Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 31-05-2020, 18:33   #41
 
giewues's Avatar
 
Reputacja: 1 giewues ma wspaniałą reputacjęgiewues ma wspaniałą reputacjęgiewues ma wspaniałą reputacjęgiewues ma wspaniałą reputacjęgiewues ma wspaniałą reputacjęgiewues ma wspaniałą reputacjęgiewues ma wspaniałą reputacjęgiewues ma wspaniałą reputacjęgiewues ma wspaniałą reputacjęgiewues ma wspaniałą reputacjęgiewues ma wspaniałą reputację
Flavio oddychał ciężko rozglądając się po okolicy, która teraz była pobojowiskiem zasłana trupami plugawych serwitorów. Jego uwagę zwrócił ręczny miotacz płomieni leżący obok jednego z trucheł, broń nie była najlepszej jakości ale dobrze leżała w dłoni i sprawiała na nim pozytywne wrażenie. Obracał jeszcze chwilę zdobycz w dłoni przyglądając się jej, po czym przypiął ja do zaczepu na pasie. Pozbierał również kilkanaście naboi pasujących do jego rewolweru, którego bębenek uzupełnił przed włożeniem do kabury.

-Widzieliście?! prawie zawalił na mnie tamtą ścianę.- mówił podniesionym głosem wyraźnie szybciej niż zazwyczaj, wiąż czuł pobudzenie po pierwszej, prawdziwej w jego życiu strzelaninie. Podszedł do napastnika który padł od jego kuli. Choć ranna po kuli z rewolweru nie była przesadnie wielka, Flavio czuł odrobinę dumy i całkiem sporą dawkę satysfakcji z ubicia ubicia brzydactwa. Uśmiechając się przeczesał palcami wąsy, pogrążył się we własnych myślach...

Gdy stępował w uświęcone progi Eklezjarchi, nie spodziewał się że będzie musiał przyjąć również role żołnierza. Wrócił wspomnieniami wiele lat ojca kiedy głownie za namową ojca, lokalnego arystokraty który widział w kościelnej karierze drugiego syna możliwość podniesienia rodowego prestiżu. On sam zaś chodź mocno religijny bardziej upatrywał w tym możliwość nie tylko na spokojne życie poza szlacheckimi rozgrywkami, w których tak bardzo lubił się jego ojciec. Równie ważne jak nie ważniejsze w stan duchowny pchały go honory i respekt jakimi darzono osoby związane z pełnieniem duchowej posługi na jego rodzimym świecie. „Jak wiele się zmieniło w tak krótkim czasie” przeczesując wzrokiem kolejny raz po okolice. Widok martwych hybryd nie budził w nim obrzydzenia bądź strachu, czuł za to narastającą złość. Złość że ktokolwiek zechciał zbrukać wszystko to za co dziękowali Imperatorowi i jego świętym sługą, którzy nie raz za cenne swojego życia doprowadzili doprowadzili Ludzkość do dominującej siły w galaktyce. Ktokolwiek to był trzeba go zatrzymać dla dobra Imperium.

Wybuch pojazdu wyrwał go z odrętwienia gdy prowadził wewnętrzny monolog. Czas na kazania będzie potem teraz chciał działać i pracą oczyścić umysł od zbyt wielu pytań bez odpowiedzi.

-Merekkerth, potrafisz powiedzieć coś o tych paskudztwach? Poza tym powinniśmy zebrać te wszystkie trupy na stos i spalić. Nie możemy zostawiać tak jawnej herezji za sobą, jak ktoś chce mi pomóc niech się nie krępuje- Powiedziawszy to, zabrał się za przeciąganie najbliższego z poległych na środek drogi.
 

Ostatnio edytowane przez giewues : 31-05-2020 o 22:58. Powód: drobne bledy
giewues jest offline  
Stary 31-05-2020, 21:37   #42
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Kiedy padł ostatni przeciwnik a teren wokół ponownie wrócił do sielankowej wiejskiej rzeczywistości, Varn poszedł prywatyzować ekwipunek poległych. Szukał dla siebie jakichś fajnych elementów pancerza, coś niezbyt ciężkiego co dawałoby osłonę na ramiona i nogi. Z broni laserowej strzelać nie potrafił, więc nią się nie zainteresował, jednakże przeszukiwał worki szabrowników starając się wyłapać niezwykłości - jakieś elementy nie pasujące do układanki, przedmioty mogące dać świadectwo o tym, kim byli i skąd pochodzą.
-Varn, podtocz tutaj Synforda z Marion - Bertan planował następne posunięcia.
-Marion, możesz podjechać, na głównej ulicy czysto - rzucił w vox nie przerywając przeszukiwania. Kiedy nie było już nic ciekawego do zabrania, Varn wziął od poległych solidna pałkę owiniętą na końcu drutem kolczastym. Podszedł do przeciwnika, którego zastrzelił i zadał mu potężny cios w głowę. Dał się słyszeć trzask pękającej czaszki. Dwa kolejne ciosy i z kościanej osłony mózgu pozostały tylko kawałki. Były skazaniec nożem wydłubał nieduży kawałek, wytarł go starannie w ubranie zabitego i schował.
-Dopóki mam to trofeum, twoja dusza należy do mnie - szepnął w kierunku leżącego na ulicy zmasakrowanego ciała.

Po dokonaniu rytualnego przejęcia duszy wroga, były skazaniec wraz z resztą ekipy kontynuował przeszukiwanie budynków oraz agrarnej części wioski. Cała okolica była podobnie rozszabrowana - brakujące sprzęty, zwierzęta, wyprute kable, wycięte rury - jakby osada służyła za darmowy skład surowców. Ktoś użył tego miejsca, aby pozyskać materiały do zbudowania czegoś innego. Tylko czego, gdzie i po co? Gdyby Ordo Hereticus się nie pojawili, zapewne zabudowania zostałyby rozebrane a prefabrykaty wykorzystane gdzieś indziej.

