowne. Niestety, jak mój towarzysz nie wiem czym są boskie Boskie Słupy, ale rad jestem wielce, że Bóg żyje z wami... Prawdę mówiąc w naszym świecie ostatni udokumentowany zapis w pismach o obecności żywego Boga wśród ludzi jest sprzed... dwóch tysięcy lat. Pomimo tego wielu z nas żywi szczerą wiarę. Za to nauczyliśmy się budować podniebne wieże sięgające chmur ze szkła i metalu. Z chęcią poznam imię waszego Pana i usłyszę o nim. Zdaję się na waszą mądrość i doświadczenie.
- Dwa tysiące lat... to bardzo długi okres. Niestety nie znamy jego imienia. Zgodnie z przekazem Bosztynny i Herwinga Boski Słup, z którymi rozmawiali powiedział, że lepiej wyznawać ich kolektywnie bez rozróżniania. Każdy z nich jest jednakowo potężny i każdy widzi i słyszy wszystko. Wcale nie zdziwiłbym się, gdyby Boski Słup przemówił do was - ze względu na wasze wyjątkowe pochodzenie. Także - tutaj spotkanie z Bogiem to tylko kwestia czasu i miejsca. - przez moment zamyślił się - I wiary. Oczywiście. Choć... w waszym przypadku jak zobaczycie to uwierzycie. W przeciwieństwie do Boga odległego o dwa tysiące lat Boskie Słupy jak najbardziej interesują się współczesności i dlatego mam pewne teologiczne wątpliwości, czy w waszym przypadku konieczna jest wiara. W naszym takich wątpliwości nie mam. Nie jeden zuchwalec jechał przed oblicze jednego z Boskich Słupów i w najlepszym razie wracał z niczym, a w najgorszym znikał.

Odnośnie wież ze szkła i metalu to zebrani wyraźnie nie uwierzyli w słowa Daniela. A raczej: nie mogli uwierzyć. Nie wiedzieli nawet, czy na świecie istnieje tyle metalu, żeby postawić wieże tak wielkie jak Boskie Słupy.

Wydawało się, że wasze środki ostrożności związane z liczbą osób nie były konieczne. Nic nie wskazywało na to, żeby ktokolwiek chciał kogokolwiek zabijać, czy składać w ofierze. Oczywiście mogli usypiać waszą czujność, ale nawet gdyby Fydlon i trzymająca się niego kobieta byli świrami-fanatykami pozorującymi w miarę normalnych ludzi to zebrani w żadnej mierze nie przejawiali tego błysku jaki można spotkać u różnej maści ultra-radykałów. Po prostu byli ciekawi waszego przybycia, a w świecie, w którym nie ma telewizji trudno o rozrywkę. A już w szczególności trudno o uczestnictwo w wydarzeniu historycznym jakim potencjalnie mogło być wasze przybycie. W szczególności, że ze stolicy spłynęła jakaś przepowiednia, która ich fascynowała nie tylko ze względu na treść, ale samo to, że nagle Hoer stało się ważne. Dotychczas było prawie-że przybudówką do karczmy znajdującej się jakiś kilometr na północ przy trakcie łączącym egzotyczne miejsca obcego gatunku: Zwierzyńca i Taumary.

Z zachowania miejscowych zaobserwowaliście, że składali ręce w dziwny sposób. Podobnie jak do "amen", ale dolna część prawej dłoni dotykała końca najdłuższego palca lewej dłoni. W taki sposób odpowiedziano na gest złożonych dłoni Bartosza. Zasadniczo nie kłaniali się, a upadek na kolana Aleksandra potraktowali jakby coś mu się stało i potrzebował pomocy.

