06-02-2017, 19:19 | #21 |
tajniacki blep Reputacja: 1 |
__________________ "Sacre bleu, what is this? How on earth, could I miss Such a sweet, little succulent crab" |
07-02-2017, 06:11 | #22 |
Reputacja: 1 | Drapieżny uśmiech zawitał ponownie na twarzy brodatego nadając mu wilczego wyglądu. Jak nie chcieli obrać prostej ścieżki która gwarantowała szybki i co najważniejsze skuteczny sukces to zawsze zostawała druga opcja. Choć wątpił by ten cały komuch był podatny na pospolite środki perswazji. Zastraszanie mogło tylko wszystko wywrócić do góry nogami. W końcu miał gość wtyki w policji i nosił broń, a to nie wyrokowało dobrze.
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 07-02-2017 o 09:32. |
07-02-2017, 12:10 | #23 |
Reputacja: 1 | Róża odchyliła głowę do tyłu, wydęła policzki i wypuściła powietrze z głuchym *puff*, co miało zapewne obrazować jej narastające znudzenie. Drapieżne uśmiechy na twarzach wszystkich dookoła zaczynały powoli przypominać swoją bezwzględnością dawne reklamy nabiału – tego nasyconego francuską pleśnią, propagowanego przez Krówkę Śmieszkę. Ale tym, co na poważnie storpedowało jej humor, było absurdystycznie beztroskie nastawienie kilku z jej nowych znajomych do pomysłu pozbawienia kogoś życia. Ot, podleję kwiatki, urwę Witowskiemu głowę przy samym zadzie, a potem zrobimy grilla. Och, po prostu nie mogę się doczekać żeby przetestować nową podpałkę! Dziewczyna rozważyła oczywiście ostateczne rozwiązanie kwestii dziadowskiej, o czym świadczyła jej wcześniejsza wypowiedź, ale dla niej ukrócenie czyjegoś żywota było właśnie tym – ostatecznością, której słuszność uargumentować mogła tylko konieczność zatroszczenia się o własne przetrwanie. W obecnym scenariuszu nie było bezpośredniego zagrożenia ani presji czasu, więc nie było też potrzeby mordu. - Wiem, że niektórzy z obecnych tutaj myśliwych chcieliby się przerzucić ze zwierząt futerkowych na dwunogą zdobycz, ale zgadzam się z Franką. Spróbujmy najpierw bez przemocy. Ach, jest jeszcze jedna kwestia. Szamanie, co do zwiększenia stabilności finansowej Arkadii, to miałeś w zamyśle kwotę jednorazową czy regularne dotacje? – zapytała mało zobowiązująco, wiedziona głównie ciekawością. - Różo, ja tam w tych kategoriach nie myślałem, bo to nie jest jakieś legalny biznes. Nigdy nie wiadomo ile da się zarobić w handlowaniu na rynku, nigdy nie wiadomo też, komu trzeba będzie dać akurat łapówkę. Albo czy wiatr nie zerwie trakcji... – zamyślił się, po czym dopowiedział zapobiegawczo – Na pewno tych pieniędzy nie przepierdolimy na byle co. Wszelkie wydatki będą konsultowane z wami i wy też możecie się ubiegać o jakiś potrzebne fundusze. Nie będziemy skąpić. Róża pokiwała mu uspokajająco głową, dając do zrozumienia, że nie musi się tłumaczyć. - Oczywiście. O nic takiego was nie podejrzewam. Ani trochę. Przecież zbyt dobrze im z oczu patrzyło. PRL-owska uczciwość aż z nich biła! To pomyślawszy, obróciła się do Igora, który właśnie kończył proponować urządzenie wieczornej narady celem doszlifowania szczegółów sprawy kłopotliwego komunisty. - Brzmi super. Kiedy będziesz znał dokładną godzinę, puść mi proszę strzałkę – wręczyła brodaczowi wyrwaną z notatnika kartę ze swoim numerem – Ale teraz naprawdę muszę już uciekać. Obiecałam babci, że zabiorę ją na spacer, a nie chcę żeby zaczęła się niecierpliwić. Pomachawszy cieple reszcie towarzystwa na do widzenia, ruszyła do furtki. |
