Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-04-2017, 18:55   #101
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
- Jeśli można... - Dzikus zaczepił czarodzieja, gdy tylko weszli po schodach i znaleźli się w kolejnym korytarzu. Mężczyzna odwrócił się powoli.

- Tak?

- W pierwszej kolejności, moja towarzyszka jest ranna i potrzebuje pomocy medycznej.

- W takim razie trzeba wam medyka, a nie Magga - stwierdził chłodno, nie patrząc nawet na dziewczynę. Przy okazji Shira zauważyła, że bardzo wyraźnie akcentował to podwójne "g". Wyraźniej nawet niż Kirganin.

- Pewnie niewielu ich mieszka w okolicznych lasach, prawda?

Gospodarz przeszył go lodowatym spojrzeniem, ale na barbarzyńcy nie zrobiło to wyraźnego wrażenia.

- Dobrze więc... - zbliżył się niechętnie do dziewczyny i zmierzył ją wzrokiem. Później uniósł bursztynową kulę do ust i wyszeptał kilka słów w nieznanym języku. Słowa brzmiały pokrętnie i nieludzko, bardziej nawet niż dialekt używany przez kompanię Osiki. Po chwili kula zajaśniała mleczno-białą poświatą i stała się półprzezroczysta. Mężczyzna zamknął jedno oko, a do drugiego przyłożył kulę i znów zlustrował Shirę.

- Uraz głowy jest niegroźny. Co innego te dwa złamane żebra...

Opuścił dłoń z kulą, a ta natychmiast odzyskała swą poprzednią barwę.

- Tędy.

Znów ruszył korytarzem, pomiędzy parami identycznych drewnianych drzwi. Zatrzymał się przy jednych z nich. Drzwi otwarły się na oścież, a mężczyzna odwrócił się do swoich gości.

- Zapraszam pacjentkę.

Posłała Dzikusowi zlęknione spojrzenie. Nie protestowała jednak. Zbyt mocno ją bolało. A sam fakt, że Danaekeshar narażał się na gniew magga by jej pomóc, zobowiązywał ją do przyjęcia tej pomocy. Postanowiła być jak najmniej problemową “pacjentką”.

- Dziękuję. - szepnęła, wchodząc do pomieszczenia.

Pokój był niewielką sypialnią. Na całe jego umeblowanie składało się pojedyncze łóżko, toaletka i krzesło. Wszystkie wykonane z ciemnego drewna, solidne i eleganckie w swej prostocie. Podłogę pokrywał miękki dywan zdobiony skomplikowanym kwiecistym wzorem.

Kirganin podążał tuż za nią, ale Magg powstrzymał go przed przekroczeniem progu pomieszczenia.

- Chyba lepiej będzie, jeśli zostaniesz na zewnątrz - ton głosu mężczyzny dawał jednoznacznie do zrozumienia, że "chyba" było tu wyłącznie ozdobnikiem - Zabieg wymaga, aby pacjentka częściowo się rozebrała. Twoja obecność może być dla niej krępująca. Z pewnością zaś zbędna. Możesz poczekać w pokoju naprzeciwko.

Dzikus nie wyglądał na przekonanego. Ponad ramieniem Magga spojrzał pytająco na Shirę.
Odezwała się po chwili wahania.

- Ten człowiek ocalił mi życie... i to niejeden raz. - powiedziała łagodnym tonem, starając się mówić dystyngowanie, jak uczono ją na dworze - Bardzo cenię sobie jego troskę. A wspólnie przebyte trudy podróży sprawiły, że okazywanie wstydu teraz byłoby pruderią. Jeśli to nie problem, poczuję się bezpieczniej, jeśli zostanie.

W myślach zaś dodała “on i tak nie postrzega mnie jako kobiety”.

Na twarzy czarodzieja zarysowało się zdziwienie. Odsunął się jednak i pozwolił wojownikowi wejść do środka. Drzwi zamknęły się z cichym trzaśnięciem, a gospodarz podszedł do toaletki, otworzył małą szufladkę i zaczął przeglądać znajdujące się w niej szpargały.

- Rozbierz się od pasa w górę i połóż wygodnie na plecach - rzekł nie odwracając głowy.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.

Ostatnio edytowane przez Krakov : 23-04-2017 o 19:05.
Krakov jest offline  
Stary 27-04-2017, 21:33   #102
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Dziewczyna przygryzła wargę, gdy nagle dotarła do niej świadomość, że oto ona - księżniczka, ma się obnażyć przed dwoma praktycznie obcymi mężczyznami. Dopiero po chwili rozsądek Shiry zaczął jej tłumaczyć, że to dla jej dobra i że tak naprawdę to wizyta lekarska... z ochroniarzem. Starając się przekonać samą siebie, że nikogo nie obchodzą jej nieduże, krągłe piersi, powoli zaczęła rozpinać koszulę. Starała się nie patrzeć przy tym na żadnego z mężczyzn - także gdy trochę nieporadnie odwiązywała bandaż, który wcześniej założył jej Danaekeshar. Wreszcie, półnaga położyła się na wskazanym przez Magga miejscu, choć nie obyło się bez kilku cichych syknięć z bólu. Dopiero w tej pozycji odważyła się spojrzeć na Dzikusa, jakby u niego szukając zapewnienia, że wszystko jest w porządku.