Varn obszedł wioskę w poszukiwaniu śladów. Nie był mistrzem tropienia, ale uczył się tego od prawdziwych fachowców. I nie raz umiejętność wywnioskowania z kilku połamanych gałązek czy rozprutego runa leśnego co się stało uratowała mu skórę. W tym agrarnym rejonie czuł się jak na swojej dzikiej, rodzinnej planecie - poza chodnikami i asfaltem, wszędzie wokół była ziemia, nie beton, kratownice czy plastal. A z ziemi niej można było czytać przeszłe wydarzenia jak z otwartej księgi. Były skazaniec pochylił się nad podeszwami odciśniętymi w miękkiej glince i poświecił czerwonym światłem latarki.
-Znalazłem ślady. pochodzą z czasu, kiedy przybyli tu szeryfowie. Cztery osoby idące jako grupa. Oraz jedna idąca samotnie - nadał na voxie.
-Jedna uciekała przed tymi czterema. Miała godzinę przewagi. Kierowali się na pogórze przez rzadkie drzewa, krzewy i skały. Nie będę się tam sam pchał, bo jakiś frajer na przyczajce może mi ożenić kilka pestek w ceratę. Marion, wiesz czy komplex ad-mechu jest w tamtą stronę? I jak daleko?
-Nie. kompleks jest 10 klików stąd w linii prostej.
- odpowiedziała zagadnięta.
-To nie ten kierunek, bo prowadzą w dzicz.


-Frajernia tutaj na nas nie czekała. To tylko jełopy od szabrowania i przenoszenia dobytku z miejsca na miejsce. Ta ich ochrona była tu aby odstrzelić każdego nieposłusznego, nie żeby chronić przed niebezpieczeństwami - Varn podsumował sytuację. -Co do dalszych kroków, to też sądzę, że bieganie w nocy po nieznanym nam terenie nie przyniesie dużo pożytku - wrogowie szybko zobaczą nasze światła. Ale zwiad w ciągu dnia może się udać. Szczególnie, że mamy na wyposażeniu wóz opancerzony. - dodał swoją opinię na temat tego co warto robić dalej. -Można też się zaczaić i poczekać na posiłki tych fagasów. W końcu ktoś doda dwa do dwóch i się jorgnie, że stało się coś dziwnego, że ktoś najprawdopodobniej utrupił szabrowników i obstawę. Podsumowując, mamy kompleks 10 klików stąd i ślady prowadzące w dzicz. I jedno i drugie wymaga zbadania. Możemy się tu zamelinować, wystawić warty, o świcie zbadać ślady a następnie skierować się w stronę kompleksu admechu.
 

Ostatnio edytowane przez Azrael1022 : 31-05-2020 o 21:41.
Azrael1022 jest offline  
Stary 01-06-2020, 16:30   #43
 
Gienkoslav's Avatar
 
Reputacja: 1 Gienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputację
_____Walka była, bądź co bądź, dynamiczna. Całkiem normalne gdy tłum nie dopancerzonych osobników rzuca się na w miarę ogarniętych Akolitów. Chwała temu kto wysadził wrogi pojazd. W zgiełku walki Merekkerth nie pamiętał, który to zacz.

_____Po starciu, Technograf przedsięwziął się jak inni do przeszukiwania pozostałych budynków choć poza zgliszczami adwersarzy i ich dobytkiem niewiele do zabrania już było.
Jeden z budynków przykuł uwagę Tech-adepta. Zapytany, sam by nie wiedział, czy to Mysia mu podpowiedziała, czy po prostu farba na drzwiach była zbyt mocno wyrazista. Nieistotne.
Krok za krokiem podążał w ich kierunku by w końcu otworzyć i wtoczyć swe cienkie ciało na rekonesans. Mechanik na rekonesansie, ale na jednej łajbie wszyscy zapierdzielają po równo.
Przeczucie, o ile można to tak nazwać u gościa gadającego do wszelkich zmechanizowanych ‘zwierzątek’, nie zawiodło Perkele. Wnętrze zniszczonego budynku było całkiem przyzwoite. Oczywiście, padło ono już wcześniej łupem szabrowników, a co cenniejsze rzeczy zmieniły właściciela. Pozostały nieistotne śmieci, prześcieradła, zasłonki, resztka ciuchów i jakieś mało znaczące (dla Akolity) pamiątki rodzinne. Dość okazale prezentowała się natomiast pokaźna szafa którą roztrzęsiony jeszcze po walce Merekkerth dostrzegł jako ostatnią.

-Patrz Kotecku, Mysia dobrze mówiła „zajrzyj, zerknij” - Technograf zamruczał dość głośno do siebie.

_____Kolejny potok myśli przerwał odgłos wystrzału do wtóru z dźwiękiem przebijanych pociskiem drzwi. Na szczęście materiał, z którego zrobiono szafę był dość grubym więc wytłumił większość energii, a do Merekkerth’a dotarł bolący, choć nieraniący wypierdek. Ferwor poprzedniego starcia i nadal sporo podniesiona adrenalina przejęły kontrolę nad mięśniami. Trzymany w rekach Longlas wypalił. Ostatkiem rozsądku Perkele skierował lufę w dół, jakoś na kolano lub niżej. Ot, niech się da chociaż osobnika przesłuchać. Strzał był czysty, niemal z przyłożenia bo od drzwi szafy dzieliło Akolitę niecałe 3m.

-Zabolało!. Mysio widziałaś?! Szczelił do mnie zasraniec jebany! Ktoś ty wyłaź! - odkrzyknął Perkele gdy już dźwięk wystrzału nieco ucichł, a piszczenie w uszach nie wygłuszało wypowiadanych słów.

