Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-12-2019, 18:48   #131
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
Ruszyli we czwórkę zostawiając Badlacka samego na dole. Raczej nic mu się nie stanie. Po czym weszli do windy. Nie było czasu na wyjaśnienia, gdyż po chwili z jeszcze ruchomej windy usłyszeli coś niepokojącego. Kilka chwil później dotarli na miejsce. Czwarte piętro, ostatnie w tym budynku. Drzwi się rozsunęły i ruszyli w stronę dźwięku. Rudzielec nie wyjmował swojego pistoletu, bo uznał to za przesłyszenie. Jednak po dotarciu na miejsce i wyjściu zza winkla ujrzeli ciekawą scenkę jak sześć postaci o ludzkiej posturze bije Twi'lekankę, aż ta leżała na podłodze. Nim zdążył sam sięgnąć po pistolet to Ansa wpadła w szał bojowy i weszła w nich jak w masło, robiąc z nich jesień średniowiecza. Kelsan tylko stał jak wryty i nie mógł się ruszyć by pomóc. Tylko Draugdin był na dobrej pozycji, gdy pozostała dwójka strzeliła w kierunku Ansy. Przez ułamek sekundy Kelsanowi zrobiło się dziwnie na sercu widząc Ansę jak dostała z pocisku, lubił tę dziewczynę. Jednak z tej myśli wyrwał go wystrzał z broni kapitana, który posłał pozostałą dwójkę ludzi do zaświatów.

-Wow - wyrwało się z ust Kelsana, gdy cała akcja zakończyła się powodzeniem. Szybkim krokiem podszedł do Ansy by pomóc jej wstać. Na szczęście wyglądało to gorzej niż faktycznie była ranna. Wziął głęboki oddech. Na słowa sztucznej inteligencji rudy mężczyzna też się zaśmiał.

-Wszystko dobrze? - zapytał Ansę.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036
Adi jest offline  
Stary 06-12-2019, 19:56   #132
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Ansa popatrzyła na Kelsana, spod zmierzwionych włosów skroplonych krwią, przyjmując jego pomocną dłoń. Wstając uśmiechnęła się z wdzięczności i na chwile spojrzała w oczy pilota, tak, że poczuł się lepiej. Chwili potem jednak przeszedł ją impuls bólu.

-Spokojnie Kelsan, mam med-stym, drobne ukłucie... i już.- powiedziała kiedy strzykawka ciśnieniem wtłoczyła medykamenty prosto w mięsień udowy.

Potem zdjęła kurtkę i kamizelkę, co nie umknęło uwadze większości drużyny. Nanosplot pochłonął większość energii, ale w białym podkoszulku było zaciemnienie spowodowane atakiem. Major była jednak dzielna i od razu, uznając przysmażenie za błahe zwróciła się do purpurowo-skórej dziewczyny, trzymając lek.

-Spokojnie, jak widziałaś to nic trudnego- powiedziała podając środek leczniczy Tsarze, wstrzykując go w jej ramie. Twi'Lek zrobiła się rozluźniona i wstała.

-Dziękuje... jak mam do Ciebie mówić?

-Ansa Sotto. To Kelsan, Kapitan Draug Tempest, RA-7 czyli żartowniś a na dole czeka mój dawny kompan William Badlack. Przybyliśmy do Thido w pewnej sprawie.- powiedziała skrycie.

-Proszę mówić otwarcie Panno Anso, uratowaliście nam życie. Nie wiem jak mogły, by potoczyć się sprawy, gdyby nie wy.- stwierdził logicznie Rolees.

Ansa kiwnęła głową.

-Przysyła Nas Porucznik Graistone. Potrzebujemy kontaktu z Tkaczem Sieci...

W tym momencie z głównego placu budynku rozległ się donośny męski krzyk.

-Ej, kurwa co tu robisz złamasie?!!!