Ostatnim z przemawiających wśród was był Aleksander. O dziwo Ajrczal trzymał się z boku i za bardzo nie odzywał się, a i mało osób zwracało na niego uwagę. Zdaję się, że zaczął wtapiać się w tło, choć teoretycznie powinien być tutaj najważniejszy i najbardziej znany. Jakby snuł jakieś zaklęcia na zebranych, aby wymazać siebie z ich zainteresowania. Tymczasem Aleksander przemawiał po upadku na kolana:
- Proszę o wybaczenie, Starszyzno, lecz musiałem usiąść. Po przybyciu do waszego świata jakaś tajemnicza siła być może wasz Lord I? O którym z chęcią dowiem się więcej, uzdrowiła mój złamany kręgosłup jednak kończyny, których nie używałem od wczesnego dzieciństwa są w złym stanie. - ta informacja wstrząsnęła zebranymi bardziej niż wcześniejsze wypowiedzi o metalowych wieżach. Fydlon uniósł oba ramiona jakby w symbolu ukrzyżowania i powiedział do zebranych:
- Sami słyszycie. Nie mógł chodzić, miał złamany kręgosłup, a teraz oto stał wśród nas i szedł z przystani tutaj. Widzicie i słyszycie tak i wasze uczynki są widziane i słyszane. Przybysze mają do wypełnienia ważną misję, ale i wasza wiara może zwrócić na was uwagę Bogów i wówczas też mogą dotknąć was ich cuda. - teraz brzmiał jak fanatyk religijny. Trochę jakby wcześniejsza maska miłego i gościnnego starca opadła. Choć wciąż był miły i gościnny. No i był starcem. Ale Aleksander kontynuował:
- Z wielką chęcią skorzystałbym z ciepłego jadła, prosiłbym też o możliwość ubrania na zmianę w zamian jestem gotów odpłacić się pieśnią i opowieścią. Ten tutaj chłopczyna jest pod moją opieką jestem odpowiedzialny za wszelkie jego omyłki, jako że to dziecko nie jest w naszym świecie uznawany za w pełni praw istotę. Biedak bardzo dużo przeszedł ostatnio bardzo mi na nim zależy. - i wówczas na zewnątrz rozbłysło światło tak bardzo, że aż większość osób zasłoniła oczy. Po paru sekundach nastąpił grzmot tak silny, że aż parę osób odskoczyło.

Piorun nie uderzył jednak w świątyni. Różnica między światłem, a dźwiękiem była wyraźna. Nie przypominacie sobie jednak aż tak potężnego pioruna. Taki dźwięk wywoływał piorun uderzający w wasz blok albo blok obok, a nie oddalony o kilkaset (albo i więcej) metrów. Łysy, niski mężczyzna, który wcześniej pytał "czy już w porządku" wybiegł jak oparzony. Pognał do swojego domu sprawdzić, czy wszystko w porządku z jego bliskimi. Reszta zastygła w oczekiwaniu, ale jak szalała zawierucha tak szalała.

- Proponowałbym poczekać chwilę tutaj. - powiedział Fydlon odzyskując swój spokojny sposób mówienia. Nie dodał już, że przejdzie bokiem.
 
Anonim jest offline  
Stary 23-09-2020, 22:14   #42
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
- Ym... - Bartosz rzeczywiście zawahał się chwilkę, słysząc, co powinien zrobić. Uznał jednak, że może zaufać staruszkowi - w końcu, czemu nie? Wzruszył ramionami i stanął na klatce, uśmiechając się lekko zdenerwowany. Miał wielką nadzieję, że nie staniu mu się żadna krzywda... ale mimo to bał się nieco. Głupiutkie, czyż nie?
 
Kaworu jest offline  
Stary 24-09-2020, 09:47   #43
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Bartosz (i reszta):
Stanąłeś na kratce, a kapłan podszedł do dźwigni i poinstruował cię, żebyś zasłonił ręką nos, usta i oczy. Zrobiłeś to. Nie widziałeś, ale większość patrzyła z wyraźnym zainteresowaniem - właściwie takim samym jak twoi towarzysze. Nieliczni nie okazali zbyt dużego zainteresowania, a w tej grupie byli Goćcza (po jej minie było widać jakby nic nadzwyczajnego nie działo się) i Rheoli (ten miał kwaśną minę i nie patrzył w tamtym kierunku). Kilka innych osób bardziej była zainteresowana słupem stanowiącym centralną część pomieszczenia niż twoją przygodą ze staniem na kratce.