07-02-2017, 15:42 | #24 |
tajniacki blep Reputacja: 1 |
__________________ "Sacre bleu, what is this? How on earth, could I miss Such a sweet, little succulent crab" |
07-02-2017, 16:21 | #25 |
Reputacja: 1 | Igor słuchał co wszyscy mają do powiedzenia, a kiedy Róża wręczyła mu numer telefony puścił jej oczko. Tak się zdobywało namiary. Ot, prostota była w cenie. Z kolei zaczepki weterynarzyka zignorował. W końcu zgodził się z jego propozycją, to znaczy by spotkanie odbyło się dnia jutrzejszego, a z jego propozycji wieczorem. Widać, albo lekarzyk przerobił jedną wiewiórkę za dużo, albo chciał się droczyć. Tylko, że on nie grał do tej samej brami co on. - Przemyślcie gospodarze moją propozycję. Dobrze wykorzystany Mastigos ma swoje zalety, a zawiązanie współpracy z Zakonami może wyjść nam na dobre. Dokończył nalewkę i odstawił szklankę. Potem posłał wszystkim drapieżny uśmiech zadowolenia. Może nie było to idealne rozwiązanie, ale ofiara została zwietrzona i już był na jej tropie. Teraz mu się nie wywinie. - Dwadzieścia dziewięć. Osiemnasta, nie spóźnij się. - powiedział do Franki po czym zwrócił się Babci Kwiatek - Mogę liczyć na drobną pomoc z samego rana? Moje terytorium dawno nie widziało pomocnej dłoni. Po uzyskaniu odpowiedzi od kobiety zamierzał pożegnać się z towarzystwem i udać się na spoczynek. Miał tak wiele planów, że wiedział, że nie wyrobi się w jeden dzień, a co dopiero w dwa tygodnie... Tak czy inaczej, nie miał jak narzekać na nudę.
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
10-02-2017, 13:41 | #26 |
Reputacja: 1 | - Tass a co to Tass? Zresztą, nieważne opowiesz mi na następnym zebraniu. Dobry pomysł z tym jutrzejszym spotkaniem dzisiaj już załatwiliśmy wszystko, co było do załatwienia - Powiedział Pan Andrzej w ten sposób oficjalnie kończąc naradę wszyscy rozeszliście się do swoich spraw. Rozdział Pierwszy: Kochani Sąsiedzi i Porządki w Grządkach Róża Przeszłaś się razem z babcią na wieczorny spacer po działkach chodzenie alejkami i oglądanie, co mają sąsiedzi było tu bardzo popularną rozrywką, choć niektórzy patrzyli na ciebie podejrzliwie sądząc, że badasz teren pod przyszły szaber koniec końców najwięcej nasadzeń znika z winy "swoich złodziej". Działka komucha była ze wszystkich stron zasłonięta krzakami porzeczek, pergolami wiciokrzewu i wysokimi drzewami owocowymi gospodarz z pewnością był osobą ceniącą sobie swoją prywatność. Zobaczyła jednak, że prąd rzeczywiście jest pod prądem kabel zasilający schowany został pomiędzy krzakami i odchodził do niewielkiej szopy - Cholerne latające pasożyty zostawcie moje czereśnie! - Miotał się Witold rzucając przegniłymi śliwkami w ptaki trzeba było przyznać, że miał całkiem dobre oko, bo udało mu się kilka trafić. Gdy już wróciła do domu i położyła się spać poczuła jak coś ją przyzwa znajomi z Internetu tłumaczyli jej, czym jest wyjście z po za ciała zresztą nie był to pierwszy raz, kiedy doświadczała coś podobnego. Przeniosło ją do czegoś, co przypominało mroczny zaułek nocą padał deszcz a mimo to czuć było smród uryny pod latarnią stał wóz lodziarnia, jakie czasami można spotkać w Ameryce, ale zamiast jakieś skocznej dziecięcej melodii grał w zapętleniu Ice Cream Man Toma Waitsa. Sprzedawca też nie wyglądał zbyt zachęcająco normalnie jak jakiś seryjny morderca - Co pięknej