-Kłopoty...- stwierdziła Major, przewracając oczami.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 06-12-2019 o 20:01.
Pinn jest offline  
Stary 09-12-2019, 11:04   #133
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Dynamika sytuacji zdecydowanie przerosła możliwości reakcji czarnego droida protokolarnego. I choć rejestrował wszystko w tempie, które umożliwiało bardzo dokładną analizę zachowania Ansy wobec amoralnych młodych ludzi, to jednak powolna hydraulika przegubów pozwoliła na reakcję dopiero gdy było po wszystkim.
RA-7 przydreptał do najbliższego ciała przyglądając mu się. Twarz gangera wykrzywiał grymas bólu, zaskoczenie i niezrozumienia dla faktu, że życie opuszcza go przez pięciocentymetrową wyrwę w plecach gdzie Ansa wbiła wibroostrze, które bez trudu pokonało materiał kurtki, skórę, kruche żebra, miękkie mięśnie międzyżebrowe, cienką opłucną i w końcu same płuca, powodując gwałtowne i katastrofalne w skutkach zapadnięcie się ich, a po wyszarpnięciu broni także zalanie krwią i w konsekwencji tonięcie w niej ofiary. Łysy chłopak nadal poruszał jeszcze, jak wyrzucona na brzeg ryba, ustami, z których ciekła strużka krwi. Droid postanowił więc ukrócić niepotrzebne zużywanie przez niego kruchych zasobów tlenu Nar Shaddaa i postawiwszy stalowe odnóże na krtani łysego, docisnął je mocno do podłogi. Mokremu charkotowi towarzyszyło nieprzyjemne chrupnięcie kręgów szyjnych.
- Taki żarcik - ozwał się do Thido prezentując swoje zareklamowane przez Ansę poczucie humoru - A teraz, jak już się parki potworzyły, proponuję stąd spierdalać.

***

Zhakowany droid-recepcjonista drgnął ponownie i niby nigdy nic włączył coś na konsoli hotelowej. W tym samym momencie automatyczne drzwi wejściowe zamknęły się plecami zaskoczonych gangerów, odcinając im jedyną drogę ewentualnej ucieczki.
- Osobo Badlack - ozwał się recepcjonista do kowboja - Ganger z tatuażem na szyi wydaje się być najszybszy. Ganger z blizną na czole z kolei dysponuje najlżejszą bronią. Źrenice dwóch najbliżyszych gangerów sugerują spożycie substancji zwiększających odporność na ból. Z kolei przez zatrucie alkoholowe najwolnieszy będzie ten ze wszczepem ocznym. Powodzenia Osobo Badlack.
Co rzekłszy, droid włączył jeszcze jeden przełącznik, a na oniemiałych gangerów lunął zraszacz przeciwpożarowy..
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 10-12-2019, 13:31   #134
 
Korbas's Avatar
 
Reputacja: 1 Korbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłość
Wystrzały oznaczały kłopoty. Badlack instynktownie wyczuł zbliżający się dźwięk i ułamek sekundy po zarejestrowaniu go przez mózg, wyćwiczone mięśnie aktywowały magnetyczną rękawicę. DH-17 poruszył się i posłusznie trafił do prawej dłoni agenta, gotowy do wystrzału. Mężczyzna uważnie rozejrzał się za potencjalnymi zagrożeniami i długo nie musiał czekać, aż na dźwięk wystrzału, niczym wilcze wycie w księżycową noc, odpowie towarzysząca mu wataha.

Zauważywszy grupkę osiłków, Badlack rozważnie schował ręce za plecami, stawiając dwa kroki w kierunku grupki.
- Spokojnie, Panowie, przyszedłem tylko się zabawić... - odparł kapelusznik, dokonując na twarzy grymasu podobnego do lubieżnego uśmiechu. Równocześnie przyjrzał się mężczyznom, oceniając ich możliwości. Niedomyte twarze zdradzały szczegóły, które dobrze rozpoznawał, szczególnie po dość długim pobycie na "Wolności"... Rozbiegane spojrzenia, rozszerzone źrenice, koślawo stawiane kroki. Tylko jeden z nich nie miał tych objawów i stanowił największe zagrożenie z dzierżonym w lewej dłoni blasterem. Reszta była albo przyćpana, albo podpita.