Towarzysz patrzył jej w oczy z chłodnym spokojem. Na jego twarzy na krótką chwilę pojawił się cień uśmiechu, jakby naprawdę chciał jej dodać otuchy. Następnie spojrzał z nieufnością na czarodzieja i powiódł wzrokiem po podłodze, jakby odmierzał dzielącą ją od niego odległość. Znów spojrzał na Shirę. Zupełnie jakby chciał powiedzieć "Na tym dystansie jego czary nie są szybsze od moich rąk. I ostrza."

Shira odpowiedziała mu bladym uśmiechem, po czym skupiła swoją uwagę na Maggu, obserwując jego poczynania.

Gospodarz wyciągnął z szuflady okrągłe małe puzderko i odkręcił wieczko. Następnie umoczył każdy z palców prawej dłoni w szarawym kremie, odłożył pojemnik na blat i podszedł do dziewczyny. Znów sięgnął po swoją szklaną kulę i patrząc przez nią jak przez okular przyglądał się dziewczynie.

- To może być nieprzyjemne, ale postaraj się nie ruszać. - powiedział beznamiętnie, po czym zaczął umazanymi w kremie palcami rysować na jej ciele różne wzory.

Jego dotyk był zimny, jakby jego dłoń była zrobiona z lodu, a smuga smarowidła pozostawiana na jej skórze była warstewką szronu. Symbole wyrysowywane były głównie wzdłuż żeber, a więc w miejscach najbardziej obolałych i Shira odczuwała to dotkliwie. Tym bardziej, że Magg nie starał się być delikatny i gdy uważał za konieczne mocniej nacisnąć na jakiś punkt, po prostu to robił. Sprawiał też wrażenie dokładnego. Kolejne pociągnięcia były powolne, przez co cały proces zdawał się trwać nieznośnie długo.

Dziewczyna chwyciła dłońmi skrajne części leżanki tak mocno, że pobielały jej kłykcie. Ból był paskudny, ale wiedziała, że jest konieczny. Starała się też zwalczyć naturalny lęk przed maggią. To co tu się działo wykraczało poza obszary jej pojmowania, dlatego by nie spanikować, zamknęła oczy. Próbowała sobie wyobrazić jakieś przyjazne miejsce, dzięki czemu mogłaby zapomnieć o cierpieniu naprawianego ciała. O dziwo, przed oczyma wyobraźni stanęło jej znajome wnętrze wozu i przykuty do belki Danaekeshar.

Nie zauważyła nawet, kiedy Magg skończył to co robił. Ból i chłód sprawiły, że dotarło to do niej z pewnym opóźnieniem. Rozluźniła się nieco, myśląc, że to już koniec. I wtedy znów usłyszała ten obrzydliwy język. Jedno, krótkie, niemożliwe do wymówienia zdanie po którym nadszedł prawdziwy ból. Jakby nie tylko złamane żebra, ale każda inna część jej organizmu poruszyła się w środku gwałtownie, by na rozkaz czarodzieja zająć inne miejsce. Ogarnęło ją przerażenie i jedna jedyna myśl, która przeszyła jej umysł jak lodowe ostrze - jednak została oszukana, a człowiek, który miał ją uzdrowić, właśnie ją zamordował. Otworzyła usta by wrzasnąć, by zawołać pomocy. Nie zdążyła jednak. Ból był tak wielki, że pozbawił ją przytomności.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 22-05-2017, 22:22   #103
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Gdy się obudziła w pokoju nie było nikogo. Przez mlecznobiałą szybę wąskiego okna wpadało dokładnie tyle światła, co wtedy, gdy tu weszli. Może to w ogóle nie było okno... Tak czy inaczej w żaden sposób nie pomagało jej w określeniu jak długo spała. Był to jednak pierwszy od dłuższego czasu dobry sen. Spokojny, odprężający, pozbawiony niepokojących obrazów i widzeń. A przynajmniej żadnego nie pamiętała.

Wciąż była półnaga, ale okryto ją szczelnie pod samą szyję miękką kołdrą z nieznanego jej materiału. Pościel była biała, z subtelnym zielonym wzorem. W dotyku przypominała aksamit, ale była od niego delikatniejsza. Aż chciało się przytulić do niej policzek i zostać w łóżku jeszcze trochę dłużej...

Shira poruszyła się delikatnie, próbując obrócić się na bok i wtedy to zauważyła. Nie czuła już bólu. Żadnego. To nie była poprawa, a całkowite uzdrowienie. Nie była nawet pewna czy potrafi namacać dłonią miejsce, w którym ból, jeszcze nie tak dawno, czynił męczarnią wzięcie głębszego oddechu czy zwykły marsz.

Odetchnęła pełna piersią po raz pierwszy od...dawna. Nie oznaczało to jednak, że wyzbyła się trosk. Pozostała sprawa z którą tu przybyła, a także osoba Dzikusa. Chciała, by i on otrzymał nagrodę za swoje trudy.
Pokonując słodkie lenistwo Shira usiadła na brzegu łóżka i rozejrzała się za czymś do ubrania. Broń i pozostałe ruchomości dziewczyny zostały złożone na krześle. Na oparciu wisiała również jej koszula, wyprana i wyprasowana. Sięgając po nią pomyślała z niepokojem, że czegoś jej tu brakuje. Coś było nie w porządku. Szybko jednak rozwikłała tę zagadkę. W komnacie było nienaturalnie cicho w porównaniu z nieustannymi odgłosami natury, do których zdążyła już przywyknąć. Zza okna nie dobiegał żaden dźwięk, za drzwiami nie słyszała kroków ani nic innego co świadczyłoby o obecności pozostałych mieszkańców. Wewnątrz nie brzęczał najmniejszy nawet owad. Słyszała tylko własny oddech, a gdy go wstrzymywała - niespokojne bicie swojego serca. Zaniepokojona tym odkryciem szybko ubrała koszulę i wziąwszy swój ekwipunek wyszła przez drzwi na korytarz. Był pusty i równie cichy. Idąc w lewo mogła dojść do kręconych schodów. Droga w prawo zaś wiodła do kolejnych par identycznych drzwi i zdawała się ciągnąć w nieskończoność.

