Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Fantasy Czekają na Ciebie setki zrodzonych w wyobraźni światów. Czy magią, czy też mieczem władasz - nie wahaj się. Wkrocz na ścieżkę przygody, którą przed Tobą podążyły setki bohaterów. I baw się dobrze w Krainie Współczesnej Baśni.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-05-2023, 22:00   #101
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Kabina Minorne, 19. dnia Pierwszego Siewu 2E 581

Z uwagą wysłuchał I'ne czarodziejki, nie przerywając, widział, że to co mówiła ważne dla niej było. Sam się przecież wprosił i to z gorącym, a w rzeczy samej demonicznie zimnym fantem. Wytrwał jeszcze chwilę dłuższą gdy skończyła.

Lekko stąpała,
Przebierała paluszkami po lodzie,
Niebezpiecznie cienkim i kruchym,
Uwodziła stopami gołymi,
Rozchlapywał wodę w płytkich kałużach,
Wściekle miotał stalowe ostrza,
Krew zamarzała w rdzawy lód.


Nagle trudno mu było rozstać się ze zdobyczą. Tak przecież niechcianą, wartą tylko oddanego na nią zachodu, ryzyka, nic więcej dla Maya. Zaś w głowie szepty nęcące - Zatańcz ze mną, zatańcz, zatańcz dla mnie, może zasłużysz na pocałunek, a może na śmierć. - Rozdarty stanął Khajiit przed decyzją, przez co wyrwał mu się z gardła wark. - Uumrrr...

Wyjścia szukał z impasu, miedzy zamiarem, a zaczarowaniem, z pomocą przyszła piękna Altmerka, wyślepił się w kobietę May, źrenice urosły do rozmiarów kosmosu. Spoglądając tak na Minorne wyobraził ją sobie I'ne nago. Zły czar prysł, zastąpiony egzotyczną dla Khajiita wizją.

- I Minorne ze Zmierzchu chce się tym zająć? Naturę poznać tańczącego bożka? Khajiit może ci towarzyszyć, lub tylko pilnować twego spokoju. Czy może nie podoba się jej ów przedmiot choć ładny i powie Mayowi jak się go pozbyć?

Minorne - decyduj co z tym fantem.

 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12-05-2023, 20:57   #102
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację


Nieco nachalne spojrzenie I'ne Maya wywołało u Andrasephony delikatne uczucie konsternacji. Nie okazała tego jednak po sobie, miast tego zgrabnie odnosząc się do tematu rozmowy.
— Co prawda jestem łowczynią skarbów. Ale tego typu dobra niezbyt mnie interesują. Jeśli chcesz, by ktoś dokładniej zbadał aurę przedmiotu, to może spróbuj zwrócić się z tym do bretońskiego czarodzieja albo dobrze ci znanej dunmerki.
 
Alex Tyler jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 13-05-2023, 17:29   #103
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Kabina Minorne, 19. dnia Pierwszego Siewu 2E 581

Wraz z odepchnięciem tematu przez Minorne, ciekawość zupełnie Khajiita opuściła, przedmiot przestał mieć znaczenie. Ekscytujące przejecie dopełniło się nagradzając Maya spokojem. Ten przeciągnął się, przeciągnął dość długo, kiedy zawisła niepewność, że nie zechce opuszczać przytulnego miejsca, niespodziewanie powstał, podszedł do map, przyglądnął.

O ile kształty tam wyrysowane ledwo pojmował to napisów wcale. Szybko znów stracił zainteresowanie. Przeciągał jeszcze chwilę, ciesząc się miłym zapachem.

- Dziekuje ci Minorne o Miłej Woni. Tyle I'ne wystarczy.

Figurkę zabrał na samym końcu w sukno zawinął.

Pokład był wiele mniej przyjaznym miejscem niż prywatna kajuta Altmerki. Hałas drażnił nie tylko czuły słuch, co ledwo ukołysane nerwy Khajiita. Widać walka się rozstrzygnęła. łatwo się May zorientował z jakim wynikiem i poszedł odebrać swoją nagrodę. Byle szybko, a marynarze się tłoczyli, byle szybko, bo śpieszno mu było zakończyć sprawę niedawnej zdobyczy. Dość miał fantów nazbieranych, a kompletnie żadnego pomysłu co pocznie z denarami.