Willowi zrobiło się ich żal, samotne istoty zagubione w brutalnej rzeczywistości nie biorącej jeńców, płacącej za łatwowierność czy dobroć bliznami lub śmiercią. W większości przypadków to nie ich charaktery popchnęły ich ku temu przeznaczeniu, a instynkt przetrwania, zmuszający ich do asymilacji z brutalnością, bezwzględnością, bezprawiem i pierwotnym złem, ujawniającym się we wszystkich istotach rozumnych, gdy dać im odrobinę władzy, choćby nawet i nad upadłą moralnie, zdziczałą i zezwierzęconą dzielnicą tego stalowo-polimerowego planety-miasta. Z łatwością mógłby odebrać im wszystkim życia w czasie krótszym niż potrzebny dla któregokolwiek z nich, by wycelować w Badlacka broń, ale nie potrafił. Nawet pomimo przekonania, że kiedy wyjdą stąd żywi, nadal będą krzywdzić innych sobie podobnych.

Dlatego agent szybko przyjrzał się otoczeniu. Miejsca dla nich wszystkich nie było dużo. Karki już wchodzili do holu, w którym stał Badlack oraz zhakowany robot, i zaczynało się robić tłoczno, bo hol nie był duży, a korytarz prowadzący do wejścia również był niespecjalnie długi. Dzieliły ich trzy, może cztery metry.

Męt coś odpowiedział, ale w niemal tym samym czasie zdarzyło się również kilka innych rzeczy... Intonacją SID'a odezwał się recepcjonista, a po pierwszym wypowiedzianym zdaniu potwierdziły się poprzednie wnioski Badlacka o stanie psychofizycznym oponentów, a przynajmniej o tym nieodurzonym używkami.
Przy wypowiadaniu drugiego zdania, SID zamknął drogę ucieczki piątce gangsterów, oni zaś zdziwieni, z robota, przenieśli wzrok na zamykające się drzwi.

- SID, nie uważasz, że za bardzo ułatwiasz robotę!? - krzyknął do droida-recepcjonisty Will, wystrzeliwując wiązkę ogłuszającą w oponenta, wytypowanego przez ich dobrego pokładowego ducha, super-inteligencję SID'a, jako najszybszego. Ten padł jak długi, utraciwszy przytomność na skutek wiązki o bardzo wysokiej częstotliwości. Zostało czterech, gdy gangsterzy z nieco opóźnioną reakcją odwrócili się ponownie w kierunku Badlacka.

W czasie wypowiadania przez SID'a trzeciego zdania, Badlack trzema długimi, błyskawicznymi susami doskoczył do najbliższego stojącego na nogach oponenta, wymierzając mu silny cios lewą rękawicą z wytrzymałego materiału w łuk brwiowy. Ten nie zdążył zareagować i padł na ziemię jak rażony gromem. Czwarte zdanie sztucznej inteligencji William zwieńczył kopniakiem w krocze, poprawiając nokautującym ciosem kolanem w nos, wyłączając następnego oponenta.

Gdy SID życzył rewolwerowcowi powodzenia, ten podciął przedostatniego przeciwnik, wykonując obrót na jednej nodze w półprzysiadzie, zaś ostatni przeciwnik w ogólnym rozgardiaszu w holu zdążył wycelował blaster w twarz agenta, ale sekundę wcześniej z niewiadomej przyczyny włączył się zraszacz przeciwpożarowy, a wymierzony przez oprycha strzał trafił w ramię Williama, rykoszetując na przeciwległą ścianę, pozostawiając wypalony ślad zarówno na płaszczu bohatera, jak i na ścianie przybytku.

Adrenalina gwałtownie uderzyła kapitana rebelii, gdy znów praktycznie otarł się o śmierć o włos i nawet zimne krople wody nie mogły już zatrzymać ręki żołnierza. Błyskawicznie wymierzył z półprzysiadu DH-17, zabijając adwersarza z najbliższej odległości, wypalając mu twarz czerwoną wiązką. Krótkie starcie zakończył cios rękojeścią pistoletu w głowę gramolącego się na nogi, ostatniego oponenta.

- Uff... - przeciwnicy byli albo nieprzytomni, albo martwi - w przypadku draba, który zdążył wystrzelić. Will cofnął się dwa kroki od leżących ludzi, uderzając plecami w ścianę. Adrenalina nadal trzymała kapitana rozglądającego się za nowym niebezpieczeństwem, a ręce lekko drżały, gdy chował DH-17 do kabury, nie stwierdzając nowych zagrożeń w polu widzenia. Will włączył mikrofon i nadał na umówionym kanale:

- Badlack, na dole czysto. Jak u Was? - po czym rzucił krótkie spojrzenie na zhakowanego robota. - Domyślam się, że ten zraszacz to Twoja sprawka? Dzięki SID. - powiedział wdzięcznym, z nutką ulgi, tonem, karcąc się w duchu za swoje słabości, niezliczony raz już komplikujące mu życie...
 