Panience podać ?! - Zawołał pod daszkiem stał ktoś jeszcze po chwili Róża zorientowała się, że to jej babcia. - Róziu, choć tu natychmiast! Mamy do pogadania! To ja ci się staram pomóc dać ci trochę wolności a ty tak mi się odwdzięczasz ?! - Ryknęła - Oj, wnusiu, wnusiu nie dość, że nie pozwalasz mnie na tamten świat iść i zrobiłaś sobie zabawkę z mojego ciała to dodatkowo torturujesz mnie tym radiem, co ma ryja! Nie mogłaś chociaż puścić mi składanki piosenek biesiadnych czy to też wyrzuciłaś razem z moimi zbieranymi przez lata słoikami na przetwory czy ty masz pojęcie ile sobie teraz za takie weki w sklepach liczą ?! - Piekliła się seniorka rodu. - Dobra, wnusiu może trochę się uniosłam, ale po prostu tyle czasu próbowałam do ciebie dotrzeć a ty mnie w ogóle nie słyszałaś! Dopiero dziś wieczorem poczułam się silniejsza. Nie mogłaś mnie ożywić skoro już się tego czary mary nauczyłaś? I może od razu trochę odmłodzić? Bo to imprezowanie to po mnie wnusiu odziedziczyłaś nawet nie masz pojęcia jak bardzo starość się Panu Bogu nie udała dziecko… Kiedyś to ja byłam królową dancingu! Ile ja dzieciaków miałam skrobanych wiesz wtedy to było dozwolone nie to, co teraz było nawet powiedzenie 500 piczek to moskwiczek! Wiesz to był taki drogi ruski samochód, co to go ginekolog sprawny mógł Se kupić - Po pierwszym ataku złości duch się nieco uspokoił. Franciszek „Franka” Graba Dnia następnego po zebraniu o szóstej rano zjawiła się Babcia Kwiatek ciągnąc przed sobą sprytnie skonstruowany wózek wypełniony sadzonkami oraz narzędziami - Pobudka kochanieńki nie wiem, co tam masz, więc przyniosłam wszystko, co niezbędne! Mam aksamitki znane również, jako byczki, prymulki różnych kolorów, szczepkę różanecznika, oraz bardzo dobrą odmianę borówki amerykańskiej takich już w sklepach nie mają! Masz ty tam jakieś drzewka? Albo krzewy? Trzeba przyciąć i zobaczyć czy nie zrochowaciały a jeżeli tak to mogę zrobić przeszczepię paru dobrych odmian - Trajkotała zachwycona. Rzeczywiście widać było, że uprawa roślin to pasja jej życia, z której czerpie energię zarówno dosłownie jak i w przenośny spędziliście bardzo miłe przedpołudnie około dwunastej starsza Pani orzekła, że trzeba zejść ze słońca i zjeść obiad poczęstowała Franka kanapkami z własnym ogórkiem na upieczonym przez siebie chlebie. Po posiłku zaprezentowała mu swoje magiczne zdolności okazało się, że kontroluje wszelką roślinność skorzystała z Blasku, aby zlikwidować grzyb w łazience oraz wzmocnić spróchniałe elementy drewniane domu - No kochanieńki zdaje mi się, że na dzisiaj już mi starczy pracy czy masz jeszcze jakieś życzenia? Może zrobię ci dywan kwiatowy takie jak mają w Ciechocinku? Kocham dywany kwiatowe to dzięki nim uciekłam z niewoli! Czy masz jakiegoś partnera? Nie sądzę żeby ten Michał Igor czy jak mu tam grał dla twojej drużyny skarbie, ale jak chcesz to mogę ci kogoś znaleźć jak chcesz? Jestem całkiem dobrą swatką, jaki jest twój typ? - Zapytała z zainteresowaniem. -Jak wam nie wstyd! Zboczeńcze Bóg was piekłem pokaże bezbożnicy! - Odezwała się sąsiadka zza płota wygrażając groźnie kluczem po nakryciu głowy można było poznać, że należy do spec komando moherowych beretów. - Gumowe ucho! Nikt cię Jadźka o zdanie nie pytał! Na stare lata się taka święta zrobiłaś? Jeszcze niedawno męża źeś zdradzała tak, że nogi za uszy rozkładałaś a teraz taka, świętojebliwa