 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 13-05-2023, 19:41   #104
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację


Śpiew stali, błysk ostrza, pasmo krwi. Prędkie ruchy, ryki Żagli i krzyki boleści Pograniczników. Świsty, gwizdy, żelazne jęki, wizgi. Głuche uderzenia, dźwięczne zderzenia, tupot butów przy manewrach. Batalia jak każda inna - krwawa, szybka, brutalna - na pokładzie "Gwiazdy" nabrała jarmarcznych wymiarów, kończąc się śmiercią jednej ze stron. Obserwujący starcie z wysokości nadbudówki, wsparty o reling Theodoryan śledził cięcia i pchnięcia uważnym spojrzeniem, wyławiając błędy w postawach wojowników, analizując otwarcia i notując detale zwiastujące następne ruchy. Równie beznamiętnie patrzył w dół, gdy walka dobiegła końca w akompaniamencie ryku załogi, który musiał być słyszalny na Stros M'Kai. Nawet widok zmasakrowanych ciał Pograniczników, drgających jeszcze ostatkami świadomości i szumiących ostatnimi kroplami krwi, z zawartością pęcherzy i jelit wymykającą się na deski pokładu by zmieszać ze szkarłatem posoki, nie wywarł na nim wrażenia. Morayne widział już wiele świeżych trupów, nawet poległych z jego ręki. Pogranicznicy w porównaniu z niektórymi ofiarami Bretona umarli względnie czysto. Magia jak nic innego na świecie potrafiła zostawić za sobą naprawdę makabryczne widoki.

Tak jak przewidywałem — oznajmił słabo Falx, nagle zieleniejący w rogach twarzy.

"Walkę wygrywa nie ten, kto zabije przeciwnika, a ten kto przeżyje" — odparł Theodoryan, prostując się.

Kolejna mądrość pierwszego Mistrza Klingi?

Nie. Pewnego bajdury który to pojawiał się, to znikał na forum w Daggerfall — złote spojrzenie osiadło na ranionym w boju Yaredzie. — Humanoidalne ciała to wrażliwe konstrukcje. Niejeden szermierz zginął wskutek obrażeń wewnętrznych, zakażenia rany czy wykrwawienia. Dlatego sięgając po oręż należy być pewnym zwycięstwa. A najlepiej wygrać walkę zanim na dobre się zacznie.

Bretoni i wasze umiłowanie intryg — Falx poklepał Lucana po ramieniu, planując najwyraźniej opuścić pokład.

Theodoryan zaledwie kiwnął głową z cieniem uśmiechu na ustach w ramach pożegnania, zanim odwrócił się na pięcie i prześlizgnął między nadal wiwatującym tłumem w drodze do swojej kajuty. Tłum zaczął być irytujący bez bezsensownej batalii zajmującej uwagę i czuł potrzebę medytacji, z której zrezygnował tego poranka z racji rumoru na "Gwieździe".
 
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16-05-2023, 06:27   #105
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Widowisko było brutalne. Było krótkie, co zapewne rozczarowało część oglądających.
Pokazało też czyi bogowie byli w ten czas silniejsi i wysłuchali modlitw swoich wyznawców.
A gdy ustał szczęk i świst stali, gdy Yared dobił swojego przeciwnika Kej'kerni zmówiła w duchu krótką, dziękczynną modlitwę. Nie zawracała sobie głowy jazgotem, który panował wokół. Ignorowała skierowane w ich stronę gratulacje. Teraz liczył się dla niej mąż. Nie te wiwaty i słowa pochwały i uznania, jak na gust mistrzyni miecza puste i bezwartościowe. Jedyne co teraz liczyło się, to to że przeżyli.

- Celność i szybkość godne samej Leki - pochwalił z uśmiechem Redgardkę wyraźnie dumny ze swej małżonki, która niemal samojedna rozpłatała zaprzańców i nie dała się okiełznać lekkomyślnym podszeptom serca. Zaraz jednak skrzywił się i wsparł na relingu brocząc krwią z potarganej skórzni.

Podeszła doń i zdawać by się mogło, że magia jakowaś zadziałała, bo wsparłszy się na jej ramieniu wyprostował się swobodnie jakby dopiero co wstał z łoża.

- Ścierwa wyrzućcie rybom - rzuciła w stronę kapitana tonem na wpół obojętnym, a na wpół pogardliwym.