Po chwili rozglądania się i nasłuchiwania, Shira wychyliła się przez barierkę i najpierw cicho, a potem donośniej zawołała.
- Halo... Haaaalo! Jest tu kto?
- Oczywiście, że jest - odezwał się jakby zmęczony głos z głębi korytarza. Po chwili z półmroku wyłonił się Magg. W jego stroju znów dominowała ciemna zieleń, choć wzrok przyciągały teraz srebrno-czarne lampasy jego spodni i pasujące do nich klapy marynarki. Wyglądał na zmęczonego, a może nawet nieco starszego niż poprzednio. Uśmiechnął się jednak uprzejmie i skłonił lekko.
- Czujesz się już lepiej, jak mniemam?
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline  
Stary 26-05-2017, 17:54   #104
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Shira również odpowiedziała Maggowi ukłonem - znacznie głębszym i takim, który przystał damie. Zapewne guwernantka z zamku byłaby zdziwiona, że w ogóle potrafiła go wykonać - Shira wszak lubiła złościć opiekunkę, udając totalny brak zrozumienia i ślamazarność.

- Dziękuję za to, co dla mnie zrobiłeś, panie. - powiedziała, prostując się.
- Drobiazg - znów skinął głową - Pewnie jesteś głodna. Zapraszam zatem na śniadanie - po tych słowach odwrócił się i zrobił kilka kroków, by następnie uchylić drzwi, tym razem po lewej stronie korytarza.
Widok “idealnego” śniadania, o jakim Shira mogła pomyśleć najpierw ja zachwycił a potem wzmógł czujność. Nim usiadła przy długim stole, spytała:

- A gdzie mój towarzysz?
Magg uśmiechnął się rozbawiony.
- Twój towarzysz jada śniadania o wiele wcześniejszej porze. Teraz poszedł coś dla mnie załatwić. Nie obawiaj się, zobaczycie się później.

Mężczyzna usiadł na końcu stołu. Jego śniadanie wyglądało dużo skromniej. Składało się wyłącznie z talerza drobnych klopsików i pucharu z ciemnego szkła, zapewne napełnionego czerwonym winem, choć naczynie sprawiało, że ciecz wydawała się czarna.

Dziewczyna pokiwała głową, po czym niepewnie zajęła swoje miejsce.

- Dziękuję. - powiedziała, lecz nim spróbowała pierwszej potrawy rzekła - Jesteś dla nas bardzo uprzejmy, panie... zważywszy szczególnie na to, że nie bardzo chciałeś mieć nami do czynienia.
Pociągnął nieduży łyk i odstawił naczynie.
- Nie zamieszkałem tu dlatego, że lubię podejmować gości. Dobre wychowanie wymaga jednak, by przyjąć ich należycie, gdy się już pojawią. Nawet nieproszeni. Poza tym nie ukrywam, że zaintrygowało mnie jakaż to ważna sprawa kazała ci szukać pomocy aż tutaj.
- Wiesz kim jestem, panie?
- zapytała cicho Shira.
- Wiem tylko, że przybywasz z Cesarstwa. A skoro tak, to musisz być kimś znacznym. Albo bardzo zaradnym.

Uśmiechnęła się delikatnie na ten pośredni komplement, po czym opowiedziała Maggowi swoją historię, skupiając się przede wszystkim na zagrożeniu życia swojej siostry. Nie chciała wiele mówić o własnej tragedii, ograniczyła się jedynie do nakreślenia suchych faktów - wypadku, oszpecenia i zerwania zaręczyn. W oblicz przeżytych przygód to też nie był już problem dla Shiry - tak po prostu potoczyło się jej życie i nie miała o to pretensji do losu. Jedyne czego pragnęła, to pomóc siostrze, by ta powiła potomka.