Ręka odziana w rękawicę, jeszcze drżąca od nadmiaru adrenaliny, złapała uchwyt drzwi. Przy lekkim skrzypieniu Technograf otworzył szafę spodziewając się kolejnego obszarpańca z dzidą czy innym miernie uzbrojonym sprzętem, wykrwawiającego się w tłumionych jękach. A w najgorszym przypadku bez nogi od kolana w dół.
Z głuchym „TUMP” wytoczył się jednak trup. Dość skarlały jak na szabrownika więc czysty strzał przedziurawił mu pierś, jeszcze lekko dymiącą. Płuco, aorta, kawałek serca i kilka żeber łącznie z mostkiem nie istniało, bądź zmieniło się w mięsną papkę.
-Myyysiuuu widziałaś, jaki śmiesznie mał…. - w tym momencie głos Merekkerth’a ugrzązł w gardle.
„AAAAAAAAAA kuuuurwaaaaaaaa!!!!” Rozbrzmiał krzyk Technografa w głowie towarzysząc rozszerzającym się źrenicom. Coś w trybach i stykach mózgu Akolity zazgrzytało i wskoczyło na nie te łożyska. Cień wyciągnął swe macki i usadowił gdzieś pomiędzy zwojami…. Tylko na chwilę zagrymasił i zamilkł jednak znalazł sobie dom. Nowy dom w umyśle Technografa.
Szok po zabiciu nieletniego minął tak szybko jak się pojawił. Lepiej dla niego, powiedziałby ktoś kierując się logiką, szybka niemal bezbolesna śmierć.

– CHOOOOPAAAAAKIIIIII! - Perkele wydarł się przez okno, uprzednio wybiwszy resztki szyby.

Palcem jednak i w pozycji na kuckach, grzebał w nadpalonej ranie jakby szukając sposobu by zrozumieć ogrom takiej rany. Cień, zamruczawszy lekko napomknął coś o wskrzeszaniu.

-Myysiuu… A może… Może go tak naoliwić… Dodać rozrusznik, trochę kabelków… Jakiś zbiornik na paliwo i przesył elektryki… Wszak nerwy to ludzkie kable… Co myślisz kotecku? Chcesz znów miauczeć i milusić się do pancia? Co? - nie z szoku, ale z czystej fascynacji mechanizmem ludzkiego organizmu, Technograf badał zwłoki, powiększając paluchami, już i tak sporą ranę na piersi na oko dziesięcioletniego dziecka.

W takiej dość szaleńczej pozycji, znaleźli go ‘koledzy’. A przynajmniej Ci, do których głos Tech-adepta dotarł przez okno.
 
Gienkoslav jest offline  
Stary 02-06-2020, 10:25   #44
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Fabio poszedł sprawdzić co ich "dobry Tryb" odnalazł.
W jednym ze zrujnowanych budynków zobaczył dość makabryczny widok. Próżnia grzebał palcem w trupie dziecka sam wyglądając jak nadmiernie ciekawski brzdąc. Fabio skrzywił się na ten widok. Czy to sprawka Trybika? W sumie trzask jonizowanego powietrza był słyszalny gdzieś koło pokrzykiwań Merrekertha. Psyker wyparł scenę ze swojego umysłu i wyszedł z budynku przybierając ledwie zauważalny uśmiech.
 
Stalowy jest offline  
Stary 02-06-2020, 14:27   #45
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Czerwone światło latarki omiatało zdewastowane pomieszczenie. Varn już miał wychodzić do następnego domostwa, kiedy do jego uszu dobiegł krzyk
– CHOOOOPAAAAAKIIIIII! – w którym rozpoznał głos Perkele.
Nooo, jeżeli woła nas a nie mysiunię, to już kurwa widzę, że będzie grubo – mruknął do siebie biegnąc jak najszybciej w kierunku źródła głosu.
Wparował do pomieszczenia, natychmiast przyjmując postawę strzelecką. Omiatał autogunem wszystkie kąty pokoju, wypatrując niebezpieczeństwa. Panował jednak spokój. Tryb zabił jakiegoś dzieciaka i grzebał palcem w jego ranie.
Chcesz zabrać serce jako trofeum po zabitym przeciwniku? Jest na to za młody, zabierz od jakiegoś poważniejszego typa – odezwał się do Perkele. „W sumie te tryby maja ciekawe sposoby traktowania zmarłych” – pomyślał.
 
Azrael1022 jest offline  
Stary 03-06-2020, 15:26   #46
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Post

Sytuacja wydawała się być opanowana. Ekipa rozprawiła się z silniejszym liczebnie przeciwnikiem, wyposażonym w identyczny transporter opancerzony, większą ilość broni długiej (fakt, że lichej - ale jednak), "nadprogramowy" cekaem, w półotwartym terenie oraz w warunkach boju spotkaniowego, bez czasu na zgranie się i wypracowanie kohezji, z podstawowym szkoleniem i niewielkim doświadczeniem bojowym.

Nieźle, jak na bandę żółtodziobów.

Zaczęli ogarniać okolicę. Zgarnęli sprzęt po wrogach, sprawdzili pozostałe budynki oraz perymetr wioski, zwalili na kopę i podpalili truchła po wrogach. Przyszykowali też bazę - Marion przychyliła się do sugestii Varna i zakomenderowała nocleg. Mimo chwilowego pobudzenia hormonami walki, ekipa była spompowana podróżą i nerwami. Nikt tutaj nie był komandosem by jeszcze zasuwać dwadzieścia klików z buta na przełaj przez góry, po drodze zachowując czujność i gotowość bojową.

Na miejsce popasu wybrano spory budynek - biuro lokalnego szeryfa. Był praktycznie całkiem splądrowany, trzeba było sobie mościć legowiska na szorstkiej, zapylonej betonowej wylewce własnymi sposobami. Był też poryty pociskami. Nie za mocno, raczej kosmetyka: broń palna i granaty ręczne. Ale widać było, że ktoś się tutaj bronił, pewnie szeryf i tubylcy. Plus był taki, że był dobry układ okien i pomieszczeń, wzmacniana konstrukcja i stosowny rozmiar otworów w ścianach. Standard dla "cywilnych" konstrukcji obronnych PDF czy Arbites. Lepszego kwadrata we wiosce nie było. Synfordem wjechali na zaplecze (demolując płoty i resztki po ogródkach) i ustawili go tak, by możliwa była błyskawiczna ewakuacja. Marchand rozkazała by go choć częściowo zakryć przęsłami płotów i innymi rzeczami - średnio to wyszło, improwizowany kamuflaż był zerowy, więc go wyrzucono na śmietnik. Pozostawało modlić się, by ewentualny oponent nie miał lasdziałka, działa bezodrzutowego, ppk albo innej dystansowej broni p.panc.