W momencie, gdy zasłoniłeś twarz, nos i usta kapłan pociągnął za dźwignię i z kratki wystrzelił w twoim kierunku strumień gazu. Czułeś jakby ciepło, ale nie gorąco. Bardzo szybko twoje ubranie stało się suche tak jak i twoja skóra i włosy. Kapłan pociągnął za dźwignię i po chwili poinstruował, żeby odsłonić twarz. Na twoich dłoniach od wewnętrznej stronie, jak i oczach, nosie i ustach wciąż znajdowała się woda - ale twoje ubranie i reszta ciała była sucha.
- Suszarka. - powiedział kapłan zadowolony, a ty nie czułeś już aż takiego zimna jak wcześniej.

Wszyscy:
Kapłan zaprosił resztę do wysuszenia się. Macie pierwszeństwo, ale i zebrani miejscowi skorzystają - choć nie wszyscy.
 
Anonim jest offline  
Stary 24-09-2020, 10:56   #44
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Alexander czuł się przepalony, kiedyś bardzo dawno temu spróbował kokainy, żeby wypełnić kilka ciężkich zleceń w pracy, przyszło, mu tego bardzo żałować jego organizm kazał mu zapłacić za to sporą cenę, wypalając w krótkim czasie endorfiny w mózgu, zostawiając po sobie pustkę.

Udało mu się uniknąć uzależnienia czy depresji rozumiał, że nie jest to powszechne, jego ciało było po prostu bardziej wyczulone. Obecnie czuł się podobnie. Ucieszył się, że jego słowa wywołały pożądaną reakcję, choć fanatyzm i oczekiwania mogły wydać się niepokojące to jak na razie zdawały się służyć na ich korzyść.

Ryboludzie zdawali się być grupą dyskryminowaną religijnie Sowa zaczął rozważać jak by mógł przerobić opowieści "Samotnik z Providence" żeby dać im nieco więcej, pewności siebie nie wywołując przy okazji wojny religijnej ?

Na razie porzucił rozważania na ten temat. Korzystająca z gościnności doczłapał się do suszarki, w stylu rozpaczliwym ciężko było stać, ale ocalało go to przed zapaleniem płuc, za co głośno podziękował.

Upewnił się też, że mały Filip Kałuża skorzysta z machiny, gdyż czuł się za dzieciaka odpowiedzialny.
 
Brilchan jest offline  
Stary 26-09-2020, 10:24   #45
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Miras też postanowił skorzystać z suszarki. Ciekawa sprawa, ale z drugiej strony ten świat był inny. Czemu więc wioskowi nie mieli mieć czegoś takiego?

- Mamy coś takiego też u siebie. Trochę inna ale efekt ten sam. - rzekł po zostaniu wysuszonym.

Mirek nie udzielał się tak bardzo w całej rozmowie jak reszta, rzucając czasem komentarze od siebie, ale raczej nie odzywając się nie pytany. Z drugiej strony wszystko uważnie obserwował, będąc równie zaciekawionym otoczeniem jak otoczenie było zaciekawione nimi. Tylko nie dopytywał się tak bardzo jak tamci.

Kiedy uderzył piorun, zerwał się ze swojego miejsca. Dobrze że był w budynku, bo napierśnik i szabla mogły przyciągnąć cholerny piorun. Z drugiej strony. W tym było coś dziwnego.

Spojrzał po miejscowych, wstał i podszedł do wyjścia jakby nasłuchując. Siła rozbłysku nie zgadzająca się z grzmotem. Stał tak zastanawiając się i wsłuchując w ulewę.

- Też mamy burze, ale przy takim błysku zwykle od razu słychać grzmot. To było... dość dziwne.
 
Stalowy jest offline  
Stary 06-10-2020, 16:31   #46
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Bartosz znów ukłonił się lekko i złożył przed sobą ręce jak do modlitwy, dziękując tym razem za osuszenie. Teraz, gdy już nie był mokry, czuł się naprawdę świetnie. Zstąpił z miejsca, na którym stał, tak, by inni mogli także się wysuszyć, gdyby tylko chcieli.