Czarodziej jadł i pił, nie przerywając jej ani razu. Czasem tylko kiwnął głową ze zrozumieniem. Gdy skończyła mówić odczekał jeszcze chwilę, jakby zbierając myśli, dopił resztę trunku i odparł.
- To, czego ode mnie oczekujesz, to znacznie większa sprawa niż poskładanie paru żeber. Nieporównywalnie większa. Nawet nie jestem pewien, czy można ci pomóc. A przynajmniej w sposób, w jaki się spodziewasz. Przede wszystkim zaś musisz wiedzieć, że takie... usługi mają swoją cenę. Czy jesteś w stanie ją zapłacić? Czy jesteś na to gotowa?
O dziwo, tego pytania się spodziewała, dlatego odparła spokojnie, patrząc Maggowi prosto w oczy.
- Nie wiem jaka to cena, więc nie jestem w stanie powiedzieć, czy dam radę ją zapłacić. Jestem jednak na tyle... na tyle zdeterminowana, że już teraz oddałam za choćby rozmowę z panem całe swoje dotychczasowe życie wśród wygód i... no, po prostu bezpieczne. - westchnęła, po czym dodała uroczyście - Jestem gotowa oddać za to swoje życie. Czy to w formie służby czy... czy jako... ofiara.
- To dobrze
- odparł bez uśmiechu. - Chcę twoją krew. Powiedzmy jeden litr.
Shira przekrzywiła głowę, jakby się zastanawiając. Dopiero po chwili zadała pytanie, które zdradziło jej niewiedzę.
- To... ile mi zostanie? Przeżyję?
- Zostanie ci około trzy i pół litra. Na wszelki wypadek pobierzemy krew w dwóch porcjach, w odstępie kilkunastu godzin. Będziesz po tym trochę osłabiona, ale nie stanowi to zagrożenia dla Twojego życia. Niestety, obawiam się, że to tylko część ceny. I to łatwiejsza do zaakceptowania część.
- Zatem mów dalej, panie. Nie boję się, ale chcę wiedzieć co dostanę... i ile zapłacę.
- powiedziała ostrożnie Shira.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 02-06-2017, 14:14   #105
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Mężczyzna zastanawiał się przez chwilę, bezgłośnie stukając palcami po stole.

- Moi bracia w górach od pewnego czasu badają podobne problemy. Płodność, dziedziczenie cech, zdrowie noworodków. Najpotężniejsi Maggowie, prawdopodobnie najtęższe umysły naszych czasów od kilku lat nie robią nic innego, tylko próbują zgłębić tajemnice nowego życia. Mówię ci o tym, byś miała świadomość, że znamy się na temacie na tyle, na ile jest to możliwe. I jeśli powiem, że twoja prośba, w jej obecnym kształcie jest niemożliwa do spełnienia, to naprawdę wiem co mówię. Za pomocą magii jesteśmy w stanie stworzyć wyspę i sprawić że będzie dryfowała na powierzchni oceanu, lub nawet unosiła się nad powierzchnią ziemi. Możemy na tej wyspie wznieść zamek ze złota lub kryształu, jednym skinieniem ręki. Ale nie możemy sprawić, by kobieta powiła dziecko, jeśli natura jej na to nie pozwala. Ani sprawić, by dziecko urodziło się zdrowe, jeśli pisane mu jest bycie kaleką. Widzę jednak inną możliwość. Jest taki stary rytuał, dziś już w zasadzie niepraktykowany. Muttavite. Zamiana żyć. Pozwala sprawić, że dwie osoby zamieniają się miejscami. Ciało pierwszej przybiera kształt tej drugiej i odwrotnie. Są nie do odróżnienia, choć zachowują swoją wiedzę, wspomnienia i umiejętności. Wszystko czego się nauczyli. W przypadku obcych sobie osób jest to bardzo trudne i ryzykowne. Ale w przypadku sióstr, które łączy silna więź...

Shira zmarszczyła brwi. Przecież zupełnie nie o to jej chodziło...

- Catalina na pewno nie chciałaby wieść mojego życia. - powiedziała z przekonaniem. Ona i jej siostra były ulepione z innej gliny. Catalina miała w sobie wszystko, co powinno cechować szlachetnie urodzone panny - pogodę ducha, urok osobisty, elokwencję, talent do śpiewu i tańca, a także swoistą delikatność, której to Shira nigdy nie posiadała ze swoim temperamentem.

- A więc twoje życie byłoby dla niej losem gorszym od śmierci? - zdziwił się - Gorszym niż trucizna lub ostrze między żebrami? Myślałem, że przede wszystkim chcesz ją ratować. Ją i honor waszej rodziny, choćby poświęcając samą siebie. Mogę Ci w tym pomóc. A to, jak Twoja siostra ułoży sobie życie to już jej wybór. Nie musi iść drogą, jaką ty byś poszła. Może być kimkolwiek zechce. Na przykład bogato wyjść za mąż i żyć w luksusach zamiast się włóczyć po gościńcach.
Dziewczyna milczała dłuższą chwilę.

- A czy mogę cię również o to prosić? Żebyś zadbał o materialny dostatek mej siostry? Przypuszczam wszak że nie da nam się przesłać cudownym sposobem pałacowych dóbr, by je otrzymała... Ona jest zbyt delikatna, by żyć... na szlaku. Jest za to prawdziwą damą. Nie to co ja... - westchnęła cicho.

Tym razem to Magg się zamyślił.

- Znam paru wysoko postawionych ludzi. Mają swoje dwory i miasta na zachodzie kontynentu. Znajdzie się tam miejsce dla młodej kobiety, która zna taniec i śpiew oraz umie się zachować w towarzystwie… Tak, myślę, że mógłbym z tym pomóc.

- W takim razie jestem zainteresowana. Rozumiem, że jeśli uda mi się przejąć ciało Cataliny i to ona jest bezpłodna... raczej nic się nie zmieni?

- Nie tyle "przejmiesz jej ciało" co twoje ciało przybierze jej wygląd. Jeśli problemem jest bezpłodność Cataliny, a ty nie masz z tym problemu, to cesarz dostanie dziedzica i wszystko skończy się dobrze. Gorzej, jeśli to on nie może mieć dzieci…

Shira
westchnęła. Tak bardzo nie chciała tam wracać... Nie chciała mieć dzieci... Nie chciała w ogóle oglądać cesarstwa. Wolała zostać i pomóc Dzikusowi w jego problemie. Może nawet osiedlić się wśród jego ludu... albo ruszyć dalej w świat. Umrzeć młodo, lecz żyć pełną piersią. Znów westchnęła. Jej pragnienia miały tutaj drugorzędne znaczenie.