__________________
Wyłącz się!
Ctrl+W
Korbas jest offline  
Stary 11-12-2019, 20:46   #135
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Akcja na czwartym piętrze rozegrała się szybko. Bardzo szybko. Czyli dokładnie tak jak lubił. Szybko, sprawnie i bez strat. Wszyscy przeciwnicy zostali wyeliminowani.
Ansa i Kelsan już zajmowali się ocalonymi gdy zapowiadało się na dalsza część imprezy.

Zanim jednak zdążył skontaktować się z Badlackiem w komunikatorze usłyszał jego beztroski głos: "Badlack, na dole czysto. Jak u Was?"

- U nas też w porządku, ale dzięki, że pytasz. - Odpowiedział mu Draug po czym dodał do swoich towarzyszy.
- I tyle by było w temacie dyskretnego załatwienia tematu.

Wklepał coś na terminalu zbroi. Na wewnętrznym wyświetlaczu jego hełmu wyświetliły mu się ciągi parametrów i wyniki skanowania okolicy. Wszystko wyglądało normalnie. Wiedział jednak, że to się może zmienić w ciągu kilku chwil.

- Dobra słuchajcie przyciągnęliśmy już wystarczająco uwagi także zbieramy się i szukamy spokojnego miejsca gdzie będziemy mogli spokojnie porozmawiać. Tu na pewno nie jesteśmy bezpieczni i myślę, że powinniśmy się zabierać stąd szybko.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 14-12-2019, 14:03   #136
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Wszyscy odetchnęli z ulgą. Cała walka z oprychami się skończyła. Większość padła martwa, część została oszczędzona przez Badlacka. Ten postanowił zostać na dole, kiedy tylko zraszacze się wyłączyły. Część nielicznych mieszkańców Hotelu zaczęła wychodzić z kapsuł i się rozglądać, jednak tych i tak było mało. Thido rozejrzał się nieco nerwowo i odpowiedział Draugowi.

-Nie tak szybko. Muszę wziąć swój terminal. Inaczej nie spotkacie Tkacza Sieci.- powiedział po czym wszedł do środka swojej kapsuły.

Chwilę w niej siedział, grzebiąc i wklepując coś na klawiaturze, aż w końcu pojawił się z trzymanym pod pachą komputerem, i zapełniąną zapewne holodyskami torbą na ramieniu.

-Rozumiem, że macie śmigacz.- Kelsan automatycznie potwierdził pytanie kiwnięciem głowy.- To świetnie. Udamy się do pewnego nieprzyjemnego miejsca.

-O jakim miejscu mówisz?- spytała dociekliwie Ansa, nadal trzymając kurtkę i kamizelkę ochronną.

-Takim, gdzie nie ma tych typów… i nie ma w sumie nikogo innego.

-Thido…?

-Tsara, dość emocji na dziś. Idź do Helen, da Ci przytułek i wszystko czego potrzebujesz. Ja muszę Cię przeprosić.

Fioletowo-skóra Twi’lekanka objęła mężczyznę, po czym skierowała się do drugiej windy. Jeszcze przed zniknięciem z oczu drużynie powiedziała “dziękuję” do całej reszty i nigdy więcej jej nie zobaczyli.

***

Lecąc w aerośmigaczu było im dość ciasno. Mieścili się na styk. Kelsan patrzył jak wielki szereg pozostałych pojazdów latających, mknie zdając się ociekać o nieskończoność. Co chwilę pilot sprawdzał dane na desce rozdzielczej, zmierzając do punktu wskazanego przez informatora. Skrycie również obserwował w lusterku Anse, która w ogóle nie straciła sił po potyczce, zamiast tego żywo rozmawiając z Thido i RA-7. Mijawi wielkie, wręcz kolosalne wieżowce, przelatywali przez tunele w ich trzewiach, zmieniali pułap będąc raz naprawdę wysoko, raz nisko wśród smogu, gdzie światła przenikały przez opary.