Humory ekipy popsuł wypadek z Perkele, który zastrzelił jakiegoś chłopca - na oko dziesięcioletniego, ostatniego ocalałego z wioski. Wyglądało na to, że spanikowany dzieciak krył się w szafie jednego z jeszcze nie do końca splądrowanych domów i, wiedziony strachem, wystrzelił przez jej drzwi do intruza za pomocą rewolweru wz. Gorgon "Widowmaker" (standardowego wzorca dość popularnego w Calixis). Pocisk nie zadał obrażeń. Perkele odpowiedział ogniem, zabijając dziecko. Nie mógł wiedzieć, niemniej jednak "niesmak" (delikatnie mówiąc) pozostał w sercach większości ekipy. Marchand patrzyła na Perkele jak na coś okropnego, ale nie powiedziała nic. Nakazała "jedynie" pogrzebać chłopca na zapleczu domostwa. Grzebać miał Merekkerth, a ona i Flavio odprawić rytuały pogrzebowe.

Reszta nocy upłynęła na odpoczynku, stróżowaniu i patrolowaniu w systemie wachtowym oraz na ogarnianiu sprzętu. O świcie Marchand zgarnęła Metzenbauma, zdała dowodzenie Mikenheimowi i poszła sprawdzić te ślady. Wrócili w południe. Znaleźli w różnych miejscach i na różnym dystansie cztery ciała, ślady walk, puste łuski po nabojach śrutowych i pistoletowych. Do ciał dobrały się już dzikie zwierzęta, ale dało radę je rozpoznać jako identyczne bieda-cyborgi jak te, na które natknęli się w agrostacji. Były też ślady krwi jednej osoby - pewnie tej, którą ta czwórka ścigała - ale w pewnym momencie się urwały, zgubili trop.

Sytuacja wkrótce się wyjaśniła kiedy nawiązali kontakt z wioską. Właśnie wrócił tam jeden z członków ekspedycji szeryfa - ranny i wyczerpany, ale żyw. Potwierdził zagładę ekspedycji oraz to samo późniejszej grupy śmiałków. Ciała poległych po obydwu stronach były ładowane na ciężarówki wraz z szabrem z agrostacji i zabierane w góry - ani chybi do Świątyni Maszyny, skąd też prawdopodobnie przychodziły te bandy pseudo-serwitorów.

Mniej więcej w tym samym czasie kiedy Akolici starli się w nocy z cyborgami, wioska została zaatakowana przez tych samych, w znacznej ilości. Mieszkańcom udało się wybronić, ale padło wiele osób i nie udało się powstrzymać załadunku ciał i szabru.

Powodem dla którego ta czereda nie przejechała przez agrostację wysprzątaną przez Akolitów był fakt, że nie korzystała z pojazdów naziemnych, tylko lataczy atmosferycznych - głównie transportowych maszyn helikopterowych. W nocy, oprócz porywistego wiatru, Akolici mogli usłyszeć w oddali dźwięk ich przelotu.

Sołtys wsi już wysłał prośbę o wsparcie do Miasta Danin i otrzymał odpowiedź, że ruszyła mobilizacja oddziałów PDF. Wkrótce ta i splądrowana agrostacja miały się zaroić od lokalnych trepów. Nie mieli jednak zastać Akolitów - Marchand zadecydowała by jechać do oporu drogą w stronę Świątyni Maszyny i zinfiltrować kompleks. Było koniecznością, wg niej, aby to Ordo Hereticus jako pierwsze miało dostęp do dowodów.

Tak więc wsiedli do pojazdu i odpalili. Zatankowali też po raz ostatni resztkami z dodatkowych beczek. Ledwo starczyło na dojazd w okolice Świątyni - i tak też się stało. Zabrakło jakichś trzech kilometrów kiedy silnik zaczął kaszleć. Zjechali wozem na bok, naścinali gałęzi i zakryli nimi pojazd. Pytanie, co dalej. Z buta po asfalcie do Świątyni? Na przełaj przez las, wąwozy i skały? Wspinaczką przez góry? Pływaniem przez górski strumień? Możliwości dotarcia do Świątyni Maszyny było kilka, każda miała swoje plusy i minusy. Mogli iść w kupie bądź się rozdzielić, mogli zostawić kogoś przy wozie lub nie, rozdysponować/przetasować sprzęt - dobrać coś jeszcze lub zostawić w transporterze.

Wiadomo było jedno: musieli jak najszybciej dostać się do Świątyni Maszyny w górach Barahest i wypełnić zadanie - przeprowadzić śledztwo z ramienia Ordo Hereticus i powstrzymać te bandyckie wypady.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.
Micas jest offline  
Stary 05-06-2020, 17:06   #47
 
BigPoppa's Avatar
 
Reputacja: 1 BigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputację
Bertan zabrał zabitym magazynki. Co prawda ich lasguny były kiepskiej jakości, ale magazynki były pełne, solidne i wręcz podręcznikowo normalne. Zupełnie jak sprzęt Gwardii.

Na krzyki tech-kapłana zareagował ostatni. Darzył pewnym szacunkiem tego nad wyraz dziwnego przedstawiciela Adeptus Mechanicus, ale wynikało to z wbitych mu do łba prawideł kopcowego prola, a nie z wielkiej pobożności względem Mechanicus. Ich dziwny kult bywał niezrozumiały i pokrętny, ale dopóki służyli Imperium oraz zajmowali się technologią, Mikenheim nie miał nic przeciwko.
Wszedł jako ostatni do budynku, gdzie znajdował się tech-kapłan. Zauważył Fabia, wychodzącego z pomieszczenia w grymasie ponurego uśmiechu, inni też wchodzili i wychodzili.
Cała afera rozegrała się oto, że w środku schował się dzieciak. Przestraszony, wystrzelił i trafił Mechanicusa, ten odpowiedział ogniem - również w strachu. Jego longlas miał nieporównywalnie większą siłę, niż pistolet dzieciaka. Małe ciało spoglądało na Akolitów z wyrzutem, niemal pytaniem o powody tego losu.