- Rozumiem. Jestem gotowa ponieść to ryzyko.

Gospodarz skinął głową.

- Nie musisz podejmować decyzji od razu. Daj sobie trochę czasu. Twój towarzysz powinien niedługo wrócić, więc będziesz mogła z nim porozmawiać zanim dokonasz wyboru. To wielkie poświęcenie i wielkie ryzyko. Wolałbym, żebyś była tego absolutnie pewna. Także ze względu na powodzenie rytuału.

Shira
pokiwała głową, spuszczając wzrok. Straciła apetyt zanim zaczęła jeść.

- Powinnaś coś zjeść - zauważył widząc jej minę - nawet, jeśli nie masz na to ochoty. Twój organizm jest osłabiony długą wędrówką i regeneracją. Jeśli będziesz później chciała pooddychać świeżym powietrzem, drzwi naprzeciwko zaprowadzą cię na taras. Gdy tylko wróci twój przyjaciel, skieruję go do ciebie.
Wstał i podszedł do wyjścia.

- A gdybyś czegoś jeszcze potrzebowała, zapukaj dwa razy w dowolne drzwi. - dodał na odchodnym.

- Dziękuję. - odparła odruchowo. Drzwi otworzyły się same i czarodziej zniknął w mroku korytarza. Shira ledwo to zarejestrowała, topiąc się w morzu własnych myśli.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline  
Stary 02-06-2017, 16:23   #106
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Wszystko w Shirze krzyczało z rozpaczy. Nie chciała wracać do tamtego życia. Zawsze miała problem, by pogodzić się z rolą księżniczki, a teraz, gdy zakosztowała życia na zewnątrz złotej klatki... mimo tylu sytuacji, gdy czuła się głupia, bezradna i otarła o śmierć - wolała właśnie takie życie. Tymczasem dano jej szansę wykonania misji, której się podjęła, za cenę... za cenę uprzedmiotowienia się. Choć miała być panią, tak naprawdę była to rola niewolnicy - opływającej w zbytki, lecz uwiązanej, zmuszonej, by bywać, konwersować, dygać, uśmiechać się... by służyć swojemu ludowi. I mężowi.
Jej myśli same sprowadziły przed oczy wyobraźni sylwetkę Danaekeshara. Jakże innym mężczyzna był niż cesarz... niż ktokolwiek na dworze. I mimo początkowej rezerwy okazał się bardziej prawy niż niejeden rycerz. Westchnęła. Co Dzikus jej powie na tę wymianę? Pewnie nic nowego. Sama tego chciała, sama była gotowa zapłacić każdą cenę... więc czemu teraz rozpacza?
- Jestem rozpieszczonym bachorem. - szepnęła do siebie Shira, chwytając w dłoń widelec. Powoli, jakby to była najtrudniejsza rzecz na świecie, zaczęła jeść. I choć każdy pokarm miał dla niej teraz smak i zapach zdechłej ryby, dzielnie brnęła naprzód. Magg miał rację. Musiała zadbać o siebie... dla Cataliny.

Cisza, jaka zapanowała w pomieszczeniu po tym, gdy czarodziej ją opuścił, doskwierała jej. Sprawiała, że wszystkie te myśli w jej głowie - gorzkie i niewesołe - stawały się jeszcze głośniejsze i bardziej wyraźne. Nie sposób było nie wziąć pod uwagę, że rytuał - jeśli się powiedzie - w pewnym sensie przywróci sprawom właściwy obrót. Jej życie wróci na właściwe tory. Czyż nie takie od początku było jej przeznaczenie? Przecież to ona, nie Catalina, miała zostać cesarzową. Może dlatego też jej siostra nie mogła powić potomka - nie było jej to pisane. A teraz wszystko się zmieni. Wszystko będzie jak być powinno. Próbowała się jakoś pocieszyć tą myślą, ale przychodziło jej to z najwyższym trudem. Podobnie jak kolejne kęsy jedzenia z trudem przechodziły jej przez ściśnięte gardło.

Shira czuła jak ciężar przemyśleń gniecie ją, miażdży wręcz... a tak chciała być dzielna, gdy przyjdzie jej spotkać się z Danaekesharem. Nie chciała go niepokoić... o ile w ogóle to możliwe. Obiecywała sobie więc, że powita go ze spokojem i pogodą ducha, a na razie... na razie... Dziewczyna odsunęła talerz i rozszlochała się, chowając oblicze w dłoniach.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 14-06-2017, 12:40   #107
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Minęła ponad godzina, nim ciszę przerwało pukanie. Zanim zdążyła zareagować drzwi uchyliły się i do środka wszedł Danaekeshar. Wyglądał fatalnie. Był umorusany i spocony. Mokre, zmierzwione włosy lepiły mu się do karku i twarzy. Na ramionach miał otarcia, a jego ubranie wyglądało, jakby większość dnia spędził tarzając się w popiele. Oddychał ciężko, jakby był potwornie zmęczony. A mimo wszystko na jej widok uśmiechnął się lekko, po swojemu. Tymi ustami wyraźnie nieprzywykłymi do uśmiechu.

- Magg powiedział, że cię tu znajdę. Jak się czujesz? - zapytał wprost.