rydzykowa jesteś?! Jadwiga poczerwieniała ze złości - Żem się wyspowiadała ze wszystkiego i rozgrzeszenie dostałem sprowadzę tu wikarego ona wam wszystko wyjaśni ratujcie duszę póki można starczy, że mamy tego zboka, co tańczową flagę obok polskiej wywiesza i z własnym bratem pod jednym dachem żyje! Michał Igor Zgorzelec Jego kontakt w Srebrnej Drabinie zareagował na pomysł napisania książki przebudzającej śpiących dość entuzjastycznie - Tyle, że stany zjednoczone to dość wysokie progi na twoje nogi najpierw trzeba spróbować czegoś bardziej lokalnie. Może te wydawnictwa Vanity Press ? Chociaż mają złą opinie i możesz początkowo zostać wyśmiany to nikt ci nie będzie zaglądał do treści… Albo też wydaj samemu niby dużo roboty byłoby z jeżdżeniem po drukarzach, wydawcach i tym podobnych, ale jakość byłaby lepsza niż w tych wydawnictwach krzakach. No, potem będziesz miał zabawę z jeżdżeniem po domach kultury, wysłaniem egzemplarzy recenzenckich do czasopism ezoterycznych i tym podobnych skomplikowana sprawa, ale jeżeli ci się uda może rzeczywiście przebudzisz sporo osób! Przebudowa działki szła całkiem nieźle czterech Żuli Pana Andrzeja rzeczywiście radziło sobie całkiem nieźle Tomek, Zdzisiek, Wojtek oraz Rafał. Byli w różnym wieku i w różnych stopniach rozkładu łączyło ich jednak umiłowanie do trunków wszelakich, pracowitość a także niewielkie zdolności paranaturalne dwóch ciut za mocno złączyło się z duchami, ale zachowali na tyle zmysłów, że doszli do porozumienia z Alfą domeny dwóch innych wygrało walkę z opętaniem, lecz widok prawdziwej formy wilkołaka spowodowało otrzymanie błogosławieństwa Luny. Otrzymawszy pomoc od lokalnej żulerii szaman mógł się skupić na medytacji i rozmowie z Duchami chłopaki przestrzegli go, że "Szef skierował do ciebie wszystkie powiedział im, że teraz ty przejmujesz obowiązki łącznika pomiędzy światami" - Rzeczywiście za zasłoną czekała na niego kolejka wściekłych bytów natury z przeróżnymi pretensjami. Duchy Ziemi narzekały, że za dużo fekaliów ląduje w ich wnętrznościach, trochę nawozu jest dobre, lecz zbyt duża ilość nas wyjałowią - Tłumaczyły - Do tego za dużo tego złego, co wychodzi z maszyn a nie rodzi się z nas - Ekolog mógł się jedynie domyślać, że chodzi o pestycydy i inne chemikalia Duchy Powietrza narzekały na to, że są zanieczyszczane trującymi wyziewami z ludzkich nor czyżby chodziło o przesławny smog i palenie w piecach śmieciami? O śmieciach wiele miały do powiedzenia duchy dzikości bardzo niepocieszone tym, że ludzie wolą wywozić śmieci na dzikie leśne wysypiska zakłócając im spokój. Większość z tych bytów nie była zbyt silna, ale było ich dużo zwykle nawet nie przybierały ludzkich ani zwierzęcych kształtów były raczej abstrakcyjnymi konceptami przemawiającymi do niego niepoukładanymi komunikatami, które mógł odczytać tylko, dlatego że nawykł już do dzikich bytów a i one wiedziały już mniej więcej jak składać swoje zażalenia mimo swojej chaotycznej natury widać miały już w tej kwestii doświadczenie wynikłe z kontaktu z jego poprzednikami. Tym bardziej zwrócił jego uwagę Duch Wielkiego Bagniska, który przyjął wygląd żabki i przemawiał ludzką mową - Domagam się zwrotu mojego bagniska! Złodzieje przyszliście tu i wysuszyliście moje piękne bagno! Kiedyś byłem wielki i potężny a wy mi wszystko odebraliście osuszając mnie z mej siły! - Pomstował za