"Przeczesywanie górniczego miasteczka nie należało do najłatwiejszych. Mimo kilku zasadzek, z których wychodzili nawet nieźle, ponosząc bardzo małe straty, posuwali się do przodu. Z każdą ulicą, każdym kwartałem i kolejnym budynkiem, widział ten sam obraz - totalne zniszczenie.
Odgłosy strzelaniny były czymś normalnym, dochodziły z wszystkich stron, pojawiając się i znikając nagle, zupełnie jak odgłosy grzmotów. Bertan pierwszy raz w swoim życiu widział burzę, gdy wylądował na otwartych polach Tranchu.
Nie zdziwił się i tym razem, ale mijając małą uliczkę dostrzegł ruch. Zadziałał szybciej, niż podejrzewałby siebie oto. Opadł na jedno kolano, lufa była już w górze. Nacisnął spust, posyłając trzy krechy. Dwie sylwetki padły, ścięte nagłym ogniem Gwardzisty, posłał kolejne ale nie udało mu się trafić pozostałej dwójki. Ostrożnie wstał i ruszył w kierunku ciał, posyłając po jednym strzale w każde ciało. Dla pewności. Zaraz za nim pojawili się inni z jego plutonu, więc nie został sam. Gdy dotarł do zastrzelonych buntowników, rozejrzał się na boki i dostrzegł to, czego nie chciał zobaczyć.
Ciała.
Rząd ciał, leżących pod ścianą. Kule wyrzeźbiły dziury w murze, przechodząc przez sylwetki ofiar. Zwyczajna egzekucja, mord. Ohydna zbrodnia.
Zbliżył się, a każdy krok ogniskował jego wzrok na coraz to nowszych szczegółach. Kobiety, mężczyźni, starcy i... dzieci.
Imperatorze chroń.

Jakaś dłoń złapała go za ramię i pociągnęła, odsuwając od tragicznego obrazu. Rozstrzelane rodziny, bez oszczędzania kogokolwiek. Jedno z dzieci patrzyło na Bertana pustym wzrokiem pełnym pretensji i niezrozumienia.."



.. zupełnie jak ten dzieciak. Mikenheim splunął na podłogę, w niejasnym geście. Nie wiadomo czy była to reakcja wyrzucenia z siebie obrazu, pogarda dla wiecznej wojny i okrucieństw nawet wobec dzieci, czy pogarda wobec czynu Mechanicusa.
Proste splunięcie. Bez komentarza.

**


Marion przekazała mu dowodzenie, gdy sama udała się na zwiad. Za dużo nie miał do roboty, bo pomni niedawnych wydarzeń, byli dość ostrożni. Napięci niczym łańcuch w mechanizmie. Gotowi oddać nagromadzoną weń siłę.
Raport z rozpoznania rysował kolejne problemy, jakby mieli ich dostatecznie mało. Ta planeta była daleka od spokojnej, rolniczej egzystencji o jakiej myślał, gdy dowiedział się dokąd rozkazy Inkwizycji go prowadzą. Najpierw ta banda prymitywów z śrubami w mózgach. Pięknie, kurwa, po prostu pięknie.

Nie czekali. Ruszyli od razu. Kontakt z agrostacją i nieciekawe informacje tylko dały powód, by Siostra Bitwy zadecydowała o wyruszeniu. Puszka, zalana resztkami paliwa, ruszyła z łoskotem. Odgłosy bitwy były miłą odmianą od huku tego blaszanego gówna.
Gówna, które daleko nie ujechało. Co prawda zaprowadziło ich całkiem blisko świątyni, ale nie na tyle, by obyło się bez marszu.
Zamaskowali tą kupę złomu i ukryli się w pierwszej warstwie lasu.
- Varn, obserwuj drogę z kierunku naszej jazdy, Świątobliwy w kierunku jazdy. Flavio, obserwuj las, ale wszyscy mnie słuchajcie. Mamy kilka ścieżek podejścia. Pod górę, ścieżką, to najgorsza opcja. Lepszy punkt obserwacji, lepsze stanowisko do ostrzału, wybiją nas. Przebijanie się przez las nie jest głupie, ale w wąwozie stracimy przewagę. Nie wiem jak z rzeką. Bez zwiadu nie mamy nawet po co atakować. Potrzebujemy orientacyjnego planu obiektu, możliwych podejść do niego z bliskiego dystansu, wyczuć słabe punkty. Sukcesem byłoby dowiedzenie się, ile mają ludzi i jakie są czujki. Bez rozpoznania, nie podchodziłbym do świątyni na odległość nie mniejszą niż 3 kilometry. - przemówił Gwardzista, patrząc na wszystkich. Po wszystkim utkwił spojrzenie w Marion, jako faktycznym dowódcy komórki.
 
__________________
Ayo, 'sup mah man?

Ostatnio edytowane przez BigPoppa : 09-06-2020 o 22:52.
BigPoppa jest offline  
Stary 05-06-2020, 17:58   #48
 