Shira odruchowo otarła oczy i pociągnęła nosem.
- W porządku. Nic mnie już nie boli - spróbowała się uśmiechnąć, jednak gdy zobaczyła w jakim stanie jest Dzikus, mina jej zrzedła - Jesteś ranny? Usiądź, zostało dużo jedzenia, niektórych potraw nawet nie tknęłam. - wstała i zaczęła kręcić się gorączkowo przy stole, by przyszykować “nakrycie” dla towarzysza. Wreszcie podniosła na niego zmieszane spojrzenie - To... twoja zapłata za pomoc? Że tak wyglądasz..? - zapytała niepewnie, na chwilę zapominając o własnych troskach.

Danaekeshar usiadł i odetchnął. Pokręcił głową.
- Nie do końca. To zapłata za to, że Magg zainteresuje się moją sprawą. To, co grozi nam wszystkim, najwyraźniej nie jest wystarczająco ciekawe. - W jego głosie wyraźnie dało się wyczuć co o tym wszystkim myśli. Był zawiedziony i zrezygnowany. Dopóki jednak mógł wykonać powierzone mu zadanie, nie zamierzał narzekać. Ani wymigiwać się od pracy.
- A jak twój problem? Rozmawialiście już o tym?

- Tak... - odpowiedziała Shira, nalewając mężczyźnie wina do kielicha - Znam już cenę. Zgodzę się na nią... Jak zjesz, myślę, że powinieneś się wykąpać. Dobrze byłoby też opatrzyć skaleczenia. Chyba nie masz żadnej poważnej rany, prawda? - zapytała, starając się nie myśleć o własnej sytuacji. Dopóki tu była, chciała pomóc mężczyźnie i chociaż w ten sposób podziękować za jego opiekę. I uratowanie życia.

Znów zaprzeczył.
- Nic mi nie jest - stwierdził zdecydowanie i przyjrzał się dziewczynie z troską. Shira mogła odsuwać od siebie złe myśli i starać zataić przed mężczyzną to, co ją trapiło, ale teraz, pod jego czujnym spojrzeniem poczuła, że to wszystko daremne. Przed dzikusem niełatwo było coś zataić.
- Jaka to cena?
- Ja... em... - odwróciła wzrok - Spróbuj tych jajek, są bardzo dobre.
To jednak nie pomogło,mężczyzna wciąż patrzył na Shirę wyczekująco.
- Mogę zamienić się miejscami z Cataliną, przyjmując jej wygląd. Jeśli okaże się, że... że mogę dać cesarzowi potomka, to może nawet uda mi się ocalić skórę. - przełknęła ślinę, by zatuszować drżenie głosu - Zostanę cesarzową. Czyli w sumie... tak, jak miało być przed wypadkiem. - odruchowo nakreśliła palcem bliznę na nosie.
- Nie jesteś z tego powodu szczęśliwa. - zauważył.
- Nie jestem. - przyznała - Ale taka jest moja cena za uratowanie siostry.
- Hmmm - dzikus zamyślił się, zastygając na chwilę w bezruchu - A czy zastanawiałaś się… czy ten proces można odwrócić?

Dziewczyna spojrzała na niego pytająco, opierając się o stół. Zadziwiające, biorąc pod uwagę, jak bardzo bała się kontaktu z wojownikiem przy ich pierwszym spotkaniu. Wtedy jego sylwetka, ogromne mięśnie i ten dziwny wyraz twarzy ją przerażały, teraz... zupełnie nie zwracała na to uwagi.

- Chodzi ci o to, żebym powiła potomka, a potem znów zamieniła się z Cataliną? - zapytała.
- Tak, właśnie o to. Ty nie chcesz być cesarzową, a jej do szczęścia brakuje tylko dziecka. Może nie musisz zostawać w jej skórze do końca życia?

Westchnęła. Bała się tej iskierki nadziei, którą rozniecił w jej sercu Danaekeshar.

- Chciałabym przede wszystkim wiedzieć czego pragnie Catalina. Bo jeśli udałoby jej się znaleźć szczęście gdzieś tutaj... No i wiesz, to mimo wszystko byłoby moje dziecko. Jaką matką byłabym, porzucając je?
- Mhm - mruknął popijając wina z kielicha. - A jaką matką będziesz porzucając wszystko inne?
- Zacznijmy od tego, że w ogóle nie widzę się w tej roli. - dziewczyna uśmiechnęła się smutno, po czym zdobyła się na odwagę i odgarnęła kosmyk włosów zakurzonego czoła dzikusa - Wiem, że się o mnie troszczysz, ale... sam widzisz, że cena, którą trzeba zapłacić za pomoc Magga nie jest formalnością. I liczyliśmy się z tym, przychodząc do niego. I choć przyznam, że sama wolałabym bardziej tułać się po świecie, znosić głód i niewygody, wykonując dlań zadania niż... wracać, to... - pociągnęła nosem - To zamierzam dokończyć moją misję. Nawet za cenę własnych pragnień.
- Za cenę… życia w kłamstwie… - mężczyzna kiwnął głową bez przekonania. Jeśli spodziewała się, że powie teraz, że ją rozumie i popiera jej decyzję, to nie doczekała się. Nie sprawiał wrażenia kogoś, kto rozumie. Ale czyż nie było tak od samego początku? Dzikus pochodził z kompletnie innego świata. Kierował się innym systemem wartości. Na dodatek był przecież mężczyzną. Nie mógł pojąć jej poświęcenia.

- Masz rację - rzekł wstając od stołu - powinienem zmyć z siebie ten brud.