W momencie, gdy nagły błysk, a potem grzmot zabębniły na dworze, Bartek podskoczył, przerażony jasnym blaskiem i hałasem. Dopiero po chwili dotarło do niego, że jeśli piorun uderzył tak blisko, by być aż tak jasnym, to dźwięk powinien dotrzeć do niego w tym samym momencie, a nie po paru chwilach. Zmarszczył czoło, zastanawiając się nad możliwym wyjaśnieniem fenomenu. Zastanawiał się nawet, czy by nie zapytać o to kapłana Fydlona, ale z drugiej strony wydało mu się, że to głupota i nie chciał mu zawracać głowy.

Postanowił – oczywiście – zostać w środku. Burza za oknem, huk, grzmot, a on miałby gdzieś sobie iść? Zwłaszcza teraz, gdy był suchy? Nie może być!

Gdy mokrość już mu nie przeszkadzała, rzucił ciekawskim okiem na ekwipunek chemiczny, który był zgromadzony w wieży. Zawsze chciał zostać biologiem molekularnym i zdał maturę z tą właśnie myślą – zresztą, z ładnymi ocenami. Niestety, nawet nie postawił stopy na wydziale biologicznym – z różnych powodów – ale pasja do nauk przyrodniczych mu została, podobnie jak ogólna ciekawość intelektualna i pragnienie zostania kiedyś naukowcem.

Byłoby w sumie ciekawym uśmiechem losu, gdyby musiał trafić do alternatywnej, pseudo-średniowiecznej rzeczywistości, aby wreszcie zostać przyrodnikiem. Kto wie, może mają tu i uniwersytety i jeden z nich mógłby ukończyć?

Eh, czy nie wolno mu marzyć?
 
Kaworu jest offline  
Stary 15-10-2020, 20:12   #47
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Informacje ogólne:
  1. Jak wiemy z tematu komentarzy Daniel stał się BN.
  2. Postać archiwumx wejdzie do gry w następnym odpisie, który chciałbym napisać około kolejnej środy. Prosiłbym o wasze deklaracje jakoś tak do przyszłego poniedziałku.
  3. Przepraszam za lekki "railroad" na terenie Hoer. Wychodzimy z niego i mam nadzieję, że od kolejnego odpisu całkiem wyjdziemy. Sayer i Pruys to postacie stworzone przez was i ich opis znajduje się we wcześniejszych deklaracjach. Trzy nowe postacie jak macie pomysł to dajcie im imiona i opis wyglądu, a ja dorobię resztę - choć jak macie ochotę to możecie i pociągnąć ich wątki dalej. Istotne jest to, że ta trójka ma najwyżej umiarkowany stosunek do religii (a mogą być i wrogo nastawieni, choć raczej tego nie ujawniają, a przynajmniej nie bardziej niż Rheoli), są rasy białej i nie są aktywnymi członkami oddziału zwiadowczego - jedyny zwiadowca w budynku to Goćcza.
  4. Wracając do "railroad" to moglibyście je szybko i łatwo przerwać po prostu wybiegając w wichurę, ale to wymagałoby pozostawienia na miejscu Filipka i Daniela i prawdopodobnie byłoby odczytane jako dziwne przez Fydlona (aktualnie bardziej zajętego utrzymaniem ciepła w budynku). Na zewnątrz temperatura rzeczywiście mocno obniżyła się. Z drugiej strony Rheoli natychmiast zakwalifikowałby was jako przyjaciół i wybiegł z wami starając się was zaprowadzić do budynku ryboludzi.
  5. Perspektywa pozostania w budynku to możliwość uzyskania nowych przyjaciół. Nikt przy słupie nie będzie chciał rozmawiać i będą skupieni na modłach, a w tym Filipek i Daniel. Próba odebrania ich siłą spotka się ze stanowczym sprzeciwem Fydlona, a dalsze próby nastawią do was wrogo niemal całą osadę. Z drugiej strony osoby wymienione jako nie modlące się przy słupie będą chętne do rozmowy, a w tym i Fydlon.
  6. Dotarcie do słupa, pary przy oknie i Fydlona będzie wymagało testu odporności waszych organizmów - te chemikalia na serio są nieznośne, a kwestia odporności modlących się jest z kategorii niesamowitych osiągnięć.
  7. Pomimo obaw Rheoliego nie zostaniecie zahipnotyzowani jeżeli podejdziecie do słupa.
  8. Możecie dołączyć się do modłów.
  9. Streszczenie wymaga ode mnie więcej pracy. Pisałem i kreśliłem aż doszedłem do wniosku, że ważniejsze jest wysłanie tego odpisu niż dokończenie streszczenia.