Po jakimś czasie dotarli do granic Dzielnicy Koreliańskiej, do miejsca, które zdawało się ziemią niczyją. Thido poinformował ich, że to miejsce bombardowania orbitalnego z jakiś zapomnianych czasów.



-Nie ma tu istot organicznych. No może ohydne, karakano-wije. Mam tam odpowiedni sprzęt, dzięki czemu uzyskam kontakt z tym na kim Wam zależy. Tak czy inaczej musielibyśmy tu się udać. Wy tylko uratowaliście mi skórę, za co jeszcze raz dziękuje.

Rolees podszedł do Kelsana.

-To tutaj. To ten wieżowiec.- wskazał palcem, średniej wielkości budynek.- Możesz wylądować przed nim. Struktura jest stabilna, jednak tu pełno złomu, który mógłby utrudniać lot, stąd lepiej wylądować na tym chodniku.

Rudy mężczyzna kiwnął głową i zrobił tak jak prosił informator. Po chwili śmigacz dotknął podłoża a drzwi rozsunęły się na bok. Wokół unosił się czarny popiół, powietrze było suche, a Nal Hutta u góry naprawdę wyglądała jak klejnot. Skierowali się mijając wiele szkieletów nieszczęśników, spalone rozpadające się drzewa i wraki pojazdów. W końcu stanęli nad wpół otwartymi grodziami do wieżowca. Czarnoskóry mężczyzną chwycił przenośny komputer i wbił kilka linijek poleceń, dezaktywując alarmy i pułapki. Potem uruchomił zasilanie, tak że niektóre światła się zapaliły a winda, otworzyła się przed nimi.

-To na pewno solidne?- spytała Ansa.

-Cóż nie ma ryzyka nie ma zabawy.- powiedział ponuro Rolees.

Kabina trzęsła się, jadąc naprawdę powoli. W końcu po minucie niepewnej jazdy, dzwonek piknął, drzwi otworzyły się znajdując się na przeznaczonym poziomie. Przeszli owalny korytarz aż stanęli przed szerokimi schodami do apartamentu na samej górze wieżowca. Thido zeskanował siatkówkę, przyłożył dłoń i powiedział coś do panelu, aż w końcu weszli do środka.

Mieszkanie było przestronne, pełne odzyskanych mebli, było tu dużo komputerów, a u góry znajdowała się szklana kopuła, która wpuszczała światło. Można było narzekać na dużą ilość śmieci, ale po prawdzie zrujnowany sektor wydawał się ciężkim miejscem na rygorystycznej porządki.

Thido klasnął dłońmi, zapraszając do rozgoszczenia się.

-Nie krępujcie się. Uratowaliście mi życie. Mi i Tsarze, czego nigdy Wam nie zapomnę. Niemniej mówię tylko o sobie. Z Tkaczem Sieci bywa różnie. Zaraz… zaraz- krzątając się wśród elektroniki mówił do siebie, po czym wskazał okrągły holo-wyświetlacza- Zaraz mogę się z nim skontaktować. Jednak najpierw kilka zasad. Nie wiem czy Wam się spodobają, ale cóż. Mówimy o jednej z najpotężniejszych sił na księżycu, tyle, że ukrytej w cieniu.

-Po pierwsze z Tkaczem może rozmawiać tylko jedna osoba. Reszta musi udać się na bok. Po drugie, nie zadajecie pytań. To robi sam tkacz. Po trzecie… Nie próbujcie czegoś ugrać i przede wszystkim nie denerwujcie go. Nawet ta kryjówka Was przed nim nie uchroni.

Thido, westchnął i stanął przed jedną konsolą.

-Wybierzcie przedstawiciela, a reszta pójdzie za mną, gdy wbiję wszystkie kodowania.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 14-12-2019 o 14:21.
Pinn jest offline  
Stary 16-12-2019, 10:55   #137
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Krajobraz po bombardowaniu, do którego dotarli był iście przerażający. Jednak tez z drugiej strony jakby spojrzeć był bardzo klimatyczny. Oczywiście o ile lubiło się takie klimaty.
Mieszkanie stanowiące "bezpieczna kryjówkę" według słów ich informatora rzeczywiście znajdowało się w budynku, który wyglądał jakby się miał rozpaść. Słowa Thido zapewniały, że konstrukcja jest stabilna, więc kamuflaż był niemalże idealny.