- Tylko broń ich zachowamy - dodał Yared - miernym służyły panom, ale służyły lojalnie do samego końca. Twój dług żeglarzu, został spłacony.

Skierowawszy ostatnie słowa do tego, którego zwali z Julianem, ruszył wraz z Kej’kerni pod pokład.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 18-05-2023, 12:40   #106
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację




AKT I - CZERWONA CIEMNOŚĆ


Zatoka Hundinga, 20. dnia Pierwszego Siewu 2E 581

Stros M’Kai pojawiło się na horyzoncie jako plama rozmazanej szarości, rysująca się niewyraźną kreską na tle pogodnego nieba. Im bliżej wyspy znajdowała się Nefrytowa Gwiazda, tym więcej szczegółów mogli dostrzec przebywający na pokładzie podróżni. Wybrzeże rosło powoli w oczach, przechodziło w coraz wyraźniejszą panoramę nadmorskich wzgórz porośniętych rzadkimi zagajnikami drzew palmowych, przetykanych bryłami ostrych skał oraz jasnym kolorem piaszczystych wydm. Fale odcinały się bielą piany na szczytach ukrytych pod wodą skalnych raf, daleko zaś w tyle, w interiorze wyspy, w górę wystrzeliwały szczyty górskich masywów przecinających zachodnią część Stros M’Kai.

Przybrzeżne wody tętniły życiem. Gwiazda nadpłynęła od północnego wschodu i sunęła wzdłuż niezamieszkanych brzegów wyspy w stronę położonej bardziej na południe Zatoki Hundinga, gdzie usytuowane było jedyne miasto Stros M’Kai. Szlak ten okazał się żywo uczęszczany i okręt Czerwonych Żagli co rusz napotykał na inne żaglowce - bądź to płynące w przeciwną stronę ku Glenumbrii czy krainom Redgardów bądź też zmierzające na południowy wschód, ku bajecznie bogatym wybrzeżom wysp Altmerów i morzom południowych królestw.

Obserwujący różnobarwne żagle statków Theodoryan Morayne nie wątpił, że przeważająca większość tych jednostek trudniła się przy byle okazji łupiestwem na morskich szlakach, okazjonalnie sprzedając swe miecze gildiom kupieckim czy szlachetnym rodom szukającym ochrony dla cennych transportów. Ścigani nominalnie zarówno przez floty Przymierza jak i Dominium, piraci chętnie rzucali kotwicę w Zatoce Hundinga, a powodowani sobie tylko znanymi pobudkami, król Emeric i królowa Ayrenn pozostawili taki stan rzeczy bez zdecydowanej odpowiedzi.

Na piaszczystych plażach rozrzuconych wzdłuż pełnego niewielkich zatoczek skalistego wybrzeża można było dostrzec ledwie widoczne sylwetki zbieraczy skorupiaków i wodorostów, bliżej Gwiazdy zaś zarzucających w morską toń sieci rybaków. Port Hunding czerpał swoje bogactwo z obrotu dobrami przywożonymi przez pirackie statki, ale setki goszczących w mieście przybyszów nie mogły wyżywić się wyłącznie swoją własną strawą, stąd rybołówstwo wciąż pozostawało głównym źródłem utrzymania uboższych mieszkańców Stros M’Kai.

Coraz bliższy koniec podróży nieco poprawił smętne humory większości Żagli, nie było bowiem wielką tajemnicą, że znacząca część marynarzy postawiła w pojedynku na swoich przegranych kompanów. Kiedy trupy Pograniczników poleciały za burtę Gwiazdy, wraz z nimi w morzu przepadły nadzieje na wygraną tych, którzy nie dawali żadnych szans parze Redgardów. Nie wiadomo było, czy kapitan Gratius również rzucił na szalę złoto i na czyją stronę obstawiał, Theodoryan był jednak pewien czegoś innego - jednym z prawdziwych wygranych tego widowiska okazał się niejaki Juillen, żeglarz z Systresu, który po śmierci Draugdinga zajął wolne miejsce u boku kapitana jako pierwszy oficer Gwiazdy i który bynajmniej nie ukrywał swojego zadowolenia z tego powodu.