Odwrócił się, żeby odejść, ale zatrzymał się przy drzwiach.

- Podziwiam to co robisz, bo oddajesz swoje życie. I jest to dużo straszniejsze od poświęcenia go w walce. A jednak... uważam, że popełniasz błąd. Choćby dlatego, że wybierasz życie u boku mordercy. Bo człowiek, który choćby rozważa zamordowanie kobiety - własnej kobiety - tylko dlatego, że nie może urodzić, jest mordercą. Wybierasz życie w kraju, którego morderca jest władcą. Godzisz się na zło, nawet nie próbując go powstrzymać. Nie jetsem pewien, czy miłość do siostry może to usprawiedliwić. Ale co ja tam wiem.

Po tych słowach zniknął za drzwiami, nie dając jej szansy na odpowiedź.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.

Ostatnio edytowane przez Krakov : 14-06-2017 o 12:54.
Krakov jest offline  
Stary 24-06-2017, 10:48   #108
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Shira patrzyła na drzwi, za którymi zniknął Danaekeshar. Gdzieś na dnie jej duszy tlił się smutek.

„Tak łatwo ze nie zrezygnował…”
– pomyślała dziewczyna, a po chwili potrząsnęła głową.

Bo i czego się spodziewała? Była tylko balastem, który wziął na siebie w tej podróży. To on był nieustraszonym, potężnym wojownikiem. Ona zaś była… nikim. I to oszpeconym nikim. Znów odruchowo dotknęła blizny.

Po co niby taki człowiek jak ona ma żyć? Jedyna wartość jej egzystencji to możliwość poświęcenia się dla kogoś, kto był tego warty. A Catalina była jej siostrą.

Z nową werwą Shira wstała od stołu. Jeszcze raz otarła twarz, by zetrzeć ewentualne ślady łez i wyszła na korytarz. Tam zapukała w pierwsze napotkane drzwi dwa razy, by wezwać Magga. Chciała mu powiedzieć, że podjęła decyzję i zgadza się na rytuał zamiany.
 
Mira jest offline  
Stary 29-06-2017, 20:28   #109
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Nie minęło dużo czasu, a drzwi po przeciwnej stronie korytarza otworzyły się i stanął w nich Magg.

- Słucham? Co mogę dla ciebie zrobić?
Dziewczyna ukłoniła się lekko, po czym spojrzała z determinacją na mężczyznę.
- Podjęłam decyzję. Zgadzam się.
Magg skinął głową, a na jego ustach pojawił się ledwie dostrzegalny uśmiech.
- Dobrze więc. Chodź za mną.
Poprowadził ją kawałek korytarzem. Minęli dwoje drzwi i stanęli przy trzecich, które natychmiast się otworzyły. Wewnątrz znajdował się pokój o podobnej kubaturze co jej komnata, w niczym innym jej jednak nie przypominał. Cały zdawał się być wykuty w marmurze - podłoga i sufit w białym, a ściany w czarnym. Ponadto strop wydawał się półprzezroczysty i wpadające przez niego światło rozjaśniało całe pomieszczenie zimnym mleczno-białym światłem. Na samym środku znajdował się wielki fotel z wysokim zagłówkiem i masywnymi, metalowymi poręczami. Ze wszystkich sił odpychała od siebie tę myśl, ale nie mogła się powstrzymać przed skojarzeniem tego mebla z narzędziem tortur.

- Opowiesz mi panie, jak to ma przebiegać? - zapytała nieśmiało, starając się nie patrzeć na mebel.
- Oczywiście.
Mężczyzna wszedł do środka i wskazał na urządzenie.
- Usiądziesz na fotelu i położysz ręce na poręczach. Te metalowe obejmy tymczasowo cię skrępują, abyś nie mogła ich oderwać. Następnie uruchomię maszynę. Poczujesz lekkie ukłucie, gdy cztery małe igły przebiją twoją skórę by pobrać krew. W ciągu kolejnych kilku - kilkunastu minut krew z twoich żył będzie spływać do zbiornika umieszczonego z tyłu. Cały proces potrwa do momentu, aż pojemnik będzie pełen. To jest do momentu uzyskania niespełna pół litra płynu. Wtedy blokada się zwolni, a ty będziesz mogła odpocząć. Za kilka godzin powtórzymy całą operację, ekstrahując drugą porcję Twojej krwi.
Shira przełknęła ślinę. To wyglądało naprawdę strasznie.
- Nie da się... inaczej? Z ręki? - zapytała, po czym do zestawu dorzuciła jeszcze jedno pytanie - Po co ci moja krew?
Magg skrzywił się.
- Nie lubię igieł i całego tego... bałaganu. A nie mam nikogo do pomocy. Chyba, że jesteś gotowa sama pobrać sobie krew. W takiej sytuacji pewnie znalazłbym bardziej... tradycyjny sprzęt. Niemniej jednak zapewniam cię, że ten fotel doskonale spełnia swoją funkcję. I nie jest wcale tak nieprzyjemny, jak może na to wskazywać jego wygląd.
Przez myśl dziewczyny przeszło, że mogłaby poprosić Danaekeshara, ale po tym co powiedział i jak wyszedł z pomieszczenia jakoś nie miała odwagi jeszcze go obarczać swoimi problemami.
- Dam radę. - powiedziała, starając się opanować drżenie głosu.
Niepewnie podeszła do strasznego mebla i usiadła na nim.
- Za... zaczynaj.