Im dłużej słuchał Thido tym więcej napierał przekonań, że ten cały Tkacz Sieci musiał być naprawdę dobry w tym co robił. Znał swoją wartość i wartość swoich usług, a przy tym był perfekcjonista w temacie bezpieczeństwa i anonimowości. Cóż zobaczymy ile naprawdę hes wart pomyślał łowca.

Thido prosto i dosadnie wyjaśnił im zasady kontaktu z Tkaczem Sieci. Po czym zapadała jak zazwyczaj niezręczna cisza.
Gdy przez dłuższy czas nikt się nie odzywał Draug teatralnym gestem rozejrzał się dookoła po czym powiedział:

- Na mnie nie liczcie. Moja załoga i ja jesteśmy tu tylko od rozwiązywania problemów to znaczy od "sprzątania". Myślę, że Ansa jako przedstawicielka Rebelii będzie miała tu najwięcej do powiedzenia i ona jest najwłaściwszą osobą do kontaktu.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 16-12-2019, 14:05   #138
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
Kelsan tylko potwierdził, że mają statek, po czym udał się do aerośmigacza wraz z resztą członków załogi. Rudy mężczyzna zasiadł na fotelu kierowcy obejrzawszy się za siebie. Uśmiechnął się, bo on jako jedyny miał na tyle dużo przestrzeni, że nie musiał się ściskać z RA-7. Ruszył jak z kopyta, co trochę było na wyrost, ale zabawne. Kontrolki na kokpicie nie dawały mu życia dając co chwilę znać o sobie w postaci pikania i mrugania ferią kolorów. Walnął pięścią w deskę rozdzielczą i po chwili wszystko ucichło.

Jak dobrze - pomyślał Kelsan skupiając wzrok na przedniej szybie. Niczym wstęga leciały pojazdy naprzeciw jego oczom, ale koordynaty były dobre. W końcu dotarli do Dzielnicy Koreliańskiej. Kelsan w milczeniu wysłuchał słów Thido i wylądował tam, gdzie mu kazał. Ostrożnie podchodził do ładowania by nie 'spłoszyć' niepotrzebnie istot nieorganicznych. Posadził miękko maszynę i pozwolił reszcie opuścić pokład. Wjechali windą na któreś piętro, ale przejażdżka nie była komfortowa.

Wszedł do mieszkania należącego do Thido. Pierwsze co przykuło jego spojrzenie to szklany sufit oraz komputery. Skoro powiedział, że mają się rozgościć to Kelsan nie miał nic przeciwko temu, aby sobie usiąść na fotelu.

-Zgadzam się z kapitanem. Może i to nie ładnie wysyłać kobietę na zwiady w obcym mieście, ale tak jak wspomniał Tempest. Ona jest z Rebelii i będzie znała się na rzeczy - wtrącił swoje trzy grosze do rozmowy.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036
Adi jest offline  
Stary 22-12-2019, 17:45   #139
 
Korbas's Avatar
 
Reputacja: 1 Korbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłość
Badlack będący na dole, w holu, grzecznie czekał na resztę drużyny, wykorzystując czas oczekiwania na uspokojenie się po niedawnym zajściu. Gdy puls wrócił do normy, zbiegło się to akurat z zejściem załogi na dół. Will wymienił porozumiewawcze spojrzenie z Ansą, wymienił uprzejmości z ich kontaktem, świeżo uratowanym Thido, po czym wszyscy władowali się ponownie do ścigacza i pomknęli w kierunku wskazanym przez Informatora.

Widok był imponujący, gdy pokonywali zniszczoną, spaloną ziemię niczyją na granicy Dzielnicy Koreliańskiej. Koniec końców, Thido szybko namierzył miejsce spotkania i poprowadził drużynę ku ledwo co trzymającej się kupy budowli.

Pomimo lichego wyglądu, zabezpieczenia tej placówki z pewnością nie były lipne. Czarnoskóry mężczyzna przeprowadził ich przez niezliczoną liczbę "punktów kontrolnych", wyłączając po kolei alarmy i pułapki.

Informator zaprosił ich do obszernego pomieszczenia, które nieco przypominało poziomem zagracenia oraz wystrojem dawną klitkę Badlacka na "Wolności" - wszędzie kable, komputery i panujący wśród nich rozgardiasz.