Bartosz, Miras, Aleksander:
Mroczny marazm objawił się w świątyni i wszystkich przyprawił o gęsią skórkę. Czas jakby spowolnił. Wydawało się jakby mijały dni, a może i tygodnie, ale w rzeczywistości upłynęła może najwyżej godzina od grzmotu. W tym czasie kapłan chemikaliami zadbał o podwyższenie temperatury wewnątrz świątyni (i zwiększenie poziomu smrodu - eurounijne normy byłyby grubo przekroczone, gdyby tutaj obowiązywały). Co tu dużo mówić: gdyby nie zimny wiatr co pewien czasu przelatujący przez budynek to może byście się podusili, bo siekiera była większa niż w starej melinie, którą ktoś urządziłby w galwanizerni. Z tego powodu najczęściej można było was odnaleźć w pobliżu drzwi.

Największe problemy z oddychaniem miał Rheoli, który starał się być najbliżej progu. Półgębkiem narzekał na chemikalia i pomstował, że to nie jest naturalne. Jakiekolwiek były relacje religijne w tej wiosce to nikt go nie skarcił. Płuca żadnych ludzi nie były przyzwyczajone do takiego natężenia chemikaliów... a przynajmniej nie powinny być, bo sądząc po zachowaniu niektórych z zebranych to im to nie przeszkadzało. W szczególności kapłan i towarzysząca mu kobieta nawet nie zakryli ust i nosa szmatami (co zrobiła większość zebranych).

W pewnym momencie odezwał się Rheoli do Mirasa, ale reszta z was (i paru miejscowych) słyszała go.
- Tak. Dziwne. Pewnie nikt z zebranych nie potrafiłby tego wyjaśnić nawet, gdyby spróbował. - przez godzinę jaka upłynęła rzeczywiście niewiele osób cokolwiek wspomniało o tym wydarzeniu, a nikt nie próbował tego wyjaśniać - Ich nauki, które rzekomo wyjaśniają działanie całego świata są niepełne. Przecież to ewidentne.

- To była eksplozja. - powiedział Ajrczal i dopiero wszystkim dookoła przypomniała się jego obecność. Stał niemal obok Rheoliego, a krople jego nieludzkiej krwi spłynęły po jego brodzie. Przy okazji zwróciliście uwagę, że trzy osoby nie skorzystały z suszenia: Ajrczal, Rheoli i wasz towarzysz Daniel. O tym ostatnim jednak dalej. Tymczasem przedstawiciel obcego gatunku odpowiedział na pytające spojrzenia najbliższych wokół niego:
- Z tego co mi wiadomo nikt tutaj nie dysponuje materiałami wybuchowymi. Informacje o niej, a raczej o efektach ich użycia występują w starożytnych taumarskich tekstach, ale ich znaczenia uświadomiłem sobie dopiero jak odwiedziłem wasz świat.

Miejscowi nie do końca zrozumieli o co chodzi. Pewnie to byłą kwestia tłumacza, bo zaczęli pytać jak ktoś mógłby ujarzmić pioruny. Ajrczal cierpliwie próbował im wyjaśnić.