dawnymi dobrymi czasami zupełnie jak jakiś niezadowolony emeryt nie wydawał się groźny inne Duchy zdawały się go wyśmiewać. Marek Krzykowski Marka również odwiedziła ekipa przyjaznych fanów tanich win marki wino, aby pomóc mu w stawianiu kamiennego grilla przekazali, że Babcia Kwiatek prosiła, aby zapytać go czy potrzeba mu wsparcia w oporządzeniu grządek? W trakcie wytężonej pracy Kowal usłyszał nieprzyjemnie znajome zawołanie - Gurek? O kurwa toż to Gurek jak żywy! Cześć stary pamiętasz mnie?To ja Seba! A to moja żonka kochana oraz pociechy Xawery, Cecylia i Witkacy - Rzeczywiście pamiętał Sebe był jednym z tych byczków terroryzujących szkolne ofermy najwyraźniej dorobił się własnej Karyny która wyglądała równie kibolowato co i on oraz gromadki zaniedbanych dzieci chłopców na oko w wieku ośmiu, sześciu lat i dziewczynki jeszcze w pieluchach i co dziwne już wytapetowanej makijażem - No siemka mówi mi Kaśka ! A na cholerę stawiasz to dziwadło jak w biedrze niedaleko można kupić grilla po taniości do tego jeszcze brykiet, podpałki do tego polskiej kiełbasy i piwka, choć zaraz postawimy, girllunia to ci pokażemy jak się to robi akurat fajnie, bo mamy działeczkę na przeciwko - Zaproponowała wspaniałomyślnie małżonka, choć słońce już zaczynało zachodzić i powinni posłać dzieci spać a nie organizować nocne imprezy. Już po chwili doleciał do nich gryzący w oczy i płuca chemiczny dym a noc zaczęła rozbrzmiewać klasykami Disco Polo. Ostatnio edytowane przez Brilchan : 12-02-2017 o 00:25. |
10-02-2017, 15:17 | #27 |
Reputacja: 1 |
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 13-02-2017 o 18:04. |
11-02-2017, 20:24 | #28 |
Reputacja: 1 | Marek do południa pracował w kuźni, ogień w palenisku nigdy nie powinien gasnąć, choć z tym bywało różnie. Nucił hartując ostrze sztyletu, rozmyślając o towarzystwie, w którym się znalazł. Róża była tajemnicza, tak straszliwie tajemnicza, że aż chyba sama nie wiedziała co skrywa, a Igor wyglądał jakby chciał być bardziej wilkołaczy od wilkołaka. Franek był w miarę normalny, no i jak mawiano, zawsze warto mieć wśród znajomych lekarza, a weterynarz to taki prawie lekarz. Jakiś czas potem przyszli żule, nie miał nic do żuli, bardziej irytujący byli starzy znajomi po czterech piwach… No cóż, widać nawet w tym środowisku była jakaś hierarchia Potem odezwał się Seba. W szkole właściwie go nie zaczepiano, był zbyt silny by było to rozsądne, raz buła, głupszy kumpel Seby go zaczepił i pożałował. W pewnym sensie już wolałby być ofiarą. Nie pasował do żadnego środowiska. Nie ciął się, ani nie buntował przeciw niczemu, nie uprawiał sportu z powodu nogi, był zbyt zwyczajny dla kujonów. W pewnym sensie, poczuł się zaszczycony tym, że Seba go rozpoznał. - Byłem Gutan, od orangutana, takiej małpy… Nie ważne. Widzę, że ułożyłeś sobie życie. Co porabiasz – zapytał grzecznie. - A taki grill to dobry jest, można na nim więcej mięcha upiec, kotlety albo stek, no i targać nie trzeba ze sobą nic
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo. Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda... Cisza nastanie. Awatar Rilija Ostatnio edytowane przez Slan : 11-02-2017 o 20:29. |
12-02-2017, 13:59 | #29 |