- Przytulnie tu. - rzucił do Thido, uśmiechając się.

Następnie wyłożono im zasady kontaktu z tkaczem i pozostawiono z decyzją. Will, jako niższy stopniem w szeregach rebelii pozostawał bezstronny, czekając na rozkaz lub ruch Ansy.
 
__________________
Wyłącz się!
Ctrl+W
Korbas jest offline  
Stary 24-12-2019, 14:37   #140
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Thido pokiwał głową, patrząc na Anse. Kobieta włożyła już kurtkę i pancerz carbonetowy, bo informator nie postarał się o ogrzewanie. W środku kryjówki było naprawdę zimno, ale nie należało o tym myśleć, bo za chwile drużyna miała skonfrontować się z Tkaczem Sieci. Ansa słyszała plotki, ale nie dawało jej to odwagi, wręcz przeciwnie. Na szczęście ból od poparzenia zmalał po medycznym stymie więc Major mogła skupić się na zadaniu.

-Ładnie tak zrzucać wszystko na ramiona kobiety?- powiedziała zadziornie Ansa i skierowała wzrok po całej męskiej drużynie.- Łącz mnie Rolees.

-Tak jest… tak jest- powiedział spec wbijając kodowanie i skacząc po holo-netowych proxy na całym Nar Shaddaa.- A Wy zniknijcie z pola widzenia.

Machnął ręką do najemników, którzy szybko wysłuchali rozkazu, nieco niechętnie, ale jednak, zasiadając na złupionych meblach. Kopuła u góry dawała liche światło, które wpadało prosto na projektor wywołując lekkie, wirujące zakłócenia w niebieskim, trzęsącym się trójwymiarowym obrazie. Po chwili zobaczyli oscyloskopowe fale, symbolizujące głos tajemnego handlarza informacjami.

-Witam Anso Sotto. Jak rozumiem kontaktujesz się ze mną w sprawie tych cennych danych, o których tak syczą lokalne siatki Imperialnej Służby Bezpieczeństwa. Sam będę mógł wprowadzić odpowiednie siły na księżycu, tak że…- głos zrobił się nagle zniekształcony, a wyświetlane fale zalała siła chaosu- W końcu zapanuje odpowiedni ład.

W tym samym momencie w głowie Kelsana rozpoczął się tak koszmarny atak migreny połączony z pieczeniem w skroni o sile rozpalonego do białości żelaza tak, że chciało mu się wymiotować. Patrzył jak zza mgły, widząc narastające po sobie serie obrazów. Ansa krzyczała coś do Thido, który pośpiesznie choć niechętnie przerwał połączenie.

-No to mamy przejebane, dokonają na Was wiwisekcji a mnie rozłożą na części włączając w to mechanizmy intymne.- mówił do siebie RA-7.

-Wrobiłeś Nas Rolees!- krzyczała Ansa.

-Nie miałem pojęcia. Jestem tylko pośrednikiem.

-Tkacz…!

-Tkacz zawsze pozostawał neutralny. I zawsze wybierał korzystną dla siebie stronę. Najwyraźniej uznał za taką Imperium.

-Pierdolisz! Nic nie wiedziałeś?!- krzyczała Ansa mierząc do Thido z blastera.

W tym momencie odezwał się RA-7, wskazując jedną ręką na bladego wymiotującego Kelsana a drugimi serwomotorami wskazując sygnatury zbliżających się wrogich sił. Zauważył to Thido, bo podbiegł do konsoli.

-Ta ukryta w cieniu suka nas wykiwała. Mnie też, więc zejdź ze mnie dziewczyno!

Ansa pokiwała głową i nieco spokorniała.

-Barka desantowa, dwa myśliwce TIE i…- mówił pod nosem pełen skupienia informator.

-Ten sam statek co na “Wolności…”- stwierdził posępnie spod kapelusza Badlack.

Major spojrzała za Kelsana, Drauga i Badlacka. Potem odezwała się do Thido.

-Jeśli masz jakieś pułapki to najwyższa pora, żeby zaczęły działać.

-Tak jest.- stwierdził sucho czarnoskóry mężczyzna i zaczął wklepywać polecenia na głównej konsoli.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 24-12-2019 o 15:18.
Pinn jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172