Czuliście się wówczas trochę wyobcowani. Przypominało to trochę słowa piosenki: "Co się za mną dzieje, naprawdę nie istnieje Więc nie warto tak się bronić, tylko lecieć z wiatrem Poczekam, popatrzę, zrozumiem więcej Wtedy wreszcie sam też włączę się do akcji" Jak tak staliście i przysłuchiwaliście się jak Ajrczal tłumaczył zebranym co to są materiały wybuchowe wasz wzrok przykuł mały Filipek. Stał obok niskiej, brzydkiej kobiety Ilłiny i tak samo jak ona miał dłonie złożone wysoko nad swoją głową. Trochę podobnie jak przy skakaniu "na główkę" do wody. Ilłina i Filipek stali twarzami zwróconymi do słupa na środku, a kobieta coś mamrotała pod nosem (co trudno byłoby usłyszeć nawet jakbyście byli obok niej).

Po chwili dołączyła do nich kobieta przeciętnej urody, która dotychczas w ogóle nie odzywała się, no i młody, lekko otyły mężczyzna. Ten ostatni trzymał od was dystans, ale rozmawiał z innymi.

Rheoli dyskretnie podszedł do Mirasa i Aleksa i powiedział im, żebyście nie zbliżali się do słupa. Do Bartosza i Daniela nie podszedł prawdopodobnie dlatego, że gdyby im to powiedział to i miejscowi usłyszeliby to. Zanim cokolwiek zrobiliście to jeszcze kilka osób odeszła od drzwi wejściowych i skierowała się do słupa, żeby przybrać taką samą pozę i mamrotać coś pod nosem. Wraz z nimi poszła Goćcza, a w ślad za nią Daniel.

Ostatecznie przy drzwiach pozostała ledwo garstka ludzi, a wśród nich: Miras, Aleks, Rheoli, Ajrczal, Sayer, Pruys i trzy osoby, które dotychczas nie przedstawiły się [możecie nazwać je i opisać ich wygląd - jeden na każdego gracza; kim są będzie w kolejnym moim odpisie]. Ponadto do słupa nie podeszła para trzymająca się jednego z okien i do tej pory rozmawiająca ze sobą. Ona była podobna do Goćczy, a on miał zabandażowane ramię i głowę (podobnie jak niedoszły szósty Hokage jeżeli wiecie o czym mówię). No i sam kapłan Fydlon krzątał się przy stołach, szafkach i chemicznym sprzęcie.
 
Anonim jest offline  
Stary 15-10-2020, 21:35   #48
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Co tu dużo mówić Alex dusił się o wiele mocniej niż inni. Większość życia przesiedział, na wózku, co znacznie osłabiło jego płuca mimo ćwiczeń fizycznych.

Przez chwilę zastanawiał się, czy, nie zagrać tym tutaj jakieś melodii pod modlitwę lub medytacje, ale zanim zdążył czegokolwiek spróbować, żeby zbadać reakcje miejscowych, na taki akompaniament rybo człowiek do tej pory wciśnięty w kąt sali wyciągnął ustną harmonikę i zaczął grać jednostajny medytacyjny rytm.

Alex nie zauważył go wcześniej, bo był jakieś taki śniady pewnie od błota, i wydawał się jakieś niski może to jakiś nastolatek albo po prostu karzeł? W każdym razie Sowa nie chciał robić konkurencji miejscowym artystom.

Podszedł do sąsiada i szepnął mu na ucho - Panie Fili... Znaczy, Ajrczay jeżeli tu zostaniecie to moglibyście zerknąć na małego Kałużę? Może ten Słup dobrze mu zrobi? W każdym razie mi ten dym nie pomaga - Poprosił.

Następnie zaczepił -Bartosza i Mirasa Panowie nie wiem jak wy, ale ja potrzebuje zmienić lokal tu już mają akompaniament muzyczny - Jakby na potwierdzenie własnych słów potwornie się rozkaszlał.

Dochodząc do wniosku, że lepiej nie da się uzasadnić jego potrzeby ewakuacji wykonał gest jakby chciał powiedzieć "widzicie?" i w stylu rozpaczliwym doczłapał się, do której framugi schwycił się niczym, tonący brzytwy i wstawił głowę na zewnątrz, chciwie łapiąc hausty przepełnionego ozonem tlenu.

