|
Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
13-01-2018, 14:49 | #91 |
Reputacja: 1 | Emma przyglądała się szkicowi i uważnie słuchała wskazówek dojazdu. Nie wydawało się aby wraz z Alice miały się zgubić po drodze. Pokiwała głową kiedy mężczyzna skonczył i odebrała od niego papierek z rysunkiem domniemanej wartości estetycznej. - Ok. Dzięki bardzo. - uśmiechnęła się, tak słodko, jak tylko potrafiła. Złożyła kartkę na czworo iw sadziła do tylnej kieszeni swoich jeansów. - Spadamy - rzuciła tylko do zapłakanej Alice i wyszła z baru kierując się do sowjej dziecinki. - Myślisz, że Dave wciąż się babrze w jelitach i wyciąga śrut? Może chociaż damy znać Anthonemy? - zaproponowała, kiedy były już z dala od uszu postronnych. |
14-01-2018, 18:07 | #92 |
Reputacja: 1 | Blondynka przetarła rękawem kurtki twarz, kiedy znalazły się przy motocyklu. Skinęła głową do Black gdy ta wspomniała o zgadaniu się z chłopakami. - Anthony na pewno odbierze, w razie czego przekaże Daveowi - powiedziała i sięgnęła po radio. - Halsey z tej strony, wiemy już gdzie jest mała - powiedziała nawiązując połączenie z drugą stroną. - Chcecie ruszać z nami czy mamy same to ogarnąć? - dodała. |
17-01-2018, 00:16 | #93 |
Reputacja: 1 | - Pewnie, że się kręci - odparł filozoficznie odpalając fajkę. - A tak poza tym to wierzę. W końcu Ty jesteś tutaj specem. Myślisz, że trzeba będzie odlać naszego? Nie pomógł wiele Anthonemu. Podał kilka razy klucz czy inne ustrojstwo. Wolał jednak to od robienia za niańkę dla dzieciaków. No i można było przy nim palić, a myślał że już powoli nie wyrobi bez buszka. Rozkoszował się więc teraz dymem myśląc o dziewczynach. Nie czuł się dobrze z tym, że pojechały same ale wyboru nie było. Dlatego nie lubił współpracować z kobietami, wiecznie trzeba się o nie martwić. -Halsey z tej strony, wiemy już gdzie jest mała - zatrzeszczał odbiornik, jakby na wezwanie. Dave wyprostował się i spojrzał na urządzenie. Anthony również wyjrzał z silnika. Wytarł dłonie w kawałek szmaty. -Chcecie ruszać z nami czy mamy same to ogarnąć? Teksańczyk uśmiechnął się pod nosem i nacisnął przycisk. - Jasne. Nie pozwolę, żeby ślicznotki zgarnęły całą chwałę dla siebie. I pewnie trochę ołowiu przy okazji. Tony ruszasz z nami czy zostaniesz tutaj? Ostatnie pytanie rzucił już do swojego towarzysza. Lepiej by było jakby został i ogarnął jeszcze resztę rzeczy. Nie powinno im to długo zając a nie ma co ryzykować odstrzału kolejnego specjalisty. No i w razie czego może jeszcze przywołać kawalerie. Po zakończeniu rozmowy z dziewczynami i uzyskaniu potrzebnych wskazówek udał się na podwórze by odszukać młodego. Przekazał mu informacje o prawdopodobnym miejscu przebywania ich porwanej owieczki. No i nie chciał wpaść w jakąś nowo wybudowaną pułapkę gdy będzie opuszczał ich małą Nibylandie.
__________________ you will never walk alone |
20-01-2018, 15:13 | #94 |
Reputacja: 1 | Dave Anthony podrapał się w głowę -Z samym pistoletem i tak wiele nie zdziałam. Jestes pewien że sobie poradzicie? Sahara odpaliła bez problemu i kierowany wskazówkami potoczyłeś się na miejsce spotkania. Wszyscy spotkaliście się przy drodze, w okolicy jest parę rozsanych farm, choć potem zaczyna się las w głębi którego miała być chałupa Winslowów.