Śnieżnoblady z wyczerpania nordzki kapłan zmienił tonację swojej mantry, wypowiadał słowa modlitwy znacznie wolniej od chwili, w której na sterburcie spośród skał i koron palm wychynęła stojąca na skalnym klifie obserwacyjna wieża, a za nią lśniące w słońcu miedziane kopuły dachu namiestnika Port Hunding. Cały statek zaskrzypiał przeciągle położony w zwrot mający pozwolić na ominięcie ostrych raf okalających skalne urwisko zagradzające wejście do zatoki.

- Nie sposób odmówić temu miejscu specyficznego uroku - powiedziała Hlandria Sedri, która wyjątkowo pojawiła się u boku bretońskiego maga w pojedynkę, bez pozornie przyrośniętej do niej argoniańskiej świty. Tym razem ubrana w praktyczny podróżny strój z miękkiej i zabarwionej na rdzawy kolor skóry parzydłaka, tylko w niewielkim stopniu przypominała wyniosłą i arogancką damę z Deshanu, jaką jawiła się wszystkim przez poprzednie dni podróży.

Theodoryan nie odpowiedział wprost, mruknął coś wieloznacznym tonem nie odrywając wzroku od otwierającej się właśnie jego oczom panoramy Zatoki Hundinga. Leżące po prawej stronie miasto pyszniło się w skwarze gorącego dnia budowlami utożsamianymi słusznie z pierwotną yokudańską architekturą - majestatycznymi, ale pozornie lekkimi jednocześnie, pełnymi strzelistych wieżyczek, dachów w kształtach kopuł i pięknie zdobionych frontów. Położony bliżej port przecinał wody zatoki wielkimi drewnianymi pomostami wspartymi na solidnych palach wbitych głęboko w piaszczyste dno wybrzeża. Mniejsze żaglowce i łodzie cumowały tuż przy pomostach, kilka większych stało na kotwicy w głębi zatoki, gdzie nie groziło im wejście na mieliznę.

- Przyznam, że szczegóły historii tego miejsca pozostają dla mnie tajemnicą - ciągnęła Dunmerka, dźwięcznym głosem wydającym się sugerować swoją tonacją, że historia Stros M'Kai nie miała w sobie niczego interesującego - Cóż to za posąg po przeciwnej stronie portu? Miejscowy bożek mórz?

Theodoryan przeniósł spojrzenie na wysoki kamienny mur biegnący wzdłuż wschodniego skraju portowego basenu, zamykający panoramę na interior wyspy i wyznaczający zarazem granice miasta. Ogromny posąg wzniesiony na krańcu muru odpowiedział mu pustym spojrzeniem i gestem prawej ręki uniesionej w przyjaznym powitaniu bądź wyrazie błogosławieństwa.

- To Frandar Hunding, yokudański książę-wojownik i założyciel tego miasta - odpowiedział Breton - Postać otaczana powszechnym szacunkiem wśród Redgardów. To on powiódł pierwszą falę Yokudan przez morze na wschód i zapoczątkował kolonizację tej części kontynentu.

- W nawiązaniu do epoki Dwemerów czasy podbojów Yokudan na zachodnim wybrzeżu to niemalże historia współczesna - wzruszyła ramionami Hlandria - Urokliwe czy nie, mam nadzieję, że to podrzędne miasteczko nie zaabsorbuje nas na zbyt długo. Prawdziwe zadanie czeka na nas w Górach Ogrowych Zębów.

Na pokładzie zapanowało jeszcze większe poruszenie, tuziny marynarzy zaczęły wspinać się na olinowanie masztów w zamiarze zrolowania żagli. Stojący obok sternika kapitan Aventus Gratius, ubrany w pełną stalową zbroję i narzucony na nią złoto-czerwony płaszcz, krótkimi rozkazami nadzorował ostatni etap podróży kierując płynący coraz ospalej żaglowiec na wolne miejsce na wodach Zatoki Hundinga.

- Ten khajiit nie może spać przez wrzaski gołoskórców - poskarżył się Ine May, który ześlizgnął się po głównym maszcie przepędzony krzykami Żagli z bocianiego gniazda - Czy to koniec podróży?

- Wręcz przeciwnie - prychnęła Hlandria - To dopiero jej początek.



 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest teraz online   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 19-05-2023, 08:11   #107
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Ocenił zamek. Wytrych przesunął mechanizm, który przemówił, suchym, cichym trzaskiem. Redgard wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi.