Mężczyzna bez słowa stanął za nią i dotknął urządzenia, by następnie odsunąć się robiąc krok w tył. Shira usłyszała pracujący za jej plecami mechanizm.

Cyk, cyk, cyk, cyk, cyk...

Oczyma wyobraźni widziała ogromną metalową zębatkę, która przy każdym ruchu wprawiała cały fotel w ledwie wyczuwalne drżenie.

Cyk, cyk, cyk, cyk, dyngs.

Dźwięk ucichł, a maszyna przystąpiła do właściwej części swojego zadania. Metalowe uchwyty powoli, lecz pewnie skrępowały jej ramiona i nadgarstki. Nie sprawiały jej bólu, ale też krępowały wystarczająco mocno, by nie mogła oderwać rąk od poręczy. Zaraz po tym poczuła cztery mocne ukłucia, gdy wysuwające się z podpór igły przebiły jej skórę tuż poniżej łokci. Nie było to bardzo bolesne, ale też zdecydowanie mniej przyjemne niż podczas tradycyjnego pobierania krwi.

- Wszystko w porządku - uspokoił ją Magg. - Pójdzie szybciej, jeśli będziesz przez zaciskać dłonie w pięści i rozluźniać je. Jakbyś ściskała gąbkę.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline  
Stary 30-07-2017, 09:57   #110
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Posłuchała go. Zrobiła nawet coś więcej, oprócz zaciskania dłoni, zacisnęła również powieki. I tych nie otwierała póki co, bojąc się, że w akcie paniki zerwie się z fotela i jeszcze bardziej pokaleczy.

- Po co ci moja krew? - zapytała raz jeszcze.

Nie odpowiedział. Stał tylko za jej plecami. Może przyglądał się jak szklany zbiornik powoli napełnia się jej posoką?

-Krew? - odezwał się w końcu, jakby delektował się brzmieniem tego słowa - Krew… napędza moją magię. Potrzebuję jej, by rzucać najpotężniejsze ze swoich zaklęć.

Shira słuchała z zamkniętymi oczami. Nie była w stanie powstrzymać dreszczu obrzydzenia, który przeszedł jej przez plecy. Nic jednak nie powiedziała. Bo i kim była, by oceniać Magga, który w dodatku zgodził się rozwiązać jej problem?

Cały proces, pomijając ukłucie na początku, okazał się niemal zupełnie bezbolesny. Poszło też całkiem szybko. Po mniej więcej dziesięciu minutach coś wewnątrz maszyny zazgrzytało i wszystkie igły gwałtownie opuściły jej ciało. Zanim jednak fotel uwolnił jej ramiona, poczuła jak coś zimnego i wilgotnego uciska jej rany tamując krwawienie. Dopiero chwilę później obejmy otworzyły się i urządzenie zamilkło.

- I po wszystkim, przynajmniej na razie. Jak się czujesz? - Zapytał Magg stając obok niej.

Chciała jak najszybciej uciec z tej piekielnej machiny, jednak zachowując resztki godności, otworzyła oczy i powoli podniosła się z miejsca.

- Chyba dobrze... - powiedziała.

Była trochę osłabiona, ale nie na tyle, by nie ustać na nogach. Na jej ramionach pojawiła się gęsia skórka, ale nie miała pewności czy to wina zimnych metalowych poręczy czy też odczuwany przez nią chłód spowodowany był upuszczeniem krwi.

Mężczyzna skinął głową z aprobatą.

- W jadalni czekają na ciebie ciastka i dzbanek słodkiego soku. Powinnaś teraz uzupełnić płyny. Później możesz wyjść na taras odetchnąć świeżym powietrzem, albo odpocząć w swojej komnacie. Wieczorem powtórzymy procedurę i jeśli wystarczy ci sił, jeszcze dziś przeprowadzimy rytuał.
- Postaram się.
- skinęła mu głową, po czym wyszła jak najszybciej z pomieszczenia. Na razie nie chciała myśleć o tym, co czeka ją wieczorem. Zamierzała się natomiast dostosować do wytycznych Magga i posilić, mimo że żołądek wciąż miała zawiązany na supełek.

Ze stołu w “jadalni” zniknęła cała wcześniejsza zawartość. W jej miejsce pojawił się wielki talerz z różnorakimi ciastkami oraz kryształowa szklanka i dzbanek. Oba naczynia były pełne gęstego soku pomarańczowego. Poza tym w wystroju sali zmieniło się jeszcze jedno. Na jednej ze ścian pojawiło się owalne lustro, trochę większe od Shiry. Dziewczyna spojrzała w nie nieco spłoszona. W srebrnej tafli zobaczyła swoją wynędzniała, bladą twarz. Może było to wynikiem upuszczenia krwi, może przemęczenia i trudów wędrówki, a może to ten dzień i ciężar podjętych decyzji? Trwała tak przez chwilę bezmyślnie się gapiąc, gdy w jej głowie zaświtało pytanie "O kim teraz myślisz? Kogo chciałabyś zobaczyć?". Nie była to jej własna myśl. Zupełnie jakby ktoś stał tuż za nią i szeptał jej do ucha, a słowa docierały wprost do wnętrza jej jaźni. A przecież w pokoju nie było nikogo poza nią.

Chyba zrozumiała, jaka jest natura lustra, toteż uniosła szklankę soku do ust, a nim się z niej napiła, szepnęła:

- Catalina. Pokaż mi moją siostrę... proszę. - dodała niepewnie.
 
Mira jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:58.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172