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
24-01-2018, 13:37 | #95 |
Reputacja: 1 | - To jak się za to zabieramy? - zapytała Alice spoglądając na towarzyszy. - Można by wykupić małą. Ale sądzę że wtedy tylko się bardziej rozpanoszą i zachęcą do porywania dzieciaków. Wolałabym raz, a dobrze problem rozwiązać. Z tego co do tej pory widać, to raczej nikt za nimi płakać nie będzie - Halsey uśmiechnęła się drapieżnie. - Teren zalesiony, więc łatwo się podkraść. Trzeba tylko na wnyki uważać. Możemy poczekać do nocy i wtedy łatwiej będzie ich dopaść. Jak ich złapiemy z zaskoczenia to raz dwa poślemy do piachu - zaproponowała blondynka i oparła ręce na biodrach, wpatrując się w leśną gęstwinę. |
25-01-2018, 00:30 | #96 |
Reputacja: 1 | - Stary, jeszcze się pytasz? - odparł na odchodnym gasząc peta na kawałku blachy. Poprawił kapelusz i uśmiechnął się zawadiacko. Jechał szybko. Znaczył za sobą drogę kurzem i pyłem a wiatr radośnie powiewał jego czupryną. Nie było to tak przyjemne jak dosiadanie konia, ale lubił tę prędkość. Dopóki było bezpiecznie. Gdy dochodziło do najgorszego wolał solidnie stać na ziemi. Teraz liczył, że odrobinę się rozrusza. Nie okazywał tego na zewnątrz ale aż palce go świerzbiły, żeby dostać tych drani w swoje ręce. Dlatego pędził przed siebie na miejsce spotkania. Zatrzymał się gwałtownie przy motocyklu i wysiadł z samochodu, gdy kurz już opadł. Ray-bany odbiły blask słońca. - Dziewczyny! Nawet nie wiecie jak miłym widokiem jesteście dla styranych oczu - powiedział rozkładając ręce szeroko niczym niedźwiedź. Zrobiły dobrą robotę. Teraz trzeba było tylko ją dokończyć. - Możemy też zadziałać z pozycji tarana - odparł na sugestie Blondyny. - Nie spodziewają się pościgu, a na pewno nie spodziewają się nas. Uderzyć szybko i mocno. Zamyślił się przez moment zerkając na ich uzbrojenie. Uśmiechnął się drapieżnie - Albo możemy ich wziąć podstępem. Jak dokładnie strzelasz ze tej swojej giwery?
__________________ you will never walk alone |
25-01-2018, 18:31 | #97 |
Reputacja: 1 | Alice uśmiechnęła się promiennie gdy Dave wspomniał o metodzie na taran. -Z tego co się dowiedziałyśmy to dziewczynę wieźli w worku, więc nawet nikt nie spodziewał się, że kogoś porwali - blondynka pokręciła głową. - Co to masz za pomysł na podstęp na myśli? Jeśli kończy się wyrwaniem tych chwastów to wchodzę... Jak strzelam? Raczej dobrze - odruchowo poprawiła sobie pasek od sterlinga na ramieniu. - Chcesz ich wywabić i mam z dystansu ich wystrzelać? To dałoby się zrobić |
29-01-2018, 13:35 | #98 |
Reputacja: 1 | Popatrywała na Dava i na Alice jak na ludzi, którzy dopiero co wyszli z neodżungli. - Wy sobie jaja robicie, prawda? - zapytała retorycznie wcale nie oczekując odpowiedzi, bo dokładnie wiedziała jaka będzie. - Idziecie w ciemno, chcecie zmarnować amunicje i w dodatku potencjalnie zarobić kulkę. - wyszczerzyła się, bo chciała jeszcze dodać, że to wszystko dla jakiejś smarkuli, ale ugryzła się dostatecznie szybko w język. - Nie wiecie ilu jest ludzi w środku, jak są uzbrojeni, czy np nie mają psów. Pakujecie się w coś bez pomyślunku, bo co, bo to ma być kurwa takie bohaterskie? Jak wy przeżyliście w tym świecie do tej pory? - Wściekła się dziwiła, a zaskoczenie malowało się na jej twarzy. - Ja to bym najpierw zorientowała się w sytuacji, a dopiero potem myślała nad jakimś planem. Rekonesans, jeśli Dave chcesz odstawiać jaką szopkę, to proszę Cię bardzi, ale lepiej abyś wówczas nie strzała Alice, bo w tym świecie można zabić o wiele skuteczniej - pieszczotliwe przejechała palcami po rschowanegoo do jej pasa - i to z bardzo bliska, więc jeśli usłyszą strzały wystawisz im Dava prosto na tacy. |