Kajuta urządzona była na sposób zdradzający sporą majętność właściciela, chociaż panujący wewnątrz mrok nie pozwalał Nazzowi dojrzeć zbyt wielu szczegółów. Przyśrubowane do podłogi meble z gładkiego drewna, odcinające się plamami czworokątnej czerni obrazy na ścianach, przeszklone regały zastawione rozmaitego rodzaju trofeami. Nazz uniósł nieco wyżej metalowe ścianki zabranej ze sobą lampy, rzucił odrobinę światła na swoje otoczenie wypatrując czegoś, co mogło przypominać poszukiwany przez niego obiekt.

W pokojach znajdowało się sporo skrzyń i pudeł, a także pojemnych mebli, w które mieściły zarówno drogocenną porcelanę i biżuterię jak i zdobione egzemplarze broni, nie wspominając już o równie kosztownych strojach - a tak obszerna kolekcja znacząca utrudniała Redgardowi poszukiwania.

Hałas na pokładzie ucichł w jednej chwili i Nazz skamieniał zachodząc w głowę, co też mogło to oznaczać. Czy pojedynek dobiegł końca? Ale czy wówczas na statku nie powinny rozlegać się okrzyki fetujące zwycięzców?

Chwilę później cisza prysnęła przerwana rykiem aplauzu i Nazz zrozumiał, że właśnie teraz słyszy dźwięki towarzyszące czyjemuś zwycięstwu.

Ale wtedy już pochylał się nad zdumiewająco ciężkim pudłem z lakierowanego drewna, w którym blask rzucany przez latarnię odbijał się w idealnie ułożonych sztabkach czystego niczym elfia łza malachitu.

Przesunął dłonią po metalu. Oblizał spierzchnięte, szare wargi. Westchnął.
Znalazł to. Originalny, niesamowicie cenny dar, skrzynia kosztownego metalu służącego do wykuwania szklanej broni i pancerzy był na wyciągnięcie jego ręki. Nie chroniony żadnym skomplikowanym zamkiem, żadnym czarem pułapką, gotowy by go zabrać. Niemal czuł rozczarowanie. Niemal, bo waga skarbu była jego najlepszą ochroną. Z żalem zamknął wieko. Czas gonił.

Z kajuty wyszedł kilka uderzeń serca później, zamykając za sobą drzwi i zamek. Odgłosy z pokładu świadczyły o tym, że pojedynek mógł się mieć ku końcowi a Cień musiał jeszcze pozbyć się kilku fantów, które mu ciążyły.

***

Na pokładzie panowało podniecenie. Kulminacja widowiska. Musiał przepchnąć się przez ciżbę, żeby zobaczyć krwawy wynik pojedynku. A więc przegrał kilka złotych monet w zakładzie, chociaż wszystko wskazywało na to, że Malowany nie wyszedł ze starcia całkowicie bez szwanku. Dingowie leżeli jednak rozpłatani na deskach, które spijały teraz krew wojowników. Ich modły nie doszły uszu deadrycznego księcia. Pozwolił sobie na przelotny uśmiech, który zgasł jednak bardzo szybko zastąpiony maską niezadowolenia.
Wpadł na słabego jeszcze Luciusa. Machnął lekceważąco ręką na podziękowania. Życzył szybkiego powrotu do sił. Juillenowi i innym Żaglom żalił się na stracony w zakładzie majątek i przeklinał Dzikusów. To było udane zakończenie nocnych i porannych podchodów.

***

Stros M’Kai powitał ich ostrym słońcem, które próbowało rozpalić płomień w głowie Redgarda. Ten jednak zapobiegawczo nabił fajkę, którą ćmił w cieniu przybudówki. Nie mógł sobie odpuścić wejścia na pokład i obserwacji wyłaniającego się miasta. Na równi z nabrzeżem interesowało go to co dzieje się wśród załogi. Widział postać Gratiusa w odświętnej zbroi i krzątających się przy olinowaniu marynarzy. Gdy tylko wyłowił na pokładzie Juillena podszedł do niego, krzywiąc się gdy tylko wszedł w plamę światła.

- Gratuluję awansu - przypieczętował słowa uściskiem dłoni. - Widzę, że nikt za Dingami płakać nie będzie i śmierć ich przysłużyła się Nefrytowej Gwieździe.

Zatrzymał na chwilę wzrok na kolosie pozdrawiających ich dłonią.