Reset1212's Avatar
 
Reputacja: 1 Reset1212 ma wspaniałą reputacjęReset1212 ma wspaniałą reputacjęReset1212 ma wspaniałą reputacjęReset1212 ma wspaniałą reputacjęReset1212 ma wspaniałą reputacjęReset1212 ma wspaniałą reputacjęReset1212 ma wspaniałą reputacjęReset1212 ma wspaniałą reputacjęReset1212 ma wspaniałą reputacjęReset1212 ma wspaniałą reputacjęReset1212 ma wspaniałą reputację
Carius:- Jeśli chcemy podróżować drogą, to równie dobrze możemy odstrzelić się na miejscu. Jakiekolwiek przygotowane gniazda Stubberów wokoło bramy to szybka śmierć. Szybciej byłoby ściągnąć garnizon wojskowych i kazać im oblegać mury. Chyba wszyscy jesteśmy za tym że ta opcja odpada.- Wyciągnął coś co wyglądało jak suszony owoc i zaczął przeżuwać. -W lesie będę równie pomocny co dziecko na tym wcześniej wspomnianym przedmurzu, co prawda zobaczę że ktoś wystrzelił do mnie, ba nawet zobacze uśmiechniętą twarz strzelca, ale co mnie trafiło nie będę miał pojęcia. Pływać nie umiem, dla mnie strumień odpada. Zostają góry. Wspinałem się w kopcu, wspinaczka tutaj nie może być dużo trudniejsza. Mam linkę z hakiem co powinno nam pomóc przemieszczać się szybciej i dostać w miejsca gdzie nie mielibyśmy szans się dostać normalnie. Zapewne to potrwa ale znając oddziały typu PDF to mamy parę dni zanim zdążą się zmobilizować. A te wzniesienia nie wyglądają na przesadnie wysokie. Zapewne gdzieś w okolicy szczytu albo zejścia z niego możemy napotkać mury, czy inne umocnienia. -chwile przyglądał się górze którą okrążała droga -Z góry się rozejrzymy i ustalimy punkty ogniowe. Ja z Panem Zębatką który dźwiga ze sobą LongLasa zabezpieczymy pierwsze dwa punkty, biorąc w ogień krzyżowy ewentualne patrole. Niżej na odległość strzału ustali się dwa punkty dla Stubberów. Ktoś wywali RPG dziurę w ścianie i wszystko co z niej wylezie zostanie rozstrzelane. Liczę że z Zębatką będziemy mogli obserwować lądowisko i ściągnąć ewentualnych pilotów, co powinno unieruchomić helikoptery. Jak przestaną się wylewać, zrobimy drugą dziurę i wejdziemy do środka. To ta mniej subtelna opcja -Uśmiechnął się jakby przypomniała mu sie kolejna dziwaczna historyjka. Ale dość szybko otrząsnął się z tego stanu i kontynuował - Druga opcja to znowu idziemy przez góry, później czekamy do nocy i przekradam się w okolice twierdzy, jeśli zbijemy się w ciasny orszak a podejście do twierdzy będzie sensowne, Stummer powinien wystarczyć żebyśmy udało się nam podkraść, wszyscy wiedzą jak działa? Co prawda jeśli ktoś zaświeci na nas reflektorem to nas zobaczy, ale przynajmniej nas nie usłyszą. Będzie wejście załatwiamy po cichu strażników, nie będzie wchodzimy dzięki kotwicy na mur. Ewentualnie rozdzielamy się, ja z Zębatką jako snajperzy idziemy przez góry, reszta przez las i osłaniamy was w podejściu pod mur. Później po zabezpieczeniu terenu schodzimy do was. Inne pomysły? -Uśmiechnął się dość niepokojąco-[i] Jeszcze szalony pomysł. Przedostajemy się w okolice kompleksu, możemy oczywiście szukać tajnego wejścia albo co lepsze sobie takie tajne wejście wysadzić detonując ładunki w odpowiednim miejscu. Ma ktoś radar geologiczny, albo inne ustrojstwo?

Perkele: - Nooo możemy iść przez góry czy coś. I szczelać też możemy. Mysia pomoże, chyba. Ale ja to nie bardzo wiem jak tutaj. Otwarta…. No brak sufitu i taka ten…. Przestrzenność to tak nieswojo. Synford jest lepszy, ciasny, wszędzie blisko. Nie trzeba tak chodzić daleko. - Merekkerth odpowiedział Carius’owi choć nie do końca zrozumiał tego rodzaju dialekt planetarniaków. - A jaka zębatka? Ile zebów? - dodał dopiero po tak długim czasie ogarnąwszy, że chyba chodzi o niego.

Vran:- Mogę bujnąć się przez las jak i przez góry, choć nieco bardziej przyzwyczajony jestem do drzewiastego terenu - powiedział Varn. -Najpierw podejdźmy w ogóle do kompleksu trybów i postawmy kogoś na świecy. Zobaczymy jakie mają słabe a jakie mocne punkty. Potem się wbijajmy.

-Podejście w nocy wydaje się być najsensowniejsze. Zakraść się możliwie cicho pod mury, unikają bezpośredniej konfrontacji. Tam dopiero mają ogląd sytuacji wybierzemy konkretne podejście do samej świątyni. Wewnętrz świątyni adeptus mechanicus Merekkerth prawdopodobnie będzie nas wstanie nawigować. Naszym celem jest naleźć przyczynę herezji i rozwiązać sprawę u źródła. Wybornie byłoby też złapać któregoś z tych przeklętych trybów i przesłuchać ale nie liczy aby było to możliwe. Fabio w jakim zakresie możesz zapewnić nam ochronę przed atakami od strony immaterium?

***

Wymontowane z pojazdu kierownicy oraz świec wymagało skłonienia Merekkertha do współpracy, ale rozkaz to rozkaz. Zaczął rozbierać pojazd na części tak aby przeciwnicy nie mogli go łatwo zwinąć, jednocześnie aby dało się wrzucić części na swoje miejsce i jeśli będzie trzeba odjechać. Choć bez benzyny średnio to oczywiście było możliwe. Reszta w tym czasie pakowała sprzęt dzieląc go na ten bardziej i mniej potrzebny. Lascarabine i włócznie mieli zamiar gdy tylko uniemożliwią wspinaczkę. Całą resztę w postaci, stubbera, shotguna, rpgów, flamera i amunicji rozdysponowali między sobą. Ktoś bąknął coś że z takim ekwipunkiem mogliby iść od frontu. Jednak decyzja padła inna, szli przez góry.
Górska trasa była stroma i nieprzychylna. Na czele szedł Carius wspomagając się gdzieniegdzie liną z kotwiczką, wciągając czy to sprzęt czy towarzyszy. Im bardziej się zbliżali do całego kompleksu tym głośniej zdawało się być wokoło. Najwidoczniej faktoria nadal pracowała i nikt nie przejmował się hałasem który panował wokół. Może obrana droga nie była najlepsza dla takiej drużyny ale udało im się dotrzeć przed zmrokiem do płaskiej ściany uniemożliwiającej dalszą wspinaczkę. Padła decyzja o okrążeniu góry. Gdy tylko skończyli swoje sprzeczki co robić dalej za załomu skalnego wyłonił się jeden z herezjoserwotrybów. Carius chwycił za nóż do rzucania jednak strzał z broni palnej pozbawił głowy nieproszonego gościa. Upewniwszy się że w okolicy nie ma więcej przeciwników zamaskowali ciało kamieniami i ruszyli za załom skąd wyłonił się serwitor. Mimo półmroku udało im się dojrzeć w niedalekiej odległości około trzy metrowy mur który z jednej strony wchodził w górę z drugiej schodził schodkowo w dół tworząc wyższe czy niższe fortyfikacje kompleksu. Chwila obserwacji utwierdziła ich w przekonaniu że na murze znajduje się trzech strażników. Jednocześnie nikt najpewniej nie przypuszczał że ktoś zaatakuje kompleks od tej strony. Szybko ustalili ze poślą Fabio z stummerem aby odprawił swoje czary ściągając całe zainteresowanie na swoją iluzje. Jak postanowili tak się stało. Tańcująca podobizna Boticzellego ściągnęła najpierw uwagę wszystkich trzech serwotrybów. Ten który stał bliżej iluzorycznej postaci postąpił krok za mur i runął w dół skręcając sobie kar. Drugi przeciwnik padł trafiony z LongLasa Perkele. Trzeci który zaczął się oddalać by najwidoczniej złożyć raport stracił głowę od strzału Cariusa. Plox najwyraźniej się pomylił biorąc machiny za całkowicie nierozumne. Podeszli pod mury kompleksu używając kotwiczki wspięli się na górę. Teraz mieli przed sobą dwie drogi, po murze w dół lub w nieznane do środka góry.