29-01-2018, 14:06 | #99 |
Reputacja: 1 | - Black, jak się cykasz to mów wprost - blondynka mrugnęła do kobiety, nie tracąc uśmiechu. - To są zwykłe wsioki co raptem śrutówke mają, z resztą... Na razie debatujemy sobie, ale jak dla mnie to możesz sobie patrzeć na nasze poczynania z bezpiecznej odległości - wzruszyła ramionami. - Chodźmy, trzeba zobaczyć jak to wygląda *** Lokalizacja w jakiej znajdowało się domostwo Winslowów, odosobnione i otoczone lasem, nie sprawiło problemu do podejścia bliżej i zobaczenia z bliska terenu, na którym wedle ich przypuszczeń znajdowała się porwana dziewczynka. Po chwili byli się na miejscu i mogli dokładnie przyjrzeć "gospodarstwu". Na skraju lasu znajdował się przedwojenny parterowy budynek z podpiwniczeniem. Tuż obok domu stał rdzewiejący kamper. Starym RV przylegał do ściany budynku, dostawiony jako dodatkowy pokój. Z drugiej strony budynku znajdował się garaż. Tam najprawdopodobniej trzymane musiały być konie pinto, których próżno było szukać wzrokiem na terenie posiadłości Winslowów. Budynek był w opłakanym stanie: z dachu, który miejscami ewidentnie osiadał, odstawały kawałki folii przybite do papy, siding był wypłowiały od słońca miejscami odchodzący i cały w barwie żużlu wymieszanego z piaskiem. Teren ogrodzony był ocynkowaną siatką o sporych oczkach. Po podwórzu biegało kilkadziesiąt kurczaków, których obecność przyczyniła się do degradacji otoczenia i nawet jedno źdźbło trawy nie uchowało się w ich zasięgu. Był jeszcze duży kurnik. Nie dostrzegli nigdzie właścicieli tego dobytku. - Psów nie widać, ale z kurakami to też nie ma szans podejść niepostrzeżenie. Tylko nocą jak już je zamkną w kurniku - mruknęła Alice do towarzyszy. -Dave, to jak ten twój pomysł szedł? Miałabym strzelać do paczki po papierosach? Chyba dałabym radę - stwierdziła. - Tyle, że jak ich wystraszymy to uciekną jak świniaki i jeszcze zabarykadują w tej rozpadającej się chatce. Chuj wtedy bombki strzelił... - Halsey myślała na głos. |
04-02-2018, 21:05 | #100 |
Reputacja: 1 | - Strach nie ma tu nic do rzeczy Alice - stwierdziła z lekko drwiącym uśmiechem Emma - Takie wsioki, jak to mówisz, mogą Ci zrobić więcej problemów niż nie jeden bezbronny patriota z Nowego Yorku - pokręciła głową i wsadziła do ust wykałaczkę, obgryzioną już na jednym końcu. Potem wzruszyła ramionami i rozejrzała się po okolicy. - Jak się zabarykadują to można ogniem wykurzyć i to nie problem, nawet na amunicji się oszczędzi, gorzej jak zaczną strzelać, lub uciekać, bo sorry, ale ja nie będę dla jakiejś smarkuli zużywała benzyny - wzruszyła ramionami językiem przesuwając wykałaczkę do prawego kącika ust. - Więc róbcie co chcecie, ale ja bym nie zaczynała od ostrzeżeń i blefu, że są otoczeni, druga opcja, z próbą podejścia ich ma o wiele większe szanse powodzenia. |