- Byłbym zaszczycony gdybyś znalazł czas i pokazał mi cuda Stros M'Kai i osławione łaźnie. Bardzom ciekaw wynalazków krasnoludów - dodał. - Jeśli oczywiście nowe obowiązki pozwolą ci na zejście na ląd, no i oczywiście jeśli mój pracodawca da nam chwilę na zwiedzenie miasta.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 19-05-2023, 17:19   #108
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Zatoka Hundinga, 20. dnia Pierwszego Siewu 2E 581

Czarownik ze Systresu krążył po pokładzie spozierając groźnie na innych żeglarzy, jak przystało na nowego pierwszego oficera Gwiazdy. Słowa Nazza zatrzymały go w miejscu, bo Redgard był wszak pasażerem, a nadto ożywieni perspektywą rychłego zejścia na ląd Żagle uwijali się z robotą bez potrzeby przesadnego popędzania.

- Z Dingami różnie bywało - przyznał wymieniając z Nazzem uścisk dłoni - Bitni byli i strachu nie znali, ale ich brawura w końcu zgubiła. Opiliśmy ich pamięć w nocy i podzieliliśmy dobytek. Wdzięcznym trzeba być, że nakarmili sobą bestię Hircyna.

Juillen podążył za spojrzeniem Nazza, zatrzymał wzrok na wielkim posągu.

- Rok po roku murszeje - wzruszył ramionami - Jeszcze trochę i runie im na łby jak nie zadbają o mur. Ale samo miasto wiele ma do zaoferowania, a chętne do chędożenia dziewki nie są tu wcale jedyną uciechą. Zostaniemy parę dni, kapitan musi odwiedzić namiestnika, dar przekazać, a tym razem i ja z nim pójdę. Nigdy wcześniej nie byłem w progach Bhoseka, a powiadają, że jego pałac aż kapie złotem i klejnotami.

Zrzucane żagle zafurkotały donośnie, więc Juillen dla zasady cisnął kilka zbytecznych przekleństw pod adresem najbliższych kompanów. Statek osiadł głębiej na wodzie, niczym oklapnięty olbrzym dopływając do najdalej wysuniętego w zatokę drewnianego pomostu.

- W inny dzień byśmy kotwicę rzucili na głębi i popłynęli na brzeg łodziami, ale dzięki tym kurwim jaszczurom w ładowni kapitan zapłaci za rozładunek prosto na pomost, inaczej byśmy ich na ląd nie wydostali. I bogom dzięki, że nadszedł ten moment, bom się w każdej chwili spodziewał, że znowu zaczną pazurami deski drzeć.

Na pomoście od razu zaczęli gromadzić się miejscowi, tworzący równie malowniczą, co hałaśliwą gromadę rzemieślników i handlarzy. Skuszeni okazji do szybkiego zarobku, Strosanie wymachiwali przywiązanym do tyczek żywym ptactwem, pękami owoców i warzyw, cebrami roztopionej smoły, ręcznie malowanymi skorupami błotnych krabów i belami tkanin służących do łatania porwanych żagli. W tłumku przeważali ludzie, czy to smagli Redgardzi czy też białoskórzy przedstawiciele krain Południa, ale zmrużone oczy Nazza dostrzegały wśród ludzi szarozielone łuski argonianów, futra khajiitów i smukłe pozornie wiotkie sylwetki leśnych elfów.

Port Hunding skupiał w swoich murach niemal wszystkich przedstawicieli cywilizowanych gatunków, żyjących w pirackim mieście pod żelazną pięścią namiestnika Bhoseka.

- Obyś się tylko nie poczuł rozczarowany pozostałościami po krasnoludach - dodał Juillen macając się po kieszeniach w poszukiwaniu własnej fajki - Tyle ich tu ujrzysz, co te rury pod domami, gdzie wrząca woda jest pompowana wprost z trzewi ziemi. Jak cię to prawdziwie interesuje, na ulicach pełno jest bezdomnych, którzy za złotego drejka oprowadzą cię po tych cudach… byle nie po zmroku, bo cię następnego dnia z zatoki wyciągniemy z poderżniętym gardłem.

- Juillen, Pięści idą! - krzyknął Hungmung pokazując ręką w stronę pomostu, gdzie ciżba handlarzy rozstępowała się pośpiesznie przed kilkoma mężczyznami w wypolerowanych półpancerzach i czarnych skórzanych kaftanach.