- Pani Rheoli podczas przeprawy zaproszono mnie do Świetlicy czy mógłby mi Pan pomóc tam dotrzeć? Nie mam nic przeciwko zacnym ludziom tutaj, ich wierze ani pachnidłom, ale ich zapach jest zbyt intensywny jak na moje delikatne nozdrza - Spróbował się teatralnie roześmiać, ale zamiast tego dostał kolejnego ataku kaszlu.

- Tu już mają muzykanta, a niepisaną zasadą artystów, aby szanować cudze terytorium, Jeżeli znalazłaby się w świetlicy jakaś bardziej przewiewna miejscówka i może jakaś miska ciepłej zupy rybnej to z chęcią odwdzięczyłbym się piosenką, opowieścią albo i jednym i drugim, jeżeli taka będzie wola miejscowych. - Zaproponował a w jego wzroku rozmówca mógł ujrzeć błagalną nutę.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 15-10-2020 o 21:40.
Brilchan jest offline  
Stary 19-10-2020, 15:40   #49
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Gdyby nie smród, który się rozpanoszył w wieży, Bartosz byłby zachwycony. W środku budynku było ciepło, a nawet jeśli miał problemy z oddychaniem, jakaś część jego umysłu zastanawiała się, jakiej dokładnie reakcji chemicznej użyto w procesie ogrzewania.

Niestety, odór był wręcz nieziemski i zwalał z nóg. Mężczyzna, niewiele myśląc, zakrył usta i nos rękawem, a także wycofał się na tyły pomieszczenia, byle jak najdalej od chemicznej aparatury.

Próbował – nieco przez grzeczność, nie wiedział, czy nie popełni jakiegoś faus pax – wytrzymać smród, ale niestety, się nie dało. Gdy zauważył, że Aleksander wystawia głowę z wieży i łyka świeżego powietrza, dołączył do niego – nawet jeśli był niegrzeczny, to nie był w tym sam.

Chłodne, burzowe powietrze było niczym kamfora, czyste, rześkie, niczym dar zesłany z niebios. Każdy jego haust sprawiał, że czuł się coraz lepiej. Oddychał nim, ciesząc się każdym wdechem.

- Aleksandrze – powiedział do towarzysza, gdy jego płuca jako-tako wróciły do normy – jeśli chcesz możesz udać się do świetlicy, oczywiście. Ja tu zostanę. Może nie w środku budynku, ale w pobliżu. Filipek modli się do Boskiego Słupa i wypada, by ktoś z nim został… plus nasi gospodarze byli dla nas bardzo mili i nie chciałbym ich urazić, przedwczesnym opuszczeniem ich gościny. Hm… jesteś pewien, że dasz sobie radę sam? – spytał z troską. Alex spędził całe życie na wózku i choć teraz chodził, to był niewątpliwie najsłabszym z wszystkich przybyszów z innego świata. Zostawienie go samego wydawało się Bartoszowi niewłaściwe… ale był dorosły, co miał więc zrobić? Wysłać go na karnego jeżyka? I z jakiego powodu, w zasadzie?

Miał tylko nadzieję, że nie stanie mu się żadna krzywda. Miejscowi co prawda wyglądali na przyjaznych, ale w każdej społeczności można było znaleźć czarne owce – zwykłym prawem statystyki.
 
Kaworu jest offline  
Stary 19-10-2020, 15:54   #50
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Alexander pokiwał głową, zanim ruszył do wyjścia powiedział do Bartosza :
- Słusznie, musimy zbudować dobre relacje ze wszystkimi w wiosce. Dzięki, że przypilnujesz małego. Kto wie, może ten Słup pomoże mu na traumę ? Pójdę wybadać czy Deep Ones wiedzą coś więcej niż ci tutaj. Chyba nie ma się czego bać ? Lovecraft przegiął ze swoim rasizmem wobec nich

Odezwał się w nim instynkt dziennikarski, chciał lepiej zrozumieć relacje w wiosce, zobaczyć grupę, która zdaje się być traktowana jak obywatele drugiej kategorii w ich naturalnym środowisku.
 
Brilchan jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:30.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172