Climbing 13/31S
Balistic 25/44BS
 

Ostatnio edytowane przez Reset1212 : 05-06-2020 o 20:58. Powód: Poprawa błędów. Dodanie rzutów
Reset1212 jest offline  
Stary 05-06-2020, 18:25   #49
 
Gienkoslav's Avatar
 
Reputacja: 1 Gienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputację
Pobojowisko i okolica. Po 'wypadku'.

_____Pytanie od Varna wyrwało Merekkerth’a z odrętwienia jakie wywołuje zatopienie się we własnych myślach. Nadal jednak bezwiednie grzebał paluchem w świeżej ranie stygnącego już trupa.

- Trofea? Nieeee mysiu. Ja myślał że on sie bedzie wykrwawiać. Szczelił do mnie mały kutas. No to szczeliłem też i pyk... I no... Ummm. Ummarłoooomuuusieeeee.... - ostatni wyraz przeciągnięty w lekkim jęku. Szok już minał ale COŚ pozostało.
- I mysia i ja chcielibyśmy tego kotecka tak na nowo, ooo tu, cusik domontować, tu dokręcić i pyk, będzie znowu chodziło - Merekkerth spojrzał na Varna jakby oczekując od byłego więźnia zgody na takową operacje.

-Kurwafa... - Varn odruchowo skrańcował bajerę -Tryb, nie jorgnąłeś się jeszcze, że młody się przekręcił? Jak chcesz go naprawić? Śruba ci odbiła? Znaczy, szarpniety jesteś? - były skazaniec był zaskoczony naiwnością i sposobem myślenia Perkele. -Szkoda, dzieciak miał życie przed sobą, ale cóż... błędy się zdarzają. I trzeba z tym żyć. To człowiek, nie jakaś mechaniczna "mysia", więc nie da się go oddać do serwisu, aby zrobili mu przegląd. -

- Ale tamci to mieli śrubecki i kabelki… Działali. - mruknał jeszcze Technograf nim został zbesztany wzrokiem przez Marion.

_____Wykopanie grobu tych rozmiarów nie było czymś skomplikowanym… dla kogoś kto wychował się na planecie. Twardej ziemi porośniętej wszelaką florą i oddychającą fauną. Jednak dla zamkniętego w puszcze w próżni Merekkerth’a, takie zadanie okazało się sporym wyzwaniem. Dowiedział się, już nieistotne od kogo, że w odróżnieniu od trupów na łajbie, tutaj zwłoki się grzebało. A nie dawało na pokład utylizacyjny by zostały przerobione w kompost czy inne nawozy, służące do podtrzymania lichego życia w szklarniach i agro-pokładach, by załoga miała dostęp do w miarę świeżej diety.
Oczywiście, odpowiednio wszystko wymierzył, po przeliczał i powytyczał… na kroki. Zabrał się mniej lub bardziej ochoczo za kopanie, a praca z metalowym szpadlem, bez kabli, egzo-zasilania i mechanicznych zgryzarek, była ciekawym doświadczeniem dla Próżniaka. Do kroćset męczącym, jednak ciekawym. Równie ciekawym były modlitwy i dziwne zachowania odprawiane przez Marchand i Flavia, oczy Perkele wpatrzone były w nich jak dzieciak w kolorowy, ruszający się (!) obrazek. Gdy dzielili się zdobyczami po zabitych przeciwnikach, okazało się, że Merekkerth może zabrać sobie kilka magazynków do laserowej broni i nikt na niego nie nakrzyczał. Dziwne tak nie dostawać nic z przydziału i nie odhaczać się w kajecie magazyniera.

_____Od jakiegoś czasu Merekkerth odkrył, że zbyt twarda ziemia, te ciążenie i dźwięki zupełnie innego rodzaju niż mruczenie tłoków, zgrzyt zębatek i szum płynów paliwowych, nie pozwala mu zaznać jako tako długiego snu. Brał więc ostatnią, lub przed ostatnią wartę bo i tak nie mógł dospać.
Pozbierali się, zapakowali do Synforda (znów ciasno i dach nad głową!) i dojechali tak daleko, jak im na to Kotecek, pozwolił. Przez drogę Technograf milczał, nadal przeszywany dziwnym wzrokiem towarzyszy i z czymś bliżej nieokreślonym, skrobiącym w tyle świadomości, niczym kornik w drzewie (które odkrył jeszcze przez zebraniem komórki, gdy jeden ze sterników miał drewniane łóżko).

Las, niedaleko Świątyni Maszyny, okolice zbocza gór Barahest

-Potrzebujemy planu obiektu - dotarło do Merekkertha z urywku wypowiedzi Bertana. Może chcąc się zrehabilitować, a może nie być znów obiektem tego dziwnego wzroku innych, Perkele zaczął wytężać mózgownicę próbując sobie przypomnieć ogólny zarys skrzydeł świątyń Adeptus Mechanicus.
Nie przestał o tym myśleć gdy został zaprzęgnięty do demontażu kluczowych elementów Synforda. Nie przestał o tym rozmyślać oddając części Bertanowi. I nie zwolnił ani na chwilę, przegrzewając bio-kabelki jednostki kontrolnej głowy, gdy tworzył z innymi coś co podobno nazywało się burzą mózgów.
 