Czarownik westchnął, wcisnął do kieszeni wyciągniętą już fajeczkę i klepnął Nazza w ramię.

- Poborcy Bhoseka - powiedział wyjaśniającym tonem - Idą nam przypomnieć o trybucie. Tyle z naszej rozmowy, Redgardzie, muszę do nich zejść razem z kapitanem. Porozmawiamy później.
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest teraz online   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 20-05-2023, 21:05   #109
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Zatoka Hundinga, 20. dnia Pierwszego Siewu 2E 581

Zainstalowany w swym ulubionym miejscu na bocianim gnieździe May, pierwszy dostrzegł cel podróży. Widząc ląd na horyzoncie, podniecił się May, podniecił prawdziwe, bo przyćmione wonią morza poczuł miękkie i pachnące futerka Khajiitek. Długo egzaltacji nie utrzymał, musiał się nią podzielić, spadł na pokład jak grom boga piorunów.

- Blisko już majtki, prężą liny. - Wolno z kolei przemierzył kilka jardów, inny zupełnie spokojny Khajiit. Dobra zgromadził na dwie noce, a przypuszczał, że jednej nie ma. Skierował do swej koi, gdzie z pietyzmem przystąpił do segregacji ekwipunku.

Wpierw spróbował, po kształtach: Kolistych i kanciastych na zmianę, ale po zawinięciu w tłumoczki, naszyjniki zmieniły kształt i już nie były okrągłe. Próbował I'ne różnych sposobów, w końcu zdecydował się na jego i nie jego, ale wszystko wylądowało w jednym pakunku: Maya. W końcu uznał, że podzieli na potrzebne i niepotrzebne. Rozwiązanie okazało się strzałem w dziesiątkę. Dozbrojony w oręż i przetkaną metalowymi drutami skórznię May wrócił na pokład dzierżąc dwa duże worki.

Rozważał jeszcze, czy z pewnością potrzebne mu dwa łuki, zupełnie takie same, ale tak ładnie razem wyglądały, że nie miał sumienia ich rozdzielać.

Nagle w pędzie zatrzymany, zastygł, gotowy wyjścia na suchy ląd, z dala od wielkiej wody. Niecierpliwy rozglądnął sie, rozmowę podsłuchał, oko szczególne miał na Nazza, bo miał z nim do pomówienia.

Nie ta chwila, jeszcze nie nadeszła, jeszcze wolał May poczekać do wieczora, kiedy skwar minie. Na brzegu już między ofermami ze służby doków, dojrzał, handlarkę z indykiem. I'ne pragnął tego indyka. Sztuk wypatrzył na stoisku pięć, stawał się coraz bardziej niecierpliwy, nerwowy, zastanawiając się, czy starczy dla Maya indyków. Przygotował się zatem Khajiit do opuszczenia Gwiazdy pierwszy, mocno ściskając w dłoniach dobytek.
 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 21-05-2023, 01:54   #110
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację


"Jak niewiele trzeba niektórym, by puszyli się niczym paw," Theodoryan skonstatował w myślach, przyglądając się świeżo upieczonej prawej dłoni kapitana Gratiusa. Juillen krążył po pokładzie epatując aurą człowieka, który błędnie oceniał własną wartość przez pryzmat stanowiska i czerpał czystą przyjemność z komenderowania innymi Żaglami. Całkiem zbędnego, jak Breton zdążył zauważyć w parę chwil - jak każdy okręt korsarski, tak i "Gwiazda" posiadała załogę, która wiedziała co robić. Zwłaszcza że niebawem mieli zakotwiczyć w porcie, co tylko motywowało Żagle do sprawnego wywiązywania się ze swoich obowiązków i niwelowało potrzebę komend. Bez wątpienia wielu z nich było naprawdę skorych do zstąpienia na stały grunt i utopienia się w morzu alkoholu oraz cielesnych przyjemności po otarciu o śmierć przy spotkaniu z morskim żmijem.