Reputacja: 1 | Stoicyzm Róży stanowił mało atrakcyjną acz stabilną mieszankę aktorskiego autyzmu Christophera Walkena i niemej wyniosłości Dorothy Dalton. Przetwarzając sobie wszystkie dane, dziewczyna uniosła palce wskazujące na wysokość głowy i zaczęła z wolna masować łuk brwiowy. Nic nie mówiła. Jakoś w połowie drugiego zapętlenia utworu muzycznego prychnęła w irytacji, wyciągnęła rękę i zacisnęła palce wokół drewnianego głośnika na boku pojazdu. Pudło brzdęknęło. Podskoczyło. Poszły też zielonkawe iskry oraz dym w pasującym odcieniu zgnilizny. Kiedy rozluźniła swój chwyt i odeszła na bok, wóz zdobił najnowszy LG SH7B, potwór w dziedzinie jakości dźwięku. Zaawansowane technologicznie puzderko głosiło teraz treść Sweet Child O’Mine autorstwa Guns N’ Roses, która, zdaniem Róży, miała znacznie lepszy wydźwięk niż poprzednie eteryczne zamulanie bębenków z podtekstem pedofilii. - Babciu, może najpierw sobie usiądźmy, dobrze? – odrzekła zbesztana wnuczka i przyklapnęła na jednym z przewróconych pojemni… na kościano białym krześle znajdującym się pod plażowym stolikiem z parasolem, który przecież był tam cały czas! Seniorce wskazała miejsce naprzeciw swojego i poczekała aż ta raczy się usadowić. - A tobie, pokrako, dobrze radzę, lepiej mnie dziś nie prowokuj. Bo skończysz wyglądając gorzej niż pornograficzne kawałki autorstwa Gigera – warknęła ostrzegawczo do lodziarza. Nie wiedziała czy był bytem niezależnym czy dronem myślą nieskalanym, ale, czysto profilaktycznie, wolała wyłożyć przysłowiową kawę na ławę. Wnuczka nachyliła się do przodu, łącząc palce w pajęczynkę i krzyżując spojrzenia z babcią. Pewne siebie, trochę władcze nastawienie, które przez większość dnia eksponowała dziewczyna zaczęło zdradzać tu i ówdzie strukturalne pęknięcia – ot, drgnięcie powieki, przygryziona waga. Z pozoru nic wielkiego. - A co niby miałam zrobić, hm? Może urządzić pogrzeb, pójść na odczyt i z uśmiechem na twarzy czekać aż ojciec sprzeda Twoje mieszkanie pierwszemu chętnemu i wykopie mnie na bruk? Zrobiłam najlepszy użytek z tego, co miałam w tamtej chwili pod ręką. Przyznam, że trochę improwizowałam rzucając tamto zaklęcie... – przerwała na chwilę, maskując speszenie i gotując się na odrobinę szczerości – za co bardzo ale to przepraszam, babciu! Po prostu nie miałam do tej pory pojęcia, że przez przypadek związałam Cię z ciałem, a moich zdolności widzenia zmarłych używałam praktycznie tylko na cmentarzu…– zaczerwieniona na policzkach młódka spuściła głowę w zawstydzeniu, ale kurek jej emocjonalnej wylewności zakręcono bardzo szybko. Po chwili kolory zbledły, a Róża przywdziała znowu swoją ekspresję żelaznej apatii. Tę pokrytą czarnym aksamitem. Dość ładnie zdobionym. - Źle się z tym czuję, dlatego dostosuję się do Twojej decyzji. Jeśli chcesz, mogę od razu odczynić więź między ciałem i duszą. Dać Ci spocząć. Tylko miej proszę świadomość, że, przez wzgląd na mieszkanie, z Twoją fizyczną formą rozstać się nie mogę – czarnowłosa odchyliła się na krześle, a to dotknęło oparciem murowanej ściany za jej plecami. Licytowanie się o zwłoki kogoś bliskiego w tym ponurym, obszczanym miejscu sprawiło, że odkryła nowe pokłady obrzydzenia względem własnej osoby. - Pomyśleć, że jeszcze niedawno moim największym problemem było to, że ktoś może spróbować mi wcisnąć woreczek oregano. Dorosłość jest do kitu – skwitowała markotnie. |
16-02-2017, 11:21 | #30 |
tajniacki blep Reputacja: 1 |
__________________ "Sacre bleu, what is this? How on earth, could I miss Such a sweet, little succulent crab" |