Gienkoslav jest offline  
Stary 05-06-2020, 21:18   #50
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Post

Ekipa zrobiła burzę mózgów. Ostateczną decyzję podjąć miała nadzorczyni operacji, czyli siostra Marchand. Ta zastanawiała się krótko.

- Nie mam zamiaru siedzieć z założonymi rękoma. Sprawa jest jasna, musimy się tam dostać i opanować sytuację nim przyjadą amatorzy i zniszczą wszystko, a dowody pochłoną płomienie i gruzy. Idziemy teraz. Ale nie przez główną bramę, ryzyko jest zbyt duże. Przejdziemy górami. Trochę to zajmie, ale poradzimy sobie. Załatwcie odpowiednio Land Crawlera, dobierzcie sprzęt, resztę schowajcie w lesie. Ja wezmę z Synforda wszystkie głowice do wyrzutni RPG, mogą nam się przydać jako materiały wybuchowe. Wy weźcie rury, koniecznie. Do roboty!

Jak powiedziała, tak zrobili. Synford został ogołocony z fantów i niezbędnych, a drobnych elementów. Ekipa przecedziła między sobą towar, resztę ukrywając pod kamieniami i ściółką głębiej w lesie, następnie ruszyła w góry.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=h4qOStbtrJ8[/media]

Marchand okazała się tutaj nieodzowna - wprawdzie Carius miał pięciometrową linę z kotwiczką, zakupioną w wiosce, to ona w plecaku skrywała jeszcze lepszy sprzęt na tą okazję: pistolet pneumatyczny z podobną, kablową liną o długości stu metrów i wyciągarką, a także porządną uprząż do uprawiania wspinaczki. Z tym sprzętem, przekazywanym z rąk do rąk, oraz pomocą kolegów, każdemu udało się wdrapać na wysokości i przekroczyć te trzy kilosy w linii prostej.

Bez praktycznie żadnych problemów dostali się do wnętrza górskiego kompleksu, który był stosunkowo rozległy (sporo poziomów różnej wielkości, brnących w głąb skał i ziemi, a także rozwleczenie tych poziomów pod pasmem wzniesień górskich), ale z tego co wiedzieli tylko jeden poziom - pod centralnym wzniesieniem - mógł zostać uznany za główny. Po eliminacji trzech bieda-cyborgów (identycznych jak w ostatnim starciu, acz nieuzbrojonych i niewyposażonych w zasadzie w nic oprócz prymitywne "opancerzenie" ze złomu, śmieci i skór) dostali się do górnych poziomów. Był to swoisty strych - miejsca dla wartowników i "gołębiarzy", nieużywane bądź uszkodzone sprzęty, nieco zaopatrzenia czy części zamiennych. Nic interesującego. Były też stosunkowo wąskie i raczej w formie grot i szczelin między skałami, łączonych kładkami. Był tam tylko jeden stróż, też cyber, też nieuzbrojony - zaraz go dopadli i zrzucili w przepaść.

Wkrótce potem znaleźli ledwo działający dataslate z mapą kompleksu. Nim cholerstwo się popsuło, zgrali je na swoje infoczytniki (a przynajmniej kto takowy miał). Postudiowali je trochę i stwierdzili, że rzeczywiście główny poziom był najważniejszy - resztę można było ogarnąć później.

Wkrótce potem spenetrowali właściwy kompleks i dotarli do wind prowadzących w dół, na główny poziom. Nie działały, były wyłączone. Ale mogli się łatwo dostać do środka szybów, które były jako tako oświetlone, a drabiny solidne. Wreszcie, dotarli na miejsce.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=sS3O-V9DihQ[/MEDIA]

O ile szczyty górskiego kompleksu były w zasadzie tylko od dłuższego czasu nieużywane, niereperowane i wystawione na działanie złej pogody (jakby... olane przez właścicieli), to im głębiej w las, tym bardziej niepokojąco.

Przed nimi rozpościerał się długi, podwójny korytarz prowadzący do przestrzeni magazynowej. Był skąpany w półmroku, rozświetlanym przez może jedną piątą regulaminowego oświetlenia, przeplataną pomarańczowymi i czerwonymi światełkami pozycyjnymi. Powietrze było ciężkie, duszne, mające nieprzyjemny zapach i posmak piłowanego metalu, kurzu i dwutlenku węgla. Nie dość, by groziło to życiu czy efektywności, ale ktoś oszczędzał na porządnej wentylacji. Panowała także względna cisza. Oprócz klangoru rur za ścianą, okazyjnego buczenia prądu (szczególnie przy świetle) i rzężenia ledwo działających wentylatorów przy kratkach... nic. Ich kroki były głośne - buty stukotały po metalowych kratach podłogi - plus niosły się echem. Podłoga była pokryta metalowymi kratami, pośrodku zaś była pojedyncza, malowana na czerwono szyna - prawdopodobnie na wagonik do transportu ciężarów.

Nie było komitetu powitalnego. Ani systemów zabezpieczeń, ani strażników, ani pracowników. Być może ta odnoga Świątyni była nieużywana, opuszczona - wszak prowadziła na "strych". Ale Akolici mieli jakieś złowrogie, niejasne przeczucie. Na podłodze walały się różne śmieci. Były też stare ślady jakiejś cieczy. Poświecili tam latarką, przyjrzeli się. Ślady krwi.

Szyby wentylacyjne były zbyt małe by mogli się przecisnąć. Mogli cofnąć się i spróbować dosyć trudnej wspinaczki po pionowych skałach i metalu do hangarów. Była to jednak opcja ryzykowna - mogli runąć w przepaść.

Przed nimi korytarze. I niknąca w mroku komnata gdzie ledwo widzieli jakieś kształty...

 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.

Ostatnio edytowane przez Micas : 05-06-2020 o 21:23.
Micas jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:50.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172