Theodoryan obserwował Juillena przez jakiś czas ze swojego miejsca na rufie statku, gdzie ulokował się na krótko po wejściu na pokład, z niewielką torbą podróżną przewieszoną przez tors i szklanym ostrzem na biodrze. Przelotnie zastanawiał się, ile różnic dzieliło obecnie lud Systresów i Bretonów, rozdzielonych przepaścią czasu i przestrzeni, a złączonych wspólnymi przodkami, Druidami z Galen. Tak jak Morayne miał styczność ze zbyt wieloma barbarzyńskimi Pogranicznikami na jego gust, tak odległych wyspiarzy znał jedynie z opowieści. Przyglądając się jednak napuszonemu Juillenowi nie miał najmniejszej ochoty zaspokajać zaledwie cienia ciekawości, w zamian bawiąc myśl mówiącą, że nawet korsarska hierarchia nie znosiła próżni. Tak jak Wysoka Skała, gdzie ksiąstewko upadłe o pierwszym brzasku było zastąpione przez nowy byt zanim kur skończył piać.

Tak jak "Gwiazda" sunąca wzdłuż mało ekscytujących, acz zdecydowanie malowniczych pustych rubieży Stros M'Kai, tak i Theodoryan przepłynął ciągiem myślowym w stronę swojej ojczyzny. Zastanowił się wpierw nad tym, czy dane mu będzie odnaleźć w porcie jakiś okręt wypływający do Daggerfall, który mógłby dostarczyć spisany poprzedniego wieczora list do jego pół-rodzeństwa i czy warto było w ogóle najmować do tego kogokolwiek w tym gnieździe korsarzy, konstatując iż najprędzej tylko straci na tym parę smoków, a korespondencja skończy jako rozpałka. Tudzież w jakimś rynsztoku czy wychodku. Gdy pierwsze oznaki względnej cywilizacji zaczęły wyłaniać się i urozmaicać pejzaż, odgonił od siebie te rozterki jak i rozważania, czy dumni Deleynowie nadal trzymali się niezłomnie idei "wróg mojego wroga jest moim sojusznikiem" tak jak reszta Wysokiej Skały, której zjednoczenie pod sztandarem Stanicy w pierwszym odruchu zostało uznane za mało wyszukaną krotochwilę, biorąc pod uwagę bretońską reputację.

Oparty o reling Morayne z zaciekawieniem śledził złotym spojrzeniem coraz to nowe punkty Portu Hunding wchodzące w pole widzenia, tak jak czynił to przy każdym przybyciu do nowego miejsca. Ciepła aura połączona z wizją rychłego stanięcia na powrót na twardym gruncie poprawiła nastrój Bretona na tyle, że zanucił nawet pierwsze nuty melodii sprzed lat.

To właśnie wtedy w jego uszy wwiercił się nader znajomy, świdrująco drażniący głos należący do Hlandrii Sedri. Ze skutecznie skwaszonym nastrojem, Theodoryan wyprostował się w swoim miejscu, z cieniem zaskoczenia przyjmując brak kroków niewolnego anturażu, który zdawał się być przyklejony do tyłów kobiety, a którego teraz próżno było szukać. Młodzieniec uznał, że argonianie musieli zostać oddelegowani do spakowania bagaży, lecz złowiwszy kątem oka stonowaną kreację zrewidował tą myśl, zastanawiając się czy Dunmerka zamierzała roztropnie postarać się nie zwracać uwagi na swoją osobę przy przybiciu do brzegu. W miejscu takim jak Port Hunding uwaga była wszak niepożądana.

Przystań ukazała się im już w pełni, wzbudzając nie lada poruszenie wśród Żagli, które to z kolei wypędziło Ine'Maya z bocianiego gniazda. Theodoryan poprawił torbę, z niezadowoleniem notując ciżbę w porcie, która miała konkurować z towarzystwem Dunmerki o tytuł najbardziej drażniącej rzeczy. Gładząc wnętrze przedramienia w bezprzytomnym odruchu, czarownik westchnął pod nosem, zajmując dłonie poprawieniem pasa z ostrzem.

Dowodzisz, iż merowie miewają specyficzne poczucie upływu czasu — odezwał się, wpatrując w coraz to bliższy pomost. — W końcu zaledwie niewiele ponad wiek dzieli kres epoki Dwemerów, a exodus Yokudan i podbój Hammerfell. Jeśli miałaś na myśli zenit potęgi Dwemerów, powinnaś większą wagę przykładać do precyzyjnego doboru słów, niż prób gardzenia innymi kulturami, Hlandrio Sedri.

Z tymi słowami Theodoryan pozostawił Dunmerkę na rufie, kierując się w stronę trapu właśnie opuszczonego na pomost.
 
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:18.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172